Hokej Kibice Piłka nożna Piłka nożna kobiet Prasówka Siatkówka
Tygodniowy przegląd mediów na temat GieKSy: Kapitan zostaje w GKS-ie Katowice. Wronka wróci do Katowic?
Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ubiegłego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki i hokeja na lodzie GieKSy.
Drużyna kobieca w minionym tygodniu rozegrała dwa spotkania: jedno w ramach rozgrywek Pucharu Polski, drugie ligowe. Niestety, w obu meczach nasz zespół przegrał, w środę w Pucharze z TME UKS SMS Łódź 0:2 (0:2) i w sobotę aż 1:6 (0:2) z aktualnym Mistrzem Polski drużyną Górnika Łęczna. Piłkarze w ramach 29 kolejki rozgrywek II ligi pokonali zespół Skry Częstochowa 2:1 (0:1). Prasówkę po tym meczu znajdziecie TUTAJ.
Siatkarze oraz hokeiści zakończyli swoje rozgrywki. Trwają pierwsze ruchy/rozmowy kadrowe: w drużynie siatkarzy po sztabie trenerskim podpisano kontrakty z Jakubami Jaroszem i Szymańskim. Portal hokej.net podsumował dotacje samorządów dla klubów hokejowych – na pierwszym miejscu znalazły się Katowice. Ponadto portal informuje o rozmowach na linii GieKSa – Sawicki, Wronka.
PIŁKA NOŻNA
dzienniklodzki.pl – Piłkarki TME UKS SMS Łódź po raz trzeci z rzędu w półfinale Pucharu Polski
Pewnym zwycięstwem piłkarek TME UKS SMS Łódź zakończył się mecz ćwierćfinału piłkarskiego Pucharu Polski kobiet.
[…] W meczu z GKS Katowice wyższość łodzianek nie podlegała dyskusji. Już po dwunastu minutach gry było 2:0 dla podopiecznych trenera Marka Chojnackiego. W3 minucie gola głową strzeliła Anna Rędzia po dośrodkowaniu Gabrieli Grzybowskiej. Na 2:0 w dwunastej minucie podwyższyła Dominika Gąsieniec. Wynik do końca meczu nie uległ zmianie.
W końcówce meczu trener Marek Chojnacki dał pograć młodym zawodniczkom. W pierwszym zespole pokazały się Patrycja Świątek i Ewelina Piórkowska.
tylkokobiecyfutbol.pl – Ekstraliga: Górnik na fali
Zespół Górnika Łęczna nie zatrzymuje się i podtrzymuje zwycięską passę. Tym razem drużyna z Lubelszczyzny niczym walec rozjechała zespół katowickiej GieKSy i pokonała rywala aż 6:1. Imponujące! Warto dodać, że zawodniczki Górnika Łęczna wygrywają już po raz piąty z rzędu.
Na początku spotkania można było zauważyć, że zespół trenera Witolda Zająca będzie chciał powalczyć z aktualnym mistrzem Polski. Niestety dla gospodyń, już w 21. minucie spotkania bramkę zdobyła zawodniczka rywalek, reprezentantka Słowacji – Patrícia Hmírová. Od tego gola kontrole nad spotkaniem przejął zespół trenera Roberta Makarewicza. W 39. minucie na 2:0 bramkę zdobyła, królowa strzelczyń z poprzedniego sezonu, czyli oczywiście – Ewelina Kamczyk. Do przerwy wynik pozostał już bez zmian, ale tuż po na listę strzelczyń znów wpisała się Kamczyk. Na jej bramkę pięć minut później odpowiedziała Klaudia Maciążka, o której można powiedzieć, że była jednym z najjaśniejszych zawodniczek GKS-u Katowice w tym meczu.
W kolejnych minutach spotkania strzelanie Górnika poszło już bardzo szybko, bez żadnych skrupułów. Kolejno na listę strzelczyń w 62. minucie, znów wpisała się Ewelina Kamczyk, a siedem minut później jej klubowa koleżanka z Górnika Łęczna – Emilia Zdunek. Na wielkie brawa zasługuje ostatnia zawodniczka, która strzeliła bramkę dla Górnika Łęczna w tym meczu, czyli Milena Kazanowska. Jest to pierwsze trafienie młodej zawodniczki w Ekstralidze, ale jakie można powiedzieć, że 'palce lizać’. Na koniec warto jeszcze zwrócić uwagę na młodą zawodniczkę GKS-u Katowice, dokładnie chodzi o Zofię Tuszyńską, która wchodząc na boisko w 92. minucie na boisko, debiutuje w rozgrywkach Ekstraligi, a ma dopiero szesnaście lat. pozostaje nic innego jak życzyć młodej zawodniczce GieKSy kolejnych występów.
dziennikzachodni.pl – Kibice GKS Katowice na meczu ze Skrą Częstochowa. Pirotechnika i transparent z napisem „Jesteśmy jak zaraza”
W sobotę 24.04.2021 r. na meczu eWinner 2. Ligi GKS Katowice – Skra Częstochowa pojawili się kibice GieKSy. Mecz odbywał się bez udziału publiczności, ale kibice GKS-u postanowili dać znać o sobie i urządzili pokaz pirotechniczny. Rozwiesili też transparent.
[…] Ze względu na pandemiczne obostrzenia na trybunach nie może być kibiców. Sympatycy GieKSy przyszli jednak pod stadion, aby oglądać mecz. Część z nich postanowiła zwrócić na siebie uwagę poprzez odpalenie rac. Wywieszono też transparent „Jesteśmy jak zaraza”.
SIATKÓWKA
siatka.org – Kapitan zostaje w GKS-ie Katowice
Kapitan siatkarskiej GieKSy zostaje w katowickim klubie na trzeci sezon z rzędu. Jakub Jarosz podpisał umowę z GKS-em Katowice na sezon 2021/2022.
– Kiedy tylko pojawił się temat pozostania w GKS-ie Katowice i doszło do odpowiednich rozmów, bardzo się z tego powodu ucieszyłem, bo od dłuższego czasu liczyłem na to, że moja przygoda z tym klubem będzie trwała dłużej. Jest to dla mnie o tyle ważne, że po prostu nie widzę żadnego powodu, dla którego miałbym zmieniać klub; GKS zapewnia mi wszystko, czego obecnie potrzebuję sportowo i życiowo. Dlatego sama decyzja była łatwa i cieszę się z finalizacji nowej umowy – powiedział Jakub Jarosz, który spędzi sezon 2021/2022 PlusLigi w barwach katowickiego klubu.
Jakub Jarosz, wielokrotny reprezentant Polski i dwukrotny medalista mistrzostw Europy, przez ostatnie dwa lata pełnił rolę kapitana siatkarskiej drużyny GKS-u Katowice i był liderem drużyny, która dała się poznać z dobrej strony całej siatkarskiej Polsce ze względu na swoją waleczność i boiskową energię. Atakujący w ostatnich dwóch sezonach rozegrał 45 spotkań, w których zdobył łącznie 663 punkty i atakował ze skutecznością 49,7 procent, ponadto sześciokrotnie zdobywał za swoje występy nagrodę MVP. To właśnie w barwach GieKSy Jakub Jarosz rozegrał swój 300. mecz w PlusLidze i przebił barierę 4000 punktów zdobytych w tych rozgrywkach, tym samym trafił na 4. miejsce w klasyfikacji najlepiej punktujących graczy w całej historii PlusLigi. Postawę naszego atakującego docenili kibice GKS-u Katowice, którzy w plebiscycie Złote Buki wybrali Jarosza najlepszym siatkarzem klubu w roku 2020.
Szymański zostaje w GKS-ie
Jakub Szymański pozostanie w GKS-ie Katowice na trzeci sezon z rzędu. Przyjmujący podpisał nową, dwuletnią umowę z katowickim klubem. – Kuba Szymański to bez wątpienia jeden z największych siatkarskich talentów młodego pokolenia. Ma wielki potencjał i ciężką codzienną pracą robi ogromne postępy. Wraz ze sztabem szkoleniowym widzieliśmy to na co dzień. Liczymy, że w kolejnych dwóch latach rozwinie się jeszcze bardziej i stanie się kluczowym zawodnikiem siatkarskiej GieKSy – powiedział dyrektor siatkarskiej sekcji GKS-u Katowice Jakub Bochenek.
W sezonie 2021/2022 PlusLigi w składzie siatkarskiej GieKSy zobaczymy Jakuba Szymańskiego, który zdecydował się na dalsze reprezentowanie barw katowickiego klubu. Szymański, mistrz świata kadetów z 2015 roku, a także były gracz Buskowianki Kielce i SMS-u PZPS Spała, w 2016 roku rywalizował z GKS-em Katowice o mistrzostwo I ligi, by trzy lata później zostać siatkarzem GieKSy i nabierać plusligowego doświadczenia. W sezonie 2020/2021 „Gelu” wystąpił w 17 spotkaniach GKS-u, w których zdobył łącznie 120 punktów i zanotował 46,43 proc. skuteczności ataku. Ponadto 23-letni przyjmujący był filarem drużyny, która zdobyła brązowy medal plażowego cyklu PreZero Grand Prix organizowanego przez PlusLigę.
HOKEJ
hokej.net – Ranking urzędowych dotacji dla klubów hokejowych. Katowice ponownie liderem!
Po raz siódmy na naszych łamach przedstawiamy ranking dotacji z Urzędu Miasta. Na kluby seniorskie PHL i młodzieżowe władze miejskie w 2021 roku wydadzą prawie 20 mln złotych. Na pierwsze miejsce powrócił zespół GKS Katowice. Na podium tym razem znalazły się GKS Tychy i Zagłębie Sosnowiec. Dwa pierwsze zespoły otrzymują prawie 10 mln zł.
Kolejność w rankingu według sum (brutto) w 2021 roku.
1. Katowice (4,97 mln zł):
GKS Katowice:
Dotacja na drużynę seniorów
2020 rok: 3,6 mln zł
2021 rok: 4.912.969 zł
Dotacja na młodzież
2020 rok: brak dotacji
2021 rok: 60 tys. zł (Fundacja „Sportowe Katowice”)
Stypendia: brak
Lodowisko: własność miasta, GKS korzysta z tafli za stawkę komercyjną 450 zł za godzinę.
2. Tychy (4,34 mln zł)
[…] 3. Sosnowiec (ok 1,35 mln zł)
[…] 4. Jastrzębie-Zdrój (ok. 1.2 mln zł)
[…] 5. Toruń (ok. 1,2 mln zł)
[…] 6. Oświęcim (ok 1,1 mln zł)
[…] 7. Nowy Targ (ok. 800 tys. zł)
[…] 8. Bytom (393 tys. 125 zł)
[…] 9. Krynica-Zdrój (352 tys. zł)
[…] 10. Janów/Katowice (325 tys. zł)
Rozchwytywany Sawicki. Trzy oferty
Radosław Sawicki nie narzeka na brak ofert. Usługami skrzydłowego zainteresowane są trzy polskie kluby, ale zawodnik czeka też na propozycje zza granicy.
[…] Z naszych informacji wynika, że „Sawi” otrzymał też oferty z GKS-u Tychy i GKS-u Katowice, a oba te kluby dysponują większymi środkami finansowymi niż JKH.
Wronka wróci do Katowic?
Szefostwo GKS-u Katowice chce pozyskać Patryka Wronkę. 25-letni napastnik miał już okazję występować w barwach GieKSy.
[…] Przypomnijmy, że wychowanek Podhala Nowy Targ w latach 2017-2019 grał już w barwach GKS-u Katowice. Wywalczył z tym klubem srebrny i brązowy medal mistrzostw Polski oraz zajął trzecie miejsce w rozgrywkach Pucharu Kontynentalnego. Zostawił po sobie też bardzo dobre liczby, wszak w 104 meczach Polskiej Hokej Ligi zdobył 127 punktów za 38 bramek i 89 asyst. Rzadko osłabiał swój zespół, bo na ławce kar spędził 36 minut.
W kuluarach mówi się, że katowicki klub jest też zainteresowany pozyskaniem Jakuba Wanackiego z Re-Plast Unii Oświęcim oraz Marcina Kolusza, który w ostatnim sezonie występował za granicą. Najpierw w fińskim Vaasan Sport, a później w słowackim ekstraligowcu HK Dukla Michalovce.
Piłka nożna
Losowanie PP: Koncert życzeń GieKSa.pl
Już jutro o godzinie 12:00 w siedzibie TVP Sport odbędzie się losowanie 1/8 finału Pucharu Polski. W stawce pozostało już tylko 16 drużyn: 10 ekip z ekstraklasy, 4 drużyny z I ligi, 1 z II ligi oraz 2 z III ligi. Postanowiliśmy podzielić się z Wami naszymi typami i marzeniami dotyczącymi rywala w nadchodzącej rundzie. A co przyniesie los? Zobaczymy już we wtorkowe południe.
Fonfara
Ciekawym pojedynkiem bez wątpienia byłby mecz z Polonią Bytom i możliwość spotkania Jakuba Araka, który właśnie w naszym klubie się przecież odblokował. Najgorszymi opcjami wydają się być Raków Częstochowa i Piast Gliwice, bowiem rywale o takim podejściu do piłki nożnej dodatkowo zabierają kibicom chęć przychodzenia na mecze w środku tygodnia.
Kosa
Na pewno chciałbym uniknąć (dokładnie w takiej kolejności): Górnika, Jagiellonii, Rakowa i Lecha. Z pozostałymi ekstraklasowiczami możemy zagrać, choć oczywiście preferowałbym wtedy domowe spotkanie.
Natomiast z pewnych wyjazdów, czyli wylosowania drużyn z niższych lig, to ciekawie wyglądałaby Avia (niedaleko, niska liga) oraz Polonia Bytom (lokalnie, dawno nie graliśmy). Wyjazdowicze nie obraziliby się zapewne także na Śląsk we Wrocławiu.
Ciekawostką jest to, że jeśli wylosujemy na wyjeździe Raków, Widzew, Jagiellonię lub Lechię, to… w 2025 roku zagralibyśmy aż trzy wyjazdowe spotkania z tymi rywalami.
Flifen
Najśmieszniej byłoby zagrać przeciwko Wiśle Kraków lub Pogoni Szczecin. W przypadku wygrania z jakimikolwiek kontrowersjami, z którymkolwiek z tych klubów, content na Twitterze Alexa Haditaghiego bądź Jarka Królewskiego byłby nieziemski. Natomiast pod względem poziomu sportowego i kibicowskiego dobrym losowaniem byłaby Polonia Bytom, która powinna być na spokojnie do ogrania, a i frekwencja w takim meczu nie powinna zawieść.
Misiek
Najbardziej chciałbym zagrać z Avią Świdnik lub Zawiszą Bydgoszcz lub Polonią Bytom, ponieważ to są stadiony, na których jeszcze nie byłem. Najbardziej nie chciałbym zagrać z Rakowem Częstochowa, ponieważ znów byłyby dwa mecze koło siebie w pucharze i w lidze, oraz nie widzi mi się wyjazd do Chojnic w środku tygodnia z powodu mało atrakcyjnego rywala i odległości.
Kazik
Z osobistych pobudek to Śląsk Wrocław, w zeszłym sezonie nie było mi dane tam pojechać, a teraz może się uda. Nie wiem, gdzie Polonia Bytom będzie grała ewentualnie ten mecz, ale jechać tam na ten orlik ze sztuczną trawą i granulatem niespecjalnie mi się uśmiecha… jeszcze Jakub Arak coś strzeli, a lubię go i nie chcę tego zmieniać 🙂
Marek
Przez tyle lat czekaliśmy na Puchar Polski jak na okno do Ekstraklasy z nadzieją, aby uchyliło się chociaż odrobinę i pozwoliło oddychać tym samym powietrzem co krajowa elita… Dzisiaj tuzy Ekstraklasy otwierają listę drużyn, z którymi nie chcemy grać na tym etapie. To najlepszy dowód na to, jaki skok wykonaliśmy przez ostatnie dwa lata: nomen omen lata świetlne! Z uwagi na zależności rodzinne (kuzyni z Dolnego Śląska kibicujący Śląskowi) najbardziej chciałbym trafić Śląsk na wyjeździe. U siebie zdążyliśmy zagrać i razem z kuzynami oglądaliśmy to „widowisko” na starej Bukowej. We Wrocławiu z uwagi na Święta nie mieliśmy szans się spotkać. Poza tym z uwagi na cykl „Okiem rywala” łapię kontakt z przedstawicielami innych klubów – z jednymi gorszy, z drugimi lepszy i czasem wbijamy sobie różne szpilki 😉 Tym kluczem chciałbym trafić na Widzew (pozdrawiam Michał) lub Koronę (piona Michał i marxokow). Górnik za to dopiero w finale, najlepiej na Śląskim, bo 3 maja córka ma komunię, więc logistyka byłaby łatwiejsza 😂 Rywali z niższych lig trochę się boję, z uwagi na stan boiska w grudniowe popołudnie, ale bytomski orlik powinien być wtedy jak najbardziej zdatny do użytku 😜 Tak czy inaczej, sam fakt, że w listopadzie rozmawiamy jeszcze o GieKSie w Pucharze Polski jest dla mnie powodem do uśmiechu. Czas na kolejny krok w stronę Narodowego.
Błażej
Przede wszystkim dla mnie zawsze liczy się awans, a będzie łatwiej o kolejną rundę, grając z niżej notowanym rywalem. By nie jeździć daleko, życzyłbym sobie Avię Świdnik. Polonia Bytom niby fajny rywal, ale chyba tylko jeśli mielibyśmy grać na Śląskim. Granie na Orliku w grudniu z rywalem, który dobrze się prezentuje, może nie być takie proste. Jak mamy grać z kimś z Ekstraklasy to najlepiej u siebie z Piastem. Widać po wywiadach, że trenerowi Górakowi zależy mocno by w tym roku grać w PP na wiosnę, pewnie taki cel postawili sobie przed drużyną i chcą go skutecznie realizować. Fajnie byłoby to zrealizować, bo granie na wiosnę w PP byłoby małą nowością dla nas.
Jaśka
Ja napiszę króciutko: wszyscy byle nie Górnik, mamy ostatnio złe wspomnienia z nimi odnośnie pucharu Polski.
Shellu
Na pewno nie chciałbym trafić na Wisłę Kraków. Nie dość, że mecz na wyjeździe, to jeszcze z piekielnie mocnym i rozpędzonym rywalem. Spokojnie – zmierzymy się z nimi w ekstraklasie. Zdecydowanie chciałbym też uniknąć Korony czy Górnika. Jeśli chodzi o zespoły z ekstraklasy, to nie pogardziłbym Widzewem, nawet jeśli byłby na wyjeździe. Musimy tę ekipę w końcu przełamać. Polonia Bytom i Śląsk Wrocław nie byłyby złe. Nie pogardziłbym także powrotem do Chojnic, z uwagi na ładnie położony stadion i dobre wspomnienia. A najbardziej kuriozalnym losowaniem będzie Raków na wyjeździe i dwa mecze przy Limanowskiego w grudniowym mrozie – na tym najzimniejszym stadionie w Polsce 😉
Galeria Piłka nożna
Kurczaki odleciały z trzema punktami
Felietony Piłka nożna
Plagi gliwickie
No i po raz kolejny potwierdziło się, jak dziwna bywa piłka. Przynajmniej jeśli przekładamy matematykę na boisko. I punkty oraz miejsca w tabeli. Matematycznie Piast nie miał prawa z nami wygrać, statystycznie niby też, choć patrząc na rachunek prawdopodobieństwa, kiedyś musieli to drugie zwycięstwo osiągnąć. Stało się i nikt w Katowicach nie jest z tego powodu zadowolony. Faktem jest, że Piast na to zwycięstwo zasłużył, choćby dlatego, że był bardziej zdeterminowany. Jednak czy był lepszy na tyle, aby dokonać takiej deklasacji?
Śmiem twierdzić, że jakby taki mecz powtórzyć, to wcale nie byłoby oczywiste, że goście znów by wygrali. Zwycięstwo odnieśli zasłużone, jednak splot różnego rodzaju okoliczności – tak nieszczęśliwych dla GKS, a fortunnych dla gliwiczan spowodował, że wykorzystując sposobność z zimną krwią, zainkasowali trzy punkty. Ale tę sposobność najpierw musieli mieć.
Zaczęło się od kontuzji Mateusza Kowalczyka. Zawodnik jeszcze próbował po obiciu okolic nerki pozostać na boisku, ale sam po chwili poprosił o zmianę. Kontuzja niepiłkarska, więc w tej chwili najważniejsze jest po prostu jego zdrowie i miejmy nadzieję, że ostatecznie nie będzie to nic poważnego. Potem w kilka minut katowiczanie stracili dwie bramki. Najpierw fatalnie zachowali się w obronie, bo Drapiński był kompletnie niepilnowany i wystarczyło mu tylko dołożyć stopę do piłki, aby pokonać Rafała Strączka. No a potem Lukas Klemenz też jakoś intuicyjnie chciał wybić piłkę, ale pokonał własnego bramkarza. Mieliśmy nadzieję na ten rzut karny, ale po analizie VAR sędzia Raczkowski podyktowaną jedenastkę anulował – słusznie, bo faulu nie było. I tak mieliśmy jeszcze szczęście, bo tych plag mogło być więcej – w początkowej fazie meczu na boisku opatrywany był Bartosz Nowak, interwencja medyczna była też przez chwilę potrzebna Wasylowi. Mimo wszystko za dużo tych nieszczęść, jak na jeden mecz.
Problem jest taki, że po pierwszej połowie, gdy GKS przegrywał 0:2 i nie miał nic do stracenia, myśleliśmy, że nasz zespół rzuci się na przeciwnika i wybije im z głowy myśl o punktach. Miało być tak, że goście będą żałowali, że te dwa gole strzelili. Nic takiego nie miało miejsca. Druga połowa była równie zła jak pierwsza albo nawet gorsza. GieKSa biła głową w mur, kompletnie nie potrafiąc zagrozić bramce Placha. Piast wyprowadzał kontry, z czego jedną wykorzystał i gliwicki Di Maria zamknął spotkanie. A mogło być jeszcze wyżej, bo nasz zespół tak się odkrył, że rekordowa porażka na Nowej Bukowej stawała się coraz bardziej realna. Bramka Lukasa Klemenza na koniec tylko dała drobną korektę na wyniku. Osobliwe jest to, że Lukas strzelił w tym meczu do właściwej i niewłaściwej siatki, jeszcze bardziej osobliwe, że powtórzył tego typu wyczyn Arkadiusza Jędrycha sprzed… dwóch meczów.
Trzeba przyznać, że Piast zagrał kapitalnie w defensywie. Zneutralizował nasz zespół kompletnie, dodatkowo nie bronił się jakoś bardzo głęboko, GKS skutecznie był wypychany, a wszelkie próby licznych prostopadłych podań ze strony piłkarzy Góraka kończyły się „sukcesem” Piasta. No i właśnie to mam na myśli, pisząc, że mecz mógł się potoczyć inaczej. Bo trzeba przyznać, że pomysł na mecz z podaniami za plecy – czy to długimi w powietrzu, czy bardziej po ziemi, wyglądał na całkiem niezły i nawet próby nie były najgorsze. Czujność obrońców Piasta była jednak na wysokim poziomie. Gdy już taka piłka przeszła, to albo Adam Zrelak został wzięty w kleszcze (sytuacja z odwołanym karnym), albo Ilja Szkurin był na spalonym po podaniu Wędrychowskiego (ale i tak Białorusin trafił w Placha).
Problem widzę inny. GieKSa chyba za bardzo postawił na tę kwestię czysto piłkarską. Chcieliśmy ten mecz wygrać umiejętnościami i kunsztem, a zabrakło walki wręcz. Piast tę „grę w piłkę” od początku meczu próbował nam wybić z głowy i zrobił to skutecznie. Nie mieliśmy więc – tak jak na wiosnę – łupanki, którą trudno było nazwać meczem piłkarskim. Mieliśmy GieKSę, która w piłkę chciała grać i Piasta, który był jednak dużo bardziej zdeterminowany do walki. Nie odbieram oczywiście Piastowi tego, że w kluczowych momentach też pokazał umiejętności, bo to jest oczywiste. Poziom agresji jednak zdecydowanie był po stronie zawodników Myśliwca i teraz to oni okazali się „zakapiorami”. Trochę to wyglądało tak, jak na szkolnym korytarzu, kiedy z klasowym łobuzem kujon chce rozmawiać na argumenty. I ma je sensowne, logiczne, tylko co z tego, skoro łobuz wyprowadził szybki cios i kujonowi tylko spadły okulary z nosa…
Ogólnie nie chcę jakoś specjalnie krytykować tego sposobu naszej gry, natomiast wygląda na to, że sztab trenerski się przeliczył, a przez to, że do przerwy było już 0:2, trudno było to skorygować. Osobiście chciałbym, żeby GKS dążył do gry w piłkę i generalnie nie będę o to miał pretensji. Czasem jednak być może trzeba postawić na proste i bardziej… prymitywne środki. To tak jak z tym rozgrywaniem od tyłu, kiedy różne drużyny nieraz tak bardzo chcą ten schemat utrzymywać, że czasem, zamiast po prostu wywalić piłkę w oczywistej sytuacji, klepią ją sobie trzy metry od bramki i za chwilę dostają gonga.
A już nie bawiąc się w porównania, metafory i piękne słowa. Piast po prostu od początku meczu zaczął dosłownie spuszczać wpierdol naszym piłkarzom, a ci nie potrafili odpowiedzieć tym samym. I też dlatego przegraliśmy. Z Koroną GieKSa potrafiła pójść na noże. W meczu derbowym – zupełnie nie.
Wracając do tematu bramek samobójczych – to niesłychane, że GKS ma ich w tym sezonie już pięć. I solidarni są ze sobą środkowi obrońcy, bo już każdy z nich ma po jednym takim trafieniu. Piątego samobója zaliczył Kowal w Łodzi. Wiadomo, że jest to często pech, ale skoro sytuacja się powtarza – to jest jakiś defekt, nad którym pewnie trzeba popracować. Jest to jakaś niefrasobliwość naszych zawodników, może czasami wręcz lekka niechlujność.
Nie ma co płakać. Już nie będę się rozpisywał na temat opinii niektórych kibiców, bo poświęciłem na to poprzednie felietony i… straciłem sporo nerwów. Teraz nawet nie czytałem (jeszcze) wielu komentarzy, ale jeśli natknąłem się po tej porażce znów na zdanie jednego ancymona, że mamy fatalnego trenera, fatalnych piłkarzy i zespół na co najwyżej pierwszą ligę, to wiem po prostu, że mam do czynienia z osobą niezbyt lotną. Tyle.
Sam nie wierzyłem, że możemy ten mecz przegrać. Nie sądziłem natomiast, że zwycięstwo będzie formalnością. A już na pewno nie spodziewałem się, że Piast nas tak rozjedzie. Ten mecz ostatecznie był fatalny. Nie wychodziło nam nic. Piastowi wyszło wszystko. Powtórzę – wykorzystali wszystkie swoje sposobności otwierające im drogę do zwycięstwa. To oni byli wyrachowani. Ale matrycą była agresja.
Październikowo-listopadowy piękny sen z serią czterech zwycięstw się skończył, przyszła szara jesienna rzeczywistość. Jednak dziś jest kolejny dzień, a wkrótce następne. GieKSa to nie jest drużyna perfekcyjna i jeszcze nie jest na tyle dobra, żeby takie mecze jak z Piastem zdecydowanie wygrywać. Absolutnie jednak nie jesteśmy tak słabi, żeby znów mówić, że zlecimy z hukiem z ekstraklasy. Mogliśmy stworzyć sobie ultra-komfortową sytuację przed końcem rundy jesiennej. Nie udało się. Nadal musimy punktować, żeby zadomowić się mocniej w środku tabeli.
Przed nami przerwa reprezentacyjna, a po niej piekielnie ciężkie spotkania. Tak jak pisałem, o punkty będzie niebywale trudno, ale musimy grać swoje. Może z większą różnorodnością środków, w zależności od rywala. Skoro jednak Piast wygrał z GKS, to dlaczego GieKSa ma nie móc wygrać z Jagiellonią? W tej lidze wszystko jest możliwe. I katowiczan stać na punktowanie nawet z Jagą, Pogonią i Rakowem.
Także GieKSiarze nie ma co się załamywać i wchodzić w jakieś smuty. Zostawmy to ludziom, dla których frustracja jest życiowym paliwem. Niech dla nas paliwem będzie nieustający optymizm – oparty na faktach i doświadczeniu. Doświadczeniu takim, że GieKSa jeszcze dopiero co potrafiła bardzo dobrze grać w piłkę, być lepsza od przeciwników i wygrywać mecz za meczem.




Najnowsze komentarze