Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Remis GieKSy w Rzeszowie. Karna seria przerwana

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat wczorajszego spotkania Stal Rzeszów – GKS Katowice 1:1 (0:0).

 

podkarpacielive.pl – Stal Rzeszów straciła prowadzenie w ostatnich minutach i zremisowała z GKS-em Katowice!

Stal Rzeszów zremisowała z GKS-em Katowice przed własną publicznością. Decydujący w tym spotkaniu okazał się rzut karny, pięć minut przed ostatnim gwizdkiem.

Nie najlepiej w to spotkanie weszli gospodarze i już w 3. minucie  pojawiło się pierwsze zagrożenie ze strony „GieKSy”.  Piłkę za linię obrony otrzymał Marko Roginić i uderzył na bramkę, ale skutecznie interweniował Krzysztof Bąkowski.

Kolejne minuty również można zapisać na korzyść przyjezdnych, którzy z większym spokojem konstruowali swoje ataki. Po obu stronach brakowało jednak skuteczności, a przede wszystkim klarownych sytuacji na zdobycie gola.

Podopieczni Daniela Myśliwca przebudzili się dopiero około 30. minuty, najpierw po rzucie rożnym zakotłowało się przy bramce Dawida Kudły, ale goście ostatecznie oddalili zagrożenie. Pięć minut później po wrzutce Krzysztofa Danielewicza główkował Patryk Małecki, ale golkiper rywali z łatwością wychwycił to uderzenie. Do końca pierwszej połowy widowisko nie porywało i po dość bezbarwnych 45-minutach mieliśmy bezbramkowy remis.

Początek drugiej połowy rozpoczął się od kapitalnej interwencji Ramila Mustafayeva, który powstrzymał wychodzącego na czystą pozycję Jakuba Araka. Było to kolejne poważne ostrzeżenie ze strony GKS-u Katowice.

W kolejnych minutach Stal Rzeszów zaczęła napierać na bramkę rywali i w 62. minucie w końcu doczekaliśmy się otwarcia wyniku. Damian Michalika przejął futbolówkę, wbiegł na wolne pole i precyzyjnym uderzeniem zza lini pola karnego umieścił piłkę tuż przy słupku.

W 70. minucie GKS Katowice miał idealną sytuację na wyrównanie. Grzegorz Rogala zagrał do Sebastiana Bergiera, a ten tuż przed linią bramkową nie trafił dobrze w piłkę i nadal to Stal pozostawała na prowadzeniu.

Pięć minut przed końcem tego spotkania Dominik Marczuk sfaulował w polu karnym Jakuba Araka i arbiter bez wahania wskazał na wapno. Sam poszkodowany podszedł do piłki i pewnym uderzeniem doprowadził do remisu. W samej końcówce miejscowi mogli jeszcze zmienić rezultat tego spotkania, ale znów zabrakło skuteczności.

 

nowiny24.pl – Stal Rzeszów zremisowała z GKS-em Katowice. Biało-niebiescy utrzymują szóste miejsce w lidze

Piłkarze Stali Rzeszów po niezłym meczu zremisowali z GKS-em Katowice. Wynik otworzył Damian Michalik, ale kilka minut przed końcem bramkę z rzutu karnego strzelił Jakub Arak.

Przed meczem Damian Michalik i Bartłomiej Poczobut odebrali od nas medale za triumf w kwietniowym notowaniu rankingu „Piłkarskich Orłów”. Obaj byli mocnymi punktami Stali w starciu z GKS-em.

W wyjściowym składzie GKS-u Katowice znalazł się wychowanek Beniaminka Krosno – Antoni Kozubal. Ekipa ze Śląska jako pierwsza stworzyła sobie dogodną sytuację. Po prostopadłym podaniu strzelał Marko Roginić. Uderzył jednak wprost w Krzysztofa Bąkowskiego. Pierwsze 20 minut należało do przyjezdnych, ale potem stalowcy wzięli się do pracy. Bramkarza gości niepokoił m.in. Damian Michalik i po stałym fragmencie gry Łukasz Góra. Pokonać golkipera przyjezdnych mógł Małecki. Groźnie główkował po podaniu Ramiła Mustafajewa.

Druga połowa rozpoczęła się podobnie jak pierwsza – od mocnego uderzenia GKS-u. Sprzed pola karnego mocno uderzył Adrian Błąd. Po kwadransie biało-niebiescy mogli wyjść na prowadzenie. Po podaniu Michalika z około 10. metrów z powietrza uderzał Krzysztof Danielewicz. Stadion rozgrzała akcja, po której Stal otworzyła wynik. Zaczęło się od rozegrania od własnej bramki, przy którym Ramił Mustafajew zaliczył udany drybling, a potem przebiegł ponad 50 metrów z piłką. Był faulowany, a sędzia pozwolił dalej grać, bo piłkę przejął Damian Michalik i zakończył akcję skutecznym strzałem z lewej nogi.

Gdy wydawało się, że Stal spokojnie utrzyma korzystny wynik koszmarny błąd przytrafił się Dominikowi Marczukowi. Zawodnik Stali po złym przyjęciu ratując się sfaulował Jakuba Araka, który zamienił „11” na gola.

 

sportdziennik.com – Remis GieKSy w Rzeszowie. Karna seria przerwana

Bramka Jakuba Araka zdobyta w 86. minucie z rzutu karnego zapewniła katowiczanom punkt w konfrontacji z walczącą o baraże Stalą.

Gdyby nie fakt, że nie da się patrzeć na GieKSę inaczej niż przez pryzmat bardzo rozczarowującej wiosny, podczas której zdołała odnieść zaledwie 2 zwycięstwa, za występ w Rzeszowie można by ją pochwalić. Na tle gospodarzy mierzących w baraże, znanych z dobrej ofensywy, zaprezentowali się solidnie. Mimo absencji pauzującego za kartki kapitana Arkadiusza Jędrycha grali odpowiedzialnie w obronie, stworzyli więcej ciekawych sytuacji w przodzie.

[…] Mimo wszystko w sobotni wieczór rzeszowianie pretensje mogli mieć tylko do siebie. Choć mieli problem z kreowaniem klarownych okazji, zdołali objąć prowadzenie, gdy zza pola karnego lewą nogą precyzyjnie przymierzył Damian Michalik. Kibice GieKSy mieli wtedy prawo westchnąć, że skoro w szeregach rywali gra tylu ich byłych zawodników – prócz Michalika jeszcze Andreja Prokić czy Bartłomiej Poczobut – to zgodnie z tradycją któryś pewnie znajdzie drogę do siatki… Tak też się stało. Katowiczanie powinni wyrównać, gdy Antoni Kozubal prostopadłym podaniem uruchomił Grzegorza Rogalę, a ten wyłożył piłkę Sebastianowi Bergierowi. Napastnikowi pozostało skierować ją tylko do siatki, ale skiksował.

Gol na 1:1 był prezentem dla GieKSy od Dominika Marczuka. Zawodnik, który ma przenieść się do Jagiellonii Białystok, krótko po tym, jak zmienił Ramila Mustafajewa, zupełnie nieodpowiedzialnie i bezpardonowo sfaulował Jakuba Araka w polu karnym. Piłkę na 11. metrze ustawił sam poszkodowany i uderzając w inny róg niż ten obrany przez Krzysztofa Bąkowskiego przełamał złą „karną” serię zespołu trenera Rafała Góraka. GKS zmarnował trzy wcześniejsze karne (jednego – za sprawą Araka), ale na tym koniec. Ze stolicy Podkarpacia przywiózł punkt pieczętujący w praktyce utrzymanie i może przygotowywać się do tego, co za tydzień, czyli wydarzenia rundy w postaci domowych derbów z Ruchem Chorzów.

 

dziennikzachodni.pl – Kibice GKS Katowice znów zobaczyli remis. GKS wyrwał go w Rzeszowie w meczu ze Stalą (1:1)

Piłkarze GKS Katowice nie mają jeszcze – matematycznie – zapewnionego utrzymania, więc każdy punkt ma duże znaczenie. W wyjazdowym spotkaniu w Rzeszowie zespół Rafała Góraka nie dał się pokonać walczącej o udział w barażach Stali.

Pierwsze minuty meczu w Rzeszowie należały do gości. Katowiczanie stworzyli kilka niezłych okazji, ale piłka nie wpadła do siatki. Potem jednak faworyzowana Stal odzyskała inicjatywę i goręcej robiło się pod bramką Dawida Kudły. Do przerwy gole nie padły.

Na drugą połowę Rafał Górak wystawił Jakuba Araka i była to dobra zmiana, która ożywiła ofensywę GKS-u. Właśnie Arak znalazł się w syutuacji sam na sam z bramkarzem, ale z nim przegrał. Stal odpowiedziała zabójczo precyzyjnie. Antoni Kozubal sfaulował jednego z rywali, sędzia zastosował prawo korzyści i Damian Michalik dał Stali prowadzenie.

GKS ruszył do odrabiania straty. W 72. minucie Sebastian Bergier fatalnie zepsuł strzał z „16”, ale niespełna kwadrans później Dominik Marczuk sfaulował Araka i sam poszkodowany wykorzystał rzut karny dając katowiczanom remis.

W następnej kolejce GKS czekają elektryzujące derby z Ruchem Chorzów.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Z Puszczą Piotr Rzucidło

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Najbliższe spotkanie GieKSy poprowadzi Piotr Rzucidło. Jego asystentami będą Marcin Lisowski i Tomasz Niemirowski. Sędzią technicznym będzie Rafał Rokosz. Arbitrami VAR będą Szymon Marciniak i Tomasz Listkiewicz.

Piotr Rzucidło swoją sędziowską karierę rozpoczął w sezonie 2015/16 w 3. lidze i na tym poziomie pracował aż do sezonu 2021/22 kiedy to zadebiutował w 2. lidze. W kolejnych rozgrywkach poprowadził swój pierwszy mecz na zapleczu Ekstraklasy, a na najwyższym poziomie rozgrywkowym zadebiutował w bieżącym sezonie.

W sezonie 2024/25 Piotr Rzucidło poprowadził do tej pory 1 mecz towarzyski reprezentacji młodzieżowych, 1 mecz CLJ, 1 mecz w 3. lidze, 1 mecz w Pucharze Polski oraz 12 spotkań w 1. lidze. W Ekstraklasie poprowadził 2 mecze, w których pokazał 11 żółtych kartek, 1 czerwoną po dwóch żółtych i podyktował 1 rzut karny.

Mecze GieKSy, które poprowadził Piotr Rzucidło:

Sezon 2023/24
Wisła Płock – GKS Katowice 2:1 (3 żółte kartki, rzut karny wykorzystany przez Jędrycha)

Bilans: 0 zwycięstw, 0 remisów, 1 porażka. Bramki 1:2.

Raport kartkowy

Rafał Górak nie będzie mógł skorzystać z Mateusza Kowalczyka, który w Szczecinie obejrzał 4. żółtą kartkę w sezonie.

Oskar Repka – 5 ŻK
Mateusz Kowalczyk – 4 ŻK
Adrian Błąd – 3 ŻK
Borja Galán – 3 ŻK
Lukas Klemenz – 3 ŻK
Märten Kuusk – 3 ŻK
Marcin Wasielewski – 3 ŻK
Sebastian Bergier – 3 ŻK
Alan Czerwiński – 2 ŻK
Arkadiusz Jędrych – 2 ŻK
Aleksander Komor – 2 ŻK
Mateusz Mak – 2 ŻK
Adam Zreľák – 2 ŻK
Bartosz Nowak – 1 ŻK
Filip Szymczak – 1 ŻK
Dawid Kudła – 1 ŻK
Grzegorz Rogala – 1 ŻK

Pogoda

Nie przewiduje się opadów deszczu, prognozowana temperatura w trakcie meczu to 14 stopni Celsjusza przy zachmurzonym niebie.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga