Hokej Podcasty
[RELACJA] Pierwsze zwycięstwo za trzy punkty. Styl – do poprawy
W ramach trzeciej kolejki Polskiej Hokej Ligi zawodnicy GKS-u Katowice udali się na daleki wyjazd do Gdańska, by zmierzyć się z miejscowym Stoczniowcem. W składzie GieKSy zabrakło lekko kontuzjowanego Miiki Franssili. Mecz rozpoczął się w piątek o godzinie 18:30.
W drugiej minucie spotkania nieco zamieszania pod bramką dobrze znanego nam Michała Kielera wprowadziła formacja z Grzegorzem Pasiutem na środku – najpierw groźnie uderzał Stoklasa, a po wygranym buliku Cunik dogrywał do Krężołka przed bramkę, ale w obu przypadkach Kieler skutecznie interweniował. Kolejna szansę na gola mieliśmy po rajdzie Rohtli zakończonym podaniem do Mikołaja Łopuskiego, który przeniósł krążek nad poprzeczką, z kolei po chwili Bartosz Fraszko trafił w słupek. Pod naszą bramką najlepszą sytuację miał Mocarski, a już chwilę później Pasiut skutecznie forczekował Lehmanna i oddał sytuacyjny strzał, ale Kieler był na posterunku. W 6. minucie pierwszy raz mogliśmy grać w przewadze po karze dla Filipa Pesty. Ponownie Łopuski nieco za mocno podniósł krążek, tym razem po podaniu Fraszki. Była to najlepsza sytuacja w trakcie tych 2 minut. W 10. minucie dwukrotnie uderzał aktywny od początku meczu Stoklasa, ale brakowało precyzji. Blisko debiutanckiej bramki dla GieKSy był Skrodziuk, ale nie zdołał dokładniej uderzyć z powietrza. Gra GieKSy nie rzucała na kolana, ale wydawało się, że mimo wszystko gol to kwestia czasu… aż nagle kolejny raz urwał się Mocarski, wsparł go Stasiewicz, a ostatecznie skuteczną dobitką po kilku sekundach zamieszania popisał się Josef Vitek. GieKSa natomiast uderzała coraz więcej, ale za to z coraz gorszych pozycji. W 17. minucie po małej przepychance sędziowie odesłali do boksów kar Vitka i Wanata. Minutę później Maciejewski zaatakował kolanem Oskara Krawczyka, za co otrzymał karę meczu. Przez pełne 5 minut mogliśmy więc grać w liczebnej przewadze – najpierw 4 na 3, potem 5 na 4. Do końca tercji nie padła jednak żadna bramka, więc po 20 minutach przegrywaliśmy 0:1.
Drugą tercję rozpoczęliśmy wciąż grając w przewadze. Długo nie potrafiliśmy skonstruować jakiejkolwiek sensownej akcji. Pomogła nam utrata kija przez jednego z zawodników drużyny gospodarzy. Sytuację tę wykorzystał Patryk Krężołek, który umieścił krążek pod poprzeczką. Była to jednak jedyna bramka, którą zdobyliśmy w trakcie aż 5-minutowej gry w przewadze. Już w trakcie gry 5 na 5 Stoklasa znalazł się w sytuacji sam na sam, ale z tego pojedynku górą wyszedł Kieler. W 25. minucie karę za natarcie otrzymał Rompkowski, więc wróciliśmy do gry w przewadze. Ponownie ,,swoje” zrobił Patryk Krężołek – tym razem mocnym strzałem z klepy i po 26 minutach meczu GieKSa wreszcie znalazła się na prowadzeniu. Wynik po podaniu Fraszki mógł podwyższyć Rohtla, ale strzelił niecelnie, a po chwili ręka sędziego ponownie poszła do góry – tym razem z powodu faulu Strużyka. Niedługo do Strużyka dołączył Vitek, jednak po naszej stronie na ławce kar zasiadł Pasiut, więc dalej graliśmy z przewagą jednego zawodnika. Tym razem Krężołek nie zdobył gola, więc nie wykorzystaliśmy przewagi. Umieścił za to krążek w bramce podczas gry w wyrównanych składach, jednak sędziowie uznali, że trącił krążek powyżej poprzeczki bramki Michała Kielera, w związku z czym gol nie został uznany. W 35. minucie mieliśmy podobną sytuację z atakiem kolanem jak w pierwszej tercji – tym razem z udziałem Wołoszyka i Rohtli i kolejny zawodnik Stoczniowca otrzymał karę meczu. W tym samym momencie Fraszko otrzymał karę 2 minut za ostrość w grze – po tej sytuacji zaatakował bowiem hokeistę gospodarzy. Przypomniał nam o sobie Mocarski, ale Simboch odbił jego strzał. Po wyjściu z boksu kar Fraszko ładnie pociągnął z nadgarstka i dał nam trzecią bramkę. Na 8 sekund przed końcem tercji Krężołek ponownie zapisał się w protokole meczowym – tym razem przez karę. Przed trzecią tercją prowadziliśmy 3:1
Trzecią odsłonę spotkania rozpoczęliśmy broniąc osłabienia, a po 33 sekundach do Patryka Krężołka dołączył Mateusz Michalski. Jedyna groźniejsza sytuacja pod naszą bramką miała miejsce po kolejnej indywidualnej akcji Mocarskiego. Krężołek wyskoczył z boksu kar tak, że mieliśmy szansę na kontrę, ale Rohtla faulował próbując odebrać krążek rywalowi. Wróciliśmy więc do gry 3 na 5, a nawet wtedy dopuściliśmy się kolejnego przewinienia – tym razem na ławkę kar sędziowie odesłali Pasiuta. Prosiliśmy się o problemy i one nadeszły – uderzył Strużyk, a Maciej Rybak trącił krążek tuż przed Simbochem. Po chwili gry w 5 na 5 kary otrzymali Rohtla i Lehmann. W grze po 4 to my przeważaliśmy – dobre okazje mieli Wajda i Stoklasa. Gdy Rohtla i Lehmann powrócili na lód – sygnalizowana była już odłożona kara dla Josefa Vitka. Krężołek był bliski hat-tricka – tym razem dobrze odnalazł się w zamieszaniu pod bramką, ale miał za mało miejsca, by móc podnieść krążek. Vitek powrócił na lód… i wywalczył karę. Faulował Krężołek. Gdańszczanie niemal pełne 2 minuty spędzili w naszej tercji i mocno ostrzeliwali naszą bramkę, ale Simboch nie dał się pokonać. W 54. minucie udało nam się nieco uspokoić sytuację z dużą pomocą naszego byłego bramkarza – przy tym strzale Grzegorza Pasiuta Kieler powinien zachować się znacznie lepiej. 2 minuty później ponownie mieliśmy równoczesne wykluczenia – w boksach zasiedli Andersons i Lehmann. Na nieco ponad minutę przed końcem meczu Stoczniowiec definitywnie odebrał sobie szanse na jakiekolwiek punkty w tym meczu, ponieważ Pesta otrzymał karę. Spotkanie zakończyło się wynikiem 2:4.
Stoczniowiec Gdańsk – GKS Katowice 2:4 (1:0, 0:3, 1:1)
1:0 Josef Vitek (Jakub Stasiewicz, Krystian Mocarski) 12:57
1:1 Patryk Krężołek (Grzegorz Pasiut) 22:17 5/4
1:2 Patryk Krężołek (Filip Stoklasa) 26:04 5/4
1:3 Bartosz Fraszko (Patryk Wajda, Jesse Rohtla) 37:57 5/4
2:3 Maciej Rybak (Mateusz Strużyk) 43:26 5/3
2:4 Grzegorz Pasiut (Patryk Krężołek, Janis Andersons) 53:12
Stoczniowiec Gdańsk: Kieler (Soliński) – Rompkowski, Wala, Vitek, Mocarski, Stasiewicz – Lehmann, Leśniak, Wołoszyk, Pesta, Bondarenka – Maciejewski, Zhurauski, Rybak, Strużyk, Sadowski – Liśkiewicz, Niedźwiecki, Łabinowicz, Fruczek, Drąg.
GKS Katowice: Simboch (Miarka) – Kruczek, Cunik, Krężołek, Pasiut, Stoklasa – Paszek, Krawczyk, Fraszko, Rohtla, Łopuski – Wajda, Andersons, Wanat, Starzyński, Michalski – Zieliński, Skrodziuk, Adamus, Mularczyk.
Hokej
Kompromitacja w Tychach
W 20. kolejce THL nasza drużyna wyruszyła do Tychów żeby zmierzyć się z miejscowym GKS-em.
Pierwszą tercję rozpoczęliśmy od szarpanej gry w tercji neutralnej. Dopiero w 4. minucie strzał na bramkę Fucika zdołał oddać Wronka, ale jego uderzenie nie sprawiło problemów bramkarzowi gospodarzy. W 7. minucie miejscowi wyszli na prowadzenie. W drugiej połowie pierwszej odsłony nasza drużyna stanęła przed szansą wyrównania wyniku za sprawą liczebnej przewagi. Pomimo oddania kilku groźnych strzałów, to żaden z naszych zawodników nie zdołał pokonać Fucika. W 19. minucie fantastyczną interwencją popisał się Eliasson ratując nas przed utratą drugiej bramki. Chwilę przed syreną kończącą pierwszą tercję Eliasson ponownie zachował czujność i pewnie obronił kolejne strzały gospodarzy.
Drugą tercję rozpoczęliśmy od zdecydowanego ataku na bramkę Fucika, blisko zdobycia bramki był Wronka i Varttinen. W 24. minucie gospodarze zdobyli drugą bramkę, wykorzystując liczebną przewagę. Kilkanaście sekund później gospodarze ponownie podwyższyli. W 25. minucie nastąpiła zmiana bramkarza w naszej drużynie. W 28. minucie czwartą bramkę dla drużyny gospodarzy zdobył Drabik, wykorzystując bierną postawę naszych obrońców. W 33. minucie w sytuacji sam na sam z Fucikiem znalazł się Dupuy, ale jego strzał był za lekki, by pokonać bramkarza gospodarzy. Na sam koniec drugiej odsłony gospodarze po raz piąty wbili krążek do naszej bramki.
Trzecią odsłonę rozpoczęliśmy od kilku strzałów na bramkę Fucika. Jednak to gospodarze ponownie znaleźli drogę do naszej bramki, zdobywając szóstą bramkę w tym meczu. Minutę później po raz siódmy do bramki trafił Viinikainen. Na sam koniec meczu bramkę honorową dla naszej drużyny zdobył Jonasz Hofman.
GKS Tychy – GKS Katowice 7:1 (1:0, 4:0, 2:1)
1:0 Filip Komorski (Valtteri Kakkonen, Rafał Drabik) 06:16
2:0 Alan Łyszczarczyk (Rasmus Hejlanko, Valtteri Kakkonen) 23:23, 5/4
3:0 Mark Viitianen (Dominik Paś) 24:18
4:0 Rafał Drabik (Szymon Kucharski, Mateusz Bryk) 27:48
5:0 Mateusz Gościński (Hannu Kuru, Olli Kaskinen) 38:56
6:0 Hannu Kuru (Juuso Walli, Bartłomiej Pociecha) 45:23
7:0 Olli-Petteri Viinikainen (Alan Łyszczarczyk, Rasmus Hejlanko) 47:54
7:1 Jonasz Hofman
GKS Tychy: Fucik, Lewartowski – Viinikainen, Bryk, Łyszczarczyk, Komorski, Knuutinen – Kaskinen, Kakkonen, Jeziorski, Kuru, Heljanko- Walli, Pociecha, Karkkanen, Paś, Viitanen – Bizacki, Ubowski, Drabik, Kucharski, Gościński.
GKS Katowice: Eliasson, Kieler – Maciaś, Hoffman, Wronka, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Verveda, Anderson, Monto, Dupuy – Runesson, Lundegard, Michalski, McNulty, Hofman Jo. – Chodor, Dawid, Hofman Ja.
Galeria Piłka nożna
Kurczaki odleciały z trzema punktami
Piłka nożna kobiet
1/8 finału dla Katowic
Trójkolorowe w chłodną i ponurą sobotę wygrały, po równie ponurym meczu, z Rekordem Bielsko-Biała 2:0 i awansowały do 1/8 Pucharu Polski.
Przed spotkaniem Karolina Koch odebrała pamiątkowe zdjęcie z rąk prezesa Sławomira Witka za pokonanie bariery 100 występów w roli trenerki naszej drużyny. Gratulujemy i jeszcze raz dziękujemy za wszystkie dotychczasowe sukcesy! Warto także wspomnieć, że kilka dni przed spotkaniem, swój kontrakt o trzy lata przedłużyła Nicola Brzęczek.
W 2. minucie Marcjanna Zawadzka musiała uznać wyższość Roksany Gulec, która wymanewrowała ją w pole i oddała strzał w kierunku dalszego słupka. Oliwia Macała niewiele mogłaby w tej sytuacji zrobić, gdyby po rykoszecie futbolówka nie zmieniła swojej trajektorii na górną część poprzeczki. Po trzecim rzucie rożnym dopiero udało się oddać rekordzistkom strzał, natomiast Agnieszka Glinka była bardzo daleka od trafienia choćby w okolice bramki. W 7. minucie niemal wyczyn Lukasa Klemenza z meczu z Piastem powtórzyła Patrycja Kozarzewska, na szczęście nie udało jej się aż tak dokładnie przymierzyć w kierunku swojej bramki. Pierwszą klarowną akcję dla GieKSy wykreowała Jagoda Cyraniak dalekim podaniem do Julii Włodarczyk, skrzydłowa po wymagającym sprincie zgrała do otoczonej przez rywalki Aleksandry Nieciąg i skończyło się na wymuszonej stracie. Kolejne minuty upłynęły obu drużynom w środku pola, mnóstwo było przepychanek i przerw w grze. W 26. minucie groźny strzał z pierwszej piłki oddała Patrycja Kozarzewska, a poprzedzone to było tradycyjnym pokazem zdolności dryblerskich Klaudii Maciążki na prawej flance i kąśliwą centrą Katarzyny Nowak. Kolejny kwadrans czekaliśmy na ciekawszą akcję, skonstruowaną bardzo nietypowo: Patricia Hmirova z poziomu murawy walczyła o piłkę, ostatecznie zagrywając ją na lewe skrzydło. Finalnie na prawej flance strzał oddała Dżesika Jaszek, choć znacząco przesadziła z siłą tego uderzenia. W 43. minucie doskonałe podanie Jagody Cyraniak za linię obrony zmarnowała Klaudia Maciążka złym przyjęciem, choć nie była to też łatwa piłka. Na zakończenie połowy obrończyni jeszcze sama spróbowała szczęścia z dystansu, jednak tego szczęścia jej nieco zabrakło.
Z przytupem drugą część gry rozpoczęła Julia Włodarczyk, jej centra była o milimetry od dotarcia do dobrze ustawionej Aleksandry Nieciąg. W 52. minucie wynik starcia otworzyła Nicola Brzęczek po dośrodkowaniu Klaudii Maciążki. Dobrą pracę na obrończyniach wykonała Dżesika Jaszek, a wcześniej na obieg z Maciążką zagrała Patricia Hmirova. Kilka centymetrów od podwyższenia wyniku był duet wpisany już do protokołu meczowego, choć tym razem w odwróconych rolach: Włodarczyk wypuściła skrzydłem Brzęczek, ta zgrała na środek do Maciążki i piłka zatrzymała się na linii bramkowej po rykoszecie. Bliźniaczą akcję w 58. minucie, z pominięciem zgrania do środka, finalizowała sama Nicola Brzeczek, jednak zbyt długim prowadzeniem zmusiła się do sytuacyjnego i bardzo nieudanego strzału. W 63. minucie Dżesika Jaszek z Maciążką doskonale zagrały na jeden kontakt, ostatecznie jednak znów defensywa Rekordzistek zdołała zablokować zarówno dośrodkowanie Nieciąg, jak i strzał Włodarczyk. W 68. minucie doskonałe sytuacje miały Nicola Brzęczek oraz Aleksandra Nieciąg, jednak miały sporo pecha przy swoich próbach i nadal utrzymywał się wynik 1:0. W 74. minucie Klaudia Maciążka zeszła do środka boiska i choć jej podanie zostało zablokowane, to Dżesika Jaszek zdołała odzyskać posiadanie już w polu karnym i precyzyjnym strzałem przy słupku podwyższyła na 2:0. Wahadłowa powinna mieć na swoim koncie także asystę już chwilę później, jednak w zupełnie niezrozumiały sposób podała za plecy wszystkich swoich koleżanek spod linii końcowej. W 83. minucie jej podanie zakończyło się podobnym skutkiem, choć tym razem Hmirova zdołała zebrać wybitą piłkę i oddać strzał pełen fantazji. Dwie minuty później kolejną bramkę powinna mieć na swoim koncie Brzęczek, aż sama złapała się za głowę. Santa Vuskane udanie zastosowała skok pressingowy i wycofała do Włodarczyk, która przytomnie odnalazła wybiegającą w korytarz napastniczkę, a ta przelobowała golkiperkę, nie trafiając jednocześnie w szerokość bramki. W doliczonym czasie gry skrzydłowa zrozumiała gest Vuskane i posłała mocną piłkę za linię obrony, jednak te zamiary odgadnęła także Kinga Ptaszek i zatrzymała futbolówkę tuż przed głową Łotyszki.
GieKSa wygrała 2:0 i awansowała do 1/8 Pucharu Polski.
GKS Katowice – Rekord Bielsko-Biała 2:0 (0:0)
Bramki: Brzęczek (52), Jaszek (75).
GKS Katowice: Macała – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Dżesika Jaszek, Kozarzewska (82. Kalaberova), Hmirova, Włodarczyk – Maciążka, Nieciąg (77. Vuskane), Brzęczek (90. Langosz).
Rekord Bielsko-Biała: Ptaszek – Glinka, Dereń, Jendrzejczyk (82. Krysman), Niesłańczyk, Zgoda (67. Dębińska), Sowa, Janku, Gulec (67. Sikora), Katarzyna Jaszek (73. Conceicao), Bednarek (67. Długokęcka).
Kartki: Kozarzewska, Włodarczyk – Sowa.




Najnowsze komentarze