Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Media o meczu Olimpia Elbląg – GKS Katowice: Najciekawsze spotkanie 22 kolejki

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mass mediów na temat dzisiejszego meczu Olimpia Elbląg – GKS Katowice.

 

portel.pl – Pierwszy mecz w Elblągu po zimowej przerwie

Być może emocje już opadły po meczu z Widzewem, ale wbrew pozorom napięcie wcale nie spada. Olimpię czeka kolejny mecz, aspirujący do najciekawszego wydarzenia w danej kolejki II ligi. Do Elbląga przyjedzie, mający apetyt na awans, GKS Katowice.

[…] Inauguracyjne granie w wykonaniu GKS-u również zakończyło się remisem – 2:2 z Błękitnymi Stargard.

Wiodącym tematem pomeczowym była cudowna kombinacja rozegrania rzutu rożnego przez GKS Katowice. Nagranie bramki Adriana Błąda w zastraszającym tempie zdobyło internet. W Elblągu jednak nie musimy spoglądać z zazdrością, bo Olimpia na stałe fragmenty posiada różne rozwiązania. Jedno z nich zebrało żniwa w meczu z Widzewem, gdy bramkę na 1:1 strzelił Kamil Wenger:

– Powiedzmy, że tak miało to wyglądać. Nie chcę zdradzać planów na stałe fragmenty gry, bo to nasza olbrzymia broń i niech tak pozostanie jak najdłużej – skomentował obrońca Olimpii.

– Sytuacja przed GKS-em jest taka jak przed każdym innym meczem. Pracujemy nad niuansami na kolejnych jednostkach treningowych. Cieszy fakt, że po chorobach wracają Michał Bednarski oraz Oskar Ryk. Jesteśmy w pełni przygotowani i będziemy walczyć o trzy punkty. Już w meczu z Widzewem udowodniliśmy, że nie jesteśmy chłopcami do bicia, tylko dobrą drużyną, którą cechuje doświadczenie i waleczność – mówił Klaudiusz Krasa.

W Katowicach nie było jasnej deklaracji, że klub będzie walczył o awans na zaplecze Ekstraklasy, ale z „urzędu” jest jednym z faworytów. Zresztą kilka dni temu władze miasta poinformowały, że wybudują stadion, halę i dwa boiska treningowe. GKS Katowice w II lidze grać nie chce.

[…] – Moim zdaniem GKS jest jednym z głównych kandydatów do awansu. Grają bardzo ofensywną piłkę. Mamy jednak swój plan na ten mecz i jeśli zrealizujemy to, co nakreśli nam trener, to wynik uważam za sprawę otwartą – dodał Kamil Wenger.

Kwestią niepodlegającą dyskusji pozostaje zaangażowanie piłkarzy Olimpii. Tak było wielokrotnie, tak było w meczu z Widzewem.

 

zksolimpia.pl – Druga liga wraca na A8

[…] Trójkolorowi aktualnie zajmują trzecią pozycję w ligowej stawce z dorobkiem 41 punktów. Bilans bramkowy 38:21 przedstawia ich jako trzecią najskuteczniejszą drużynę w całej lidze oraz czwartą najbardziej szczelną defensywę. Nic też dziwnego, że zespół Rafała Góraka uznawany jest jako jeden z głównych kandydatów do awansu na zaplecze Ekstraklasy. Do tego potrzebować będą punktów, a o nie w ostatnim spotkaniu dobrze nie zadbali. Remis na własnym stadionie z Błękitnymi Stargard nie był zapewne w ich planach, a więc odkupienia wśród kibiców będą szukali podczas najbliższych zawodów.

Momentami gramy dobrze, gramy tak jak należy. Jednak ilość indywidualnych błędów w meczu z Błękitnymi była zatrważająca. Mamy przed sobą jeszcze wiele pracy i wiele do poprawy. Co to przyniesie? Zobaczymy w maju. – mówił po spotkaniu trener Rafał Górak (źródło www.gkskatowice.eu).

Piłkarze Adama Noconia są w innej sytuacji. Oni swoją postawą zbudowali kolejny pomnik, lecz w ich rękach pozostaje teraz jego obrona. Przed meczem z GieKSą ciężko wskazać Związkowych w roli faworyta, ale też nie pozostają skazani na porażkę. Pierwszy mecz w Katowicach pokazał doskonale na co stać Olimpię, która jako pierwsza wyszła wtedy na prowadzenie za sprawą Damiana Szuprytowskiego. Niestety w drugiej połowie gospodarze doprowadzili do remisu i finalnie zawody przy ul. Bukowej zakończyły się podziałem punktów.

 

sportdziennik.com – Adrian Błąd: Zrobiliśmy to lepiej niż Borussia

Rozmowa z Adrianem Błądem, kapitanem GKS-u Katowice.

[…] W weekend przed wami pierwszy wyjazd. W sobotę zagracie w Elblągu.
Adrian BŁĄD: – Może nie jest to szlagier, ale z pewnością jeden z bardziej topowych meczów w tej lidze. Każdy skazywał Olimpię na pożarcie w Łodzi, a wyszło inaczej. Postawiła się Widzewowi, zremisowała 2:2. Była dobrze zorganizowana w defensywie, szybko wychodziła do kontr. Ma w przodzie 2-3 groźnych zawodników, a w defensywie stanowi monolit. Jadąc do lidera, Olimpia nie położyła się, nie płakała, a walczyła o swoje i podobnie będzie w meczu z nami. Czeka nas dosyć duże wyzwanie, ale chcemy mu sprostać. Jako drużyna dobrze sobie w tej lidze radząca chcemy zaliczyć pozytywny występ i przede wszystkim wrócić do Katowic z trzema punktami.

 

info.elbląg.pl – Rusza runda wiosenna przy Agrykola.

[…] W sobotę 7 marca,  Olimpia zmierzy się z drużyną GKS Katowice. Mecz zaliczany do najciekawszych 22 kolejki 2 ligi, rozpocznie się przy Agrykola o godz. 17.00.

[…] Mecz z GKS-em to mecz sąsiadów z tabeli. Choć różnica pomiędzy drużynami to osiem punktów, wcale nie zmniejsza szansy Olimpii do odniesienia zwycięstwa i zainkasowania trzech punktów.

Drużyna z Katowic miała lekki falstart w minionej kolejce, gdyż na rozpoczęcie rundy wiosennej  tylko zremisowała u siebie z Błękitnymi Stargard. Mecz zatem zapowiada się bardzo interesująco. Obie drużyny mają coś do udowodnienia swoim kibicom. Olimpia, że wyjazdowy remis w Łodzi to nie przypadek a GKS, że to przypadkowy remis z Błękitnymi.



1 Komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

1 Komentarz

  1. Avatar photo

    Jurek

    8 marca 2020 at 12:00

    Olimpia drużyna z charakterem oraz świetny trener ..mieszanka wybuchowa ..

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Hokej

Kompromitacja w Tychach

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W 20. kolejce THL nasza drużyna wyruszyła do Tychów żeby zmierzyć się z miejscowym GKS-em.

Pierwszą tercję rozpoczęliśmy od szarpanej gry w tercji neutralnej. Dopiero w 4. minucie strzał na bramkę Fucika zdołał oddać Wronka, ale jego uderzenie nie sprawiło problemów bramkarzowi gospodarzy. W 7. minucie miejscowi wyszli na prowadzenie. W drugiej połowie pierwszej odsłony nasza drużyna stanęła przed szansą wyrównania wyniku za sprawą liczebnej przewagi. Pomimo oddania kilku groźnych strzałów, to żaden z naszych zawodników nie zdołał pokonać Fucika. W 19. minucie fantastyczną interwencją popisał się Eliasson ratując nas przed utratą drugiej bramki. Chwilę przed syreną kończącą pierwszą tercję Eliasson ponownie zachował czujność i pewnie obronił kolejne strzały gospodarzy.

Drugą tercję rozpoczęliśmy od zdecydowanego ataku na bramkę Fucika, blisko zdobycia bramki był Wronka i Varttinen. W 24. minucie gospodarze zdobyli drugą bramkę, wykorzystując liczebną przewagę. Kilkanaście sekund później gospodarze ponownie podwyższyli. W 25. minucie nastąpiła zmiana bramkarza w naszej drużynie. W 28. minucie czwartą bramkę dla drużyny gospodarzy zdobył Drabik, wykorzystując bierną postawę naszych obrońców. W 33. minucie w sytuacji sam na sam z Fucikiem znalazł się Dupuy, ale jego strzał był za lekki, by pokonać bramkarza gospodarzy. Na sam koniec drugiej odsłony gospodarze po raz piąty wbili krążek do naszej bramki.

Trzecią odsłonę rozpoczęliśmy od kilku strzałów na bramkę Fucika. Jednak to gospodarze ponownie znaleźli drogę do naszej bramki, zdobywając szóstą bramkę w tym meczu. Minutę później po raz siódmy do bramki trafił Viinikainen. Na sam koniec meczu bramkę honorową dla naszej drużyny zdobył Jonasz Hofman.

GKS Tychy – GKS Katowice 7:1 (1:0, 4:0, 2:1)

1:0 Filip Komorski (Valtteri Kakkonen, Rafał Drabik) 06:16
2:0 Alan Łyszczarczyk (Rasmus Hejlanko, Valtteri Kakkonen) 23:23, 5/4
3:0 Mark Viitianen (Dominik Paś) 24:18
4:0 Rafał Drabik (Szymon Kucharski, Mateusz Bryk) 27:48
5:0 Mateusz Gościński (Hannu Kuru, Olli Kaskinen) 38:56
6:0 Hannu Kuru (Juuso Walli, Bartłomiej Pociecha) 45:23
7:0 Olli-Petteri Viinikainen (Alan Łyszczarczyk, Rasmus Hejlanko) 47:54
7:1 Jonasz Hofman

GKS Tychy: Fucik, Lewartowski – Viinikainen, Bryk, Łyszczarczyk, Komorski, Knuutinen – Kaskinen, Kakkonen, Jeziorski, Kuru, Heljanko- Walli, Pociecha, Karkkanen, Paś, Viitanen – Bizacki, Ubowski, Drabik, Kucharski, Gościński.

GKS Katowice: Eliasson, Kieler – Maciaś, Hoffman, Wronka, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Verveda, Anderson, Monto, Dupuy – Runesson, Lundegard, Michalski, McNulty, Hofman Jo. – Chodor, Dawid, Hofman Ja.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Kurczaki odleciały z trzema punktami

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do drugiej fotorelacji z wczorajszego wieczoru. GieKSa przegrała z Piastem Gliwice 1:3.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Plagi gliwickie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

No i po raz kolejny potwierdziło się, jak dziwna bywa piłka. Przynajmniej jeśli przekładamy matematykę na boisko. I punkty oraz miejsca w tabeli. Matematycznie Piast nie miał prawa z nami wygrać, statystycznie niby też, choć patrząc na rachunek prawdopodobieństwa, kiedyś musieli to drugie zwycięstwo osiągnąć. Stało się i nikt w Katowicach nie jest z tego powodu zadowolony. Faktem jest, że Piast na to zwycięstwo zasłużył, choćby dlatego, że był bardziej zdeterminowany. Jednak czy był lepszy na tyle, aby dokonać takiej deklasacji?

Śmiem twierdzić, że jakby taki mecz powtórzyć, to wcale nie byłoby oczywiste, że goście znów by wygrali. Zwycięstwo odnieśli zasłużone, jednak splot różnego rodzaju okoliczności – tak nieszczęśliwych dla GKS, a fortunnych dla gliwiczan spowodował, że wykorzystując sposobność z zimną krwią, zainkasowali trzy punkty. Ale tę sposobność najpierw musieli mieć.

Zaczęło się od kontuzji Mateusza Kowalczyka. Zawodnik jeszcze próbował po obiciu okolic nerki pozostać na boisku, ale sam po chwili poprosił o zmianę. Kontuzja niepiłkarska, więc w tej chwili najważniejsze jest po prostu jego zdrowie i miejmy nadzieję, że ostatecznie nie będzie to nic poważnego. Potem w kilka minut katowiczanie stracili dwie bramki. Najpierw fatalnie zachowali się w obronie, bo Drapiński był kompletnie niepilnowany i wystarczyło mu tylko dołożyć stopę do piłki, aby pokonać Rafała Strączka. No a potem Lukas Klemenz też jakoś intuicyjnie chciał wybić piłkę, ale pokonał własnego bramkarza. Mieliśmy nadzieję na ten rzut karny, ale po analizie VAR sędzia Raczkowski podyktowaną jedenastkę anulował – słusznie, bo faulu nie było. I tak mieliśmy jeszcze szczęście, bo tych plag mogło być więcej – w początkowej fazie meczu na boisku opatrywany był Bartosz Nowak, interwencja medyczna była też przez chwilę potrzebna Wasylowi. Mimo wszystko za dużo tych nieszczęść, jak na jeden mecz.

Problem jest taki, że po pierwszej połowie, gdy GKS przegrywał 0:2 i nie miał nic do stracenia, myśleliśmy, że nasz zespół rzuci się na przeciwnika i wybije im z głowy myśl o punktach. Miało być tak, że goście będą żałowali, że te dwa gole strzelili. Nic takiego nie miało miejsca. Druga połowa była równie zła jak pierwsza albo nawet gorsza. GieKSa biła głową w mur, kompletnie nie potrafiąc zagrozić bramce Placha. Piast wyprowadzał kontry, z czego jedną wykorzystał i gliwicki Di Maria zamknął spotkanie. A mogło być jeszcze wyżej, bo nasz zespół tak się odkrył, że rekordowa porażka na Nowej Bukowej stawała się coraz bardziej realna. Bramka Lukasa Klemenza na koniec tylko dała drobną korektę na wyniku. Osobliwe jest to, że Lukas strzelił w tym meczu do właściwej i niewłaściwej siatki, jeszcze bardziej osobliwe, że powtórzył tego typu wyczyn Arkadiusza Jędrycha sprzed… dwóch meczów.

Trzeba przyznać, że Piast zagrał kapitalnie w defensywie. Zneutralizował nasz zespół kompletnie, dodatkowo nie bronił się jakoś bardzo głęboko, GKS skutecznie był wypychany, a wszelkie próby licznych prostopadłych podań ze strony piłkarzy Góraka kończyły się „sukcesem” Piasta. No i właśnie to mam na myśli, pisząc, że mecz mógł się potoczyć inaczej. Bo trzeba przyznać, że pomysł na mecz z podaniami za plecy – czy to długimi w powietrzu, czy bardziej po ziemi, wyglądał na całkiem niezły i nawet próby nie były najgorsze. Czujność obrońców Piasta była jednak na wysokim poziomie. Gdy już taka piłka przeszła, to albo Adam Zrelak został wzięty w kleszcze (sytuacja z odwołanym karnym), albo Ilja Szkurin był na spalonym po podaniu Wędrychowskiego (ale i tak Białorusin trafił w Placha).

Problem widzę inny. GieKSa chyba za bardzo postawił na tę kwestię czysto piłkarską. Chcieliśmy ten mecz wygrać umiejętnościami i kunsztem, a zabrakło walki wręcz. Piast tę „grę w piłkę” od początku meczu próbował nam wybić z głowy i zrobił to skutecznie. Nie mieliśmy więc – tak jak na wiosnę – łupanki, którą trudno było nazwać meczem piłkarskim. Mieliśmy GieKSę, która w piłkę chciała grać i Piasta, który był jednak dużo bardziej zdeterminowany do walki. Nie odbieram oczywiście Piastowi tego, że w kluczowych momentach też pokazał umiejętności, bo to jest oczywiste. Poziom agresji jednak zdecydowanie był po stronie zawodników Myśliwca i teraz to oni okazali się „zakapiorami”. Trochę to wyglądało tak, jak na szkolnym korytarzu, kiedy z klasowym łobuzem kujon chce rozmawiać na argumenty. I ma je sensowne, logiczne, tylko co z tego, skoro łobuz wyprowadził szybki cios i kujonowi tylko spadły okulary z nosa…

Ogólnie nie chcę jakoś specjalnie krytykować tego sposobu naszej gry, natomiast wygląda na to, że sztab trenerski się przeliczył, a przez to, że do przerwy było już 0:2, trudno było to skorygować. Osobiście chciałbym, żeby GKS dążył do gry w piłkę i generalnie nie będę o to miał pretensji. Czasem jednak być może trzeba postawić na proste i bardziej… prymitywne środki. To tak jak z tym rozgrywaniem od tyłu, kiedy różne drużyny nieraz tak bardzo chcą ten schemat utrzymywać, że czasem, zamiast po prostu wywalić piłkę w oczywistej sytuacji, klepią ją sobie trzy metry od bramki i za chwilę dostają gonga.

A już nie bawiąc się w porównania, metafory i piękne słowa. Piast po prostu od początku meczu zaczął dosłownie spuszczać wpierdol naszym piłkarzom, a ci nie potrafili odpowiedzieć tym samym. I też dlatego przegraliśmy. Z Koroną GieKSa potrafiła pójść na noże. W meczu derbowym – zupełnie nie.

Wracając do tematu bramek samobójczych – to niesłychane, że GKS ma ich w tym sezonie już pięć. I solidarni są ze sobą środkowi obrońcy, bo już każdy z nich ma po jednym takim trafieniu. Piątego samobója zaliczył Kowal w Łodzi. Wiadomo, że jest to często pech, ale skoro sytuacja się powtarza – to jest jakiś defekt, nad którym pewnie trzeba popracować. Jest to jakaś niefrasobliwość naszych zawodników, może czasami wręcz lekka niechlujność.

Nie ma co płakać. Już nie będę się rozpisywał na temat opinii niektórych kibiców, bo poświęciłem na to poprzednie felietony i… straciłem sporo nerwów. Teraz nawet nie czytałem (jeszcze) wielu komentarzy, ale jeśli natknąłem się po tej porażce znów na zdanie jednego ancymona, że mamy fatalnego trenera, fatalnych piłkarzy i zespół na co najwyżej pierwszą ligę, to wiem po prostu, że mam do czynienia z osobą niezbyt lotną. Tyle.

Sam nie wierzyłem, że możemy ten mecz przegrać. Nie sądziłem natomiast, że zwycięstwo będzie formalnością. A już na pewno nie spodziewałem się, że Piast nas tak rozjedzie. Ten mecz ostatecznie był fatalny. Nie wychodziło nam nic. Piastowi wyszło wszystko. Powtórzę – wykorzystali wszystkie swoje sposobności otwierające im drogę do zwycięstwa. To oni byli wyrachowani. Ale matrycą była agresja.

Październikowo-listopadowy piękny sen z serią czterech zwycięstw się skończył, przyszła szara jesienna rzeczywistość. Jednak dziś jest kolejny dzień, a wkrótce następne. GieKSa to nie jest drużyna perfekcyjna i jeszcze nie jest na tyle dobra, żeby takie mecze jak z Piastem zdecydowanie wygrywać. Absolutnie jednak nie jesteśmy tak słabi, żeby znów mówić, że zlecimy z hukiem z ekstraklasy. Mogliśmy stworzyć sobie ultra-komfortową sytuację przed końcem rundy jesiennej. Nie udało się. Nadal musimy punktować, żeby zadomowić się mocniej w środku tabeli.

Przed nami przerwa reprezentacyjna, a po niej piekielnie ciężkie spotkania. Tak jak pisałem, o punkty będzie niebywale trudno, ale musimy grać swoje. Może z większą różnorodnością środków, w zależności od rywala. Skoro jednak Piast wygrał z GKS, to dlaczego GieKSa ma nie móc wygrać z Jagiellonią? W tej lidze wszystko jest możliwe. I katowiczan stać na punktowanie nawet z Jagą, Pogonią i Rakowem.

Także GieKSiarze nie ma co się załamywać i wchodzić w jakieś smuty. Zostawmy to ludziom, dla których frustracja jest życiowym paliwem. Niech dla nas paliwem będzie nieustający optymizm – oparty na faktach i doświadczeniu. Doświadczeniu takim, że GieKSa jeszcze dopiero co potrafiła bardzo dobrze grać w piłkę, być lepsza od przeciwników i wygrywać mecz za meczem.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga