Dołącz do nas

Hokej Klub Piłka nożna Piłka nożna kobiet Prasówka Siatkówka

Tygodniowy przegląd mediów: GKS wygrał bez straty seta

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów z ostatniego tygodnia, które obejmują dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki oraz hokeja GieKSy. Prezentujemy, naszym zdaniem, najciekawsze z nich.

Klub opublikował raport finansowy za III kwartał 2022 roku. Ze względu na przerwę reprezentacyjną Ekstraliga miała przerwę w rozgrywkach. Najbliższe spotkanie nasza drużyna rozegra w sobotę 19 listopada z Medykiem Konin. Spotkanie rozpocznie się o godzinie 13:00 na stadionie przy Bukowej. Będzie to ostatnie spotkanie tej rundy. Anna Konkol, ze względu na kontuzję będzie pauzować dłuższy czas. W ostatnim tegorocznym spotkaniu ligowym piłkarze przegrali z liderem rozgrywek ŁKS-em Łódź 1:5 (0:4). Prasówkę po tym meczu znajdziecie TUTAJ.

W ubiegłym tygodniu drużyna siatkarzy rozegrała jedno spotkanie wygrywając z Cuprum Lubin 3:0. W bieżącym tygodniu zespół zagra dwa mecze: w poniedziałek 14 listopada (początek o 20:30) z BBTS Bielsko-Biała oraz w sobotę 19 listopada (początek również o 20:30) ze Skrą Bełchatów. Pierwsze ze spotkania siatkarze zagrają na wyjeździe, drugie w Katowicach.

Hokeiści wracają na lód: w rozpoczętym tygodniu drużyna rozgra trzy spotkania: we wtorek (15.11, godz. 18:30) z Unią Oświęcim, następnie w piątek (18.11, godz. 18:00) z JKH GKS-em Jastrzębie oraz w niedzielę (20.11, godz. 17:00) z GKS-em Tychy. Spotkania z Unią i Tychami zostaną rozegrane w Katowicach, z JKH w Jastrzębiu.

 

KLUB

dziennikzachodni.pl – GKS Katowice: Raport finansowy klubu. Pieniądze za hokejową Ligę Mistrzów zwróci GieKSie miasto

W opublikowanym przez GKS Katowice raporcie finansowym za III kwartał 2022 znalazła się między innymi ciekawa informacja o kolejnym dokapitalizowaniu klubu przez miasto. Same wyniki też są zaskakujące: GieKSa wyszła na plus, ale według szacunków cały rok zakończy w okolicach zera.

Według raportu finansowego za III kwartał 2022 roku zysk netto GKS Katowice wyniósł 4.894.768,96 zł. To wynik, który w praktyce otwiera przed klubem możliwość zamknięcia roku kalendarzowego w okolicach zera. Taki wynik jest zresztą celem GKS-u, którego łączna strata z lat ubiegłych przekracza 74 miliony złotych.

2022 rok przyniósł niezły wynik sportowy, wszystkie sekcje zanotowały progres. Największy sukces – mistrzostwo Polski hokeistów – wiązał się jednak też ze sporymi kosztami. Część z nich ma zostać zwrócona do kasy klubu w formie dokapitalizowania z kasy miasta.

Udział w Hokejowej Lidze Mistrzów związany był z koniecznością poniesienia dodatkowych kosztów organizacji meczów domowych oraz transportu na spotkania wyjazdowe. W związku z tym Zarząd wystąpił do Rady Nadzorczej z wnioskiem o aktualizację budżetu Spółki, uwzględniającą koszty i przychody wynikające z gry w CHL. Wniosek ten został pozytywnie zaopiniowany, a jego bezpośrednią konsekwencją było wszczęcie procedury podwyższenia kapitału Spółki o kwotę 2.500.000 zł. Zaproszenie do objęcia akcji serii AC skierowane zostało do akcjonariusza większościowego, Gminy Katowice. Proces ten nie został zakończony, jego zamknięcie przewidywane jest w połowie listopada 2022 r.

Według pierwotnych założeń pieniądze te miały trafić do klubu z rządowego Programu Wsparcia Mistrzów dla zespołów uczestniczących w rozgrywkach pucharowych w piłce nożnej, koszykówce, piłce ręcznej, siatkówce i w hokeju. Opóźnienia proceduralne sprawiły, że w hokeju, który rozgrywki już zakończył, uzyskanie tych pieniędzy okazało się niemożliwe. Stąd też wyciągnięcie ręki w kierunku miasta.

Nad klubem ciąży też sprawa z Zakładem Ubezpieczeń Społecznych. Zgodnie z wyrokiem ZUS naliczył klubowi 3.335.613,75 zł zaległych zobowiązań plus 600.000 odsetek. Jest to efekt kontrolę składek Fundacji „Sportowe Katowice” za okres od stycznia 2014 r. do października 2019 r. kontrolerzy stwierdzili w przypadku 49 zleceniobiorców, będących jednocześnie pracownikami Fundacji „Sportowe Katowice” , rozdzielenie wykonywanej pracy na dwie różne umowy, tj. umowę o pracę i umowę zlecenie, co – zdaniem ZUS – umożliwiło uzyskiwanie korzyści związanych z obniżeniem kosztów prowadzenia działalności w postaci zminimalizowania obowiązku składkowego.

Postępowanie odwoławcze trwa, ale niewiele wskazuje, by GKS zdołał je wygrać. Znalazło to odbicie w raporcie:

W związku z niekorzystnymi dla Spółki rozstrzygnięciami Sądu Okręgowego w ramach toczącego się postępowania dotyczącego składek na ubezpieczenia społeczne, Spółka analizuje dostępne opcje strategiczne w kontekście utworzonych na ten cel rezerw oraz minimalizowania niekorzystnych skutków finansowych zapadających wyroków. W oparciu o prawomocne wyroki dokonana została, częściowo przez ZUS a częściowo przez Spółkę korekta deklaracji ZUS, w oparciu o która wyliczona zostanie kwota do zapłaty przez Spółkę.

Rezerwy na zobowiązania wynoszą, według raportu, 4.285.613,75 zł. Zostały one jednak „przepisane” z poprzedniego roku i nie są de facto rezerwą finansową (gotówkową), a jedynie bilansową.

Uwagę zwracają zobowiązania związane z wynagrodzeniami. W tej rubryce widnieje kwota 262.112,52 (wobec 5.350,83 zł na koniec roku 2021).

W klubie, w którym udziały miasta wynoszą 87,01 procent zatrudnionych jest szesnaście osób.

 

PIŁKA NOŻNA

kobiecyfutbol.pl – Dłuższa przerwa obrończyni GKS-u Katowice z powodu kontuzji

Anna Konkol, która podczas spotkania 10.kolejki Ekstraligi opuściła plac gry w 32.minucie z powodu kontuzji będzie pauzowała przez kilka tygodni.

20-letnia zawodniczka przeszła szczegółowe badania, które wykazały uszkodzenie więzadła oraz łąkotki w prawym kolanie. Występująca na pozycji obrończyni zawodniczka wystąpiła dotychczas we wszystkich dziesięciu spotkaniach zespołu GKS Katowice.

Konkol na pewno nie zagra w kończącym rundę spotkaniu przeciwko Medykowi Konin. Zespół GKS-u jest liderem tabeli z taką samą liczbą punktów jak UKS SMS Łódź.

sportdziennik.com – Rafał Górak: Musimy wiedzieć, dlaczego wygrywamy

Rozmowa z Rafałem Górakiem, trenerem GKS-u Katowice.

W sobotę zanotowaliście najwyższe w sezonie zwycięstwo, pokonując Chojniczankę 3:0. Czy było wyzwaniem podnieść szybko zespół po derbowej porażce 0:1 w Chorzowie?

Rafał GÓRAK: – Było trudno. Może wręcz byłoby łatwiej, gdybyśmy zostali w Chorzowie rozniesieni. Wszyscy wróciliśmy do Katowic w poczuciu, że nie powinniśmy przegrać, bo tak wynikało z boiska. Mocna analiza wskazała, że w większości meczu byliśmy zespołem lepszym. Trzeba było przekazać to zawodnikom. Zawsze tego chciałem i do tego będę dążył, by drużyna wiedziała, dlaczego przegrała i dlaczego wygrała. Szatnia była mocno zmotywowana przed meczem z Chojniczanką, ale chciejstwo na siłę czasem bywa niebezpieczne. Chodzi o cierpliwość, zachowanie pewnych ram, gry zgodnie z duchem, w jakim pracujemy. Jestem bardzo zadowolony, że drużyna uniosła tę porażkę w Chorzowie, przyjęła ją godnie, po sportowemu. Czas na to, by się zrewanżować, kiedyś nadejdzie.

Mówił pan na początku sezonu, nawiązując do bojkotu, że „miejsce kibiców jest na trybunach”. Czy skomentuje pan brak kibiców GieKSy w Chorzowie, których wsparcie na pewno by się przydało?

Rafał GÓRAK: – Ale czy ja w ogóle powinienem komentować takie rzeczy? Powiedziałem w dobrej wierze, że miejsce kibiców jest na trybunach, a potem przeczytałem o sobie, że nie mam pojęcia, co się dzieje. Nie będę nikogo uszczęśliwiał na siłę, by potem tłumaczyć moje słowa. Skoro mówię, że miejsce kibiców jest na trybunach, nie warto mnie pytać, czy zmieniłem zdanie. Jestem odpowiedzialny za drużynę, staram się jak najlepiej przygotowywać ją do rozgrywek, walki na boisku. Prosiłbym o pytania w tej materii, sportowej. Inne są wręcz nie w porządku, bo nie jestem trenerem, który pracuje tu od pięciu miesięcy, tylko już siódmy sezon.

Czy Chojniczanka trochę zaskoczyła, dokonując w wyjściowym składzie sześciu zmian i grając na czwórkę, a nie jak zwykle trójkę obrońców?

Rafał GÓRAK: – To mój czwarty kolejny sezon pracy w GKS-ie i opinia o mnie, o moim sztabie, byłaby bardzo zła, jeśli przeciwnik grając w jakimś ustawieniu mógłby nas zaskoczyć. Jako zespół musimy reagować na wszystko, co się dzieje na boisku. Chojniczanka zaczęła czwórką obrońców, potem przeszła znów na trójkę, my musimy to rozczytywać. Drużyna musi być inteligentna, musi działać, a my jako sztab w czasie meczu czy w przerwie możemy jej jakimiś uwagami pomagać. Od tego jesteśmy. Zdobyliśmy 3 punkty, tylko 3 punkty, a w piątek czeka nas bardzo ważny mecz z ŁKS-em, do którego musimy się dobrze przygotować. To dla nas priorytet.

Z Chojniczanką przerwaliście nie tylko serię bez wygranych, ale też meczów, w których byliście karani czerwoną kartką. Zwracał pan na to zawodnikom uwagę?

Rafał GÓRAK: – Mam wrażenie, że gdybym powiedział zawodnikom: „nie łapcie czerwonych kartek”, to byśmy w sobotę kończyli w ośmiu. To świadomi ludzie. Wiedzą, za co były te czerwone kartki, sami muszą się reflektować. Postanowiłem w ogóle nie podkreślać na odprawach tego tematu. Z Chojniczanką kartkowo było na zero i dobrze.

Miejsce w składzie stracił po derbach Adrian Błąd. Z Chojniczanką zaczął na ławce, co – gdy jest zdrowy – praktycznie się nie zdarza. W roli zmiennika zdobył ładną bramkę.

Rafał GÓRAK: – Runda dobiega końca, część zawodników ma rozegranych więcej minut, część – mniej. W pewnym momencie można rotować składem. Adrian grał bardzo wiele, rozmawiam z nim na odprawach bardzo szczerze o piłce, życiu, tym, co nas otacza. Jeśli za każdym razem miałby wchodzić z ławki i strzelać gola – to co za problem? Nie byłoby w tym nic złego. Kadrę mamy szeroką. Adrian jest profesjonalistą, w sobotę dałem mu odpocząć. Bardzo ładnie wszedł w mecz, był ważną częścią zespołu zarówno przed spotkaniem, jak i w trakcie gry.

Czy dobrze zrozumiałem, że ma pan indywidualne odprawy z zawodnikami?

Rafał GÓRAK: – Tak, bo większy nacisk kładę na pracę indywidualną z zawodnikami niż na odprawy zespołowe. Na nich rozmawiamy, jak ma grać zespół, a wiele czynników to przecież kwestia indywidualna ludzi, ich życia, codziennego trudu. Od tego jestem, by moje drzwi były otwarte. Piłkarze mają ze mną rozmawiać indywidualnie – na fajne tematy, ale i te mniej fajne.

Do podstawowego składu po dłuższym czasie wrócił Alan Bród i jako młodzieżowiec znów nie zawodzi, w Chorzowie był jednym z jasnych punktów zespołu. Pewnie wielu zadaje sobie pytanie, dlaczego mimo dobrego początku sezonu potem grał tak niewiele?

Rafał GÓRAK: – Po raz kolejny wszystkim odpowiadam: trenerem piłki nożnej w GKS-ie Katowice i człowiekiem, który powinien się na tym najlepiej znać, jest Rafał Górak; choć oczywiście ktoś może powiedzieć, że zna się ode mnie lepiej. Młodych ludzi wprowadzam do piłki już długie lata. Dla Alana Bróda mam ogromnie otwarte serce, chcę przekazywać mu moją wiedzę, jak do tej piłki wchodzić. To chłopak, który nie grał w CLJ. Nie grał w juniorskich reprezentacjach Polski. Jego droga jest inna. Ktoś powie: „zagrał cztery mecze, był gotowy, a potem go zasypali!”. To jest budowanie narracji publicystycznej, która nie ma nic wspólnego z prawdą, codziennym treningiem, rozmowami, wprowadzaniem zawodnika do gry. Nie wiem, czy Alan będzie piłkarzem ekstraklasowym, pierwszoligowym, czy będzie fenomenalny w GKS-ie Katowice. To człowiek, który potrzebuje czasu, musi umieć popełniać błędy i ja muszę dać mu czas, by je popełniał. Uwierzcie mi, że nadal w codziennej pracy treningowej popełnia ich masę. Czasem zawodnik zaczyna mecz, czasem nie, czasem twierdzę, że powinien poczekać na ławce rezerwowych. Obserwuję, co mu to daje, w jaki sposób na to reaguje, czy rezygnuje, czy podejmuje rękawicę. To świetny chłopak, ale wszystko jest dopiero przed nim. Jeśli ktoś chce – powinien mi ufać, bo na tym, by Alan został wprowadzony do poważnej seniorskiej piłki, Górakowi zależy najbardziej. Nie ma dla mnie większego kapitału niż kolejny chłopak w piłce ekstraklasowej czy pierwszoligowej.

Na przestrzeni sześciu ostatnich kolejek 4-krotnie do siatki trafiał Jakub Arak. Jest ulga, że wreszcie zaczął strzelać, bo zaczynało już brakować cierpliwości?

Rafał GÓRAK: – Kuba to po prostu dobry piłkarz, dobrze funkcjonuje na treningach, dobrze czuje się w polu karnym. Czas na niego pracuje. Przez dwa lata był w dobrych klubach, ale meczów rozgrywał mniej, a to mimo wszystko zawsze bardziej hamuje niż rozwija. Nadal jest w wieku produkcyjnym i mam nadzieję, że będzie to wykorzystywał. W sobotę bramkę na 1:0 zdobył w modelowy sposób, jeśli chodzi o działania napastnika w polu karnym.

Rozwiązaliście kontrakt z Danielem Krasuckim, młodzieżowcem ściągniętym latem z Lipska z kontuzją. Wyleczył się, zagrał sparing, odszedł za porozumieniem stron bez ligowego debiutu… Jak podsumuje pan tę współpracę?

Rafał GÓRAK: – To świat dzisiejszej psychiki młodych ludzi. Świat bardzo trudny, niekiedy dla nas niezrozumiały. Daniel dostał w GieKSie wszystko, co mógł dostać. Powinien to wykorzystać, a on tego najnormalniej w świecie nie chciał. Nie chciał wziąć tego, co my mu daliśmy. To był jego pieprzony interes. Jeśli go to nie interesowało, to w pewnym momencie musieliśmy się rozstać.

To nauczka dla was?

Rafał GÓRAK: – Nie, to nie nauczka. Nam się wydaje, że wszyscy są ukierunkowani na wykorzystanie czasu, który w danym miejscu dostajesz. Nie każdy taki jest. Ludzie mają ogromnie rozszerzony wachlarz swoich zachcianek, widzimisię. Są rozpieszczeni przez świat. To była nasza dzielna, odważna decyzja o rozwiązaniu umowy. Mogę tylko przyklasnąć. Mogliśmy przekonywać, żeby został.

Nie robiliście tego?

Rafał GÓRAK: – Przekonywać to ja mogę żonę, żeby nie jechała co drugi tydzień do Silesii, a nie Krasuckiego, by został w GieKSie. Proszę was.

Daniel Tanżyna, inny z letnich nabytków, który nie zdołał jeszcze zadebiutować, już tej jesieni na boisku się nie pojawi, skoro została jedna kolejka?

Rafał GÓRAK: – Będzie miał ciężko, ale bardzo ważne jest, że z nami dzisiaj trenuje. Z całym zespołem.

Do sztabu szkoleniowego dołączył Łukasz Tomczyk, 33-letni analityk wcześniej pracujący w Resovii. Skąd taka decyzja?

Rafał GÓRAK: – Jeśli chcemy się rozwijać, nasza praca w sztabie musi być udoskonalana. Chcemy działać też na polu skautingowym, mamy na to wiele pomysłów. Jako sztab pierwszoligowego klubu z aspiracjami, uważałem, że jesteśmy jeszcze trochę w personalnym deficycie, dlatego wnosiłem na ręce dyrektora, by rozszerzyć go o jedną osobę. Trener Tomczyk będzie dla nas ważny, na razie jestem bardzo zadowolony.

Jesień kończycie meczem z ŁKS-em, który gładko pokonaliście w ostatniej kolejce poprzedniego sezonu oraz na inaugurację obecnego. Zaskoczenie, że teraz zespół ten jest na 1. miejscu?

Rafał GÓRAK: – Po pierwszym meczu w Łodzi powiedziałem, że ŁKS będzie zdobywał punkty i plasował się bardzo wysoko. Któryś z łódzkich żurnalistów powiedział: „ha, a dlaczego pan tak sądzi, skoro dzisiaj nie istniał””. Dlatego, bo to ja się znam na piłce. Nie mówię, że druga strona się nie zna, ale widziałem, jak ogromny potencjał mają zawodnicy ŁKS-u. A czy mnie zaskakuje, że dziś są liderem? Nie śledzę tego, jak to się „mieli” w tabeli. Przez moment liderem był Ruch, teraz ŁKS… Dla mnie najważniejsze jest dobro GKS-u, jego miejsce w tabeli, jego granie. Zmierzymy się w piątek z bardzo silnym zespołem. Ale cóż? Gramy!

 

SIATKÓWKA

sportdziennik.com – Popis Belga

Efektowny triumf katowiczan. W żadnym z setów nie pozwolili Cuprum Lubin na zdobycie 20 punktów.

Przez wiele sezonów ekipa z Lubina była prawdziwą zmorą GieKSy. Dopiero w poprzednich rozgrywkach, w lutym tego roku, udało się jej ją ograć po raz pierwszy we własnej hali (3:2). I choć Cuprum na razie nie wiedzie się najlepiej – przed starciem z GKS wygrało tylko dwa z siedmiu spotkań – w Katowicach spodziewano się trudnej przeprawy.

Emocji w poniedziałkowy wieczór jednak nie było. Katowiczanie wygrali nadspodziewanie łatwo, wręcz gromiąc rywali. Na początku seta gra toczyła się jednak zgodnie z przewidywaniami, punkt za punkt. W jego połowie przewagę zyskali gospodarze (17:14). Spory udział miał w tym Thomas Rousseaux. Belgijski przyjmujący był najlepszy na parkiecie. Nie tylko skutecznie atakował, ale także trzymał poziom w przyjęciu zagrywki. W obu elementach był niemal bezbłędny. Mocno wspierali go Jakub Jarosz i Marcin Kania. Miejscowi bez problemów utrzymali prowadzenie.

Katowiczanie w kolejnych setach poszli za ciosem. Mieli jednak ułatwione zadanie. Goście prezentowali się źle. Popełniali mnóstwo prostych błędów. Mylili się w przyjęciu zagrywki i ofensywie. Trener Paweł Rusek próbował ratować sytuację, rotując składem. Zmiennicy nic jednak nie wnosili. Ich atak praktycznie nie istniał. Atakujący Jakub Ziobrowski i jego zmiennik Remigiusz Kapica w sumie wywalczyli zaledwie 10 punktów.

Gospodarze kontrolowali mecz. Dominowali. Chwilowe kłopoty mieli jedynie na początku trzeciego seta. Gra znów była wyrównana. Był remis 11:11. Po chwili było już jednak 20:14 i mecz został rozstrzygnięty.

GKS Katowice – Cuprum Lubin 3:0 (25:19, 25:17, 25:16)

 

siatka.org – GKS wygrał bez straty seta

Na zakończenie 8. kolejki zmagań w PlusLidze drużyna GKS Katowice podjęła zespół Cuprum Lubin. Wszystkie trzy sety rozgrywane były na podobnym poziomie, z widoczną przewagą katowiczan.

[…] Na początku spotkania mnożyły się błędy w polu zagrywki (8:7). Chociaż po skutecznym ataku Pawła Pietraszko Cuprum odskoczyło na 11:9, szybko inicjatywę przejęli gospodarze i po kontrataku Jakuba Szymańskiego to GKS prowadził 12:11. Stopniowo warunki na boisku zaczęli dyktować katowiczanie. Goście mieli problemy z przyjęciem, co rzutowało na ich skuteczność. Przy stanie 16:14 interweniował szkoleniowiec Cuprum. Po przerwie problemy z odbiorem zagrywek Szymańskiego trwały, do przejścia doprowadził błąd zagrywającego (17:15). Gdy kontratak wykorzystał Piotr Hain, drugi czas wykorzystał trener Rusek (19:15). Po kolejnym nieudanym przyjęciu gości Kovalova zmienił Czerny. Mocno atakował Tomas Rousseaux. Katowiczanie nie ustrzegli się jednak pomyłek, przy stanie 21:18 interweniował trener Słaby. Po kiwce Georgi Seganowa GKS miał piłki setowe, w kolejnej akcji zablokowany został Jakub Ziobrowski. Od pierwszych akcji drugiej odsłony to gospodarze kontrolowali przebieg gry, skuteczne ataki z błędami przeplatał Remigiusz Kapica (8:4). Gdy zagraniem z szóstej strefy popisał się Rousseaux gospodarze wyszli na prowadzenie 10:6, o czas poprosił trener Rusek. W kolejnych akcjach przyjezdnych do walki starał się poderwać Aleksander Berger. Wciąż celnie atakował Jakub Jarosz, a gdy Moustapha M’Baye nie skończył swojego ataku, czas wykorzystał lubiński szkoleniowiec (15:9). W kolejnych akcjach obie drużyny nie ustrzegły się błędów, nie brakowało też mocnych ataków. Dystans utrzymywał się, po ataku Rousseaux z szóstej strefy było już 21:13. Dobrze funkcjonował katowicki blok. Skuteczny atak Wojciecha Ferensa i as Kapicy pozwoliły lubinianom obronić piłki setowe, ale ostatnie słowo należało do Rousseaux.

Otwarcie trzeciej odsłony grane było punkt za punkt. Chociaż po asie Szymańskiego GKS wyszedł na prowadzenie 7:5, po kontrataku Pietraszko wynik się wyrównał (7:7). Obie drużyny nie ustrzegły się błędów. Po stronie Cuprum skutecznie atakował Kapica. Wynik wciąż oscylował wokół remisu. Z czasem sytuacja zaczęła się zmieniać, atak Marcina Kani i blok na Kapicy pozwoliły GKS-owi zbudować trzypunktową przewagę, czas wykorzystał trener Rusek (15:12). Przyjezdni nie wykorzystywali swoich szans, przy stanie 18:14 ponownie interweniował szkoleniowiec Cuprum. Po czasie Rousseaux zaliczył efektowny pojedynczy blok na Kapicy. Mimo wyraźnej przewagi katowiczanie nie tracili koncentracji. W końcówce skutecznie kontratakował Kania (24:16). Atak Rousseaux z szóstej strefy zamknął pojedynek.

MVP: Tomas Rousseaux

 

HOKEJ

hokej.net – Magee: Staram się robić wszystko, co mogę, by pomóc drużynie

Brandon Magee jest jednym z kluczowych zawodników GKS-u Katowice. Kanadyjski napastnik podsumował drugą rundę w wykonaniu swojego zespołu, jak i swoim. – Nie zdobylibyśmy tylu punktów w lidze bez znakomitych występów wszystkich graczy w drużynie – wyjaśnił

Przerwa na mecze reprezentacji jest idealną okazją do tego, by odpocząć, a następnie podładować nieco akumulatory. A dwie rundy w wykonaniu katowiczan były naprawdę dobre. Dość powiedzieć że wygrali oni 13 z 16 meczów, co przełożyło się na 39 punktów w ligowej tabeli.

W tej chwili o „oczko” więcej mają oświęcimianie, ale trzeba zaznaczyć, że rozegrali oni od GieKSy o dwa spotkania więcej.

– Wykonaliśmy bardzo duży progres w ciągu rozegranych 16 ligowych gier. Oczywiście nie zagraliśmy każdego meczu perfekcyjnie od pierwszej do sześćdziesiątej minuty, ale byliśmy w stanie znajdować różne sposoby na to, by strzelać zwycięskie bramki i odpierać ataku przeciwników – wyjaśnił Magee

I dodał: – Jeżeli chodzi o mnie, to po prostu staram się robić wszystko, co mogę, by pomóc drużynie i by odnosiła ona kolejne zwycięstwa.

Brandon Magee jest jednym z najskuteczniejszym zawodników Polskiej Hokej Ligi. W 16 meczach strzelił 10 bramek i zanotował 10 asyst, a lepszym dorobkiem może pochwalić się jedynie Bartosz Fraszko. „Fracho” zgromadził na swoim koncie o 7 kluczowych zagrań więcej.

– Zanotowaliśmy wraz z Bartoszem dobry start rozgrywek, ale hokej to sport zespołowy i nie zdobylibyśmy tylu punktów w lidze bez znakomitych występów wszystkich graczy w drużynie, od obu bramkarzy po obrońców i napastników – zwrócił uwagę kanadyjski napastnik.

– Nasi rywale to ciężko pracujące zespoły, które stawiają na trudne warunki na lodzie i jeżeli nie przewyższymy ich intensywności i zaangażowania w mecz, nie będziemy w stanie osiągać naszych założonych rezultatów i sami sobie utrudnimy pracę – dodał.

We wtorek katowiczanie w meczu na szczycie zmierzą się z Re-Plast Unią Oświęcim. Pierwotnie to spotkanie miało być rozegrane dzień później, ale zostało przełożone z uwagi na fakt, iż biało-niebiescy już za tydzień rozpoczną zmagania w Pucharze Kontynentalnym.

– Czeka nas starcie z bardzo silną drużynę ukierunkowaną na atak, dlatego postaramy się zrobić wszystko, by przygotować się jak najlepiej do rywalizacji na naszym lodzie i przez cały mecz realizować naszą taktykę. Liczymy na zwycięstwo, ale jeżeli przydarzy się porażka, wyciągniemy z niej lekcję i nie będziemy się tym załamywać, bo ufamy procesowi treningowemu i naszemu progresowi podczas całego sezonu – zakończył Magee.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

GKS Katowice – Lechia Gdańsk Live

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

07.04.2023 Katowice

GKS Katowice – Lechia Gdańsk 1:0 (0:0)

Bramki: 90. Jędrych

GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Kuusk, Komor (61.Jaroszek), Repka, Rogala– Błąd 89. Shibata), Kozubal, Marzec (52.Aleman) – Bergier (89. Mak)

Lechia Gdańsk: Sarnavskyi- Olsson, Chindris, Zhelizko, Mena, Kapić (86. Koperski), Kałahur, Bugaj (86. Fernandez), Bobcek (69. Zjawiński), Khlan (69.Sypek), Neugebauer (60. D’arriego)

Żółte kartki:  Jędrych – Zhelizko, Khlan, Koperski

Czerwona kartka: Kuusk

Sędzia: Tomasz Marciniak (Płock)

Widzów:

 

    Kontynuuj czytanie

    Piłka nożna

    GKS Katowice – Odra Opole Live

    Avatar photo

    Opublikowany

    dnia

    Przez

    13.04.2023 Katowice

    GKS Katowice – Odra Opole 1:3 (0:1)

    Bramki: Jaroszek (55)Piroch (26), Continella (74), Sarmiento (76)

    GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jaroszek, Jędrych, Repka, Rogala– Błąd (86. Ćwielong), Kozubal, Shibata (77. Mak), Marzec (86. Pietrzyk) – Bergier

    Odra Opole: Haluch – Szrek, Piroch, Spychała, Kamiński M. – Kamiński W. (59. Continella), Niziołek, Galan, Antczak (78. Surzyn), Hebel (59. Sarmiento) – Czapliński

    Żółte kartki: Marzec, Kozubal, Mak – W. Kamiński, Antczak, Continella, Czapliński

    Sędzia: Piotr Urban (Warszawa)

    Widzów: 5467

     

    You can't add multiple events in the same post, page or custom post type.

     

    Kontynuuj czytanie

    Piłka nożna

    To było istne SZALEŃSTWO przy Bukowej!

    Avatar photo

    Opublikowany

    dnia

    Przez

    Spotkanie 26. kolejki między GieKSą, a Lechią było niewątpliwie hitem kolejki. Oba zespoły miały świetne serie zwycięstw i liderowały wiosennej tabeli pierwszej ligi.

    Od pierwszych minut przy akompaniamencie kapitalnego dopingu katowiczanie ruszyli do ataków. Już w 3. minucie mocno wstrzelona piłka z lewej strony przez Rogale przemknęła przed Sarnavskim, który nie interweniował, ale niestety żaden z zawodników nie dołożył nogi, aby skierować futbolówkę do bramki. Chwilę później Kozubal z lewej strony w polu karnym uderzył minimalnie obok prawego słupka bramki Lechii. Dobrze w tej sytuacji był ustawiony Marzec i wydawało się, że będzie przecinał ten strzał, jednak ostatecznie brakło podjęcia decyzji. Po błędzie rywala w 13. minucie piłkę otrzymał Bergier i momentalnie odwrócił się w stronę bramki i uderzył, ale piłka przefrunęła nad bramką. W 17. minucie szybki atak na strzał głową zamienił Bergier, ale piłka leciała wprost w dobrze ustawionego Sarnavskiego. W tej akcji przy rozegraniu bez kontaktu z rywalem ucierpiał Marzec, ale po interwencji medycznej wrócił na boisko. Groźny kontratak przeprowadzili goście w 25. minucie, ale na połowie rywala pod bramką ucierpiał Repka i ostatecznie po wycofaniu piłki, arbiter zatrzymał grę, aby fizjoterapeuci mogli pomóc naszemu pomocnikowi. Komor zdziwił wszystkich w następnej akcji, kiedy od połowy minął kilku zawodników z Gdańska jak tyczki i rozpędzony wpadł w pole karne, ale staranował w ataku rywala i akcję zakończył faulem. W 35. minucie pierwszy strzał oddali gdańszczanie, jednak sporo niecelny. Wtedy też na Blaszoku została zaprezentowana ogromna oprawa „Ultras GieKSa”, która po chwili została zdjęta i mogliśmy podziwiać racowisko z dopiskiem „Granice przekraczać, za nic nie przepraszać”. Dym na niecałą minutę zatrzymał sportowe zmagania. W 45. minucie kibice odpalili świece dymne w barwach klubowych, a powstały dym zadomowił się na dobre przy Bukowej, zatrzymując doliczone przez arbitra cztery minuty na dobrą chwilę. Po wznowieniu gry świetnie zabrał się w kontrze z piłką Marzec, kończąc akcję mocnym strzałem w środek bramki, który Sarnavski wypiąstkował. Arbiter po chwili odesłał oba zespoły do szatni, a wśród fanów GieKSy na trybunach można było odczuć ogromny niedosyt, że nie zdołaliśmy zdobyć bramki.

    Na drugą połowę żaden z trenerów nie zdecydował się na zmiany. Od pierwszych minut to goście ruszyli do przodu, ale brakowało im konkretów, aby chociaż oddać celny strzał na bramkę Kudły. Dośrodkowania również były przecinane przez zawodników ustawionych przy bliższym słupku. W 50. minucie nie był w stanie kontynuować meczu Marzec i była konieczna pierwsza zmiana w ekipie GieKSy. Dopiero po dwóch minutach Aleman pojawił się na boisku, zmieniając kontuzjowanego kolegę. W 54. minucie świetną piłkę dostał Błąd od Kozubala w pole karne, ale po złym przyjęciu musiał ratować się dograniem, które nie było najlepsze. W następnej akcji świetnie rozegrał akcję Rogala z Alemanem, ale obrońcy z trudem wybili kilkukrotnie piłkę z pola karnego. Równo po godzinie gry zakotłowało się w polu karnym GieKSy po dograniu z prawej strony Meny, ale ostatecznie obrońcy zażegnali niebezpieczeństwa. Tuż po tej akcji boisko opuścił Komor, co też było prawdopodobnie skutkiem urazu, którego nabawił się podczas solowego rajdu w pierwszej połowie. Mecz w drugiej połowie nie porywał, oglądaliśmy dużo drobnych przewinień, które bardzo mocno spowalniały zapędy obu zespołów. W 71. minucie dośrodkował w pole karne Kozubal poprawiając wcześniejsze zagranie z rzutu rożnego, a głęboko w polu karnym źle przyjął ją Aleman i piłka tylko spokojnie minęła linię końcową obok bramki Lechii. Bez dwóch zdań to była idealna szansa do oddania strzału. Dwie minuty później po ostrym faulu na rywalu Kuusk obejrzał bezpośrednią czerwoną kartkę. Pan Marciniak w pierwszej chwili pokazał żółty kartonik, ale zweryfikował sytuację na VAR i poprawił swoją decyzję. GieKSa musiała sobie od tego momentu radzić w dziesiątkę. Katowiczanie skupili się na defensywie i czekali na odpowiedni moment, ale gdy po kilku minutach odebrali piłkę i ruszyli do kontrataku, to stadion odlatywał – tak głośnego dopingu nie było dawno przy Bukowej. Piłkarze nabrali pewności po chwili i zaczęli atakować Lechię pressingiem, która ratowała się wybiciem w aut. Gdańszczanie przeprowadzili podwójną zmianę w 86. minucie, rzucając wszystko, co mają do ofensywy. Do końca regulaminowego czasu nie oglądaliśmy jednak znaczących groźnych ataków gości. GieKSa świetnie broniła i raz po raz napędzała szybkie ataki. W doliczonym czasie gry stadion odleciał, bo katowiczanie mocno zaatakowali i wpakowali piłkę do bramki z najbliższej odległości, a strzelcem był Jędrych. To było coś, czego fani przy Bukowej długo nie zapomną. Lechia jeszcze atakowała, ale wtedy katowiczanie grali już w 11, bo stadion kompletnie oszalał. Co za wygrana!

    7.04.2023, Katowice
    GKS Katowice – Lechia Gdańsk 1:0 (0:0)
    Bramki: Jędrych (90).
    GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Kuusk, Komor (61. Jaroszek), Rogala– Błąd (90. Shibata), Repka, Kozubal, Marzec (52. Aleman) – Bergier (90. Mak).
    Lechia Gdańsk: Sarnavskyi- Olsson, Chindris, Zhelizko, Mena, Kapić (86. Fernandez), Kałahur, Bugaj (86. Koperski), Bobcek (69. Zjawiński), Khlan (69. Sypek), Neugebauer (60. D’Arrigo)
    Żółte kartki:  Jędrych – Zhelizko, Khlan, Koperski.
    Czerwona kartka: Kuusk (74., brutalny faul).
    Sędzia: Tomasz Marciniak (Płock).
    Widzów: 5998 (komplet).

    Kontynuuj czytanie

    Zobacz również

    Made with by Cysiu & Stęga