26 marca półfinałowa rywalizacja pomiędzy GKS-em Katowice i GKS-em Tychy powróciła do Satelity. Po czterech meczach mieliśmy remis 2:2, więc zwycięzca tego starcia będzie przystępować do szóstego spotkania ze sporą przewagą psychologiczną. Piąta odsłona batalii o awans do finału PHL rozpoczęła się o 17:00.
W meczu o takiej randze nie mogło zabraknąć ostrej walki w tercji neutralnej i to właśnie tak wyglądały pierwsze chwile tego starcia. W 2. minucie po długim podaniu Michalski idealnie uniknął spalonego i jechał sam na Fucika, ale w ostatniej chwili obrońca podbił mu kij. Choć atakowaliśmy znacznie częściej, to gra toczyła się głównie pod bandami, skąd ciężko o groźny strzał. W 111. minucie Wronka przeciął podanie Bizackiego i ruszył na bramkę tyszan, ale uderzył obok słupka – to uruchomiło kontrę w drugą stronę, którą również niecelnym strzałem zakończył Dupuy. Po chwili Murray zapomniał, czyje barwy reprezentuje w tym sezonie i za bramką podał do rywala, ten jednak nie zdołał wykorzystać tej sytuacji. W 14. minucie Wielkiewicz szukał Erikssona pod bramką, ale w tłoku Szwed nie zdołał przekierować krążka. 3 minuty później kolejne niecelne podanie Murray’a mogło zakończyć się golem, lecz nie zdołali wykorzystać liczebnej przewagi pod naszą bramką. Z akcją ruszył nasz pierwszy atak, a w zamieszaniu pod polem bramkowym Wronka został uderzony kijem w dłoń, ale sędziowie nie dopatrzyli się faulu. Jeszcze w tej samej tercji nasz napastnik zdołał powrócić na lód. Pomimo optycznej przewagi na przerwę po pierwszych 20 minutach udaliśmy się z bezbramkowym remisem.
Pamiętając wydarzenia z drugiego meczu w Tychach na początku drugiej tercji spróbowaliśmy szybko zaskoczyć gości – po 20 sekundach gry Fraszko mocno uderzył z podania Wronki, ale Fucik był czujny. Po chwili Galant obił słupek. W 24. minucie Eriksson urwał się defensorom, ale został nieprzepisowo zatrzymywany przez Zheldakova i sędziowie musieli podyktować pierwsze wykluczenie w tym meczu. Po 28 sekundach do Zheldakova dołączył Kotlorz, który faulował Wronkę. Jedyne, co zrobiliśmy w podwójnej przewadze to dwa strzały Kolusza. Udana gra w osłabieniu wyraźnie napędziła tyski zespół i w kolejnych minutach atakowali znacznie częściej. W 30. minucie o indywidualną akcję pokusił się Monto, ale przy strzale zabrakło mu precyzji. 3 minuty później groźną akcję przeprowadził duet Wronka-Kruczek, jednak nasz napastnik nie zdołał znaleźć miejsca obok Fucika. Z ostrego kąta Murray’a próbował zaskoczyć Sergushkin. W 34. minucie na ławce kar ponownie zameldował się Kotlorz. Nie stworzyliśmy żadnego zagrożenia z przewagą zawodnika, a po strzale Jeziorskiego guma otarła się o słupek. Na 2 minuty i 22 sekundy przed końcem tercji sędziowie nałożyli karę na Wanackiego i pierwszy raz to GieKSa musiała bronić w osłabieniu. Tyszanie budowali akcje w taki sposób, by Sergushkin mógł uderzać z pierwszego krążka, ale taktyka ta nie przyniosła oczekiwanego dla nich rezultatu. Po dwóch tercjach dalej mieliśmy 0:0.
Od początku trzeciej tercji tyszanie byli aktywniejsi, szybkimi podaniami próbowali rozciągać naszą defensywę, ale w 45. Zheldakov sfaulował kontrującego Wronkę. Szybko stworzyliśmy zamieszanie pod bramką, nasze dobitki były nieskuteczne, ale sędziowie zauważyli faul Kotlorza. Po kilku podaniach krążek odbił się od Erikssona w taki sposób, że przelobował parkan Fucika. Sędziowie postanowili sprawdzić jeszcze sytuację na wideo, ale po obejrzeniu powtórek wskazali na środek tafli. W 48. minucie Wronka trafił na ławkę kar za faul na Zheldakovie. 50 sekund później Dupuy skierował do pustej bramki krążek wypluty przez Murray’a. O odzyskanie prowadzenia powalczył czwarty atak, ale ich strzały były blokowane. W 54. minucie Pasiut odebrał gumę w tercji neutralnej, uruchomił Patryka Wronkę, a ten umieścił krążek przy krótkim słupku i doprowadził do eksplozji radości w Satelicie. Minutę później krążek tańczył bezpański w naszym polu bramkowym przed pustą bramką, udało się oddalić zagrożenie, ale na ławkę kar trafił Rompkowski. Lehtonen mógł znaleźć się w sytuacji sam na sam, ale podanie Monto było za mocne. Po dwóch minutach na tablicy wynikó dalej widniało 2:1. Staraliśmy się nie dopuścić gości do kontrolowania krążka w naszej tercji, przez co Fucik zjechał do boksu dopiero 55 sekund przed końcem tercji, a 11 sekund później po nieudanym strzale Erikssona na pustą bramkę trener Sidorenko poprosił o czas. Mecz zakończył się zwycięstwem GieKSy 2:1. Jeśli w poniedziałek wygramy w Tychach – awansujemy do finału.
GKS Katowice – GKS Tychy 2:1 (0:0, 0:0, 2:1)
1:0 Anthon Eriksson 44:49 5/3
1:1 Jean Dupuy (Denis Sergushkin) 48:48 5/4
2:1 Patryk Wronka (Grzegorz Pasiut) 53:25
GKS Katowice: Murray (Miarka) – Rompkowski, Kolusz, Fraszko, Pasiut, Wronka – Kruczek, Wajda, Saarelainen, Monto, Smal – Hudson, Wanacki, Wielkiewicz, Lehtonen, Eriksson – Valtola, Prokurat, Bepierszcz, Michalski, Krężołek.
GKS Tychy: Fucik (Israelsson) – Zheldakov, Smirnov, Gościński, Galant, Jeziorski – Seed, Kotlorz, Sergushkin, Feofanov, Dupuy – Bizacki, Pociecha, Szczechura, Cichy, Mroczkowski – Biuro, Witecki, Wróbel, Starzyński, Marzec.
Kato
26 marca 2022 at 20:14
Brawo za zwycięstwo. Mecz był bardzo ciężki i zacięty. Super wygrana i prowadzenie w rywalizacji.
Przewagi dalej do poprawy
Kris
27 marca 2022 at 13:25
Brawo Panowie!
Nie bylo lekko ale krok zrobilismy.
Teraz w poniedzialek bedzie bardzo ciezki mecz.
Trzeba skonczyc to w Tychach.