Dołącz do nas

Siatkówka

[RELACJA] Bez niespodzianki w Kędzierzynie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Na pierwsze spotkanie ćwierćfinałowe Mistrzostw Polski siatkarzy GKS Katowice pojechał do Kędzierzyna-Koźla, aby w tamtejszej Hali Azoty zmierzyć się z wicemistrzem Polski i klubowym Mistrzem Europy — ZAKSĄ.

Obie drużyny na parkiecie zameldowały się bez kadrowych niespodzianek. Gospodarze w zestawieniu: Kaczmarek, Janusz, Huber, Smith, Semeniuk, Śliwka oraz na libero Erik Shoji. GieKSa natomiast w składzie: Jarosz, Ma’a, Hain, Kania, Quiroga, Szymański i Mariański. Spotkanie rozpoczęło się od mocnego uderzenia faworyzowanego rywala. Po błędach Jarosza i Quirogi oraz Szymańskiego w ataku przegrywaliśmy na starcie już 2-8. Wyraźnie nasi siatkarze wyszli na spotkanie nieco sparaliżowani. Udało się jednak w końcu złapać właściwy rytm i po kilku piłkach „punkt za punkt” zmniejszaliśmy stopniowo stratę do rywala m.in. dzięki dobrej grze pasywnym blokiem, obronach Mariańskiego, a także wymuszonych błędach na przeciwniku — pomylili się w ataku Kaczmarek i Śliwka. Zrobiło się już tylko 10-11. Niestety po raz kolejny przydarzyły się proste błędy naszym zawodnikom, nie skończył ataku Szymański oraz ze środka Kania. Gospodarze znowu odjechali na cztery punkty. Mozolnie, solidnie i z zaangażowaniem walczyliśmy w końcówce seta o odrobienie dystansu, lecz nie udało się. ZAKSA zwyciężyła w pierwszej partii 25-21. GKS przegrał tego seta z pewnością błędami własnymi oraz brakiem punktowego bloku.

Druga część spotkania rozpoczęła się bez zmian w składach obu drużyn. Bez zmian także w obrazie gry. Znów kędzierzynianie agresywnie na zagrywce i szybko zbudowane czteropunktowe prowadzenie. Nie radzili sobie nasi zawodnicy z kończeniem sytuacyjnych piłek. Do tego dwa asy serwisowe Kaczmarka i Semeniuka doprowadziły do wyniku 8-2 dla gospodarzy. Nie da się ukryć, że gra naszej drużyny rozsypała się mimo całkiem dobrej końcówki pierwszego seta, kiedy wydawało się, że łapiemy kontakt. Przy stanie 3-10 trener Słaby zmienił rozgrywającego. Mimo obecności Jakuba Nowosielskiego nadal nie potrafiliśmy przyjąć zagrywki rywala. To była demolka. Prowadzenie 13-3 nie dawało cienia nadziei na zatrzymanie rozpędzonej ZAKSY. W międzyczasie w miejsce Szymańskiego zjawił się Rousseaux w celu naprawy statystyki przyjęcia. Brak poprawy w tym elemencie spowodował jednak kolejne roszady w składzie. Przykro było patrzeć, jak klubowi Mistrzowie Europy bawili się w pojedynku z naszą drużyną. Prowadzenie 19-8 mówiło samo za siebie. Należało dotrwać do końca partii i „wyczyścić głowy” przed rozpoczęciem trzeciej odsłony. Fatalna statystyka przyjęcia zagrywki musiała się przełożyć na tak wysoki wynik. Przegraliśmy 12-25.

Trzeciego seta rozpoczęliśmy z dwoma zmianami w stosunku do wyjściowej „szóstki”. Rousseaux w miejsce Quirogi oraz na środku bloku Lewandowski za Haina. Dzisiaj GieKSa nie potrafiła podjąć jednak rękawicy z utytułowanym przeciwnikiem. Świetnie rozgrywał piłki do swoich atakujących Janusz. Mimo średniego przyjęcia w ekipie ZAKSY potrafił rozrzucać akcje na pojedynczy blok naszej drużyny. W pierwszej fazie seta gra prowadzona była punkt za punkt, z czasem jednak znów wicemistrzowie Polski wyszli na trzypunktowe prowadzenie. Po raz kolejny za sprawą kapitalnej zagrywki i odrzucenia naszych siatkarzy od siatki. To była główna broń kędzierzynian w spotkaniu z GKS. Trener Słaby kompletnie nie potrafił znaleźć na to recepty, próbowani byli wszyscy czterej przyjmujący znajdujący się w kadrze meczowej. Żaden z naszych graczy nie dawał rady dograć piłki do siatki dla naszego rozgrywającego. Chwilę oddechu co prawda dał katowiczanom Jarosz, który dwa razy „ukuł” gospodarzy z pola serwisu, jednak to był tylko chwilowy przebłysk. Straty były już nie do odrobienia, a ekipa ZAKSY grała bardzo spokojnie, z pełnym zaufaniem do swoich umiejętności. Set zakończył się wynikiem 22-25, jednocześnie zamykając spotkanie wynikiem 3-0 dla kędzierzynian.

Bez niespodzianki w Kędzierzynie. Od początku do końca pełna dominacja gospodarzy w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. Cenna lekcja od topowej drużyny nie tylko w Polsce, ale i w Europie. Rewanż już w świąteczny poniedziałek w katowickim Spodku.

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn — Koźle – GKS Katowice 3:0 (25-21, 25-12, 25-22)

MVP: Aleksander Śliwka

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

GKS Katowice – Odra Opole Live

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

13.04.2023 Katowice

GKS Katowice – Odra Opole 1:3 (0:1)

Bramki: Jaroszek (55)Piroch (26), Continella (74), Sarmiento (76)

GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jaroszek, Jędrych, Repka, Rogala– Błąd (86. Ćwielong), Kozubal, Shibata (77. Mak), Marzec (86. Pietrzyk) – Bergier

Odra Opole: Haluch – Szrek, Piroch, Spychała, Kamiński M. – Kamiński W. (59. Continella), Niziołek, Galan, Antczak (78. Surzyn), Hebel (59. Sarmiento) – Czapliński

Żółte kartki: Marzec, Kozubal, Mak – W. Kamiński, Antczak, Continella, Czapliński

Sędzia: Piotr Urban (Warszawa)

Widzów: 5467

 

     

    Kontynuuj czytanie

    Piłka nożna

    Odra Opole zakończyła serię GieKSy

    Avatar photo

    Opublikowany

    dnia

    Przez

    Kolejne spotkanie GieKSa rozgrywała przy Bukowej, tym razem w Katowicach zjawiła się Odra Opole. Mecz przy akompaniamencie głośnego dopingu rozpoczął się o godzinie 15:00.

    Rafa Górak musiał dokonać dwóch zmian w swojej żelaznej wiosennej jedenastce. Kontuzjowanego Komora zastąpił Jaroszek, natomiast za pauzującego Kuuska pojawił się Shibata, który rozpoczął  mecz na pozycji 6, a Repka został przesunięty na stopera. Mecz od pierwszych minut nie porywał, w jednej z pierwszych akcji ucierpiał zawodnik Odry, który dłuższą chwilę był opatrywany na murawie. Co ważne każde wyjście z piłką z własnej połowy bardzo mocno ożywiało trybuny, które wierzyły, że są w stanie wpłynąć na zespół głośnym dopingiem. Pierwszy groźny strzał oddali Trójkolorowi, po rzucie rożnym głową strzelił Repka, ale prosto w bramkarza, który pewnie złapał piłkę. Arbiter po chwili użył gwizdka i wskazał na przewinienie zawodnika gospodarzy. Było to pierwsze ostrzeżenie dla Halucha. W kolejnej akcji ponownie uderzył Repka zza pola karnego, ale nad bramką. W 18. minucie groźną stratę zanotował ten sam zawodnik na lewej stronie. Po szybkiej kontrze opolanie oddali strzał, ale piłka powędrowała daleko od bramki Kudły. W 26. minucie Odra przerwała passę 12 bramek z rzędu katowiczan. Po wrzuceniu piłkę w polu karnym i zamieszaniu najbardziej zorientowany był Piroch, który wpakował piłkę w okienko bramki. GieKSa dalej starał się grać swoje. W 33. minucie ładną dla oka kombinacyjną akcję na strzał zamienił Bergier, jednak ponownie w tym spotkaniu zabrakło precyzji. Odra miała w dalszej fazie dwa groźne strzały – z jednym Kudła spokojnie sobie poradził, ale drugi wypluł przed siebie, jednak naprawił błąd, wyjmując piłkę spod nóg nabiegającego rywala. W doliczonym czasie świetną akcję na lewej stronie rozegrali katowiczanie, ale ostatecznie podanie Rogali na niecelny strzał zamienił Błąd, a był już blisko bramki rywala.

    Drugą połowę rozpoczęli ci sami zawodnicy z obu stron, trenerzy spokojnie podeszli w przerwie do korygowania swojego planu na to spotkanie. Po rzucie rożnym groźnie uderzył z ostrego kąta Repka, ale piłka nieznacznie minęła przeciwny słupek bramki. GieKSa starała się atakować, ale korzystając z prowadzenia regularnie i dość często kradli czas goście, leżąc na murawie po starciach. W 52. minucie Wasielewski doszedł do piłki na prawej stronie i dośrodkował spod końcowej linii, piłka przelobowała bramkarza, ale nie wpadła do siatki mimo dobrej rotacji. W 56. minucie po ogromnym zamieszaniu w polu karnym tym razem GieKSa zdobyła bramkę, piłka wręcz spadła pod nogi Jaroszka, a ten wpakował piłkę do siatki. Odra w drugiej połowie raczej nie zatrudniała Kudły, to katowiczanie mieli częściej piłkę pod nogą i raz po raz próbowali sforsować dobrze dysponowaną w tym dniu obronę gości. W 74. minucie po odbiorze na własnej połowie Kozubalowi piłki w dość agresywny sposób Odra wyprowadziła ten jeden atak w drugiej połowie, który doskonałym, technicznym strzałem zza pola karnego zamienił na bramkę Continella. Dwie minuty później po zagraniu na wolne pole sytuację sam na sam z ostrego kąta wykorzystał Sarmiento. Kudła popełnił błąd, był bardzo niezdecydowany przy wyjściu do piłki. Na Bukowej zapadła konsternacja po tych dwóch szybkich, mocnych ciosach. W 83. minucie Błąd, chcąc uspokoić grę, zagrał do Kudły tak, że piłka po koźle przelobowała naszego bramkarza, ale szczęśliwie nie leciała w światło bramki. Zamieszanie we własnym polu karnym w 88. minucie cudem wybronili gospodarze, których każda minuta oddalała od odrobienia dwubramkowej straty. Do końca doliczonego czasu gry żaden z zespołów nie stworzył okazji. Świetna seria GieKSy dobiegła końca.

    13.04.2023, Katowice
    GKS Katowice – Odra Opole 1:3 (0:1)
    Bramki: Jaroszek (56)Piroch (26), Continella (74), Sarmiento (76).
    GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jaroszek, Jędrych, Repka, Rogala – Błąd (87. Ćwielong), Kozubal, Shibata (77. Mak), Marzec (87. Pietrzyk) – Bergier.
    Odra Opole: Haluch – Szrek, Piroch, Spychała, Kamiński M. – Kamiński W. (59. Continella), Niziołek, Galan, Antczak (78. Surzyn), Hebel (59. Sarmiento) – Czapliński.
    Żółte kartki: Marzec, Kozubal, Mak – W. Kamiński, Antczak, Continella, Czapliński.
    Sędzia: Piotr Urban (Warszawa).
    Widzów: 5467.

    Kontynuuj czytanie

    Hokej

    GieKSa hokejowym wicemistrzem Polski

    Avatar photo

    Opublikowany

    dnia

    Przez

    Ostatnie spotkanie finałowe nie zawiodło nikogo. Obie drużyny prezentowały dojrzały hokej, o czym świadczy fakt, że w regulaminowym czasie gry nie obejrzeliśmy bramek i o tym, która drużyna została Mistrzem Polski, rozstrzygnęła dogrywka. W niej złotego gola zdobył Kaleinikovas zapewniając Re-Plast Unii Oświęcim tytuł Mistrza Polski w hokeju na lodzie.

    Świadome wagi spotkania obie drużyny od początku starały się narzucić przeciwnikowi swój styl gry, jednak dobrze w obu ekipach spisywały się formacje defensywne. W 5. minucie Kaleinikovas i Dziubiński sprawdzili dyspozycję Murraya. W odpowiedzi Kovalchuk, który rozgrywał bardzo dobre zawody, dograł do Hitosato, lecz uderzenie Japończyka obronił Lundin. Z upływem czasu częściej przy krążku utrzymywali się katowiczanie, a oświęcimianie próbowali wyprowadzać szybkie kontry. Mimo prób Maciasia, Iisakki, Pasiuta po stronie GieKSy oraz Heikkinena, Ackereda, Denyskina i Dyukova po stronie Re-Plast Unii Oświęcim bramek w pierwszej tercji nie obejrzeliśmy. Natomiast równo z syreną za grę wysokim kijem do boksu kar został odesłany Marklund.

    Drugą tercję rozpoczęliśmy od gry w osłabieniu. Pierwszą minutę dobrze się broniliśmy, ale w drugiej minucie tego osłabienia groźne strzały oddali Sadłocha i Ahopelto, które obronił Murray. Po wyrównaniu sił na lodzie mecz się wyrównał, a obie drużyny grały uważnie w defensywie. W 30. minucie na ławkę kar został odesłany Heikkinen. Podczas okresu gry w przewadze Lundina próbowali pokonać Hitosato i Monto. W ostatnich pięciu minutach drugiej tercji mecz nabrał rumieńców. Najpierw w 36. minucie Marklund trafił w słupek, a w odpowiedzi Heikkinen przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem GieKSy. Dwie minuty później Murray z kłopotami obronił strzał Ackereda. Druga tercja zakończyła się także wynikiem bezbramkowym.

    Początek trzeciej tercji należał do GieKSy, ale krążek po uderzeniach Michalskiego i Isakki minął bramkę Lundina, ale podobnie jak to było w poprzednich tercjach, z biegiem czasu mecz się wyrównał. W 50. minucie Murray obronił uderzenia Karjalajnen, Kowalówki i Sołtysa. Podobnie jak dwie poprzednie tercje, również trzecia zakończyła się wynikiem 0:0, a zatem o tytule Mistrza Polski rozstrzygnęła dogrywka.

    Dogrywkę rozpoczęliśmy od dwóch niewykorzystanych sytuacji.  Najpierw bliski pokonania Lundina był Koponen, a chiwlę później po uderzeniu Iisakki krążek minimalnie minął oświęcimską bramkę. W odpowiedzi Ackered trafił w obramowanie naszej bramki. Sytuacja ta była jeszcze sprawdzana na wideo.  W 66. minucie groźnie strzelał Ackered, a chwilę później Murray uprzedził Sadłochę, który znalazłby się w sytuacji sam na sam. O tytule Mistrza Polski zdecydowała sytuacja z68. minucie, kiedy Kaleinikovas strzałem po dalszym słupku pokonał Murraya.

    GKS Katowice – Re Plast Unia Oświęcim 0:1 (0:0, 0:0, 0:0 d. 0:1)

    0:1 Mark Kaleinikovas  (Elliot Lorraine) 66:21

    GKS Katowice: Murray, (Kieler) – Delmas, Kruczek, Bepierszcz, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Koponen, Iisakka, Monto, Lehtimaki – Wanacki, Cook, Smal, Michalski, Marklund – Lebek, Chodor, Hitosato, Maciaś, Kovalchuk.

    Re-Plast Unia Oświęcim: Lundin, (Kowalówka R.) – Dyukov, Jakobsons, Sadłocha, Dziubiński, Kaleinikovas – Valtola, Uimonen, Ahopelto, Heikkinen, Karjalainen – Bezuska, Ackered, Kowalówka S., Lorraine, Denyskin – Noworyta, Łukawski, Wanat, Krzemień, Sołtys.

    Kontynuuj czytanie

    Zobacz również

    Made with by Cysiu & Stęga