Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna kobiet Prasówka Siatkówka

Tygodniowy przegląd mediów: Wyzwanie dla mistrzów

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki oraz hokeja GieKSy. Prezentujemy naszym zdaniem, najciekawsze z nich.

Piłkarze GieKSy zremisowali w piątek w meczu ligowym z Sandecją Nowy Sącz 0:0. Prasówkę po tym meczu przeczytacie TUTAJ. Piłkarki w rozpoczęły sezon ligowy od przegranej z AZS-em UJ Kraków 3:4. Kolejne spotkanie drużyna kobieca rozegra we wtorek 23 sierpnia o 16:00, z Czarnymi Sosnowiec, na wyjeździe. Mecz będzie transmitowany na kanale TVP Sport. Siatkarze wzięli udział w turnieju PreZero Grand Prix PLS, z którego odpadli po przegranej z Projektem Warszawa. W dalszym ciągu trwa saga z Micahem Ma’a w roli głównej. Menedżer siatkarski Jakub Malke proponuje skorzystanie z możliwości zablokowania  międzynarodowego certyfikatu ITC zawodnika. Przygotowująca się do startu PHL oraz rozgrywek Hokejowej Ligi Mistrzów nasza drużyna rozegrała dwa sparingi – oba przegrane. W środę drużyna przegrała z Comarch Cracovią 2:4, a w piątek z GKS Tychy 0:2. Do zespołu Mistrzów Polski w hokeju na lodzie dołączył napastnik z Kanady Brandon Magee.

PIŁKA NOŻNA

kobiecyfutbol.pl – Krakowska wymiana ciosów zakończona wygraną Jagiellonek

W Krakowie, kibice na brak goli narzekać nie mogli pomimo niezbyt szybkiego meczu. W wymianie ognia pomiędzy AZS UJ Kraków a GKS Katowice to „Jagiellonki” wygrały 4:3.

Początek porannego meczu w stolicy Małopolski nie należał do tych, po których mogliśmy się spodziewać wiele. Mimo to już w 7. minucie meczu Amelia Bińkowska wykorzystała błąd Dominiki Woźniak i otworzyła wynik spotkania. Pojedynek od razu się ożywił i po kolejnych 180 sekundach AZS UJ Kraków doprowadził do remisu. Dobre zagranie z prawej strony Kingi Wilk, trochę przypadku w poczynaniach na jedenastym metrze i finalnie piłka znalazła się w bramce po zagraniu z najbliższej odległości Weroniki Smazy.

Podopieczne Karoliny Koch długo się rozkręcały, lecz udało się Klaudii Maciążce wyprowadzić katowiczanki na prowadzenie w 24. minucie spotkania. Przyjezdne były ponadto były bardziej zdeterminowane w swoich poczynaniach. Ale samo tempo meczu było dość wolne.

Karą za to była akcja z 42. minuty. Paulina Guzik z prawej strony wycofała w okolicę dwudziestego metra piłkę do Anny Zapały. Ta niepilnowana kompletnie przez nikogo strzeliła z pewnością jednego z piękniejszych goli w tej kolejce.

Po przerwie, w nadziei, że zwycięstwo jest blisko, to „Jagiellonki” zaczęły odważniej. Skutkiem tego druga dziś bramka Weroniki Smazy po godzinie gry. Dobre rozegranie dwójkowej akcji, zakończone płaskim strzałem w dalszy róg bramki, wskutek którego piłkarki spod Wawelu objęły prowadzenie.

Tak czy inaczej, świetnym nosem pochwalić może się Karolina Koch. W 74. minucie wprowadziła ona Patrycję Kozarzewską. Ta właściwie z miejsca zaczęła pracować na gola i w wyniku tego młoda debiutantka po niespełna dziesięciu minutach mogła się cieszyć z bramki premierowej. Bramki dającej wówczas remis.

Z drugiej zaś strony, wprowadzona przez Krzysztofa Kroka Aleksandra Pleban, dobrze odnalazła się w polu karnym i po raptem dwudziestu minutach na placu gry dawała jeszcze ważniejszą bramkę na obiekcie Prądniczanki. Dzięki temu, mimo niemrawego początku spotkania, ostatecznie oglądaliśmy fenomenalne widowisko, w wyniku którego zobaczyliśmy aż siedem goli.

SIATKÓWKA

siatka.org – Co dalej z Micahem Ma’a w GKS-ie?

– Można spróbować wnioskować o zablokowanie ITC, czyli wydania certyfikatu międzynarodowego. To jest jedyna opcja, by nie dostał prawa do gry w Turcji. Na to być może FIVB by zareagowało – powiedział menadżer Jakub Malke o sytuacji Micaha Ma’a, który nie stawił się w Katowicach na przygotowaniach do sezonu, mimo wiążącej go umowy z GKS-em.

W ostatnich dniach głośno jest o Micahu Ma’a, który mimo ważnej umowy nie stawił się na początku przygotowań do sezonu GKS-u Katowice. Zawodnik chciał rozwiązać umowę z klubem, ale się z nim nie dogadał. Jaki będzie ciąg dalszy tej historii?

– Jeśli istnieje buyout finansowy, opiewa on na różne kwoty. Z tego rozwiązania korzysta wielu zawodników. Zawiera on również konkretny termin, w którym może być przeprowadzony. Przypadki korzystania z tej opcji występowały w PlusLidze wielokrotnie – albo w jedną, albo w drugą stronę. Kluby uiszczały dopłatę za rozwiązanie umowy lub sam zawodnik się spłacał – wyjaśnił Jakub Malke, menedżer siatkarski.

Ma’a nie pojawił się w Katowicach, a to on miał być jednym z filarów GKS-u na nowy sezon. – Nie wiem, co miał Micah Ma’a w kontrakcie. Zakładam, że oburzenie klubu wynika z tego, że buyoutu nie miał i nie miał powodu, by umowę jednostronnie rozwiązywać. Wydaje mi się, że do GKS Katowice przyszedł jego agent, powiedział, że jego zawodnik grać nie chce i nie będzie, ale finalnie obie strony się nie dogadały finansowo. Możliwe też, że nie chodziło wyłącznie o finanse, a zastępstwo, którego klub z Katowic nie otrzymał – dodaje agent.

Przed poprzednim sezonem głośno było o innym Amerykaninie, Taylorze Sanderze, który nie stawił się na przygotowaniach PGE Skry Bełchatów. Przez długi czas nie kontaktował się z klubem. Ostatecznie w PlusLidze nie zagrał, nie podpisał też innego kontrkatu, ale wystąpił na boiskach do siatkówki plażowej. Z Ma’a sytuacja jest nieco inna, bowiem chciał on przenieść się do Halkbanku Ankara, gdzie otrzymałby większe pieniądze. Co się stanie, jeśli zawodnik podpisze kolejną umowę, mimo wiążącego go kontraktu z GKS-em? – Nie miałem takiego przypadku, ale znamy takie sytuacje z przeszłości. Asseco Resovia Rzeszów miała taką sytuację, ale nie wiem, jak się skończyła. FIVB nie reaguje. Nie wierzę w to, że sprawa trafi na wokandę federacji i licencja zawodnika zostanie zawieszona. FIVB nie chce się w to mieszać – wyjaśnił Malke.

Widzi on jednak możliwość działania działaczy GKS-u w tej niekomfortowej dla klubu sytuacji. – Klub na starcie może zrobić prostą rzecz. Siatkarz będzie w systemie zarejestrowany jako gracz GKS Katowice, więc można spróbować wnioskować o zablokowanie ITC (International Transfer Certificate – przyp. red.), czyli wydania certyfikatu międzynarodowego. To jest jedyna opcja, by nie dostał prawa do gry w Turcji. Na to być może FIVB by zareagowało, choć nie sądzę – zakończył menedżer.

Grand Prix PLS: Pewne wygrane GKS-u i Lublinian, pozostałe mecze rozstrzygnął tie-break

W Krakowie rozpoczęła się trzecia edycja Grand Prix PLS. W sesji porannej doszło do dwóch tie-breaków. Projekt Warszawa pokonał Cuprum Lubin, a Ślepsk Suwałki był lepszy od PGE Skry Bełchatów. Pewne wygrane zanotowali natomiast gracze LUK Lublin oraz GKS-u Katowice.

[…] Początek kolejnego meczu rozpoczął się od wyrównanej gry (4:4), dopiero as serwisowy Dawida Ogórka dał zaliczkę GKS-owi (6:4), który zaczął budować solidną przewagę (13:9). Podopieczni Grzegorza Słabego grali coraz pewniej (18:12), rywale mieli tylko pojedyncze udane akcje (13:20) i GKS wykorzystał już pierwszą okazję do skończenia premierowej odsłony (25:17).

Początek kolejnej partii był wyrównany (4:4), skutecznie grał Slawinski, ale po stronie GKS-u nieźle funkcjonował blok (7:6), natomiast radomianom zdarzały się błędy (8:9). Uspokoili swoją grę i po ataku Daniela Gąsiora mieli dwa oczka więcej na swoim koncie (12:10). Katowiczanie wyrównali i wszystko miało rozstrzygnąć się w końcówce (21:21). W kluczowym momencie GKS miał dwupunktowe prowadzenie (23:21), całe spotkanie blokiem zakończył Jakub Lewandowski.

GKS Katowice – Cerrad Enea Czarni Radom 2:0 (25:17, 25:22)

Grand Prix PLS: Luk Lublin, Ślepsk, Zawiercianie i Stal Nysa nadal po lewej stronie drabinki

W Krakowie zakończył się drugi dzień zmagań Grand Prix PLS. W popołudniowej sesji zwycięzcy pewnie triumfowali. LUK Lublin pokonał warszawian, Ślepsk Suwałki bez problemu uporał się z GKS-em Katowice. Po lewej stronie drabinki nadal znajduje się również Aluron CMC Warta Zawiercie, która pokonała BBTS Bielsko-Biała, natomiast PSG Stal Nysa okazała się lepsza od kędzierzynian.

[…] Kolejny pojedynek rozpoczął się od wyrównanej gry (4:4), jako pierwsi odskoczyli katowiczanie (8:6). Po bloku Ślepska i asie serwisowym Arkadiusza Żakiety był remis (9:9), to samo chwilę później zrobił Paweł Halaba j jego zespół prowadził już 13:10. GKS cały czas miał spore problemy z zagrywkami rywali (12:17), ale zbliżył się na dwa oczka (15:17). Nie na długo, bo znów asa posłał Żakieta (20:15), ale podopieczni Grzegorza Słabego nie poddawali się (20:22). Blok Ślepska doprowadził do piłki setowej (24:20) i zepsuty serwis przeciwników zakończył tę partię.

Ekipa z Suwałk od mocnego uderzenia rozpoczęła także kolejną odsłonę (8:5), pewnie atakował Żakieta, nie do końca wychodziło to katowiczanom (6:11) i cały czas wyraźny dystans utrzymywał Ślepsk (15:10). Do tego doszły kolejne błędy GKS-u (13:20), blok Żakiety znacznie przybliżył jego zespół do końcowego triumfu. Do piłki meczowej doprowadził błąd w polu zagrywki GKS i gracze z Suwałk szybko zakończyli to spotkanie.

Ślepsk Malow Suwałki – GKS Katowice 2:0 (25:21, 25:16)

Składy zespołów:

[…] GKS: Mielczarek (4), Domagała (5), Nowosielski, Ogórek (11) oraz Mariański, Kania, Quiroga (1) i Lewandowski (4)

Grand Prix PLS: Projekt Warszawa, GKS Katowice, Bełchatowianie i ekipa z Lubina nadal w grze

Mecze porannej sobotniej sesji Grand Prix PLS w większości kończyły się w dwóch setach. Swoje pojedynki wygrali siatkarze z Warszawy, Katowic oraz Bełchatowa. Jedyny tie-break na tym etapie turnieju rozegrało Cuprum Lubin z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle i w decydującej odsłonie lepsi okazali się lubinianie.

[…] Jako pierwsi na dwa oczka odskoczyli siatkarze z Olsztyna, powiększając swoje prowadzenie po udanej kontrze Bartłomieja Lipińskiego (8:4). GKS ponownie pokazał ducha walki, odrobił znaczną część strat i po świetnej akcji Dawida Ogórka tracił już tylko oczko. Na tablicy wyników pojawił się remis (12:12). Po walce punkt za punkt, w końcówce dobry blok pozwolił GKS-owi zbudować zaliczkę (20:17), a atak Wiktora Mielczarka dał piłkę setową (24:20). Pierwszą część meczu zakończył Damian Domagała.

W kolejną odsłonę znów lepiej weszli akademicy (4:2), ale rywale szybko wyrównali (6:6). Ponownie to GKS przejął inicjatywę, sporo błędów zdarzało się za to olsztynianom, którzy w połowie seta musieli gonić wynik. W ofensywie znów brylował Ogórek (17:13), próbował odpowiadać na to Lipiński, ale dopiero widowiskowy blok Dawida Siwczyka pozwolił zmniejszyć straty AZS-u (16:18) i kiedy asem serwisowym popisał się Jakub Ciunajtis, jego ekipa miała kontakt punktowy (18:19). Tym samym odpowiedział Bartosz Mariański (23:18) i tym razem podopieczni Grzegorza Słabego nie oddali już rywalom pola, kończąc spotkanie blokiem.

Indykpol AZS Olsztyn – GKS Katowice 0:2 (21:25, 19:25)

Składy zespołów:

[…] GKS Katowice: Mielczarek (6), Domagała (9), Nowosielski (3), Ogórek (12) oraz Mariański (1) i Lewandowski (8)

Grand Prix PLS: Stal Nysa i Luk Lublin już w półfinale

Sobotnie deszczowe popołudnie w Grand Prix PLS rozpoczęło się od dość pewnych zwycięstw LUK Lublin nad Ślepskiem Suwałki, a następnie Stali Nysa nad zespołem z Zawiercia. Dwie zwycięskie drużyny na pewno zagrają w półfinale rywalizacji. O wyniku dwóch kolejnych meczów decydowały tie-breaki. W pierwszym z nich Projekt Warszawa okazał się lepszy od GKS-u Katowice, w drugim Cuprum Lubin pokonało bełchatowian.

[…] Pierwsze momenty spotkania były wyrównane (3:3), ale potem inicjatywę zaczęli przejmować stołeczni, skuteczny na skrzydle był Igor Grobelny, nie zawodził także Artur Szalpuk i przewaga jego drużyny rosła (18:9), szybko pojawiła się pierwsza piłka setowa, a as serwisowy Cezarego Żyłkowskiego zakończył premierową odsłonę.

Projekt Warszawa już na początku kolejnej odsłony odskoczył (7:5), ale GKS się nie poddawał i wyrównał stan rywalizacji (11:11). Na tym nie poprzestali i po kontrze Jakuba Lewandowskiego mogli cieszyć się z trzech oczek przewagi (18:15). Dobrze grał Dawid Ogórek (22:17), a blok Damiana Domagały zakończył tę odsłonę.

Decydująca partia rozpoczęła się po myśli warszawian (6:2), świetny blok Artura Szalpuka powiększył prowadzenie ekipy Roberto Santilliego (8:2). Z pola zagrywki nie schodził Jakub Kowalczyk (11:2) i jego drużyna nie dala dojść do głosu rywalom. Spotkanie zakończył Kowalczyk blokiem na Dawidzie Ogórku.

Projekt Warszawa – GKS Katowice 2:1 (25:14, 19:25, 15:4)

HOKEJ

sportdziennik.com – Kanadyjczyk w „GieKSie”

Poszukujemy napastnika z prawym uchwytem kija i, wcale nie ukrywam, że mamy kilku kandydatów. – Jednak o wszystkim zadecydują nasi trenerzy – tak mówił nie tak dawno na naszych łamach dyrektor sekcji GKS-u Katowice, Roch Bogłowski.

Poszukiwania zakończyły się sukcesem, bowiem kontrakt z „GieKSą” podpisał 28-letni Brandon Magee (175 cm, 86 kg). Kanadyjczyk, rodem z Edmonton, z powodzeniem występował w jednej z najlepszych lig juniorskich świata (WHL), a potem w ECHL oraz akademickiej Usports.

W swoim życiorysie ma również 18 występów w KHL w chińskim zespole z Kunlunem Red Star, ale ostatecznie nie zdołał się przebić do podstawowego składu i później grał o szczebel niżej w WHL.

Ostatni sezon spędził najpierw w Komecie Brno i rozegrał 20 meczów ekstralidze czeskiej i zanotował 3 pkt 3 (gol+2 podania), a następnie występował na Wyspach Brytyjskich (EIHL) w Fife Flyers. Wystąpił w 37 spotkaniach i zanotował 23 pkt (7+16).

Wyzwanie dla mistrzów

Występy w Hokejowej Lidze Mistrzów to ciekawa przygoda i nowe doświadczenie sportowe – twierdzi obrońca GKS-u, Jakub Wanacki.

Trudno zdobyć mistrzostwo, ale jeszcze trudniej je obronić – to może wyświechtane stwierdzenie, ale pasuje jak ulał do GKS-u Katowice. Po 52 latach „GieKSa”, pod kierunkiem trenera Jacka Płachty (wychowanka klubu!), zdobyła 7. złoto w historii klubu. A praca wcale nie była – i nie jest – usłana różami.

Co roku, o tej samej porze, sytuacja się powtarza, bo hokeiści nie mogą korzystać z „własnego” obiektu – „Satelity” – i kątem trenują na „Jantorze”. Tam też niebawem rozpoczną kolejny sezon, niewątpliwie historyczny, gdyż wystąpią w eliminacjach Hokejowej Ligi Mistrzów (CHL). Już 1 września zmierzą się z obrońcą trofeum, szwedzkim Rogle Angelholm. Jednak nim to nastąpi, trzeba będzie przejść przez ostatni 3-tygodniowy szlif formy.

Kłopoty z miejscem do treningów i meczów związane są z siatkarskimi mistrzostwami świata. Stąd właśnie lokalizacja pierwszych meczów GKS-u na „Jantorze”, i przy ograniczonej liczbie publiczności.

Letni okres transferowy nie był łatwy dla działaczy tego klubu. Po złotym medalu wszyscy oczekiwali uzasadnionych podwyżek uposażeń, trzeba też było mocno się nagimnastykować, by utrzymać w miarę stabilny skład. Ostatecznie bilans zysków i strat jest mniej więcej wyrównany.

W Katowicach żałują, że odszedł Carl Hudson, który był ważnym ogniwem defensywy. Uznał on jednak, że zdobycie mistrzostwa Polski to dobry moment, by zakończyć karierę. W jego miejsce sprowadzono 25-letni Fina Niko Mikkolę, mającego udany sezon w Kiekko-Vantaa w Messtis (2. poziom rozgrywkowy). Fin zapewne będzie często wykorzystywany w formacjach specjalnych. Obrona, jak się wydaje, jest stabilna, bo występują w niej doświadczeni zawodnicy, a po operacji i rehabilitacji barku doszedł do niej Dawid Musioł. W każdej też chwili może ją uzupełnić Marcin Kolusz, hokeista uniwersalny.

Dobra postawa Szweda Anthona Erikssona w GKS-ie została zauważona i zaowocowała transferem do IK Oskarshamn (SHL najwyższy poziom rozgrywkowy w Szwecji). Natomiast Fin Miro-Pekka Saarelainen trafił do duńskiej ligi i będzie występował w Rodovre Mighty Bulls. Działacze nie mieli dość argumentów, by zatrzymać tych napastników. Drużynę opuścili również Patryk Wronka oraz Mateusz Michalski; oferta finansowa Comarch Cracovii była na tyle kusząca, że obaj z niej skorzystali.

W Katowicach nikt zamierzał po ich odejściu rozpaczać, tym bardziej że sprowadzono Shigeki Hitosato, reprezentanta Japonii, który dał się poznać jako dynamiczny i kreatywny napastnik. Z kolei Szwedzi Hampus Olsson i Christian Blomqvist gwarantują solidność i stabilność. Podobnie jak ostatnio sprowadzeni Kanadyjczyk Brandon Magee oraz Fin Teemu Pulkkinen. Ten drugi liczy 27 lat, ma za sobą grę za oceanem na poziomie uniwersyteckim, a ostatni sezon spędził w duńskiej lidze Herning Blue Fox (najwyższa klasa rozgrywkowa).

– Wydaje się, że sprowadziliśmy zawodników, którzy spełnią oczekiwania – mówi dyrektor sekcji Roch Bogłowski, który przez w ostatnich miesiącach był jednym kłębkiem nerwów. – Jestem przekonany, że trenerzy odpowiednio ułożą poszczególne formacje i stworzą ciekawy zespół. Jeszcze sporo pracy przed nami, ale nie może być inaczej przed debiutem w eliminacjach Ligi Mistrzów.

Hokeiści GKS-u najpierw przygotowują się indywidualnie, we własnym zakresie. – Od trzech lat pracuję w oparciu o plany trenera przygotowania motorycznego z Oświęcimia – mówi obrońca Jakub Wanacki, który ma za sobą udany sezon i któremu pamięta się zwycięską bramkę, zapewniającą drużynie miejsce w finale MP.

– Nie obawiam się więc o stronę fizyczną, bo zawsze byłem dobrze przygotowany. Weszliśmy na lód nieco później niż nasi rywale, ale jesteśmy przekonani, że wszystko nadrobimy. Wchodzimy w okres meczów kontrolnych, powoli więc powinniśmy łapać odpowiedni rytm. Nie mnie oceniać nowych zawodników, to rola trenera. Natomiast wiem, że nasza liga nie należy do „ogórkowych” i trzeba prezentować się solidnie w każdym elemencie, by się w niej pokazać z dobrej strony. Nasi trenerzy już zadbają o to, by akcenty w naszej drużynie zostały odpowiednio rozłożone. Równie ważne jest to, by została utrzymana atmosfera w szatni, bo ona jest również źródłem sukcesem drużyny.

W poprzednim sezonie GKS miał „firmowy” atak: Wronka – Grzegorz Pasiut – Bartosz Fraszko, który zdobywał gros bramek. Teraz trenerski duet Płachta – Ireneusz Jarosz ma więc zgryz, jak uzupełnić tę formację. ale zapewne znajdą napastnika, który uzupełni tę formację.

– Jeszcze nie myślimy o meczach Ligi Mistrzów i lampka nam się nie świeci – uśmiecha się Wanacki. – Przed nami jeszcze trochę pracy do wykonania, ale pewnie im bliżej będzie rywalizacji, tym temperatura będzie wzrastała. Na inaugurację spotykamy się z obrońcą pucharu i jestem ciekaw jak się zaprezentujemy. Niemniej czeka nas niezwykle ciekawa przygoda i nowe doświadczenie sportowe.

Przed trenerami i hokeistami GKS-u spore wyzwanie, bo przecież trzeba będzie łączyć występy w HLM z meczami ligowymi. W przeszłości nasi mistrzowie różnie sobie z tym radzili.

Dodajmy, że w tegorocznej edycji tych prestiżowych zawodów, oprócz GKS-u, wystąpi Comarch Cracovia, zwycięzca Pucharu Kontynentalnego. Początek hokejowego sezonu będzie się więc kojarzyć z wielkim „boom”!

hokej.net – „Pasy” lepsze od mistrzów Polski. Dwa ciosy w końcówce meczu

Hokeiści Comarch Cracovii dzięki udanej końcówce spotkania z GKS Katowice wygrali 4:2 i odnieśli pierwsze sparingowe zwycięstwo przed nowym sezonem Polskiej Hokej Ligi. Decydującego gola w 53. minucie zdobył Roman Rác a wynik przypieczętował Saku Kinnunen.

Towarzyskie spotkanie mistrza Polski ze zdobywcą Pucharu Polski było pierwszą zapowiedzią starcia o Superpuchar, a także starciem dwóch drużyn, które będą nas reprezentować w Hokejowej Lidze Mistrzów. Już od pierwszych minut obie drużyny pokazały, że – mimo towarzyskiego charakteru – mecz będzie niezwykle szybki i zacięty. Już w pierwszej minucie dwukrotnie przed szansą pokonania niedawnego kolegi z drużyny Johna Murra’a stanął Mateusz Michalski, jednak goście wyszli z tego obronną ręką. Kilka minut później w sytuacji sam na sam z broniącym bramki Pasów tego dnia Davidem Zabolotnym znalazł się Mathias Lehtonen, ale górą okazał się golkiper miejscowych.

W 11. Minucie do boksu kar odesłany został Csamangó i kiedy wydawało się, że krakowianie przetrwają okres gry w osłabieniu na prowadzenie swą drużynę wyprowadził Jona Monto i takim wynikiem zakończyła się pierwsza odsłona. Po przerwie podrażnieni gospodarze szukali sposobu na wyrównanie i sztuka ta udała się Stephanowi Csamango, który w ogromnym zamieszaniu zdołał musnąć kijem krążek i ten wtoczył się za linię bramkową. Niespełna dwie minuty później to „GieKsa” ponownie objęła prowadzenie, gdy Patryk Krężołek znalazł sposób na Zabolotnego. W połowie meczu po dwójkowej akcji Roberta Arraka i Sebastiana Brynkusa, reprezentant Estonii dał wyrównanie swojej drużynie i na drugą przerwę zawodnicy zjeżdżali do szatni przy stanie remisowym.

W ostatnich dwudziestu minutach gole zdobywali już tylko miejscowi – najpierw w 32. minucie technicznym uderzeniem z najbliższej odległości w okienko gola zdobył Rác, a na niespełna cztery minuty przed końcem meczu zwycięstwo strzałem z niebieskiej przypieczętował Saku Kinnunen.

Drugi sparing i drugie zwycięstwo

Hokeiści GKS-u Tychy po dobrym i twardym meczu pokonali GKS Katowice 2:0. Dla podopiecznych Andrieja Sidorienki było to drugie sparingowe zwycięstwo, dla GieKSy druga porażka.

Obaj szkoleniowcy wystawili niemal najmocniejsze składy. W ekipie GKS-u Tychy zabrakło jedynie Kanadyjczyka Alexandre’a Boivina, który niedawno wyleczył uraz.

Spotkanie – jak na tę porę roku i liczbę odbytych treningów na lodzie – było naprawdę dobrym widowiskiem. Więcej z gry mieli tyszanie, którzy w ciągu całego meczu wykreowali sobie więcej dogodnych okazji.

Po pierwszej odsłonie trójkolorowi prowadzili 1:0. W 13. minucie wynik spotkania otworzył Oskar Jaśkiewicz, który spod linii niebieskiej wrzucił gumę nad bramkę. John Murray nie zdążył w porę zareagować, więc 26-letni obrońca utonął w objęciach swoich kolegów.

Drugiego gola dla gospodarz zdobył Mateusz Gościński. Cała akcja zaczęła się od precyzyjnego dogrania Jakuba Bukowskiego, który zauważył, że Roman Szturc wychodzi na czystą pozycję. Czeski napastnik przegrał pojedynek sam na sam z Johnem Murrayem, a „Gościk” wykazał się instynktem snajpera i znalazł się w odpowiednim miejscu i czasie.

Katowiczanie w całym meczu nie znaleźli sposobu na tyskich bramkarzy Tomáša Fučíka i Kamila Lewartowskiego.

Na trzy minuty przed końcem Jacek Płachta poprosił o czas. Chwilę później poszedł o krok dalej i zdecydował się na manewr z wycofaniem bramkarza. Nie przyniósł on zamierzonego efektu, bo katowiczanie nie zdołali trafić do siatki.



8 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

8 komentarzy

  1. Avatar photo

    szczerbowskiout

    15 sierpnia 2022 at 13:43

    3 tygodnie do pierwszego meczu w CHL-0 informacji o sprzedaży biletów…no chyba że te 414 biletów ten szmaciarz już porozdzielał pomiędzy swoich VIPów.szczerbowski pamiętaj VIPem jest zawsze kibic a nie twoje dupowłazy,,,

  2. Avatar photo

    Kato

    15 sierpnia 2022 at 22:11

    Przed władzą wyzwanie;
    Jak kibiców Katowic zmieścić w hali Janów.
    Gdyby było nowoczesne lodowisko na miare Katowic to władza by wstydu nie zbierała.
    A tak to kto wejdzie na Janów, prawdopodobnie władza. Nie zapomnijcie zabrać łóżek polowych, takich rozkładanych. Pewnie mają to i tak gdzieś, bo halę buduje się przy nowym stadionie nie dla hokeja tylko dla siaty. Ot taka potrzeba czasu.
    Hokej przy Spodku to taki wieczny problem władzy. Wieczny problem Katowic. Bo po co Klub z Katowic ma reklamować w LM miasto.
    Lepiej najeść sie wstydu i przespać problem a po śniadaniu już o wszystkim zapomnieć.

  3. Avatar photo

    Kato

    16 sierpnia 2022 at 10:27

    Sparing w Janowie zamknięty dla kibiców. LM dla wybranych…
    Należy się zastanowić nad hokejem, bo tak jak w piłce władza ma to wszystko gdzieś (nas kibiców). Polityka w Klubie na całego.

  4. Avatar photo

    Łukasz Z.

    17 sierpnia 2022 at 21:38

    Wiecie do cholery ile kosztuje nowa hala z lodowiskiem?! Szkoda było zdobyć majstra i grać w tej lidze mistrzów? Lepiej było zająć trzecie miejsce i problem hali by nie istniał? Kato według Ciebie to lepiej w nogę nie awansować do ekstraklasy bo nie mamy stadionu. Ale jak nie awansujemy to bryndza? Pewnie, według Was to zamknijmy wszystko bo nie mamy stadionu, hali! Zero sukcesów, nie wolno nam zdobyć mistrza bo nie ma infrastruktury! Otrząśnięcie się!

  5. Avatar photo

    Kato

    17 sierpnia 2022 at 23:50

    Łukasz Z
    Idziesz na hokejową LM? Wiesz ile będzie biletów? Wiesz czy wszyscy chętni kibice kupią bilety? Wiesz czy Ty kupisz bilet?
    Ile lat czekasz na awans w piłce kopanej? I co do tego awansu ma nowy stadion, na który też ile lat czekasz?

  6. Avatar photo

    Łukasz Z.

    18 sierpnia 2022 at 10:10

    Kato
    No niestety łatwiej jest zbudować drużynę na mistrza niż hale z prawdziwego zdarzenia. Mnie chodzi o to, że już kilka dni po mistrzostwie Polski zaczęło się narzekanie i trwa ono do dziś! Chwila radości a później same problemy. Wychodzi na to, że lepiej było nie sięgać po majstra. Z tego co wiem to miasto nie buduje nowej hali dla hokeistów tylko dla siatkarzy i stadion dla piłkarzy,czy to oznacza, że mamy zlikwidować sekcje hokeja? I nie chodzi o to żebym to akceptował ale może trochę realnej oceny

  7. Avatar photo

    Kato

    18 sierpnia 2022 at 15:08

    Rozwijać, zdobywać i awansować.

    Tylko potem to nie ma być chwila spontanicznej radości kibiców pod Spodkiem a realne działania władzy.
    Co to za sukces jak nie wiadomo co z meczami w LM !?
    Kibice z Katowic mają oglądać te mecze w telewizji czy gdzie !?
    Kibice są głodni sukcesów, tylko władza nie bardzo daje radę.

  8. Avatar photo

    Kato

    18 sierpnia 2022 at 15:12

    A gdzie bilbordy, gdzie reklama na mieście. Gdzie info o tak ważnym dla miasta wydarzeniu !?
    Co to za promocja !?

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Losowanie PP: Koncert życzeń GieKSa.pl

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Już jutro o godzinie 12:00 w siedzibie TVP Sport odbędzie się losowanie 1/8 finału Pucharu Polski. W stawce pozostało już tylko 16 drużyn: 10 ekip z ekstraklasy, 4 drużyny z I ligi, 1 z II ligi oraz 2 z III ligi. Postanowiliśmy podzielić się z Wami naszymi typami i marzeniami dotyczącymi rywala w nadchodzącej rundzie. A co przyniesie los? Zobaczymy już we wtorkowe południe.

Fonfara
Ciekawym pojedynkiem bez wątpienia byłby mecz z Polonią Bytom i możliwość spotkania Jakuba Araka, który właśnie w naszym klubie się przecież odblokował. Najgorszymi opcjami wydają się być Raków Częstochowa i Piast Gliwice, bowiem rywale o takim podejściu do piłki nożnej dodatkowo zabierają kibicom chęć przychodzenia na mecze w środku tygodnia.

Kosa
Na pewno chciałbym uniknąć (dokładnie w takiej kolejności): Górnika, Jagiellonii, Rakowa i Lecha. Z pozostałymi ekstraklasowiczami możemy zagrać, choć oczywiście preferowałbym wtedy domowe spotkanie.

Natomiast z pewnych wyjazdów, czyli wylosowania drużyn z niższych lig, to ciekawie wyglądałaby Avia (niedaleko, niska liga) oraz Polonia Bytom (lokalnie, dawno nie graliśmy). Wyjazdowicze nie obraziliby się zapewne także na Śląsk we Wrocławiu.

Ciekawostką jest to, że jeśli wylosujemy na wyjeździe Raków, Widzew, Jagiellonię lub Lechię, to… w 2025 roku zagralibyśmy aż trzy wyjazdowe spotkania z tymi rywalami.

Flifen
Najśmieszniej byłoby zagrać przeciwko Wiśle Kraków lub Pogoni Szczecin. W przypadku wygrania z jakimikolwiek kontrowersjami, z którymkolwiek z tych klubów, content na Twitterze Alexa Haditaghiego bądź Jarka Królewskiego byłby nieziemski. Natomiast pod względem poziomu sportowego i kibicowskiego dobrym losowaniem byłaby Polonia Bytom, która powinna być na spokojnie do ogrania, a i frekwencja w takim meczu nie powinna zawieść.

Misiek
Najbardziej chciałbym zagrać z Avią Świdnik lub Zawiszą Bydgoszcz lub Polonią Bytom, ponieważ to są stadiony, na których jeszcze nie byłem. Najbardziej nie chciałbym zagrać z Rakowem Częstochowa, ponieważ znów byłyby dwa mecze koło siebie w pucharze i w lidze, oraz nie widzi mi się wyjazd do Chojnic w środku tygodnia z powodu mało atrakcyjnego rywala i odległości.

Kazik
Z osobistych pobudek to Śląsk Wrocław, w zeszłym sezonie nie było mi dane tam pojechać, a teraz może się uda. Nie wiem, gdzie Polonia Bytom będzie grała ewentualnie ten mecz, ale jechać tam na ten orlik ze sztuczną trawą i granulatem niespecjalnie mi się uśmiecha… jeszcze Jakub Arak coś strzeli, a lubię go i nie chcę tego zmieniać 🙂

Marek
Przez tyle lat czekaliśmy na Puchar Polski jak na okno do Ekstraklasy z nadzieją, aby uchyliło się chociaż odrobinę i pozwoliło oddychać tym samym powietrzem co krajowa elita… Dzisiaj tuzy Ekstraklasy otwierają listę drużyn, z którymi nie chcemy grać na tym etapie. To najlepszy dowód na to, jaki skok wykonaliśmy przez ostatnie dwa lata: nomen omen lata świetlne! Z uwagi na zależności rodzinne (kuzyni z Dolnego Śląska kibicujący Śląskowi) najbardziej chciałbym trafić Śląsk na wyjeździe. U siebie zdążyliśmy zagrać i razem z kuzynami oglądaliśmy to „widowisko” na starej Bukowej. We Wrocławiu z uwagi na Święta nie mieliśmy szans się spotkać. Poza tym z uwagi na cykl „Okiem rywala” łapię kontakt z przedstawicielami innych klubów – z jednymi gorszy, z drugimi lepszy i czasem wbijamy sobie różne szpilki 😉 Tym kluczem chciałbym trafić na Widzew (pozdrawiam Michał) lub Koronę (piona Michał i marxokow). Górnik za to dopiero w finale, najlepiej na Śląskim, bo 3 maja córka ma komunię, więc logistyka byłaby łatwiejsza 😂 Rywali z niższych lig trochę się boję, z uwagi na stan boiska w grudniowe popołudnie, ale bytomski orlik powinien być wtedy jak najbardziej zdatny do użytku 😜 Tak czy inaczej, sam fakt, że w listopadzie rozmawiamy jeszcze o GieKSie w Pucharze Polski jest dla mnie powodem do uśmiechu. Czas na kolejny krok w stronę Narodowego.

Błażej
Przede wszystkim dla mnie zawsze liczy się awans, a będzie łatwiej o kolejną rundę, grając z niżej notowanym rywalem. By nie jeździć daleko, życzyłbym sobie Avię Świdnik. Polonia Bytom niby fajny rywal, ale chyba tylko jeśli mielibyśmy grać na Śląskim. Granie na Orliku w grudniu z rywalem, który dobrze się prezentuje, może nie być takie proste. Jak mamy grać z kimś z Ekstraklasy to najlepiej u siebie z Piastem. Widać po wywiadach, że trenerowi Górakowi zależy mocno by w tym roku grać w PP na wiosnę, pewnie taki cel postawili sobie przed drużyną i chcą go skutecznie realizować. Fajnie byłoby to zrealizować, bo granie na wiosnę w PP byłoby małą nowością dla nas.

Jaśka
Ja napiszę króciutko: wszyscy byle nie Górnik, mamy ostatnio złe wspomnienia z nimi odnośnie pucharu Polski.

Shellu
Na pewno nie chciałbym trafić na Wisłę Kraków. Nie dość, że mecz na wyjeździe, to jeszcze z piekielnie mocnym i rozpędzonym rywalem. Spokojnie – zmierzymy się z nimi w ekstraklasie. Zdecydowanie chciałbym też uniknąć Korony czy Górnika. Jeśli chodzi o zespoły z ekstraklasy, to nie pogardziłbym Widzewem, nawet jeśli byłby na wyjeździe. Musimy tę ekipę w końcu przełamać. Polonia Bytom i Śląsk Wrocław nie byłyby złe. Nie pogardziłbym także powrotem do Chojnic, z uwagi na ładnie położony stadion i dobre wspomnienia. A najbardziej kuriozalnym losowaniem będzie Raków na wyjeździe i dwa mecze przy Limanowskiego w grudniowym mrozie – na tym najzimniejszym stadionie w Polsce 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Kurczaki odleciały z trzema punktami

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do drugiej fotorelacji z wczorajszego wieczoru. GieKSa przegrała z Piastem Gliwice 1:3.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Plagi gliwickie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

No i po raz kolejny potwierdziło się, jak dziwna bywa piłka. Przynajmniej jeśli przekładamy matematykę na boisko. I punkty oraz miejsca w tabeli. Matematycznie Piast nie miał prawa z nami wygrać, statystycznie niby też, choć patrząc na rachunek prawdopodobieństwa, kiedyś musieli to drugie zwycięstwo osiągnąć. Stało się i nikt w Katowicach nie jest z tego powodu zadowolony. Faktem jest, że Piast na to zwycięstwo zasłużył, choćby dlatego, że był bardziej zdeterminowany. Jednak czy był lepszy na tyle, aby dokonać takiej deklasacji?

Śmiem twierdzić, że jakby taki mecz powtórzyć, to wcale nie byłoby oczywiste, że goście znów by wygrali. Zwycięstwo odnieśli zasłużone, jednak splot różnego rodzaju okoliczności – tak nieszczęśliwych dla GKS, a fortunnych dla gliwiczan spowodował, że wykorzystując sposobność z zimną krwią, zainkasowali trzy punkty. Ale tę sposobność najpierw musieli mieć.

Zaczęło się od kontuzji Mateusza Kowalczyka. Zawodnik jeszcze próbował po obiciu okolic nerki pozostać na boisku, ale sam po chwili poprosił o zmianę. Kontuzja niepiłkarska, więc w tej chwili najważniejsze jest po prostu jego zdrowie i miejmy nadzieję, że ostatecznie nie będzie to nic poważnego. Potem w kilka minut katowiczanie stracili dwie bramki. Najpierw fatalnie zachowali się w obronie, bo Drapiński był kompletnie niepilnowany i wystarczyło mu tylko dołożyć stopę do piłki, aby pokonać Rafała Strączka. No a potem Lukas Klemenz też jakoś intuicyjnie chciał wybić piłkę, ale pokonał własnego bramkarza. Mieliśmy nadzieję na ten rzut karny, ale po analizie VAR sędzia Raczkowski podyktowaną jedenastkę anulował – słusznie, bo faulu nie było. I tak mieliśmy jeszcze szczęście, bo tych plag mogło być więcej – w początkowej fazie meczu na boisku opatrywany był Bartosz Nowak, interwencja medyczna była też przez chwilę potrzebna Wasylowi. Mimo wszystko za dużo tych nieszczęść, jak na jeden mecz.

Problem jest taki, że po pierwszej połowie, gdy GKS przegrywał 0:2 i nie miał nic do stracenia, myśleliśmy, że nasz zespół rzuci się na przeciwnika i wybije im z głowy myśl o punktach. Miało być tak, że goście będą żałowali, że te dwa gole strzelili. Nic takiego nie miało miejsca. Druga połowa była równie zła jak pierwsza albo nawet gorsza. GieKSa biła głową w mur, kompletnie nie potrafiąc zagrozić bramce Placha. Piast wyprowadzał kontry, z czego jedną wykorzystał i gliwicki Di Maria zamknął spotkanie. A mogło być jeszcze wyżej, bo nasz zespół tak się odkrył, że rekordowa porażka na Nowej Bukowej stawała się coraz bardziej realna. Bramka Lukasa Klemenza na koniec tylko dała drobną korektę na wyniku. Osobliwe jest to, że Lukas strzelił w tym meczu do właściwej i niewłaściwej siatki, jeszcze bardziej osobliwe, że powtórzył tego typu wyczyn Arkadiusza Jędrycha sprzed… dwóch meczów.

Trzeba przyznać, że Piast zagrał kapitalnie w defensywie. Zneutralizował nasz zespół kompletnie, dodatkowo nie bronił się jakoś bardzo głęboko, GKS skutecznie był wypychany, a wszelkie próby licznych prostopadłych podań ze strony piłkarzy Góraka kończyły się „sukcesem” Piasta. No i właśnie to mam na myśli, pisząc, że mecz mógł się potoczyć inaczej. Bo trzeba przyznać, że pomysł na mecz z podaniami za plecy – czy to długimi w powietrzu, czy bardziej po ziemi, wyglądał na całkiem niezły i nawet próby nie były najgorsze. Czujność obrońców Piasta była jednak na wysokim poziomie. Gdy już taka piłka przeszła, to albo Adam Zrelak został wzięty w kleszcze (sytuacja z odwołanym karnym), albo Ilja Szkurin był na spalonym po podaniu Wędrychowskiego (ale i tak Białorusin trafił w Placha).

Problem widzę inny. GieKSa chyba za bardzo postawił na tę kwestię czysto piłkarską. Chcieliśmy ten mecz wygrać umiejętnościami i kunsztem, a zabrakło walki wręcz. Piast tę „grę w piłkę” od początku meczu próbował nam wybić z głowy i zrobił to skutecznie. Nie mieliśmy więc – tak jak na wiosnę – łupanki, którą trudno było nazwać meczem piłkarskim. Mieliśmy GieKSę, która w piłkę chciała grać i Piasta, który był jednak dużo bardziej zdeterminowany do walki. Nie odbieram oczywiście Piastowi tego, że w kluczowych momentach też pokazał umiejętności, bo to jest oczywiste. Poziom agresji jednak zdecydowanie był po stronie zawodników Myśliwca i teraz to oni okazali się „zakapiorami”. Trochę to wyglądało tak, jak na szkolnym korytarzu, kiedy z klasowym łobuzem kujon chce rozmawiać na argumenty. I ma je sensowne, logiczne, tylko co z tego, skoro łobuz wyprowadził szybki cios i kujonowi tylko spadły okulary z nosa…

Ogólnie nie chcę jakoś specjalnie krytykować tego sposobu naszej gry, natomiast wygląda na to, że sztab trenerski się przeliczył, a przez to, że do przerwy było już 0:2, trudno było to skorygować. Osobiście chciałbym, żeby GKS dążył do gry w piłkę i generalnie nie będę o to miał pretensji. Czasem jednak być może trzeba postawić na proste i bardziej… prymitywne środki. To tak jak z tym rozgrywaniem od tyłu, kiedy różne drużyny nieraz tak bardzo chcą ten schemat utrzymywać, że czasem, zamiast po prostu wywalić piłkę w oczywistej sytuacji, klepią ją sobie trzy metry od bramki i za chwilę dostają gonga.

A już nie bawiąc się w porównania, metafory i piękne słowa. Piast po prostu od początku meczu zaczął dosłownie spuszczać wpierdol naszym piłkarzom, a ci nie potrafili odpowiedzieć tym samym. I też dlatego przegraliśmy. Z Koroną GieKSa potrafiła pójść na noże. W meczu derbowym – zupełnie nie.

Wracając do tematu bramek samobójczych – to niesłychane, że GKS ma ich w tym sezonie już pięć. I solidarni są ze sobą środkowi obrońcy, bo już każdy z nich ma po jednym takim trafieniu. Piątego samobója zaliczył Kowal w Łodzi. Wiadomo, że jest to często pech, ale skoro sytuacja się powtarza – to jest jakiś defekt, nad którym pewnie trzeba popracować. Jest to jakaś niefrasobliwość naszych zawodników, może czasami wręcz lekka niechlujność.

Nie ma co płakać. Już nie będę się rozpisywał na temat opinii niektórych kibiców, bo poświęciłem na to poprzednie felietony i… straciłem sporo nerwów. Teraz nawet nie czytałem (jeszcze) wielu komentarzy, ale jeśli natknąłem się po tej porażce znów na zdanie jednego ancymona, że mamy fatalnego trenera, fatalnych piłkarzy i zespół na co najwyżej pierwszą ligę, to wiem po prostu, że mam do czynienia z osobą niezbyt lotną. Tyle.

Sam nie wierzyłem, że możemy ten mecz przegrać. Nie sądziłem natomiast, że zwycięstwo będzie formalnością. A już na pewno nie spodziewałem się, że Piast nas tak rozjedzie. Ten mecz ostatecznie był fatalny. Nie wychodziło nam nic. Piastowi wyszło wszystko. Powtórzę – wykorzystali wszystkie swoje sposobności otwierające im drogę do zwycięstwa. To oni byli wyrachowani. Ale matrycą była agresja.

Październikowo-listopadowy piękny sen z serią czterech zwycięstw się skończył, przyszła szara jesienna rzeczywistość. Jednak dziś jest kolejny dzień, a wkrótce następne. GieKSa to nie jest drużyna perfekcyjna i jeszcze nie jest na tyle dobra, żeby takie mecze jak z Piastem zdecydowanie wygrywać. Absolutnie jednak nie jesteśmy tak słabi, żeby znów mówić, że zlecimy z hukiem z ekstraklasy. Mogliśmy stworzyć sobie ultra-komfortową sytuację przed końcem rundy jesiennej. Nie udało się. Nadal musimy punktować, żeby zadomowić się mocniej w środku tabeli.

Przed nami przerwa reprezentacyjna, a po niej piekielnie ciężkie spotkania. Tak jak pisałem, o punkty będzie niebywale trudno, ale musimy grać swoje. Może z większą różnorodnością środków, w zależności od rywala. Skoro jednak Piast wygrał z GKS, to dlaczego GieKSa ma nie móc wygrać z Jagiellonią? W tej lidze wszystko jest możliwe. I katowiczan stać na punktowanie nawet z Jagą, Pogonią i Rakowem.

Także GieKSiarze nie ma co się załamywać i wchodzić w jakieś smuty. Zostawmy to ludziom, dla których frustracja jest życiowym paliwem. Niech dla nas paliwem będzie nieustający optymizm – oparty na faktach i doświadczeniu. Doświadczeniu takim, że GieKSa jeszcze dopiero co potrafiła bardzo dobrze grać w piłkę, być lepsza od przeciwników i wygrywać mecz za meczem.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga