Dołącz do nas

Siatkówka

[RELACJA] Przegrana w Spodku

Avatar photo

Opublikowany

dnia

W świąteczny, siatkarski poniedziałek 18 kwietnia 2022 GKS Katowice podejmował w katowickim Spodku w rewanżowym spotkaniu 1/4 Mistrzostw Polski Grupę Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle.

Obie drużyny rozpoczęły spotkanie na „galowo”. O tyle, o ile żadnym zaskoczeniem nie było ustawienie ZAKSY, to Grzegorz Słaby również nie zdecydował się na korekty personalne, mimo poprzedniego zupełnie nieudanego meczu. Pierwsze piłki premierowej odsłony pokazały, że zaangażowania i wiary dziś katowiczanom nie zabraknie. ZAKSA wypracowała co prawda minimalną przewagę przy stanie 6-4, ale dobry ataki Quirogi i Jarosza oraz blok na Śliwce szybko to nam pozwoliły odejść na dwa punkty. Warto odnotować, że to był już drugi punktowy blok na rywalu, a przecież w pierwszym spotkaniu mieliśmy po całym pierwszym secie okrągłe zero. Zdecydowanie także poprawiło się przyjęcie zagrywki. Przy stanie 12-10 dla GieKSy udało się zatrzymać drugiego przyjmującego kędzierzynian — Kamila Semeniuka. Wtedy o czas dla swojej drużyny poprosił Georghe Cretu chcąc wybić z uderzenia zawodników GKS-u. Ewidentnie zmiana hali na Spodek dodawała naszym siatkarzom animuszu w polu serwisu i wytrąciła na tym etapie ten atut ZAKSIE. Dobre zagrywki Ma’a oraz Szymańskiego pozwalały odrzucać gości od siatki i pograć skutecznie w relacji blok-obrona. Przy stanie 16-13 kolejny czas dla trenera wicemistrzów Polski. Nieudana wideo weryfikacja, po chwili as serwisowy Jakuba Jarosza i było  już 19-16. Finisz seta należał do jednak do ZAKSY, mimo dwóch piłek setowych dla naszej drużyny gościom udało się doprowadzić do gry na przewagi. W tej wojnie nerwów lepsza okazała się na szczęście GieKSa, zwyciężając 29-27, a partię zakończył Micah Ma’a asem serwisowym.

Klubowi mistrzowie Europy wyraźnie podrażnieni porażką, efektownie weszli w drugą odsłonę — od prowadzenia 4-0. Od razu o czas dla swojej ekipy poprosił trener Słaby. Sygnał do ataku dał niezawodny Ma’a, wykazując się siatkarskim cwaniactwem. Gra toczyła się punkt za punkt, lecz widać było, że ZAKSA po początkowych problemach z aklimatyzacją w Spodku, coraz lepiej się czuje w polu zagrywki, dokładając punkty i w tym elemencie. Jednak mimo czteropunktowej straty przy stanie 6-10 dało się odczuć, że nasi siatkarze otrząsnęli się po problemach z początku partii. Martwić jednak mógł dużo słabszy procent przyjęcia zagrywki, i to z tego powodu nie udało się kilka razy skończyć pierwszej akcji. Kędzierzynianie w mgnieniu odjechali na siedem oczek. Drugi czas dla szkoleniowca GieKSy nie przyniósł efektów, kolejny punkt dla gości i zmiana w naszej ekipie. Przy wyniku 8-15 mającego problemy na przyjęciu Szymańskiego zmienił Rousseaux. Po raz kolejny nasz rozgrywający wysłał sygnał do walki — pozwoliło to odrobić trzy punkty, które były tylko i wyłącznie jego zasługą. Dystans został zmniejszony, lecz nie na tyle, aby móc myśleć o wygraniu seta. ZAKSA czujnie do końca seta pilnowała pierwszej akcji i nie pozwalała na złapanie kontaktu katowiczanom. Partia zakończona rezultatem 19-25, co dawało 1:1 w meczu.

Na początku trzeciej odsłony nie było widać rozgoryczenia na twarzach naszych zawodników po porażce w drugim secie. Nadal było mocno na zagrywce i znów pewnie w przyjęciu. Na parkiecie pozostał wprowadzony wcześniej Rousseaux. Graliśmy z rywalami twardo punkt za punkt do stanu 6-6, wtedy niestety przytrafił się błąd w ataku Quirogi oraz zatrzymany blokiem został na prawym skrzydle Jakub Jarosz. Widać było, że bardzo dobrze czyta grę środkowy ZAKSY — David Smith, przez co żadna piłka nie przechodziła na drugą stronę czysto w parkiet. Świetna gra w obronie Mariańskiego do spółki z Quirogą pozwoliła jednak wyprowadzić kontry i doprowadzić do wyrównania 10-10. Obraz rywalizacji się nie zmieniał. Ciężkie działa zostały wytoczone, oglądaliśmy wszystko, co najlepsze siatkówka ma do zaoferowania. Kapitalne obrony, świetne sytuacyjne ataki oraz efektowne bloki na rywalach. Przy stanie 17-17 dzięki dobrej zagrywce Jarosza udało się wypracować dwupunktowe prowadzenie i w decydujący fragment partii wchodziliśmy przy wyniku 19-17. Niestety straty gości zostały błyskawicznie zniwelowane. Świetnie pasywnym blokiem popracował Huber i po kontratakach wynik się odwrócił na korzyść ZAKSY. Mieliśmy 19-20, kiedy o czas poprosił szkoleniowiec GieKSy. Kompletnie zacięli się w ataku nasi siatkarze, straciliśmy całkowicie pierwszą akcję przy zagrywkach Smitha. Nie udało się już odmienić losów partii i ulegliśmy 20-25. Bardzo szkoda, ponieważ do czasu wejścia w końcowe fragmenty seta GieKSa grała bardzo dobrą siatkówkę. Dwoili i troili się w obronie nasi zawodnicy, były okazje do kontr, lecz świetnie na taśmie blokiem grali kędzierzynianie. Pozostawało mieć nadzieję, że finisz partii trzeciej nie podłamie naszych siatkarzy i wyjdą na kolejną odsłonę z czystą głową.

Na czwartego seta powrócił na parkiet Jakub Szymański. W pierwszej akcji po raz kolejny odbił się od bloku Jarosz. Po następnej nieskończonej piłce trener Słaby postanowił dać odpocząć kapitanowi i w jego miejsce zameldował się Domagała. Na nieszczęście to ZAKSA już prowadziła 5-2. Zaczęli na poważnie goście punktować zagrywką, co znowu osłabiło procent naszego przyjęcia. Niestety, 50% akcji GieKSy w ofensywie było sytuacyjnych, ciężko było gonić wynik, nie mając piłki dogranej w punkt do rozgrywającego. Jeśli udało się już doprowadzić do powtórzenia ataku, to niestety blokowani byli nasi zawodnicy nawet w rywalizacji 1vs1 na taśmie. Wyraźnie stracili animusz katowiczanie, nie umiejąc złapać rytmu. Na półmetku seta mieliśmy wynik 8-13 dla rywali. Nie pomagał wprowadzony Domagała, nie kończył też Szymański. Z kwadratu dla rezerwowych poderwał się drugi rozgrywający — Jakub Nowosielski, lecz wynik uciekał nadal i zmiany kadrowe w naszej drużynie nie przynosiły efektów punktowych. Na ostatnie piłki seta wchodziliśmy z pięciopunktową stratą przy rezultacie 16-20. Nic już się nie zmieniło, przegraliśmy 19-25 i całe spotkanie 1-3.

Nie udało się odwrócić rywalizacji i doprowadzić do decydującego meczu. To były dobre zawody, lecz w kluczowych momentach gry drużyna ZAKSY pokazywała niesamowitą jakość oraz doświadczenie, którymi zdecydowanie przewyższa GKS. Teraz na koniec sezonu czeka nas jeszcze rywalizacja o miejsca 5-8. Ekipie z Kędzierzyna-Koźla serdecznie gratulujemy awansu do fazy medalowej.

GKS Katowice — Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn Koźle 1-3 (29-27,19-25,20-25,19-25)

MVP: Norbert Huber

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

GKS Katowice – Odra Opole Live

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

13.04.2023 Katowice

GKS Katowice – Odra Opole 1:3 (0:1)

Bramki: Jaroszek (55)Piroch (26), Continella (74), Sarmiento (76)

GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jaroszek, Jędrych, Repka, Rogala– Błąd (86. Ćwielong), Kozubal, Shibata (77. Mak), Marzec (86. Pietrzyk) – Bergier

Odra Opole: Haluch – Szrek, Piroch, Spychała, Kamiński M. – Kamiński W. (59. Continella), Niziołek, Galan, Antczak (78. Surzyn), Hebel (59. Sarmiento) – Czapliński

Żółte kartki: Marzec, Kozubal, Mak – W. Kamiński, Antczak, Continella, Czapliński

Sędzia: Piotr Urban (Warszawa)

Widzów: 5467

 

     

    Kontynuuj czytanie

    Piłka nożna

    Odra Opole zakończyła serię GieKSy

    Avatar photo

    Opublikowany

    dnia

    Przez

    Kolejne spotkanie GieKSa rozgrywała przy Bukowej, tym razem w Katowicach zjawiła się Odra Opole. Mecz przy akompaniamencie głośnego dopingu rozpoczął się o godzinie 15:00.

    Rafa Górak musiał dokonać dwóch zmian w swojej żelaznej wiosennej jedenastce. Kontuzjowanego Komora zastąpił Jaroszek, natomiast za pauzującego Kuuska pojawił się Shibata, który rozpoczął  mecz na pozycji 6, a Repka został przesunięty na stopera. Mecz od pierwszych minut nie porywał, w jednej z pierwszych akcji ucierpiał zawodnik Odry, który dłuższą chwilę był opatrywany na murawie. Co ważne każde wyjście z piłką z własnej połowy bardzo mocno ożywiało trybuny, które wierzyły, że są w stanie wpłynąć na zespół głośnym dopingiem. Pierwszy groźny strzał oddali Trójkolorowi, po rzucie rożnym głową strzelił Repka, ale prosto w bramkarza, który pewnie złapał piłkę. Arbiter po chwili użył gwizdka i wskazał na przewinienie zawodnika gospodarzy. Było to pierwsze ostrzeżenie dla Halucha. W kolejnej akcji ponownie uderzył Repka zza pola karnego, ale nad bramką. W 18. minucie groźną stratę zanotował ten sam zawodnik na lewej stronie. Po szybkiej kontrze opolanie oddali strzał, ale piłka powędrowała daleko od bramki Kudły. W 26. minucie Odra przerwała passę 12 bramek z rzędu katowiczan. Po wrzuceniu piłkę w polu karnym i zamieszaniu najbardziej zorientowany był Piroch, który wpakował piłkę w okienko bramki. GieKSa dalej starał się grać swoje. W 33. minucie ładną dla oka kombinacyjną akcję na strzał zamienił Bergier, jednak ponownie w tym spotkaniu zabrakło precyzji. Odra miała w dalszej fazie dwa groźne strzały – z jednym Kudła spokojnie sobie poradził, ale drugi wypluł przed siebie, jednak naprawił błąd, wyjmując piłkę spod nóg nabiegającego rywala. W doliczonym czasie świetną akcję na lewej stronie rozegrali katowiczanie, ale ostatecznie podanie Rogali na niecelny strzał zamienił Błąd, a był już blisko bramki rywala.

    Drugą połowę rozpoczęli ci sami zawodnicy z obu stron, trenerzy spokojnie podeszli w przerwie do korygowania swojego planu na to spotkanie. Po rzucie rożnym groźnie uderzył z ostrego kąta Repka, ale piłka nieznacznie minęła przeciwny słupek bramki. GieKSa starała się atakować, ale korzystając z prowadzenia regularnie i dość często kradli czas goście, leżąc na murawie po starciach. W 52. minucie Wasielewski doszedł do piłki na prawej stronie i dośrodkował spod końcowej linii, piłka przelobowała bramkarza, ale nie wpadła do siatki mimo dobrej rotacji. W 56. minucie po ogromnym zamieszaniu w polu karnym tym razem GieKSa zdobyła bramkę, piłka wręcz spadła pod nogi Jaroszka, a ten wpakował piłkę do siatki. Odra w drugiej połowie raczej nie zatrudniała Kudły, to katowiczanie mieli częściej piłkę pod nogą i raz po raz próbowali sforsować dobrze dysponowaną w tym dniu obronę gości. W 74. minucie po odbiorze na własnej połowie Kozubalowi piłki w dość agresywny sposób Odra wyprowadziła ten jeden atak w drugiej połowie, który doskonałym, technicznym strzałem zza pola karnego zamienił na bramkę Continella. Dwie minuty później po zagraniu na wolne pole sytuację sam na sam z ostrego kąta wykorzystał Sarmiento. Kudła popełnił błąd, był bardzo niezdecydowany przy wyjściu do piłki. Na Bukowej zapadła konsternacja po tych dwóch szybkich, mocnych ciosach. W 83. minucie Błąd, chcąc uspokoić grę, zagrał do Kudły tak, że piłka po koźle przelobowała naszego bramkarza, ale szczęśliwie nie leciała w światło bramki. Zamieszanie we własnym polu karnym w 88. minucie cudem wybronili gospodarze, których każda minuta oddalała od odrobienia dwubramkowej straty. Do końca doliczonego czasu gry żaden z zespołów nie stworzył okazji. Świetna seria GieKSy dobiegła końca.

    13.04.2023, Katowice
    GKS Katowice – Odra Opole 1:3 (0:1)
    Bramki: Jaroszek (56)Piroch (26), Continella (74), Sarmiento (76).
    GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jaroszek, Jędrych, Repka, Rogala – Błąd (87. Ćwielong), Kozubal, Shibata (77. Mak), Marzec (87. Pietrzyk) – Bergier.
    Odra Opole: Haluch – Szrek, Piroch, Spychała, Kamiński M. – Kamiński W. (59. Continella), Niziołek, Galan, Antczak (78. Surzyn), Hebel (59. Sarmiento) – Czapliński.
    Żółte kartki: Marzec, Kozubal, Mak – W. Kamiński, Antczak, Continella, Czapliński.
    Sędzia: Piotr Urban (Warszawa).
    Widzów: 5467.

    Kontynuuj czytanie

    Hokej

    GieKSa hokejowym wicemistrzem Polski

    Avatar photo

    Opublikowany

    dnia

    Przez

    Ostatnie spotkanie finałowe nie zawiodło nikogo. Obie drużyny prezentowały dojrzały hokej, o czym świadczy fakt, że w regulaminowym czasie gry nie obejrzeliśmy bramek i o tym, która drużyna została Mistrzem Polski, rozstrzygnęła dogrywka. W niej złotego gola zdobył Kaleinikovas zapewniając Re-Plast Unii Oświęcim tytuł Mistrza Polski w hokeju na lodzie.

    Świadome wagi spotkania obie drużyny od początku starały się narzucić przeciwnikowi swój styl gry, jednak dobrze w obu ekipach spisywały się formacje defensywne. W 5. minucie Kaleinikovas i Dziubiński sprawdzili dyspozycję Murraya. W odpowiedzi Kovalchuk, który rozgrywał bardzo dobre zawody, dograł do Hitosato, lecz uderzenie Japończyka obronił Lundin. Z upływem czasu częściej przy krążku utrzymywali się katowiczanie, a oświęcimianie próbowali wyprowadzać szybkie kontry. Mimo prób Maciasia, Iisakki, Pasiuta po stronie GieKSy oraz Heikkinena, Ackereda, Denyskina i Dyukova po stronie Re-Plast Unii Oświęcim bramek w pierwszej tercji nie obejrzeliśmy. Natomiast równo z syreną za grę wysokim kijem do boksu kar został odesłany Marklund.

    Drugą tercję rozpoczęliśmy od gry w osłabieniu. Pierwszą minutę dobrze się broniliśmy, ale w drugiej minucie tego osłabienia groźne strzały oddali Sadłocha i Ahopelto, które obronił Murray. Po wyrównaniu sił na lodzie mecz się wyrównał, a obie drużyny grały uważnie w defensywie. W 30. minucie na ławkę kar został odesłany Heikkinen. Podczas okresu gry w przewadze Lundina próbowali pokonać Hitosato i Monto. W ostatnich pięciu minutach drugiej tercji mecz nabrał rumieńców. Najpierw w 36. minucie Marklund trafił w słupek, a w odpowiedzi Heikkinen przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem GieKSy. Dwie minuty później Murray z kłopotami obronił strzał Ackereda. Druga tercja zakończyła się także wynikiem bezbramkowym.

    Początek trzeciej tercji należał do GieKSy, ale krążek po uderzeniach Michalskiego i Isakki minął bramkę Lundina, ale podobnie jak to było w poprzednich tercjach, z biegiem czasu mecz się wyrównał. W 50. minucie Murray obronił uderzenia Karjalajnen, Kowalówki i Sołtysa. Podobnie jak dwie poprzednie tercje, również trzecia zakończyła się wynikiem 0:0, a zatem o tytule Mistrza Polski rozstrzygnęła dogrywka.

    Dogrywkę rozpoczęliśmy od dwóch niewykorzystanych sytuacji.  Najpierw bliski pokonania Lundina był Koponen, a chiwlę później po uderzeniu Iisakki krążek minimalnie minął oświęcimską bramkę. W odpowiedzi Ackered trafił w obramowanie naszej bramki. Sytuacja ta była jeszcze sprawdzana na wideo.  W 66. minucie groźnie strzelał Ackered, a chwilę później Murray uprzedził Sadłochę, który znalazłby się w sytuacji sam na sam. O tytule Mistrza Polski zdecydowała sytuacja z68. minucie, kiedy Kaleinikovas strzałem po dalszym słupku pokonał Murraya.

    GKS Katowice – Re Plast Unia Oświęcim 0:1 (0:0, 0:0, 0:0 d. 0:1)

    0:1 Mark Kaleinikovas  (Elliot Lorraine) 66:21

    GKS Katowice: Murray, (Kieler) – Delmas, Kruczek, Bepierszcz, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Koponen, Iisakka, Monto, Lehtimaki – Wanacki, Cook, Smal, Michalski, Marklund – Lebek, Chodor, Hitosato, Maciaś, Kovalchuk.

    Re-Plast Unia Oświęcim: Lundin, (Kowalówka R.) – Dyukov, Jakobsons, Sadłocha, Dziubiński, Kaleinikovas – Valtola, Uimonen, Ahopelto, Heikkinen, Karjalainen – Bezuska, Ackered, Kowalówka S., Lorraine, Denyskin – Noworyta, Łukawski, Wanat, Krzemień, Sołtys.

    Kontynuuj czytanie

    Zobacz również

    Made with by Cysiu & Stęga