Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Piłka nożna kobiet Prasówka Siatkówka

Wielosekcyjny przegląd mediów: GKS Katowice wygrywa i przerwę zimową spędzi na fotelu lidera

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów z ostatniego tygodnia, które obejmują dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki oraz hokeja GieKSy. Prezentujemy, naszym zdaniem, najciekawsze z nich.

W Ekstralidze rozegrano ostatnią w tym roku kolejkę spotkań. Drużyna kobiet wygrała z Medykiem Konin 2:1 (2:1) i pozostała na fotelu liderek rozgrywek z przewagą dwóch punktów nad Górnikiem Łęczna. Piłkarze przebywają na urlopach, do treningów wrócą 28 listopada. Przez pierwszy tydzień zawodnicy będą trenować indywidulanie, następnie piątego grudnia zespół będzie trenował na Bukowej. W tej formie treningi potrwają do 21 grudnia.

W ubiegłym tygodniu drużyna siatkarzy rozegrała dwa spotkania. Pierwsze z nich wygrała z BBTS-em Bielsko-Biała 3:1. W drugim z nich zespół musiał uznać wyższość Skry Bełchatów, przegrywając 0:3. Kolejne spotkanie siatkarze zagrają jutro z PGS Stal Nysa, na wyjeździe. Początek meczu o godzinie 18:30.

Hokeiści w ubiegłym tygodniu zmierzyli się z trzema przeciwnikami: niestety we wszystkich meczach przegrali. We wtorek z Unią Oświęcim 4:5, następnie w piątek z JKH GKS-em Jastrzębie 0:6 oraz w niedzielę z GKS-em Tychy 1:2. W rozpoczętym tygodniu zespół zmierzy się z Cracovią (wyjazd) oraz KH Energą Toruń i STS-em Sanok (oba mecze w Katowicach). Spotkania tradycyjnie zostaną rozegrane we wtorek, piątek i niedzielę.

 

PIŁKA NOŻNA

kobiecyfutbol.pl – GKS Katowice wygrywa i przerwę zimową spędzi na fotelu lidera

GKS Katowice pokonał na własnym stadionie Medyka Konin 2:1 w 11.kolejce Ekstraligi i przerwę zimową spędzi jako samodzielny lider Ekstraligi.

Medyk objął prowadzenie w 22.minucie po bramce Miksone jednak już cztery minuty później do wyrównania doprowadziła Hajduk, która wykorzystała rzut karny. Przed przerwą gospodynie wyszły na prowadzenie za sprawą Bińkowskiej. Do końca spotkania wynik nie uległ zmianie i zespół z Katowic wykorzystał porażkę TME SMS-u Łódź o czym pisaliśmy TUTAJ i został samodzielnym liderem Ekstraligi.

 

lm.pl – Medyk Konin przegrał z liderem w ostanim jesiennym meczu Ekstraligi

W starciu z GKS Katowice piłkarki Romana Jaszczaka faworytkami nie były i potwierdziło się to na boisku. Lider wygrał 2:1.
Ku zaskoczeniu wszystkich to jednak goście w 22. minucie wyszli na prowadzenie po golu Karliny Miksone. Po dośrodkowaniu Anastasiji Rocane z rzutu rożnego zeszła na bliższy słupek i strzałem głową nie dała szans Weronice Klimek. Tyle, że to powinno być trafienie na 2:0 dla przyjezdnych, bo dwie minuty wcześniej ta sama zawodniczka z pięciu metrów nie potrafiła skierować piłki do siatki.
Jak to bywa w takich przypadkach GKS doprowadził do wyrównania. I to bardzo szybko. W 26. minucie Klaudia Maciążka wywalczyła rzut karny, po tym jak faulowała ją Sashana Campbell. Do piłki podeszła Marlena Hajduk i mocnym strzałem „pod ladę” nie dała szans Oliwii Szymczak.
Remis nie utrzymał się zbyt długo. Jeszcze przed końcem pierwszej połowy Klaudia Maciążka wymanewrowała lewą defensorkę z Konina, a Amelia Binkowska uprzedziła Oliwię Szymczak i z bliska ustaliła wynik meczu na 2:1.

 

sportdziennik.com – Finisz ze zgrzytem

Jeśli wywalczymy utrzymanie w piątej czy siódmej kolejce rundy rewanżowej, musimy być gotowi, by zaatakować miejsca barażowe – podkreśla trener Rafał Górak.

– Rok temu, po meczu z Podbeskidziem, który wygraliśmy 2:1, wszyscy świętowaliśmy, cieszyliśmy się tym momentem. Był 4 grudnia, odnieśliśmy zwycięstwo w ostatnim spotkaniu roku, było dużo radości. Teraz przegraliśmy i jest trochę niesmaku – mówi Rafał Górak, trener GieKSy, która na „do widzenia” została rozbita przez ŁKS Łódź. Lider wygrał przy Bukowej w ostatniej kolejce aż 5:1.

[…] – Spójrzmy, co w tej lidze się wydarzyło. Wobec straty poczucia tożsamości punktowej Termaliki, Podbeskidzia czy Wisły Kraków, ŁKS zasłużenie jest na pierwszym miejscu. Ale moim zdaniem to zespół całkowicie w naszych realiach. Jeśli byśmy zagrali kilka meczów z rzędu, to wyniki by tak nie wyglądały. Tym razem wyszło jak wyszło, strata pięciu bramek jest bolesna, ale moje odczucie jest takie, że nie jesteśmy dziś na pewno drużyną słabszą aż o tyle – zaznacza Górak.
GKS-owi z pewnością nie pomogły problemy z bramkarzami, wskutek czego pierwszoligowy debiut zaliczył 18-letni Patryk Kukulski.

– Dawid Kudła kontuzjowany, Patryk Szczuka kontuzjowany… Już w środę wiedziałem, że zagra Patryk Kukulski. Kudła po meczu z Chojniczanką zszedł z boiska prawie nie o swoich siłach. Musimy działać zachowawczo, zapobiegawczo, ale jest też pomysł, by operować Dawidowi kolano. Na swoje bardzo duże ryzyko mógł zagrać z ŁKS-em, ale czy można do tego nakłaniać, skoro lekarz mówi, że powinien odpocząć 3-4 tygodnie? Jestem trenerem, ale przede wszystkim człowiekiem. Rozmawiam z zawodnikiem, lekarzami, fizjoterapeutami i swoją głowę muszę mieć na karku. Zdrowie zawodnika powinno być na pierwszym miejscu – podkreśla trener katowiczan. Już pierwsza interwencja 18-letniego Kukulskiego zakończyła się dobitką, po której ŁKS wyszedł w 3 minucie na prowadzenie.

– Z Tychami bronił Szczuka i od razu pierwszy strzał zakończył się bramką, przegrywaliśmy 0:1, wyrównaliśmy potem na 1:1. Z ŁKS-em zawodnicy umożliwiali kolejne uderzenia, młodych ich nie obronił, ale nie sądzę, by był czemukolwiek w tych interwencjach winien. Gdyby wykazał się przy bramce nr 2, 3, 4, 5 czymś zjawiskowym, to może jeden z tych strzałów by obronił, ale my nie możemy tak funkcjonować w działaniach obronnych. Sądzę, że Kudła też byłby w tych sytuacjach rozstrzelany – twierdzi Górak.

GKS jak na drużynę legitymującą się dotąd najlepszą defensywą w lidze (13 straconych goli) popełniał na zakończenie jesieni karygodne błędy, dwa razy łodzianie od połowy „jechali” sam na sam z bramkarzem, niczym w hokejowym rzucie karnym.

– Nigdy nie mówiłem, że mamy najlepszą defensywę w lidze. W niektórych sytuacjach zachowywaliśmy się fatalnie, to były bardzo proste błędy, które na przestrzeni tej rundy nam się nie zdarzały. Jako zawodnicy i trenerzy możemy się czerwienić. Nawołujemy do drużyny, by podejmowała ryzyko grania wysoko, odbierała wysoko piłkę, bo mamy szybkich, zdecydowanych, dobrze grających w tej materii obrońców. W piątek nie tylko oni, ale cały nieprzemyślany atak na przeciwnika nas zawiódł. Drużyna bardzo dobrze realizuje swoje zadania w obronie niskiej, jest bardzo skuteczna, ale w fazie przejścia do gry defensywnej z obrony wysokiej mamy rzeczywiście braki i będziemy nad tym pracować – zapowiada szkoleniowiec katowiczan, którzy nie grzeszą też bramkostrzelnością. Ich dorobek w 18 kolejkach to 21 goli.

– Pracujemy nad tym, by zdobywać dużo więcej bramek. Musimy zdać sobie sprawę, że wiele pracy włożyliśmy w moment, kiedy znaleźliśmy się na dnie tabeli – we wrześniu 2021, po porażce w Opolu. Wtedy trzeba było skupić się, by drużyna zaczęła tracić mniej bramek i punktować w określony sposób. Aż do dziś, od tamtej pory bodaj tylko Arka Gdynia i Chrobry Głogów zdobyły w pierwszej lidze więcej punktów od nas. Taki sposób gry dał nam punkty, choć bramek – może nie tyle, ile by się chciało. Coś za coś. Mamy trochę problemów w prowadzeniu gry do przodu. Zawodników kreatywnych, mających strzelać więcej goli, będziemy szukać, ale nie jest to proste patrząc przez pryzmat rynku transferowego i tego, kto chce do nas przyjść. Musimy nad sobą pracować. Chciałbym, by w okienku zimowym coś się wydarzyło się. Może na pozycjach nr 8 i 10, może – dla wzmocnienia rywalizacji – na wahadle, bo jeszcze jedno jest nam potrzebne… Choć jesień w wielu momentach była udana, to dała nam też wiele do myślenia pod względem personalnym. Runda się skończyła, możemy podyskutować nad wzmocnieniami kadry na przyszłą rundę. Wiemy, czego potrzebujemy, czekam na zwrotną informację od dyrektora. Zobaczymy, co z tego wyjdzie – mówi Rafał Górak.

GieKSa na ostatniej prostej wypadła ze strefy barażowej I-ligowej tabeli. Przezimuje tuż pod nią, na pozycji nr 7, ze stratą ledwie 1 punktu do Arki Gdynia, a 2 – do Bruk-Betu Termaliki Nieciecza.

– Przed sezonem narracja była trudna, bo nie „zero-jedynkowa”, a zawsze takiej się oczekuje. Mówiliśmy, że bardzo chcielibyśmy, aby GKS utrzymał się w pierwszej lidze szybciej niż w sezonie wcześniejszym. To się budowało. Mamy 27 punktów, jeszcze trochę nam brakuje. Jeśli tak się stanie po piątej czy siódmej kolejce rundy rewanżowej, musimy być przygotowani, by atakować miejsce barażowe. Gdy znajdziesz się w barażach, przecież nie chcesz ich łatwo oddać. Wszystko przed nami. Rywalizujemy. Znajdujemy się w takim miejscu, że musimy tę szansę wykorzystywać. Zdajemy sobie sprawę, że ktoś może nas lekko strącić, dać po uszach, w piątek z ŁKS-em tak się stało – przyznaje Górak.

I dodaje.

– Moje ambicje w odniesieniu do GKS-u Katowice są bardzo wysokie. Mam swoje marzenia. Kiedy tu wróciłem, pierwszym i najważniejszym był awans do pierwszej ligi. Teraz nie jest to nic innego jak to, by z GKS-em Katowice trafić do ekstraklasy – podkreśla szkoleniowiec, składając też podziękowania.

– Całemu środowisku piłkarskiemu GKS-u Katowice za pół roku. Czuliśmy że ci, którzy naprawdę nam kibicują, są koło nas. Chcielibyśmy, aby to było odczuwalne bezpośrednio w czasie każdego spektaklu sportowego, bo to istotne. Mam nadzieję, że daliśmy wam trochę radości. Kończymy ze zgrzytającymi zębami, ale okres, podczas którego będziemy przygotowywać się do nowej rundy, na pewno znowu wykorzystamy dobrze. Jakkolwiek patrzeć, co pół roku drużyna notuje progres i wynik z ŁKS-em nie może tego absolutnie zamydlać. To dla nas przykry moment, ale może taka lekcja okaże się dobra. Dla drużyny i dla mnie też – by twardo siedzieć na dupsku i działać tak, by GKS wygrywał. Wraz z budującym się stadionem mamy budować coraz mocniejszy zespół, który na tym stadionie będzie grał tam, gdzie na pewno wszyscy marzycie. Ja również – mówi trener katowiczan, którzy mają teraz przerwę w treningach.

 

Pół kroku w dobrą stronę

Fanatycy GieKSy ze stowarzyszenia „SK1964” wzięli udział w posiedzeniu Komisji Kultury, Promocji i Sportu przy radzie miasta Katowice, by rozmawiać o klubie i bojkocie. Kibice GKS-u Katowice, członkowie stowarzyszenia „SK1964”, stawili się w poniedziałek na posiedzeniu Komisji Kultury, Promocji i Sportu przy radzie miasta Katowice, by porozmawiać z radnymi o sytuacji klubu, który ich zdaniem nie funkcjonuje tak, jak powinien, dlatego od lipca bojkotują domowe mecze piłkarzy czy hokeistów w geście sprzeciwu dla rządów prezesa Marka Szczerbowskiego.

– Naszym zdaniem zostało poczynione pół kroku w dobrą stronę. Zostaliśmy wysłuchani przez radnych, zarówno opozycji, jak i rządzącej opcji. Wyraziliśmy swoje stanowisko, spotkaliśmy się z przynajmniej częściowym zrozumieniem naszego punktu widzenia – mówi Karol Pallado, który wraz z Ireneuszem Kaliną wypowiadał się w imieniu „SK1964”.

Pallado wyjaśnia: – W ubiegłym tygodniu mieliśmy spotkanie stowarzyszenia, na którym padł pomysł, by pójść z delegacją na komisję. Wiedzieliśmy, że jest możliwość uczestnictwa mieszkańców w obradach, zadawania pytań. Postanowiliśmy się wybrać. Kto musiał, ten wziął wolne, łącznie było nas siedmiu. Sam pomysł wziął się stąd, że wciąż szukamy dróg konstruktywnego rozwiązania naszego konfliktu. Wobec ciągłej odmowy spotkania przez stronę prezydencką, chcieliśmy „wciągnąć” w sprawę radnych. Oni przecież nas reprezentują, jesteśmy ich wyborcami, a Komisja Sportu powinna mieć coś do powiedzenia. Było miło, sympatycznie, napiliśmy się herbaty na koszt miasta, przysłuchiwaliśmy się obradom, a następnie głos został oddany dwójce naszych przedstawicieli – opisuje Pallado.

Krzysztof Pieczyński, przewodniczący Komisji Kultury, Promocji i Sportu, tłumaczy, że w programie posiedzenia nie było tematu GKS-u Katowice, bo tym razem było ono poświęcone kwestiom promocyjnym. – Kibice zapytali, czy mogą zabrać głos w wolnych wnioskach. Za zgodą radnych udzieliłem głosu i zapytałem też, czemu nie uprzedzili, bo na komisji nie było – skoro nieprzewidziane były kwestie sportowe – ani wiceprezydenta Bojaruna, ani naczelnika Witka. Zaprosiłbym ich, wiedząc wcześniej o planach kibiców. Wypowiedzieli się, co ich – w cudzysłowie – boli. Mówili o braku marketingu, braku tworzenia społeczności GieKSy. Rozpocząłem dyskusję wśród radnych, każdy z chętnych wyraził swoje zdanie odnośnie sytuacji GKS-u i bojkotu kibiców, którzy zaznaczyli, że ich celem absolutnie nie jest odwołanie prezesa Szczerbowskiego, a poprawa sytuacji klubu – relacjonuje Pieczyński.

Radna Barbara Wnęk-Gabor, wiceprzewodnicząca Komisji, przyznaje: „Dobrze, że kibice przyszli”. – Trzeba wysłuchać wszystkich, zorganizować spotkanie Komisji Kultury, Promocji i Sportu Rady Miasta Katowice na którym każda ze stron przedstawi swoje racje, pretensje. Jak najszybciej trzeba ten konflikt zażegnać, bo pusty stadion to kompromitacja dla klubu, miasta i środowiska kibiców. Celem GKS-u jest ekstraklasa i do tego powinniśmy wspólnie dążyć – podkreśla Wnęk-Gabor.

Kibice nie tylko mówili o przyczynach bojkotu, ale chcieli też włączyć radnych do dyskusji. – Zaproponowaliśmy, by radni odnieśli się do panującej sytuacji, a przede wszystkim dwóch kwestii: marketingu i otoczenia społecznego klubu, bo naszym zdaniem to coś, co nie funkcjonuje. Mamy takie informacje, że wiceprezydentowie Bojarun i Sobula uważają, że marketing w klubie nie jest potrzebny – a na pewno nie na tym etapie. My mamy odrębną opinię. Warto zaznaczyć, że podczas obrad komisji był punkt dotyczący mistrzostw świata w piłce ręcznej, które częściowo odbędą się w Katowicach. Obejrzeliśmy prezentację o tym, jak obszerna jest promocja tego wydarzenia w katowickich szkołach, jacy są ambasadorowie, jak wiele atrakcji i konkursów z tym związanych zaplanowano. Brzmiało to jak echo naszych propozycji, które zanosimy do klubu odnośnie promowania GKS-u, spotykając się z komentarzami, że to nieskuteczne i niepotrzebne. Dlatego to był dla nas dobry punkt zaczepienia: zapytaliśmy radnych, czy nie uważają, że podobne inicjatywy powinny toczyć się wokół klubu miejskiego, będącego dobrem katowiczan, finansowanego z samorządowych środków – mówi Karol Pallado.

Podniesiona przez kibiców została też kwestia, o którą w trakcie rundy dopytywali trenera Rafała Góraka, czyli braku jasno sprecyzowanego celu na ten sezon dla piłkarskiej drużyny rywalizującej w I lidze.

– Interesowało nas, czy radni uważają, że przed drużyną, sekcją piłkarską, powinien zostać postawiony na ten sezon cel. Trener Górak oficjalnie na jednej z konferencji powiedział, że taki cel postawiony nie został. Nasz punkt widzenia jest taki, że klub, który otrzymuje dotację z miasta, powinien ubiegać się o powrót do ekstraklasy. Naszym zdaniem to jest miejsce klubu. GieKSa w ekstraklasie być powinna, niejednokrotnie takie hasła padały też na sesjach rady miasta. Widzimy jednak, że obecnie nie ma takiego celu, choć teoretycznie awansować można nawet z szóstego miejsca. My na koniec jesieni właśnie z tej szóstki wypadliśmy – przypomina przedstawiciel „SK1964” i dodaje:

– Wypowiedzi radnych były interesujące. Podnosili też inne kwestie, odnoszące się do nas, kibiców. Mówili o bazgrołach na murach, co zgłaszają radnym mieszkańcy, pytali, czy dla nas to problem, jakie widzimy rozwiązania. Deklarowali, że powinien być cel, że powinniśmy być w ekstraklasie. Padały głosy, że za poprzednich zarządów radni byli zapraszani na mecze, otrzymywali informacje z klubu, czuli się jego częścią. Było tak, jak powinno być, a teraz nic takiego nie ma miejsca i nie czują, by wokół klubu była budowana społeczność.

Barbara Wnęk-Gabor: – Widać, że kibicom zależy na klubie, żyją nim, żyją miastem, to dla nich coś bardzo ważnego. Przedstawili postulaty. Zaproponowałam, by na kolejne posiedzenie, na którym będą kibice, przygotowali to w krótkich punktach: czego oczekują i co mogą zaproponować od siebie. Niech to będzie konstruktywne spotkanie, byśmy mogli w nową rundę wejść pogodzeni.

Przewodniczący Pieczyński: – Radna Wnęk-Gabor zawnioskowała o nadzwyczajne posiedzenie komisji, które miałoby być poświęcone GKS-owi. Wcześniej zgłosiłem radnym, by przedstawili propozycje planu pracy na 2023 rok. Będziemy głosować w grudniu, by na pierwszej komisji w nowym roku rozmawiać o GKS-ie Katowice. Oczywiście zagłosuję za, rokrocznie odbywa się komisja poświęcona tylko klubowi. To najważniejszy klub w mieście, marka Katowic, na której zależy każdemu, panom prezydentom Krupie i wiceprezydentowi Bojarunowi. Gdyby było inaczej, nie byłoby też decyzji o budowie stadionu czy zabezpieczaniu w każdym budżecie tak dużych kwot na dotację dla wielosekcyjnego GKS-u.

Karol Pallado: – Pani radna nazwała to nawet „okrągłym stołem ds. ratowania GKS Katowice”, co jest trochę przesadą, bo nie uważamy, by klub trzeba było ratować, a chodzi o rozwiązanie kilku problemów. Wszyscy obecni radni się ku temu przychylili. Zgłosiliśmy swoje uwagi, że byłoby idealnie, gdyby takie nadzwyczajne spotkanie odbyło się po południu, bo każdy z nas ma obowiązki zawodowe, a zależy nam, by nasza delegacja była jak najpełniejsza.

Wiceprzewodnicząca Wnęk-Gabor: – Chciałam, by nadzwyczajne posiedzenie komisji odbyło się jeszcze w tym roku. Przewodniczący zaproponował, aby stało się to na początku przyszłego roku i żebym taki postulat zgłosiła do planu pracy komisji na przyszły rok, który będziemy procedować w grudniu. Zaproponowałam, by pojawiły się na nim wszystkie zainteresowane strony: prezydent prezydent resortowy, zarząd – dobrze byłoby też zaprosić radę nadzorczą – no i przedstawiciele kibiców. Na razie odbywają się różne spotkania, w różnym gronie, a chodzi o to, by wspólnie usiąść, wysłuchać każdego i dojść do porozumienia.

Krzysztof Pieczyński mówi, że po posiedzeniu komisji spotkał się z wiceprezydentem Bojarunem. – Zaznaczył, że spotkanie przedstawicieli miasta i kibiców odbyłoby się już dawno, jako że otrzymali warunki porozumienia, po spełnieniu których mogą rozmawiać nawet na dniach. Rola rady miasta jest w tym wypadku mediatorska. Zaznaczyłem podczas posiedzenia komisji, że w tym roku mija 30 lat od mojego „debiutu” na GieKSie jako kibic. Całe życie zależy mi na niej i powtarzam, że zależy też władzom miasta. Droga jest otwarta, wszyscy znają zasady i warunki, a ja zapraszam na jedno z przyszłorocznych posiedzeń komisji poświęcone GKS-owi, co – mam nadzieję – przegłosujemy w grudniu – nie kryje nasz rozmówca.

Przypomnijmy, że miasto oczekuje od „SK1964” oficjalnego odcięcia się od kwietniowej zadymy z Widzewem Łódź, po którym PZPN oraz wojewoda zamknęli na kilka meczów stadion przy Bukowej. Podobny postulat wyraża prezes Marek Szczerbowski, a przede wszystkim oczekuje od „SK1964” brania odpowiedzialności za zachowanie kibiców na meczach domowych czy wyjazdowych, z czym ci nie są w stanie się zgodzić, co argumentowali m.in. na łamach „Sportu”. Sprawa bojkotu, konfliktu, jest złożona.

Na koniec oddajmy jeszcze raz głos radnej Wnęk-Gabor: – Niedawno zastanawiałam się z mężem, czy wybrać się w większym gronie na mecz hokejowej GieKSy w europejskich pucharach. Zaproponowaliśmy wyjście dwóm kolegom, 50-latkom z wyższym wykształceniem. Odmówili, bo powiedzieli, że solidaryzują się z postulatami kibiców, sami nimi są i to z długim stażem. To środowisko naprawdę jest szerokie i ważne dla miasta. Zamiast pozostawać skonfliktowani, trzeba wspólnie działać, by stadion był pełny, zwłaszcza że trwa budowa nowego. Trzeba skończyć ten konflikt!

 

SIATKÓWKA

siatka.org – BBTS w starciu z GKS-em urwał tylko seta

Na zakończenie 9. kolejki PlusLigi BBTS Bielsko-Biała podejmował GKS Katowice. Miejscowi nie polepszyli swojego dorobku punktowego, zdołali urwać katowiczanom tylko jednego seta. Wyniki poszczególnych partii wskazują, że BBTS starał się walczyć, ale ostatecznie przewaga GKS-u nie podlegała jednak dyskusji. MVP spotkania wybrany został Jakub Jarosz

Chociaż po ataku Piotra Haina GKS prowadził 6:4, błąd Jarosza i atak Jake’a Hanesa wyrównały wynik (6:6). W kolejnych akcjach to gospodarze wyszli na prowadzenie, jednak nie zdołali go utrzymać. Po obu stronach siatki nie brakowało pomyłek w polu zagrywki. Na siatce skuteczniejsi byli goście. Celny atak po bloku Jakuba Jarosza i blok katowiczan pozwolił im odskoczyć na 18:14, o czas poprosił trener Kapelus. Z czasem sytuacja na boisku nie ulegała zmianie. Kolejne ataki Hanesa nie wystarczały, by odrobić powstałe straty. Ostatnie punkty w tej odsłonie padały po asach Jakuba Jarosza.

Od początku drugiej odsłony sytuacja układała się po myśli gospodarzy, gdy kolejnego ataku nie skończył Hain, został zmieniony przez Sebastiana Adamczyka (8:5). Coraz pewniej punktował Jakub Szymański. Po drugiej stronie siatki ze zmiennym szczęściem atakował Hanes. Na niewielkim prowadzeniu pozostawali gospodarze. Po ataku Rolanda Gergye BBTS miał dwa punkty przewagi, o czas poprosił trener Słaby (19:17). Po przerwie asa dołożył jeszcze Hanes a dopiero w kolejnej akcji skutecznie zaatakował Tomas Rousseaux. Bielszczanie grali konsekwentnie. Gdy atak przez środek skończył Dawid Woch, ponownie interweniował szkoleniowiec GKS-u (22:18). Serię przy mocnych zagrywkach Gergye przerwał dopiero błąd tego zawodnika. Katowiczanie obronili pierwszą piłkę setową, ale zagrywka w siatkę Adamczyka zamknęła partię.

Po asie Dawida Wocha BBTS prowadził 7:4 w pierwszej części trzeciego seta. W kolejnych akcjach zespoły wymieniały się skutecznymi atakami. Na zagrania Szymańskiego odpowiadał Jakub Urbanowicz (14:11). Na prowadzeniu pozostawali gospodarze, po błędzie Szymańskiego interweniował katowicki trener (16:13). Po czasie po prostej zaatakował Jarosz, a następnie zablokowany został Siek. Gdy w kolejnej akcji kontratak wykorzystał Kania, zawodników do siebie przywołał szkoleniowiec BBTS-u (16:16). W kolejnych akcjach nie brakowało walki. W końcówce ponownie inicjatywę zaczęli przejmować goście, gdy kontratak wykorzystał Jarosz, drugi czas wykorzystał trener Kapelus (19:21). Do końca to GKS dyktował warunki na boisku. Atak Adamczyka i błąd Hanesa dały ostatnie punkty katowiczanom.

Pierwsze akcje czwartej odsłony toczyły się po myśli BBTS-u (5:3), ale szybko do głosu doszli goście. Kolejne akcje kończyli Jarosz i Rousseaux. Gdy zablokowany został Urbanowicz, o czas poprosił trener bielszczan (6:8). Katowiczanie utrzymywali przewagę, Seganow coraz częściej wykorzystywał swoich środkowych (11:14). Obie drużyny wciąż psuły zagrywki. Gospodarze starali się walczyć, jednak rywale byli skuteczniejsi. Gdy Urbanowicz nie poradził sobie z przyjęciem zagrywki Seganowa, ostatnią przerwę wykorzystał trener Kapelus (15:19). Po czasie Formela zmienił Urbanowicza. Katowiczanie skutecznie ustawiali blok (16:20). Gdy dwa asy dołożył Szymański, było już 22:16 dla GKS-u. Gospodarze obronili pierwszą piłkę meczową. Autowa zagrywka Gergye zakończyła pojedynek.

MVP: Jakub Jarosz

BBTS Bielsko-Biała – GKS Katowice 1:3 (21:25, 25:20, 22:25, 19:25)

 

sportdziennik.com – Skra za silna dla GKS-u

W szopienickiej hali pojawił się włoski szkoleniowiec Andrea Gardini i to znak, że nie była to wizyta kurtuazyjna.

Czyżby czyhał na posadę jednego z trenerów? Grzegorz Słaby, szkoleniowiec GKS-u Katowice ma silną pozycję, zaś Brytyjczyk Joel Banks, opiekun Skry, ma prawo czuć się niepewnie, wszak jego zespół gra w „kratkę”. Niemniej siatkarze z Bełchatowa zdobyli komplet punktów, bo grali mniej więcej równo i tylko mieli drobne kłopoty w 3. secie, bo natrafili na silny opór gospodarzy.

Zespół GKS-u jest znany z waleczności i dobrej gry w elemencie blok – obrona. Tym razem w tych elementach prezentowali się poniżej oczekiwań w pierwszych dwóch setach. Ponadto szwankowało przyjęcie. Goście szybko obejmowali prowadzenie i potem pewnie zmierzali do zakończenia seta. Skra wygrała dwie pierwsze odsłony, bo była skuteczniejsza w ataku.

A to głównie za sprawą Grzegorza Łomacza, który umiejętnie rozdzielał piłkę wśród kolegów. Gospodarze sprawili sporo kłopotów w ostatniej, jak się okazało odsłonie. Walczyli do samego końca, ale nie zdołali przedłużyć meczu. Czy po tym zwycięstwie posada trenera Banksa została ocalona? O tym przekonamy niebawem pewnie po kolejnym meczu.

GKS Katowice – PGE Skra Bełchatów 0:3 (21:25, 21:25, 23:25)

 

HOKEJ

hokej.net – Grad bramek w „Satelicie”.Pełna pula dla Unii

W hicie 20. kolejki Polskiej Hokej Ligi GKS Katowie przegrał na własnym lodzie z Re-Plast Unią Oświęcim 4:5. Dzięki temu zwycięstwu biało-niebiescy utrzymali pozycję lidera.

Oba zespoły przystąpiły do spotkania w niemal najsilniejszych składach. W ekipie GieKSy zabrakło jedynie Mateusza Rompkowskiego, którego w pierwszej parze obrony zastąpił Dawid Musioł. Z kolei w drużynie Unii nie wystąpił Kamil Paszek, który nabawił się urazu na zgrupowaniu reprezentacji Polski. Jego miejsce zajął doświadczony Patryk Noworyta i trzeba przyznać, że zaprezentował się dobrej strony i zdobył ważnego gola. Ale po kolei.

Spotkanie mogło się podobać, bo nie zabrakło w nim twardej męskiej walki, okazji strzeleckich i kapitalnych parad bramkarskich. Zarówno Kevin Lindskoug, jak i John Murray dobrze wywiązywali się ze swoich zadań. Znacznie słabiej zaprezentowały się formacje defensywne obu ekip.

Po pierwszej odsłonie więcej powodów do zadowolenia mieli jednak biało-niebiescy, którzy prowadzili 1:0. Wynik spotkania w 15. minucie otworzył Erik Ahopelto, który – podczas gry swojego zespołu w podwójnej przewadze – przymierzył z prawego bulika pod poprzeczkę. „Jasiek Murarz” nie zdążył w porę zareagować.

Ten element był w tym spotkaniu bardzo ważny, bo podczas gry 5 na 3 gola zdobyli też gospodarze. W 29. minucie soczystym uderzeniem z pełnego zamachu popisał się Marcin Kolusz, a zasłonięty przez Hampusa Olssona Lindskoug nie miał żadnych szans na skuteczną interwencję.

Niezwykle istotne dla dalszych losów okazało się trafienie Patryka Noworyty z 33. minuty, bo jego pozwolił gościom mocniej uwierzyć w siebie. „Benek” dobrze podłączył się do akcji i precyzyjnym uderzeniem z korytarza międzybulikowego zaskoczył katowickiego golkipera. Podopieczni Nika Zupančiča poszli za ciosem i w ciągu 75 sekund zdobyli jeszcze dwie bramki. W obu przypadkach dobrze wyprowadzili kontrataki. Jak się później okazało, był to kluczowy moment meczu. Najpierw podanie wzdłuż bramki Andrija Denyskina na gola zamienił Dariusz Wanat, a później dogranie Michaela Cichego wykorzystał Alexander Szczechura, który musiał tylko odpowiednio przyłożyć łopatkę kija.

Gospodarze nie dali jednak za wygraną iw trzeciej odsłonie zaczęli grać odważniej i agresywniej.Sygnał do odrabiania strat dał Dawid Musioł, który popisał się soczystym strzałem spod liniiniebieskiej. Przewaga Unii stopniała zatem do dwóch trafień.W trudnym momencie oświęcimskiemu zespołowi pomógł Kevin Lindskoug.

W 55. minucie na 5:2 podwyższył Andrij Denyskin, a uczynił to po pięknej indywidualnej akcji. Ukraiński napastnik wymanewrował katowicką obronę, obrócił się z krążkiem i precyzyjnym uderzeniem pod poprzeczkę zaskoczył Johna Murraya.

Ale oświęcimianie zbyt szybko uwierzyli w końcowy sukces i zbyt beztrosko zagrali w defensywie. Mistrzowie Polski wyczuli swoją szansę i w 57. minucie zmniejszyli straty po uderzeniu Macieja Kruczka.

Trener Jacek Płachta dwukrotnie decydował się na manewr z wycofaniem bramkarza, ale przyniósł im on jedynie kontaktowego gola. Zdobył go Matias Lehtonen, który przekierował do bramki wrzutkę Marcina Kolusza. Trzy punkty pojechały do Oświęcimia.

 

Jastrzębianie na szóstkę! Mistrzowie Polski rozbici

W meczu 21. kolejki Polskiej Hokej Ligi w starciu na szczycie doszło do nokautu. Zawodnicy JKH GKS-u Jastrzębie rozbili na własnej tafli GKS Katowice 6:0. Po dwie bramki w tym starciu zdobyli Maciej Urbanowicz oraz Mark Kaleinikovas.

Pierwsza tercja rozpoczęła się od ataków drużyny JKH GKS-u Jastrzębie. Pierwszą okazję miał już w 120. sekundzie Antons Sinegubovs, który uderzył potężnie z lewego skrzydła, ale jego strzał odbił John Murray. Minutę później uderzył z linii niebieskiej Hugo Jansons, ale i w tej sytuacji kunsztem wykazać się musiał „Jasiek Murarz”. W odpowiedzi strzał z linii niebieskiej Grzegorza Pasiuta parkanami odbił Bence Bálizs. Swoje szanse mieli jeszcze wspomniany Jansons oraz Mikyska.

W 9. minucie zawodnicy JKH-u na prowadzenie, kiedy to po błędzie Johna Murraya, który nie zatrzymał dostatecznie krążka po strzale Viikinainena, do turlającej się w kierunku linii bramkowej dopadł Maciej Urbanowicz i otworzył wynik meczu. Goście najlepszą szansę na wyrównanie mieli dopiero w 18. minucie, gdy podczas gry w przewadze, potężnie z linii niebieskiej uderzył Christian Blomqvist, ale guma odbiła się od słupka, a następnie zamroził ją golkiper jastrzębian. Pierwsza odsłona była bardzo wyrównana i zakończyła się jednobramkowym prowadzeniem gospodarzy.

Druga i trzecia tercja były już totalnym koncertem gry podopiecznych Róberta Kalábera, którzy praktycznie raz za razem gościli w tercji Katowic. Mimo to, to goście mieli dwukrotnie szansę na wyrównanie. Najpierw po rozpoczęciu drugiej odsłony kapitalną dwójkową kontrę napastników Katowic przerwał Dominik Paś, blokując podanie na pustą bramkę do Grzegorza Pasiuta, a następnie Hampus Olsson strzelił minimalnie nad poprzeczką z bliskiej odległości. Swoje szanse mieli jeszcze Hitosato, który uderzył obok słupka z linii niebieskiej, oraz Bartosz Fraszko, którego strzał fenomenalnie zatrzymał doskonale dysponowany tego dnia Bence Bálizs.

W 25. minucie na 2:0 podwyższył Kaleinikovas, a jastrzębianie szli za ciosem. W 30. minucie karę za zahaczanie otrzymał Mathias Lehtonen, a jastrzębianie wykorzystali tę przewagę na cztery sekundy przed końcem „power playa”, a gola na 3:0 zdobył Jozef Švec. W tej odsłonie warto odnotować jeszcze bójkę pomiędzy Grzegorzem Pasiutem i Eduadsem Hugo Jansonsem, za którą obaj zawodnicy zmuszeni zostali udać się do szatni.

W ostatniej odsłonie królowali już tylko hokeiści z „Jastora”, a prawdziwa gehenna podopiecznych Jacka Płachty rozpoczęła się w 45. minucie, gdy na ławce kar przebywał Kruczek, a hokeiści znad czeskiej granicy wykorzystali tę sytuację zaledwie 9 sekund później. Aż do 51. minuty gra toczyła się bez zagrożeń bramkowych, a jastrzębianie kontrolowali mecz.

Wtedy to kunsztem swoich umiejętności popisał się Mark Kaleinikovas zdobywając dublet, a jednocześnie podwyższając prowadzenie gospodarzy, ale należy uwiecznić znakomitą akcję i podanie Jozefa Šveca. Wynik ustalił zaledwie 34 sekundy później w sytuacji sam na sam Patryk Pelaczyk. Graczem meczu został wybrany Maciej Urbanowicz, który miał szansę na hat tricka, ale przegrał pojedynek sam na sam z Johnem Murrayem, a szósty shotout zachował w tym sezonie Bence Bálizs.

 

Derby Śląska dla Tychów. Konsekwentne ataki w drugiej tercji na wagę zwycięstwa

W ramach 22. kolejki Polskiej Hokej Ligi hokeiści GKS-u Tychy wygrali na wyjeździe z GKS Katowice 2:1. Decydująca okazała się druga tercja, w której to tyszanie zdobyli dwie bramki w ciągu 50 sekund. Bramkę na wagę zwycięstwa zdobył Christian Mroczkowski.

Było to trzecie spotkanie derbowe pomiędzy tymi GKS-ami w tym sezonie. Pierwsze wygrali katowiczanie na „Stadionie Zimowym w Tychach” (1:0), natomiast w drugim starciu tyszanie wzięli odwet za tamtą przegraną i wygrali w „Satelicie” (2:1).
Niedzielny mecz zapowiadał się niezwykle ciekawie i to z kilku powodów. GieKSa po dwóch przegranych z rzędu stanęła przed szansą udowodnienia swoim kibicom swojej wartości i tego, że ostanie przegrane były wypadkiem przy pracy. Tyszanie po czterech wygranych z rzędu są na fali i nie myślą o tym, żeby zwalniać.
Zawodnicy katowickiej GieKSy agresywniej weszli w to spotkanie. Wyprowadzali więcej ataków i stwarzali sobie więcej sytuacji strzeleckich. Tyszanie dzielnie się bronili i starali wypierać katowiczan ze swojej tercji. Świetnie w bramce gości spisywał się Tomáš Fučík. Czeski bramkarz wielokrotnie obronił bardzo trudne strzały napastników Katowic. W 17. minucie spotkania katowiczanie rozgrywali hokejowy zamek i otworzyli wynik spotkania, Shigeki Hitosato podał przed tyską bramkę do nadjeżdżającego Joony Monto, który przymierzył pod poprzeczkę.
Druga odsłona była jeszcze bardziej wyrównana. Obie drużyny wyprowadzały atak za atak i trwała zacięta walka o krążek.

W 33. minucie spotkania po dwójkowej akcji tyskich napastników: Bartłomieja Jeziorskiego i Filipa Komorskiego mieliśmy wyrównującego. Komorski podał do Jeziorskiego, a ten bez zastanowienia oddał strzał na bramkę Johna Murraya.

Dosłownie 50 sekund prowadzenie podopiecznym Andrieja Sidorienki dał Christian Mroczkowski, którego dobrze obsłużył Alexandre Boivin.

Zawodnicy z Tychów po szybko strzelonych dwóch bramkach zwolnili i skupili się na obronie wyniku. Natomiast podopieczni Jacka Płachty coraz mocniej napierali na swoich rywali, chcąc doprowadzić do wyrównania. W ostatniej odsłonie tego śląskiego starcia w głównych rolach występowali bramkarze obu GKS-ów: John Murray i Tomáš Fučík. Obaj zagrali dobre spotkanie i mocno pomogli swoim drużynom.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Skrobacz: „Posypaliśmy się po tej niecodziennej sytuacji z karnym”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu z Podbeskidziem odbyła się konferencja prasowa z udziałem trenerów obu drużyn – Rafała Góraka i Jarosława Skrobacza.

Skrobacz: Dzień dobry. Wiadomo, że w takim spotkaniu, które kończy się tak wysokim zwycięstwem rywala, ciężko coś skomentować. Obojętnie co się powie, to nie będzie to coś, co nam pomoże. Myślę, że przyjechaliśmy przygotowani, ale posypaliśmy się. Ta sytuacja z 26. minuty, nie dość, że rzut karny, to później kolejna. Taka sytuacja często się nie zdarza, ale to nie był koniec meczu, a morale nam siadło. Graliśmy bez wiary w swoje umiejętności. Do tego momentu myślę, że byliśmy w stanie realizować to, co sobie założyliśmy, ale było za mało.

Pytanie o końcówkę spotkania i zachowanie Jodłowca. Tragiczny błąd?
Skrobacz:
Fajnie nam się wszystko ocenia, oglądając z trybun czy sprzed telewizora. Potrafimy wygłaszać teorie, a na boisku jest frustracja. Tomek ma swój charakter. Dla niego nie było to miłe, jak i dla nas, to jest odruch. Nie chce wypowiedziami nas wybielać. Naszym zadaniem najważniejszym jest dobrze te dwa tygodnie wykorzystać. Ta przerwa nam spada z nieba. Podejść trzeba do tego tak samo, jakbyśmy przegrali 0:1 po dobrym meczu. Trzeba odrzucić złe myśli.

Pytanie: czy stadion przy Bukowej jest dla pana pechowy? Druga porażka z rzędu.
Skrobacz:
Pamiętam też, że tutaj wygrywałem. Dzisiaj źle nam się to ułożyło i nie jest nam do śmiechu.

Pytanie: czy to był dla pana mecz wyjątkowy? Był pan kandydatem na trenera GKS Katowice w zeszłym roku.
Skrobacz:
Nie, nie miało to żadnego wpływu. Oczywiście, że prowadziłem rozmowy, bo nie jest to tajemnicą, bo wiecie wszystko. Prowadziłem rozmowy nie tylko z Katowicami.

***

Górak: Pogratulowałem przed chwilą zespołowi wysokiego zwycięstwa. To dobrze, że drużyna wykorzystała w dojrzały sposób przewagę jednego zawodnika. Bardzo pewnie i dziarsko sobie radzili z przewagą. To na pewno duży plus, bo dużo meczów jako trener grałem w deficycie osobowym. Bardzo dobrze się to odwraca. Ta pewność to też jest nasza siła, która daje nam bardzo potrzebne punkty. Musimy skupić się na tej przerwie reprezentacyjnej, aby drużyna wróciła dobrze nastawiona na spotkanie na boisku w Sosnowcu. Za chwilę hokeiści rozpoczynają półfinał, trzymamy kciuki. W sobotę dziewczyny walczą. Zawsze trzymamy kciuki za drużynę Grześka. Chłopaki na dole za te wydarzenia w GKS-ie kibicują.

Pytanie o defensywę. GKS stracił do tej pory 3 bramki. Widać poprawę?
Górak:
Drużyna rzeczywiście nie zmieniła się diametralnie, jeśli chodzi o osoby. Doszedł do nas Kuusk, wartościowy zawodnik. Jesteśmy w tym samym gronie. Bardzo dużo czasu poświęciliśmy w tym okresie działaniom defensywnym. To przynosi na razie efekt. Chciałoby się mówić o sezonie, o całości. Na razie jestem zadowolony, bo poprawa jest widoczna.

Pytanie: czy Kuusk to był brakujący element układanki?
Górak:
Bartek, kiedy przychodził z Jastrzębia, nie przychodził na tę pozycję, ale o tym z nim od razu myśleliśmy. Marten był potrzebny nam, jeśli chodzi o ilość środkowych obrońców i warunków treningowych i tutaj zdaje swoje zadania. Bardzo duża rola dyrektora w tym transferze, trafiony w pełni.

Pytanie: można dziś chyba powiedzieć, że dobrze się stało, że Jędrych nie trafił karnego?
Górak:
No tak, zaplanowane w 100 proc. Fajnie, by tak było, ale rzeczywistość jest taka, że dobrze się skończyło.

Pytanie: Błąd przy karnym to na przełamanie?
Górak
: Gdzieś mu to siedziało w głowie, ten Raków. Żartowaliśmy sobie w szatni czasem w tym temacie.

Pytanie: Kuusk zdjęty, żeby trochę odpoczął przed starciem z Robertem Lewandowskim?
Górak:
Życzę mu udanego występu, tak jak Kozubalowi, którzy reprezentują swoje kraje. Życzę mu jak najlepszego występu, ale życzę wszystkiego najlepszego reprezentacji Polski.

Pytanie: Jędrych miał trochę dziwnych strat. Było to denerwujące?
Górak:
Boisko przeszło dużo zabiegów i było dużo piasku. Ci zawodnicy, którzy są wysocy, mają zadanie utrudnione.

Pytanie: dziś czwarte zwycięstwo z rzędu i przerwa. Krzyżuje to plany?
Górak
: Staram się nie wracać do tego, co było. Można analogie, ale nie chcę wracać do tego. Nie możemy wracać do tego, musimy wykonywać swoją pracę. One zawsze są, zawodnicy, którzy dużo grali, mogą trochę się zregenerować. Mamy zaplanowaną grę kontrolną. Dla mnie nie jest to żaden problem. Przerwa jest dla wszystkich zespołów.

Pytanie: GieKSa dziś zrobiła lanie, tymczasem kolejny mecz w śmigus-dyngus.
Górak:
Śledzę, doskonale znam tę ligę. Jestem w niej długo. Zdaję sobie sprawę, jakie problemy mają różne zespoły. Rywalizacja sportowa ma to do siebie, że zawsze się coś pamięta. W Sosnowcu na otwarcie przegraliśmy. Ostatnio na Bukowej mieliśmy spore problemy. Zawsze dodatkowa adrenalina w takich meczach jest. Czekamy z niecierpliwością. Cieszymy się i czekamy na ten mecz.

Pytanie: mamy połowę Marca, ale baraże będą późno. Czy planujecie zawodników pod kątem awansu?
Górak:
Wszyscy mogą być spokojni. My pracujemy na tyle wydajnie, że będziemy gotowi na wszelkie możliwości. To już nie jest kwestia Góraka czy jego sztabu, tylko szerszego myślenia strategicznego. Na pewno się wszyscy przyglądali tej rundzie i widzą, jak się to krystalizuje. My będziemy gotowi do następnego meczu i każdego kolejnego. Pracujemy niezmiennie i cierpliwie. Czasem te etapy są niewidoczne, trzeba bardzo dużo cierpliwości. Co będzie dalej? Nie wiem, ale jeśli chodzi o planowanie, to jestem przygotowany na każde rozwiązanie.

Pytanie o Marca. Wrócił do składu. Czy oczekiwał trener na takie przełamanie?
Górak:
To jeden z zawodników takich, gdzie potencjał jest znacznie większy niż to, co pokazuje na boisku. Strzały, dryblingi – ma dobre umiejętności i na nie czekałem. To zawodnik, którego trzeba cierpliwie prowadzić. Mam ogromną radość, że Mateuszowi się przelewa na plus. To zawodnik bardzo skryty, trzyma dużo w sobie. Cieszę się, że mu się darzy w tej rundzie. Czekamy na kolejne dobre występy. On musi ciągle pokazywać, że jest wartościowy.

Pytanie o plan na przerwę?
Górak:
Podamy jutro plan do opinii publicznej. W piątek będzie sparing z Podbeskidziem.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

GKS Katowice – Podbeskidzie Bielsko-Biała Live

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

17.03.2023 Katowice

GKS Katowice – Podbeskidzie Bielsko-Biała 5:0 (3:0)

Bramki: Jędrych (28 k.), Marzec (38),(45+2), Bergier (55), Błąd (61 k.) –

GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Kuusk (72. Jaroszek), Komor, Repka (82. Baranowicz), Rogala– Błąd (64. Shibata), Kozubal, Marzec (64. Aleman) – Bergier (64. Pietrzyk)

Podbeskidzie Bielsko-Biała: Procek – Ziółkowski (70. Willmann), Jodłowiec, Lusiusz (46. Tomasik), Senić, Bida (84. Hlavica), Małachowski (46. Kisiel), Misztal, Sitek (46. Abate), Martinga, Mikołajewski

Żółte kartki: – Senić, Procek, Kisiel

Czerwone kartki: – Senić, Jodłowiec

Sędzia: Sebastian Jarzębak (Bytom)

Widzów:

    Kontynuuj czytanie

    Galeria Piłka nożna

    GKS Katowice – Podbeskidzie Bielko-Biała

    Avatar photo

    Opublikowany

    dnia

    Przez

    Zapraszamy do drugiej galerii z Bukowej. Tym razem autorstwa Kazika.

     

    Kontynuuj czytanie

    Zobacz również

    Made with by Cysiu & Stęga