Dołącz do nas

Piłka nożna

Rywal pod Lupą: Marcin Burkhardt

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zespół Gryfa Wejherowo, mimo iż jest zbudowany głównie z bardzo młodych zawodników, posiada w swoich szeregach piłkarza, którego kojarzy chyba każdy kibic piłkarski w Polsce. Tym zawodnikiem jest 10-krotny reprezentant Polski Marcin Burkhardt, który trafił do klubu z Pomorza w letnim oknie transferowym z Legionovii Legionowo.

Popularny „Bury” aktualnie znajduje się już u schyłku swojej kariery, łącząc granie z funkcją asystenta trenera Łukasza Kowalskiego w Gryfie. Sam zawodnik nie ukrywa, że naturalnie kolejnym etapem w jego przygodzie z piłką będzie ławka trenerska, intensywnie się do tej roli przygotowując poprzez staże i kursy. W zeszłym roku odbył, chociażby staż w akademii Realu Madryt. W bieżącym sezonie w barwach Gryfa Wejherowo rozegrał 14 spotkań w lidze i 2 w Pucharze Polski. Spędził w sumie na murawie 769 minut, ale nie udało mu się zdobyć ani jednej bramki lub nawet zaliczyć asysty.

Kariera w pigułce

Kariera Marcina Burkhardta jest typowym przykładem zmarnowanego talentu praktycznie na własne życzenie. Nie chodzi tu już nawet o alkohol, przez który zwłaszcza na początku swojej piłkarskiej drogi miał problemy ten piłkarz, ale o poparcie swojego nieprzeciętnego talentu ogromem pracy na treningach. Sam zawodnik przyznaje nie raz w wywiadach, że należał do leniwych zawodników i nigdy za specjalnie się na zajęciach nie przemęczał. Wielka szkoda, bo podczas pierwszych sezonów na boiskach ekstraklasy w barwach Amiki Wronki Burkhardt wyróżniał się na tle innych zawodników wyszkoleniem technicznym, czy też świetnie ułożoną lewą nogą. Swego czasu pracujący z nim w Legii Dariusz Wdowczyk stwierdził nawet, że „Bury” posiada najlepszą lewą nogę w całej lidze.

Właśnie z Legią Warszawa Marcin Burkhardt święcił swoje największe tryumfy. Z tym zespołem zdołał sięgnąć po Mistrzostwo Polski w 2006 roku oraz krajowy puchar dwa lata później. Zapisał się także w historii „wojskowych jako ostatni zawodnik, któremu dane było występować z numerem 10 na koszulce. Warszawski klub zastrzegł w 2006 roku „dyszkę”, by uhonorować tym samym klubową legendę, czyli Kazimierza Deynę.

Po opuszczeniu Legii Warszawa zdecydował się na wyjazd do Szwecji I transfer do zespołu IFK Norrkoping, co miało być tylko pierwszą stacją w jego drodze do gry w lepszej zachodniej lidze. Jak to często jednak bywa, oczekiwania nijak mają się do brutalnej rzeczywistości i pobyt w Skandynawii był początkiem rozmieniania na drobne tak dobrze przecież zapowiadającej się wcześniej kariery. Co prawda udało mu się jeszcze później sięgnąć po Puchar Polski z Jagiellonią i Puchar Bułgarii z Czerno More Warna, ale zawodnik miał ogromne problemy z tym, by zadomowić się w jakimś klubie na dłużej, zmieniając bardzo często kluby i ligi. Podczas swojej kariery poza Polską zwiedził 5 różnych państw, dzięki czemu można go nawet nazwać piłkarzem obieżyświatem.

Jego dorobek i osiągnięcia sportowe to zdecydowanie za mało jak na potencjał i talent, który drzemał w jego osobie.

Kilka ciekawostek…

„Koń Trojański”

Marcin Burkhardt po raz pierwszy wpadł w poważne tarapaty, będąc wraz z Amiką Wronki na zgrupowaniu w Austrii. Został przyłapany przez trenera Macieja Skorżę na piciu piwa w pokoju hotelowym, co poskutkowało automatycznym odesłaniem zawodnika do Polski, a następnie przesunięciem do zespołu rezerw. Wtedy niespodziewanie po popularnego „Burego” zgłosiła się warszawska Legia, składając ofertę rocznego wypożyczenia. Działaczom Amiki było na rękę jak najszybsze pozbycie się niesfornego pomocnika i oferta została niezwłocznie przez nich zaakceptowana. Włodarze klubu z wielkopolski śmiali się później, że podsunęli Legii „Konia Trojańskiego”, który rozwali im całą drużynę od środka. Marcin Burkhardt obronił się jednak przed tą „szyderą” w najlepszy możliwy sposób, mając spory wkład w zdobycie przez Legię mistrzostwa polski w sezonie 2005/06. Po zakończeniu sezonu „wojskowi” zdecydowali się wykupić pomocnika z Amiki Wronki za 600 tysięcy euro.

Mogła być Hiszpania

Pozostając w klimatach transferowych, warto tu wspomnieć o ofercie dla Burkhardta z zespołu Primera Division, gdy miał on zaledwie 19 lat. Amica Wronki rywalizowała wtedy z hiszpańską Malagą w rozgrywkach Pucharu UEFA. Klub z wielkopolski odpadł po przegranej w dwumeczu 2:4, ale Marcin Burkhardt zaprezentował się na tyle dobrze, że po spotkaniu rewanżowym włodarze andaluzyjskiego klubu złożyli za niego konkretną ofertę. Oscylowała prawdopodobnie w granicach 2 milionów euro. Włodarze Amiki zdecydowali się jednak zażądać o wiele wyższej kwoty, co doprowadziło do zerwania rozmów ze strony Hiszpanów. Bardzo ciekawe jak potoczyłaby się jego kariera, gdyby jednak ten transfer doszedł ostatecznie do skutku. Tak jedno jest pewne, że włodarze Amiki stracili sporo pieniędzy, bo jak wiemy 3 lata później sprzedali Burkhardta Legii za wiele niższą kwotę odstępnego.

Reprezentacja Polski

Jak wspomniałem na wstępie do tego tekstu, Marcin Burkhardt miał okazję 10-krotnie występować w koszulce z orzełkiem na piersi. Na jego dorobek składają się 2 mecze w ramach eliminacji do Euro 2004, a także 8 meczów towarzyskich. W sumie udało mu się zdobyć jedną bramkę. Było to w spotkaniu przeciwko Malcie, wygranym przez Polskę 4:0. Burkhardt wykorzystał złe wybicie maltańskiego bramkarza i strzałem z pierwszej piłki z dość dużej odległości wpakował piłkę do bramki (gol od 2:40):

.
Występy Marcina Burkhardta przeciwko GieKSie

Historia rywalizacji popularnego „Burego” z naszym klubem ma już 17 lat. Ta naprawdę długa historia spotkań liczy aż 12 meczów i jest bardzo wyrównana.

Marcin Burkhardt pięciokrotnie wychodził zwycięsko z potyczek z GieKSa, a cztery razy musiał uznać jej wyższość. Po raz pierwszy zagrał on przeciwko GieKSie w barwach Amiki Wronki w 18. kolejce Ekstraklasy w sezonie 2001/02. 18-letni wówczas pomocnik wszedł na boisko dopiero w 85 minucie meczu, zmieniając Marka Zieńczuka, a jego zespół pokonał GKS aż 4:0.

Co ciekawe Marcin Burkhardt w trakcie swojej kariery stawał naprzeciw nam na trzech różnych poziomach rozgrywkowych (Ekstraklasa, 1 liga i 2 liga), a także w rywalizacji o Puchar Polski.

Historia rywalizacji “Burego” z GKS-em Katowice:

2001/02
Amica Wronki – GKS Katowice 4:0 (grał 5 minut)

2002/03
Amica Wronki – GKS Katowice 0:1 (grał 90 minut)
GKS Katowice – Amica Wronki 1:1 (grał 61 minut)

2003/04
PP: GKS Katowice – Amica Wronki 3:0 (grał 71 minut)
PP: Amica Wronki – GKS Katowice 1:1 (grał 61 minut)
Liga: Amica Wronki – GKS Katowice 4:0 (grał 67 minut + gol)
Liga: GKS Katowice – Amica Wronki 0:0 (grał 65 minut)

2004/05
GKS Katowice – Amica Wronki 1:4 (grał 90 minut + asysta)
Amica Wronki – GKS Katowice 1:0 (grał 78 minut + żółta kartka)

2013/14
Miedź Legnica – GKS Katowice 3:0 (grał 74 minuty + asysta)

2016/17
Pogoń Siedlce – GKS Katowice 0:1 (grał 30 minut)

2019/20
Gryf Wejherowo – GKS Katowice 0:2 (grał 25 minut)

Bilans: 5 wygranych, 3 remisy i 4 porażki (717 minut, 1 bramka, 2 asysty i żółta kartka)

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

GKS Katowice – Odra Opole Live

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

13.04.2023 Katowice

GKS Katowice – Odra Opole 1:3 (0:1)

Bramki: Jaroszek (55)Piroch (26), Continella (74), Sarmiento (76)

GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jaroszek, Jędrych, Repka, Rogala– Błąd (86. Ćwielong), Kozubal, Shibata (77. Mak), Marzec (86. Pietrzyk) – Bergier

Odra Opole: Haluch – Szrek, Piroch, Spychała, Kamiński M. – Kamiński W. (59. Continella), Niziołek, Galan, Antczak (78. Surzyn), Hebel (59. Sarmiento) – Czapliński

Żółte kartki: Marzec, Kozubal, Mak – W. Kamiński, Antczak, Continella, Czapliński

Sędzia: Piotr Urban (Warszawa)

Widzów: 5467

 

     

    Kontynuuj czytanie

    Piłka nożna

    Odra Opole zakończyła serię GieKSy

    Avatar photo

    Opublikowany

    dnia

    Przez

    Kolejne spotkanie GieKSa rozgrywała przy Bukowej, tym razem w Katowicach zjawiła się Odra Opole. Mecz przy akompaniamencie głośnego dopingu rozpoczął się o godzinie 15:00.

    Rafa Górak musiał dokonać dwóch zmian w swojej żelaznej wiosennej jedenastce. Kontuzjowanego Komora zastąpił Jaroszek, natomiast za pauzującego Kuuska pojawił się Shibata, który rozpoczął  mecz na pozycji 6, a Repka został przesunięty na stopera. Mecz od pierwszych minut nie porywał, w jednej z pierwszych akcji ucierpiał zawodnik Odry, który dłuższą chwilę był opatrywany na murawie. Co ważne każde wyjście z piłką z własnej połowy bardzo mocno ożywiało trybuny, które wierzyły, że są w stanie wpłynąć na zespół głośnym dopingiem. Pierwszy groźny strzał oddali Trójkolorowi, po rzucie rożnym głową strzelił Repka, ale prosto w bramkarza, który pewnie złapał piłkę. Arbiter po chwili użył gwizdka i wskazał na przewinienie zawodnika gospodarzy. Było to pierwsze ostrzeżenie dla Halucha. W kolejnej akcji ponownie uderzył Repka zza pola karnego, ale nad bramką. W 18. minucie groźną stratę zanotował ten sam zawodnik na lewej stronie. Po szybkiej kontrze opolanie oddali strzał, ale piłka powędrowała daleko od bramki Kudły. W 26. minucie Odra przerwała passę 12 bramek z rzędu katowiczan. Po wrzuceniu piłkę w polu karnym i zamieszaniu najbardziej zorientowany był Piroch, który wpakował piłkę w okienko bramki. GieKSa dalej starał się grać swoje. W 33. minucie ładną dla oka kombinacyjną akcję na strzał zamienił Bergier, jednak ponownie w tym spotkaniu zabrakło precyzji. Odra miała w dalszej fazie dwa groźne strzały – z jednym Kudła spokojnie sobie poradził, ale drugi wypluł przed siebie, jednak naprawił błąd, wyjmując piłkę spod nóg nabiegającego rywala. W doliczonym czasie świetną akcję na lewej stronie rozegrali katowiczanie, ale ostatecznie podanie Rogali na niecelny strzał zamienił Błąd, a był już blisko bramki rywala.

    Drugą połowę rozpoczęli ci sami zawodnicy z obu stron, trenerzy spokojnie podeszli w przerwie do korygowania swojego planu na to spotkanie. Po rzucie rożnym groźnie uderzył z ostrego kąta Repka, ale piłka nieznacznie minęła przeciwny słupek bramki. GieKSa starała się atakować, ale korzystając z prowadzenia regularnie i dość często kradli czas goście, leżąc na murawie po starciach. W 52. minucie Wasielewski doszedł do piłki na prawej stronie i dośrodkował spod końcowej linii, piłka przelobowała bramkarza, ale nie wpadła do siatki mimo dobrej rotacji. W 56. minucie po ogromnym zamieszaniu w polu karnym tym razem GieKSa zdobyła bramkę, piłka wręcz spadła pod nogi Jaroszka, a ten wpakował piłkę do siatki. Odra w drugiej połowie raczej nie zatrudniała Kudły, to katowiczanie mieli częściej piłkę pod nogą i raz po raz próbowali sforsować dobrze dysponowaną w tym dniu obronę gości. W 74. minucie po odbiorze na własnej połowie Kozubalowi piłki w dość agresywny sposób Odra wyprowadziła ten jeden atak w drugiej połowie, który doskonałym, technicznym strzałem zza pola karnego zamienił na bramkę Continella. Dwie minuty później po zagraniu na wolne pole sytuację sam na sam z ostrego kąta wykorzystał Sarmiento. Kudła popełnił błąd, był bardzo niezdecydowany przy wyjściu do piłki. Na Bukowej zapadła konsternacja po tych dwóch szybkich, mocnych ciosach. W 83. minucie Błąd, chcąc uspokoić grę, zagrał do Kudły tak, że piłka po koźle przelobowała naszego bramkarza, ale szczęśliwie nie leciała w światło bramki. Zamieszanie we własnym polu karnym w 88. minucie cudem wybronili gospodarze, których każda minuta oddalała od odrobienia dwubramkowej straty. Do końca doliczonego czasu gry żaden z zespołów nie stworzył okazji. Świetna seria GieKSy dobiegła końca.

    13.04.2023, Katowice
    GKS Katowice – Odra Opole 1:3 (0:1)
    Bramki: Jaroszek (56)Piroch (26), Continella (74), Sarmiento (76).
    GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jaroszek, Jędrych, Repka, Rogala – Błąd (87. Ćwielong), Kozubal, Shibata (77. Mak), Marzec (87. Pietrzyk) – Bergier.
    Odra Opole: Haluch – Szrek, Piroch, Spychała, Kamiński M. – Kamiński W. (59. Continella), Niziołek, Galan, Antczak (78. Surzyn), Hebel (59. Sarmiento) – Czapliński.
    Żółte kartki: Marzec, Kozubal, Mak – W. Kamiński, Antczak, Continella, Czapliński.
    Sędzia: Piotr Urban (Warszawa).
    Widzów: 5467.

    Kontynuuj czytanie

    Hokej

    GieKSa hokejowym wicemistrzem Polski

    Avatar photo

    Opublikowany

    dnia

    Przez

    Ostatnie spotkanie finałowe nie zawiodło nikogo. Obie drużyny prezentowały dojrzały hokej, o czym świadczy fakt, że w regulaminowym czasie gry nie obejrzeliśmy bramek i o tym, która drużyna została Mistrzem Polski, rozstrzygnęła dogrywka. W niej złotego gola zdobył Kaleinikovas zapewniając Re-Plast Unii Oświęcim tytuł Mistrza Polski w hokeju na lodzie.

    Świadome wagi spotkania obie drużyny od początku starały się narzucić przeciwnikowi swój styl gry, jednak dobrze w obu ekipach spisywały się formacje defensywne. W 5. minucie Kaleinikovas i Dziubiński sprawdzili dyspozycję Murraya. W odpowiedzi Kovalchuk, który rozgrywał bardzo dobre zawody, dograł do Hitosato, lecz uderzenie Japończyka obronił Lundin. Z upływem czasu częściej przy krążku utrzymywali się katowiczanie, a oświęcimianie próbowali wyprowadzać szybkie kontry. Mimo prób Maciasia, Iisakki, Pasiuta po stronie GieKSy oraz Heikkinena, Ackereda, Denyskina i Dyukova po stronie Re-Plast Unii Oświęcim bramek w pierwszej tercji nie obejrzeliśmy. Natomiast równo z syreną za grę wysokim kijem do boksu kar został odesłany Marklund.

    Drugą tercję rozpoczęliśmy od gry w osłabieniu. Pierwszą minutę dobrze się broniliśmy, ale w drugiej minucie tego osłabienia groźne strzały oddali Sadłocha i Ahopelto, które obronił Murray. Po wyrównaniu sił na lodzie mecz się wyrównał, a obie drużyny grały uważnie w defensywie. W 30. minucie na ławkę kar został odesłany Heikkinen. Podczas okresu gry w przewadze Lundina próbowali pokonać Hitosato i Monto. W ostatnich pięciu minutach drugiej tercji mecz nabrał rumieńców. Najpierw w 36. minucie Marklund trafił w słupek, a w odpowiedzi Heikkinen przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem GieKSy. Dwie minuty później Murray z kłopotami obronił strzał Ackereda. Druga tercja zakończyła się także wynikiem bezbramkowym.

    Początek trzeciej tercji należał do GieKSy, ale krążek po uderzeniach Michalskiego i Isakki minął bramkę Lundina, ale podobnie jak to było w poprzednich tercjach, z biegiem czasu mecz się wyrównał. W 50. minucie Murray obronił uderzenia Karjalajnen, Kowalówki i Sołtysa. Podobnie jak dwie poprzednie tercje, również trzecia zakończyła się wynikiem 0:0, a zatem o tytule Mistrza Polski rozstrzygnęła dogrywka.

    Dogrywkę rozpoczęliśmy od dwóch niewykorzystanych sytuacji.  Najpierw bliski pokonania Lundina był Koponen, a chiwlę później po uderzeniu Iisakki krążek minimalnie minął oświęcimską bramkę. W odpowiedzi Ackered trafił w obramowanie naszej bramki. Sytuacja ta była jeszcze sprawdzana na wideo.  W 66. minucie groźnie strzelał Ackered, a chwilę później Murray uprzedził Sadłochę, który znalazłby się w sytuacji sam na sam. O tytule Mistrza Polski zdecydowała sytuacja z68. minucie, kiedy Kaleinikovas strzałem po dalszym słupku pokonał Murraya.

    GKS Katowice – Re Plast Unia Oświęcim 0:1 (0:0, 0:0, 0:0 d. 0:1)

    0:1 Mark Kaleinikovas  (Elliot Lorraine) 66:21

    GKS Katowice: Murray, (Kieler) – Delmas, Kruczek, Bepierszcz, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Koponen, Iisakka, Monto, Lehtimaki – Wanacki, Cook, Smal, Michalski, Marklund – Lebek, Chodor, Hitosato, Maciaś, Kovalchuk.

    Re-Plast Unia Oświęcim: Lundin, (Kowalówka R.) – Dyukov, Jakobsons, Sadłocha, Dziubiński, Kaleinikovas – Valtola, Uimonen, Ahopelto, Heikkinen, Karjalainen – Bezuska, Ackered, Kowalówka S., Lorraine, Denyskin – Noworyta, Łukawski, Wanat, Krzemień, Sołtys.

    Kontynuuj czytanie

    Zobacz również

    Made with by Cysiu & Stęga