Po raz drugi w ciągu kilku miesięcy udaliśmy się do Krakowa na mecz z Garbarnią. W przeciwieństwie jednak do kwietniowego pojedynku przy Reymonta tutaj mieliśmy okazję poznać rzeczywisty obiekt tego klubu. No tak, kontrast był widoczny gołym okiem.
1. Lubimy takie krótkie wyjazdy. I wyspać się można, i droga niedaleka, i powrót o ludzkiej porze. Wyjechaliśmy z zapasem, dzięki czemu na stadionie byliśmy praktycznie półtorej godziny przed meczem.
2. Hm… Stadionie? No dużo powiedziane. Tak naprawdę ciężko było wyróżnić boisko główne od płyt treningowych. Jedna maleńka, choć zadaszona, trybunka – i to wszystko. Bardziej więc pasowałoby tutaj określenie „boisko” niż „stadion”.
3. Ale zaskoczeni byliśmy frekwencją, bo ta trybunka została zapełniona w całości, był młynek gospodarzy, bęben, doping. Co przy dopingu kibiców GieKSy sprawiało naprawdę dobre wrażenie jednak poważnego meczu.
4. Na meczach tego typu klubów w różnych rejonach Polski, zawsze widujemy barwy klubów większych, grających choćby w ekstraklasie. Gdy grywaliśmy z Bytowie czy Chojnicach, przewijały się gdzieś tam barwy Lechii, W Siedlcach czy Ząbkach – Legii, pewnie jeszcze kilka przykładów by się znalazło. Na Garbarni żadnych barw Wisły, ani Cracovii nie było. Były za to szale i koszulki Garbarni.
5. Niektórzy nawet nosili koszulki Garbarni z nazwiskiem Kiebzak – nasz zawodnik był zresztą bardzo mile przywitany przez kibiców gospodarzy.
6. Zwróciło naszą uwagę także to, że nie było w ogóle przekleństw – w żadnej przyśpiewce. Owszem – były szpilki czy wyzywanie sędziów od złodziei, ale były również przyśpiewki typu „sędzia nie ma racji”.
7. Jeśli chodzi o akredytacje, to wszystko (prawie) poszło szybko i sprawnie. Obsługa medialna była całkiem dobra, a na kilku krzesełkach dla prasy ze stolikami były nawet gniazdka.
8. Osobiście nas ucieszyło bliskie usytuowanie naszych miejsc obok stoiska cateringowego 🙂
9. Szkoda, że więcej kibiców GieKSy nie mogło wejść na stadion, ale trzeba przyznać, że to i tak wielki sukces na tak małej trybunce wydzielić sektor dla gości.
10. Katowiczanie po raz drugi wygrali w Krakowie dwiema bramkami. Po raz drugi również strzelili bramkę dającą dwubramkowe prowadzenie w doliczonym czasie gry.
11. W ogóle to dużo wśród miejscowych było Niemców i ludzi niemal pamiętających mistrzostwo Polski garbarni w 1931 roku.
12. No dobra, osobiście może nie, ale synów pamiętających ten triumf ojców pewnie trochę było.
13. Po meczu piłkarze GieKSy poszli za boczne boisko treningowe, by podziękować reszcie kibiców, którzy nie znaleźli się na stadionie. Fajny gest i dobra atmosfera – potem już była radość z sektorem.
14. Łukasz Surma na konferencji wyglądał na mocno zszokowanego tym, co się stało. Niejedno chłopak widział, a tu takie zaskoczenie 🙂
15. A teraz Puchar Polski. Tylko awans na Narodowy! 🙂