Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Prasówka Siatkówka

Multisekcyjny przegląd doniesień mass mediów: Druga setka trenera Góraka

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ubiegłego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki i hokeja na lodzie GieKSy.

W piłkarskiej II lidze mężczyzn GieKSa rozegrała jedno spotkanie – zwycięskie ze Stalą Rzeszów 3:2. Prasówkę po tym meczu znajdziecie tutaj.  Piłkarki, siatkarze oraz hokeiści mają przerwę pomiędzy sezonami, trwają rozmowy z nowymi zawodniczkami/zawodnikami.

 

PIŁKA NOŻNA

sportdziennik.com – Druga setka trenera Góraka

Wznowienie rozgrywek po przerwie spowodowanej pandemią pozwoliło Rafałowi Górakowi rozpocząć drugą setkę meczów w roli szkoleniowca GieKSy. To już sprawiło, że przeszedł do historii.

Rafał Górak poprowadził GKS w 102 spotkaniach. To jubileuszowe, setne, zaliczył tuż przed wybuchem pandemii w Elblągu. Na ten dorobek składa się 96 starć ligowych i 6 w Pucharze Polski, kompletowanych w latach 2011-13 i od początku tego sezonu. Górak goni najlepszych. Tylko czterech szkoleniowców w historii katowickiego klubu może pochwalić się bardziej okazałymi liczbami. To Piotr Piekarczyk, Alojzy Łysko, Jerzy Nikiel i Władysław Żmuda. Ten ostatni dowodził GieKSą 115 razy. Nawet jeśli w tym sezonie drużynie z Bukowej przyjdzie zagrać w barażach o awans, Górak już Żmudy nie dogoni. Uczyni to na początku rundy jesiennej. Katowickim kibicom pozostaje mieć nadzieję, że stanie się to już na I-ligowym gruncie.

Górak to dziś w zasadzie twarz GKS-u. Lider, w którego wpatrzeni są kibice. Ktoś, w kim można pokładać wiarę w tych trudnych czasach, naznaczonych historycznym – pierwszym sportowym – spadkiem na trzeci poziom rozgrywkowy. Nadzieja na lepsze jutro, a zarazem ostoja normalności i twardego stąpania po ziemi.

– To po prostu „swój chłop”, ze Śląska, co ważne dla naszego środowiska – mówi Tomasz Pikul, autor wielotomowej monografii sekcji piłkarskiej GKS-u. – Ludzie go kupują. Wychodzi na mecz w bluzie i dżokejce z klubowego sklepu, ukłoni się „Blaszokowi”, jest jednym z nas. Trener nigdy nie roztaczał wielkich wizji, nigdy nie powtarzał, że zrobi z GieKSy drugą Barcelonę, albo nie odgrażał się, że zawodnicy będą się skarżyć na jego ciężkie treningi, bo tak da im w d… Ludzie wolą mniej gadania, mniej filozofii. On umie uderzyć w odpowiednie tony. Potrafi połechtać kibiców, czasem powiedzieć to, co chcieliby usłyszeć – przy czym wychodzi to zupełnie naturalnie, a nie sztucznie. Kilka cytatów to już klasyki, wykorzystywane często przez kibiców – przyznaje Pikul.

Do historii przeszły słowa wypowiedziane niegdyś po remisie z Cracovią. – To nie jest gra w bierki, ani domek z zabawkami. To jest bardzo poważna sprawa, bo to jest życie prywatne bardzo wielu ludzi – zagrzmiał Górak, pracujący już wtedy przy Bukowej ponad rok i będący coraz bardziej bezsilny wobec trudnej wtedy sytuacji klubu.

[…] Pisanie kolejnych tomów monografii GieKSy wcale nie powoduje jednak, że anegdotami o Góraku sypie jak z rękawa. To nie Adam Nawałka i jego charakterystyczne rytuały, jak brak zgody na wrzucanie wstecznego biegu w autokarze…

– O trenerze Nawałce można by długo, ale z Rafałem Górakiem śmiesznych historii zbyt wielu nie ma. Przypomina mi się zgrupowanie na Węgrzech. Drużynie przysługiwał najtańszy pakiet jedzenia, a w tym samym hotelu przebywali też sędziowie międzynarodowi i mieli „full wypas”. Trener Górak omyłkowo skorzystał raz z ich bufetu i była drobna afera, kelner miał pretensje – śmieje się nasz rozmówca.

Górak to trener, który nie jest dymisjonowany przez kluby. Odchodził z Radzionkowa, Tychów, BKS-u czy Elany na swoich warunkach, bo w danej chwili albo miał dość, albo chciał go ktoś lepszy. Jedyne zwolnienie przeżył w Katowicach. W 2013 roku, po porażce 0:5 w Bełchatowie, ledwie w 4. kolejce sezonu, kilka dni po wyeliminowaniu ekstraklasowego Podbeskidzia z Pucharu Polski. W GKS-ie prostowała się wtedy sytuacja finansowa, dlatego Górak tym bardziej mógł się czuć zawiedziony.

[…] 102 mecze w roli trenera GieKSy ma za sobą Rafał Górak: 96 ligowych i 6 pucharowych. Odniósł w nich 39 zwycięstw, zanotował 29 remisów i poniósł 34 porażki, przy bilansie bramkowym 127:113.

Czy wiesz, że…

Zawodnikiem, który mógł okazać się łącznikiem dwóch kadencji Góraka (2011-13 i 2019 – ?), był Mateusz Kamiński. Kontrakt z „Kamykiem” został jednak rozwiązany tego lata po wydarzeniach z obozu w Kamieniu, dlatego licznik jego występów u trenera zamknął się na liczbie 40. Zawodnikiem, z którego najczęściej korzystał Górak w GKS-ie, pozostaje Przemysław Pitry (71 meczów).

Najczęściej prowadzili GieKSę

225 meczów – Piotr Piekarczyk (1993-95, 1996-98, 2006-08, 2015)

143 mecze – Alojzy Łysko (1985-87, 1991-92)

126 meczów – Jerzy Nikiel (1964-67)

115 meczów – Władysław Żmuda (1980-81, 1987-89)

102 mecze – Rafał Górak (2011-13, 2019 – nadal).

 

pzpn.pl – Terminarz kobiecych rozgrywek centralnych w sezonie 2020/2021

Departament Rozgrywek Krajowych PZPN ustalił terminarz centralnych rozgrywek kobiecych w sezonie 2020/2021. Pierwsza kolejka Ekstraligi zostanie rozegrana w dniach 8 i 9 sierpnia, natomiast start I oraz II ligi zaplanowano na tydzień później.

[…] Drugi etap rozgrywek Pucharu Polski kobiet, w którym weźmie udział 64 uczestników (w tym kluby Ekstraligi oraz I ligi), został wyznaczony na 4 listopada, natomiast etap trzeci zostanie rozegrany 21 listopada.

[…] W sezonie 2020/21 kobiece rozgrywki seniorskie będą prowadzone przez Polski Związek Piłki Nożnej w następującej formule:

Ekstraliga – 12 drużyn w jednej grupie

I liga – 12 drużyn w jednej grupie

II liga – 2 grupy po 12 drużyn

 

tylkokobiecyfutbol.pl – Decyzja Wałbrzycha wywoła ligowe domino

Jak ujawniliśmy dziś, wkrótce AZS PWSZ Wałbrzych niestety wycofa się z rozgrywek z Ekstraligi. Pociągnie to za sobą niezłe ‚ligowe domino’.

Po pierwsze miejsce AZS-u w Ekstralidze według regulaminów powinien zająć najlepszy spadkowicz, czyli KKP Rem Marco Bydgoszcz.

 

SIATKÓWKA

sportdziennik.com – Obyło się bez sądu

[…] Jeszcze nie tak dawno w siatkarskiej GieKSie było bardzo gorąco. Zanosiło się na długotrwały spór między klubem a zawodnikami i trenerem. Jego szefowie, po wcześniejszym zakończeniu rozgrywek, rozwiązali bowiem umowy z czterema zawodnikami: Kohutem, Fijałkiem, Dustinem Wattenem oraz Adrianem Buchowskim i trenerem Dariuszem Daszkiewiczem. Ci poczuli się pokrzywdzeni i zapowiedzieli skierowanie sprawy do sądu.

Z buńczucznych zapowiedzi na razie niewiele wynikło. Kolejni uczestnicy sporu podpisują porozumienie z klubem. Pierwszy uczynił to Buchowski. Nie tylko osiągnął kompromis w kwestii rozliczenia poprzedniego kontraktu, ale zawarł jeszcze kolejny.

Jego śladem poszli wczoraj Kohut i Fijałek. Ten pierwszy zgodził się też na pozostanie w klubie na nowy sezon. Fijałek natomiast wygasającej umowy nie przedłużył i rozstał się z katowickim klubem. Bronił jego barw od 2015 roku i awansował z nim do ekstraklasy.

[…] Obecnie kadra GKS-u liczy dziewięciu zawodników. Oprócz Buchowskiego i Kohute ważne umowy mają: Jan Firlej, Jakub Jarosz, Kamil Drzazga, Miłosz Zniszczoł, Jan Nowakowski, Jakub Szymański, i Kamil Kwasowski. Trenerem został dotychczasowy asystent Daszkiewicza, Grzegorz Słaby.

 

HOKEJ NA LODZIE

hokej.net – Kolejne kontrakty w GieKSie. Odkrycie poprzedniego sezonu zostaje!

GKS Katowice, zgodnie z naszymi wcześniejszymi informacjami, przedłużył umowy z kolejnymi trzema zawodnikami. Przy alei Korfantego zostają obrońca Patryk Wajda oraz dwaj skrzydłowi: Patryk Krężołek i Mateusz Michalski.

[…] Wajda w poprzednim sezonie był czołowym defensorem GieKSy. Oprócz świetnej i ofiarnej gry w destrukcji mógł pochwalić się naprawdę dobrymi liczbami. W 44 spotkaniach zdobył 15 punktów za 5 bramek i 10 asyst, a na ławce kar spędził 22 minuty.

Michalski w poprzednim sezonie był ustawiany w niższych formacjach. Rozegrał 52 mecze, w których strzelił 9 goli i zaliczył 5 kluczowych zagrań.

Z kolei Patryk Krężołek, obok Damiana Tyczyńskiego, zapracował na miano odkrycia poprzedniego sezonu. 21-letni napastnik wykorzystał swoją szansę i fakt, że trener Piotr Sarnik ustawił go w pierwszej formacji razem ze starymi wyjadaczami: Teddym Da Costą i Grzegorzem Pasiutem. Efekt był taki, że w 52 meczach aż 19-krotnie pokonywał bramkarzy rywali i zaliczył też 9 asyst.

Wszyscy podpisali kontrakty, które będą ważne do końca sezonu 2020/2021. Przypomnijmy, że wcześniej umowy z GieKSą podpisali Grzegorz Pasiut i Filip Starzyński.

 

Kolejny kontrakt w GieKSie

Oskar Krawczyk zostaje w drużynie GKS-u Katowice. 25-letni defensor podpisał kontrakt, który będzie obowiązywał do końca sezonu 2020/2021.

– Oskar zostaje z nami i będzie to jego piąty sezon w barwach naszego klubu, z czego bardzo się cieszymy. Widzieliśmy postęp, jaki zrobił w ciągu ostatnich lat i mamy nadzieję, że wciąż będzie się rozwijał – powiedział Roch Bogłowski, dyrektor sportowy GieKSy.

Przypomnijmy, że w poprzednim sezonie rozegrał 38 spotkań, w których zdobył 5 punktów za 1 gola i 4 asysty. Na ławce kar spędził 14 minut.

– GKS Katowice to drużyna, która co sezon dysponuje mocnym składem i po rozmowie z prezesem wiem, że tak będzie też w następnych rozgrywkach. Będziemy grać o najwyższe miejsca w lidze, z czego bardzo się cieszę – zaznaczył Oskar Krawczyk.

– Po ostatnim, niedokończonym sezonie mamy uczucie niedosytu i dlatego tym bardziej czekamy na rozpoczęcie walki o mistrzostwo Polski. Poza tym widać, że Katowice żyją hokejem, na trybunach „Satelity” panuje świetna atmosfera. To wszystko miało wpływ na moją decyzję o pozostaniu w klubie – dodał.

 

Podhale albo zagranica

To już pewne – Damian Tomasik rozstaje się z GKS-em Katowice. 25-letni defensor rozważa obecnie powrót do Podhala albo grę poza granicami naszego kraju.

„Tomas” nie zaliczy poprzedniego sezonu do wyjątkowo udanych. Choć zdobył z GieKSą brązowy medal mistrzostw Polski, to spędzał na lodzie znacznie mniej minut niż było to za kadencji Tom Coolen. W 50 ligowych spotkaniach zaliczył sześć asyst.


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

8:8 i bal pękła

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Tego jeszcze nie grali. GieKSa chyba lubi być pionierem. We współpracy z drugą Gieksą, która Gieksą oczywiście nie jest, bo „GieKSa je yno jedna”, jak mawiał niegdysiejszy prezes GKS Katowice Jacek Krysiak. Więc ten drugi klub to Gie Ka Es Tychy. Klub z ulicy Edukacji. W Tychach.

Miesiąc temu katowiczanie rozegrali sparing z Górnikiem Zabrze. Ten towarzyski Śląski Klasyk przyciągnął na Bukową rekordową liczbę kilku dziennikarzy. Był zamknięty dla kibiców, do czego się już przyzwyczailiśmy w przeszłości, natomiast nie było żadnych problemów z relacjonowaniem, pojawiły się nawet później na telewizji klubowej bramki.

Teraz we wtorek czy środę klub poinformował, że GieKSa zagra z Tychami mecz kontrolny w czwartek. Mecz zamknięty dla publiczności i przedstawicieli mediów. Okej – pomyślałem. Choć nadal wydaje mi się to dość absurdalnym rozwiązaniem, to tak jak wspomniałem – przywykliśmy.

Każdy jednak w tenże czwartek był ciekawy, jaki wynik padł w tych niesamowitych sparingowych bojach. Ja sprawdzałem sobie co jakiś czas w internecie, czy jest już podany rezultat. Dzień mijał, mijał, a wyniku nie było. Pomyślałem – kurde, może grają o 20.45 jak Polska z Nową Zelandią. Przy jupiterach, bo wiadomo, derby, mecz na noże i tak dalej. Odświętna atmosfera, tyle że bez kibiców i mediów.

No ale i po zakończeniu meczu „Orłów Urbana” z finalistą przyszłorocznego Mundialu, wyniku nie było. Kibicie już zaczęli się zastanawiać, czy sparing w ogóle się odbył. Zaczęły się pierwsze „śmiechy , chichy”. Że grają dogrywkę. Potem, że strzelają karne. Potem, że grają tak długo, aż ktoś strzeli bramkę, ale nikt nie może trafić do siatki… to akurat byłoby bardzo pozytywne, bo w końcu kilka godzin umielibyśmy zachować zero z tyłu.

No i nie doczekaliśmy się.

Za to w piątek po południu czy wczesnym wieczorem na Facebooku klubowym w KOMENTARZU do informacji zapowiadającej sparing kilka dni temu, czyli nawet nie w nowym, osobnym wpisie, pojawiła się informacja, że oba kluby uzgodniły, że nie będą do wiadomości publicznej podawały wyniku oraz składów.

I szczęka mi opadła i leży na podłodze do teraz.

W czasach czwartej czy trzeciej ligi trener Henryk Górnik prosił nas lub miał pretensje (już nie pamiętam dokładnie), że napisaliśmy o jakiejś czerwonej kartce, którą nasz piłkarz dostał w sparingu. Innym razem któryś trener w klubie miał pretensje, że wrzucamy bramki – chyba nawet z meczów ligowych (sic!), jak jeszcze prawa telewizyjne w niższych ligach nie były określone i była wolna amerykanka z tym. Trener Górnik na jednej z konferencji mówił, że gdzieś tam „może i nawet być k… sto kamer i coś tam”… Spoglądaliśmy na siebie wtedy z ludźmi z GKS porozumiewawczo. Już wtedy wygłaszałem twierdzenia, że przecież taka „Barcelona i Real znają się jak łyse konie, a my próbujemy ukryć, jak kopiemy się po czołach – i to jeszcze nieudanie”.

Żeby nie było – trener Górnik to legenda i GieKSiarz z krwi i kości, a wspomnianą sytuację przypominam z lekkim uśmiechem na tamte dziwne czasy.

Nie sądziłem, że w czasach nowoczesnych, w ekstraklasie, po tylu latach, jeszcze coś przebije tamten pomysł.

Jak po meczu z Lechem napisałem krytyczny wobec kibiców tekst dotyczący zbyt dużej „jazdy” po zespole i trenerze, tak tutaj trudno decyzję o niepodawaniu wyniku ocenić inaczej niż kabaret. Przecież tu nawet nikt nie oczekiwałby szczegółów przebiegu meczu czy materiału filmowego. Po prostu kibic jeśli wie, że jego drużyna gra mecz, chce poznać przynajmniej wynik i strzelców bramek. Ewentualnie składy. Nawet jakby był jakiś testowany zawodnik, to można to jakoś ukryć i po prostu dać info, że „zawodnik testowany”. Też śmieszne, ale to absolutnie nie ten kaliber, co całkowite odcięcie wiedzy o wyniku.

I tu nawet nie chodzi o sam fakt podania czy niepodania rezultatu. Tu chodzi o całą otoczkę i PR tej sytuacji. Przecież to jest tak absurdalne, że za chwilę wszystkie Paczule i Weszło będą miały niesamowite używanie po naszym klubie. To się kwalifikuje do czegoś, co jest określane „polskim uniwersum piłkarskim”, czyli wszelkie kradzieże znaków przez sędziów z ekstraklasy, dyskusje Haditagiego czy Królewskiego z kibicami i wiele innych.

Kibice już zaczęli drwić, że pewnie „Rosołek strzelił cztery bramki i żeby Legia go z powrotem nie wzięła, zrobiliśmy blokadę wyniku”. Ktoś inny, że zagraniczne kluby zaraz wykupią nam zawodników po tym wybitnym występie. Przecież taka informacja o… braku informacji to pożywka dla szyderców. Co przecież w kontekście słabych wyników w tym sezonie jest oczywiste, bo jakby GKS był w czubie tabeli, to wszyscy by machnęli ręką.

Strategia klubu też jest jakaś pomylona, bo przecież można byłoby o tym sparingu nie informować w ogóle. Wtedy nikt by o niczym nie wiedział, chyba że jakiś piłkarz by się pochwalił na swoich social mediach. A tak poszła jedna informacja o meczu, który się odbędzie i druga, że nie podamy wyniku. PR-owy strzał w stopę. Naprawdę chcemy w ekstraklasie klubu poważnego, ale też poważnego sztabu trenerskiego i piłkarzy.

Teraz można snuć domysły, dlaczego nie chcą podawać wyniku. Czy znów ktoś odniósł bardzo poważną kontuzję, tak jak Aleksander Paluszek ostatnio? A może GKS przegrał 0:5 i nie chcą podgrzewać negatywnych nastrojów? A może jeszcze coś innego? Tego na razie nie wiemy. Co może być tak istotnego w suchym wyniku spotkania, że aż trzeba go ukryć?

Mnie osobiście takie akcje niepokoją. Już mówię, dlaczego. Mam wrażenie i poczucie, że w futbolu, cokolwiek by się nie działo, czynnikiem, który pomaga, jest transparentność, a to, co zdecydowanie przeszkadza – tej transparentności brak. Ja nie mówię, że my musimy wszystko wiedzieć. Wiadomo, że są kwestie choćby taktyczne, które dla kibica i przede wszystkim przeciwników – mają być tajemnicą. Nikt też nie wymaga ujawniania rozmów transferowych z piłkarzami. Jednak są pewne podstawy.

I właśnie to mnie niepokoi, bo takie ukrycie wyniku dla mnie świadczy o dużej nerwowości, która panuje w zespole. Że po prostu to jest taki poziom lęku czy spięcia, że zaczynamy wymyślać jakieś dziwne zabiegi, w swojej istocie kuriozalne. To mało kiedy się kończy dobrze. Ostatnio zademonstrował to mistrz strategii Eduard Iordanescu, który wystawił mocno rezerwowy skład w Lidze Konferencji i efekt był taki, że co prawda z Samsunsporem przegrał, ale za to nie wygrał, ani nie zremisował z Górnikiem.

Nie oceniam tego komunikatu jako złego samego w sobie. Sam ten fakt niewiele zmienia w życiu piłkarzy, trenerów i kibiców. Bardziej chodzi o kuriozalność tej sytuacji i przyczynek do spekulacji. Kompletnie niepotrzebnych, bo ta drużyna przede wszystkim potrzebuje spokoju. Z Wisłą Płock i Lechem Poznań zagrali naprawdę niezłe mecze w porównaniu z poprzednimi. Po co to psuć głupotami?

Wiadomo, że jak GKS wygra z Motorem, to nie będzie tematu i wszyscy o tym zapomną. Ale jeśli naszemu zespołowi powinie się noga, to jestem przekonany, że ci kibice, którzy tak mocno jechali ostatnio po zespole i szkoleniowcu, teraz znów będą mieli mocne używanie.

Nie tędy droga.

Czekamy na piątek i to arcyważne starcie w Lublinie. Oby mimo wszystko ten sparing – cokolwiek się w nim nie wydarzyło – miał pozytywne przełożenie na mecz z Motorem. Punktów potrzebujemy jak tlenu.

PS Tytuł tego felietonu zapożyczony oczywiście od kibica GieKSy – Krista. Pasuje idealnie!

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum do meczu… z Tychami

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Z alfabetycznego obowiązku (czyli jak się powiedziało A, to trzeba powiedzieć B) zamieszczamy wytłumaczenie zaistniałej sytuacji ze sparingiem z GKS Tychy. Po wczorajszym artykule na GieKSa.pl (tutaj) do sprawy odniósł się Michał Kajzerek – rzecznik prasowy klubu.


Błędy zdarzają się każdemu, a rzecznik GieKSy – jak wyjaśnił w twitcie, kierował się dobrą współpracą z tyskim klubem na poziomie klubowych mediów. Też został de facto postawiony w niezbyt komfortowej sytuacji.

Dlatego jeśli chodzi o naszą stronę sportową, czyli sztab szkoleniowy, uznajemy temat za zamknięty. I mamy nadzieję, że nigdy naszemu pionowi sportowemu nie przyjedzie do głowy zatajać tego typu rzeczy. Jednocześnie, jeśli istnieje jakiś tyski Shellu, to mógłby spokojnie artykuł w podobnym tonie, jak nasz, napisać w stosunku do swojego klubu. Mogą sobie nawet skopiować, tylko zmienić nazwę klubu. To taki żart.

Co prawda nadal istnieją niedomówienia i podejrzenia co do wyniku, choć idą one w drugą stronę – być może to Tychy mogły sromotnie ten mecz przegrać, co w kontekście fatalnej atmosfery naszego sparingowego derbowego rywala, mogło być przyczynkiem do zatajenia wyniku. Ale to tylko takie luźne domysły. I w zasadzie sportowo, nie ma to żadnego znaczenia.

Tak więc, działamy dalej i – to się akurat w kontekście wczorajszego artykułu nie zmienia – z niecierpliwością czekamy na piątkowy mecz z Motorem!

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna kobiet

Trzy punkty z Dolnego Śląska

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

GieKSa po ułożonym taktycznie występie wraca z Wrocławia z trzema punktami i poprawiła sobie humory przed nadchodzącym spotkaniem z BK Hacken.

W trakcie spotkania arbiter główna spotkania miała założoną kamerę (tzw. GoPro „RefCam”), co jest czymś zupełnie nowym na boiskach Ekstraligi i jest związane z bardzo dobrym odbiorem tego typu rozwiązania w niedawnych meczach. W najbliższym czasie na kanale Łączy Nas Piłka pojawi się materiał wideo z tego spotkania.

Już w 1. minucie Kinga Seweryn musiała interweniować po zdublowaniu pozycji przez Jaszek i Kalaberovą, na szczęście nasza golkiperka nie dała się zaskoczyć. Pierwszego gola zaskakująco szybko zdobyła za to Aleksandra Nieciąg, z łatwością przepychając pilnującą ją defensorkę i mierzonym strzałem przy słupku pokonała byłą koleżankę z klubu. Napastniczka wykorzystała udane zgranie Nicoli Brzęczek wysokiej piłki posłanej przez Marcjannę Zawadzką z głębi pola. Szybko mogło paść wyrównanie po spóźnionym powrocie Kalaberovej, ale i tym razem interweniowała skutecznie Seweryn. W 11. minucie Zuzanna Błaszczyk zupełnie spanikowała pod naciskiem ze strony Aleksandry Nieciąg, szczęśliwie dla niej z odsieczą nadeszła jedna z defensorek i zablokowała uderzenie. Poza wspomnianymi dwiema akcjami ze strony wrocławianek w pierwszym kwadransie GieKSa miała wszystko pod zupełną kontrolą. W 16. minucie tylko poprzeczka uratowała Błaszczyk przed utratą kuriozalnej bramki po lobie Klaudii Maciążki zza pola karnego, a wszystko rozpoczęło się udanym przejęciem Dżesiki Jaszek w trzeciej tercji. Groźnie było w 23. minucie po kontrataku i zagraniu prostopadłym Joanny Wróblewskiej, Natalia Sitarz została jednak  wzorowo powstrzymana wślizgiem przez Katarzynę Nowak. Odważniejsze poczynania Śląska w drugim kwadransie odzwierciedlał strzał Sokołowskiej z okolic 25. metra, gdy piłka minimalnie minęła bramkę katowiczanek. 35. minuta znów należała do Kingi Seweryn, tym razem wykazała się umiejętnościami po strzale Guzik z rzutu wolnego wprost w okienko. Pięć minut później oglądaliśmy dwa szybkie ataki GieKSy, każdorazowo główną postacią była Nicola Brzęczek: raz dobrze podawała, a raz zdawała się być faulowaną w szesnastce – gwizdek arbiter milczał. W 41. minucie Jagoda Cyraniak postanowiła wziąć sprawy we własne nogi, samodzielnie przedarła się flanką i oddała mocny strzał, który niemal przełamał ręce Błaszczyk. Dwie minuty później tercet Hmirova-Brzęczek-Włodarczyk popisowo stworzył sobie okazję do zdobycia bramki grą na jeden kontakt, jednak przechwyt pierwszej z listy zmarnowała Włodarczyk zbyt lekkim uderzeniem. Pierwszą połowę z hukiem zamknęła Joanna Wróblewska, wybijając futbolówkę daleko poza teren stadionu przy próbie uderzenia z dystansu.

Drugą połowę przebojowo chciała rozpocząć Marcelina Buś, jednak Jagoda Cyraniak bezproblemowo wygrała pojedynek fizyczny w polu karnym. Napór wrocławianek trwał, a w 48. minucie Martyna Guzik była o ułamek sekundy spóźniona do dośrodkowania – stanęłaby oko w oko z Kingą Seweryn. Kolejną dobrą sytuację miały pięć minut później, jednak dwie próby uderzeń skończyły się na błędach technicznych. Odpowiedziały Jaszek z Maciążką dwójkową akcją skrzydłem, ta druga posłała niestety zbyt lekkie dośrodkowanie w ostatniej fazie. Po godzinie gry mocno poturbowana z murawy zeszła Julia Włodarczyk, oby to nie było nic poważniejszego. Wejście z futryną mogła zanotować Santa Sanija Vuskane, bowiem po podniesieniu się z ławki nawet nie zdążyła się zatrzymać, a już uderzała po dośrodkowaniu z prawej flanki – niestety z minimalnej odległości mocno chybiła. W 81. minucie kontratak finalizowała Karolina Gec, na szczęście dla Kingi Seweryn na drodze stanęła Marcjanna Zawadzka. W 86. minucie Patricia Hmirova zapoczątkowała dobry kontratak podaniem do Oliwii Malesy, ta z kolei o kilka milimetrów przeceniła pozycję Aleksandry Nieciąg i na strachu się skończyło. 120 sekund później Santa Vuskane wykorzystała chwilę nieuwagi Sokołowskiej i po odbiorze piłki ruszyła na bramkę Zuzanny Błaszczyk, niestety zbyt długo musiała czekać na odsiecz swoich koleżanek. W doliczonym czasie gry czujność golkiperki z ostrego kąta sprawdziła Oliwia Malesa po rajdzie Maciążki, a dobrym odbiorem popisała się Hmirova.

Dwie połówki dominacji, mnóstwo przepychanek i niewiele klarownych sytuacji strzeleckich dla obu zespołów – GieKSa znacznie lepiej odnalazła się w meczu o takich cechach, nadrabiając dwa punkty do Czarnych Sosnowiec i Górnika Łęczna.

Śląsk Wrocław – GKS Katowice 0:1 (0:1)
Bramki: Nieciąg (2).
Śląsk Wrocław:
Błaszczyk – Marcelina Buś (60. Ziemba), Martyna Buś (60. Gec), Żurek (79. Białoszewska), Piksa, Sitarz (79. Stasiak), Sokołowska, Wróblewska, Szkwarek, Jędrzejewska, Guzik.
GKS Katowice: Seweryn – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Jaszek (75. Malesa), Kalaberova (63. Kozarzewska), Hmirova, Włodarczyk (63. Michalczyk) – Maciążka, Nieciąg, Brzęczek (75. Vuskane).
Kartki: Martyna Buś – Jaszek, Kozarzewska.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga