Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Piłka nożna kobiet Prasówka Siatkówka

Tygodniowy przegląd doniesień mass mediów: Za GieKSą długa noc

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ubiegłego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej oraz siatkówki GieKSy.

Wczoraj piłkarze rozegrali mecz, z drużyną Stali Rzeszów. GieKSa wygrała 4:1 (2:1), zwycięstwo w tym meczu zagwarantowało naszemu zespołowi awans do Fortuna I Ligi. Prasówkę po tym meczu znajdziecie TUTAJ.

Po zakończeniu sezonu w sekcjach: kobiecej piłki nożnej, siatkarskiej i hokejowej trwają ruchy/rozmowy kadrowe w przed startem nowego sezonu.

 

PIŁKA NOŻNA

tylkokobiecyfutbol.pl – Klaudia Miłek w Górniku Łęczna

No to mamy pierwszy transferowy hit tego lata. Klaudia Miłek podpisała dwuletni kontrakt z Górnikiem Łęczna.

Dwudziestodwuletnia napastniczka ostatnie dwa lata spędziła w GKSie Katowice. W ubiegłym sezonie zdobyła w Ekstralidze siedem goli

 

Z GieKSy do konkurencji! Trzy piłkarki odchodzą z Katowic

GKS Katowice poinformował o rozstaniu się z trzema piłkarkami. Z klubu odchodzą Klaudia Miłek, Zofia Buszewska oraz Jessica Ludwiczak. Wiemy gdzie!

[…] Według naszych informacji reprezentantka Polski Zofia Buszewska podpisała już kontrakt z nowym Mistrzem Polski Czarnymi Sosnowiec. Gdzie zagra Ludwiczak ? Według naszych informacji interesują się nią dwa kluby: AP Lotos Gdańsk i TME UKS SMS Łódź. Czekamy na oficjalne potwierdzenia.

 

Cztery na dłużej w GieKSie

W GieKSie trwają roszady kadrowe. Po trzech rozstaniach (Miłek, Ludwiczak, Buszewska) klub ogłosił przedłużenie umów z czterema zawodniczkami.

Dwuletnie umowy podpisały pomocniczki Anita Turkiewicz i Weronika Kłoda oraz napastniczki Klaudia Maciążka i Nicola Brzęczek.

 

sportdziennik.com – Za GieKSą długa noc

Na takie chwile, jak po pieczętującym awans zwycięstwie ze Stalą Rzeszów, społeczność GKS-u Katowice długo czekała. Klub wykonał zadanie na ten rok, którego ukoronowaniem ma być podpisanie przez miasto umowy z wykonawcą nowego stadionu…

To była długa noc w Katowicach. Mijała już 2.30 we wtorek, gdy Adrian Błąd publikował w sieci filmik z szatni, na którym rozśpiewana drużyna nuci „Jeszcze nie idziemy spać…”. Ale były powody do radości. Mimo kiepskiego początku sezonu, mimo koronawirusowej zapaści na przełomie kwietnia i maja, GieKSa dobrnęła do mety, odniosła 3 z rzędu wygrane, stylem udowadniając, że całkowicie należy jej się I liga. 4:1 z Bytovią, 3:0 w Chojnicach, 4:1 ze Stalą…

Poniedziałkowe zwycięstwo z rzeszowianami przypieczętowało awans do I ligi.

[…] Gdy skończył się mecz ze Stalą, przy Bukowej trwała już feta, rozpoczęta w okolicach 60 minuty – po tym, jak Arkadiusz Woźniak skompletował, zapewniając swej drużynie 3-bramkowe prowadzenie, które spokojnie doholowała do ostatniego gwizdka. Po nim spiker Aleksander Matusek zszedł na murawę i tam odczytał nazwiska wszystkich zawodników, którzy stworzyli drużynę na awans.

Bo to rzeczywiście była drużyna, o szerokiej i mocnej kadrze. Przecież w kluczowym momencie sezonu, po powrocie z kwietniowej kwarantanny, prym zaczęli wieść ci, którym jesienią raczej nikt by tego nie przewidział – jak Bartosz Jaroszek czy Dominik Kościelniak. Długo rozkręcał się Rafał Figiel, ale w dwóch ostatnich występach przy Bukowej był już profesorem. Do bramki w miejsce kontuzjowanego Bartosza Mrozka wskoczyć musiał Patryk Królczyk i choć w poniedziałek przy straconej bramce się akurat nie popisał, to w innych sytuacjach pomógł.

Bez takiej ławki katowiczanom byłoby o ten awans dużo trudniej. I choć bić pokłony za sukces przed GKS-em trudno – skoro mowa jedynie o wydostaniu się z poziomu rozgrywkowego nr 3, przez klub z 300-tysięcznego miasta, mający wielkie samorządowe wsparcie i ponad 6-milionową dotację – to niewątpliwie jest to sukces ludzi, którzy ten zespół tworzyli.

Twarzą był oczywiście Rafał Górak. Choć niektórzy – po przegranym poprzednim sezonie, albo po fatalnym początku tego wciąż trwającego – zdążyli w niego zwątpić, to nie zwątpili dyrektor Robert Góralczyk i prezes Marek Szczerbowski. O trenerze po prostu nie było sensu dyskutować, także podczas kwietniowo-majowej covidowej zapaści, gdy drużyna zaczęła trwonić przewagę nad Chojniczanką, a Polkowice jej odjechały.

314 dni wcześniej Górak samotnie i ze zwieszoną głową tłumaczył się przed „Blaszokiem” z przegranego barażu ze Stalą, po czym rzucił w stronę trybun czapkę. W poniedziałek, gdy zespół pozował dla fotoreporterów, szkoleniowiec znów sam stanął frontem do „Blaszoka”, wymachując radośnie okolicznościową żółtą koszulką z napisem „Awans dla Was”. Pod takim hasłem, doceniając kibiców, celebrowano przy Bukowej powrót do I ligi.

– Dziękuję wam wszystkim za wyrozumiałość, za niekiedy ciężkie słowa. Za to, że jesteście. W I lidze będziemy walczyć dla was, bo stanowicie wspaniałą publiczność. Strasznie was kocham. Wszystkiego dobrego! – rzucił do mikrofonu Górak, kibice skandowali jego nazwisko, a on sam pofrunął w górę, podrzucany przez zawodników. Kontrakt szkoleniowca, podpisany na 2 sezony, w obliczu realizacji celu zostanie przedłużony.

Wielkie emocje udzieliły się też Arkadiuszowi Jędrychowi. Poproszony o kilka słów do kibiców, nie gryzł się w język.

– Daliście nam k… kopa. Nie jeb…ście nas po Motorze i wtedy poczuliśmy, że jesteście z nami. W tym momencie wiedzieliśmy, że to zrobimy i dzisiaj jesteśmy w I lidze. Dzięki! – wykrzyczał kapitan GieKSy, zbierając burzę braw.

Porażka (1:2) w Lublinie – ledwie 19 dni przed dniem awansu! – sprawiła, że katowiczanie znaleźli się poza strefą premiowaną bezpośrednią promocją, ale od tamtej pory wyłącznie wygrywali i dziś mogą się szykować już do większych wyzwań.

Gdy wspólne śpiewy na trybunach i murawie dobiegały końca, a drużyna zaczęła kierować się w stronę szatni, do przedstawicieli mediów wyszli jeszcze trener Górak i bohater wieczoru Arkadiusz Woźniak, co nie zdarzyło się od kilkunastu miesięcy z powodu nadal obowiązujących, choć dziś już kompletnie nieżyciowych i absurdalnych covidowych obostrzeń, na które klub delikatnie przymknął oko.

GieKSa wreszcie ma się czym chwalić. Z wiarą, że kolejny awans przyjdzie szybciej niż za kolejnych 14 lat, no i do ligi wyższej niż pierwsza. Jedno zadanie na ten rok zostało wykonane, a drugie należy już do miasta: czyli podpisanie umowy z generalnym wykonawcą stadionu. Jeśli tak się stanie, to kto wie, czy 2021 rok nie będzie wspominany jako symboliczne otwarcie nowego, lepszego etapu w historii GieKSy i katowickiego futbolu. Nigdy więcej II ligi…?

14 LAT minęło od poprzedniego awansu GieKSy. W 2007 roku awansowała do II, a tym razem – do I ligi, ale to przecież nadal ten sam szczebel. Przez długi czas zmieniło się tak wiele, że również nomenklatura…

11 GOLI w trzech ostatnich meczach strzelił GKS, nie pozostawiając wątpliwości, że zasługuje na powrót do I ligi.

Marcin Krupa, prezydent Katowic, czyli większościowego akcjonariusza GKS-u, szybko pogratulował klubowi sukcesu. Napisał:

„Mamy awans do 1. Ligi! Serdeczne gratulacje dla zawodników za imponujące zwycięstwo ze Stalą Rzeszów, które zapewniło naszej drużynie awans na kolejkę przed końcem rozgrywek. Gratulacje dla Trenera Rafała Góraka, Roberta Góralczyka, całego sztabu, wszystkich pracowników klubu GKS Katowice. Gratulacje i podziękowania dla Prezesa Marka Szczerbowskiego za wiarę do końca i zdobycie pierwszego, upragnionego od wielu lat awansu! Słowa podziękowania kieruję też do kibiców, którzy w trudnych chwilach byli 12. zawodnikiem GieKSy!”.

 

dziennikzachodni.pl – Jak GKS Katowice wygrał z koronawirusem? Odpowiada trener Rafał Górak

W poniedziałek wieczorem GKS Katowice rozbił Stal Rzeszów 4:1 i zapewnił sobie awans z do Fortuna 1. Ligi. Takiego wybuchu szczęścia nie widziano na Bukowej od 14 lat. Droga do celu nie była jednak łatwa – o najtrudniejszym momencie mówił trener Rafał Górak.

[…] – Najtrudniejszym momentem był dzień, gdy dowiedziałem się, że siedemnastu piłkarzy ma pozytywne wyniki testów koronawirusowych i trafia na kwarantannę. Nie mieli dużych objawów, ale byli poza zajęciami i wiedziałem, że to się gdzieś musi potem pokazać w ich grze – wspominał w poniedziałek trener Rafał Górak. – Po powrocie do treningów nie było łatwo, a w meczach w Kaliszu czy w Stargardzie zespół po prostu cierpiał. Mamy kosztowny, ale znakomity elektroniczny monitoring każdego zawodnika i widzieliśmy, że jest bardzo źle. A czasu na trening nie było, bo czekało nas dziesięć meczów w trzydzieści dni.

 

Jak przełamano ten kryzys?

– To zasługa wielkiej mobilizacji piłkarzy i pracy, jaką wykonaliśmy wcześniej. Bez tej podstawy nie byłoby szans na wyjście z tej sytuacji. Oczywiście praca w czasie tego impasu też była bardzo ważna. I później już poszło. Było już bardzo dobrze z Wigrami i na Motorze, ale nie było punktów. I to był kolejny trudny moment dla mnie, bo trzeba było motywować drużynę, pokazywać, że jest dobrze, a punkty przyjdą. A wokół nas opinia publiczna już wrzała… Przyszła jednak Bytovia i wszystko ruszyło w dobrym kierunku do szczęśliwego końca – opowiadał szkoleniowiec, którego kontrakt został przedłużony.

 

SIATKÓWKA

siatka.org – Tomas Rousseaux: co roku wielu zawodników przenosi się do innego klubu

Tomas Rousseaux po sezonie spędzonym w Ślepsku Malow Suwałki przenosi się do GKS-u Katowice.

– Jedno jest pewne: uwielbiam grać w Polsce. Dlatego bardzo się cieszę, że udało mi się wzbudzić zainteresowanie polskiego klubu – przyznał belgijski przyjmujący.

Dla Tomasa Rousseaux nadchodzący sezon będzie piątym, które rozegra w PlusLidze. Przyjmujący po dwóch latach wraca do GKS-u Katowice.

– Bardzo się cieszę, że mogę wrócić do Katowic. Środowisko jest mi znane, to trochę jak powrót do domu. Zespół wzmocnią też bardzo dobrzy zawodnicy, w tym Micah Ma’a, trzeci rozgrywający reprezentacji USA, a także Argentyńczyk  Gonzalo Quiroga, półfinalista ligi francuskiej –  potwierdził siatkarz.

Belgijski przyjmujący trafił do PlusLigi w 2017 roku i od tamtej pory zadomowił się w Polsce.

– Zacząłem od jednego sezonu w Indykpolu AZS Olsztyn. To było dla mnie bardzo dobre doświadczenie, mimo że klub znajduje się na północy Polski, dość daleko od stolicy, a wokół Olsztyna nie było wiele atrakcji. Potem nastąpił mój pierwszy transfer do GKS-u Katowice, w większej aglomeracji. To był mój najlepszy sezon w życiu – stwierdził Rousseaux.

[…] Miniony sezon dla wszystkich zespołów był bardzo trudny ze względu na pandemię koronawirusa, która dotknęła niemal wszystkich zawodników. Choroba nie ominęła również Rousseaux.

– Rzeczywiście nie byłem w stanie zagrać we wszystkich meczach Ślepska i jeśli nie dałem z siebie wszystkiego w końcowej fazie, to było to ze względu na dość mocny atak koronawirusa. Byłem na kwarantannie przez trzy tygodnie, to wcale nie było zabawne. Później musiałem też przejść wiele badań. Przez półtora miesiąca nie radziłem sobie zbyt dobrze. Na szczęście nigdy nie wpadłem w panikę i teraz znów czuję się bardzo zdrowy. Mam co prawda drobne dolegliwości z kolanem, ale z tym boryka się każdy topowy zawodnik po bardzo ciężkim sezonie. Z pewnością również na poziomie psychicznym był to okres szczególnie stresujący ze względu na izolację od mojej rodziny, kolegów z drużyny i dziewczyny – przyznał Tomas Rousseaux.

 

HOKEJ

hokej.net – Musioł w GieKSie

Zgodnie z naszymi wcześniejszymi informacjami, Dawid Musioł wrócił do GKS-u Katowice. 24-letni defensor podpisał dwuletnią umowę z GieKSą.

Rodowity katowiczanin, który trzy ostatnie sezony spędził w Cracovii, wraca do GKS-u Katowice po czterech latach. Musioł rozegrał dla GieKSy w sezonie 2016/17 31 spotkań, w których zdobył 2 bramki i jedną asystę. Nowy obrońca katowiczan w swojej karierze występował także w Naprzodzie Janów oraz ekipie SMS PZHL, ponadto ma na koncie dwa występy w seniorskiej kadrze Polski i 20 meczów w reprezentacjach U-18 i U-20.

– Pomimo młodego wieku, Dawid ma już spore doświadczenie z lodowisk PHL. Wierzymy, że zwiększy rywalizację wśród naszych obrońców. Warto podkreślić, że przyjście do Katowic oznacza dla niego powrót do rodzinnego miasta – powiedział dyrektor hokejowej sekcji GieKSy Roch Bogłowski.

– Do przyjścia do GKS-u skłoniła mnie chęć osiągania dobrych wyników. W Katowicach buduje się fajna drużyna. Miałem już przyjemność współpracować z trenerem Jackiem Płachtą. Tamten zespół GKS-u był budowany dość późno, ale zagraliśmy w play off, co było wtedy małym sukcesem. To był bardzo fajny okres i liczę, że teraz będzie podobnie – tak swój transfer do naszego Klubu skomentował sam zawodnik.

 

Nowa dwuletnia umowa Pasiuta

To z pewnością dobra informacja dla fanów GKS-u Katowice. Nowy kontrakt z ekipą GieKSy podpisał Grzegorz Pasiut. Będzie on obowiązywał przez kolejne dwa lata.

33-letni środkowy jest zawodnikiem od którego niemal wszyscy trenerzy pracujący w Polskiej Hokej Lidze rozpoczynaliby zestawianie składu. Nie raz pokazał, że nie boi się wziąć ciężaru gry na własne barki i jest liderem zarówno na lodzie, jak i w szatni.

Nic więc dziwnego, że to właśnie on pełni funkcję kapitana katowickiego klubu.

W poprzednim sezonie Pasiut był najlepiej punktującym zawodnikiem GieKSy. W 50 spotkaniach zdobył 47 „oczek” za 14 bramek i 33 asysty. Stworzył dobrze uzupełniający się atak, w którym partnerowali mu Andriej Stiepanow i Bartosz Fraszko. Teraz miejsce Białorusina zajmie Patryk Wronka.

 

Krawczyk z nową umową. Na dwa lata

Oskar Krawczyk zostaje w ekipie GKS-u Katowice. 26-letni defensor podpisał nowy, dwuletni kontrakt.

W poprzednim sezonie Krawczyk rozegrał 41 meczów, w których zdobył jednego gola i zanotował 5 asyst. Na ławce kar spędził 22 minuty, a w klasyfikacji plus/minus wypadł na -12.

Nadchodzący sezon będzie dla niego szóstym sezonem z rzędu spędzonym w Katowicach. W barwach ekipy z alei Korfantego rozegrał już 215 spotkań, notując 35 punktów.

 

Smal wybrał Katowice

Igor Smal, po sezonie spędzonym w Zagłębiu Sosnowiec, chce przenieść się do GKS-u Katowice. Aby transfer doszedł do skutku, musi zostać spełniony jeden ważny warunek. Jaki?

Przypomnijmy, że szefostwo ekipy z Zamkowej 4 przed rokiem wykupiło Igora Smala z jego macierzystego klubu, czyli Stoczniowca Gdańsk. Kwota transferu opiewała na 15 tysięcy złotych.

Zgodnie z obowiązującymi regulaminami, niespełna 21-letni napastnik do ukończenia 23. roku życia będzie własnością Zagłębia. Potencjalny transfer do katowickiego klubu wiąże się zatem z wpłaceniem odstępnego.

– To prawda, nie przedłużyliśmy z Igorem kontraktu. Powiedział nam, że chce grać w ekipie z Katowic, a my nie zamierzamy trzymać zawodników na siłę – zaznaczył Piotr Majewski, dyrektor sportowy Zagłębia. – Na razie nie kontaktował się z nami żaden działacz z ekipy GKS-u.

Smal w poprzednim sezonie rozegrał 36 meczów, w których zdobył 10 punktów za 4 bramki i 6 asyst. Na ławce kar spędził 36 minut.

 

Z Katowic nad Lazurowe Wybrzeże

Mikael Kuronen, który w poprzednim sezonie występował w drużynie GKS-u Katowice, znalazł nowy klub. Fiński skrzydłowy przenosi się do Francji.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Balon de GieKS’or

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Tak, tak, Shellu wrócił do działalności redakcyjnej rok temu i faktom nie da się zaprzeczyć. Mianowicie od tego czasu byłem na 17 meczach wyjazdowych. Bilans: 3-1-13. Z różnych powodów nie zawitałem na czterech meczach w delegacji. Bilans: 3-0-1. Niech to szlag!

Miejmy więc te heheszki, że Shellu przynosi pecha za sobą. Pośmialiśmy się, fajnie. Teraz przejdźmy do rzeczy poważnych.

To co oglądamy w tym sezonie na wyjeździe, to co widzieliśmy wczoraj w Gdańsku, to jest jakiś jeden wielki koszmar. W zasadzie nawet nie wiem, co pisać, bo jestem zażenowany. Przede wszystkim dysproporcją pomiędzy meczami u siebie i na wyjeździe. Dysproporcja, w której GieKSa u siebie od przerwy meczu z Zagłębiem walczy, gra agresywnie, zmiata tego przeciwnika i nawet jeśli pojawiają się błędy w defensywie, to nadrabiamy grą ofensywną i strzelanymi bramkami. Na wyjazdach nie ma ani ofensywy, ani defensywny. Jest jedno wielkie nic.

Mecz z Lechią został oddany. Nie mam na myśli, że bez walki, choć tej determinacji mogło być zdecydowanie więcej. Ale został oddany bez jakichkolwiek atutów piłkarskich. Był to absolutnie beznadziejny mecz, który jakby potrwał drugie 90 minut, to GKS i tak by bramki nie strzelił. Nie da się strzelić gola, gdy nie potrafi się stworzyć dogodnej sytuacji do zdobycia bramki. Bramkarz Lechii Paulsen został zatrudniony w zasadzie tylko przy strzale dystansu Nowaka. I kilka razy wyłapał, względnie wypiąstkował piłkę po bardzo słabych dośrodkowaniach. Najlepszą akcję katowiczanie przeprowadzili wtedy, gdy Galan wypuścił Nowaka, ten zrobił zwód i uderzał, ale został zablokowany. Poza tym – nie było nic.

Strasznie się na to patrzyło. Na pierwszą połowę nasz zespół nie dojechał w ogóle. Tam to nawet i tej determinacji nie było widocznej. I myślę, że raz na zawsze warto między bajki z mchu i paproci włożyć krążące w piłce historię o tym, jak to jest ciężko, gdy gra się co trzy dni. Tym razem bowiem były dwa tygodnie przerwy i w żaden sposób nie wpłynęło to pozytywnie na zespół. Katowiczanie byli ospali, bez pomysłu, bez widocznej chęci przyciśnięcia przeciwnika.

Zawsze na meczach posiłkuję się transmisją z Canal+, czy to odpalając na laptopie i oglądając powtórki, czy zapuszczając żurawia w monitory komentatorów stacji, tym razem Bartosza Glenia i Michała Żyro (na monitorach zawsze jest od razu, nie trzeba czekać „poślizgu”). Gdy około 36. minut zobaczyłem, że GKS nie oddał nawet jednego strzałów, choćby niecelnego, nie mogłem uwierzyć. Oto gramy z najsłabszą obroną w lidze, której Zagłębie Leszka Ojrzyńskiego potrafi wklupać sześć bramek, a my nie potrafimy choćby postraszyć bramkarza gospodarzy. Po prostu koszmar. Na koniec połowy był już jeden celny strzał o xG… 0,01. Ja bym to jeszcze na części tysięczne rozłożył, żeby zobaczyć, czy nie było to 0,001. Natomiast sytuację, w której Galan zagrał – co by nie mówić – kapitalną piłkę do Wasyla, a Wasyl zamiast albo przyjąć i strzelić, albo poczekać, albo zrobić cokolwiek innego, odgrywał z pierwszej do tyłu, do nikogo, zakwalifikowałbym jako ujemne xG. No, po prostu tak nie można.

Mimo wszystko coś tam w końcówce pierwszej połowy leciutko zaczęło się dziać i dawało to jakąś nadzieję na grę po przerwie. I rzeczywiście, GKS miał dużo więcej posiadania piłki w drugiej części gry. Z 52-48 dla Lechii w pierwszej połowie, cały mecz skończyliśmy z bilansem 58-42 na korzyść GKS, czyli po przerwie GKS musiał mieć piłkę przez 68 procent czasu. I choć na koniec meczu to xG było już na poziomie 0,76, to nadal bardzo słabo. Nie mieliśmy groźnych sytuacji.

Zapytałem trenera na konferencji o kwestię braku prostoty w grze, tylko zbyt dużego kombinowania. Trener zaprzeczył mówiąc, że w tym spotkaniu było być może najwięcej dośrodkowań w całym sezonie, bo około czterdziestu i chodzi o jakość. Nie doprecyzowałem, więc doprecyzuję teraz – bardziej chodzi mi o sytuacje, w których naprawdę można już próbować oddać strzał, czy może nawet trochę popróbować zrobić coś na aferę, jakieś zamieszanie itd. A my kombinujemy, tak jak wspomniany Wasyl, tak jak Bartek Nowak w jednej sytuacji, gdzie się wygonił i został zablokowany. Kilka takich sytuacji by się jeszcze znalazło. Natomiast faktem jest, tak jak stwierdził szkoleniowiec, że chodzi też o samą jakość dośrodkowań, a ta była bardzo słaba. Nawet komentatorzy określili centry GieKSy jako „baloniaste”. Golkiper gospodarzy nie miał z reguły z nimi problemów, a jak kilka razy nasi zawodnicy doszli do główki, to po prostu odbili piłkę gdzieś do góry czy nie wiadomo gdzie. Zagrożenia żadnego. Po francusku i hiszpańsku piłka to „balon”. Piłkarze GKS za bardzo chyba wzięli sobie to do serca.

Piszę o tej aferce, bo GKS potrafi taką grać. Ja wiem, że Jacek Gmoch kiedyś chciał zmatematyzować piłkę i dziś wielu szkoleniowców to robi – to znaczy chcą jak najmniej pozostawić przypadkowi. I ja to rozumiem. Natomiast wydaje się, że potrzebny jest w tym wszystkim balans, po ostatecznie piłka to taki kulisty przedmiot, który w dużej prędkości zachowuje się nieprzewidywalnie, gdy napotka na przeszkodę taką, czy owaką – tu się odbije, tu podskoczy, tu zakręci i po prostu trzeba mieć refleks i dołożyć nogę. Przecież strzelaliśmy takie bramki – Marten Kuusk w poprzednim sezonie z Cracovią czy Lukas Klemenz niedawno z Arką. Więc i to GKS potrafi.

Jeśli miałbym wyróżnić jakiegokolwiek zawodnika w tym meczu, to pewnie postawiłbym na Galana, choć widząc po opiniach kibiców, moglibyśmy się w tych opiniach rozminąć. Ale Borja coś tam próbował i zagrał dwie bardzo dobre piłki w pole karne. Poza tym mizeria i raczej kilku bohaterów negatywnych.

Trener pokombinował ze składem, więc mogliśmy obejrzeć zaskakujące zestawienie. Jak przyznał na konferencji, zmasakrowani po wyjazdach na reprezentacje byli Kuusk i Kowalczyk. Tego pierwszego zabrakło nawet na ławce, Mateusz wszedł w drugiej połowie. I okej, może podróż z Armenii, może kadra, ale kurka wodna, tak przegrać pojedynek biegowy z Meną, który grał od początku. Nie godzi się.

I znów ta cholerna bramka w końcówce. Znów zapytam – ileż można? I mam gdzieś, że to kontra wynikająca z odkrycia się. Bramka to bramka. Z jednej strony nie pozwalamy Kudle polecieć w pole karne przeciwnika w 107. minucie meczu, z drugiej dajemy sobie w taki sposób wbić bramkę. W siódmym meczu z rzędu tracimy gola w końcówce połowy. W tym sezonie to już dziesięć (!) takich goli. A w ostatnich szesnastu meczach – szesnaście!

A’propos Camilo Meny – po meczu, gdy wychodziliśmy ze stadionu, wychodził też Kolumbijczyk, więc stwierdziłem, że to idealna okazja podziękować mu za gola z Arką Gdynia, który dał naszemu klubowi możliwość walki o awans do ekstraklasy w maju rok temu. Co uczyniłem. Camilo był zdziwiony, dlaczego jakiś gość dziękuje mu za tego akurat gola, gdy przecież przed chwilą strzelił. Ale wyjaśniłem mu wszystko, tak więc w imieniu kibiców GieKSy osobiste podziękowania zostały złożone. Dzięki Camilo!

Wracając do składu. W miejsce Kuuska na boisku pojawił się po raz pierwszy od wielu miesięcy Grzegorz Rogala. Kibice łapali się za głowy, ale myślałem sobie – dajmy mu szansę. Po meczu mam taką myśl, która by mi jeszcze niedawno do głowy nie przyszła… królestwo za Klemenza! Rozumiem brak ogrania, ale na Boga – czy to przeszkadza w tym, żeby prosto i mocno kopnąć piłkę? Zawodnik udzielał się w ofensywie, ale kopał tak, jakby to była piłka lekarska, względnie nie jadł śniadania, ni obiadu. I po takiej dwukrotnej próbie kopnięcia piłki, została ona wybita i padła pierwsza bramka.

No i z bólem serca muszę też powiedzieć, że Dawid Kudła w tym sezonie nie pomaga. Absolutnie. Nie wybronił żadnego meczu, nie jest pewnym punktem, a ta bramka obciąża go strasznie. To nie jest zły bramkarz, ale jeśli nie poprawi się w najbliższym czasie, to nie zdziwię się, jeśli trener postawi na Rafała Strączka. W pucharowym meczu z Wisłą na pewno. Ale też w lidze. Mimo wszystko jestem fanem Dawida i mam nadzieję, że się ogarnie i wróci do formy z poprzedniego sezonu.

Zagrali Milewski i Bosch, i z ich gry nic kompletnie nie wynikało. Sebastian generalnie niewiele wnosi do zespołu, jedynie raz na jakiś czas zagra dobry mecz. Jesse na razie wystąpił w Zabrzu i w Gdańsku i na razie cienizna totalna.

Adam Zrelak niewidzialny, podobnie jak Ilja Szkurin, który wszedł w drugiej połowie, choć Białorusin wypadł minimalnie lepiej niż Słowak, coś tam próbował powalczyć. Ale bez efektu.

Wprowadzony na boisko w drugiej połowie Adrian Błąd też już młodszy nie będzie. Z całym szacunkiem – także za poprzedni sezon, gdzie dawał radę, w tym zawodnik już piłkarsko po prostu nie pomaga. Kompletnie.

Reszta nie dała po prostu nic dobrego zespołowi i jako całość, zagraliśmy po prostu ultra beznadziejne zawody. Wiadomo też, że była przerwa z powodu zadymienia, ale psychologicznie, gdy sędzia pokazał doliczonych 16 minut, to powinniśmy natrzeć na tego rywala i po prostu go stłamsić. I trochę tej aferki zrobić, tak jak Wszołek z Jędzą zrobili nam w Warszawie. Oczywiście jakościowo – z idealną centrą i strzałem.

0-0-4, bramki 1:11. Bilans na wyjazdach tragiczny. Problem w tym, że ten bilans jest adekwatny do gry. W Łodzi było po prostu słabo, na Legii całkiem nieźle, za to na Górniku i Lechii totalnie beznadziejnie i dramatycznie. Jeśli trener chciał coś zmienić na wyjazdach, to na razie efektów nie ma. Jest tak samo źle jak było. Natomiast swoją drogą piłkarze muszą się ogarnąć, bo to naprawdę niemożliwe, że u siebie można, a na wyjeździe nie można. Nie wiem, może mówcie sobie do lustra przed wyjazdami: „O, ale fajnie, znów gramy na Nowej Bukowej, znów gramy na Arenie Katowice”. Taką mini ściemkę róbcie, żeby wydawało wam się, że gracie u siebie. Nie wiem.

W każdym razie znów robi się nieciekawie. My przegrywamy bezdyskusyjnie z Lechią, a takie Zagłębie jedzie do Poznania i wygrywa. Musimy jak ognia pilnować tej bezpiecznej strefy. A łatwo przecież nie będzie, bo zaraz czeka nas mecz z obecnie drugą i pierwszą drużyną w tabeli. Jeśli nie wygramy choćby jednego z tych dwóch meczów – będzie gorąco.

Niezależnie od tego i tej całej krytyki – będę powtarzał – wspieramy! Będę powtarzał, że ta drużyna zasłużyła już nieraz na to, by ją wspierać w trudnym momencie. Dali nam ekstraklasę, to teraz zróbmy wszystko – także my, jako kibice – żeby tę ekstraklasę utrzymać. Wszyscy na Cracovię!

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Powaga drużyny zachowana

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po emocjach – dodajmy bardzo pozytywnych – związanych z meczami reprezentacji, czas wrócić do ligowej piłki. Oj działo się, działo, mimo że to tylko dwa tygodnie. Najmniej w tym wszystkim istotnym był chyba mecz z Górnikiem Zabrze, sparingowy Śląski Klasyk, który GKS Katowice wygrał w samej końcówce 2:1. Bohaterem spotkania – o ile w ogóle określenie „bohater” pasuje (nie pasuje) do meczu kontrolnego, był zawodnik, którego w GieKSie już nie ma. Aleksandrowi Buksie skrócono wypożyczenie z Górnika i zawodnik poszedł dalej – do Polonii Warszawa. Nie pierwszy i nie ostatni raz okazało się, że to, co mówią kibice o piłkarzu – opierając się na swoich obserwacjach i opiniach – materializuje się w związku z danym zawodnikiem. Od początku wiedzieliśmy, że Olek to „odrzut” z Górnika, a nie realne wzmocnienie i raczej nic z tego nie będzie. To nic personalnego do zawodnika. Po prostu są piłkarze, którzy tym realnym wzmocnieniem są (później się sprawdzają lub zawodzą), a są tacy, gdzie jakaś metamorfoza na plus rozpatrywana jest raczej w kategorii wielkiego zaskoczenia.

Pojawiły się jednak też solidne wzmocnienia, przynajmniej tak się wydaje. Emana Markovića widziałem podczas meczu z Górnikiem i zaprezentował się bardzo przyzwoicie, strzelił bramkę, był aktywny. Cały czas czekamy na wejście do składu Jesse Boscha, który co prawda w GKS już zadebiutował, ale jeszcze nie wywarł żadnego piętna na grze zespołu. No i transfer niemal last minute – Ilja Szkurin i to wydaje się być wyjściowo kapitalne wzmocnienie. Co prawda w Legii zawodnik zawiódł i tam się go pozbyli – uważam zbyt pochopnie – ale przecież w Stali Mielec ten piłkarz wiązał krawaty. Choć marnował w warszawskim klubie sytuacje na potęgę (także w meczu w Katowicach), to przecież trafiał do siatki w finale Pucharu Polski, w superpucharze, na Nowej Bukowej mimo wszystko również, kiedy to aż uklęknął i schował twarz w dłoniach z ulgi po odblokowaniu i celebrował tym swoją radość.

Doszło też do jednego oczywistego wzmocnienia, które jest sytuacją nieoczywistą. Mianowicie, do GKS… nie trafił Tymoteusz Puchacz. Większości kibiców spadł kamień z serca. Nie wiemy, co do głowy przyszło trenerowi, że chciał mieć w drużynie tego hm… celebrytę. Można mówić o ambicji tego chłopaka, walorach czysto piłkarskich i na siłę unikać jak ognia tego, co sobą prezentuje… generalnie. Człowiek, który swoją „karierę” zbudował na farmazonie i JBL-ach, bo tak naprawdę nigdy się nie wyróżniał niczym poza szybkością. Wielu było w światowej piłce piłkarzy, którzy wydawali się wielkimi odkryciami, bo robili te efektowne sprinty. Tyle, że później okazywało się, że gdy przeciwnicy ich przeczytali, poza szybkością nie mieli nic do zaoferowania.

GieKSa potrzebuje piłkarzy, którzy są poważni i poważnie podchodzą do tego wszystkiego. Trzeba patrzeć na konteksty. To, że Afrykanie przyjeżdżają na Mundialu na mecze i wchodzą na stadion tańcząc i śpiewając to zupełnie inny kulturowo schemat niż w Europie. I tam to pasuje. Tutaj nie. Jeśli jeden piłkarz będzie traktował ten sport tylko jako głównie zabawę i taką czystą radość z życia, to w naszej kulturze to po prostu będzie wyraz braku profesjonalizmu. Nie będzie to „dostrojone” do całości. Nie zrozumcie mnie źle – nie mówię, że piłkarze mają się nie cieszyć z uprawiania tego sportu, nie czerpać radości z gry, ze zwycięstw, z tego, że być może mają najlepszą pracę świata. Mają się cieszyć, jak najbardziej. Tylko jest różnica pomiędzy tym cieszeniem się i utrzymywanie profesjonalizmu – nie tylko na boisku, ale także poza nim – a zwykłym… pajacowaniem.

Byli tacy pajacujący piłkarze, którzy dobrze się zapowiadali, mieli piłkarsko papiery może nawet na Złotą Piłkę, a skończyli na peryferiach futbolu. Pierwszy do głowy przychodzi taki Mario Balotelli, który przecież talent miał wybitny, ale rozmienił go na drobne swoimi głupotami typu puszczanie fajerwerków w łazience czy wjeżdżanie na teren więzienia dla kobiet.

Może Puszka aż tak spektakularnych ekscesów nie miał, ale te różne celebryckie historie z Julią Wieniawą, wypisywanie do Dody na Instagramie czy jakieś akcje z tym Slow Speedem, czy ja tak się zwie ten osioł (WTF?) to po prostu taka błazenada, że nie przystoi to piłkarzowi czy kandydatowi na piłkarza GieKSy. Wystarczy spojrzeć na takiego Arka Jędrycha, normalny spokojny facet i jako kapitan wzór. I zestawcie go w drużynie z Puszkinem… aaaaa, szkoda gadać. A dziw, że kiedyś grali razem.

W czasach, kiedy jeszcze nie gryzłem się w język (teraz jestem kilka lat dojrzalszy) napisałem zaraz po meczu z Bytovią:

Więc spadaj sobie Puczi „zapierdalać tak jak Kante” do Poznania, bo ostatnio pogwiazdorzyłeś i jeśli nie opanujesz sodówki, to nici z kariery.

Cóż… Przez te sześć lat na farmazonie wycisnął maxa. Szacun. To też jest umiejętność. Ale prawda gwiazdorzenia prędzej czy później wychodzi.

Puchacz był jedną z twarzy spadku do drugiej ligi. Ktoś powie, że Arkadiusz Jędrych i Adrian Błąd też byli. No byli – i nawet sam miałem zdanie, że z tymi zawodnikami wiele nie osiągniemy i powinni odejść. Ale zostali w GieKSie przez tyle lat i awansowali – do pierwszej ligi i do ekstraklasy. I jakkolwiek dalej uważam, że od czasu, kiedy na GieKSie się udzielam, czyli przez te 20 lat większość moich przewidywań się sprawdzała, to tutaj akurat nie. Co do Arka i Adriana mogę powiedzieć jedynie – sorry panowie, pomyliłem się.

Nie sądzę, że cokolwiek takiego mogłoby się przydarzyć przy Tymoteuszu. Choć mimo wszystko mu tego życzę, bo ciągle chłopak jest młody, ma 26 lat i jeśli rzeczywiście by się ogarnął, to coś jeszcze może w tę piłkę pograć. Nie na najwyższym poziomie, ale jakiś klub z ekstraklasy może go przygarnąć.

Podsumowując więc – bo już dajmy spokój Puchaczowi – to naprawdę świetna wiadomość, że do nas nie trafił. Nie wiem, co tam się podziało, czy GieKSę wyd… wymanewrował, ale sama ta historia z wysypaniem się jego transferu przecież do niego bardzo pasuje. Niech się kopie po czołach z Azerami, krzyżyk na drogę i obyśmy już nigdy więcej nie mieli pomysłów ściągania takich „gwiazdorów” do naszego klubu. Bądźmy poważni.

Napisałem wcześniej, że mecz z Górnikiem, sparing sparingiem… Niestety wydarzyła się rzecz, której najmniej byśmy chcieli. Aleksander Paluszek zerwał więzadła w kolanie i na wiele miesięcy z jego gry będą nici. Jak to dobrze ktoś napisał – szkoda, że zagrał z Radomiakiem, bo tylko narobił nadziei… To prawda, debiut zawodnika w katowickich barwach był bardzo obiecujący. Nie pozostaje nic innego, jak trzymać kciuki za zawodnika i życzyć szybkiego powrotu do zdrowia.

Niestety w związku z tym skomplikowała się nasza sytuacja w obronie. Nie pozyskaliśmy dodatkowego obrońcy i GieKSa będzie musiała rzeźbić w tym, co ma. Póki co nasza defensywa nie spisuje się dobrze w lidze, tracimy mnóstwo bramek, a ostatni mecz na zero z tyłu rozegraliśmy prawie pięć miesięcy temu. Jeśli chcemy się utrzymać i punktować w lidze, ten aspekt musi być poprawiony. Nie zawsze bowiem będziemy strzelać cztery gole, jak z Arką, i trzy – jak z Radomiakiem. Tak więc Arek Jędrych, Marten Kuusk, Lukas Klemenz i Alan Czerwiński będą musieli wziąć tę odpowiedzialność i praktycznie w tym kwartecie zamykają się nasze możliwości. Problem się pojawi, gdy przyjdą kartki czy nawet drobne urazy. Choć Bartek Jaroszek to fajny chłop, ratowanie się nim będzie aktem desperacji. Ale pozdro Bartek 😉

Jutro czeka nas starcie z Lechią Gdańsk. Wyjazdy, ach te nieszczęsne wyjazdy. Mamy z nimi potężny problem i to nie od dziś. Choć w tym roku katowiczanie wygrali przecież w Częstochowie, Wrocławiu czy Gdańsku właśnie, to seria czterech porażek z rzędu na wiosnę czy trzech w obecnym sezonie jest niepokojąca. Dodatkowo przyglądając się tym spotkaniom – w większości GKS nie miał czego szukać. Patrząc jeszcze na wiosnę, najlepszy był mecz z Motorem, ale pozostałe przegrane to była lipa. Teraz bardzo słabe występy w Łodzi i Zabrzu, niezły w Warszawie. To za mało. Trener na konferencji po Górniku mówił o tym, że możliwa jest jakaś zmiana, jeśli chodzi o delegacje. Na czym będzie ona polegać – zobaczymy.

Nadal wielkim problemem są też bramki tracące w końcówkach połów. Od tych pięciu miesięcy w dwunastu meczach GKS stracił trzynaście bramek w ostatnich pięciu minutach pierwszej lub drugiej połowy. I z Radomiakiem tak było, a gdyby sędzia uznał gola w końcówce meczu – mielibyśmy tego jeszcze więcej. Fatalna statystyka i ja naprawdę łapię się na tym, że marzę, żebyśmy w pierwszej połowie dociągnęli choćby do 0:0. W obecnym sezonie udało się to tylko raz – w pierwszej kolejce.

Lechia to nie będzie łatwy przeciwnik, ale nie jest to rywal nie do ogrania. Co prawda słynął z tego, że strzelał i tracił mnóstwo bramek, ale ostatnio się to trochę zmniejszyło. Bo ultrabezbarwnym i nudnym meczu Lechiści pokonali w derbach Arkę 1:0, a w Białymstoku przegrali 0:2. A wiemy, że wcześniej dostali oklep w Lubinie 2:6. Można więc tej ekipie strzelać bramki, zresztą GKS w ostatniej kolejce poprzedniego sezonu trafił w Gdańsku trzy razy, natomiast jak uruchomi się Bobcek z Wiunnykiem, to naprawdę trzeba się mieć na baczności i nasza obrona musi być zwarta i zwrotna.

Mecz z Radomiakiem był epicki. Pod kątem emocji to było jedno z najlepszych spotkań od wielu lat, niektórzy kibice musieli do siebie dochodzić po nim przez kilka dni. Dużo dało to jednak pozytywnej adrenaliny i nakręcania się na dalsze losy naszego zespołu.

Jednak kochani – Lechia jest dopiero jutro. Teraz i dzisiaj najważniejszy jest inny mecz GieKSy. Wszyscy o 18:00 trzymamy kciuki za dziewczyny w boju z Twente Enschede. Dajcie z siebie Dziołszki wszystko, żeby przed rewanżem mieć jak najlepszą sytuację wyjściową!

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Ilja Szkurin w GieKSie!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Ilja Szkurin został nowym zawodnikiem GKS Katowice. Napastnik będzie występować w klubie przez trzy kolejne sezony, a umowa zawiera opcję przedłużenia kontraktu. 26-letni Białorusin reprezentował do tej pory Legię Warszawa. 

Szkurin w przeszłości występował między innymi w CSKA Moskwa, Dynamo Kijów, Hapolel Petah Tikawa. Udane występy w tym ostatnim klubie zaowocowały transferem do Stali Mielec. W sezonie 2023/24 zdobył 16 bramek i został wicekrólem strzelców Ekstraklasy. W trakcie kolejnej kampanii, w lutym bieżącego roku, został kupiony przez Legię Warszawa. W ostatnim sezonie Ekstraklasy Szkurin wystąpił w 33 spotkaniach (20 w Stali Mielec i 13 w Legii Warszawa) i strzelił 7 bramek (odpowiednio: 5 i 2). Do tego dołożył dwa trafienia w Pucharze Polski dla Legii, w tym jedno w finale. W trwającym sezonie wystąpił w 9 meczach (3 Ekstraklasa, 4 Liga Europy, 1 Liga Konferencji i 1 Superpuchar Polski), w których zdobył jedną bramkę – w finale Superpucharu Polski, dając tym samym Legii kolejne trofeum. 

Życzymy powodzenia w naszych barwach!

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga