Dołącz do nas

Piłka nożna

Plagi suwalskie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Po wygranej w Płocku wierzyliśmy, że słaby początek sezonu w wykonaniu GKS Katowice to mogła być kwestia braku zgrania zawodników. GKS nie przegrał trzeciego meczu z rzędu, spisywał się coraz lepiej i pewniej. Mecz z Wigrami miał być tylko tym, co to podkreśla. Przyjechał na Bukową bowiem zespół, który na sześć spotkań wygrał tylko raz.

Skład GKS się powoli krystalizuje (choć po meczu możemy powiedzieć… krystalizował). W bramce wystąpił Antonin Bucek, na obronie tradycyjnie Łukasz Pielorz i Rafał Pietrzak na bokach oraz Mateusz Kamiński i Adrian Jurkowski w środku. Na skrzydłach pomocy Michał Nawrot i Piotr Ceglarz, w środku Kamil Cholerzyński, Krzysztof Bodziony i Kamil Bętkowski. W ataku strzelający ostatnio jak na zawołanie Grzegorz Goncerz.

Już w pierwszej minucie Wigry groźnie zaatakowały, ale nie doszły do pozycji strzałowej. Zespół dał jednak sygnał, że nie będzie się zadowalał w tym meczu remisem. Za to już minutę później było naprawdę groźnie. Długo zagrana przez rywali piłka trafiła gdzieś na 25. metr od bramki Bucka, ten źle obliczył kozioł i wybijał niepewnie. Gdy wrócił w pole karne – ale ciągle był na 14. metrze – rywal zamiast lobować strzelił prosto w niego. Oglądający mecz Jan Furtok czy Gerard Rother w tym momencie wybuchnęli śmiechem. Suwalczanie od początku wyglądali lepiej. Kilka minut później mieli kolejną sytuację sam na sam, ale dobrze interweniował Bucek. Najlepszą w przekroju całego meczu sytuację katowiczanie mieli w 16. minucie. Bętkowski wyszedł z trzyosobowego pressingu, potem minął jeszcze jednego rywala i wypuścił sam na sam Nawrota. Zawodnik próbował minąć bramkarza, ale ten wygarnął mu piłkę spod nóg. W zespole Wigier brylował Kamil Mackiewicz, który świetną lewą nogą siał popłoch w szeregach defensywy – czy to po dośrodkowaniach czy strzałach. W 28. minucie mieliśmy sporną sytuację, gdy bramkarz Karol Salik interweniował rękami na pograniczu pola karnego, a wielu osobom wydawało się, że kontakt z piłką miał poza polem karnym. W 29. minucie GKS mógł zdobyć prowadzenie. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Bętkowskiego piłka leciała na głowę Goncerza, ale strącił mu ją w ostatniej chwili… Cholerzyński. Cały czas to jednak piłkarze rywala byli groźniejsi i stwarzali sobie groźne sytuacje.

Liczyliśmy na to, że po przerwie gra będzie wyglądała lepiej. Na boisko za Ceglarza wszedł Aleksander Januszkiewicz. Od początku jednak było tylko… gorzej. Co prawda po akcji Pietrzaka lewą stroną w dobrej pozycji znalazł się Nawrot, ale źle odgrywał do Bętkowskiego. Dużo więcej dała zmiana Davydasa Sernasa. Litwin po 4 minutach od wejścia co prawda nie strzelił bramki, ale uczynił to jego kolega Kamil Adamek. Sytuacja do złudzenia, wręcz identyczna jak z Chojniczanką. Czyli długie podanie na prawym skrzydle, Bucek wychodzi poza pole karne i zostawia pustą bramkę, do której trafia przeciwnik. Wigry wyszły na zasłużone prowadzenie. Minutę później rywale mieli kolejną groźną sytuację, ale nie strzelili bramki. W 66. minucie spadły na GKS dwa nieszczęścia naraz. Najpierw po starciu z rywalem bardzo nieszczęśliwie upadł na głowę/kark Kamil Cholerzyński. Poszła akcja, po której znów poza polem karnym interweniował Bucek i tym razem w końcu w coś trafił. Nie była to jednak piłka, a noga przeciwnika. Antonin dostał czerwoną kartkę, a do bramki wszedł Rafał Dobroliński, który zmienił Cholerzyńskiego. Zawodnik został zapakowany do karetki – miejmy nadzieję, że Kamilowi nic poważnego się nie stało – w takich chwilach piłka schodzi na dalszy plan i jakkolwiek byśmy go nie krytykowali – życzymy mu szybkiego powrotu do zdrowia! GKS jednak grał w dziesiątkę i musiał sobie z tym faktem poradzić. Dobroliński bardzo dobrze spisał się już przy rzucie wolnym, podyktowanym za faul Bucka. Krótko i niesygnalizowanie rozegrana akcja w pole karne, zawodnik wyszedł sam na sam i Rafał bardzo dobrze obronił strzał w krótki róg. Z katowiczan jednak sukcesywnie uchodziło powietrze. Nie mieli pomysłu, mnożyły się błędy i podania do przeciwnika. Rezerwowi – oprócz Januszkiewicza także Rafał Kujawa – kompletnie nic nie wnieśli, a zawodnicy grający od początku wyglądali bardzo źle. Oprócz kwestii czysto piłkarskich dochodziły widoczne braki motywacyjne i brak wiary. A Wigry grały spokojnie i kontrolowały przebieg spotkania. W końcówce GKS miał kilka stałych fragmentów gry, ale nic z nich nie wynikało. Sędzia doliczył aż 6 minut, ale to raczej przedłużało agonię katowiczan w tym meczu.

GKS Katowice przegrał zasłużenie. Potwierdził to trener Kazimierz Moskal na konferencji prasowej, a grę GieKSy nazwał skandalem. Mnóstwo strat w środku boiska – ale strat takich pełną gębą na kontrę – było niewytłumaczalnych. Spodziewaliśmy się, że po ostatnich meczach morale zespołu będzie podniesione, a stało się zupełnie odwrotnie. Do tego na zespół spadły wszystkie plagi egipskie w jednym momencie. No i ten Bucek…

Teraz przed trenerem zadanie pozbierać to co się rozsypało, do kupy. Tak by w Bytowie zespół przypomniał sobie, że dopiero co potrafił grać bardzo dobrze.

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Plusy i minusy po Rakowie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu z Rakowem można było odnieść wrażenie, że ktoś przewinął taśmę o kilka kolejek wstecz i z powrotem wrzucił GieKSę w tryb „mecz do ukłucia, ale nie do wygrania”. To nie był występ fatalny, ale zdecydowanie taki, który pozostawia po sobie uczucie niedosytu.

Kilka naprawdę obiecujących momentów w pierwszej połowie, trzy sytuacje, które aż prosiły się o lepsze ostatnie podanie lub dokładniejszy strzał, a jednocześnie za mało konsekwencji, by z Częstochowy wywieźć choćby punkt. Raków – drużyna w formie, w gazie, z szeroką kadrą – przycisnął po przerwie i to wystarczyło na jedno trafienie. Problem w tym, że my nie wykorzystaliśmy swoich szans wtedy, gdy mieliśmy ku temu przestrzeń. Zapraszam na plusy i minusy po meczu z Rakowem.

Plusy:

+ Pomysł na mecz w pierwszej połowie
Raków nie dominował od początku. GieKSa bardzo dobrze wyglądała w pressingu i w szybkim wyprowadzaniu piłki. Były momenty, w których to katowiczanie wyglądali dojrzalej – szczególnie do 30. minuty. Szkoda tylko, że z tego pomysłu nie udało się „wcisnąć” bramki.

+ Jędrych i Klemenz 
W pierwszych 30 minutach GieKSa miała sytuacje… po stałych fragmentach i dobitkach właśnie środkowych obrońców. Jędrych dwa razy huknął z powietrza tak, że gdyby piłka zeszła, choć o pół metra, mielibyśmy kandydata do gola kolejki. Klemenz czyścił kluczowe akcje Rakowa – chociażby Makucha z 19. minuty. Solidny występ tej dwójki, szczególnie w pierwszej połowie.

Minusy:

– Niewykorzystane setki
To jest największy grzech tego meczu. Sytuacja 3 na 1 w 37. minucie – Zrel’ák mógł strzelić albo wystawić, a nie zrobił… niczego. W drugiej połowie Marković z pięciu metrów trafił w poprzeczkę, mając przed sobą pół bramki. W takim spotkaniu, jeśli masz 2-3 okazje, to musisz coś z nich zrobić, jeśli chcesz myśleć o wygranej.

– Statyczna reakcja przy straconej bramce
To był gol, którego można było uniknąć, bo sama akcja nie była wybitnie skomplikowana. Niestety Galan był spóźniony, a Brunes zupełnie niekryty. Raków przyspieszył w drugiej połowie, ale to nie był jakiś huragan – po prostu konsekwentna i cierpliwa gra.

– Głęboko i chaotycznie w drugiej połowie
Po 60. minucie w zasadzie przestaliśmy utrzymywać piłkę. Oderwane akcje, straty, chaos, brak wyjścia do pressingu. Raków to wykorzystał i zamknął GieKSę na długie minuty. Paradoksalnie – nie tworzyli sytuacji seryjnie, ale całkowicie przejęli inicjatywę. A my nie potrafiliśmy odpowiedzieć.

Podsumowanie:

GKS nie zagrał w Częstochowie meczu złego. Zagrał mecz… do wzięcia. I właśnie dlatego jest tyle rozczarowania.

To spotkanie nie zmienia obrazu całej jesieni. Wręcz przeciwnie – potwierdza, że ta drużyna gra dobrze. 6 zwycięstw w 7 ostatnich meczach przed Rakowem to nie przypadek. 20 punktów po jesieni w tak spłaszczonej tabeli to naprawdę solidny wynik. GieKSa po fatalnym starcie wróciła do ligi z jakością.

Ten mecz można było zremisować. Można było nawet wygrać. Nie udało się – ale też nie ma tu powodu, by bić na alarm. Przy takiej dyspozycji, jak z Motoru, Korony, Niecieczy, Jagiellonii, Pogoni czy w pierwszej połowie z Rakowem – GKS będzie punktował. Wiosna zacznie się praktycznie od zera, bo cała dolna połowa tabeli wciągnęła się w walkę o utrzymanie.

GieKSiarz

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Widzew rywalem GieKSy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Dziś w siedzibie TVP Sport odbyło się losowanie ćwierćfinałów Pucharu Polski. GKS Katowice zmierzy się w tej fazie z Widzewem Łódź. Mecz odbędzie się w Katowicach, a 1/4 Pucharu Polski zaplanowano na 3-5 marca.

Widzew obecnie zajmuje 13. miejsce w Ekstraklasie, mając w dorobku 20 punktów, czyli tyle samo co GKS. Na 18 meczów piłkarzy Igora Jovicevića (a wcześniej Żelijko Sopića i Patryka Czubaka) składa się 6 zwycięstw, 2 remisy i 10 porażek (bramki 26-28). We wcześniejszych rundach Widzew wyeliminował trzy drużyny z ekstraklasy: Termalikę, Zagłębie Lubin i Pogoń Szczecin.

Zanim dojdzie do pojedynku pucharowego, obie drużyny zmierzą się w lidze (także w Katowicach), w kolejce, która odbędzie się 6-8 lutego.

Pozostałe pary tej fazy to:
Lech Poznań – Górnik Zabrze
Zawisza Bydgoszcz – Chojniczanka Chojnice
Avia Świdnik – Raków Częstochowa

Kontynuuj czytanie

Kibice Piłka nożna Wideo

Doping GieKSy w Częstochowie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielny wieczór do Częstochowy, na ostatni mecz w tym roku, wybrał się komplet GieKSiarzy. Ultrasi zadbali o przedświąteczny klimat na sektorze.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga