Wywiady
Adam Matusiewicz dla GieKSainfo.pl
Oprócz wypowiedzi video, przeprowadziliśmy jeszcze dodatkowo wywiad z wicewojewodą śląskim i Marszałkiem Województwa Śląskiego – Adamem Matusiewiczem. Dopytaliśmy go konkretnie o opinie na temat fuzji, możliwości finansowych Ireneusza Króla oraz nadziei na to, co jeszcze można zrobić, aby uratować GieKSę.
Jak Pan zapatruje się na pomysł fuzji?
Były już takie historie w polskiej piłce, ale one różnie się kończyły. W szczególnych przypadkach te fuzje niosą za sobą bardzo negatywne konsekwencje. Pierwszy jest taki, że absolutnie żaden szanujący się kibic w Polsce, niezależnie od swoich sympatii klubowych, nie powinien w tonie nawet jakiejś sympatii czy opowiedzenia się przyklaskiwać pogrzebowi takiego klubu jak Polonia Warszawa. Drugi – zdecydowanie lepiej jest wywalczyć awans na boisku niż przy zielonym stoliku. Trzeci argument mówi nam o tym, że fuzja z udziałem tego właściciela, którego już przecież znamy praktycznie gwarantuje porażkę – poprzez doświadczenia, jakie mamy, wiemy nie wyłożył w GKS praktycznie żadnych istotnych pieniędzy na funkcjonowanie klubu. Do tego dochodzą jasne głosy kibiców, że byłby to klub bez kibiców i bez stadionu, bo przecież grałby w Krakowie. Nie ma żadnych argumentów przemawiających za nowym klubem.
Pojawia się pytanie, czy człowiek, dla którego w poprzednich sezonach jedynym ratunkiem jeśli chodzi o utrzymanie klubu było żebranie w Urzędzie Miasta, jest w stanie utrzymać ekstraklasę?
Na pewno nie jest w stanie utrzymać ekstraklasy, to nie ulega żadnej wątpliwości. Ja szanuję pana Ireneusza Króla za to, że jest całkiem niezłym przedsiębiorcą, ale nie jest to przedsiębiorca takiego formatu, który mógłby utrzymać klub nawet drugoligowy. Zakładam, że chęci są dobre, ale na samych chęciach daleko się nie zajedzie. W kwestii dofinansowania GKS przez Miasto irytujące było to, że gdyby to było tylko żebranie, to byłoby to jeszcze pół biedy, ale to było wymuszanie. Stawianie prezydenta Piotra Uszoka pod ścianą. I powiedzmy sobie szczerze – tylko dzięki Miastu ten klub mógł się utrzymać.
Klub dodatkowo miewał pretensje, że dostaje tych pieniędzy… za mało.
Działanie klubu było oparte na całkowicie nieuczciwych zasadach, takich że kierujący nim podmiot wkłada w niego bardzo mało pieniędzy, a podmiot, który tak naprawdę finansuje ten klub, jest udziałowcem mniejszościowym. Kompletna paranoja.
Czy kibice, a zwłaszcza drużyna ze sztabem szkoleniowym nie ma prawa czuć się oszukana w sytuacji, gdy zaległości w wypłatach sięgają kilku miesięcy, a nagle okazuje się, że pana Króla stać na wyłożenie sporej sumy na zakup licencji Polonii Warszawa?
Po pierwsze nie wierzę w to, żeby Pan Król był w stanie wyłożyć taką kwotę. Wierzę w to, że coś takiego deklaruje (śmiech). Nie wierzę, że może wyłożyć, bo on po prostu tych pieniędzy nie ma. Tak jak powiedziałem, szanuję go, sam chciałby mieć taką firmę jak on i zarabiać takie pieniądze, bo tym się różni od zwykłego śmiertelnika, ale choćby nie wiem jak zaklinał rzeczywistość, to on nie jest wielkim biznesmenem. Gdyby pan Król miał 5 milionów złotych, to dzisiaj pierwszoligowy GKS nie miałby długów. On tych pieniędzy po prostu nie ma. Ja nie mam pretensji do pana Króla,bo nie można mieć pretensji do człowieka, że się nie dorobił pięciu milionów. Można mieć natomiast pretensje za taką politykę ściemniania, zaklinania rzeczywistości i grania w pokera parą dwójek.
Ostatnio w mediach pojawiła się informacja, że Józef Wojciechowski zablokował wyjazd swoich piłkarzy na zgrupowanie do Kamienia ze względu na to, że nie otrzymał jeszcze pieniędzy od Ireneusza Króla.
Nie dziwię się prezesowi Wojciechowskiemu, że stawia sprawę jasno, czyli gotówka na stół i koniec. Człowiek, który dorobił się koszmarnych pieniędzy, on właśnie jest naprawdę wielkim biznesmenem. Gdy po drugiej stronie stołu jest naprawdę wiarygodny biznesmen, to można się na coś zgodzić wcześniej. Jednak w przypadku partnera niepewnego – tylko gotówka na stół. Powtórzę jeszcze raz – prezesowi Wojciechowskiemu się nie dziwię.
Istnieją odosobnione głosy, że kibice nie mają co protestować, bo piłka to w dzisiejszych czasach pieniądze i biznes. Jak to właśnie jest – suchy biznes czy tradycja?
Piłka to też biznes, ale przede wszystkim jest ona dla kibiców – bo bez kibiców nie ma ani piłki, ani biznesu na dłuższą metę. Dlatego też w tym kontekście ważniejsza jest tradycja. Proszę zwrócić uwagę, że wielce zasłużony klub dla Śląska – Piast Gliwice – wiele lat temu został zlikwidowany. Natomiast wiara przetrwała, wystartowali od B-klasy i osiągnęli coś, na co kibice czekali przez dziesiątki lat. Dostali się do upragnionej ekstraklasy i podejrzewam, że ten sukces był zbudowany na harcie ducha podbudowanym tradycją. Zaczęli od dołu i bardzo szybko znaleźli się na szczycie, spotkali się przez cały ten okres z bardzo dużą życzliwością Miasta i udało się. To jest taka piękna historia, która nawet w najgorszych chwilach powinna być dla GKS otuchą.
My startowaliśmy od IV ligi i historia mogła być podobna, jednak nam się nie udało.
Niestety się nie udało, nie wszystko zawsze się udaje – historia Piasta Gliwice była jak z amerykańskiego filmu, gdzie wszystko dobrze się kończy. Takie rzeczy się rzadko powtarzają, ale jest wiele przypadków klubów, które zostały sprowadzone kompletnie do parteru, a potem się odrodziły – Zagłębie Sosnowiec, Pogoń Szczecin, Arka Gdynia czy tułająca się przez wiele lat po niższych ligach Cracovia. Oczywiście są to też straty, tym bardziej w aglomeracji górnośląskiej, czyli w strefie ostrej rywalizacji derbowej. Obecny projekt fuzji, zakładający grę w Krakowie, bez kibiców, przy okazji pogrążając zasłużone kluby i jeszcze ciesząc się z awansu niesportowego – dla mnie to jest niewiarygodne. Wszystkie argumenty są na nie.
Czy można coś według Pana jeszcze zrobić, aby do tego nie dopuścić?
Podejrzewam, że jak się ukaże ten wywiad, to dojdą kolejne argumenty. Wiem, że zacięci kibice Polonii Warszawa podnieśli głowy i ostro walczą w Warszawie i w UEFA i być może uda się to zablokować. Wizyta kibiców na Bukowej, bardzo przekonywujące działania z pełną kulturą też zrobiły wrażenie – nie pozostawiły wątpliwości jaka jest wola kibiców GKS. Niewątpliwe pewne argumenty i to siłowe posiada Urząd Miasta, aczkolwiek rozumiem trudną sytuację prezydenta, ponieważ on jest udziałowcem mniejszościowym, który ma większość w Radzie Nadzorczej. I choćby z uwagi na pewne dogadanie się z panem Królem, do czego ma służyć tak większość, nie jest w łatwej sytuacji, bo teraz dla dobra GKS-u musiałby pewnie złamać jakiś gentelmen’s agreement. Nie zazdroszczę więc prezydentowi, ale zachęcam go do działań radykalnych.
Hokej
Kompromitacja w Tychach
W 20. kolejce THL nasza drużyna wyruszyła do Tychów żeby zmierzyć się z miejscowym GKS-em.
Pierwszą tercję rozpoczęliśmy od szarpanej gry w tercji neutralnej. Dopiero w 4. minucie strzał na bramkę Fucika zdołał oddać Wronka, ale jego uderzenie nie sprawiło problemów bramkarzowi gospodarzy. W 7. minucie miejscowi wyszli na prowadzenie. W drugiej połowie pierwszej odsłony nasza drużyna stanęła przed szansą wyrównania wyniku za sprawą liczebnej przewagi. Pomimo oddania kilku groźnych strzałów, to żaden z naszych zawodników nie zdołał pokonać Fucika. W 19. minucie fantastyczną interwencją popisał się Eliasson ratując nas przed utratą drugiej bramki. Chwilę przed syreną kończącą pierwszą tercję Eliasson ponownie zachował czujność i pewnie obronił kolejne strzały gospodarzy.
Drugą tercję rozpoczęliśmy od zdecydowanego ataku na bramkę Fucika, blisko zdobycia bramki był Wronka i Varttinen. W 24. minucie gospodarze zdobyli drugą bramkę, wykorzystując liczebną przewagę. Kilkanaście sekund później gospodarze ponownie podwyższyli. W 25. minucie nastąpiła zmiana bramkarza w naszej drużynie. W 28. minucie czwartą bramkę dla drużyny gospodarzy zdobył Drabik, wykorzystując bierną postawę naszych obrońców. W 33. minucie w sytuacji sam na sam z Fucikiem znalazł się Dupuy, ale jego strzał był za lekki, by pokonać bramkarza gospodarzy. Na sam koniec drugiej odsłony gospodarze po raz piąty wbili krążek do naszej bramki.
Trzecią odsłonę rozpoczęliśmy od kilku strzałów na bramkę Fucika. Jednak to gospodarze ponownie znaleźli drogę do naszej bramki, zdobywając szóstą bramkę w tym meczu. Minutę później po raz siódmy do bramki trafił Viinikainen. Na sam koniec meczu bramkę honorową dla naszej drużyny zdobył Jonasz Hofman.
GKS Tychy – GKS Katowice 7:1 (1:0, 4:0, 2:1)
1:0 Filip Komorski (Valtteri Kakkonen, Rafał Drabik) 06:16
2:0 Alan Łyszczarczyk (Rasmus Hejlanko, Valtteri Kakkonen) 23:23, 5/4
3:0 Mark Viitianen (Dominik Paś) 24:18
4:0 Rafał Drabik (Szymon Kucharski, Mateusz Bryk) 27:48
5:0 Mateusz Gościński (Hannu Kuru, Olli Kaskinen) 38:56
6:0 Hannu Kuru (Juuso Walli, Bartłomiej Pociecha) 45:23
7:0 Olli-Petteri Viinikainen (Alan Łyszczarczyk, Rasmus Hejlanko) 47:54
7:1 Jonasz Hofman
GKS Tychy: Fucik, Lewartowski – Viinikainen, Bryk, Łyszczarczyk, Komorski, Knuutinen – Kaskinen, Kakkonen, Jeziorski, Kuru, Heljanko- Walli, Pociecha, Karkkanen, Paś, Viitanen – Bizacki, Ubowski, Drabik, Kucharski, Gościński.
GKS Katowice: Eliasson, Kieler – Maciaś, Hoffman, Wronka, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Verveda, Anderson, Monto, Dupuy – Runesson, Lundegard, Michalski, McNulty, Hofman Jo. – Chodor, Dawid, Hofman Ja.
Piłka nożna kobiet
1/8 finału dla Katowic
Trójkolorowe w chłodną i ponurą sobotę wygrały, po równie ponurym meczu, z Rekordem Bielsko-Biała 2:0 i awansowały do 1/8 Pucharu Polski.
Przed spotkaniem Karolina Koch odebrała pamiątkowe zdjęcie z rąk prezesa Sławomira Witka za pokonanie bariery 100 występów w roli trenerki naszej drużyny. Gratulujemy i jeszcze raz dziękujemy za wszystkie dotychczasowe sukcesy! Warto także wspomnieć, że kilka dni przed spotkaniem, swój kontrakt o trzy lata przedłużyła Nicola Brzęczek.
W 2. minucie Marcjanna Zawadzka musiała uznać wyższość Roksany Gulec, która wymanewrowała ją w pole i oddała strzał w kierunku dalszego słupka. Oliwia Macała niewiele mogłaby w tej sytuacji zrobić, gdyby po rykoszecie futbolówka nie zmieniła swojej trajektorii na górną część poprzeczki. Po trzecim rzucie rożnym dopiero udało się oddać rekordzistkom strzał, natomiast Agnieszka Glinka była bardzo daleka od trafienia choćby w okolice bramki. W 7. minucie niemal wyczyn Lukasa Klemenza z meczu z Piastem powtórzyła Patrycja Kozarzewska, na szczęście nie udało jej się aż tak dokładnie przymierzyć w kierunku swojej bramki. Pierwszą klarowną akcję dla GieKSy wykreowała Jagoda Cyraniak dalekim podaniem do Julii Włodarczyk, skrzydłowa po wymagającym sprincie zgrała do otoczonej przez rywalki Aleksandry Nieciąg i skończyło się na wymuszonej stracie. Kolejne minuty upłynęły obu drużynom w środku pola, mnóstwo było przepychanek i przerw w grze. W 26. minucie groźny strzał z pierwszej piłki oddała Patrycja Kozarzewska, a poprzedzone to było tradycyjnym pokazem zdolności dryblerskich Klaudii Maciążki na prawej flance i kąśliwą centrą Katarzyny Nowak. Kolejny kwadrans czekaliśmy na ciekawszą akcję, skonstruowaną bardzo nietypowo: Patricia Hmirova z poziomu murawy walczyła o piłkę, ostatecznie zagrywając ją na lewe skrzydło. Finalnie na prawej flance strzał oddała Dżesika Jaszek, choć znacząco przesadziła z siłą tego uderzenia. W 43. minucie doskonałe podanie Jagody Cyraniak za linię obrony zmarnowała Klaudia Maciążka złym przyjęciem, choć nie była to też łatwa piłka. Na zakończenie połowy obrończyni jeszcze sama spróbowała szczęścia z dystansu, jednak tego szczęścia jej nieco zabrakło.
Z przytupem drugą część gry rozpoczęła Julia Włodarczyk, jej centra była o milimetry od dotarcia do dobrze ustawionej Aleksandry Nieciąg. W 52. minucie wynik starcia otworzyła Nicola Brzęczek po dośrodkowaniu Klaudii Maciążki. Dobrą pracę na obrończyniach wykonała Dżesika Jaszek, a wcześniej na obieg z Maciążką zagrała Patricia Hmirova. Kilka centymetrów od podwyższenia wyniku był duet wpisany już do protokołu meczowego, choć tym razem w odwróconych rolach: Włodarczyk wypuściła skrzydłem Brzęczek, ta zgrała na środek do Maciążki i piłka zatrzymała się na linii bramkowej po rykoszecie. Bliźniaczą akcję w 58. minucie, z pominięciem zgrania do środka, finalizowała sama Nicola Brzeczek, jednak zbyt długim prowadzeniem zmusiła się do sytuacyjnego i bardzo nieudanego strzału. W 63. minucie Dżesika Jaszek z Maciążką doskonale zagrały na jeden kontakt, ostatecznie jednak znów defensywa Rekordzistek zdołała zablokować zarówno dośrodkowanie Nieciąg, jak i strzał Włodarczyk. W 68. minucie doskonałe sytuacje miały Nicola Brzęczek oraz Aleksandra Nieciąg, jednak miały sporo pecha przy swoich próbach i nadal utrzymywał się wynik 1:0. W 74. minucie Klaudia Maciążka zeszła do środka boiska i choć jej podanie zostało zablokowane, to Dżesika Jaszek zdołała odzyskać posiadanie już w polu karnym i precyzyjnym strzałem przy słupku podwyższyła na 2:0. Wahadłowa powinna mieć na swoim koncie także asystę już chwilę później, jednak w zupełnie niezrozumiały sposób podała za plecy wszystkich swoich koleżanek spod linii końcowej. W 83. minucie jej podanie zakończyło się podobnym skutkiem, choć tym razem Hmirova zdołała zebrać wybitą piłkę i oddać strzał pełen fantazji. Dwie minuty później kolejną bramkę powinna mieć na swoim koncie Brzęczek, aż sama złapała się za głowę. Santa Vuskane udanie zastosowała skok pressingowy i wycofała do Włodarczyk, która przytomnie odnalazła wybiegającą w korytarz napastniczkę, a ta przelobowała golkiperkę, nie trafiając jednocześnie w szerokość bramki. W doliczonym czasie gry skrzydłowa zrozumiała gest Vuskane i posłała mocną piłkę za linię obrony, jednak te zamiary odgadnęła także Kinga Ptaszek i zatrzymała futbolówkę tuż przed głową Łotyszki.
GieKSa wygrała 2:0 i awansowała do 1/8 Pucharu Polski.
GKS Katowice – Rekord Bielsko-Biała 2:0 (0:0)
Bramki: Brzęczek (52), Jaszek (75).
GKS Katowice: Macała – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Dżesika Jaszek, Kozarzewska (82. Kalaberova), Hmirova, Włodarczyk – Maciążka, Nieciąg (77. Vuskane), Brzęczek (90. Langosz).
Rekord Bielsko-Biała: Ptaszek – Glinka, Dereń, Jendrzejczyk (82. Krysman), Niesłańczyk, Zgoda (67. Dębińska), Sowa, Janku, Gulec (67. Sikora), Katarzyna Jaszek (73. Conceicao), Bednarek (67. Długokęcka).
Kartki: Kozarzewska, Włodarczyk – Sowa.
Piłka nożna
Mecz z Jagiellonią odwołany!
W związku z atakiem zimy w Białymstoku i niezdatnymi według sędziego warunkami do gry mecz Jagiellonia Białystok – GKS Katowice został odwołany.




Don
20 lipca 2012 at 17:27
Polityka, polityka tylko polityka… Non stop to samo… Panie Matusiewicz tyle lat pan siedzi na takiej posadce i nie potrafi pomóc w znalezieniu partnera… No chyba , że nikt nie chce się pakować do klubu gdzie rządzą kibice , którzy potrafią zmieszać z błotem dosłownie wszystkich… To chyba nie dziki zachód gdzie burdy, petardy i wyzwiska wygrywają… Co dalej wielcy fachowcy-kibice? Kto to wszystko będzie sponsorował przy takiej otoczce?
Don
20 lipca 2012 at 17:46
I jeszcze ten zakaz transferów… Masakra jakaś
Adam
22 lipca 2012 at 09:58
Czy zakaz transferów obejmuje wypożyczenie zawodnika czy tylko jego kupno? a jak jest z wolnym transferem?