Hokej Piłka nożna Prasówka Siatkówka
Zwycięska seria GieKSy trwa czyli przegląd informacji medialnych na temat GieKSy
Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ubiegłego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki i hokeja GieKSy.
Piłkarze przygotowują się do wiosennych meczy ligowych na własnych obiektach i w ubiegłym tygodniu rozegrali jeden mecz sparingowy. Przeciwnikiem była drużyna Puszczy Niepołomice. GieKSa przegrała 1:2 (1:0). W niedzielę piłkarki rozegrały pierwszy mecz ¼ rozgrywek Pucharu Polski, z drużyną TME GROT SMS Łodź. Niestety, na boisku Kolejarza, Panie przegrały 0:3 (0:1). Rewanż w czwartek, w Łodzi.
Siatkarze rozegrali jedno spotkanie ligowe, w poniedziałek, wygrywając z drużyną Visły Bydgoszcz 3:1. Kolejne spotkanie siatkarze rozegrają w piątek z MKS-em Będzin, na wyjeździe.
W Polskiej Hokej Lidze, rozegrano dwie ostatnie serie sezonu zasadniczego. GieKSa, w piątek, przegrała z Podhalem Nowy Targ 1:2, następnie w niedzielę otrzymała bez gry punkty walkowerem, ze względu na zawieszenie licencji Naprzodowi. Ostatecznie drużyna uplasowała się na szóstym miejscu w tabeli i w ćwierćfinale mecze rozgrywać będzie z Podhalem.
PIŁKA NOŻNA
tylkokobiecyfutbol.pl – Klasowe zwycięstwo SMSu w Katowicach
W Katowicach w pierwszym niedzielnym spotkaniu ćwierćfinałów Pucharu Polski miejscowa GieKSa podejmowała TME GROT SMS Łódź. Okazała się ‚niezwykle gościnna’ … Podopieczne Marka Chojnackiego po bardzo dobrym spotkaniu pokonały gospodynie 0:3.
Już w 34. minucie po świetnej akcji Pauliny Filipczak i asyście Catlyn Jarvie, wynik otworzyła Gabriela Grzybowska. Pomimo szans z obu stron w pierwszej części nie padła więcej żadna bramka.
Po zmianie stron oba zespołu raz po raz starały się wyprowadzić kolejne ciosy, lecz gole długo nie padały. W samej końcówce to przyjezdne były skuteczniejsze. Najpierw podwyższyła Klaudia Jedlińska, a wynik w końcówce ustaliła Paulina Filipczak.
sportdziennik.com – Odejście nr 4
Mateusz Kompanicki odchodzi z Bukowej. Pomocnik GKS-u Katowice wiosnę pędzi w Stargardzie. Mateusz Kompanicki rozstaje się z GieKSą. Ma zostać wypożyczony na rundę wiosenną do Błękitnych Stargard, czyli rywala katowiczan w walce o II-ligowe punkty.
Zmartwienia na chłodno
Na tablicy wyników 1:2, ale na boisku różnica nieco większa. GKS Katowice – w przedostatnim tej zimy sparingu – zasłużenie uległ walczącym o utrzymanie w I lidze niepołomiczanom.
GieKSie tej zimy nie udało się pokonać rywala z ligi, do której aspiruje. Sparingowe starcia z przedstawicielami zaplecza ekstraklasy rozpoczęła od bezbramkowego remisu z Podbeskidziem, po którym przyszły porażki z Chrobrym Głogów (0:2) i Puszczą Niepołomice.
[…] Rywale z Małopolski na przestrzeni 90 minut sprawiali lepsze wrażenie, długimi momentami zmuszając katowiczan do biegania za piłką i praktycznie nie dopuszczając do bramkowych okazji. Mimo to, po I połowie prowadził GKS, który wykorzystał to, co miał. Marcin Urynowicz dobił z bliska strzał Szymona Kiebzaka i było 1:0, a kolejna kontra mogła dać nawet drugiego gola, lecz Adrian Błąd uderzając lewą nogą pomylił się minimalnie, bo piłka odbiła się od słupka.
Po zmianie stron – i wraz z kolejnymi roszadami dokonywanymi przez katowicki sztab – coraz bardziej zarysowywało się, kto rywalizuje na poziomie rozgrywkowym nr 2, a kto – nr 3. Wyrównanie padło z rzutu karnego, sprokurowanego przez Macieja Dampca, który w niegroźnej sytuacji zagrał futbolówkę ręką. Z „wapna” nie pomylił się Piotr Stawarczyk, a wynik ustalił Łukasz Szczepaniak; mając sporo miejsca w katowickiej „szesnastce” skorzystał z bierności defensorów i posłał piłkę w „długi” róg.
[…] W składzie GieKSy brakowało Jakuba Habusty i Dawida Rogalskiego. Ten pierwszy ćwiczył indywidualnie, ten drugi oglądał mecz „po cywilu”.
– W przyszłym tygodniu będziemy już wypatrywać ich na treningu. Nie są to mam nadzieję takie urazy, które wykluczą ich na dłużej. Od poniedziałku, może wtorku, będą z nami – zapowiedział trener katowiczan, dla których próbą generalną przed inauguracją II-ligowej wiosny będzie potyczka z III-ligowym MKS-em Kluczbork, zaplanowana na przyszłą sobotę.
***
[…] Kilkudniowy staż trenerski w GieKSie zakończył w piątek Mariusz Muszalik. 40-latek, który w barwach katowickiego klubu rozegrał ponad 150 meczów w ekstraklasie, jest w trakcie kursu na licencję UEFA A. Do niedawna prowadził A-klasowy CKS Czeladź, którego pozostaje czynnym zawodnikiem.
***
Potwierdziły się nasze doniesienia – Mariusz Kompanicki został wypożyczony do końca sezonu z GieKSy do Błękitnych Stargard, czyli zespołu, który… już za dwa tygodnie zagra przy Bukowej. „Kompan” będzie mógł w nim wystąpić tylko pod warunkiem, jeśli stargardzianie wyłożą kwotę zapisaną w umowie tego transferu czasowego. Możliwe, że nie był to ostatni tej zimy ruch kadrowy w szatni GKS-u.
– Kadra nie jest jeszcze zamknięta. Ktoś może dojść, ale niczego nie musimy. Ta drużyna, którą dysponujemy, jest moim zdaniem na tyle mocna, że powinna walczyć w lidze – stwierdził trener Rafał Górak.
dziennikzachodni.pl – Czy prezydent Katowic chce „wygasić” GKS Katowice? Mamy odpowiedź Marcina Krupy
Marcin Krupa, prezydent Katowic, udzielił wywiadu dla portalu regiony rp.pl. W obszernej rozmowie padło kilka zdań, które wstrząsnęły kibicami GKS-u Katowice. Co prezydent chciał przez nie przekazać? Mamy wyjaśnienie Marcina Krupy.
Wypowiedź prezydenta Marcina Krupy:
„Po pierwsze, to nie jest stadion GKS, to nie będzie dla nich prezent. Będzie na nim grała każda drużyna płacąca za wynajem. Tak jak Gieksa.Stoimy przed pytaniem: czy budować czy nie, a jeśli nie, co z klubem. Czy go zwinąć? Sprzedać? Jeśli chodzi o projektanta, to negocjujemy z nim. Bo nie taki produkt zamawialiśmy. Projektanci muszą pomyśleć, jak uszczuplić ten projekt, by nie stracił na atrakcyjności, ale zmieścił się w tej naszej cenie. Daliśmy sobie czas na rozmowy i ustalenia do końca lutego.”
To zaskakująca deklaracja w kontekście wszystkich wcześniejszych wypowiedzi prezydenta, który gwarantował budowę stadionu bez względu na sytuację sportową klubu. Wątek samej przyszłości GKS-u też jest sygnałem, że idea klubu wielosekcyjnego może doczekać się modyfikacji.
[…] Dziennik Zachodni zwrócił się do prezydenta Marcina Krupa o rozszerzenie wypowiedzi dotyczącej przyszłości klubu i kwestii związanej z opcją zaniechania budowy nowego stadionu GKS-u.
Odpowiedź prezydenta Marcina Krupy na pytania Dziennika Zachodniego:
„Zdecydowanie podtrzymujemy chęć budowy stadionu miejskiego – cały czas prowadzimy działania w tej sprawy – trwają rozmowy z projektantem. Fragment wspomnianego wywiadu pokazuje ze temat stadionu miejskiego i wspierania GKS jest ze sobą związany funkcjonalnie. Jeśli decydujemy się wspierać GKS to konsekwencją jest budowa stadionu miejskiego, który GieKSa będzie mogła wynajmować. Drugą opcją jest rezygnacja z budowy stadionu, której naturalną konsekwencją byłoby zaprzestanie finansowania GKS-u. Jednak takiego wariantu nie bierzemy pod uwagę. Konsekwentnie powtarzam że stadion miejski powstanie i będziemy wspierać GieKSe. Naszym celem jest doprowadzenie do sytuacji w której prywatny inwestor chętnie zainwestuje w klub”.
SIATKÓWKA
siatka.org – GKS Katowice lepszy od Visły Bydgoszcz
Siatkarze GKS-u Katowice byli faworytami starcia z zamykającą ligową tabelę Visłą Bydgoszcz. Spotkanie zaczęło się jednak od zaciętej walki i wygranego seta przez podopiecznych Przemysława Michalczyka. W trzech kolejnych partiach gospodarze już kontrolowali boiskowe wydarzenia.
sportdziennik.com – Zwycięska seria „GieKSy” trwa
Drobne zakłócenia były tylko w pierwszej odsłonie, ale potem szybko wyciągnięto wnioski i kolejne partie były już nieco łatwiejsze.
[…] Siatkarze GKS-u Katowice stanęli przed szansą awansu do play-offu, ale takie potyczki jak z Visła Bydgoszcz muszą wygrać za pełną pulę. Jednak w PlusLidze nikt nikomu nie robi żadnych prezentów. Nic więc dziwnego, że od pierwszego gwizdka rozpoczął się prawdziwy bój o każdy punkt. Gospodarze nie mogli się „wstrzelić” zagrywką, z kolei goście swobodnie ją przyjmowali i wyprowadzali skuteczne kontry. Wprawdzie gospodarze prowadzili 12:10, ale goście błyskawicznie odrobili straty i po kolejnych skutecznych blokach wyszli na prowadzenie 2. „oczkami”. Przyjezdni prowadzili już 20:17 i zrobiło w hali trochę markotnie. Jednak w polu serwisowym pojawił się Kamil Kwasowski i przy jego współudziale gospodarze wyszli na prowadzenie 22:20.
Jednak Visła wcale nie zamierzała rezygnować i wszystko zakończyło tasiemcową grą na przewagi. Obie ekipy grały niezwykle nerwowo i pojawiały się błędy z jednej i drugiej strony. Katowiczanie mieli 5 setowych piłek, ale ich nie potrafili ich wykorzystać. Goście również mieli tyle okazji i wykazali się większym opanowaniem nerwowym, wykorzystując błędy rywali. Rezultat tej odsłony zapowiadał nocne granie i tak też było.
Nim rozpoczęła się druga partia, trener Dariusz Daszkiewicz dokonał roszady w składzie. Miejsce Wiktora Musiała na pozycji atakującego Jakub Jarosz, który dopiero zaliczył kilka treningów. W tym meczu kapitan nie był pierwszym wyborem, ale sytuacja wymusiła tę zmianę. Gospodarze pomni pierwszego seta zaczęli grać uważnie i, co najważniejsze, skutecznie. To jednak wynikało nie tylko z dobrego przyjęcia, ale również solidnej gry w systemie blok – obrona. Gospodarze objęli prowadzenie 16:11, a potem skrzętnie je powiększali. Goście sprawiali pogodzenie z przegraną i pod koniec myślami byli przy kolejnej odsłonie.
A w niej gospodarze postanowili być konsekwentni w swoim działaniu i nie zamierzali ułatwiać zadania rywalom. Gdy Jarosz posłał dwa asy serwisowe i zrobiło 17:10. Może w tym momencie poczuli się pewnie i w dość prosty sposób stracili dwa pkt. Trener Daszkiewicz natychmiast zareagował, wziął czas i zaapelował o spokój. Przerwa poskutkowała i po asie serwisowym Rafała Szymury GKS prowadził 22:12 i już nie mogła mu się stać żadna krzywda. To był prawdziwy pokaz siły. Kibice mieli prawo oczekiwać spokojnie na rozwój wypadków w IV secie. Jednak licho nie śpi i gospodarze są znani, że czasami potrafią sami sobie sprawić przykrą niespodziankę. Wyrównana gra toczyła do remisu 13:13, a potem Szymura, Jarosz oraz 3 skuteczne bloki doprowadziły do wyniku 17:13. Goście próbowali jeszcze pojedynczymi akcjami zdobywać punkty, ale mieli stanowczo za mało argumentów.
Zwycięstwo GKS-u w pełni zasłużone i, co najważniejsze, za komplet punktów i one mogą mieć sporą wagę w końcowym rozrachunku.
GKS Katowice – Visła Bydgoszcz 3:1 (33:35, 25:16, 25:15, 25:18)
HOKEJ
hokej.net – Devečka członkiem sztabu szkoleniowego GieKSy
Dušan Devečka nie wystąpi już w tym sezonie w drużynie GKS-u Katowice. 39-letni Słowak dołączył jednak do sztabu szkoleniowego ekipy z Korfantego i będzie pomagał Piotrowi Sarnikowi.
Devečka trafił do ekipy z alei Korfantego przed trzema laty. Dał się poznać jako ofensywnie usposobiony defensor, który potrafił zrobić użytek ze swojego dobrego uderzenia z dystansu. W 101 meczach strzelił 26 bramek i zanotował 42 asysty. Na ławce kar spędził 112 minut.
Tegoroczne rozgrywki szybko się dla niego zakończyły, bo lekarze zdiagnozowali u niego problemy kardiologiczne i zabronili mu wyczynowo uprawiać sport.
Słowak w barwach GieKSy rozegrał więc tylko 15 meczów, w których zdobył 7 punktów za 2 bramki i 5 asyst.
Katowicki klub poinformował, że podpisał kontrakt z Błażejem Salamonem.
– Hokeista zanotował już wcześniej cztery występy dla naszego zespołu na mocy umowy o współpracy z jego macierzystym klubem, Polonią Bytom – czytamy na łamach oficjalnej strony internetowej GKS-u Katowice.
Wygrana, która może dać więcej niż trzy punkty
W ostatnim meczu sezonu zasadniczego na własnym lodzie hokeiści KH Podhale Nowy Targ pokonali 2:1 drużynę GKS Katowice i tym samym wciąż mają szansę na to by do play-off przystąpić nawet z trzeciego miejsca.
[…] Po pierwszej tercji meczu z katowiczanami Podhale prowadziło 1:0 po dwójkowej akcji Tomasa Franka z Bartłomiejem Neupauerem z 19 minuty. „Szarotki” w tej odsłonie grały bardzo twardo i agresywnie, rozbijając katowiczan pod bandami. Mimo to goście – zwłaszcza w pierwszych fragmentach tej odsłony – też mieli swoje bramkowe okazje. Najlepszą, wracający po blisko rocznej przerwie spowodowanej kontuzją Mikołaj Łopuski, który jednak z najbliższej odległości nie trafił w krążek.
Druga tercja to wyraźna dominacja Podhala udokumentowana bramką. W 39 min tuż przed Robinem Rahmem tor lotu krążka po strzale Riley’a Stadela zmienił zawodnik gości… Gospodarze gola/gole powinni zdobyć już wcześniej. Katowiczanie seryjnie bowiem zaczęli łapać kary. Przez dwie minuty „Szarotki” miały o dwóch zawodników więcej, a przez kolejne dwie o jednego. Nie dosyć jednak że tego nie wykorzystały, to jeszcze same były bliskie w tym okresie straty bramki. Przemysław Odrobny był jednak górą w pojedynku jeden na jeden z Grzegorzem Pasiutem.
Trzecia tercja zaczęła się od dwóch – w odstępie kilku sekund – okazji dla „Szarotek”. Kolejno Krystian Dziubiński i Franek uderzali na bramkę gości, jednak Rahm popisał się refleksem. Z upływem czasu przeważać zaczęli goście i w 49 min złapali oni kontakt za sprawą gola autorstwa wychowanka Podhala, Mateusza Michalskiego. Na więcej już jednak przyjezdnym nowotarżanie nie pozwolili.
KH Podhale Nowy Targ – GKS Katowice 2:1 (1:0, 1:0, 0:1)
Piłka nożna
Górak: Cierpliwość, przytomność, rozwaga
Po meczu w Lublinie wypowiedzieli się szkoleniowcy Motoru i GKS Katowice – Mateusz Stolarski i Rafał Górak. Poniżej prezentujemy spisane główne wypowiedzi szkoleniowców, a na dole zapis audio całej konferencji prasowej.
Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Bardzo ważny dla nas moment, bo czekaliśmy na punkty na wyjeździe, a wygraliśmy pierwszy raz w 12. Kolejce, więc moment dla nas bardzo istotny. Z punktu widzenia punktów i tabeli bardzo istotny moment okres przed nami, czyli sam proces treningu i analizy meczu, bo te punkty będą miały bardzo dobry wymiar, kiedy potwierdzimy to w kolejnym spotkaniu. To trzecie okienko po dwóch przerwach reprezentacyjnych – i chciałoby się, aby dobrze drużyna funkcjonowała. Często mówiliśmy na konferencjach o dobrej grze, ale punktów nie mieliśmy tyle, ile byśmy chcieli. Dzisiaj bardzo dobre mentalne w całości przełamanie, bardzo dobre 30 minut. Duża kontrola nad meczem i wydawało się, że jesteśmy na świetnej drodze, ale… jeszcze nie jesteśmy idealni. Niepokoi mnie te czterdzieści bramek, które padło w naszych dwunastu meczach. Mimo że szesnaście strzeliliśmy, a dwadzieścia cztery straciliśmy i dzisiaj też dwie.
W drugiej połowie byliśmy bardzo skuteczni i wykorzystaliśmy wcale niekiedy niełatwą sprawę, jeśli chodzi o przewagę jednego zawodnika, bo nie zawsze strzela się trzy bramki. Wielkie gratulacje dla zespołu za cierpliwość, przytomność i dużą rozwagę, to mnie bardzo cieszy.
Musimy budować kolejne mecze i punkty tylko w cierpliwej pracy i pokorze w tym co robimy. Nie jesteśmy krezusami ekstraklasy, która przecież idzie do przodu. Poziom rozgrywek, zainteresowanie jest czymś, co bardzo cieszy. My w Katowicach musimy wykonywać rzetelnie swoją robotę i zbierać doświadczenia. Dzisiaj dla nas bardzo ważny mecz, w tamtym sezonie nie udało mi się w naszej rywalizacji wygrać z Motorem, więc bardzo się cieszę, że to my jesteśmy do przodu, a Lublinowi życzę wszystkiego dobrego.
Mateusz Stolarski (trener Motoru Lublin):
Do straty drugiej bramki, szczególnie przez pierwsze 15 minut wyglądaliśmy, jakbyśmy grali pierwszy raz ze sobą. Wymuszone lub nie straty piłki i błędy techniczne, na które ciężko było zareagować. 0:2 i… zeszło nas całe ciśnienie. Dlatego zagraliśmy najlepsze dwadzieścia pięć minut w całym sezonie. Do bramki na 2:2 i po niej, kiedy złapaliśmy wiatr w żagle i czułem, że będzie to, co mówiłem przed meczem. Potem czerwona kartka. Na drugą połowę chcieliśmy przetrzymać do 70. minuty przy 2:2 i potem zaryzykować i zagrać o zwycięstwo. W pierwszej akcji, po pierwszym rzucie wolnym w drugiej połowie nie byliśmy w stanie kryć wszystkich zawodników, którzy dobrze grają głową lub są groźni po SFG – musieliśmy jednego zostawić i był to właśnie Zrelak. Musieliśmy poświęcić do centrum, a on schodził poza światło bramki, bo większe szanse na gola są właśnie ze światła niż na dalszym słupku. Pomyliłem się. Taką bramkę straciliśmy, nie zdołaliśmy w ostatniej strefie wyblokować. Potem miałem poczucie, że przy odrobinie szczęścia odrobimy na 3:3, bo mieliśmy dobry moment, ale nie strzeliliśmy. A potem co? Masz 2:3 i grasz w „10”, stoisz nisko i próbujesz przegrać jak najmniej lub idziesz po kolejną bramkę. Strzelał je przeciwnik, gratulacje dla GKS i trenera Góraka. Wygrali zasłużenie z przebiegu całego spotkania. Dla nas jest to bardzo ciężki czas, ciężki okres i musimy wszyscy uderzyć się w piersi, wziąć trochę więcej odpowiedzialności za to, co się w ostatnim czasie dzieje, ale pretensje mogę mieć tylko dla siebie.
Felietony Piłka nożna
Post scriptum do meczu z Motorem
Mecz z Motorem to już historia. Historia bardzo szczęśliwa dla nas, bo trzybramkowe zwycięstwo na wyjeździe nie zdarza się codziennie. Z początkiem nowego tygodnia wracamy jeszcze raz do piątkowych wydarzeń, ale za chwilę czekają nas kolejne wyzwania. Maraton z trzech meczów w ciągu tygodnia. Pierwszym akordem będzie spotkanie z Koroną Kielce. Wszyscy na Nową Bukową!
1. Wyjazd do Lublina był jednym z najdalszych w tej rundzie. Potem będziemy jeszcze mieli Białystok, a ponadto już niedalekie delegacje – do Łodzi, Niecieczy i Częstochowy.
2. Te piątki nam serwują niezwykle często. Dodatkowo mecz o osiemnastej wymagał wyjechania rano, choć nie jakoś bardzo wcześnie rano. Z Katowic wyjechaliśmy o 11.
3. Pojechaliśmy w czwórkę – ja, Misiek, Kazik i Mariusz, z którym nieraz jeździmy na wyjazdy i świadczymy sobie wzajemnie „samochodowe” przysługi. Przed nami było nieco ponad 4 godziny drogi.
4. Trasa przebiegała sprawnie. Było pochmurno, choć jeszcze nie deszczowo. Na to musieliśmy poczekać.
5. Wkrótce po odbiciu z autostrady udaliśmy się do Maka w Sokołowie Małopolskim. Mieliśmy co prawda w planie posilenie się już w Lublinie, ale chcieliśmy szybciej wziąć coś na ząb, bo Misiek nie jadł śniadania, a skoro tak – wykorzystaliśmy sytuację, by zaspokoić łakomstwo. Symbolicznie.
6. W Lublinie byliśmy około 15.30. Mogliśmy podziwiać tak nieczęste w Polsce trolejbusy. Znamy je doskonale z Tychów, ale naprawdę niewiele jest miejsc, w których one jeżdżą. Z pamięci kojarzę Grudziądz, ale mogę się mylić.
7. Z polecenia pojechaliśmy do „Bistro przy peronie”, czyli jak sama nazwa wskazuje jadłodajni przy dworcu i jednocześnie bardzo niedaleko stadionu. Tutaj czekał nas właściwy posiłek.
8. Chłopaki wzięli różnie – rybę, kurczak, schaboszczak… Ja zdecydowałem się na Zapiekaperon, czy coś takiego. Na zdjęciu ładnie wyglądało, smakowało nieźle, ale bez szału. Natomiast frytki od Miśka choć mrożone, były idealnie zrobione – co rzadko się zdarza w knajpach, więc nie omieszkałem mu kilku zwędzić.
9. Łakomstwo skutkowało tym, że wzięliśmy także zupę. Co prawda w menu było napisane, że szparagowa, ale przytomnie zapytałem pani sprzedającej, czy to rzeczywiście szparagowa czy z fasolki szparagowej. Istotnie to drugie.
10. No i na koniec byliśmy już pełni. Dobrze, że stadion był niedaleko. Wkrótce zaczęliśmy kierować się ku obiektowi Motoru.
Nie wiem, czy to nasza pamięć zawiodła, ale jakoś chyba w innym miejscu niż ostatnio były do odebrania akredytacje. Dlatego najpierw musieliśmy zaparkować samochód z jednej strony stadionu, potem go obejść (stadion, nie samochód – nie jesteśmy jeszcze tak szaleni, żeby obchodzić samochody) i wrócić do wejścia dla mediów. Przechodząc m.in. obok efektownego muralu.
11. Zazwyczaj to jest tak, że parkujemy/wjeżdżamy i już z tobołami odbieramy akredytacje. Teraz zrobiliśmy sobie trochę wycieczek. W końcu jednak odebraliśmy wejściówki.
12. Przed stadionem stały gęsiego autokary Motoru i GieKSy. Potem nasz autokar widzieliśmy jeszcze raz, w zupełnie innym miejscu.
13. Wkrótce już znaną drogą udałem się na chwilę na salę konferencyjną, gdzie pogadałem chwilę z miejscowym dziennikarzem. Potwierdzał, że pod Mateuszem Stolarskim jest gorący stołek. Dla obu klubów było to niezwykle ważne spotkanie. Kazik w tym czasie wypuścił drona i zrobił efektowne ujęcia.
14. Po zrobieniu herbaty poszedłem już na prasówkę. Zawsze lubię być zarówno na stadionie, jak i na sektorze prasowym odpowiednio wcześniej. Można się usadowić, zająć dobre miejsce i też obejrzeć jeszcze niezapełniony stadion. Jeszcze przy lekkim świetle dziennym, choć już z jupiterami.
15. Na obiekcie był pewien relikt kilkuletniej przeszłości. Otóż przy wejściu na prasówkę znajdowały się dwie kartki z hasłem do WiFi. Problem jednak polegał na tym, że jedna z nich to była kartka z… finału Pucharu Polski 2021. Ciekawe to, czy tam nikt nigdy z klubu się nie zapuścił, by ją zdjąć? A może to po prostu pamiątka?
16. Miejsca prasowe są kompletnie oddzielone od reszty. Ciekawe jest to miejsce na stadionie Motoru. Posadzka z płyt chodnikowych, ogólnie stan niemal surowy, ale przejścia wygodne. Najbardziej rozśmieszają mnie numerowane krzesełka na kółkach, których jest mniej niż stolików. Tym bardziej, trzeba wcześniej zająć.
17. Ja wybrałem miejsce nieopodal komentatorów Canal Plus, których jeszcze nie było na stanowisku. Dlatego też mogłem podejrzeć i podsłuchać na żywo wywiady z trenerami. Zawsze są one nagrywane ponad godzinę przed meczem i puszczane z odtworzenia we „Wstępie do meczu”. Tutaj już doskonale wiedziałem od razu, jakie mają nastawienie obaj szkoleniowcy.
18. Zasiadłem do swojego stanowiska. Do wyboru są dwa rzędy, jeden ze sztywnymi stolikami, drugi z rozkładanymi. Minus tych pierwszych jest taki, że są w rzędzie dolnym i mają przed sobą szybkę z pleksi. To zawsze daje takie wrażenie odgrodzenia od boiska i pewnej nienaturalności. Zająłem więc miejsce na górze.
19. Blat w porządku, minimalnie pochylony, ale nie na tyle, żeby zsuwały się rzeczy, tak jak na niektórych stadionach. Miejsca wystarczająco, kontakty są, widoczność znakomita. Nie pozostawało nic, jak czekać na rozpoczęcie spotkania.
20. Kibice powoli zaczęli się schodzić, piłkarze mieli rozgrzewkę. Pod jej koniec spiker wyczytywał składy, a w międzyczasie Arkadiusz Najemski, obrońca Motoru, został uhonorowany pamiątkową tablicą za setny mecz w Motorze. Problem w tym, że nic sobie z tego nie robił tenże spiker i czytał dalej zestawienia, więc sporo osób pewnie nie zauważyło, że taka ceremonia ma miejsce.
21. A potem mieliśmy już granie. Powiedziałbym, że przecieraliśmy oczy ze zdumienia, gdy GKS od początku atakował, gdyby to była prawda. Znamy ten schemat choćby z meczów z Legią czy Cracovią. Problem był taki, że przewaga nie była udokumentowana bramką. Tutaj była – i to dwoma trafieniami. Kibice obu drużyn od początku oglądali bardzo ciekawy mecz.
22. Co do pierwszej bramki GKS, to boisko w Lublinie najwyraźniej służy Bojrsze Galanowi. Zawodnik praktycznie nie strzela goli, ale na stadionie Motoru trafił już drugi raz. Tak to bywa w piłce.
23. Adam Zrelak strzelił bramkę ręką. Na szczęście nie swoją, więc to nie była boska ręka Jasia Furtoka. Dopomógł jednak wspomniany Arek Najemski. Tak więc, gratulacje Arek! I jeszcze raz dzięki!
24. Nadal jednak musieliśmy być czujni, bo przecież w poprzednim sezonie też w dziewiątej minucie prowadziliśmy, a to jednak Motor wygrał 3:2. Tu mieliśmy dwubramkowe prowadzenie, ale dalecy byliśmy od przypisywania sobie trzech punktów, bo… to jest GieKSa, która zawsze potrafi spłatać figla.
25. No i spłatała. Łatwo dała sobie wbić dwie bramki, bo już nie było więcej miejsca, żeby się cofnąć na boisku (dalej były już tylko trybuny). Z dobrego prowadzenia zrobił się remis, a w zamieszaniu Motor był bliski trzeciej bramki.
26. Nie jestem w stu procentach przekonany, że to Czubak strzelił pierwszego gola. Sam zawodnik mówił, że raczej nie dotknął piłki. Powtórki są bardzo mylące, bo na niektórych jest wrażenie, że dotknął, na innych całkowicie nie. Mam nadzieję, że ktoś to jeszcze z linijką sprawdzi. Ja bym zaliczył bramkę Wolskiemu.
27. Na szczęście Łabojce przepaliły się styki i sfaulował Zrelaka przy linii autowej. Choć eksperci stwierdzają, że druga żółta kartka nie była potrzebna. Bez przesady. Czyste i zasłużone żółtko. To zawodnik powinien uważać, a nie liczyć na litość sędziego.
28. Swoją drogą zaledwie dwie sekundy były potrzebne, by Marten Kuusk po swoim wejściu odmienił losy meczu. To właśnie po zmianie, w której zastąpił Czerwińskiego, Estończyk wykonywał aut do Słowaka i nastąpił ten faul.
29. Druga połowa to był już koncert GieKSy. Nasze armaty na dobre się odblokowały. Zrelak strzelił już gola nogą, a nie ręką rywala i katowiczanie szybko znów byli na prowadzeniu. To drugie trafienie Słowaka w tym sezonie.
30. A potem show dał Ilja Szkurin. Białorusin strzelił swoje pierwsze dwie bramki w lidze dla GKS, a w sumie ma już trzy trafienia, bo przecież zdobył gola także w Pucharze Polski. Jaka szkoda, że nie wykorzystał tej sytuacji sam na sam, bo drugi hat-trick zawodnika GKS w tym sezonie to byłoby coś.
31. Hat-trick asyst mógł mieć Bartosz Nowak, ale dwie właśnie były prawowite, a trzecia (pierwsza w kolejności) to była ta przy drugim golu GKS w tym meczu. Bramka była samobójcza, więc asysty nie ma.
32. Z czasem nie było już zagrożenia, że GieKSie może coś się stać. Dużo wnieśli zmiennicy, jak wspomniany Ilja, a także Sebastian Milewski czy Marcel Wędrychowski.
33. Tym samym GKS zdobył pięć goli na wyjeździe pierwszy raz od ubiegłorocznego meczu z Puszczą. Kibice natomiast zwracają uwagę, że ostatni mecz z kibicami, w którym zespół zdobył pięć bramek w delegacji to spotkanie sprzed… 20 lat, kiedy GieKSa wygrała w czwartej lidze z Czarnymi Sosnowiec 5:2. Wówczas hat-tricka zaliczył Sebastian Gielza.
34. W końcu mieliśmy odrobinę radości. Po meczu oczywiście nagrałem swoją nagrywkę, a z racji tego, że byliśmy – jak wspomniałem – nieopodal komentatorów, zaprosiłem Tomasza Wieszczyckiego do wywiadu. Były reprezentant Polski zgodził się i przeprowadziliśmy sympatyczną, krótką rozmowę. Wieszczu zapowiedział, że za tydzień będzie na meczu z Koroną.
35. Mecz skomentował także Tomasz Witas, który zadebiutował w tej roli w Canal Plus. Wyszło mu całkiem dobrze, słyszałem jego emocje na żywo, a potem przewijając sobie mecz mogłem stwierdzić, że dał radę. Może to będzie szczęśliwy komentator dla GieKSy?
36. A co do Wieszcza, to trzeba powiedzieć, że w poprzednim sezonie pamiętam, że komentował mecz z Puszczą u siebie (3:1), a w obecnym z Wisłą w Płocku (1:1). Więc też całkiem nieźle.
37. Potem oczywiście udałem się na konferencję prasową. Jak zwykle zadawałem pytania trenerowi Górakowi, ale przy pierwszym z nich tak się zamotałem, że musiałem gdzieś odkręcić, żeby w gruncie rzeczy powiedzieć, o co mi chodzi 😉
38. Mateusz Stolarski natomiast wyglądał jak cień człowieka. Taka piłkarska depresja. Mieliśmy to kiedyś w GieKSie, tak w swoim czasie wyglądał Piotr Mandrysz, a będąc uczciwym, takie wrażenie w pewnym momencie sprawiał także Rafał Górak – w czasach okrzyków o walizkach i fatalnych wyników. Trener też się na szczęście odkręcił z tej sytuacji i to dawna sprawa.
39. Ciężki czas przeżywa jednak trener Motoru. Próbował odpowiadać, ale widać było wielki żal – niewypowiedziany całkowicie żal tak naprawdę do zawodników. Szkoleniowiec chyba też wie, że prezesi różnie lubią reagować. A Zbigniew Jakubas przecież chciał pucharów…
40. GieKSa wygrywając 5:2 wyprzedziła Motor w tabeli. Brawo!
41. Po konferencji zostaliśmy jeszcze jakiś czas na sali. I znów muszę to powiedzieć. My naprawdę po 19 latach w pierwszej lidze mamy dużo pokory, nawet jeśli chodzi o ludzi zajmujących się mediami. Przy jednym stoliku siedzieli sobie ludzie z oficjalnej strony klubu, przy innym my. I u wszystkich pełen spokój, oczywiście że dobre humory, ale nie ma tego cwaniakowania, co w innych klubach, tego śmieszkowania i kumatości, tak żeby cały Lublin słyszał. Lubię to u nas. Nie robimy z siebie nie wiadomo jakich gwiazd. Za dużo wszyscy w Katowicach przeszliśmy.
42. Wkrótce udaliśmy się do samochodu, by wrócić do Katowic. Czekało nas kolejne ponad cztery godziny drogi. Pogoda była kiepska, padało lub siąpiło niemal cały czas.
43. W Brzesku jeszcze wstąpiliśmy na kurczaki z KFC, bo byliśmy po wielu godzinach już głodni – a było już po północy. To była jedyna dostępna strawa o tej porze. Od razu przypomnieliśmy sobie, że już niedługo mecz z Piastem.
44. Dla mnie to był piąty mecz w Lublinie, z czego drugi na nowym stadionie. Bilans jest bardzo zadowalający – zobaczyłem trzy zwycięstwa, jeden remis i jedną porażkę. W tych spotkaniach widziałem także aż jedenaście bramek GieKSy.
45. Na powrocie jeszcze mijaliśmy autokar GieKSy. To zdecydowanie stały fragment gry podczas powrotów z wyjazdów.
46. W Katowicach byliśmy około drugiej w nocy. W końcu, w szóstym meczu w delegacji zdobyliśmy trzy punkty!
47. Do zobaczenia w sobotę na Koronie!
Hokej
Bezradna GieKSa
W ramach 14. kolejki Tauron Hokej Ligi podejmowaliśmy w Satelicie lidera tabeli – Unię Oświęcim. Po końcowej syrenie powody do radości mieli goście, a losy spotkania rozstrzygnęły się w pierwszej tercji.
Spotkanie rozpoczęło się od gola dla oświęcimian. W 2. minucie McNulty tak niefortunnie wybijał krążek spod własnej bramki, że trafił w głowę Petrasa, a następnie „guma” znalazła się w naszej bramce. Uskrzydleni zdobytą bramką goście szukali okazji na podwyższenie prowadzenia, jednak Eliasson nie dał się pokonać. W 7. minucie w zamieszaniu pod bramką Tyczyńskiego żaden z naszych zawodników nie potrafił wepchnąć krążka do bramki. Od tego meczu mecz nabrał tempa, a krążek szybko przemieszczał się z jednej strony lodowiska na drugą. W połowie meczu w odstępie 54 sekund przyjezdni zdobyli dwie bramki. Najpierw Ahopelto zagrał w tempo do Krzemienia, a ten nie dał szans na skuteczną interwencję naszemu bramkarzowi. Niespełna minutę później strzałem spod linii trzeciego gola dla unitów zdobył Peresunko. Po stracie trzeciej bramki do boksu zjechał Eliasson, a jego miejsce między słupkami zajął Kieler. Do końca tercji goście kontrolowali przebieg wydarzeń na lodzie.
Początek drugiej tercji należał do unitów, którzy stworzyli sobie kilka groźnych okazji. W 25. minucie dwójkową akcję Wronka-Fraszko na gola zamienił ten drugi. Dwie minuty później powinno być 2:3, ale tylko w wiadomy sobie sposób strzał Varttinena obronił Tyczyński. Z upływem czasu groźniejsze okazje zaczęli stwarzać nasi hokeiści. W 30. minucie Lundegard trafił w poprzeczkę. Napór katowiczan trwał, ale próby Bepierszcza, Chodora, Vervedy i Pasiuta nie przyniosły efektu bramkowego. Niewykorzystane okazje się zemściły na 32 sekundy przed syreną kończącą drugą tercję. Ahopelto zagrał krążek do Morrowa, a ten huknął jak z armaty w samo okienko. Jednak to nie było koniec emocji. Niemal równo z syreną kończącą tę część meczu Wronka strzałem pod poprzeczkę zdobył drugiego gola dla GieKSy.
Trzecia tercja rozpoczęła się od festiwalu kar po obu stronach. Najpierw na dwie minuty do boksu kar odesłany został Makela. Tuż po zakończeniu jego kary, nieprzepisowo zagrał Petras. Podczas tego czterominutowego okresu gry w powerplay’u najbliżej zdobycia gola był Anderson. Po wyrównaniu sił na lodzie role się odwróciły i to oświęcimianie grali praktycznie przez cztery minuty w przewadze, po wykluczeniach dla Chodora, a następnie dla Hoffmana. Oświęcimianie również tego okresu nie zwieńczyli golem. Co się odwlecze to nie uciecze. W 51. minucie Partanen strzałem pod poprzeczkę z okolic koła bulikowego zdobył gola numer 5 dla Unii Oświęcim. Na pięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry do boksu zjechał Kieler, a w jego miejsce wszedł dodatkowy zawodnik z pola. Manewr ten zakończył się niepowodzeniem, a strzelcem szóstej bramki był Peresunko, ustalając wynik meczu.
GKS Katowice – Unia Oświęcim 2:6 (0:3, 2:1, 0:2)
0:1 Samuel Petras 1:46
0:2 Łukasz krzemień (Erik Ahopelto, Roman Dyukow) 10:20
0:3 Ołeksandr Peresunko (Reece Scarlett) 11:14
1:3 Bartosz Fraszko (Patryk Wronka) 24:58
1:4 Joe Morrow (Erik Ahopelto)39:28
2:4 Patryk Wronka (Grzegorz Pasiut) 39:59
2:5 Mika Partanen (Samuel Petras) 50:21, 5/4
2:6 Ołeksandr Peresunko (Scarlett Reece, Radosław Galant) 56:46, do pustej bramki
GKS Katowice: Eliasson (Kieler) – Maciaś, Hoffman, Wronka, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Verveda, Bapierszcz, Anderson, Dupuy – Runesson, Lundegard, Michalski, McNulty, Hofman Jonasz – Chodor, Hornik, Kosmęda, Dawid, Hofman Jakub.
Unia Oświęcim: Tyczyński (Dyukov Anton) – Morrow, Scarlett, Peresunko, Rac, Kasperlik – Dyukov Roman, Makela, Ahopelto, Galant, Partanen – Florczak, Soderberg, Moutrey, Trkulja, Petras – Matthews, Mościcki, Ziober, Krzemień, Kusak.













































Najnowsze komentarze