Dołącz do nas

Piłka nożna

Zabrali z Luwru? – PS do meczu w Siedlcach

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Mecz w Siedlcach to już historia. To miasto będzie nam się kojarzyć bardzo dobrze, gdyż grając tam pierwszy raz katowiczanie odnieśli pewne zwycięstwo. Ten artykuł jest już ostatnim akordem niedzielnego spotkania. Miłego czytania, a po lekturze liczy się już tylko mecz z Zagłębiem Lubin!

1. Mimo że Siedlce leżą daleko od Katowic to dla nas był to „króciutki” wyjazd. W porównaniu do Chojnic oraz Suwałk miejscowość znajdująca się nieopodal Warszawy wygląda tak, jakby był do niej rzut Jóźwiakiem. To znaczy beretem.

2. Zdarzały nam się w przeszłości dość kompromitujące wpadki ze spóźnieniami na mecz, dlatego w tej rundzie jeździmy naprawdę z dużym zapasem. Dlatego też z Katowic wyruszyliśmy już o 9.30, by w 4 i pół godziny dotrzeć do Siedlec. Był więc czas na posiłek i… aklimatyzację 🙂

3. Niby to w każdym mieście jest tak samo, ale tłumy w Galerii Siedlce w niedzielne wczesne popołudniu były nie do przeliczenia. Naprawdę w dzisiejszych czasach ludzi nie potrafią spędzić czasu w domowych pieleszach czy na łonie natury? Smutny to obrazek. (uprzedzając, myśmy tam się wybrali na posiłek).

4. Dojeżdżając na stadion przeżyliśmy szok. Ustawione w szeregu kilkanaście radiowozów, zupełnie nie wiadomo po co. Naprawdę te pokazówki są już żenujące. Czy to się zmieni? Chyba nie za obecnych rządzących, których celem jest nękanie obywateli…

5. Przed stadionem spotkaliśmy naszego kolegę, kibica z FC Wschód, który przyjechał kilkadziesiąt kilometrów ze swojej miejscowości na ten mecz. Bardzo miły gest ze strony prezesa Wojciecha Cygana, że załatwił GieKSiarzowi wejściówkę na ten mecz. Przy okazji serdecznie pozdrawiamy!

6. Wejście, odbiór akredytacji przebiegł bardzo sprawnie i bez problemów. Ogólnie wszyscy byli bardzo mili, ale zupełnie nie wiedzieli najpierw jak pokierować nas, a także naszego fotografa. Generalnie nikt nic nie wiedział i… z trudem dało się powstrzymać śmiech 😉

7. Sam stadion jest dość specyficzny. Jedna wysoka trybuna, a poza tym… same pola czy też parkingi dookoła boiska (oczywiście w pewnym oddaleniu). Faktem jest, że widok z tej trybuny jest bardzo dobry i z przyjemnością ogląda się poczynania boiskowe.

8. Warunki do pracy też mieliśmy całkiem przyzwoite. Duże blaty, stabilne, kontaktów niewiele, ale… miejscowi dziennikarze wiedzą, że tak jest i przynoszą ze sobą własne rozgałęziacze, z czego zresztą skorzystaliśmy 😉

9. Troszkę przekłamałem z tą jedną trybuną. Jest jeszcze klatka dla gości i wiąże się z tym moje duże zdziwienie na słowa mojego współkomentatora, debiutującego w tym meczu w tej roli – Karola. Mówi bowiem w komentarzu, że jest całkiem fajna wysoka trybuna dla gości, wysoka, z dobrą widocznością. Ja jak głupi przytaknąłem, ale patrzę, a ta rzekoma klatka ma miejsca na wysokości boiska i do tego płot jest zasłonięty płachtą. „O co do diabła temu Karolowi chodzi?” – myślałem. Dopiero potem zapuściłem mocnego żurawia i dojrzałem tę klatkę, która znajdowała się w samym narożniku boiska. Stwierdziłem, że… jest wysoka i musi być z niej naprawdę dobra widoczność 🙂

10. A’propos Karola, to jego dłoń była przy składach na Facebook’u. „Ręka Boga” dała nam spektakularne zwycięstwo w meczu w Siedlcach 😀

11. Mecz był naprawdę agresywny i niemal brutalny, zwłaszcza w pierwszej połowie. Piłkarze obu drużyn nie szczędzili sobie „razów”, przez co chociażby Alan Czerwiński mógł wylecieć z boiska. Na szczęście udało nam się zakończyć mecz w komplecie.

12. Presja w Katowicach, a presja w Siedlcach to dwa odmienne bieguny (tak wiem, masło maślane). Podczas gdy u nas wiadomo, co się dzieje, to na stadionie Pogoni kibice dopingowali od początku do końca, nawet gdy przegrywali. Faktem jest, że z każdą minutą ten doping siadał, ale widać, że dla nich pierwsza liga to już jest szczyt marzeń i cieszą się z każdego meczu.

13. Bramki dla GKS strzelali ci, po których byśmy się tego zupełnie nie spodziewali. Debiutanckie trafienie zaliczył Adrian Frańczak, a dopiero drugiego gola strzelił Rafał Pietrzak. Obaj zaliczyli ponadto bardzo udane zawody.

14. Po meczu chciałem porozmawiać z Andrzejem Witanem, bramkarzem Pogoni Siedlce. Rozumiem wkurzenie, ale jednak wymagam profesjonalizmu. Dlatego olewackie stwierdzenie z jego ust „Później, kurwa!” w żadnym wypadku nie było do przyjęcia.

15. Największym hitem była jednak sala konferencyjna, z której zdjęcia możecie obejrzeć w naszej galerii z tego spotkania. Utrzymana w barokowym (?) stylu, z wykładzinami i wieloma dekoracyjnymi elementami zapierającymi dech w piersiach. Były na przykład trzy akordeony na jednym z regałów. Gdzieś tam poniewierał się czarodziejski imbryk. Na filarach dumnie wisiały poroża leśnych zwierząt, a na ścianach wisiały obrazy, m.in. „Bitwa pod Grunwaldem” Jana Matejki czy też sama „Mona Lisa” (czyżby zachachmęcone z Luwru?). Całość uzupełniały dwa… telewizory z płaskim ekranem niekoniecznie pasujące do reszty inwentarza.

16. My poliglotami nie jesteśmy, więc w tłumaczeniach mogą czasem pojawiać się pewne błędy, ale jednak rzecznik prasowy (również w stylu barokowym) Pogoni mógłby troszkę podszkolić się w angielskim, bo nie do końca mówił to co hiszpański trener Carlos Alos Ferrer. W zasadzie to czasem mówił coś zupełnie odwrotnego 😉

17. A Hiszpanie czy Urugwajczyk z Pogoni? Z całym szacunkiem Iniestami czy Suarezami to oni nie są. Już wolimy naszego Leimonasa vel. Radionowa!

18. Tylko trzy punkty z Zagłębiem!

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

3 komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

3 komentarze

  1. Avatar photo

    n.k.w.d.

    21 kwietnia 2015 at 19:19

    Tylko zwycięstwo na B1

  2. Avatar photo

    FC Wschód

    21 kwietnia 2015 at 22:09

    Dzięki koledzy, że o mnie wspomnieliście w tym artykule jest mi bardzo miło z tego powodu oraz dziękuje prezesowi Wojciechowi Cyganowi za wejściówkę. Do zobaczenia na następnym meczu ! Tylko zwycięstwo z Zagłębiem !!!

  3. Avatar photo

    Irishman

    22 kwietnia 2015 at 06:57

    Ja tam poliglotą tym bardziej nie jestem ale już nawet z przebiegu gry wynikało co innego niż zdaje się tłumaczył Pan rzecznik.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Świąteczna wygrana

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W wielkanocną sobotę GieKSa na wyjeździe pokonała Śląsk Wrocław 2:0. Zdjęcia zrobiła dla Was Madziara. 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga