Dołącz do nas

Hokej Klub Piłka nożna Piłka nożna kobiet Prasówka Siatkówka

Wielosekcyjny przegląd mediów: GieKSa skuteczniejsza w Tychach!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów z ostatniego tygodnia, które obejmują dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki oraz hokeja GieKSy. Prezentujemy, naszym zdaniem, najciekawsze z nich.

Piłkarki rozegrały piątą kolejkę spotkań. Panie wygrały z drużyną AP Orlen Gdańsk 1:0 (1:0). W kolejnej rundzie spotkań drużyna zmierzy się z KKP Bydgoszcz (na wyjeździe) 25 września o godzinie 12:00 . Piłkarze GieKSy zmierzyli się na Bukowej z GKS-em Tychy. Drużyny podzieliły się punktami 1:1 (1:1). Prasówkę po tym meczu przeczytacie TUTAJ.

Przygotowująca się do startu sezonu drużyna siatkarzy rozegrała dwa sparingi. W obu wygrał nasz zespół, w pierwszym 3:2 z BBTS-em Bielsko-Biała, w drugim z Cuprum Lubin 2:1. W czwartek zespół rozegra ostatnie spotkanie sparingowe, przed startem PlusLigi z Cerrad Enea Czarni Radom.

Po meczach w Hokejowej Lidze Mistrzów, drużyna hokeistów bardzo udanie rozpoczęła rozgrywki Polskiej Hokej Ligi, w której wygrała trzy pierwsze spotkania z JKH GKS-em Jastrzębie 2:1, GKS-em Tychy 1:0 oraz Comarch Cracovię 3:1. W tym tygodniu drużyna rozegra kolejne dwa spotkania wyjazdowe z KH Energą Toruń (w piątek) oraz z Ciarko STS-em Sanok (w niedzielę).

 

PIŁKA NOŻNA

kobiecyfutbol.pl – Jeden gol wystarczył. GKS Katowice z ważnymi punktami

Na Bukowej w Katowicach mają w tym sezonie sporo radości. GKS Katowice po dzisiejszej wygranej z AP Orlen Gdańsk 1-0 utrzymuje się tuż za SMS-em Łódź w ligowej tabeli.

Mecz zaczął się z wysokiego “C” dla gospodyń. Już w 5. minucie lewą stroną pomknęła Patrycja Kozarzewska, oddała piłkę w okolicę osiemnastego metra. Tam idealnie nabiegała Anna Konkol, która potężnym strzałem umieściła piłkę pod poprzeczką interweniującej Emilii Krajewskiej.

Kibicom zgromadzonym na obiekcie w Katowicach mecz mógł się podobać. GieKSa dużo atakowała, ale niewiele z tego wynikało. Orlen Gdańsk w pierwszej części spotkania był raczej tłem dla gospodyń.

W drugiej połowie ciężko było na Bukowej szukać wrażeń. Podopieczne Karoliny Koch atakowały raz po raz, ale niewiele z tego wynikało. W 60. minucie Patrycja Kozarzewska mogła podwyższyć wynik spotkania, ale po jej strzale piłka uderzyła tylko w boczną siatkę.

Kibice mogą mieć mieszane uczucia. Z jednej strony ważne trzy punkty, z drugiej… spora szansa na więcej bramek, które były marnowane dość często.

 

dziennikzachodni.pl – Prezydent Katowic popiera działania GKS i żąda potępienia przez kibiców burd na meczu z Widzewem

Miejska plotka mówi, że podczas jednej z konferencji prasowych w Urzędzie Miasta Katowice doszło do gorącej dyskusji między prezydentem Marcinem Krupą, a kibicem GKS Katowice. Sprawdziliśmy ile w niej jest prawdy.

Czy podczas konferencji prasowej dotyczącej katowickiej komunikacji doszło do spięcia między prezydentem Marcinem Krupą, a kibicem GKS Katowice, który pojawił się na tym spotkaniu? Przedmiotem dyskusji miała być niechęć do zorganizowania trójstronnego spotkania z udziałem władz miasta, przedstawicieli klubu oraz Stowarzyszenia Kibiców GKS Katowice.

– Dementujemy pogłoski: do takiego zdarzenia nie doszło. Podczas przypadkowego spotkania w Strefie Kultury jeden z przedstawicieli stowarzyszenia kibiców rozmawiał z prezydentem, ale wszystko odbyło się z zachowaniem norm – poinformowała Ewa Lipka, zastępca naczelnika wydziału komunikacji społecznej.

Nie oznacza to jednak, że żądania kibiców dotyczące podjęcia negocjacji związanych z bojkotem domowych meczów GKS-u przez fanów z Bukowej zostaną spełnione.

– Prezydent podtrzymał wcześniejsze stanowisko, że oczekujemy jednoznacznego potępienia ze strony Stowarzyszenia agresywnych, niezgodnych z prawem postaw kibiców w trakcie meczu GKS Katowice – Widzew Łódź – podkreśliła Ewa Lipka.

Bojkot meczów rozgrywanych przez GKS w Katowicach trwa od lipca. Po zadymie podczas wspomnianego spotkania z Widzewem klub przygotował projekt porozumienia dotyczący odpowiedzialności prawnej i finansowej Stowarzyszenia Kibiców za ewentualne kolejne przypadki łamania prawa, a także wglądu w przygotowywane na mecze oprawy. SK odrzuciło te żądania, odmówiło także potępienia „widzewskich” wydarzeń. W odpowiedzi władze GKS podjęły kolejne działania, m.in. sklep kibiców stracił prawo do sprzedawania biletów. Konflikt dotyczył także innych kwestii – kibice krytykowali likwidację przez klub akcji „Zagraj na Bukowej” czy politykę promocyjną wokół występów GieKSY i zdobycia mistrzostwa Polski przez zespół hokeistów, klub odpowiadał sukcesami sportowymi wszystkich sekcji.

Miasto zdecydowanie stanęło po stronie prezesa Marka Szczerbowskiego i udzieliło mu poparcia. SK sprawia wrażenie zaskoczonego takim obrotem sprawy i podkreśla chęć uczestniczenia w trójstronnych rozmowach. Wygląda jednak na to, że dopóki nie zostaną zaakceptowane warunki określone przez GKS do takiego spotkania nie dojdzie.

 

sportdziennik.com – Brak patentu na sąsiada

W siódmym kolejnym meczu GKS Katowice nie był w stanie pokonać swojego imiennika z Tychów.

Mniej niż 700 osób oglądało ze stadionu derby między dwoma górniczymi klubami. Przykry był to widok, który sprawiał, że w chłodny i deszczowy wieczór w Katowicach można było poczuć nieuchronnie zbliżającą się jesień.

Jak wiadomo, najbardziej zaangażowani kibice GieKSy bojkotują mecze swojej drużyny z racji konfliktu między nimi a prezesem. Z kolei tyscy fani jeszcze do października nie będą meldować się w sektorach gości z racji zakazu wyjazdowego. To pokłosie burd, do których doszło w kwietniu na stadionie Widzewa. Warto też dodać, że na tyskiej ławce zabrakło w sobotę trenera Dominika Nowaka, który na bieżąco łączył się ze sztabem poprzez telefon i pokrzykiwał z… trybun stadionu. To efekt czterech żółtych kartek, które zobaczył w tym sezonie szkoleniowiec, a które poskutkowały jego zawieszeniem.

Samo spotkanie miało różne fazy, choć raczej latami wspominać nikt go nie będzie. Zaczęło się co prawda intensywnie, bo nie minął kwadrans, a obie drużyny miały już po golu. Wynik otwarł najlepszy strzelec GKS-u Tychy Mateusz Czyżycki, zamykając akcję po dograniu Petra Buchty. Fatalnie zachował się przy tej okazji kapitan GieKSy Arkadiusz Jędrych, który w niezrozumiały sposób przepuścił futbolówkę, umożliwiając rywalowi wpakowanie jej z bliska do siatki. Sytuacja miała miejsce w 6 minucie i… był to jedyny celny strzał gości przy Bukowej. Katowickiej bramki strzegł w tym spotkaniu wyjątkowo młodzieżowiec Patryk Szczuka, dla którego był to ligowy debiut w zespole trenera Rafała Góraka. Wcześniej zagrał tylko w meczu Pucharu Polski z rezerwami Pogoni Szczecin. 20-latek nie miał jednak w sobotę okazji do popełnienia błędu.

W 13 minucie gola wyrównującego strzelił Adrian Błąd, którego głowę „obsłużył” dogrywający precyzyjnie Marcin Urynowicz. Lider GieKSy po przerwie miał także kolejne sytuacje na trafienie, ale nie potrafił ich wykorzystać. Zresztą o ile przed przerwą nieco lepiej spisywali się tyszanie, którzy rządzili w środku pola głównie za sprawą aktywnego Antonio Domingueza, o tyle w drugiej połowie niepodzielnie już o tempie spotkania decydowała GieKSa.

Ogólnie jednak nie można było mówić o ogromie sytuacji. Katowiczanie tylko czterokrotnie byli w stanie trafić w światło bramki Konrada Jałochy, za co w największej mierze odpowiadał właśnie Błąd. Sytuacje te pojawiły się głównie na początku drugiej części gry, bo choć katowiczanie przeważali, brakowało im kropki nad „i”. Taki wynik oznacza, że GieKSa w ostatnich 7 spotkaniach ani razu nie pokonała sąsiada z południa. Cztery mecze zakończyły się remisami (z czego trzy ostatnie), a trzykrotnie lepsi byli tyszanie.

 

SIATKÓWKA

siatka.org – Tie-break w Katowicach dla gospodarzy

W ramach pierwszego sparingu rozgrywanego przed sezonem 2022/2023 w hali OS Szopienice GKS Katowice podejmował BBTS Bielsko-Biała, z którym już mierzył się w ramach Góral Cup Beskidy. W kadrze zespołu trenera Grzegorza Słabego zabrakło z powodu urazu Tomasa Rousseaux, ponadto na ból barku narzekał Piotr Hain. O wyniku tego pojedynku decydował tie-break, w nim lepsi okazali się gospodarze.

W pierwszym secie po okresie równej gry pierwsze wyraźniejsze prowadzenie wypracowali goście, między innymi dzięki serwisom Jake’a Hanes’a v(10:7) po serii udanych kontr po obronie, natomiast katowiczanom na drodze do odrobienia strat stały problemy w przyjęciu. Sytuacja zaczęła się zmieniać na naszą korzyść po akcjach Jarosza i Szymańskiego (14:16), jednak gracze BBTS utrzymali dystans punktowy po skutecznych bloku na lewym skrzydle. Wejście Damiana Domagały w pole zagrywki sprawiło, że był remis po 21. W najważniejszej części seta GKS zachował chłodne głowy i wykorzystał wszystkie mniejsze i większe potknięcia rywali, wygrywając do 22.

Tak udany start napędził GieKSę, która zaczęła kolejną partię od prowadzenia 4:1 i skutecznego finalizowana akcji po własnym przyjęciu. Bielszczanie odpowiedzieli zdecydowaniem i siłą Jake’a Hanesa i zmniejszyli straty do dwóch oczek, ale GKS wciąż prowadził i mógł liczyć na swoich liderów w ofensywie. Jednak po autowym ataku Kani BBTS wygrał trzecią akcję z rzędu i remisował 14:14, co zmusiło katowiczan do zwiększonej koncentracji. Po bloku na Quirodze BBTS prowadził 19:17, co skłoniło trenera Grzegorza Słabego do skorzystania z czasu. Przerwa pomogła, ponieważ po asie Jarosza znów katowicka ekipa była w grze. Sytuacja na parkiecie zmieniała się bardzo dynamicznie, ale po autowych zagraniach Szymańskiego i Kani na tablicy wyników pojawił się wynik 1:1 w setach.

Podrażniony GKS zaczął trzeciego seta od wyniku 4:2 i stabilniejszego przyjęcia zagrywki rywala, który jednak nie ustępował w rażeniu zagraniami zza 9. metra boiska. Wynik szybko się wyrównał, ale po dwóch punktowych zagrywkach Lewandowskiego gospodarze prowadzili 11:8. Swoje punkty dołożył też aktywny w całym meczu Jakub Szymański (15:13), odpowiadając tym samym na dynamiczne zagrania Gergyego i Hanesa po drugiej stronie siatki. Ofensywny napór GieKSy sprawił, że przełamała ona na dobre obronę rywala i w ten sposób spokojnie rozstrzygnęła seta na swoją korzyść. Do piłki setowej doprowadził efektownym asem Wiktor Mielczarek, a seta sfinalizował blok na Urbanowiczu (25:18).

Po zmianie stron w szóstce GieKSy w miejsce Jakuba Jarosza pojawił się Damian Domagała. Gracze z Bielska-Białej ruszyli do kontrnatarcia w czwartej partii (4:5), gdzie ich główną bronią było skuteczne prawe skrzydło. Szybko przypomniał o sobie Quirogia i na parkiecie trwało równie granie z beniaminkiem PlusLigi.  BBTS po dobrych próbach Daltona Sinouskiego wypracował remis 20:20, co zapowiadało emocje. Gracze GKS-u zdołali obronić dwie piłki setowe po widowiskowych obronach i doprowadzić do gry na przewagi, ale zakończył ją blok na Gonzalo Quirodze doprowadzający do tie-breaka.

Agresywne wejście bielszczan w ostatniego seta dało im prowadzenie 4:2, na które GKS reagował atakami Szymańskiego i Quirogi po bloku rywali. To pomogło gospodarzom odwrócić wynik, a po autowym ataku BBTS-u z prawej strony prowadzili już 10:7. Wydawało się, że przy tak rozpędzonej i pewnej siebie drużynie końcowe zwycięstwo było kwestią czasu, ale ekipa z Katowic nie była w stanie wykorzystać trzech z rzędu piłek meczowych i konieczna była interwencja przerwą na żądanie. Ostatecznie dzieła dopełnił Szymański (15:12).

GKS Katowice – BBTS Bielsko-Biała 3:2 (25:22, 23:25, 25:18, 26:28, 15:12)

 

Turniej w Katowicach: GKS lepszy od Cuprum Lubin, Jastrzębski Węgiel od beniaminka

W Katowicach zakończyły się kolejne sparingowe zmagania drużyn PlusLigi. W pierwszym meczu rozegrane zostały trzy sety, choć wynik nie był klasycznie siatkarski. GKS Katowice 2:1 pokonał Cuprum Lubin, a trenerzy postanowili zakończyć spotkanie przy takim wyniku. W drugim pojedynku wicemistrzowie Polski nie dali większych szans beniaminkowi z Bielska-Białej, triumfując pewnie 3:0.

Zespoły z Katowic i Lubina rozegrały trzysetowy sparing. Pierwsza partia padła łupem gospodarzy z Katowic, którzy w jej drugiej połowie wyszli na dwupunktowe prowadzenie i już go nie oddali do końca tej części meczu. Od początku drugiej odsłony dominowali goście z Lubina. Podopieczni Pawła Ruska szybko odskoczyli, a potem jedynie powiększali swoją zaliczkę i wygrali 25:15.

Trzeci set rozpoczął się po myśli ekipy Grzegorza Słabego, która dobrze radziła sobie w ofensywie. W końcówce GKS miał nawet sześć oczek przewagi (21:15), ale rywale zdołali zmniejszyć straty. Nie na tyle, aby dogonić katowiczan, ci ostatecznie triumfowali 25:22.

Na przestrzeni całego spotkania GKS lepiej radził sobie w ataku, choć miał mniej stabilne przyjęcie. Trener Słaby dał odpocząć kilku graczom, a z dobrej strony pokazał się Damian Domagała. Atakujący wywalczył 16 oczek, notując 58% skuteczności.

Po stronie Cuprum Lubin liderem był Adam Lorenc, który zapisał na swoim koncie 14 punktów i 63% udanych ataków.

GKS Katowice – Cuprum Lubin 2:1 (25:20, 15:25, 25:22)

 

HOKEJ

hokej.net – GieKSa z kompletem punktów. Trzecia porażka JKH!

W najciekawiej zapowiadającym się meczu 3. kolejki Polskiej Hokej Ligi JKH GKS Jastrzębie przegrał na własnym lodzie z GKS-em Katowice 1:2. Tym samym podopieczni Róberta Kalábera ponieśli już trzecią porażkę w tym sezonie.

Pierwsza tercja rozpoczęła się od ataków gości. Pierwszą szansę miał Bartosz Fraszko, ale Bence Bálizs bez problemu obronił jego strzał. Gospodarze wyszli na prowadzenie w trzeciej minucie. Po znakomitym podaniu Dominika Jaroszaw sytuacji sam na sam z Johnem Murrayem znalazł się Patryk Pelaczyk. Rosły napastnik nie kombinował i posłał gumę pod poprzeczkę.

Chwilę później powinno być już 2:0, ale Łukasz Nalewajka z bliskiej odległości trafił tylko w parkan „Jaśka Murarza”. Dobre okazje mieli też Maciej Urbanowicz i Mark Kaleinikovas, ale katowicki golkiper znów zaimponował refleksem.

Po zmianie stron lepiej radzili sobie goście, którzy szybko odpowiedzieli, wykorzystując okres gry w przewadze. Po kapitalnym dograniu Brandona Magee z ostrego kąta krążek w bramce JKH umieścił Bartosz Fraszko. Od tamtej pory katowiczanie praktycznie nie wychodzili z tercji JKH i co chwilę bombardowali bramkę brązowych medalistów poprzedniego sezonu.

Napór przyniósł efekt w 37. minucie. Gumę w tercji środkowej przejął Igor Smal, odegrał do Shigekiego Hitosato, a ten soczystym i, co najważniejsze, precyzyjnym uderzeniem pokonał Bence Bálizsa – Mistrzowie Polski po dwóch odsłonach prowadzili 2:1.

W ostatniej części gry jastrzębianie ruszyli do ataków, a goście skutecznie je odpierali. Na półtorej minuty przed końcem meczu trener Róbert Kaláber poprosił o czas, a następnie zdecydował się na manewr z wycofaniem bramkarza. Nie przyniósł on zamierzonego efektu i pełna pula pojechała do Katowic.

Ten mecz z perspektywy JKH GKS Jastrzębie wyglądał znacznie lepiej w porównaniu do poprzednich spotkań, jednak szwankowała skuteczność.

 

Jeden gol zdecydował. GieKSa skuteczniejsza w Tychach!

W 4. kolejce Polskiej Hokej Ligi hokeiści GKS Tychy przegrali na własnym lodowisku z GKS Katowice 0:1. Jedynego gola zdobył w przewadze Hampus Olsson. Świetne zawody rozegrał John Murray, który obronił wszystkie 34 strzały.

Derby Śląska zapowiadały się niezwykle emocjonująco. Na trybunach pojawiło się ponad 2 tysiące widzów, a całe spotkanie było twarde i momentami zapierające dech w piersiach. Pachniało fazą play-off, a sezon dopiero się rozpoczął!

Obie drużyny przystąpiły do tego spotkania agresywnie i z pełną parą . Każda z drużyn miała swoje szanse, ale ze swoich obowiązków znakomicie wywiązywali się obaj bramkarze: Tomáš Fučík i John Murray. Ich rywalizacja to osobny rozdział tego spotkania.

Po przerwie więcej szans wykreowali sobie tyszanie. W 22. minucie krążek w siatce umieścił Jean Dupuy, ale sędziowie nie zaliczyli tego trafienia. Powód? Rozjemcy uznali, że Radosław Galant przeszkadzał w interwencji “Jaśkowi Murarzowi”.

Czterdzieści minut gry nie przyniosło zmiany rezultatu i stało się jasne, że o wyniku przesądzi jeden błąd. W 45. minucie podwójną karę mniejszą otrzymał Bartosz Ciura, a katowiczanie stanęli przed świetną okazją.

Okres gry w przewadze na gola zamienił Hampus Olsson, który po zagraniu Grzegorza Pasiuta przeciągnął w bramce Tomáša Fučíka, a następnie pokonał go precyzyjnym uderzeniem z bekhendu.

Tyszanie ruszyli do odrabiania strat, ale John Murray pewnie strzegł swojego posterunku. Na niespełna minutę przed końcem regulaminowego czasu gry Andriej Sidorienko poprosił o czas, a chwilę później zdecydował się na manewr z wycofaniem bramkarza. Nie przyniósł on zamierzonego efektu, choć znakomite sytuacje mieli Radosław Galant i Roman Szturc. Pełna pula pojechała do Katowic.

 

Niewykorzystane przewagi się zemściły. GieKSa ograła Cracovię!

W ramach 5. kolejki rozgrywek Polskiej Hokej Ligi naprzeciwko siebie stanęły zespoły reprezentujące nas w Hokejowej Lidze Mistrzów. Ostatecznie to GKS Katowice pokonał Comarch Cracovię na ich terenie.

W starcie pomiędzy pucharowiczami zdecydowanie lepiej weszli zawodnicy Comarch Cracovii, którzy w początkowej fazie meczu dwukrotnie mieli okazję do gry w przewadze. Pierwsze osłabienie GKS-u Katowice zostało wykorzystane przez Patryka Wronkę, jednak sędziowie dopatrzyli się tam zagrania wysokim kijem i gol nie został uznany. Druga przewaga krakowian była już zdecydowanie gorsza i nie zagrozili oni bramce Johna Murraya. W 15. minucie swoją sposobność do rozgrywania przewagi liczebnej otrzymali mistrzowie Polski. Katowiczanie długo utrzymywali się przy krążku, aż ten dotarł do Pasiuta, który otworzył wynik spotkania. Ostatecznie to goście zjeżdżali na pierwszą przerwę prowadząc.

Druga tercja to zdecydowanie aktywniejsza gra mistrzów Polski, którzy próbowali podwyższyć prowadzenie, jednak w 28. minucie Comarch Cracovia zdołała wykorzystać grę w przewadze i za sprawą Erika Němca doprowadziła do wyrównania. Od 34. minuty zaczęło się piekło dla hokeistów GKS-u Katowice. Najpierw na ławce kar wylądował Matias Lehtonen chwilę później Teemu Pulkkinen i mistrzowie Polski musieli bronić się w podwójnym osłabieniu. Minutę później Jakub Wanacki przewinił i w boksie kar GieKSy znajdowało się już trzech graczy. „Pasy” nie zdołały wykorzystać żadnej przewagi, jednak przed końcem drugiej tercji na ławkę kar powędrowali jeszcze Maciej Kruczek i Grzegorz Pasiut i krakowianie w trzeciej części gry ponownie stanęli przed szansą na zdobycie gola przeciwko podwójnie osłabionej GieKSie.

Katowiczanie drugi raz w tym spotkaniu odparli ataki „Pasów”, którzy nie wykorzystali podwójnej przewagi. Wszystko zemściło się na nich w 50. minucie kiedy to katowiczanie, za sprawą Brandona Magee, po raz drugi wykorzystali grę w przewadze. Formalności trafieniem do pustej bramki dopełnił Bartosz Fraszko.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice

Odszedł od nas Sztukens

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Dotarła do nas smutna wiadomość o śmierci kibica GKS Katowice Grzegorza Sztukiewicza.

Grzegorz kibicował GieKSie „od zawsze” – jeździł na wyjazdy już w latach 90. Był także członkiem Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Na kibicowskim forum wpisywał się jako NICKczemNICK, ale na trybunach był znany jako Sztukens.

Ostatnie pożegnanie będzie miało miejsce 4 września o godzinie 14:00 w Sanktuarium  św. Antoniego w Dąbrowie Górniczej – Gołonogu. 

Rodzinie i bliskim składamy najszczersze kondolencje. 

 

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

GieKSa znów na koniec karci Górnik

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W przerwie reprezentacyjnej spotkały się drużyny GKS Katowice i Górnik Zabrze. Półtora tygodnia po ligowym Śląskim Klasyku, mogliśmy na Bukowej znów oglądać derbową rywalizację, tym razem w formie meczu kontrolnego.

W 10. minucie, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Łukowskiego, Arkadiusz Jędrych uderzał głową, ale nad poprzeczką. W 25. minucie GKS miał idealną okazję do zdobycia bramki. Znów po kornerze wykonywanym przez Łukowskiego, piłkę zgrywał Jaroszek, ta po rykoszecie leciała w kierunku bramki, gdzie na wślizgu jeszcze próbował ją wepchnąć do bramki Łukasiak, jednak obrońcy Górnika wybili piłkę z linii bramkowej. Po pół godziny pierwszą okazję miał Górnik – z około 17 metrów uderzał Chłań, ale czujny Rafał Strączek złapał piłkę. W 37. minucie do prostopadłej piłki z chaosu doszedł Eman Marković, który wyszedł sam na sam i płaskim strzałem pokonał Loskę. Chwilę później z kontrą ruszyli katowiczanie, Błąd i Rosołek mieli naprzeciw jednego obrońcę, Maciej zdecydował się na strzał, ale przeniósł piłkę nad poprzeczką. W 43. minucie ponownie Rosołek uderzał z dystansu, ale bez problemu dla Loski. Do przerwy GKS prowadził posiadając lekką przewagę. Górnik nie zagroził poważnie naszej bramce.

W przerwie trener dokonał kilku zmian w składzie. W 50. minucie po zwodzie uderzał na bramkę Wędrychowski, ale bramkarz bez problemu poradził sobie z tym strzałem. Chwilę później wdzierał się w pole karne Massimo, ale został powstrzymany. W 55. minucie znakomitą okazję miał Zahović, który dostał od Massimo piłkę i z centrum pola karnego uderzał na bramkę, jednak nasz golkiper świetnie interweniował. W 68. minucie Bród podał do Swatowskiego, ten uderzał kąśliwie, ale bramkarz wybił na róg. Po chwili korner wykonywał Rejczyk, a Jędrych uderzał głową, minimalnie niecelnie. W 74. minucie do wybitej przed pole karne piłki dopadł Chłań i strzelił mocno, ale świetnie interweniował nasz golkiper. Po chwili jednak było 1:1, gdy po rzucie rożnym najwyżej wyskoczył rekonwalescent Barbosa i mocnym strzałem głową doprowadził do wyrównania. W 82. minucie Galan uderzał z dystansu, ale prosto w ręce bramkarza. Trzy minuty przed końcem koronkową akcję przeprowadził… Klemenz z Buksą, a ten pierwszy po odegraniu znalazł się w idealnej sytuacji, jednak po nodze rywala strzelił nad poprzeczką. W 90. minucie katowiczanie przeprowadzili decydującą akcję. Galan podał do Swatowskiego, ten mocno wstrzelił, a na wślizgu Buksa strzelił zwycięską bramkę. Druga połowa była już bardziej wyrównana, a momentami Górnik osiągał lekką przewagę. Jednak to katowiczanie okazali się zwycięzcami i podobnie jak w ligowym klasyku na Nowej Bukowej, w samym końcu strzelili zwycięską bramkę.

3.09.2025 Katowice
GKS Katowice – Górnik Zabrze 2:1
Bramka: Marković (37), Buksa (90) – Barbosa (74)
GKS: (I połowa) Strączek – Rogala, Jędrych, Paluszek (8. Jaroszek), Wasielewski, Łukowski – Błąd Bosch, Łukasiak, Marković – Rosołek.
(II połowa) Strączek – Bród, Klemenz, Jędrych, Rogala (60. Trepka), Łukowski (60. Galan) – Wędrychowski, Bosch (60. Milewski), Marković, Rejczyk, – Buksa
Górnik: (wyjściowy skład): Loska – Olkowski, Szcześniak, Pingot, Lukoszek, Chłań, Donio, Goh, Dzięgielewski, Zahović, Massimo. Grali także: Podolski, Tsirogotis, Barbosa.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna kobiet

Post scriptum ze Słowenii

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Turniej kwalifikacyjny do Ligi Mistrzyń był spełnieniem marzeń – GieKSa wygrała dwa mecze i awansowała do ostatniej rundy eliminacji. Drużyna prezentowała się doskonale i zapewniła sobie przynajmniej cztery kolejne mecze w Europie. Zapraszamy Was do zapoznania się z naszym podsumowaniem wyjazdu do Słowenii, w którym uchylimy trochę „redakcyjnej kuchni”!

  1. Na mecz wyjechaliśmy we wtorkowy poranek w trzy osoby. Do granicy między Austrią i Słowenią czekały nas same autostrady, jednak samo przejście graniczne (widoczne w grafice do tego wpisu) było „doskonale” zabezpieczone – wąska droga, przejazd niemalże przez podwórka okolicznych domów i niespotykane na głównych drogach ostre zakręty.
  2. Przez całą drogę na miejsce towarzyszyły nam pola, głównie kukurydzy. Zgadzało się to z naszymi oczekiwaniami wobec terenów byłej Jugosławii.
  3. Jeszcze tego samego dnia postanowiliśmy wybrać się na oba obiekty – w Radenci i Murskiej Sobocie, co okazało się bardzo dobrym pomysłem. Obiekt w Radenci jest skrzętnie schowany pośród pól kukurydzy i niemal przeoczyliśmy prowadzącą do niego trasę.

    Stadion w Radenci

  4. W drugi dzień udaliśmy się na kawę do popularnej sieci fast foodów i tam szybko okazało się, że niesłusznie oceniliśmy stan postępu technologicznego kraju. Jedzenie dostarczane do stolików było za pomocą robotów, a trawniki kosiły urządzenia bez udziału człowieka.

    Robo-kelner

  5. Następnego dnia odpowiednio wcześniej zameldowaliśmy się na terenie stadionu, dostrzegając przy tym minusy – murawa była bardzo nierówna i zupełnie zniszczona w polach bramkowych. Same zawodniczki przyznawały, że dało się to odczuć, ale nikt na to przesadnie nie narzekał.
  6. Odbiór akredytacji był pierwszym sygnałem, że z językami obcymi wcale nie jest w Słowenii tak kolorowo. Jak się później okazało, pani ochroniarz chciała dopytać czy jesteśmy z klubowych mediów. Koniec końców wspólnymi wysiłkami udało się wszystko wytłumaczyć i odebrać kolorowe plakietki.
  7. Niezastąpiony ojciec Katarzyny Nowak zjawił się z przygotowaną flagą-banerem. Los chciał, że idealnie wpasowała się swoimi wymiarami w wielkość sektora, przez co prezentowała się jeszcze lepiej. Wraz z dopingiem kilkunastu gardeł pozwoliło to stworzyć namiastkę atmosfery godnej meczu Mistrzyń Polski.

    Flaga rozwieszana przez kibiców podczas turnieju w Słowenii

  8. Mecz półfinałowy wygraliśmy bardzo pewnie, co potwierdziła Karolina Koch, choć upał i narastająca bezradność Kazachstanek znacząco wpłynęły na intensywność starcia w drugiej połowie. Piłkarki w doskonałych humorach podeszły pod trójkolorowy sektor, a ich nastrój znalazł także odzwierciedlenie w pomeczowych wywiadach.
  9. W trakcie podróży na drugi półfinał (w Murskiej Sobocie) padło zasadne pytanie dotyczące wyboru jadłodajni. Z pomocą przyszedł jednak szyld na stadionie, bowiem sponsorem głównym i tytularnym kobiecej drużyny jest pizzeria „Nona”, co po polsku oznacza dosłownie pizzerię „Babcia”.
  10. Przejście spod stadionu Mury do restauracji jest spacerem przez niemal całe miasto, czyli… nieco ponad 2 kilometry. Już z daleka można było zauważyć, że dla właściciela jest to coś więcej, niż tylko sponsoring. Obok restauracji znaleźć można wielką piłkę z herbem ZNK Mury, przy wejściu stoi Puchar Kraju, a w samym menu jest kilka fotografii drużyny.

    Gostilna-Pizzeria Nona, sponsor tytularny ZNK Mury

  11. Jedzenie było, jak na Babcię przystało, wyśmienite i mogliśmy w doskonałych nastrojach powrócić do piłkarskich emocji. Na stadion większość kibiców przemieszczała się pieszo, co w połączeniu z ich czarno-białym ubiorem tworzyło ładny dla oka efekt.
  12. Sklep Mury zlokalizowany jest w zewnętrznej części trybuny. Choć produktów nie jest zbyt wiele, są dobrej jakości i ładnie zaprojektowane. Niemałą część stanowiły produkty skierowane do młodszych kibiców, którzy w licznej grupie pojawili się na meczu swojej drużyny.
  13. Doping po stronie ZNK Mury prowadził samotny ultras, który przez pełne 90 minut wołał „tri, štiri, Mura!” doprowadzając wszystkich do śmiechu, ale i granic cierpliwości. Zadbał także o oprawę pirotechniczną, odpalając świecę dymną. Na stadionie pojawiło się około 1000 osób, jednak to niewielka grupa ze Słowacji okazała się głośniejsza, wnosząc bęben i wuwuzelę.

    Stadion ZNK Mura, trybuna za bramką

  14. Sam stadion jest zgrabny, choć przejścia są niewielkie i przy otwarciu jedynego punktu gastronomicznego powodowało to zatory.
  15. Po emocjonującym starciu porozmawialiśmy z jedną ze zwyciężczyń, czyli Joanną Olszewską, która niedawno dołączyła do lokalnej drużyny i z marszu stała się kluczową zawodniczką. Ucieszyła się z faktu, że w Katowicach nadal jest ciepło wspominana, jednak nie zamierzała przez to ułatwiać zadania swoim byłym koleżankom.
  16. Między meczami odwiedziliśmy Soboski Grad, czyli pałac w samym centrum miasta, który jednak lata świetności ma już za sobą. Obok niego znajdował się zadbany park i pomnik upamiętniający wydarzenia z czasów II Wojny Światowej. Ewidentnie Słoweńcy mają jeszcze przed sobą problem związany z dekomunizacją (dopisek – kosa).

    Pomnik upamiętniający poległych żołnierzy

  17. Kwestie spacerów po okolicznych terenach są mocno dyskusyjne, bowiem każdy chodnik jest też drogą rowerową, po której mogą (a w zasadzie muszą) poruszać się także motorowery i skutery.
  18. W jeden dzień zwiedziliśmy całą główną ulicę, jednak mimo niewielkich rozmiarów miasto posiada kilka miejsc wartych odwiedzenia.
  19. Ciekawym punktem na gastronomicznej mapie Murskiej Soboty jest „Bunker”, czyli postapokaliptyczny bar. W Polsce rzadko można spotkać tak klimatyczny wystrój, dodatkowo połączony z doskonałą kuchnią.
  20. W tak zwanym międzyczasie udaliśmy się także do hotelu, w którym zamieszkały przyjezdne drużyny. Zawodniczki miały bardzo komfortowe warunki i niezbędne zaplecze, a wokół były liczne parki i inne miejsca do zabicia nudy. Celem naszych odwiedzin było przeprowadzenie wywiadu z Klaudią Słowińską, czego efekty już niedługo ukażą się na naszej stronie.
  21. Przed weekendem nasi sąsiedzi na szczęście już się wymeldowali, bowiem emocje w meczu z Radomiakiem nam się udzieliły i po strzelonych bramkach zdarzyło się nam zakłócić ciszę nocną. Brawo drużyna!
  22. W sobotę nadszedł czas na mecz o 3. miejsce i kosztował on nas naprawdę wiele w kwestii emocjonalnej – przez godzinę gry zdążyliśmy się porządnie wynudzić.

    Autokar Spartaka Myjava

  23. Największą atrakcję postanowiła zapewnić sędzia, w dość kontrowersyjny sposób prowadząca spotkanie. Po jednym z incydentów odesłała na trybuny fizjoterapeutę Spartaka Myjava, który do końca meczu wygłaszał swoje komentarze dotyczące sędziowania.
  24. W ostatniej akcji meczu BIIK Shymkent zdobył bramkę i doprowadził Słowaczki do rozpaczy, długo nie mogły się po tym pozbierać. Jeden z kibiców z frustracji rzucił swoim bębnem na murawę, na szczęście nie wyrządzając nikomu krzywdy. Ostatecznie dość szybko go odzyskał od ochrony.
  25. Chcieliśmy przed wyjazdem odwiedzić festiwal balonów, który miał budzić zainteresowanie na całym świecie. Problemem okazała się pogoda, która zmusiła organizatorów do odwołania wydarzenia, więc nic z naszych planów nie wyszło.

    Jezioro Sobosko, na drugim brzegu teren festiwalowy

  26. Skończyło się na rzucie oka na sztuczne jezioro pozostałe po żwirowni, w którym woda była bardzo przejrzysta. Wszystko znajdowało się niedaleko autostrady.
  27. Deszcze nie zamierzały ustąpić, więc pojawiliśmy się na stadionie Fazanerija (po polsku: Bażantarnia) na dwie godziny przed finałem. Kilka minut po naszym wejściu rozpętała się prawdziwa ulewa i byliśmy sobie wdzięczni za ten pomysł.

    Zawodniczki wychodzą na finał turnieju

  28. Na sektorze wywieszono trójkolorową flagę z podpisami piłkarek oraz pokazaną wyżej „Fans on tour”, co wzbudziło niemałe zainteresowanie na trybunach. Kibice gospodyń byli jednak bardzo sympatyczni, dołączając nawet do wspólnych zdjęć.
  29. GieKSa zupełnie kontrolowała to spotkanie, a gdyby nie Joanna Olszewska i niezliczone spalone, spokojnie moglibyśmy zamknąć mecz już w pierwszej połowie. Z każdą sekundą byliśmy bliżej triumfu, ale też i zatopienia obiektu, bowiem deszcz jedynie się nasilał.
  30. Na całe szczęście nie było potrzeby przerwania meczu, a GieKSa uzyskała upragniony awans. Tytuł na relację podrzucił kilka dni temu redaktor Shellu – GieKSa Pa(n)ny!
  31. Historyczny sukces piłkarki świętowały wraz z kibicami, całkowicie zagłuszając pustoszejący stadion. Europa da się lubić!
  32. Na meczu zameldował się prezes Sławomir Witek, który był pod wrażeniem determinacji fanów podążających za drużyną oraz wyników obu sekcji piłkarskich w tym tygodniu.
  33. Oprócz kibiców gospodyń, sukcesu pogratulował nam także sam właściciel pizzerii Nona – naprawdę sympatyczny gest i ciepło będziemy wspominać nasz pobyt w tym regionie.

    Świętowanie zwycięstwa w finale

  34. Na bocznym boisku zebrało się już pół centymetra deszczu, gdy jeszcze przeprowadzaliśmy krótkie (ze względu na warunki atmosferyczne) wywiady z zawodniczkami oraz trener Karoliną Koch.
  35. Opuszczenie zalewającego się stadionu nie należało do najłatwiejszych, jednak piłkarki (w szczególności rozśpiewana Kinga Seweryn) były zbyt uradowane, by im to przeszkadzało.
  36. Zespół udał się do hotelu na imprezę zasłużony odpoczynek, a my wyruszyliśmy w drogę powrotną do Katowic. Ta zdawała się przebiegać znacznie szybciej, w końcu wracaliśmy po zobaczeniu dwóch doskonałych występów GieKSy.
  37. W niedzielę odbyło się losowanie trzeciej rundy eliminacyjnej, a w niej przyjdzie nam zmierzyć się 11 i 18 września z holenderskim FC Twente. Pierwszy mecz zagramy u siebie na Arenie Katowice. Bądźcie tam razem z uKochanymi, bo zasłużyły na wsparcie! Zadanie będzie niezwykle trudne, ale gramy do końca!

Do zobaczenia na meczach GKS Katowice w europejskich pucharach!

Za wszystkie teksty, wywiady, zdjęcia, wideo, relacje i inne medialne materiały na naszej stronie z turnieju na Słowenii odpowiadał redaktor Fonfara, który był wspierany przez redaktora Flifena. Pozostałe dwie osoby pojechały typowo turystycznie-kibicowsko, a za całą pracę i relacjonowanie przygody uKochanych w Europie podziękowania należą się wyżej wymienionym. – dopisek od kosy.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga