Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Piłka nożna kobiet Prasówka Siatkówka

Tygodniowy przegląd mediów: Wystawieni do wiatru

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki oraz hokeja GieKSy. Prezentujemy naszym zdaniem, najciekawsze z nich.

Piłkarze GieKSy wygrali z Zagłębiem Sosnowiec w czwartej kolejce Fortuna I Ligi, 3:1. Prasówkę po tym meczu przeczytacie TUTAJ. Piłkarki w ramach przygotowań do nowego sezonu rozegrały mecz sparingowy z TS ROW-em Rybnik, Nasza drużyna wygrała 6:1 (5:1). Był to ostatni test-mecz przed startem rozgrywek. Bramkarka GKS-u Kinga Seweryn otrzymała powołanie na zgrupowanie Goalkeeper PRO.

Siatkarze wrócili do treningów, za wyjątkiem Micah Ma’a, który chce rozwiązać kontrakt. W ubiegłym tygodniu hokeiści rozpoczęli przygotowania do sezonu 2022/23.

 

PIŁKA NOŻNA

kobiecyfutbol.pl – 10 młodych bramkarek powołanych na zgrupowanie Goalkeeper PRO

Polski Związek Piłki Nożnej opublikował listę bramkarek powołanych na zgrupowanie Goalkeeper PRO. Stawi się na nim dziesięć utalentowanych zawodniczek.

Konsultacja szkoleniowa potrwa od 15 do 17 sierpnia w Siedlcach. Projekt ten jest cyklicznie realizowany już od trzech lat. Ma na celu rozwój utalentowanych bramkarek, które zyskują możliwość specjalistycznego treningu skupionego na ich pozycji. W treningach nie biorą bowiem udziału zawodniczki z pola, a same bramkarki.

Na najbliższe zgrupowanie Goalkeeper PRO powołanych zostało dziesięć młodych piłkarek. Sześć z nich reprezentuje na co dzień kluby Ekstraligi, natomiast cztery pozostałe szkolą się w ekipach z niższych szczebli. Najbardziej znaną kibicom uczestniczką zbliżających się treningów jest Kinga Seweryn. Bramkarka GKS-u Katowice może się już pochwalić bowiem dwunastoma występami na najwyższym ligowym szczeblu. Osiem z nich zanotowała będąc na wypożyczeniu w ROW-ie Rybnik. Co ciekawe, na najbliższej konsultacji szkoleniowej w Siedlcach stawią się aż dwie piłkarki reprezentujące Śląsk Wrocław – Natalia Skiba oraz Hanna Wieczerzak.

 

SIATKÓWKA

siatka.org – Grzegorz Słaby: zaczynamy ten okres, który jest najtrudniejszy

GKS Katowice rozpoczął przygotowania do nowego sezonu PlusLigi. Zespół spotkał się prawie w komplecie. – Czekaliśmy, żeby się spotkać na pierwszych zajęciach w hali. Zaczynamy ten okres pracy, który moim zdaniem jest najtrudniejszy dla wszystkich. Treningi będą objętościowo spore, do tego dwa razy dziennie i przed nami sporo pracy – opowiedział o pierwszych dniach przygotowań szkoleniowiec katowiczan Grzegorz Słaby.

PlusLiga swój sezon rozpocznie na początku października i już teraz większość klubów zaczęła przygotowania do zbliżających się rozgrywek.

– Czekaliśmy, żeby się spotkać na pierwszych zajęciach w hali. Zaczynamy ten okres pracy, który moim zdaniem jest najtrudniejszy dla wszystkich. Treningi będą objętościowo spore, do tego dwa razy dziennie i przed nami sporo pracy – zapowiedział trener GKS-u Grzegorz Słaby.

Jego zespół w poprzednich rozgrywkach awansował do fazy play-off PlusLigi, co było sporym sukcesem. – Przygotowania będą podobne do poprzednich, które jak pokazał sezon PlusLigi, okazały się owocne. Cały czas próbujemy coś udoskonalać, dodawać coś nowego, żeby ten trening był urozmaicony – mówił szkoleniowiec, który poprowadzi GKS w kolejnych rozgrywkach PlusLigi.

To dopiero pierwszy tydzień przygotowań, w który siatkarze wchodzą spokojnie, a przed startem nowego sezonu GKS zagra między innymi w PreZero Grand Prix PLS, a w końcowym etapie przedsezonowych treningów z pewnością rozegra kilka meczów kontrolnych. – W najbliższych dniach będziemy pracować dwa razy dziennie, w siłowni i w hali. Większość tych pierwszych treningów odbywa się bez skakania, będziemy stopniowo zwiększać obciążenia i dążyć do tego, żeby przygotować zespół do treningów w szóstkach – zapowiedział Grzegorz Słaby.

 

Bartosz Mariański: mamy tutaj speców od siatkówki plażowej

Siatkarze GKS-u Katowice rozpoczęli przygotowania do nowego sezonu PlusLigi. Zanim jednak rozpoczną rywalizację w hali, czeka ich udział w turnieju siatkówki plażowej PreZero Grand Prix. – Myślę, że jedziemy się przede wszystkim dobrze bawić i nic sobie nie zrobić – mówi Bartosz Mariański.

– Myślę, że te rozgrywki przypominają bardziej grę w hali, bo zasady są halowe jakby nie patrzeć. Można odbijać palcami, kiwać piłkę, więc myślę, że zasady obowiązują halowe. Ale po tym podłożu, po piasku też trzeba się umieć poruszać i myślę, że nie każdy to potrafi. Mamy tutaj speców od siatkówki plażowej i jedziemy w fajnych nastrojach – dodał zawodnik.

Bartosz Mariański przyznał, że w turnieju PreZero Grand Prix chodzi przede wszystkim o dobrą zabawę, ale nie ukrywał, że zwycięstwa też będą ważne, bo budują dobrą stronę mentalną zespołu.

GKS Katowice rozpocznie rywalizację w turnieju w Krakowie od meczu z Cerrad Enea Czarnymi Radom. Początek spotkania zaplanowano na 11 sierpnia na godzinę 12:45.

 

sportdziennik.com – Wystawieni do wiatru

Micah Ma’a ma ważny kontrakt z katowickim klubem, ale na treningi się nie stawił. Chce bowiem grać w Turcji.

Katowiczanie rozpoczęli przygotowania do nowego sezonu. W pierwszych zajęciach bierze udział większość zawodników. Brakuje tylko Micaha Ma’a i nie wiadomo czy w ogóle dalej będzie występował w GieKSie. Amerykański rozgrywający zapragnął bowiem przenieść się do Turcji. Mimo obowiązującej umowy podpisał kolejny kontrakt z jednym z tamtejszych klubów, stawiając swojego dotychczasowego pracodawcę w fatalnej sytuacji.

„Dnia 20 maja 2022 agent Micaha Ma’a poinformował GKS Katowice o chęci rozwiązania kontraktu Zawodnika, obejmującego sezon 2022/2023. Mimo trudnego momentu na rynku transferowym i braku dostępnych alternatyw Klub podjął rozmowy z Zawodnikiem na temat rozwiązania umowy za porozumieniem stron. Zawodnik nie przystał na ofertę Klubu, z kolei GKS Katowice nie mógł zaakceptować propozycji Zawodnika, która narażałaby Klub na poważne straty finansowe, sportowe i wizerunkowe. W związku z tym Klub poinformował Zawodnika, że kontrakt na sezon 2022/2023 pozostaje w mocy” – czytamy (pisownia oryginalna) w specjalnym oświadczeniu klubu.

Mimo tych argumentów siatkarz, mający za sobą występy w reprezentacji USA, 31 maja przysłał do GKS mail z informacją, że rozwiązuje umowę „ze względu na nieuzasadnione zachowanie klubu”. Katowiczanie nie przyjęli jego wypowiedzenia. „Z uwagi, że nie zaistniała żadna z przesłanek zawartych w kontrakcie umożliwiających rozwiązanie umowy przez Zawodnika, spółka GKS GieKSa Katowice S.A. oświadczyła Zawodnikowi, że wypowiedzenie przez niego umowy nie wywołuje skutku prawnego i umowa zawarta 1 sierpnia 2021 roku pozostaje w mocy” – odpisali.

Działacze katowickiego klubu nie kryją oburzenia postawą Amerykanina i zamierzają walczyć o swoje. Poinformowali o zdarzeniu Międzynarodową Federację Siatkówki (FIVB), Polski Związek Piłki Siatkowej oraz Polską Ligę Siatkówki.

„Mimo wezwań do stawienia się na rozpoczęcie przygotowań Micah Ma’a nie pojawił się w Katowicach i poinformował Klub o braku woli wznowienia treningów z naszym zespołem. Tym samym GKS GieKSa Katowice S.A. nie miała innego wyjścia, jak rozpocząć procedury dyscyplinarne wobec Zawodnika przewidziane w regulacjach PLS S.A. i FIVB. Stosowne dokumenty zostały już wysłane i czekają na rozpatrzenie.

Nasz Klub pozostaje na stanowisku, że wiąże go ważny kontrakt z Micahem Ma’a i oczekuje jego przyjazdu w najbliższych dniach. Aby zagwarantować odpowiedni poziom sportowy drużyny i właściwą jakość przygotowań do nadchodzącego sezonu, Klub 1 sierpnia rozpoczął poszukiwania zawodnika celem uzupełnienia składu” – poinformowali działacze.

Postępowanie Amerykanina postawiło GKS w bardzo trudnym położeniu. Klub stracił jednego z czołowych swoich graczy, a do tego na kluczowej pozycji. Ma’a bowiem należał do najlepszych rozgrywających Plus Ligi. Wystąpił w 29 spotkaniach, w których wywalczył 104 punkty, co na rozgrywającego jest więcej niż przyzwoitym wynikiem. Jego atutem jest też zagrywka, o czym świadczy 30 asów. Szybkie znalezienie następcy będzie piekielnie trudne, bo obecnie na rynku nie ma wyboru. Większość klasowych siatkarzy ma już bowiem podpisane umowy z klubami.

Niestety, katowiczanie w walce o sprawiedliwość wydają się być na straconej pozycji. Świadczą o tym przykłady innych polskich klubów. Z podobnymi problemami kilka lat temu zmagał się Jastrzębski Węgiel, konkretnie z Francuzem Kevinem Tillie oraz Słoweńcem Tine Urnautem. Pierwszy wolał skorzystać z intratnej propozycji z Chin, Urnaut z kolei wybrał Zenit St. Petersburg. W tym drugim przypadku jastrzębianie przynajmniej nie byli stratni finansowo, bo rosyjski klub wykupił transfer.

– To nie jest pierwszy taki przypadek w polskiej lidze, ani w naszym klubie. Możemy sobie po swojemu sprawę komentować, ale regulaminy światowej i europejskiej federacji dopuszczają takie możliwości. Chronią interesy zawodnika, kluby nie mają żadnych szans. To bardzo zły trend, ale musimy sobie poradzić – denerwował się wtedy Adam Gogol, prezes Jastrzębskiego Węgla.

Mimo podpisanych kontraktów w taki sposób zawodników traciły też Asseco Resovia (John Gordon Perrin) oraz PGE Skra Bełchatów (Taylor Sander).

 

HOKEJ

sportdziennik.com – Spod bandy. Mistrzowie na lodzie

Hokeiści GKS-u Katowice mają przed sobą debiut w Hokejowej Lidze Mistrzów (CHL) i walkę o obronę mistrzowskiej korony.

Wczoraj zgodnie z tradycją, na lodowisku „Jantor” w Katowicach-Janowie, rozpoczęli przygotowania specjalistyczne. Na zajęciach pojawiło się 23 zawodników, w tym nowe twarze: Japończyk Shigeki Hitosato, Fin Niko Mikkola oraz dwaj Szwedzi Christian Blomqvist i Hampus Olsson. Kadra zespołu nie została jeszcze zamknięta i działacze rozglądają się za zagranicznymi zawodnikami. Zajęcia na tafli oraz w siłowni będą uzupełniane meczami kontrolnymi z czołowymi zespołami ekstraligi. Pierwszy przewidziano 10 sierpnia z Comarch Cracovią na wyjeździe, ale w planie jest jeszcze 5 sparingów. 1 i 3 września GieKSa rozegra na „Jantorze” pierwsze spotkania w CHL, ze szwedzkim Roegle BK oraz szwajcarskim Lions Zurych.

Awizowany wcześniej Amerykanin Devin Penzeca, przebywający na testach, opuścił już Katowice i – podobno – przeniósł się do Nowego Targu, by ewentualnie „załapać” się do „Szarotek”. Natomiast hokeiści GKS-u do „Satelity” wrócą dopiero na koniec września, bo dopiero wtedy lodowisko zostanie zamrożone. Katowiccy hokeiści znów są więc skazani na tułaczkę, ale to nie nowina…

[…] Działacze związkowi ulegli presji opinii środowiska i postanowili powołać Komisję Dyscyplinarną, która będzie organem doradczym dla szefowej Polskiej Hokej Ligi, Marty Zawadzkiej. W skład komisji weszli: Przemysław Kępa (przewodniczący), były sędzia liniowy i główny, a także byli reprezentanci kraju: Tomasz Jaworski (członek zarządu PZHL), Waldemar Klisiak, Artur Ślusarczyk oraz Krzysztof Zapała. To oni mają analizować kontrowersyjne zdarzenia, których podczas meczów ligowych nie brakuje. Ich stanowisko zapewne będzie miarodajne, wszak wszyscy mają za sobą bogate doświadczenie, zaś jej szef nieraz miał okazję orzekać w spornych sytuacjach.

 

hokej.net – Fraszko: Mam nadzieję, że stworzymy drużynę, która będzie jeszcze lepsza

Hokeiści GKS-u Katowice w poniedziałek powrócili do wspólnych zajęć, które odbywają się na tafli „Jantoru”. Katowiczanie przeszli testy medyczne i rozpoczęli przygotowania do sezonu.

– Przerwa była niby długa, ale jednak krótka. Szybko to zleciało, ale fajnie, że już trenujemy praktycznie w pełnym składzie. Tak, że nic tylko cieszyć się i trenować – przyznał Bartosz Fraszko.

Na zajęciach pojawili się wszyscy świeżo pozyskani gracze, a więc fiński obrońca Niko Mikkola, szwedzcy napastnicy Christian Blomqvist i Hampus Olsson oraz pierwszy Japończyk w historii GieKSy Shigeki Hitosato.

– W naszej kadrze zostało wielu chłopaków z poprzedniego sezonu. Fajnie, bo już się znamy, ale mam nadzieję, że nowi zawodnicy szybko się zaaklimatyzują i stworzymy drużynę, która będzie jeszcze lepsza niż ta z zeszłego sezonu – zaznaczył „Fracho”.

Wcześniej podopieczni Jacka Płachty trenowali indywidualnie według specjalnie przygotowanych rozpisek. Dziś najpierw przeszli testy kondycyjne, a później odbyli zajęcia na lodzie.

– Ten tydzień zaczęliśmy testami, w zeszłym tygodniu mieliśmy treningi dla chętnych, dużo chłopaków było, a dzisiaj jeden trening i zaczynamy tą ciężką pracę – wyjawił 26-latek.

Przypomnijmy, że katowiczanie zagrają także w Hokejowej Lidze Mistrzów, gdzie w grupie D zmierzą się z Rögle Ängelholm, Zürich Lions oraz AV19 Székesfehérvár.

– Narazie jeszcze tego nie czuję, ale myślę, że gdy już poczuję tę atmosferę meczową, to ten dreszczyk emocji się pojawi – zakończył.

 

Maciaś pod lupą mistrza Polski

Kacper Maciaś po przygodzie z hokejem juniorskim w Czechach postanowił poszukać klubu w Polsce. Aktualnie przebywa na testach w ekipie GKS-u Katowice.

Wychowanek nowotarskiego Podhala w dość młodym wieku wyjechał do Ostrawy, aby szkolić się w Porubie. Tam też występował aż do poprzedniego sezonu.

Ofensywnie usposobiony obrońca w minionym sezonie rozegrał 43 spotkania, zdobywając w nich 21 punktów za 7 bramek i 14 asyst. Na ławce kar spędził 53 minuty, a w klasyfikacji plus/minus wypadł na +1.

Wystąpił także na Mistrzostwach Świata U20 Dywizji IB, podczas których w 5 meczach zanotował 1 asystę.

W rozmowie z nami w ramach serii „Młodzi za granicą” przyznał jednak, że nie zamierza kontynuować swojej kariery w Czechach i poszukuje klubu w Polsce. Dzisiaj już wiemy, że obecnie przebywa na testach w zespole mistrza Polski GKS-u Katowice.


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Losowanie PP: Koncert życzeń GieKSa.pl

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Już jutro o godzinie 12:00 w siedzibie TVP Sport odbędzie się losowanie 1/8 finału Pucharu Polski. W stawce pozostało już tylko 16 drużyn: 10 ekip z ekstraklasy, 4 drużyny z I ligi, 1 z II ligi oraz 2 z III ligi. Postanowiliśmy podzielić się z Wami naszymi typami i marzeniami dotyczącymi rywala w nadchodzącej rundzie. A co przyniesie los? Zobaczymy już we wtorkowe południe.

Fonfara
Ciekawym pojedynkiem bez wątpienia byłby mecz z Polonią Bytom i możliwość spotkania Jakuba Araka, który właśnie w naszym klubie się przecież odblokował. Najgorszymi opcjami wydają się być Raków Częstochowa i Piast Gliwice, bowiem rywale o takim podejściu do piłki nożnej dodatkowo zabierają kibicom chęć przychodzenia na mecze w środku tygodnia.

Kosa
Na pewno chciałbym uniknąć (dokładnie w takiej kolejności): Górnika, Jagiellonii, Rakowa i Lecha. Z pozostałymi ekstraklasowiczami możemy zagrać, choć oczywiście preferowałbym wtedy domowe spotkanie.

Natomiast z pewnych wyjazdów, czyli wylosowania drużyn z niższych lig, to ciekawie wyglądałaby Avia (niedaleko, niska liga) oraz Polonia Bytom (lokalnie, dawno nie graliśmy). Wyjazdowicze nie obraziliby się zapewne także na Śląsk we Wrocławiu.

Ciekawostką jest to, że jeśli wylosujemy na wyjeździe Raków, Widzew, Jagiellonię lub Lechię, to… w 2025 roku zagralibyśmy aż trzy wyjazdowe spotkania z tymi rywalami.

Flifen
Najśmieszniej byłoby zagrać przeciwko Wiśle Kraków lub Pogoni Szczecin. W przypadku wygrania z jakimikolwiek kontrowersjami, z którymkolwiek z tych klubów, content na Twitterze Alexa Haditaghiego bądź Jarka Królewskiego byłby nieziemski. Natomiast pod względem poziomu sportowego i kibicowskiego dobrym losowaniem byłaby Polonia Bytom, która powinna być na spokojnie do ogrania, a i frekwencja w takim meczu nie powinna zawieść.

Misiek
Najbardziej chciałbym zagrać z Avią Świdnik lub Zawiszą Bydgoszcz lub Polonią Bytom, ponieważ to są stadiony, na których jeszcze nie byłem. Najbardziej nie chciałbym zagrać z Rakowem Częstochowa, ponieważ znów byłyby dwa mecze koło siebie w pucharze i w lidze, oraz nie widzi mi się wyjazd do Chojnic w środku tygodnia z powodu mało atrakcyjnego rywala i odległości.

Kazik
Z osobistych pobudek to Śląsk Wrocław, w zeszłym sezonie nie było mi dane tam pojechać, a teraz może się uda. Nie wiem, gdzie Polonia Bytom będzie grała ewentualnie ten mecz, ale jechać tam na ten orlik ze sztuczną trawą i granulatem niespecjalnie mi się uśmiecha… jeszcze Jakub Arak coś strzeli, a lubię go i nie chcę tego zmieniać 🙂

Marek
Przez tyle lat czekaliśmy na Puchar Polski jak na okno do Ekstraklasy z nadzieją, aby uchyliło się chociaż odrobinę i pozwoliło oddychać tym samym powietrzem co krajowa elita… Dzisiaj tuzy Ekstraklasy otwierają listę drużyn, z którymi nie chcemy grać na tym etapie. To najlepszy dowód na to, jaki skok wykonaliśmy przez ostatnie dwa lata: nomen omen lata świetlne! Z uwagi na zależności rodzinne (kuzyni z Dolnego Śląska kibicujący Śląskowi) najbardziej chciałbym trafić Śląsk na wyjeździe. U siebie zdążyliśmy zagrać i razem z kuzynami oglądaliśmy to „widowisko” na starej Bukowej. We Wrocławiu z uwagi na Święta nie mieliśmy szans się spotkać. Poza tym z uwagi na cykl „Okiem rywala” łapię kontakt z przedstawicielami innych klubów – z jednymi gorszy, z drugimi lepszy i czasem wbijamy sobie różne szpilki 😉 Tym kluczem chciałbym trafić na Widzew (pozdrawiam Michał) lub Koronę (piona Michał i marxokow). Górnik za to dopiero w finale, najlepiej na Śląskim, bo 3 maja córka ma komunię, więc logistyka byłaby łatwiejsza 😂 Rywali z niższych lig trochę się boję, z uwagi na stan boiska w grudniowe popołudnie, ale bytomski orlik powinien być wtedy jak najbardziej zdatny do użytku 😜 Tak czy inaczej, sam fakt, że w listopadzie rozmawiamy jeszcze o GieKSie w Pucharze Polski jest dla mnie powodem do uśmiechu. Czas na kolejny krok w stronę Narodowego.

Błażej
Przede wszystkim dla mnie zawsze liczy się awans, a będzie łatwiej o kolejną rundę, grając z niżej notowanym rywalem. By nie jeździć daleko, życzyłbym sobie Avię Świdnik. Polonia Bytom niby fajny rywal, ale chyba tylko jeśli mielibyśmy grać na Śląskim. Granie na Orliku w grudniu z rywalem, który dobrze się prezentuje, może nie być takie proste. Jak mamy grać z kimś z Ekstraklasy to najlepiej u siebie z Piastem. Widać po wywiadach, że trenerowi Górakowi zależy mocno by w tym roku grać w PP na wiosnę, pewnie taki cel postawili sobie przed drużyną i chcą go skutecznie realizować. Fajnie byłoby to zrealizować, bo granie na wiosnę w PP byłoby małą nowością dla nas.

Jaśka
Ja napiszę króciutko: wszyscy byle nie Górnik, mamy ostatnio złe wspomnienia z nimi odnośnie pucharu Polski.

Shellu
Na pewno nie chciałbym trafić na Wisłę Kraków. Nie dość, że mecz na wyjeździe, to jeszcze z piekielnie mocnym i rozpędzonym rywalem. Spokojnie – zmierzymy się z nimi w ekstraklasie. Zdecydowanie chciałbym też uniknąć Korony czy Górnika. Jeśli chodzi o zespoły z ekstraklasy, to nie pogardziłbym Widzewem, nawet jeśli byłby na wyjeździe. Musimy tę ekipę w końcu przełamać. Polonia Bytom i Śląsk Wrocław nie byłyby złe. Nie pogardziłbym także powrotem do Chojnic, z uwagi na ładnie położony stadion i dobre wspomnienia. A najbardziej kuriozalnym losowaniem będzie Raków na wyjeździe i dwa mecze przy Limanowskiego w grudniowym mrozie – na tym najzimniejszym stadionie w Polsce 😉

Kontynuuj czytanie

Felietony

I co, niedowiarki?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Mam satysfakcję, nie powiem. Może to i małostkowe, bo stwierdzenie „a nie mówiłem?”, często dotyczy jakichś utarczek, sporów, w których jedna strona chce coś udowodnić drugiej. Często jednak ta chęć „żeby było po mojemu” dotyczy pokazania, że coś poszło źle (tak jak przewidywałem), że ktoś nie dał rady (tak jak mówiłem). Tutaj jest inaczej. Mam satysfakcję, że zaraz po meczu z Lechem Poznań, kiedy wielu kibiców zmieszało drużynę i trenera z błotem – napisałem felieton przypominający, w jakim jeszcze niedawno byliśmy miejscu, jakie mieliśmy kryzysy i z jakiego bagna udawało nam się wygrzebać. I że teraz nie należy odtrąbiać sportowego upadku GieKSy i desperacko nawoływać do zmiany trenera. Kazimierz Greń mówił kiedyś „ruda małpo, ja jeszcze żyję”. Widziałem nie światełko, a duże światło. Widziałem, że GieKSa w końcu zaczęła grać swoje w Płocku, a i mecz z Lechem był dobry, choć przegrany. I poszło.

Oczywiście po felietonie czytałem standardowe opinie, że nie można żyć przeszłością, nie ma nic za zasługi i tak dalej. Że Górak słaby i należy go zmienić.  Tyle, że ja nie pisałem o zasługach i obojętnym przechodzeniu obok porażek. Pisałem o tym, że ten trener, z tymi (niektórymi) zawodnikami był w kryzysie i potrafił z niego – nawet spektakularnie – wychodzić. I że słabszy początek sezonu, który i tak nie jest dramatyczny, bo jesteśmy „jedynie” na pograniczu strefy spadkowej, absolutnie nie jest momentem na zburzenie wszystkiego i drastyczne ruchy. Nie będę już przytaczał inwektyw w kierunku szkoleniowca i nazwijmy to – bezceremonialnego nawoływania, żeby opuścił nasz klub. Bo osoby, które wygłaszają takie tezy w taki sposób pokazują, że nie mają krzty szacunku. Nie wiem ile tych osób jest, bo mocno rozmija się to, co widzę na stadionie z tym, co w internecie. Może te moje artykuły są bezzasadne, bo może to są boty lub jakaś cyberwojna i podstawieni ludzie przez jakieś konkurujące kluby. Ale pisząc poważnie – skala tego, co w słabszym okresie GieKSy czytam w komentarzach i opiniach, jest porażająca. Na szczęście nie dotyczy to trybun.

O tym, że niektóre osoby są niereformowalne napiszę dalej. Większość kibiców bowiem się cieszy. Cieszy z tego, że od meczu z Lechem Poznań, GieKSa wskoczyła na jakieś niebywałe obroty i wygrała cztery kolejne mecze – trzy w lidze, jeden w Pucharze Polski. Jeśli chodzi o ekstraklasę to pierwszy taki wyczyn od 22 lat. W poprzednim, tak radosnym przecież sezonie, katowiczanom nie udało się triumfować w trzech kolejnych meczach. I tu dochodzimy do pewnych mitów, powielanych przez wielu. Te mity obowiązywały już na wiosnę, obowiązują i teraz.

Otóż utarło się, jaka to jesień zeszłego roku była wspaniała. Banda zakapiorów i tak dalej. GieKSa grająca z polotem, bezkompromisowo i bez kompleksów. I przede wszystkim – wygrywająca w bardzo dobrym stylu z Jagiellonią i Pogonią. I to wystarczyło by na koniec roku cieszyć się z 23 punktów. Na wiosnę pojawiły się narzekania na słabszą grę GKS, że to już nie jest taka postawa jak jesienią. Tymczasem GKS punktował na tyle solidnie, że do końca sezonu zapewnił sobie jeszcze 26 oczek i to w mniejszej liczbie spotkań, bo przecież jesienią jedno było awansem. Szybkie utrzymanie na pięć kolejek przed końcem. Ale nie – trzeba było ponarzekać, że jest słabiej.

Od początku obecnego sezonu niepokoiliśmy się o nasz zespół. GieKSa punktowała bardzo słabo i po czterech kolejkach miała na koncie tylko jeden remis u siebie z Zagłębiem. Media i wszelkiej maści specjaliści ochrzciły nas głównym kandydatem do spadku. Uwierzyli też w to chyba niektórzy kibice. Będzie ciężko wygrać choćby jeden mecz i tak dalej, bo w ogóle zobaczcie na ten świetny Radomiak. Potem było nieco lepiej i nawet katowiczanie wygrali z Arką czy tymże Radomiakiem, ale na wyjazdach nasz zespół nadal grał fatalnie i przegrał cztery mecze. To jednak ciągle powodowało zaledwie balansowanie na granicy bezpiecznej strefy i dopiero w którymś momencie GKS znalazł się pod kreską. Nie poprawiło na długo nastrojów zwycięstwo w Pucharze Polski z Wisłą Płock (może dlatego, że tak mało ludzi to widziało) i remis z płocczanami. Po porażce z Lechem wiadro pomyj się wylało.

Minęły trzy kolejki. I teraz – po czternastej serii gier i tej kapitalnej… serii – warto odnotować, że GKS Katowice ma o jeden punkt więcej niż w analogicznym momencie poprzedniego sezonu! Tak – już byliśmy wówczas i po wspomnianych triumfach z Jagą i Portowcami, byliśmy również po rozgromieniu Puszczy 6:0. I nadal mieliśmy punkt mniej niż teraz. Więc ja się pytam – do czego my porównujemy i dlaczego mityzujemy poprzednią jesień. Tak – była pełna emocji i kapitalnych wrażeń. Ale patrzmy przede wszystkim na matematykę. I w żadnym wypadku nie chodzi mi o to, by teraz tamten okres zdewaluować. Chodzi o to, by się teraz otrząsnąć i spojrzeć na obecną sytuację bardziej rzetelnie. A wygląda to tak, że na początku sezonu było fatalnie, potem trochę lepiej, ale nadal źle, w końcu pojawiły się nadzieję na lepsze jutro w grze, choć jeszcze niekoniecznie w wynikach. Ale te też przyszły i wystarczyły dwa tygodnie od Motoru do Niecieczy, aby obecną sytuacją prześcignąć punktowo tamtą jesień. I dodać bonus w postaci Pucharu Polski.

Na całokształt wpływają poszczególne mecze, jak i cała runda. Ale wpływają także serie. I tak się składa, że rok temu w tym momencie byliśmy po remisie ze słabym Śląskiem oraz porażkach z Legią i Koroną Kielce, do tego po wtopie z Unią Skierniewice. To był najgorszy moment rundy, a pewnie i całego sezonu. Teraz wydaje się – miejmy nadzieję – że najgorszy punktowo okres mieliśmy we wrześniu. Ale te składowe rok temu i teraz sumują się na lekki plus obecnego sezonu. Oczywiście jest to dynamiczne – bo za kolejkę może się ten bilans zmienić. Rok temu w piętnastej serii wygraliśmy z Cracovią. Teraz gramy z Piastem.

Jednak wczoraj – o zgrozo – zobaczyłem kolejne komentarze. Halloween ma swoje przerażające prawa. I tu mi ręce i witki opadły już zupełnie. Może byłem naiwny, ale chyba jednak łudziłem się, że niektórych da się zadowolić. W trakcie meczu w Niecieczy, po pierwszej połowie, widziałem kolejne lamenty, jak to GKS nie ma pomysłu na grę i dał się zdominować. Boże… po trzech zwycięskich meczach, przy prowadzeniu do przerwy na wyjeździe z bezpośrednim rywalem do utrzymania, jeden czy drugi płacze w necie, że GKS dał się zdominować Termalice. Pamiętajcie panowie piłkarze i trenerzy – nie możecie się nisko bronić. Musicie ciągle bez ustanku atakować, być na połowie rywala, najlepiej mieć posiadanie piłki w okolicach 80 procent. Wtedy kibic GKS będzie zadowolony. A jeśli taka Termalica nas przyatakuje – bijmy na alarm. To nic, że niecieczanie mieli na tyle niewiele jakości, że jakoś szczególnie nie zagrozili bramce Strączka. Ważne, że okresowo mieli trochę więcej piłki na naszej połowie, oddali kilka strzałów z dystansu czy wątpliwej jakości strzały z pola karnego, które chyba z litości statystycy zsumowali do xG 1,70, bo nijak nie miało się to do obrazu tych uderzeń i rzeczywistego zagrożenia.

Utrata kontroli to była w Lublinie. Utrata była w końcówce w Łodzi. Tutaj – z perspektywy trybuny – nie miałem jakiejś wielkiej obawy o nasz zespół. Taką obawę miewam często, tym bardziej, że na stadionie dynamikę rywala odbiera się jakoś bardziej niż w telewizji. Więc bałem się jak cholera, że Korona w końcówce wyrówna, bałem się trochę, że do remisu doprowadzi ŁKS. W Niecieczy tego stresu nie miałem. Oczywiście różne rzeczy się w piłce dzieją i jak pisałem ostatnio – GKS lubi coś zmajstrować – ale widziałem dużo pewności w poczynaniach defensywnych naszych zawodników, którym najwidoczniej coś „kliknęło” i przestali robić głupie błędy. Za głowę złapałem się tylko raz – gdy Marcel Wędrychowski zrobił Marcela Wędrychowskiego, czyli poszedł bez głowy ze swojego pola karnego i stracił piłkę, po czym była groźna sytuacja. No dobra, kręciłem też głową przy Rafale Strączku, który musi trochę lepszym klejem smarować rękawice, bo ten obecnie używany jest chyba przeterminowany i nie ma właściwości klejących. Poza tym jednak golkiper swoje strzały wybronił, a obrona spisała się na tyle dobrze, że bez większych błędów zaliczyła drugie z rzędu czyste konto w lidze.

W porównaniu z tym co było na początku sezonu, obecnie jest ekstremalnie dobrze. Zróbmy eksperyment myślowy. Wyobraźmy sobie, że taka Legia wygrywa na wyjeździe z Motorem 5:2, u siebie z Koroną 1:0, na wyjeździe w Niecieczy 3:0 i z tym ŁKS w Pucharze Polski 2:1. Może nie byłoby wybitnych zachwytów, ale w Warszawie wszyscy byliby zadowoleni. Mateusz Borek z uznaniem mówiłby, że Legia w końcu złapała dobry, solidny rytm i temu czy tamtemu trenerowi przy Łazienkowskiej należy dać spokojnie pracować. A gdyby na przykład te wyniki osiągnął Piast, Radomiak czy Arka? Wtedy jestem pewien, że kibice GKS spoglądaliby z zazdrością i mówili – czemu u nas nie może się stworzyć taka efektowna i skuteczna ekipa?

Trener i drużyna po raz kolejny udowadniają, że można na nich liczyć i potrafią się wygrzebać z mniejszych czy większych tarapatów. Widać, że to extra ekipa ludzi wiedzących, co mają robić. Ale nie tylko chodzi tu o piłkarzy. Można odnieść wrażenie, że i trenerzy odnaleźli swoje miejsce na ziemi i ta ekipa to naprawdę Sztab przez duże „S”. Rafał Górak dobrał sobie tych ludzi i razem z nimi przechodził trudne czasy. Dariusz Mrózek, Dariusz Okoń, Marek Stepnowski czy Jarosław Salachna oraz cała reszta nie-piłkarzy w drużynie robią świetną robotę, która skutkuje tym, że – mimo że czasem jest ciężko – GKS wychodzi na prostą. To oni wyprowadzają GieKSę na prostą w naprawdę trudnych okolicznościach, w tych trudach ekstraklasy, w której poziom się podnosi permanentnie, a GKS – z tymi samymi ludźmi – jeszcze niedawno był w piłkarskiej otchłani.

Dalej mogę nawiązać do czasów pierwszej ligi i zapytać – czy jeszcze dwa lata temu spodziewalibyśmy się, że GKS rozegra dwa mecze z rzędu na wyjeździe wygrywając różnicą trzech bramek? Przecież w dwóch ostatnich sezonach w pierwszej lidze w sumie były tylko trzy takie mecze. Czy spodziewalibyśmy się, że w jakiejkolwiek konfiguracji (zaległe mecze, środek kolejki) będziemy w tabeli nad Legią? Przecież bralibyśmy to absolutnie w ciemno.

Trener mówił o tym, jaki mecz z Lechem był w jego oczach dobry. Wiadomo, że liczy się wynik, ale już w poprzednich sezonach w gorszych momentach twierdził, że widzi dobrą grę i to powinno zacząć przynosić punkty. Dokładnie to samo przerabiamy teraz. GKS we wcześniejszych meczach potracił punkty czasem tam, gdzie nie powinien. Teraz to się wszystko wyrównuje, choć każde ostatnie zwycięstwo jest zasłużone, no – może z Koroną z przebiegu bardziej adekwatny był remis, ale zawsze mówię, że jeśli w takim meczu któraś drużyna wygra jedną bramką – to jest to jednak zasłużone.

Tabela jest niebywale spłaszczona. GieKSa w trakcie kolejki podskoczyła aż o pięć miejsc. Wiadomo, że ktoś nas wyprzedzi, choć… nadal jeszcze my możemy też przeskoczyć Pogoń czy Raków, bo tam liczy się bilans bramkowy. Najważniejsze w tym momencie jest zyskiwać przewagę nad drużynami ze strefy spadkowej oraz nie dawać odskoczyć innym w pobliżu. W meczach o sześć punktów katowiczanie wygrali z Motorem i Termaliką, zdobyli też bonusowe trzy oczka z Koroną. Mamy już dużą przewagę nad Piastem i Termaliką, a jeśli w kolejnym spotkaniu nasz zespół wygra z ekipą z Gliwic – możemy mieć dwie drużyny odsadzone już tak daleko, że tylko kataklizm będzie mógł doprowadzić do tego, żeby GieKSę dogoniły.

Poświęcę jeszcze dwa słowa piłkarzom. Defensywa naprawdę zrobiła się solidna, nie robi już głupich błędów, piłkarze grają pewnie i odpowiedzialnie. Po raz kolejny chcę wyróżnić Lukasa Klemenza, nie tylko za gola, bo to oczywiście ważny dodatek, ale za postawę w defensywie. Zawodnik gra twardo, z poświęceniem i odpowiedzialnie. Dobrze się na to patrzy. Marten Kuusk też swoje robi. Obrona zrobiła progres i to jest kluczowe w osiąganiu dobrych wyników.

Walczy o to swoje miejsce Marcel i mam nadzieję, że w końcu strzeli swojego upragnionego gola. Kacper Łukasiak też próbuje, próbuje się wstrzelić od początku sezonu, ale jeszcze nie może. Natomiast patrząc na to, że dublet zaliczył Eman Marković, który w końcu dał efekt, myślę, że dwójka „szczecinian” wkrótce również trafi do siatki.

O Panu Piłkarzu Bartku Nowaku to za chwilę stanie się nudne, żeby pisać. Zawodnik po prostu co mecz daje takie piłki, że naprawdę można się zastanawiać od ilu lat to najlepszy piłkarz w barwach GKS Katowice. W poprzednim sezonie zawodnik miał trochę przebłysków, dawał już takie „ciasteczka”, ale często mieliśmy zastrzeżenia, że za rzadko. A teraz co mecz po prostu wiąże krawaty na ekstraklasowych boiskach. Teraz po prostu będzie dla mnie szokiem, jeśli trener Jan Urban nie powoła go do reprezentacji. Jestem pewien, że Bartek na najbliższe zgrupowanie kadry pojedzie!

Trochę błędów nasz sztab popełnił – nikt bezbłędny nie jest. Postawienie na początku sezonu i oparcie ataku na Macieju Rosołku i Aleksandrze Buksie to była fatalna decyzja. To jednak odróżnia nasz sztab od innych, że szybko reagują. O Macieju i Aleksandrze nikt już nie pamięta, choć wiadomo Rosołek zmaga się z urazami. Natomiast teraz jedyną i słuszną koncepcją w ataku jest Adam Zrelak i Ilja Szkurin. Na Adama trzeba chuchać i dmuchać, bo to świetny piłkarz i znów miał udział przy golu. A Ilja jako zmiennik i strzela bramki, i asystuje – tak jak przy drugim trafieniu Markovića. Do tego naprawdę miło widzieć, jak zawodnik się cieszy po golach i meczach – powtórzę to, co po ŁKS – mam nadzieję, że Białorusin znalazł swoje piłkarskie miejsce na ziemi.

Oczywiście sezon trwa i w piłce nic – w tym przede wszystkim forma – nie jest dana raz na zawsze. Poza tym to tylko i aż sport. Statystyka też robi swoje. Więc może się zdarzyć tak, że GKS z Piastem nie wygra. Bo zagra słabszy mecz, bo coś nie wyjdzie, bo dostaniemy czerwoną kartkę, czy właśnie zadziała statystyka, w której cztery zwycięstwa z rzędu w lidze to jakaś anomalia. Należy się z tym liczyć i nie wpadać znów w minorowe nastroje w przypadku braku wygranej. Przede wszystkim liczy się trend. Wiadomo, że wszystkiego się nie wygra, ale chodzi o to, by wygrywać dość często i przegrywać dość rzadko. Wtedy naprawdę wszystko będzie w jak najlepszym porządku.

Jednak to GieKSa jest w gazie, a Piast ma swoje potężne problemy. Piast gra o życie i o to, by nie stać się takim Śląskiem z zeszłego sezonu, który tak okopał się na ostatnim miejscu, że nawet bardzo dobre wyniki na wiosnę nie uchroniły wrocławian przed spadkiem. Nóż na gardle to jednak jedno, a drugie to po prostu obecna forma, mental i jakość piłkarska. Gliwiczanie grają po prostu bardzo źle i na ten moment piłkarsko to GKS jest o dwie klasy lepszy. Jeśli nasz zespół utrzyma swoją dyspozycję, będziemy faworytem w tym spotkaniu. Tylko ten ciężar trzeba unieść.

GKS wytrzymał fizycznie i piłkarsko tę siedmiodniówkę świetnie. Były zwycięstwa, była jakość, nie było słaniania się na nogach. Logistycznie, kadrowo i realizacyjnie – majstersztyk. Zadanie nie tylko piłkarzy, ale przede wszystkim trenerów i sztabu medycznego zostało wykonane celująco.

Doceniajmy więc cały czas to, co mamy, bo mamy ekipę fajnych ludzi, którzy walczą na tej piłkarskiej wojnie zarówno w pokojach trenerów, w szatni, jak i na boisku. Nie ma ani jednego powodu, by w przypadku słabszych meczów dokonywać gwałtownych ruchów i postponować zespół w komentarzach w internecie. Ta drużyna zasługuje na to, by ją wspierać. I rozwija się na naszych oczach, mimo że momenty są ciężkie. Grajmy. Kibicujmy. Projekt GKS Katowice Rafała Góraka trwa w najlepsze.

A zabawa kibiców i piłkarzy po wygranych meczach to coś, co jest jedną z kwintesencji i esencji piłki. Na trybunach, jak i na boisku – wzór. Piłkarze grają tak, jak kibice dopingują i odwrotnie. Dostroili się do siebie i pięknie to się odbywa z meczu na mecz.

Mamy dobry czas. Piękna jest ta ekstraklasa.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Coraz bliżej… Narodowy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do galerii z wyjazdu do Łodzi. GieKSa po bramkach Jędrycha i Szkurina zapewniła sobie awans do 1/8 STS Pucharu Polski. 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga