Hokej Piłka nożna Prasówka Siatkówka
Tygodniowy przegląd mass mediów: okazałe zwycięstwa w sparingach, siatkarze blisko historycznej gry w play-off…
Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ubiegłego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej i siatkówki GieKSy.
Piłkarze przygotowują się do wiosennych meczy ligowych na własnych obiektach i w ubiegłym tygodniu rozegrali jeden mecz sparingowy. Przeciwnikiem była drużyna trzecioligowa Gwarka Tarnowskie Góry. GieKSa wygrała 6:0 (4:0). W piątek piłkarki rozegrały ostatni sparing przed startem rozgrywek pucharowo – ligowych, z AZS PWSZ Wałbrzych. Zwycięstwo było jeszcze okazalsze, niż męskiej drużyny: Panie wygrały aż 9:0, prowadząc do przerwy 6:0.
Siatkarze rozegrali jedno spotkanie ligowe, wygrywając dość pewnie w Zawierciu z Aluron Virtu CMC 3:0.
W Polskiej Hokej Lidze, ze względu na udział reprezentacji Polski w turnieju kwalifikacyjnym do Zimowych Igrzysk Olimpijskich, trwa przerwa w rozgrywkach – najbliższy mecz drużyna rozegra w piątek (14.02), na wyjeździe z Podhalem.
PIŁKA NOŻNA
tylkokobiecyfutbol.pl – GieKSa zmiotła Wałbrzych. Pięć goli Sobkowicz
Tak – sparing, tak – przygotowania, ale wynik idzie w świat. W piątkowy wieczór w sparingowym spotkaniu GieKS Katowice podejmował inną ekstraligową ekipę AZS PWSZ Wałbrzych. Zespół Kamila Jasińskiego trapiony nadal kontuzjami i chorobami w stolicy Górnego Śląska zjawił się tylko z dwunastoma zawodniczkami i sromotnie poległ.
Gospodynie też mające swoje problemy wygrały aż 9:0. Pięć goli zdobyła Agata Sobkowicz, a po dwa gole dołożyły Kinga Kozak i Nadia Stanović.
Za tydzień GieKSa zagra dwumecz z TME GROT SMS-em Łódź w ćwierćfinale Pucharu Polski.
2×45.pl – Raport II liga: Hitowy transfer Ojaamy do Widzewa, Tabiś i Janiak zagrają w pierwszej lidze. Dwa transfery Legionovii
Widzew nie szalał na rynku transferowym, ale w sobotę podał bardzo ważną wiadomość. Kontrakt z zespołem podpisał między innymi były gracz Legii Warszawa, a ostatnio Miedzi Legnica, reprezentant Estonii, Henrik Ojamaa. Poza tym dwóch młodych graczy – Kacper Tabiś i Kacper Janiak, przenieśli się do pierwszoligowych klubów.
[…] Z GKS-u Katowice odszedł Kacper Tabiś. 20-letni pomocnik podpisał umowę z pierwszoligową Odrą Opole. Jesienią zagrał 12 meczów.
sportdziennik.com – Stadion dla GieKSy. Twarde reguły gry
Przekroczenie budżetu o 15, 20, 25 procent to dla nas pole do negocjacji i kompromisu, ale na pewno nie wzrost o 297 procent – mówi Waldemar Bojarun, wiceprezydent Katowic, o kosztach budowy nowego stadionu.
To kwestia najbliższych dni, gdy firma RS Architekci, projektant kompleksu sportowego w Katowicach, prześle do Urzędu Miasta kolejny już poprawiony kosztorys tej inwestycji. Tak wynika z zapowiedzi Waldemara Bojaruna, wiceprezydenta Katowic.
– Wierzę w rzetelność kosztorysantów, którzy wchodzą w skład zespołu architeckiego; i w to, że efekt będzie taki, jak określiliśmy w umowie – mówi Bojarun.
[…] Stadion wraz z kompleksem sportowym ma być gotowy w 2023 roku. Miasto miało 21 dni, by odnieść się do poprawionego przez projektantów kosztorysu.
– Odnieśliśmy się i wskazaliśmy zapisy, w których precyzyjnie określone są kwoty, za jakie stadion ma powstać.
Oczekujemy zatem rzetelnego podejścia do sprawy i przygotowania takiego projektu, który mieści się w granicach finansowych gotowych do poniesienia przez miasto. Ze strony Urzędu Miasta oraz Stowarzyszenia Architektów Polskich, które było organizatorem konkursu na koncepcję architektoniczną kompleksu sportowego, zostały dopełnione wszelkie formalności. RS Architekci jako zwycięzcy konkursu nie wypełnili jednak wszystkich stawianych przed nimi wymogów, a na to liczymy – podkreśla wiceprezydent Katowic.
[…] Jeszcze raz wiceprezydent Bojarun:
– Od samego początku miasto jasno i czytelnie stawiało reguły gry. Przedstawiciele SARP, najlepsi zawodowcy w tej branży, sami podkreślają, że taki kosztorys może wzrosnąć o 15, 20, może 25 procent, a nie 297 procent, jak w pierwszym projekcie złożonym przez firmę RS Architekci! W zapisach umowy i załącznikach do niej są określone wymogi i kwoty. Próba przesunięcia ciężaru odpowiedzialności na kogoś innego niż firmę RS Architekci jest przez nas odbierana bardzo negatywnie. Nie ma innej drogi.
dziennikzachodni.pl – Ostre strzelanie GieKSy z trzecioligowcem
[…] GieKSa objęła prowadzenie już w 4. minucie, kiedy do siatki trafił Adrian Błąd, po podaniu Szymona Kiebzaka. Katowiczanie chcieli pójść za ciosem – najpierw Kiebzak strzelił tuż nad poprzeczką, a potem Błąd nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bramkarzem Gwarka.
W 16. minucie podwyższył Maciej Stefanowicz i worek z bramkami się rozwiązał. GKS prowadził do przerwy 4:0.
Po przerwie GieKSa wyszła drugą jedenastką, która kontynuowała strzelanie. W 50. minucie strzelił Marcin Urynowicz. Dwadzieścia minut później szóstą bramkę dla GKS-u zdobył Patryk Szwedzik, który zaliczył skuteczną dobitkę i ustalił wynik.
SIATKÓWKA
sportdziennik.com – Rycerze bez zbroi
Katowiczanie rozbili w Zawierciu Aluron Virtu CMC i są o krok od wywalczenia historycznego, bo pierwszego w historii awansu do play offu. Dla zawiercian to dziewiąta porażka w dziesiątym meczu.
[…] „Jurajscy rycerze” na mecz wyszli mocno stremowani. Widać było, że presja wyniku – w Zawierciu nikt nie kryje, że celem minimum jest gra w play offie – mocno ich przytłacza.
Byli usztywnieni. W niczym nie przypominali samych siebie z początku sezonu, gdy odprawiali z kwitkiem kolejnych rywali, imponując siłą i dynamiką. Do tego grali bardzo nerwowo. Mieli ogromne kłopoty z dokładnym rozegraniem akcji.
[…] Katowiczanie od pierwszej piłki grali jak w transie. Z zimną krwią wykorzystywali problemy rywali. Postawili na mocną zagrywką. I trafiali. Serwisy Kamila Kwasowskiego, Wiktora Musiała oraz Rafała Szymury siały spustoszenie w szeregach Aluronu Virtu CMC.
Świetną robotę wykonywał także rozgrywający Jan Firlej. Wykorzystywał zarówno skrzydłowych, jak i środkowych, kompletnie gubiąc blok. Zwłaszcza jego współpraca z Miłoszem Zniszczołem przynosiła GieKSie mnóstwo korzyści.
Przyjezdni kontrolowali wydarzenia na parkiecie. Prowadzili pewnie. I każdą próbę przebudzenia się zawiercian, gasili w zarodku.
[…] Dla graczy GKS-u zwycięstwo ma potrójny smak. Po raz pierwszy w sezonie wygrali nie tracąc seta, po raz pierwszy w historii wygrali w Zawierciu, a do tego zrobili ogromny krok w kierunku występu w play offie. Mają już 7 punktów przewagi na ósmym Cuprum Lubin.
Aluron Virtu CMC Zawiercie – GKS Katowice 0:3 (22:25, 22:25, 19:25)
siatka.org – GKS Katowice bez straty seta w Zawierciu
Nadal w kryzysie pozostają siatkarze Aluron Virtu CMC Zawiercie. Podopieczni Marka Lebedewa tym razem przegrali przed własną publicznością i musieli uznać wyższość GKS-u Katowice. Goście ze stolicy Śląska od początku spotkania dobrze sobie radzili i nie pozwolili rywalom na zbyt wiele. Choć wydawało się, że gospodarze będą w stanie przedłużyć losy meczu, to świetna dyspozycja Rafała Szymury w polu zagrywki sprawiła, że katowiczanie nie stracili w Zawierciu ani jednego seta.
[…] MVP: Rafał Szymura
plusliga.pl – Aluron Virtu CMC Zawiercie – GKS Katowice 0:3
[…] Katowiczanie w 84 minuty rozprawili się z ekipą z Zawiercia. W pierwszym secie gości szybko wypracowali sobie bezpieczny dystans (8:4, 11:7). Miejscowi popełniali sporo błędów co było tylko wodą na młyn GKS-u. Przyjezdni wygrywali już 19:10. Zawiercianie zdołali zniwelować straty do „czterech” oczek (17:21) i wówczas trener Dariusz Daszkiewicz poprosił o czas. Po nim katowiczanie poprawili grę i wypunktowali rywala. Początek II seta sugerował, że licznie zgromadzona publiczność oglądać będzie bardziej wyrównane widowisko. Zawiercianie zatrzymali blokiem Wiktora Musiała i prowadzili 4:3, ale za chwilę w błyskawicznym tempie inicjatywę przejęli goście. Mocno we znaki miejscowym dawał się zagrywką Rafał Kwasowski i przewaga GKS-u znów zaczęła rosnąć (9:6, 12:8). „Jurajscy Rycerze” zdołali zniwelować straty do dwóch „oczek” ale na nic więcej już rywal im nie pozwolił. Jeszcze bardziej obiecujący dla gospodarzy był początek III seta. Wówczas to ekipa Aluron Virtu CMC wygrywała 8:5 i nagle oddała inicjatywę. Katowiczanie zdobyli z rzędu osiem punktów w czym duża zasługa świetnie zagrywającego Rafała Szymury. Katowiczanie wyszli na prowadzenie i nie oddali go już do końca, odnosząc bardzo cenne zwycięstwo w kontekście walki o udział w play-off.
Felietony Piłka nożna
Komu nie zależało, by zagrać?
Gdy wyjrzałem dziś za okno z pokoju hotelowego, zobaczyłem szron na pobliskich dachach. I tyle. Śniegu nie było ani grama, jedyne, co mogło nas przyprawiać o lekkie dreszcze to przymrozek i konieczność spędzenia tego meczu w tak niskiej temperaturze. Wiadomo jednak, że podczas dobrego widowiska można się porządnie rozgrzać i emocje sportowe niwelują jakiekolwiek atmosferyczne niedogodności. Głowiłem się, jak to jest, że w różnych rejonach Polski mamy atak zimy, a przecież okolice bieguna zimna, które teoretycznie najbardziej są narażone na popularny biały puch, tym razem są wolne od tego.
Gdy jechałem autobusem na mecz i zaczęło lekko prószyć – a było to o godz. 10.30 ani przez myśl nie przeszło mi, jak to się wszystko skończy. Po prostu – śnieg zaczął sobie padać, nie był to jakiś armagedon, a i same opady śniegu, choć były wyraźne, nie przypominały tych, które znamy z przeszłości.
Po wejściu na stadion zobaczyłem taką właśnie oprószoną murawę – niezasypaną. Białawo-zieloną lub zielonkawo-białą. Typowy widok, gdy mamy pierwsze opady śniegu w roku lub też szron po mroźnej nocy. Białe gunwo (że tak zejdziemy z romantycznej wersji o puchu) ciągle jednak z białostockiego nieba spadało. I w pewnym momencie rzeczywiście murawa stała się dość biała. Nie przeszkodziło to jednak obu drużynom oraz sędziom rozgrzewać się. Kibice wypełniali stadion, zwłaszcza ci z Jagiellonii jeszcze przed meczem głośno dopingując swój zespół. Sympatycy GieKSy powoli zaczęli wchodzić na sektor gości i też dali znać o sobie. Przyznam, że nie myślałem w ogóle o tym, że mecz może się nie odbyć. Nie miałem takiego konceptu w głowie.
Za łopaty wzięło się… kilka osób. Zaczęli odśnieżać pola karne. Wyglądało to tak, że na jednym skrzydle stało trzech chłopa i sami nie wiedzieli, jak się za to zabrać. „Gdzie kucharek sześć…” – powiedziałem Miśkowi. A na drugim skrzydle szesnastki jeden jegomość odśnieżył na kilka metrów szerokość pola karnego, pokazując, że „da się”. A tamci deliberowali. Do tej pory odśnieżone były tylko linie i wspomniany kawałek. Na drugim polu karnym natomiast jakiś artysta „odśnieżał” w taki sposób, że zagarniał, wręcz zdrapywał śnieg, zamiast go nabierać na łopatę. Nie trzeba być śnieżnym omnibusem, żeby wiedzieć, że średnio efektywna jest to metoda. Po niedługim czasie wszyscy położyli na to lachę i sobie poszli czy tam przestali działać.
Dopiero kilka minut przed meczem zorientowałem się, że sędzia się dziwnie zachowuje, wychodzi i sprawdza. Załączyłem Canal+, by nasłuchiwać wieści i tam było jasne, że arbiter Wojciech Myć sugerował, iż szanse na rozegranie tego spotkania są dość marne. Potem wyszedł na boisko jeszcze raz, ze swoimi asystentami i patrzyli, jak zachowuje się piłka. W moim odczuciu ta rzucana i turlana przez nich futbolówka reagowała normalnie, z odpowiednim odbiciem czy brakiem większego oporu przy toczeniu się po ziemi. Do końca miałem nadzieję, że mecz się odbędzie.
Sędzia jednak zadecydował inaczej. W wywiadzie dla Canal+ powiedział, że ze względu na zdrowie zawodników, a także ograniczoną widoczność – podejmuje decyzję o odwołaniu meczu. Podał też argument, że do pomarańczowej piłki przykleja się śnieg i tak jej nie widać. A linie, które zostały odśnieżone i tak za chwilę zostałyby zasypane.
Mecz się nie odbył.
Odniosę się więc najpierw do słów sędziego, bo już one są dla mnie kuriozalne. Odśnieżone linie po 40 minutach (także już po odwołaniu meczu) nadal były widoczne. I nie zanosiło się specjalnie na to, że mają zostać momentalnie zasypane. Nawet jeśli – to chwila przerwy w meczu lub po prostu w przerwie między dwiema połowami – pospolite ruszenie do łopat i gotowe. A argument o piłce to już kuriozum do kwadratu. Na Boga – przecież śnieg to nie jest jakiś klej czy oleista substancja. I nawet jeśli w statycznej sytuacji klei się do piłki, to jest ona cały czas KOPANA. Dla informacji pana Mycia – to powoduje drgania w futbolówce, a to (plus odbijanie się od ziemi) z piłki przyklejony kawałek śniegu strząsa. Więc naprawdę nie mówmy takich głodnych kawałków na głos, bo tylko wzmacniamy opinię o sędziach taką, a nie inną.
Trener Siemieniec już po decyzji mówił dla Canal Plus, że z punktu widzenia logistyki w rundzie jesiennej, nie na rękę jest im nie grać, w domyśle, że ten mecz trzeba będzie jeszcze gdzieś wcisnąć. Tylko przecież WIADOMO, że tego spotkania nie da się rozegrać jesienią, bo przecież po ostatnim meczu ligowym Jaga gra dwa razy w Lidze Europy plus jeszcze w środku grudnia zaległy mecz z Motorem. Więc z GKS musieliby zagrać tuż przed świętami, a przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie przedłuży rundy GieKSie o dwa tygodnie z powodu zaległego meczu. Niech więc trener Adrian nie robi ludziom wody z mózgu. Poza tym trener powiedział, że ze względu na stan boiska, była to jedyna i słuszna decyzja i trudno nie było odnieść wrażenia, że z powodu napiętego terminarza właśnie TERAZ, dłuższy oddech dla Jagiellonii to najlepsze, co może ich spotkać…
A Rafał Górak? Bardzo dyplomatycznie mówił, że rozumie decyzję sędziów, ale chyba trzy razy podczas wywiadu dał do zrozumienia, jakie miał zdanie… Panowie za zamkniętymi drzwiami rozmawiali, każdy dał swoje argumenty. Trener zwrócił uwagę, że ze względu na szczelnie wypełniony sektor gości mogło to wyglądać inaczej. Że białe linie widać i przy dobrej woli organizatora, boisko można byłoby doprowadzić do stanu używalności. Że taki wyjazd bez meczu to dodatkowe koszty dla klubu. Jakbym więc miał typować, to pewnie wyglądało to tak „ej Rafał, wiesz, jak jest, jaką mamy sytuację, wiem, że nie jest to wam na rękę, ale zgódź się na przełożenie meczu, odwdzięczymy się dobrym winkiem”… Być może więc ze względu na solidarność kolegów po fachu i gentelmen’s agreement, szkoleniowiec, mimo że wolałby zagrać – nie oponował.
No i właśnie. To jest pytanie – czy komuś zależało, żeby wykorzystać opady i meczu nie rozegrać? Powiem wprost – reakcja organizatora meczu na tę „zimę” jest mocno zastanawiająca i nie wiem, czy Jagiellonia nie powinna z tego tytułu ponieść konsekwencji. Powtórzę – klub nie zrobił absolutnie nic, żeby ten mecz rozegrać. Począwszy od prognoz – przecież atak zimy w Polsce był już wczoraj, więc nie można było nie zakładać, że podobna sytuacja powtórzy się w Białymstoku. A jeśli tak, to przygotowuje się zastępy ludzi – choćby na wszelki wypadek – do tego, żeby boisko odśnieżyć. Pamiętacie, co było w zeszłym sezonie w meczu Radomiaka z Zagłębiem? Momentalnie, w ciągu kilku minut płyta po nawałnicy zrobiła się biała. Tam też było ryzyko przerwania i odwołania meczu. Ale ludzie robili, co w swojej mocy, odśnieżali, jak tylko się da i spotkanie zostało dokończone. Wczoraj w Rzeszowie kompletnie zasypany stadion został odśnieżony i mecz również się odbył. A w Białymstoku? Nie było chętnych czy nie miało ich być? Mogli nawet tych żołnierzy wziąć, co to zawsze są na trybunach. Cokolwiek. A tutaj kilku ludzi z łopatą zaczęło nieskładnie machać, ale chyba ktoś im powiedział, że to bez sensu – no i przestali.
Nie będę wnikał, czy na takim boisku można grać czy nie. Jak bardzo wpływa to na zdrowie zawodników. Wiem, że w przeszłości takie mecze się odbywały i nikt nie płakał i nie zasłaniał się ani zdrowiem, ani terminarzem. GieKSa taki mecz rozgrywała z Arką Gdynia – pamiętny z niewykorzystanym karnym Adamczyka – i jakoś się dało. Nie jest to może najbardziej estetyczne widowisko, ale mecz jest rozegrany i jest z głowy.
Natomiast tu nie chodzi o to, czy na zaśnieżonym boisku można grać. Chodzi o to, że nikt nie zajął się odśnieżaniem. Dlatego cała ta sytuacja ostatecznie wydaje mi się po prostu skandaliczna. Dosłownie godzinkę śnieg poprószył – bez jakiejś większej nawałnicy – i odwołujemy mecz.
I tak – piłkarze pojechali sobie na drugi koniec polski, by pobiegać na murawie stadionu Jagiellonii. Klub zapłacił za hotel, wyżywienie, przejazd. Teraz będzie to musiał zrobić drugi raz – najpewniej na wiosnę. Kibice zrywali się o drugiej w nocy, niektórzy pewnie nawet nie poszli spać, by stawić się na zbiórkę w ciemnych Katowicach. Jechali w tak wielkiej liczbie przez cały kraj – też przecież zapłacili za bilety i przejazd. I dostali w bambuko, bo paru osobom nie chciało się wyjść i doprowadzić boisko do jako takiego stanu.
Uważam, że PZPN czy Ekstraklasa, czy kto tam zarządza tym całym grajdołkiem, nie powinien przyzwalać na taką fuszerkę. To jest kupa kasy i czas wielu ludzi, którzy zdecydowali się do Białegostoku przyjechać. To po prostu jest nie fair.
Nieraz bywały jakieś sytuacje czy to z pogodą, czy wybrykami kibiców i kapitanowie lub trenerzy obu drużyn zgodnie mówili – gramy/nie gramy. Była ta wyraźna jednogłośność. A czasem spór. Grano nawet po zapaści Christiana Eriksena – choć tam akurat uważam, że ta decyzja była fatalna (choć z drugiej strony to Euro, więc logistyka dużo trudniejsza). Tutaj zabrakło determinacji, żeby mecz rozegrać. Rozumiem trenera Góraka, że podszedł dyplomatycznie do sprawy. Ja tego protokołu dyplomatycznego trzymać nie muszę i wysuwam hipotezę, że komuś na rękę był ten niezbyt wielki opad śniegu.
Dotychczas wielokrotnie pisałem i mówiłem, że cenię Jagiellonię i Adriana Siemieńca za to, jak łączą ligę i puchary. Byłem pod wrażeniem, że rok temu Jaga nie przełożyła spotkania z GKS na jesień, gdy sama była pomiędzy meczami z Ajaxem – trener gospodarzy dzisiejszego niedoszłego pojedynku mówił, że poważna drużyna musi umieć grać co trzy dni. Tym razem jednak w obliczu meczu z KuPS i końcówki ligi, takie zdanie przestało już zobowiązywać.
Nam nie pozostaje nic innego, jak przygotować się do sobotniego spotkania z Pogonią. Oby piłkarze GKS również wykorzystali fakt, że nie będą mieli Jagi w nogach i jak najlepiej mentalnie i fizycznie przygotowali się do spotkania z Portowcami. A z Jagiellonią i tak się już niedługo zmierzymy, bo za jedenaście dni w Pucharze Polski.
Kups!
Piłka nożna
Mecz z Jagiellonią odwołany!
W związku z atakiem zimy w Białymstoku i niezdatnymi według sędziego warunkami do gry mecz Jagiellonia Białystok – GKS Katowice został odwołany.
Kibice Klub Piłka nożna
Puchar Polski dla wyjazdowiczów
Wczoraj klub GKS Katowice ogłosił, że wszyscy wyjazdowicze (a było ich aż 1022!), którzy pojechali na mecz do Białegostoku, mają w systemie biletowym przypisany voucher, który można wymienić na darmowy bilet na pucharowe spotkanie z Jagiellonią.
Jak informuje na swojej stronie internetowej klub (tutaj): Wyjazdowicze na swoich profilach w Systemie Biletowym GieKSy otrzymali voucher rabatujący cenę biletu na mecz pucharowy do 0 zł. Z prezentu można skorzystać już teraz! Voucher nie obejmuje biletów parkingowych oraz VIP. Co ważne, jeśli któryś z wyjazdowiczów nabył już wcześniej bilet na mecz pucharowy, to wówczas może wykorzystać voucher przy zakupie biletu na mecz innej sekcji GKS-u w 2025 r.
To kolejny miły gest ze strony klubu w kierunku najwierniejszych kibiców GieKSy. Już w niedzielę, zaraz po decyzji o niegraniu, piłkarze GieKSy podeszli pod sektor gości, a część z nich się na nim znalazła. Tam podziękowali fanatykom za tak liczną obecność, wspomnieli, że zawsze grają w „12” i dziś też chcieli dla nas wygrać. Oprócz tego rozdali swoje koszulki najmłodszym kibicom GKS Katowice, którzy wybrali się do Białegostoku. O tej sytuacji piszą więcej sami kibice na Facebooku (tutaj).
Przypomnijmy, że mecz z Jagiellonią zostanie rozegrany w czwartek 4 grudnia o 17:00 na Arenie Katowice. Na ten mecz NIE obowiązują karnety – wszyscy kibice muszą zakupić bilety (lub wykorzystać wspomniany wcześniej voucher). Bilety dostępne są w internetowym systemie (tutaj).




Najnowsze komentarze