Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Prasówka Siatkówka

Tygodniowy przegląd mass mediów: Nowy stadion GKS Katowice: Wszystko zgodnie z planem

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ubiegłego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki i hokeja na lodzie GieKSy.

W dalszym ciągu ze względu na zagrożenie epidemiczne rozgrywki ligowe naszych drużyn piłkarskich są zawieszone. Decyzją zarządu Polskiej Ligi Siatkówki rozgrywki PlusLigi zostały zakończone. Siatkarze zajęli ostatecznie szóste miejsce w tabeli. Polska Hokej Liga ma już przerwę pomiędzy sezonami.

 

PIŁKA NOŻNA

dziennikzachodni.pl – GKS Katowice dostał 3 miliony od prezydenta miasta. Radni PO: To fatalny moment

Miasto Katowice, rozporządzeniem prezydenta Marcina Krupy, przekazało dla GKS Katowice 3 miliony złotych.

– Miasto Katowice wnosi do Spółki GKS GieKSa Katowice Spółka Akcyjna wkład pieniężny w wysokości 3.000.000,00zł (trzy miliony złotych) w celu podwyższenia kapitału zakładowego i objęcia akcji w Spółce. Miasto Katowice za wniesiony wkład pieniężny obejmuje 3.000.000 (trzy miliony) sztuk akcji zwykłych na okaziciela, serii AA o wartości nominalnej równej cenie emisyjnej 1,00 zł (jeden złoty) każda – poinformował Urząd Miasta Katowice.

Powyższą kwotę przekazano ze środków budżetowych zabezpieczonych w dziale „Kultura fizyczna”, rozdziale „Pozostała działalność”.

[…] Forma i moment przekazania najnowszej transzy nie spodobała się części radnych.

– Już wcześniej nie ukrywałem, że miasto przekazuje za duże pieniądze na jeden klub sportowy w porównaniu do innych – podkreśla Łukasz Borkowski, radny z Platformy Obywatelskiej. – Natomiast moment, w którym się znaleźliśmy, wymaga jeszcze większej przezorności. Już wiadomo, że konieczne jest zaciskanie pasa i wypracowywanie oszczędności, bo wpływy będą znacznie mniejsze, z kolei wzrosną wydatki związane z pomocą dla przedsiębiorców, na której trzeba się skupiać szczególnie mocno.

 

Nowy stadion GKS Katowice: Wszystko zgodnie z planem

Pandemia koronawirusa nie ma wpływu na terminy związane z budową nowego stadionu GKS Katowice – zapewnia Urząd Miasta.

Nowy stadion GKS Katowice zdecydowanie nie ma szczęścia do terminów. Czy pandemia koronawirusa nie będzie stanowiła kolejnego problemu?

[…] – Sytuacja zagrożenia epidemicznego nie ma wpływu na przebieg inwestycji miejskich. Także projektowanie stadionu miejskiego jest realizowane zgodnie z przyjętym w porozumieniu harmonogramem. Wydział merytorycznie odpowiedzialny pozostaje w zdalnym bieżącym kontakcie z wykonawcą projektu stadionu miejskiego w Katowicach – poinformowała Ewa Lipka, rzecznik UM Katowice.

Największym problemem są utrudnienia w bezpiecznym przekazywaniu dokumentów i ich analiz, bardziej skomplikowanych przez pracę zdalną.

– My trzymamy się wcześniej ustalonych terminów, prace nad nowym kosztorysem są na ukończeniu, przekażemy go do końca marca – zapowiada prezes RS Architekci, Marius Schlesiona.

Przypomnijmy, że inwestycja ma zostać podzielona na dwa etapy.

Pierwszy etap, który oznacza budowę stadionu, hali sportowej, dwóch boisk treningowych i parkingów będzie kosztował 186.991.869,92 zł netto, a drugi, z czterema boiskami treningowymi, 34.146.341,46 zł netto.

 

sportdziennik.com – GKS Katowice. Inwestycje w dobie zagrożenia

Zgodnie z zapisami uchwały budżetowej, miasto Katowice dokapitalizowało GieKSę kwotą trzech milionów złotych. Mimo pandemii, prace związane z budową stadionu toczą się wedle harmonogramu.

[…] Na początku roku GKS otrzymał z miasta 11,2 mln złotych dotacji na sport zawodowy. W marcowym 3-milionowym zastrzyku nie ma jednak drugiego dna. To po prostu realizacja przyjętego w grudniu budżetu miasta, w którym w zakresie kultury fizycznej zapisano 3 mln złotych na „zakup i objęcie akcji lub udziałów oraz wniesienie wkładów do spółek prawa handlowego”.

– Trudno mówić o zaskoczeniu, bo to tylko realizacja uchwały, ale zgodzę się, że gdy ta informacja ujrzała światło dzienne, ludzie mogli być zaskoczeni, tym bardziej w tak wyjątkowym czasie jak trwająca pandemia – przyznaje Krzysztof Pieczyński, katowicki radny Forum Samorządowego, przewodniczący Komisji Kultury, Promocji i Sportu.

– Nie możemy zapominać, że GKS to spółka miejska, klub wielosekcyjny, którego wszelkie zobowiązania są zarazem zobowiązaniami miasta. Dokapitalizowanie GKS-u nie oznacza, że nie realizujemy działań mających na celu walkę z koronawirusem. Miasto zakupiło 100 tysięcy maseczek, które trafią do naszych jednostek, policji, straży pożarnej, straży miejskiej czy szpitala w Murckach, który otrzymał też specjalną dotację na zakup niezbędnego dziś sprzętu – podkreśla Pieczyński.

 

SIATKÓWKA

pzps.pl – Koniec sezonów w PlusLidze, Lidze Siatkówki Kobiet i Krispol 1. Lidze

Zarząd Polskiej Ligi Siatkówki SA informuje, że rozgrywki ligowe PlusLigi, Ligi Siatkówki Kobiet oraz KRISPOL 1. Ligi Mężczyzn w sezonie 2019/2020 zostały zakończone.

Wydanie takiej decyzji poprzedziło posiedzenie Rady Nadzorczej PLS SA, które przeprowadzono drogą elektroniczną. Wcześniej odbyły się także konsultacje z przedstawicielami akcjonariuszy spółki. W wyniku tych rozmów oraz konsultacji Zarząd postanowił:

W PlusLidze zakończyć sezon rozgrywkowy 2019/2020 na tym etapie, jaki rozegrany został do 12 marca 2020 roku, a więc bez pełnej fazy zasadniczej sezonu 2019/2020. W związku z tym Zarząd zdecydował, że nie zostanie przyznany tytuł mistrza Polski, a ustalona zostanie kolejność drużyn w tabeli według liczby zdobytych punktów meczowych, bez ukończenia fazy zasadniczej rozgrywek. Trzy czołowe drużyny w klasyfikacji otrzymają prawo rywalizowania w Lidze Mistrzów sezonu 2020/2021. Dodatkowo ustalono, że ostatnia w tabeli rozgrywek drużyna PlusLigi BKS Visła Bydgoszcz traci uprawnienie do udziału w rozgrywkach PlusLigi oraz status klubu – członka PlusLigi.
O prawo gry w sezonie 2020/2021 w PlusLidze ubiegają się dwie najwyżej sklasyfikowane drużyny KRISPOL 1. Ligi Mężczyzn, czyli Stal Nysa i BBTS Bielsko-Biała. Oba kluby zostaną poddane szczegółowemu audytowi przez zewnętrzny podmiot. W przypadku, gdyby wyżej wymienione zespoły nie spełniły wymogów (pierwszeństwo awansu według wyższego miejsca klasyfikacji końcowej KRISPOL 1. Ligi, po spełnieniu wymogów regulaminowych), takiemu samemu audytowi poddana zostanie Visła Bydgoszcz, która tym samym będzie wówczas miała szansę pozostać w PlusLidze.

 

siatka.org – Jan Firlej: Nasz zespół był gotowy i chciał kontynuować rozgrywki

Sezon PlusLigi został zakończony, co nie dla wszystkich zespołów było dobrą wiadomością. Siatkarze GKS Katowice zakomunikowali w liście otwartym, że chcą grać dalej nawet w okresie wakacyjnym. – W miarę rozwoju ligi nasz zespół dojrzewał doświadczeniem i zgraniem. Byliśmy przecież całkowicie nowym zespołem, zbudowanym dopiero przed tym sezonem. Myślę, że faza play-off byłaby bardzo ciekawa i mogłoby dojść do kilku niespodzianek – powiedział rozgrywający ekipy z Katowic Jan Firlej.

[…] Jako GKS zaproponowaliście rozciągnięcie ligi w czasie, na okres wakacyjny. Zadeklarowaliście również, że nie oczekujecie za to gratyfikacji finansowej. Jak wyobrażaliście sobie te letnie rozgrywki? Oprócz przesunięcia igrzysk olimpijskich nie wiemy przecież jeszcze co z pozostałą częścią sezonu reprezentacyjnego, czyli Ligą Narodów.

– Zamysł był taki, że przez przesunięcie igrzysk olimpijskich i Ligi Narodów stworzyłby się odstęp czasowy w okresie wakacyjnym. Taka była nasza propozycja. Co do konkretnej organizacji trudno mi to określić. Chodziło o to, by sezon miał szansę zostać dokończony. Wkraczaliśmy w najważniejszą fazę tych rozgrywek. Na pewno wszyscy kibice i zawodnicy chcieliby rozegrać pełny sezon. Z oczywistych względów to nie było możliwe w formie, w jakiej dotychczas miało miejsce. Tegoroczne rozgrywki pokazały, że jest wiele niespodzianek. Było naprawdę ciekawie. Każdy zespół mógł wygrać z każdym, nie dało się przewidzieć żadnego wyniku. Nie było też jasnych faworytów.

Nie pamiętam tak wyrównanej ligi, jak w tym roku. Wielka szkoda, że zakończyło się to właśnie teraz, czyli przed play-off.

– Podpisuję się pod tym jako zawodnik. Myślę, że siatkarze niejednokrotnie byli zaskoczeni wynikami, czy to pozytywnie, czy negatywnie. To stwarzało fajny produkt, jakim od lat jest nasza PlusLiga. W tym roku miała ona wyjątkowy smaczek w postaci tego wyrównania.

Pozostaje jeszcze bardzo trudny temat kwestii finansowych. Z jednej strony kontrakty w większości były podpisane do maja, a od marca nie gracie. Z drugiej jednak one po prostu cały czas obowiązują. Czy klub prowadził już z wami rozmowy, jak to zostanie rozstrzygnięte?

– Jest to temat na topie. Wszystko się teraz zaczyna i ciężko mi powiedzieć w tej chwili coś więcej. Dopiero rozpoczął się etap rozmów klubów z zawodnikami.

W dobie koronawirusa trudno rozmawiać o kwestiach transferowych, ale jednak ruchy się odbywają. Wiem, że pan zostaje w Katowicach na kolejny sezon. Czy trzon zespołu zostanie utrzymany?

– Tak, większość z nas ma kontrakty podpisane na dwa lata. W tym roku stworzyliśmy ciekawy zespół z ambicją, który charakteryzował się walecznością. Myślę, że udało nam się zrealizować zapowiedzi, które wszyscy stawialiśmy w wywiadach, że będziemy się bić o każdy punkt i każdą piłkę. Każdy zespół, bez wyjątku, miał w tym sezonie wzloty i upadki. Ta liga była bardzo wyrównana. Trudno było utrzymać solidną formę przez cały okres grania. Część zespołów z czołówki miała dodatkowo europejskie rozgrywki. GKS pokazywał ciekawą siatkówkę, a czas był naszym sprzymierzeńcem. W miarę rozwoju ligi nasz zespół dojrzewał doświadczeniem i zgraniem. Byliśmy przecież całkowicie nowym zespołem, zbudowanym dopiero przed tym sezonem. Powtórzę, że wielka szkoda, że sezonu nie udało się doprowadzić do końca. Myślę, że faza play-off byłaby bardzo ciekawa i mogłoby dojść do kilku niespodzianek. Niestety już się tego nie dowiemy…

 

HOKEJ NA LODZIE

hokej.net – Podsumowanie sezonu – GKS Katowice

W naszym kolejnym podsumowaniu przyglądamy się katowickiej GieKSie. Ekipa z alei Korfantego po raz drugi z rzędu zajęła trzecie miejsce.

Przed rozpoczęciem sezonu szefostwo katowickiego klubu zdecydowało się na rewolucję. Zacznijmy od tego, że z funkcją trenera pożegnał się Tom Coolen, a zastąpił go doświadczony Fin Risto Dufva. Z zespołu odeszło 14 zawodników, a przyszło aż osiemnastu. Kilka nazwisk było naprawdę ciekawych.

GieKSa pozyskała klasowego golkipera Robina Rahma, a także uniwersalnego Marcina Kolusza i niezwykle zadziornego Teddy’ego da Costę.

Katowiczanie zaczęli sezon od siedmiu zwycięstw z rzędu, ale później radzili sobie już znacznie gorzej. Efekt był taki, że zabrakło ich w gronie drużyn, które zmierzyły się w Turnieju Finałowym Pucharu Polski.

W listopadzie z klubem pożegnał się Risto Dufva. Początkowo działacze zapewniali, że jest on chory, ale prawda była taka, że Fin wyjechał z Katowic. Niedługo potem przejął drużynę Vassan Sport.

Sam Dufva przyznał, że nie zamierza już wracać do klubu z Katowic i zdementował podaną oficjalnie informację o chorobie. – Czułem, że nie jestem właściwą osobą na to stanowisko – tak pracę w GieKSie w rozmowie z telewizją YLE podsumował 56-letni szkoleniowiec. – Jeśli chodzi o informacje o mojej chorobie, to zapewniam, że wszystko z moim zdrowiem jest w porządku, ale z jakiegoś powodu Katowice postanowiły podać taką informację.

Wydawało się, że to koniec trudnego czasu dla brązowych medalistów. Nic bardziej mylnego, bowiem pech nie opuszczał ekipy z Korfantego. Przewlekłe kontuzje leczyli Jaakko Turtiainen, Teddy Da Costa, Grzegorz Pasiut i Tuukka Rajamäki.

Piotr Sarnik, który objął drużynę po ucieczce Dufvy, posklejał wszystkie elementy w całość. Dał szansę Patrykowi Krężołkowi i umieścił go w pierwszej formacji u boku Pasiuta, a 21-letni skrzydłowy odwdzięczył się znakomitą grą. W całym sezonie zdobył 19 bramek i zanotował 9 asyst.

Tuż przed zamknięciem okienka transferowego włodarze GieKSy dokonali transferów, z czego tylko jeden można nazwać solidnym wzmocnieniem. Był nim niewątpliwie Mathias Porseland. Ten ofensywnie usposobiony obrońca od samego początku wyróżniał się doskonałym przeglądem pola i soczystym uderzeniem. Pozyskanie rosłego defensora Kalvisa Ozolsa i Błażeja Salamona w żadnym stopniu nie przełożyło się na poprawę gry GieKSy.

Ostatecznie katowiczanie zakończyli sezon zasadniczy na szóstym miejscu, co było wynikiem poniżej możliwości kadrowych drużyny. W ćwierćfinale play-off ekipa z alei Korfantego zmierzyła się z Podhalem Nowy Targ.

Pierwsze dwa mecze padły łupem podopiecznych Philipa Barskiego. Po tych potyczkach, z szatni Podhala dochodziły głosy, iż w drużynie panuje wirus.

– Widzieliście skład Podhala w obu meczach? Skompletowali cztery piątki, więc było to sprawne zagranie trenera Barskiego, który chciał zmącić atmosferę w naszej szatni i aby związek zainteresował się tą sprawą. Bardzo mnie to rozśmieszyło – nie ukrywał Grzegorz Pasiut, kapitan GieKSy.

– Proszę mi wierzyć, że nie wyglądali jak zespół, który przechodził przez poważne problemy zdrowotne. Dorównywali nam i nawiązywali walkę. Pic na wodę, fotomontaż – dodał.

Katowiczanie wygrali cztery mecze z rzędu i awansowali do półfinału, gdzie czekał na nich GKS Tychy. Niestety epidemia koronawirusa sprawiła, że rozgrywki zostały odwołane. Śląski półfinał zapowiadał się znakomicie. Koniec końców, szefostwo ligi przyznało GKS-owi Katowice brązowy medal.



Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Hokej

Kompromitacja w Tychach

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W 20. kolejce THL nasza drużyna wyruszyła do Tychów żeby zmierzyć się z miejscowym GKS-em.

Pierwszą tercję rozpoczęliśmy od szarpanej gry w tercji neutralnej. Dopiero w 4. minucie strzał na bramkę Fucika zdołał oddać Wronka, ale jego uderzenie nie sprawiło problemów bramkarzowi gospodarzy. W 7. minucie miejscowi wyszli na prowadzenie. W drugiej połowie pierwszej odsłony nasza drużyna stanęła przed szansą wyrównania wyniku za sprawą liczebnej przewagi. Pomimo oddania kilku groźnych strzałów, to żaden z naszych zawodników nie zdołał pokonać Fucika. W 19. minucie fantastyczną interwencją popisał się Eliasson ratując nas przed utratą drugiej bramki. Chwilę przed syreną kończącą pierwszą tercję Eliasson ponownie zachował czujność i pewnie obronił kolejne strzały gospodarzy.

Drugą tercję rozpoczęliśmy od zdecydowanego ataku na bramkę Fucika, blisko zdobycia bramki był Wronka i Varttinen. W 24. minucie gospodarze zdobyli drugą bramkę, wykorzystując liczebną przewagę. Kilkanaście sekund później gospodarze ponownie podwyższyli. W 25. minucie nastąpiła zmiana bramkarza w naszej drużynie. W 28. minucie czwartą bramkę dla drużyny gospodarzy zdobył Drabik, wykorzystując bierną postawę naszych obrońców. W 33. minucie w sytuacji sam na sam z Fucikiem znalazł się Dupuy, ale jego strzał był za lekki, by pokonać bramkarza gospodarzy. Na sam koniec drugiej odsłony gospodarze po raz piąty wbili krążek do naszej bramki.

Trzecią odsłonę rozpoczęliśmy od kilku strzałów na bramkę Fucika. Jednak to gospodarze ponownie znaleźli drogę do naszej bramki, zdobywając szóstą bramkę w tym meczu. Minutę później po raz siódmy do bramki trafił Viinikainen. Na sam koniec meczu bramkę honorową dla naszej drużyny zdobył Jonasz Hofman.

GKS Tychy – GKS Katowice 7:1 (1:0, 4:0, 2:1)

1:0 Filip Komorski (Valtteri Kakkonen, Rafał Drabik) 06:16
2:0 Alan Łyszczarczyk (Rasmus Hejlanko, Valtteri Kakkonen) 23:23, 5/4
3:0 Mark Viitianen (Dominik Paś) 24:18
4:0 Rafał Drabik (Szymon Kucharski, Mateusz Bryk) 27:48
5:0 Mateusz Gościński (Hannu Kuru, Olli Kaskinen) 38:56
6:0 Hannu Kuru (Juuso Walli, Bartłomiej Pociecha) 45:23
7:0 Olli-Petteri Viinikainen (Alan Łyszczarczyk, Rasmus Hejlanko) 47:54
7:1 Jonasz Hofman

GKS Tychy: Fucik, Lewartowski – Viinikainen, Bryk, Łyszczarczyk, Komorski, Knuutinen – Kaskinen, Kakkonen, Jeziorski, Kuru, Heljanko- Walli, Pociecha, Karkkanen, Paś, Viitanen – Bizacki, Ubowski, Drabik, Kucharski, Gościński.

GKS Katowice: Eliasson, Kieler – Maciaś, Hoffman, Wronka, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Verveda, Anderson, Monto, Dupuy – Runesson, Lundegard, Michalski, McNulty, Hofman Jo. – Chodor, Dawid, Hofman Ja.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Kurczaki odleciały z trzema punktami

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do drugiej fotorelacji z wczorajszego wieczoru. GieKSa przegrała z Piastem Gliwice 1:3.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Plagi gliwickie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

No i po raz kolejny potwierdziło się, jak dziwna bywa piłka. Przynajmniej jeśli przekładamy matematykę na boisko. I punkty oraz miejsca w tabeli. Matematycznie Piast nie miał prawa z nami wygrać, statystycznie niby też, choć patrząc na rachunek prawdopodobieństwa, kiedyś musieli to drugie zwycięstwo osiągnąć. Stało się i nikt w Katowicach nie jest z tego powodu zadowolony. Faktem jest, że Piast na to zwycięstwo zasłużył, choćby dlatego, że był bardziej zdeterminowany. Jednak czy był lepszy na tyle, aby dokonać takiej deklasacji?

Śmiem twierdzić, że jakby taki mecz powtórzyć, to wcale nie byłoby oczywiste, że goście znów by wygrali. Zwycięstwo odnieśli zasłużone, jednak splot różnego rodzaju okoliczności – tak nieszczęśliwych dla GKS, a fortunnych dla gliwiczan spowodował, że wykorzystując sposobność z zimną krwią, zainkasowali trzy punkty. Ale tę sposobność najpierw musieli mieć.

Zaczęło się od kontuzji Mateusza Kowalczyka. Zawodnik jeszcze próbował po obiciu okolic nerki pozostać na boisku, ale sam po chwili poprosił o zmianę. Kontuzja niepiłkarska, więc w tej chwili najważniejsze jest po prostu jego zdrowie i miejmy nadzieję, że ostatecznie nie będzie to nic poważnego. Potem w kilka minut katowiczanie stracili dwie bramki. Najpierw fatalnie zachowali się w obronie, bo Drapiński był kompletnie niepilnowany i wystarczyło mu tylko dołożyć stopę do piłki, aby pokonać Rafała Strączka. No a potem Lukas Klemenz też jakoś intuicyjnie chciał wybić piłkę, ale pokonał własnego bramkarza. Mieliśmy nadzieję na ten rzut karny, ale po analizie VAR sędzia Raczkowski podyktowaną jedenastkę anulował – słusznie, bo faulu nie było. I tak mieliśmy jeszcze szczęście, bo tych plag mogło być więcej – w początkowej fazie meczu na boisku opatrywany był Bartosz Nowak, interwencja medyczna była też przez chwilę potrzebna Wasylowi. Mimo wszystko za dużo tych nieszczęść, jak na jeden mecz.

Problem jest taki, że po pierwszej połowie, gdy GKS przegrywał 0:2 i nie miał nic do stracenia, myśleliśmy, że nasz zespół rzuci się na przeciwnika i wybije im z głowy myśl o punktach. Miało być tak, że goście będą żałowali, że te dwa gole strzelili. Nic takiego nie miało miejsca. Druga połowa była równie zła jak pierwsza albo nawet gorsza. GieKSa biła głową w mur, kompletnie nie potrafiąc zagrozić bramce Placha. Piast wyprowadzał kontry, z czego jedną wykorzystał i gliwicki Di Maria zamknął spotkanie. A mogło być jeszcze wyżej, bo nasz zespół tak się odkrył, że rekordowa porażka na Nowej Bukowej stawała się coraz bardziej realna. Bramka Lukasa Klemenza na koniec tylko dała drobną korektę na wyniku. Osobliwe jest to, że Lukas strzelił w tym meczu do właściwej i niewłaściwej siatki, jeszcze bardziej osobliwe, że powtórzył tego typu wyczyn Arkadiusza Jędrycha sprzed… dwóch meczów.

Trzeba przyznać, że Piast zagrał kapitalnie w defensywie. Zneutralizował nasz zespół kompletnie, dodatkowo nie bronił się jakoś bardzo głęboko, GKS skutecznie był wypychany, a wszelkie próby licznych prostopadłych podań ze strony piłkarzy Góraka kończyły się „sukcesem” Piasta. No i właśnie to mam na myśli, pisząc, że mecz mógł się potoczyć inaczej. Bo trzeba przyznać, że pomysł na mecz z podaniami za plecy – czy to długimi w powietrzu, czy bardziej po ziemi, wyglądał na całkiem niezły i nawet próby nie były najgorsze. Czujność obrońców Piasta była jednak na wysokim poziomie. Gdy już taka piłka przeszła, to albo Adam Zrelak został wzięty w kleszcze (sytuacja z odwołanym karnym), albo Ilja Szkurin był na spalonym po podaniu Wędrychowskiego (ale i tak Białorusin trafił w Placha).

Problem widzę inny. GieKSa chyba za bardzo postawił na tę kwestię czysto piłkarską. Chcieliśmy ten mecz wygrać umiejętnościami i kunsztem, a zabrakło walki wręcz. Piast tę „grę w piłkę” od początku meczu próbował nam wybić z głowy i zrobił to skutecznie. Nie mieliśmy więc – tak jak na wiosnę – łupanki, którą trudno było nazwać meczem piłkarskim. Mieliśmy GieKSę, która w piłkę chciała grać i Piasta, który był jednak dużo bardziej zdeterminowany do walki. Nie odbieram oczywiście Piastowi tego, że w kluczowych momentach też pokazał umiejętności, bo to jest oczywiste. Poziom agresji jednak zdecydowanie był po stronie zawodników Myśliwca i teraz to oni okazali się „zakapiorami”. Trochę to wyglądało tak, jak na szkolnym korytarzu, kiedy z klasowym łobuzem kujon chce rozmawiać na argumenty. I ma je sensowne, logiczne, tylko co z tego, skoro łobuz wyprowadził szybki cios i kujonowi tylko spadły okulary z nosa…

Ogólnie nie chcę jakoś specjalnie krytykować tego sposobu naszej gry, natomiast wygląda na to, że sztab trenerski się przeliczył, a przez to, że do przerwy było już 0:2, trudno było to skorygować. Osobiście chciałbym, żeby GKS dążył do gry w piłkę i generalnie nie będę o to miał pretensji. Czasem jednak być może trzeba postawić na proste i bardziej… prymitywne środki. To tak jak z tym rozgrywaniem od tyłu, kiedy różne drużyny nieraz tak bardzo chcą ten schemat utrzymywać, że czasem, zamiast po prostu wywalić piłkę w oczywistej sytuacji, klepią ją sobie trzy metry od bramki i za chwilę dostają gonga.

A już nie bawiąc się w porównania, metafory i piękne słowa. Piast po prostu od początku meczu zaczął dosłownie spuszczać wpierdol naszym piłkarzom, a ci nie potrafili odpowiedzieć tym samym. I też dlatego przegraliśmy. Z Koroną GieKSa potrafiła pójść na noże. W meczu derbowym – zupełnie nie.

Wracając do tematu bramek samobójczych – to niesłychane, że GKS ma ich w tym sezonie już pięć. I solidarni są ze sobą środkowi obrońcy, bo już każdy z nich ma po jednym takim trafieniu. Piątego samobója zaliczył Kowal w Łodzi. Wiadomo, że jest to często pech, ale skoro sytuacja się powtarza – to jest jakiś defekt, nad którym pewnie trzeba popracować. Jest to jakaś niefrasobliwość naszych zawodników, może czasami wręcz lekka niechlujność.

Nie ma co płakać. Już nie będę się rozpisywał na temat opinii niektórych kibiców, bo poświęciłem na to poprzednie felietony i… straciłem sporo nerwów. Teraz nawet nie czytałem (jeszcze) wielu komentarzy, ale jeśli natknąłem się po tej porażce znów na zdanie jednego ancymona, że mamy fatalnego trenera, fatalnych piłkarzy i zespół na co najwyżej pierwszą ligę, to wiem po prostu, że mam do czynienia z osobą niezbyt lotną. Tyle.

Sam nie wierzyłem, że możemy ten mecz przegrać. Nie sądziłem natomiast, że zwycięstwo będzie formalnością. A już na pewno nie spodziewałem się, że Piast nas tak rozjedzie. Ten mecz ostatecznie był fatalny. Nie wychodziło nam nic. Piastowi wyszło wszystko. Powtórzę – wykorzystali wszystkie swoje sposobności otwierające im drogę do zwycięstwa. To oni byli wyrachowani. Ale matrycą była agresja.

Październikowo-listopadowy piękny sen z serią czterech zwycięstw się skończył, przyszła szara jesienna rzeczywistość. Jednak dziś jest kolejny dzień, a wkrótce następne. GieKSa to nie jest drużyna perfekcyjna i jeszcze nie jest na tyle dobra, żeby takie mecze jak z Piastem zdecydowanie wygrywać. Absolutnie jednak nie jesteśmy tak słabi, żeby znów mówić, że zlecimy z hukiem z ekstraklasy. Mogliśmy stworzyć sobie ultra-komfortową sytuację przed końcem rundy jesiennej. Nie udało się. Nadal musimy punktować, żeby zadomowić się mocniej w środku tabeli.

Przed nami przerwa reprezentacyjna, a po niej piekielnie ciężkie spotkania. Tak jak pisałem, o punkty będzie niebywale trudno, ale musimy grać swoje. Może z większą różnorodnością środków, w zależności od rywala. Skoro jednak Piast wygrał z GKS, to dlaczego GieKSa ma nie móc wygrać z Jagiellonią? W tej lidze wszystko jest możliwe. I katowiczan stać na punktowanie nawet z Jagą, Pogonią i Rakowem.

Także GieKSiarze nie ma co się załamywać i wchodzić w jakieś smuty. Zostawmy to ludziom, dla których frustracja jest życiowym paliwem. Niech dla nas paliwem będzie nieustający optymizm – oparty na faktach i doświadczeniu. Doświadczeniu takim, że GieKSa jeszcze dopiero co potrafiła bardzo dobrze grać w piłkę, być lepsza od przeciwników i wygrywać mecz za meczem.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga