Hokej Piłka nożna Piłka nożna kobiet Prasówka Siatkówka
Tygodniowy przegląd doniesień mass mediów: Kontuzja czołowej piłkarki GieKSy
Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ubiegłego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki i hokeja na lodzie GieKSy.
Klub poinformował o wynikach trzynastego plebiscytu „Złote Buki 2020” – listę laureatów znajdziecie TUTAJ. W zarządzie Akademii Młoda GieKSa dokonano zmian – swoje obowiązki (prezesa i wiceprezesów) przestali pełnić Marcin Ćwikła, Tomasz Rogalski i Marek Oględziński. Piłkarki i piłkarze przygotowują się do startu rozgrywek ligowych rundy wiosennej sezonu 2020/21. Tydzień temu piłkarki rozegrały mecz sparingowy z Banikiem Ostrava (wygrana 9:0), w trakcie którego Kasandra Parczewska złamała kostkę. W minionym tygodniu piłkarze rozegrali trzy mecze sparingowe: dwa w środę – wygrany z GKS-em Tychy 1:0 i zremisowany z Rekordem Bielsko-Biała 1:1. W sobotę drużyna pokonała Polonię Bytom 3:1.
W sobotę siatkarze rozegrali mecz ligowy z jednym z faworytów rozgrywek Plusligi, drużyną Jastrzębskiego Węgla. Nasz zespół przegrał po tie-breaku 2:3. Następne spotkanie siatkarze rozegrają w sobotę, na wyjeździe z Treflem Gdańsk. Hokeiści rozegrali dwa spotkania: z RE Plast Unią Oświęcim (na wyjeździe, wygrana po rzutach karnych 2:1) oraz wczoraj z JKH GKS Jastrzębie (w Satelicie, przegrana 2:4).
PIŁKA NOŻNA
dziennikzachodni.pl – Nietypowa prezentacja triumfatorów plebiscytu GieKSy. Tym razem nie było uroczystej gali
W czwartek 28.01.2021 r. ogłoszono wyniki plebiscytu Złote Buki 2020 GKS Katowice. Ze względu na pandemię koronawirusa nie odbywa się tradycyjna gala. Wręczanie statuetek laureatom można było zobaczyć na specjalnym filmie wyemitowanym na kanale GKS-u Katowice na YouTube.
[…] Głosowanie kibiców zakończyło się we wtorek 12 stycznia. Zanim poznaliśmy zwycięzców plebiscytu fani wybrali bramkę roku – było to trafienie Adriana Błąda z meczu z Górnikiem Polkowice.
Filmik rozpoczął się od przywitania przed prezesa GKS-u Marka Szczerbowskiego. Następnie oglądaliśmy ogłoszenie wyników w poszczególnych sekcjach. Zaczęło się od piłkarzy, potem pokazano wręczenie statuetki w drużynie piłkarek.
Kolejna mała ceremonia odbyła się z udziałem siatkarzy. Po nich zobaczyliśmy materiał wideo na lodowisku przy spodku, gdzie uhonorowano hokeistów.
Pokazano też wybór w kategorii Wydarzenie Roku. Złotym Bukiem Uhonorowano również najlepiej punktującego w ekstralidze szachistę Wasko Hetman GKS Katowice, czyli Monikę Soćko.
sportdziennik.com – „Złoty Buk” i trzy dymisje
Mimo wyróżnienia uzyskanego przez Akademię Młodej GieKSy w corocznym plebiscycie katowickiego klubu, w szkoleniu przy Bukowej idzie w niej nowe. Odwołany został zarząd, jest już nowy (tymczasowy…?) prezes.
To bardzo nietypowa sytuacja. W czwartkowy wieczór Akademia Młoda GieKSa została wyróżniona na corocznym plebiscycie „Złote Buki” w kategorii wydarzenie roku – za awanse młodych piłkarek i piłkarzy do Centralnej Ligi Juniorów U-15 – a dzień później oficjalnie gruchnęła wieść, że w całości zmienia się jej zarząd.
– Możemy tylko oficjalnie potwierdzić, że rada nadzorcza odwołała dotychczasowy zarząd, a do zarządu powołała Łukasza Czopika – oznajmił Michał Kajzerek, rzecznik prasowy GKS-u Katowice.
Akademia Młoda GieKSa, zrzeszająca nie tylko młode piłkarki i piłkarzy, ale też hokeistów, tenisistów czy siatkarzy, jest prowadzona przez Fundację Sportowe Katowice. Dotychczasowym jej prezesem był Marcin Ćwikła, a wiceprezesami – Tomasz Rogalski i Marek Oględziński. Ten drugi jest zarazem dyrektorem katowickiej Szkoły Mistrzostwa Sportowego, ściśle współpracującej z Akademią. Oględziński ma zostać w Akademii i pełnić rolę jednego z trenerów-koordynatorów.
Na razie – w miejsce Ćwikły, Rogalskiego i Oględzińskiego – do zarządu Fundacji wszedł Łukasz Czopik. Nowe obowiązki będzie łączył z dotychczasowymi – od jesieni 2019 roku pełni w GKS-ie funkcję dyrektora zarządzającego, jest prawą ręką prezesa Marka Szczerbowskiego.
Fundacja Sportowe Katowice to osobny podmiot niż klub, dlatego za zmiany w niej i – co za tym idzie – w Akademii – odpowiada miasto, a nie spółka GKS Katowice.
Jak słyszymy, Czopik może być tylko rozwiązaniem tymczasowym, a w Akademii zanosi się na większe zmiany. Temat szkolenia w Katowicach, w GieKSie, nie był w ostatnich latach powodem do dumy, a na polu wprowadzania wychowanków do seniorskiej piłki klub z Bukowej – nawet mimo spadku na poziom rozgrywkowy nr 3 – pozostaje w tyle za biedniejszym sąsiadem, czyli Rozwojem.
Mówi się, że nowym szefem Akademii może zostać Mariusz Pańpuch. To trener od lat związany z Gwarkiem Zabrze, z którym świętował wiele sukcesów.
[…] 400 TYSIĘCY ZŁOTYCH dotacji uzyskała Akademia Młodej GieKSy na 2021 rok. 265 tys. przypadło sekcji piłki nożnej, po 60 tys. – siatkówce i hokejowi, zaś 15 tys. – tenisowi ziemnemu.
tylkokobiecyfutbol.pl – Kontuzja czołowej piłkarki GieKSy
Fatalnie w skutkach zakończył się niedzielny sparing GKSu Katowice. Choć po świetnym meczu podopieczne Witolda Zająca pokonały 9:0 czeski Banik Ostrava, to kluczowa zawodniczka GieKSy okupiła ten mecz urazem. Kasandra Parczewska doznała złamania kostki i będzie musiała pauzować przynajmniej kilka tygodni. Dołączyła do grona kontuzjowanych koleżanek tj. Nicoli Brzęczek, Joanny Olszewskiej i Aleksandry Drąg.
sportdziennik.com – GKS Tychy – GKS Katowice. Rezerwy na dalszą pracę
[…] W sparingowym meczu imienników z Tychów i Katowic, na boisku w Ustroniu, zderzyły się dwie różne koncepcje gry w meczu sparingowym. Artur Derbin postanowił zagrać na dwie jedenastki i zaserwował przebywającym na zgrupowaniu tyszanom po 45 minut pobytu na boisku.
[…] Natomiast Rafał Górak, który zaplanował na środę dwa spotkania kontrolne, postanowił sprawdzić swoich podopiecznych na dłuższym dystansie czasowym. W katowickim zespole 6 piłkarzy zagrało od pierwszego do ostatniego gwizdka, dwóch ponad 80 minut, a trzech szkoleniowiec GieKSy zmienił kwadrans przed końcem potyczki.
O wynik zadecydował błąd 18-letniego Bartosza Zarębskiego, który w końcówce spotkania stracił piłkę przed swoim polem karnym i wprowadzony 5 minut wcześniej do gry 19-latek Patryk Szwedzik pokazał, że wie na czym polega korzystanie z prezentów.
dziennikzachodni,pl – Rekord Bielsko-Biała – GKS Katowice 1:1. Piękna bramka Urynowicza
Przebywający na zgrupowaniu w Bielsku-Białej piłkarze GKS Katowice w swoim drugim środowym sparingu zremisowali z tamtejszym trzecioligowym Rekordem 1:1. Ozdobą spotkania rozgrywanego na bielskim stadionie „Na Górce” była bramka Marcina Urynowicza z rzutu wolnego.
Na drugi środowy sparing trener GKS Katowice Rafał Górak desygnował do gry piłkarzy, którzy nie grali przed południem z Tychami. Wyjątkiem byli Danian Pavlas i Patryk Szwedzik, którzy zaliczyli ostatni kwadrans meczu w Ustroniu. Spotkanie w Bielsku-Białej zaczęło się z niewielkim opóźnieniem z powodu opadów śniegu.
GKS objął prowadzenie po pięknym uderzeniu z rzutu wolnego Marcina Urynowicza. Pomocnik katowiczan przymierzył w samo okienko. Odpowiedź gospodarzy była natychmiastowa, ale mieli oni mniej szczęścia, bo po strzale głową jednego z Rekordzistów piłka trafiła w poprzeczkę.
Katowiczanie długo prowadzili i wydawało się, że odniosą czwarte z rzędu zimowe zwycięstwo. GieKSa miała okazję do podwyższenia wyniku, ale Szymon Kiebzak trafił w słupek. Niewykorzystane tej okazji zemściło się na gościach, bo w 85. minucie Bartosz Guzdek po szybkiej kontrze doprowadził do wyrównania.
W sobotę piłkarze Rafała Góraka zagrają kolejny mecz kontrolny z Polonią Bytom, a dzień później katowiczanie zakończą zgrupowanie w Bielsku-Białej i wrócą do domów.
GKS Katowice – Polonia Bytom 3:1. Dwa samobóje bytomskiej drużyny. Śląskie derby w Bielsku-Białej dla GieKSy
W sobotę 30.01.2021 r. w meczu sparingowym rozegranym w Bielsku-Białej GKS Katowice wygrał z Polonią Bytom 3:1 (1:0).
[…] W sobotę katowiczanie objęli prowadzenie po kwadransie gry. Piłkę na piąty metr mocno podał Adrian Błąd, a Dominik Budzik nieszczęśliwie skierował ją do własnej bramki. GieKSa prowadziła po przerwie 3:0, a wynik ustalił z rzutu karnego Marcin Lachowski.
GKS Katowice testował bramkarza Piasta Gliwice Patryka Królczyka. Polonia również testowała zawodnika gliwickiego klubu – Michała Rakowieckiego.
Katowiczanie wygrali 3:1, a Polonia zaliczyła w sumie dwa gole samobójcze. Mecz odbywał się w zmiennych warunkach. Po przerwie piłkarze wyszli na białe boisko…
SIATKÓWKA
sportdziennik.com – Tie-break dla Gardiniego i jego podopiecznych
Weekendowe podwójne derby Śląska Katowic i Jastrzębia w dwóch jakże odmiennych dyscyplinach. W sobotę siatkarska konfrontacja miała jednego faworyta i zakończyła się zgodnie z wcześniejszymi przewidywaniami.
Jastrzębski Węgiel, w debiucie trenera Andrei Gardiniego, wygrał 3:2, ale musiał się sporo napracować, by osiągnąć końcowy sukces. To były pierwszego punkty nowego trenera ze swoimi podopiecznymi..
[…] Początek I seta wcale nie zapowiadał emocji, bo goście szybko objęli prowadzenie kilkoma punktami i siatkarze GKS-u nijak nie mogli zniwelować strat. Od stanu 11:16 zaczęli systematycznie gromadzić punkty i w końcu doprowadzili do remisu 21:21. Jednak dwa ataki Mohameda Al Hachdadiego sprawiły, że goście prowadzili 23:21. Po złym serwisie Tomasza Fornala i ataku Kamila Kwasowskiego znów był remis. Jednak gospodarze ustąpili rywalom. Jurij Gładyr ze środka zdobył, a chwilę potem Jarosz po ataku posłał piłkę w aut.
Początek kolejnej odsłony udanego końca dla GKS-u. Goście z trudem uzyskali 3-punktową przewagę (20:17) i wydawało się, że potrafią ją utrzymać do samego końca. A tymczasem sygnał do natarcia dał Kwasowski, a potem szalał Jarosz. Firlej kierował do kapitan zespołu, a ten się mylił. I gra rozpoczynała się od nowa.
By grać z tak renomowanym zespołem, jak Jastrzębski Węgiel nie można pozwolić sobie na chwile słabości. W III partii gospodarze dzielnie się trzymali i przegrywali 13:15. Jednak od tego momentu zdarzała się zapaść i przyjezdni to skrzętnie wykorzystali. Objęli prowadzenie 21:15 m.in. po 2 efektownych blokach i grali swobodniej. Owszem, katowiczanie rzucili się do odrabiania strat, ale były one już zbyt duże.
Siatkarze GKS-u znani są z waleczności i w IV secie znów podjęli wyzwanie. Grano niemal punkt za punkt i zastanawialiśmy, kto nie wytrzyma tej presji. Goście w końcu wyszli na prowadzenie 18:16 i trener Grzegorz Słaby wziął czas, by nieco schłodzić rozgrzane głowy. A po nim Kwasowski po ataku posłał piłkę w aut. Goście odskoczyli na 3 „oczka” i sytuacja stawała się coraz trudniejsza. Gospodarze jeszcze raz zerwali się do ataku i tracili tylko punkt. Kwasowski zablokował Al Hachdadiego i na tablicy wyników pojawił się remis 23:23. Za chwilę marokański popisał się skutecznym atakiem, ale odpowiedział równie mocnym Jaros. Rozpoczęła się gra na przewagi i większą odpornością wykazali się katowiczanie. Zwycięskie punkty zdobyli Zniszczoł oraz Buchowski. I tym sposobem mieliśmy okazję oglądać 7. tie-break z udziałem siatkarzy GKS-u.
A w nim gospodarze grali niezwykle nerwowo i Kwasowski kilka razy posłał piłkę w aut. Goście popisali się 2 blokami i objęli prowadzenie 9:5. A potem jastrzębianie dość szybko zmierzali i mecz zakończyli efektownym blokiem.
To był kolejny dobry występ w szopienickiej hali. Siatkarze GKS-u mnie muszą się go wstydzić, wszak grali z jednym z kandydatów do mistrzowskiego tytułu.
GKS Katowice – Jastrzębski Węgiel 2:3 (23:25, 25:23, 20:25, 28:26, 9:15)
HOKEJ
sportdziennik.com – Uśmiech losu…
Katowiczanie zdobyli cenne punkty i pozostają w grze o podium.
W dotychczasowych trzech meczach Unii z GKS-em Katowice decydowało jedno trafienie, więc trudno się dziwić, że w ostatniej potyczce sezonu zasadniczego po raz drugi miały rozstrzygnąć karne. A w nich katowiczanie wygrali 2-1 i takim samym rezultatem mecz.
Oba zespoły od pierwszego gwizdka ruszyły do przodu i szukały okazji do zdobycia gola. W I tercji było ich sporo, bo Tomas Kubalik (7 min) i Mateusz Michalski (9) mieli sytuacje sam na sam. Jednak bramkarz gospodarzy Clarke Saunders nie dał się pokonać. Pod bramką katowiczan Victor Bartley do spółki z Brettem McKenzie’em oraz Daniłł Garszin mogli pokonać Juraja Szimbocha.
Gole padły w zaskakujących okolicznościach. Goście mocno naciskali, a tymczasem jeden wizyta gospodarzy w strefie rywali i Miroslav Zatko uderzył spod niebieskiej linii, zaś Łukasz Krzemień zmienił lot krążka i było 1:0. Goście podczas gry w przewadze nie wychodzili z tercji Unii. W końcu Patryk Krężołek w 19 min. efektownym uderzeniem wyrównał.
Wprawdzie II odsłona zakończyła się bezbramkowo, ale goście 3 razy w osłabieniu musieli się mocno napracować. Niejako w rewanżu 2 razy grali w przewadze, ich akcje może i nawet groźniejsze też nie przyniosły zmiany rezultatu. W 30 min Gilbert Brule szarżował na bramkę katowiczan, ale wszystko skończyło się karą Kamila Paszka. Z kolei w 34 min Andrej Stiepanow uderzył sprytnie, lecz Saunders nie dał się zaskoczyć.
W 47 min goście grali w osłabieniu i wybili krążek do tercji rywali. Przejął go Saunders i zwlekał z podaniem. Fin Mikael Kuronen mu wyłuskał, ale nie potrafił 2-krotnie umieścić go w bramce. W miarę upływu czasu dochodziło do ostrych spięć pod bandami. W 55 min Bartosz Fraszko i Michalski mieli znów okazje do strzelenia gola i nic z tego nie wyszło. Wynik do końca regulaminowego czasu nie zmienił się. Podobnie było w dogrywce a w karnych. dla Katowic gole zdobyli Stiepanow i Krężołek, zaś dla gospodarzy Aleksiej Trandin.
RE-Plast Unia Oświęcim – GKS Katowice 1:2 (1:1, 0:0, 0:0, 0:0) po arnych 1-2
hokej.net – Ważne zwycięstwo jastrzębian. Dublet Sawickiego
W jednym z najciekawiej zapowiadających się meczów 33. kolejki Polskiej Hokej Ligi JKH GKS Jastrzębie pokonał na wyjeździe GKS Katowice 4:2. Podopieczni Róberta Kalábera przynajmniej do piątku utrzymają fotel lidera.
GKS Katowice – JKH GKS Jastrzębie 2:4 (0:1, 0:2, 2:1)
jkh.pl – Satelita zdobyta!
[…] Początek pierwszej tercji należał do gospodarzy, którzy – wykorzystując dwie kolejne przewagi – co rusz sprawdzali formę Patrika Nechvatala. Czech spisywał się jednak wybornie, dzięki czemu nasz zespół przetrwał trudne chwile. Kluczowa dla losów premierowej partii okazała się 10. minuta. Wówczas to jastrzębianie pokazali rywalowi, jak należy grać w pięciu na czterech. Ukarany Jesse Rohtla nie zdążył nawet zagrzać ławki, gdy do bramki Katowic trafił Radosław Sawicki. Popularny „Sawi” wykorzystał strzał spod niebieskiej Marisa Jassa (który dodatkowo przeciął jeszcze Dominik Paś) i wpakował gumę do siatki. Dwie minuty później Sawicki mógł po raz drugi wpisać się na listę strzelców, jednak tym razem zabrakło mu nieco szczęścia po fatalnym błędzie obrońców gospodarzy. Ostatecznie na pierwszą przerwę JKH GKS zjeżdżał z jednobramkowym prowadzeniem.
W drugiej odsłonie jastrzębianie poszli za ciosem. Już na początku tercji nasz zespół wyprowadził dwa nokautujące uderzenia i podwyższył prowadzenie na 3:0. Najpierw Juraja Simbocha pokonał pozostawiony całkowicie bez opieki obrońców Dominik Paś, dobijając strzał spod bandy Kamila Wałęgi. Niebawem po raz drugi tego dnia ukłuł Radosław Sawicki, który po podaniu Kamila Górnego pomknął na katowicką bramkę i świetnym mierzonym strzałem nie dał szans Słowakowi. Zadowoleni z korzystnego wyniku jastrzębianie starali się kontrolować grę, a nawet jeśli gospodarzom udawało się przedrzeć pod naszą bramkę, to mogliśmy liczyć na skuteczne interwencje Patrika Nechvatala. Golkiper JKH GKS co najmniej dwukrotnie kapitalnie poradził sobie z napastnikami Katowic, m.in. zatrzymując dwójkową kontrę Andrieja Stepanowa i Tomasza Kubalika z 31. minuty.
W trzeciej odsłonie przed naszym zespołem było jedno zadanie – uniknąć nerwowej końcówki. Jak się potem okazało, niezwykle ważny okazał się tu gol Martina Kasperlika z 47. minuty. Czech podwyższył wówczas prowadzenie JKH GKS na 4:0, znajdując lukę między parkanami Simbocha. Gdyby nie to trafienie, to późniejsze dwie bramki Kamila Paszka mogłyby mocno skomplikować naszą sytuację. To właśnie ten zawodnik w 51. i 55. minucie znakomitymi uderzeniami z dystansu zepsuł statystykę Nechvatalowi. Na samym finiszu trzeciej tercji gospodarze zyskali ogromną szansę na zdobycie kontaktowego gola, gdy na ławkę kar powędrowali Filip Starzyński, Maris Jass i Martin Kasperlik. Na lodzie zrobiło się znacznie luźniej, ale grający we trójkę jastrzębianie bez większych kłopotów poradzili sobie z utrzymaniem wyniku.
Hokej
Kompromitacja w Tychach
W 20. kolejce THL nasza drużyna wyruszyła do Tychów żeby zmierzyć się z miejscowym GKS-em.
Pierwszą tercję rozpoczęliśmy od szarpanej gry w tercji neutralnej. Dopiero w 4. minucie strzał na bramkę Fucika zdołał oddać Wronka, ale jego uderzenie nie sprawiło problemów bramkarzowi gospodarzy. W 7. minucie miejscowi wyszli na prowadzenie. W drugiej połowie pierwszej odsłony nasza drużyna stanęła przed szansą wyrównania wyniku za sprawą liczebnej przewagi. Pomimo oddania kilku groźnych strzałów, to żaden z naszych zawodników nie zdołał pokonać Fucika. W 19. minucie fantastyczną interwencją popisał się Eliasson ratując nas przed utratą drugiej bramki. Chwilę przed syreną kończącą pierwszą tercję Eliasson ponownie zachował czujność i pewnie obronił kolejne strzały gospodarzy.
Drugą tercję rozpoczęliśmy od zdecydowanego ataku na bramkę Fucika, blisko zdobycia bramki był Wronka i Varttinen. W 24. minucie gospodarze zdobyli drugą bramkę, wykorzystując liczebną przewagę. Kilkanaście sekund później gospodarze ponownie podwyższyli. W 25. minucie nastąpiła zmiana bramkarza w naszej drużynie. W 28. minucie czwartą bramkę dla drużyny gospodarzy zdobył Drabik, wykorzystując bierną postawę naszych obrońców. W 33. minucie w sytuacji sam na sam z Fucikiem znalazł się Dupuy, ale jego strzał był za lekki, by pokonać bramkarza gospodarzy. Na sam koniec drugiej odsłony gospodarze po raz piąty wbili krążek do naszej bramki.
Trzecią odsłonę rozpoczęliśmy od kilku strzałów na bramkę Fucika. Jednak to gospodarze ponownie znaleźli drogę do naszej bramki, zdobywając szóstą bramkę w tym meczu. Minutę później po raz siódmy do bramki trafił Viinikainen. Na sam koniec meczu bramkę honorową dla naszej drużyny zdobył Jonasz Hofman.
GKS Tychy – GKS Katowice 7:1 (1:0, 4:0, 2:1)
1:0 Filip Komorski (Valtteri Kakkonen, Rafał Drabik) 06:16
2:0 Alan Łyszczarczyk (Rasmus Hejlanko, Valtteri Kakkonen) 23:23, 5/4
3:0 Mark Viitianen (Dominik Paś) 24:18
4:0 Rafał Drabik (Szymon Kucharski, Mateusz Bryk) 27:48
5:0 Mateusz Gościński (Hannu Kuru, Olli Kaskinen) 38:56
6:0 Hannu Kuru (Juuso Walli, Bartłomiej Pociecha) 45:23
7:0 Olli-Petteri Viinikainen (Alan Łyszczarczyk, Rasmus Hejlanko) 47:54
7:1 Jonasz Hofman
GKS Tychy: Fucik, Lewartowski – Viinikainen, Bryk, Łyszczarczyk, Komorski, Knuutinen – Kaskinen, Kakkonen, Jeziorski, Kuru, Heljanko- Walli, Pociecha, Karkkanen, Paś, Viitanen – Bizacki, Ubowski, Drabik, Kucharski, Gościński.
GKS Katowice: Eliasson, Kieler – Maciaś, Hoffman, Wronka, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Verveda, Anderson, Monto, Dupuy – Runesson, Lundegard, Michalski, McNulty, Hofman Jo. – Chodor, Dawid, Hofman Ja.
Felietony Piłka nożna
Komu nie zależało, by zagrać?
Gdy wyjrzałem dziś za okno z pokoju hotelowego, zobaczyłem szron na pobliskich dachach. I tyle. Śniegu nie było ani grama, jedyne, co mogło nas przyprawiać o lekkie dreszcze to przymrozek i konieczność spędzenia tego meczu w tak niskiej temperaturze. Wiadomo jednak, że podczas dobrego widowiska można się porządnie rozgrzać i emocje sportowe niwelują jakiekolwiek atmosferyczne niedogodności. Głowiłem się, jak to jest, że w różnych rejonach Polski mamy atak zimy, a przecież okolice bieguna zimna, które teoretycznie najbardziej są narażone na popularny biały puch, tym razem są wolne od tego.
Gdy jechałem autobusem na mecz i zaczęło lekko prószyć – a było to o godz. 10.30 ani przez myśl nie przeszło mi, jak to się wszystko skończy. Po prostu – śnieg zaczął sobie padać, nie był to jakiś armagedon, a i same opady śniegu, choć były wyraźne, nie przypominały tych, które znamy z przeszłości.
Po wejściu na stadion zobaczyłem taką właśnie oprószoną murawę – niezasypaną. Białawo-zieloną lub zielonkawo-białą. Typowy widok, gdy mamy pierwsze opady śniegu w roku lub też szron po mroźnej nocy. Białe gunwo (że tak zejdziemy z romantycznej wersji o puchu) ciągle jednak z białostockiego nieba spadało. I w pewnym momencie rzeczywiście murawa stała się dość biała. Nie przeszkodziło to jednak obu drużynom oraz sędziom rozgrzewać się. Kibice wypełniali stadion, zwłaszcza ci z Jagiellonii jeszcze przed meczem głośno dopingując swój zespół. Sympatycy GieKSy powoli zaczęli wchodzić na sektor gości i też dali znać o sobie. Przyznam, że nie myślałem w ogóle o tym, że mecz może się nie odbyć. Nie miałem takiego konceptu w głowie.
Za łopaty wzięło się… kilka osób. Zaczęli odśnieżać pola karne. Wyglądało to tak, że na jednym skrzydle stało trzech chłopa i sami nie wiedzieli, jak się za to zabrać. „Gdzie kucharek sześć…” – powiedziałem Miśkowi. A na drugim skrzydle szesnastki jeden jegomość odśnieżył na kilka metrów szerokość pola karnego, pokazując, że „da się”. A tamci deliberowali. Do tej pory odśnieżone były tylko linie i wspomniany kawałek. Na drugim polu karnym natomiast jakiś artysta „odśnieżał” w taki sposób, że zagarniał, wręcz zdrapywał śnieg, zamiast go nabierać na łopatę. Nie trzeba być śnieżnym omnibusem, żeby wiedzieć, że średnio efektywna jest to metoda. Po niedługim czasie wszyscy położyli na to lachę i sobie poszli czy tam przestali działać.
Dopiero kilka minut przed meczem zorientowałem się, że sędzia się dziwnie zachowuje, wychodzi i sprawdza. Załączyłem Canal+, by nasłuchiwać wieści i tam było jasne, że arbiter Wojciech Myć sugerował, iż szanse na rozegranie tego spotkania są dość marne. Potem wyszedł na boisko jeszcze raz, ze swoimi asystentami i patrzyli, jak zachowuje się piłka. W moim odczuciu ta rzucana i turlana przez nich futbolówka reagowała normalnie, z odpowiednim odbiciem czy brakiem większego oporu przy toczeniu się po ziemi. Do końca miałem nadzieję, że mecz się odbędzie.
Sędzia jednak zadecydował inaczej. W wywiadzie dla Canal+ powiedział, że ze względu na zdrowie zawodników, a także ograniczoną widoczność – podejmuje decyzję o odwołaniu meczu. Podał też argument, że do pomarańczowej piłki przykleja się śnieg i tak jej nie widać. A linie, które zostały odśnieżone i tak za chwilę zostałyby zasypane.
Mecz się nie odbył.
Odniosę się więc najpierw do słów sędziego, bo już one są dla mnie kuriozalne. Odśnieżone linie po 40 minutach (także już po odwołaniu meczu) nadal były widoczne. I nie zanosiło się specjalnie na to, że mają zostać momentalnie zasypane. Nawet jeśli – to chwila przerwy w meczu lub po prostu w przerwie między dwiema połowami – pospolite ruszenie do łopat i gotowe. A argument o piłce to już kuriozum do kwadratu. Na Boga – przecież śnieg to nie jest jakiś klej czy oleista substancja. I nawet jeśli w statycznej sytuacji klei się do piłki, to jest ona cały czas KOPANA. Dla informacji pana Mycia – to powoduje drgania w futbolówce, a to (plus odbijanie się od ziemi) z piłki przyklejony kawałek śniegu strząsa. Więc naprawdę nie mówmy takich głodnych kawałków na głos, bo tylko wzmacniamy opinię o sędziach taką, a nie inną.
Trener Siemieniec już po decyzji mówił dla Canal Plus, że z punktu widzenia logistyki w rundzie jesiennej, nie na rękę jest im nie grać, w domyśle, że ten mecz trzeba będzie jeszcze gdzieś wcisnąć. Tylko przecież WIADOMO, że tego spotkania nie da się rozegrać jesienią, bo przecież po ostatnim meczu ligowym Jaga gra dwa razy w Lidze Europy plus jeszcze w środku grudnia zaległy mecz z Motorem. Więc z GKS musieliby zagrać tuż przed świętami, a przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie przedłuży rundy GieKSie o dwa tygodnie z powodu zaległego meczu. Niech więc trener Adrian nie robi ludziom wody z mózgu. Poza tym trener powiedział, że ze względu na stan boiska, była to jedyna i słuszna decyzja i trudno nie było odnieść wrażenia, że z powodu napiętego terminarza właśnie TERAZ, dłuższy oddech dla Jagiellonii to najlepsze, co może ich spotkać…
A Rafał Górak? Bardzo dyplomatycznie mówił, że rozumie decyzję sędziów, ale chyba trzy razy podczas wywiadu dał do zrozumienia, jakie miał zdanie… Panowie za zamkniętymi drzwiami rozmawiali, każdy dał swoje argumenty. Trener zwrócił uwagę, że ze względu na szczelnie wypełniony sektor gości mogło to wyglądać inaczej. Że białe linie widać i przy dobrej woli organizatora, boisko można byłoby doprowadzić do stanu używalności. Że taki wyjazd bez meczu to dodatkowe koszty dla klubu. Jakbym więc miał typować, to pewnie wyglądało to tak „ej Rafał, wiesz, jak jest, jaką mamy sytuację, wiem, że nie jest to wam na rękę, ale zgódź się na przełożenie meczu, odwdzięczymy się dobrym winkiem”… Być może więc ze względu na solidarność kolegów po fachu i gentelmen’s agreement, szkoleniowiec, mimo że wolałby zagrać – nie oponował.
No i właśnie. To jest pytanie – czy komuś zależało, żeby wykorzystać opady i meczu nie rozegrać? Powiem wprost – reakcja organizatora meczu na tę „zimę” jest mocno zastanawiająca i nie wiem, czy Jagiellonia nie powinna z tego tytułu ponieść konsekwencji. Powtórzę – klub nie zrobił absolutnie nic, żeby ten mecz rozegrać. Począwszy od prognoz – przecież atak zimy w Polsce był już wczoraj, więc nie można było nie zakładać, że podobna sytuacja powtórzy się w Białymstoku. A jeśli tak, to przygotowuje się zastępy ludzi – choćby na wszelki wypadek – do tego, żeby boisko odśnieżyć. Pamiętacie, co było w zeszłym sezonie w meczu Radomiaka z Zagłębiem? Momentalnie, w ciągu kilku minut płyta po nawałnicy zrobiła się biała. Tam też było ryzyko przerwania i odwołania meczu. Ale ludzie robili, co w swojej mocy, odśnieżali, jak tylko się da i spotkanie zostało dokończone. Wczoraj w Rzeszowie kompletnie zasypany stadion został odśnieżony i mecz również się odbył. A w Białymstoku? Nie było chętnych czy nie miało ich być? Mogli nawet tych żołnierzy wziąć, co to zawsze są na trybunach. Cokolwiek. A tutaj kilku ludzi z łopatą zaczęło nieskładnie machać, ale chyba ktoś im powiedział, że to bez sensu – no i przestali.
Nie będę wnikał, czy na takim boisku można grać czy nie. Jak bardzo wpływa to na zdrowie zawodników. Wiem, że w przeszłości takie mecze się odbywały i nikt nie płakał i nie zasłaniał się ani zdrowiem, ani terminarzem. GieKSa taki mecz rozgrywała z Arką Gdynia – pamiętny z niewykorzystanym karnym Adamczyka – i jakoś się dało. Nie jest to może najbardziej estetyczne widowisko, ale mecz jest rozegrany i jest z głowy.
Natomiast tu nie chodzi o to, czy na zaśnieżonym boisku można grać. Chodzi o to, że nikt nie zajął się odśnieżaniem. Dlatego cała ta sytuacja ostatecznie wydaje mi się po prostu skandaliczna. Dosłownie godzinkę śnieg poprószył – bez jakiejś większej nawałnicy – i odwołujemy mecz.
I tak – piłkarze pojechali sobie na drugi koniec polski, by pobiegać na murawie stadionu Jagiellonii. Klub zapłacił za hotel, wyżywienie, przejazd. Teraz będzie to musiał zrobić drugi raz – najpewniej na wiosnę. Kibice zrywali się o drugiej w nocy, niektórzy pewnie nawet nie poszli spać, by stawić się na zbiórkę w ciemnych Katowicach. Jechali w tak wielkiej liczbie przez cały kraj – też przecież zapłacili za bilety i przejazd. I dostali w bambuko, bo paru osobom nie chciało się wyjść i doprowadzić boisko do jako takiego stanu.
Uważam, że PZPN czy Ekstraklasa, czy kto tam zarządza tym całym grajdołkiem, nie powinien przyzwalać na taką fuszerkę. To jest kupa kasy i czas wielu ludzi, którzy zdecydowali się do Białegostoku przyjechać. To po prostu jest nie fair.
Nieraz bywały jakieś sytuacje czy to z pogodą, czy wybrykami kibiców i kapitanowie lub trenerzy obu drużyn zgodnie mówili – gramy/nie gramy. Była ta wyraźna jednogłośność. A czasem spór. Grano nawet po zapaści Christiana Eriksena – choć tam akurat uważam, że ta decyzja była fatalna (choć z drugiej strony to Euro, więc logistyka dużo trudniejsza). Tutaj zabrakło determinacji, żeby mecz rozegrać. Rozumiem trenera Góraka, że podszedł dyplomatycznie do sprawy. Ja tego protokołu dyplomatycznego trzymać nie muszę i wysuwam hipotezę, że komuś na rękę był ten niezbyt wielki opad śniegu.
Dotychczas wielokrotnie pisałem i mówiłem, że cenię Jagiellonię i Adriana Siemieńca za to, jak łączą ligę i puchary. Byłem pod wrażeniem, że rok temu Jaga nie przełożyła spotkania z GKS na jesień, gdy sama była pomiędzy meczami z Ajaxem – trener gospodarzy dzisiejszego niedoszłego pojedynku mówił, że poważna drużyna musi umieć grać co trzy dni. Tym razem jednak w obliczu meczu z KuPS i końcówki ligi, takie zdanie przestało już zobowiązywać.
Nam nie pozostaje nic innego, jak przygotować się do sobotniego spotkania z Pogonią. Oby piłkarze GKS również wykorzystali fakt, że nie będą mieli Jagi w nogach i jak najlepiej mentalnie i fizycznie przygotowali się do spotkania z Portowcami. A z Jagiellonią i tak się już niedługo zmierzymy, bo za jedenaście dni w Pucharze Polski.
Kups!
Piłka nożna
Mecz z Jagiellonią odwołany!
W związku z atakiem zimy w Białymstoku i niezdatnymi według sędziego warunkami do gry mecz Jagiellonia Białystok – GKS Katowice został odwołany.




Najnowsze komentarze