Dołącz do nas

Piłka nożna

Rywal pod lupą: Dawid Wolny

Avatar photo

Opublikowany

dnia

W sobotę na Bukową przyjeżdża Sokół Ostróda, w którego składzie znajduje się jeden z najskuteczniejszych zawodników drugiej ligi. Dawid Wolny na jesień zdobył 11 goli i zanotował 3 asysty.

Odra Opole 

Dawid Wolny trafił do beniaminka z Ostródy przed rozpoczęciem sezonu ze Skry Częstochowa. Przez większość swojej kariery związany był jednak z rodzinnym Opolem. To właśnie tam stawiał pierwsze piłkarskie kroki w małym lokalnym klubie Groszmal Opole, który później zamienił na największy klub w mieście, czyli Odrę. Do kadry pierwszego zespołu został dołączony w sezonie 2012/13. Odra występowała wówczas w III lidze opolsko-śląskiej. Na debiut czekał do 22. kolejki i meczu z Polonią Głubczyce. Wolny pojawił się na boisku na kilka minut przed końcowym gwizdkiem, zmieniając Dawida Tomanka. Swoją pierwszą bramkę dla Odry zdobył już w czwartym spotkaniu, na wyjeździe z LKS-em Czaniec. Wolny ustalił wynik meczu na 4:0 dla opolan, zaledwie 3 minuty po wejściu na plac gry (od 2:45).

.

W swoim debiutanckim sezonie w seniorskim zespole Odry uzbierał 9 występów i zdobył 1 bramkę. Łącznie przebywał na boisku zaledwie 133 minuty. Co ciekawe, Odra nie przegrała ani jednego meczu, w którym na boisku pojawiał się Dawid Wolny (7 wygranych, 2 remisy).

W następnym sezonie po awansie Odry, Wolny miał możliwość pokazania swoich umiejętności ligę wyżej. W dalszym ciągu pełnił zaledwie rolę zmiennika w zespole prowadzonym przez Dariusza Żurawia, ale otrzymywał znacznie większą ilość minut. Sytuacja Dawida Wolnego w Opolu uległa zmianie wraz z końcem rundy jesiennej, kiedy zarząd klubu postanowił  zakończyć współpracę z trenerem Żurawiem. W jego miejsce do klubu przyszedł czeski szkoleniowiec – Petr Nemec, który odstawił młodego napastnika na boczny tor. Nemec nie zabrał Wolnego na obóz przygotowawczy przed rundą wiosenną do Kleszczowa, a w pierwszych dwóch meczach na wiosnę nie znalazł dla niego miejsca w osiemnastce meczowej. Szanse Wolnego na regularne występy w Odrze drastycznie stopniały i zawodnik został wypożyczony na pół roku do trzecioligowego Piasta Strzelce Opolskie.

Wypożyczenie wyszło mu jednak na dobre. Z miejsca stał się ważną postacią Piasta, grając praktycznie wszystkie spotkania od deski do deski. W 13 spotkaniach zdobył 6 bramek.

Wolny po powrocie do macierzystego klubu nie zastał już w nim czeskiego trenera, który nie podołał misji utrzymania Odry w II lidze. Stery w zespole z Opola przejął Zbigniew Smółka. Ta zmiana okazała się dla napastnika przełomowa. Smółka obdarzył Dawida Wolnego zaufaniem i regularnie na niego stawiał. Zawodnik odwdzięczył się nowemu trenerowi w najlepszy z możliwych sposobów, prezentując bardzo wysoką skuteczność. Wolny zakończył sezon z 12 bramkami i był trzecim strzelcem w zespole. Więcej ligowych bramek od niego uzbierali jedynie Marek Gładkowski (17) i Janusz Gancarczyk (14). Dobry sezon w wykonaniu Wolnego i jego kolegów z zespołu nie zakończył się jednak powrotem Odry do II ligi. Po niezwykle zaciętej kampanii musieli uznać wyższość Polonii Bytom, która uzbierała 2 punkty więcej w ligowej tabeli.

Jednak co się odwlecze to nie uciecze. Dawid Wolny już rok później mógł się cieszyć z upragnionego awansu, do którego dołożył sporą cegiełkę. Odra uzyskała awans po dwumeczu barażowym z Vinetą Wolin. Jednym z bohaterów pierwszego spotkania rozgrywanego na wyjeździe, był właśnie Wolny, który w końcówce meczu zdobył niezwykle ważną bramkę na 2:0.

.

Nie był to ostatni awans Dawida Wolnego w barwach Odry Opole. Rok później mógł świętować kolejny. Odra jako beniaminek w świetnym stylu uzyskała promocję na zaplecze Ekstraklasy. Wraz z trwaniem sezonu pozycja Dawida Wolnego w klubie spadała. Z podstawowego zawodnika, stał się jedynie rezerwowym. Kampanię 2016/17 zakończył z 24 występami i 5 golami w lidze (996 minut).

Po 6 latach gry w Odrze nadszedł moment rozstania. Nie przedłużono z nim kończącego się kontraktu. W sumie w barwach Odry rozegrał 110 spotkań i zdobył 28 bramek.

Trzy lata, pięć klubów

Kolejne sezony w wykonaniu Dawida Wolnego, stały pod znakiem poszukiwań stabilizacji. Zawodnik po rozstaniu z Opolem trafił do II ligowego MKS-u Kluczbork, gdzie kompletnie mu nie poszło i już po pół roku odszedł do Ruchu Zdzieszowice. Tam także długo nie zabawił. Jedna rozegrana runda i przeprowadzka do innego trzecioligowca – Kotwicy Kołobrzeg. Solidna gra w barwach klubu znad morza, zaowocowała transferem do Skry Częstochowa, która została czwartym klubem Wolnego w okresie trzech lat. W zespole Pawła Ściebury był wyróżniającym się zawodnikiem i zakończył sezon z 8 bramkami na koncie. Został tym samym najskuteczniejszym zawodnikiem Skry w kampanii 19/20. Rok pod Jasną Górą wystarczył Wolnemu i w poszukiwaniu kolejnych wyzwań, przeniósł się do zespołu naszego sobotniego rywala. Do Sokoła Ostróda trafił wraz z dwoma innymi zawodnikami Skry. Kamilem Zalewskim i doskonale nam znanym Konradem Andrzejczakiem.

Spec od błyskawicznych goli

Dawid Wolny ma niezwykły dar do strzelania bramek chwilę po pierwszym gwizdku arbitra. Pierwszy raz ta sztuka udała mu się w 2. kolejce sezonu 16/17 w meczu Odra Opole – Polonia Warszawa, pokonał bramkarza gości już w 12 sekundzie meczu. Jest to jedna z najszybciej zdobytych bramek w historii Odry Opole (od 0:18).

.

Co ciekawe już w następnej kolejce, Odra zagrała na wyjeździe z Olimpią Elbląg, a Wolny potrzebował niespełna dwóch minut na otwarcie wyniku spotkania.

Na tym jednak Dawid Wolny nie poprzestał. Dwa lata później w meczu Bałtyk Gdynia – Kotwica Kołobrzeg potrzebował zaledwie 10 sekund (!), by wpisać się na listę strzelców (od 0:36)

.

Sobotni mecz na Bukowej będzie dla Dawida Wolnego dopiero drugą rywalizacją z GKS-em Katowice w karierze. Pierwszy raz miał miejsce w zeszłym sezonie w Częstochowie, gdzie GieKSa uległa Skrze 0:1.

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Widzew rywalem GieKSy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Dziś w siedzibie TVP Sport odbyło się losowanie ćwierćfinałów Pucharu Polski. GKS Katowice zmierzy się w tej fazie z Widzewem Łódź. Mecz odbędzie się w Katowicach, a 1/4 Pucharu Polski zaplanowano na 3-5 marca.

Widzew obecnie zajmuje 13. miejsce w Ekstraklasie, mając w dorobku 20 punktów, czyli tyle samo co GKS. Na 18 meczów piłkarzy Igora Jovicevića (a wcześniej Żelijko Sopića i Patryka Czubaka) składa się 6 zwycięstw, 2 remisy i 10 porażek (bramki 26-28). We wcześniejszych rundach Widzew wyeliminował trzy drużyny z ekstraklasy: Termalikę, Zagłębie Lubin i Pogoń Szczecin.

Zanim dojdzie do pojedynku pucharowego, obie drużyny zmierzą się w lidze (także w Katowicach), w kolejce, która odbędzie się 6-8 lutego.

Pozostałe pary tej fazy to:
Lech Poznań – Górnik Zabrze
Zawisza Bydgoszcz – Chojniczanka Chojnice
Avia Świdnik – Raków Częstochowa

Kontynuuj czytanie

Kibice Piłka nożna Wideo

Doping GieKSy w Częstochowie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielny wieczór do Częstochowy, na ostatni mecz w tym roku, wybrał się komplet GieKSiarzy. Ultrasi zadbali o przedświąteczny klimat na sektorze.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum do meczu z Rakowem

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Mecz z Rakowem był ostatnim w tym roku. Teraz… święta. I Nowy Rok. Trzech Króli i turniej halowy w Spodku. I zleci jak z bicza strzelił, gdy 30 stycznia zagramy z Zagłębiem Lubin. Wracamy jeszcze na chwilę do Częstochowy i zamykamy temat Rakowa.

1. Na mecz pojechaliśmy w dwuosobowym składzie plus Mariusz przyjaciel redakcji. Miał jeszcze pojechać Flifen, ale laptop mu się zepsuł. No i nauki dużo ma. Więc jak już skończy tę medycynę, to uderzajcie do niego. Będziecie mieli pewność, że gdy inni się obijali i na mecz jeździli, on siedział z nosem w książkach 😉

2. Do Częstochowy jest rzut beretem, więc jechaliśmy niecałą godzinkę. Dobrze, że na koniec nam nie przypadł w udziale jakiś Białystok… Ale uwaga, uwaga – tam pojedziemy już za dwa miesiące.

3. Stadion Rakowa wiadomo – nie jest z tej epoki nowych obiektów, choć i tak swego czasu go rozbudowano. Dlatego jest to raczej takie boisko, otoczone trybunami. Mówi się o nowym, obiekcie i mówi, ale na razie cisza.

4. Dlatego długo nie mogliśmy go wypatrzeć, choć byliśmy już przecież przy linii tramwajowej. Dopiero w ostatniej chwili ujrzeliśmy jupitery, a za moment byliśmy już pod obiektem.

5. Jakoś tak się złożyło, że byliśmy bardzo wcześnie, bo przed 15:30, kiedy wydawali akredytacje. Więc musieliśmy chwilę postać pod kasą i poczekać na swój moment. Wszystko odbyło się sprawnie.

6. Widzieliśmy nawet rakowskiego rycerza, który przyszedł do pracy, ale jeszcze po cywilu.

7. Mając tyle czasu… nie za bardzo wiedzieliśmy, co ze sobą zrobić. Jedno jest pewne, ja byłem bardzo głodny, więc w planie miałem obowiązkową kiełbasę, na której to poszukiwania wkrótce wyruszyliśmy.

8. Zanim jednak to nastąpiło, pokręciliśmy się trochę w okolicach sali konferencyjnej. Przywitaliśmy się także z Wojciechem Cyganem, który stał przy wejściu i wkrótce witał przybyłą drużynę gości. My też mogliśmy – dzięki infrastrukturze stadionu – ten przyjazd naszym pięknym zielonym autokarem, oglądać.

9. Nie zabrakło czułych powitań, choćby z Adrianem Błądem, czyli takim „synem” prezesa Wojtka. Przytulili się na to powitanie, jako że było dużo czasu przed meczem, atmosfera była bardzo sympatyczna. Bój miał się rozpocząć wkrótce.

10. My tymczasem poszukiwaliśmy kiełbasy. Obeszliśmy trybuny, co nie było trudne, bo byliśmy tak jakby na zewnątrz stadionu. Miła pani nas kilka razy wpuszczała i wpuszczała ze strefy gastronomicznej. Ogólnie te przejścia za trybunami są jakieś takie klimatyczne. W dobie faktycznie tych nowych stadionów te takie stare, polskie, mają w sobie coś z nostalgii.

11. Jako że kiełby się dopiero piekły, postanowiliśmy uraczyć się innymi trunkami, w tym ja herbatką. I tak sympatycznie oczekiwaliśmy na strawę.

12. Kiełbaska za 25 złotych, z ogórkiem kiszonym. Bardzo dobra, byłem mega głodny, więc była jak znalazł. Od razu humor się poprawił i liczyliśmy, że nie będzie to najlepsza rzecz, która nas spotkała przy Limanowskiego, ale jedna z najlepszych.

13. Udaliśmy się na sektor prasowy, a Misiek na murawę. To, co było też bardzo dobre, to że w przeciwieństwie do lutowego spotkania było po prostu relatywnie ciepło. Znaczy relatywnie bardzo ciepło. Wtedy wymarzliśmy solidnie, bo nie dość, że było po prostu zimno, to jeszcze ciągnęło spod trybuny, bo są te kratki metalowe jako podłoga, a pod trybuną nie ma nic.

14. Zajęliśmy miejsca. Początkowo w rzędzie ze studenckimi stolikami, ale tam było bardzo ciasno, więc przenieśliśmy się rząd wyżej – już bez stolików, ale z szerszym przejściem. Nie było dla mnie w tym kontekście problemem trzymanie laptopa na kolanach.

15. Za to podłączenie do kontaktu przypomniało traumę ze stadionu ŁKS. Wtyczka nie chciała wejść, ale cudem udało się ją wepchnąć. Potem cała operacja z przeciąganiem kabla pod trybuną, trzymając go przez te małe dziurki w podłodze. Uff, udało się. Nikt o kabel nie zahaczy.

16. No i rozpoczął się mecz. Widoczność z tak niskich trybun jest oczywiście średnia. Jeszcze na połowie, na wysokości której jest prasówka, jest spoko. Ale po drugiej stronie trzeba by było mieć sokoli wzrok, by wszystko dobrze identyfikować.

17. Prezenty kibicom rozdawał Święty Mikołaj. Co ciekawe miał on akredytację. Na której było napisane, że jest to Święty Mikołaj, a jako redakcja Biegun Północny.

18. Kibice gości wypełnili sektor gości. Przez cały mecz głośno dopingowali, urządzili też baloniadę ze świąteczną piosenką, a na koniec, jak za starych czasów zaśpiewali Wesołych Świąt. Może w bardzo dawnych czasach taka tradycja była (nie wiem), ale ja pamiętam, że pierwszy raz coś takiego miało miejsce w którąś Wielką Sobotę, zdaje się w 2001 roku. Podczas bardzo śnieżnego meczu z Amiką. Ale mogę się mylić, co do szczegółów.

19. GieKSa w pierwszej połowie była nieco lepsza i miała więcej sytuacji. Niestety nie wykorzystaliśmy żadnej. W drugiej po zmianach Raków się rozpędził i w końcu strzelił upragnionego gola.

20. Po meczu udaliśmy się na konferencję prasową. Gospodarze zapewnili kapuśniak. Od kiełbasy minęło już trochę czasu, więc również było to bardzo miłe. Gorąca, treściwa zupka w oczekiwaniu na konferencję miała wynagrodzić smutek po porażce.

21. Najpierw wypowiedział się trener Górak. Potem oczekiwaliśmy na trenera Papszuna i jakieś dziwne sceny się działy przed salą, że aż pracownik Rakowa notorycznie zamykał drzwi. Jakieś były krzyki i huki. Wydawało się, że to trener Rakowa krzyczy, żeby go wypuścili w końcu do tej Warszawy. Ale nie. Marek Papszun był w tym czasie na murawie i udzielał wywiadu dla Ligi Plus Extra.

22. Po konferencji oczywiście chwila na sali, żeby na stronie pojawiła się relacja z wypowiedzi trenerów oraz galeria zdjęć. Pół godzinki posiedzieliśmy, aż udaliśmy się w drogę powrotną.

23. Kulturka jest, więc wychodząc rzekłem do Marka Papszuna „do widzenia” i sympatycznie, z uśmiechem odpowiedział. A wychodząc z klubu spotkałem Marka Ameyawa i ten młody człowiek bardzo kulturalnie sam powiedział „do widzenia”. Milusio.

24. Ogólnie cały wyjazd bez większej historii. Krótki. Mecz przegrany. Do Rakowa nie ma się, o co przyczepić, wszyscy mili, uśmiechnięci. Kiełbasa dobra, rzecznik sympatyczny. Wojciech Cygan witający starych znajomych.

25. „Do zobaczenia na Narodowym” – powiedział rzecznik, gdy się z nami żegnał. Nic dodać, nic ująć. Miejmy nadzieję, że 2 maja się ponownie zobaczymy. Bierzemy w ciemno.

26. Wesołych Świąt!

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga