Piłka nożna
[RELACJA] Znicz pomógł, my sobie nie
W ostatniej kolejce Drugiej Ligi GKS Katowice zmierzył się na Bukowej z Resovią Rzeszów. Pauzujących za kartki Mrozka, Rogalę, Michalskiego i Kurbiela zastąpili Frankowski, Pavlas, Wojciechowski i Rogalski. Miejsce na prawej obronie zajął Woźniak, a Wojciechowski na lewej. Dodatkowo trener Rafał Górak w wyjściowej jedenastce Grzegorza Janiszewskiego zastąpił Radkiem Dejmkiem, a Macieja Stefanowicza Marcinem Urynowiczem. Spotkanie rozpoczęło się o godzinie 17:00.
Od początku meczu GieKSa znacznie dłużej utrzymywała się przy piłce i tradycyjnie próbowała budować akcje od tyłu. W 6. minucie Gałecki został przyblokowany pod własną bramką i rywal przejął piłkę, ale ta groźna sytuacja szybko została wyjaśniona. 3 minuty później wyszliśmy z groźną kontrą, która zakończyła się rzutem rożnym. Pierwsze dogranie było za krótkie, jednak Resoviacy ponownie wybili na rzut rożny, a za drugim razem akcja zakończyła się faulem Kiebzaka. W 11. minucie mogło być 1:0 dla gości, ale po wrzutce z rzutu rożnego Kubowicz z metra nie trafił do bramki. Rzeszowianie często szukali długich piłek za linię obrony, ale najczęściej kończyło się to tym, że Frankowski zaczynał grę z 5 metra. W 22. minucie Kiebzak otrzymał żółtą kartkę po kopnięciu rywala w okolice twarzy po próbie przerwania kontry. W 29. minucie wydawało się, że GieKSa musi objąć prowadzenie, ale po dośrodkowaniu Adriana Błąda z rzutu wolnego piłka odbiła się od słupka i wróciła przed bramkę, zamiast do niej wpaść. Chwilę potem Dziubiński pokusił się o strzał z dystansu, ale piłka minęła bramkę Frankowskiego. W 36. minucie Kiebzak oszukał paru rywali na skrzydle, po czym wycofał na szesnasty metr do Wojciechowskiego, ale ten uderzył nieczysto z pierwszej piłki. W 43. minucie Resovia wyszła na prowadzenie. Po rzucie wolnym z koła środkowego piłka została zagrana na skraj pola karnego, a stamtąd zgrana na sam jego środek, gdzie z bliska gola zdobył Twardowski. Szybko otrzymaliśmy okazję do wyrównania. Błąd zagrał długą piłkę do Woźniaka, tamten podał ją głową, a rywal zablokował te zagranie ręką. Piłkę na 11 metrze ustawił Rogalski, pewnie wyczekał bramkarza i doprowadził do wyrównania. Po pierwszej połowie mieliśmy remis 1:1, ale Bukowa eksplodowała dwukrotnie – przy golu na 1:1… i przy golu dla Znicza w Łodzi.
Do drugiej połowy obie drużyny przystąpiły bez zmian. W 49. minucie Kiebzak groźnie dogrywał spod linii końcowej w pole karne, ale nikt nie dopadł do piłki, by skierować ją do pustej bramki. Niewiele działo się w kolejnych minutach – gra toczyła się głównie w środku pola. W 57. minucie miała miejsce pierwsza zmiana w Resovii – Kubowicza zmienił Wasiluk. GieKSa w międzyczasie nieco mocniej postawiła na strzały sprzed pola karnego, ale albo były one blokowane, albo niecelne. Po jednym z naszych wyrzutów z autu Twardowski ruszył z kontrą, ale jego strzał poleciał prosto we Frankowskiego. Po chwili Stefanowicz zajął miejsce Urynowicza, a w tym samym czasie Wojciechowski i Hebel otrzymali żółte kartki za małą przepychankę. Mieliśmy świetną okazję po długiej piłce Stefanowicza. Piłkę przejął Błąd i chciał dograć do Kiebzaka w pole karne, ale w ostatniej chwili akcję na wślizgu przeciął obrońca. Już po kilkunastu sekundach było groźnie po drugiej stronie. Z kontrą szedł Krykun, ale spowolnił go Wojciechowski, a następnie piłkę na rzut rożny wybił Błąd. W 68. minucie Zapytowski uchronił Resovię przed stratą bramki po akcji Kiebzaka, a po chwili za Pavlasa wszedł Wroński. W 72. minucie Adrian Błąd doznał kontuzji i musiał go zastąpić Kamil Bętkowski, a w tym kolejnej przerwie Kamil Radulj wszedł za Kamila Dziubińskiego. Groźnie pod naszą bramką było w 88. minucie, ale nikt nie przeciął piłki lecącej przez pole karne i ostatecznie złapał ją Frankowski. Naszą ostatnią zmianą było zastąpienie Dawida Rogalskiego przez Patryka Szwedzika. W 82. minucie za Hebla wszedł Antkowiak. Tuż po tej zmianie Bętkowski uderzył mocno z rzutu wolnego wywalczonego przez Wrońskiego, ale prosto w Zapytowskiego. W 89. minucie już niemal unosiliśmy ręce w geście triumfu, ale Woźniak minął się z piłą, którą atakował wślizgiem, a już kilka sekund później przeżywaliśmy to ponownie, ale po rzucie rożnym, gdy piłka minimalnie przeleciała obok słupka. Do drugiej połowy sędzia doliczył 5 minut. Już w doliczonym czasie gry czerwone kartki otrzymali trener i kierownik Resovii. Szymon Kiebzak z rzutu wolnego uderzył w słupek. Po tej sytuacji za Płatka wszedł Feret. Strzał Stefanowicza z 18 metrów otarł się o nogę obrońcy i piłka minęła słupek. Dośrodkowanie z rzutu rożnego wyłapał Zapytowski. Uderzał także Gałecki, ale wprost w rywala. Otrzymaliśmy kolejny rzut wolny na wprost bramki. Uderzał Bętkowski, ale ten strzał także nie dotarł do bramki. Mecz zakończył się wynikiem 1:1. Czekamy na baraże.
25.07.2020 Katowice
GKS Katowice – Resovia 1:1 (1:1)
Bramki: Rogalski (45-k) – Twardowski (43)
GKS: Frankowski – Wojciechowski, Jędrych, Dejmek, Pavlas (69. Wroński) – Woźniak, Gałecki, Błąd (73. Bętkowski), Urynowicz (64. Stefanowicz), Kiebzak – Rogalski (80. Szwedzik).
Resovia: Zapytowski – Kubowicz (58. Wasiliuk), Domoń, Twardowski, Adamski, Płatek (90. Feret), Krykun, Geniec, Dziubiński (75. Radluj), Hebel (83. Antkowiak), Zalepa.
Żółte kartki: Kiebzak, Wojciechowski – Hebel.
Sędzia: Sebastian Tarnowski (Wrocław).
Galeria Piłka nożna
Kurczaki odleciały z trzema punktami
Felietony Piłka nożna
Plagi gliwickie
No i po raz kolejny potwierdziło się, jak dziwna bywa piłka. Przynajmniej jeśli przekładamy matematykę na boisko. I punkty oraz miejsca w tabeli. Matematycznie Piast nie miał prawa z nami wygrać, statystycznie niby też, choć patrząc na rachunek prawdopodobieństwa, kiedyś musieli to drugie zwycięstwo osiągnąć. Stało się i nikt w Katowicach nie jest z tego powodu zadowolony. Faktem jest, że Piast na to zwycięstwo zasłużył, choćby dlatego, że był bardziej zdeterminowany. Jednak czy był lepszy na tyle, aby dokonać takiej deklasacji?
Śmiem twierdzić, że jakby taki mecz powtórzyć, to wcale nie byłoby oczywiste, że goście znów by wygrali. Zwycięstwo odnieśli zasłużone, jednak splot różnego rodzaju okoliczności – tak nieszczęśliwych dla GKS, a fortunnych dla gliwiczan spowodował, że wykorzystując sposobność z zimną krwią, zainkasowali trzy punkty. Ale tę sposobność najpierw musieli mieć.
Zaczęło się od kontuzji Mateusza Kowalczyka. Zawodnik jeszcze próbował po obiciu okolic nerki pozostać na boisku, ale sam po chwili poprosił o zmianę. Kontuzja niepiłkarska, więc w tej chwili najważniejsze jest po prostu jego zdrowie i miejmy nadzieję, że ostatecznie nie będzie to nic poważnego. Potem w kilka minut katowiczanie stracili dwie bramki. Najpierw fatalnie zachowali się w obronie, bo Drapiński był kompletnie niepilnowany i wystarczyło mu tylko dołożyć stopę do piłki, aby pokonać Rafała Strączka. No a potem Lukas Klemenz też jakoś intuicyjnie chciał wybić piłkę, ale pokonał własnego bramkarza. Mieliśmy nadzieję na ten rzut karny, ale po analizie VAR sędzia Raczkowski podyktowaną jedenastkę anulował – słusznie, bo faulu nie było. I tak mieliśmy jeszcze szczęście, bo tych plag mogło być więcej – w początkowej fazie meczu na boisku opatrywany był Bartosz Nowak, interwencja medyczna była też przez chwilę potrzebna Wasylowi. Mimo wszystko za dużo tych nieszczęść, jak na jeden mecz.
Problem jest taki, że po pierwszej połowie, gdy GKS przegrywał 0:2 i nie miał nic do stracenia, myśleliśmy, że nasz zespół rzuci się na przeciwnika i wybije im z głowy myśl o punktach. Miało być tak, że goście będą żałowali, że te dwa gole strzelili. Nic takiego nie miało miejsca. Druga połowa była równie zła jak pierwsza albo nawet gorsza. GieKSa biła głową w mur, kompletnie nie potrafiąc zagrozić bramce Placha. Piast wyprowadzał kontry, z czego jedną wykorzystał i gliwicki Di Maria zamknął spotkanie. A mogło być jeszcze wyżej, bo nasz zespół tak się odkrył, że rekordowa porażka na Nowej Bukowej stawała się coraz bardziej realna. Bramka Lukasa Klemenza na koniec tylko dała drobną korektę na wyniku. Osobliwe jest to, że Lukas strzelił w tym meczu do właściwej i niewłaściwej siatki, jeszcze bardziej osobliwe, że powtórzył tego typu wyczyn Arkadiusza Jędrycha sprzed… dwóch meczów.
Trzeba przyznać, że Piast zagrał kapitalnie w defensywie. Zneutralizował nasz zespół kompletnie, dodatkowo nie bronił się jakoś bardzo głęboko, GKS skutecznie był wypychany, a wszelkie próby licznych prostopadłych podań ze strony piłkarzy Góraka kończyły się „sukcesem” Piasta. No i właśnie to mam na myśli, pisząc, że mecz mógł się potoczyć inaczej. Bo trzeba przyznać, że pomysł na mecz z podaniami za plecy – czy to długimi w powietrzu, czy bardziej po ziemi, wyglądał na całkiem niezły i nawet próby nie były najgorsze. Czujność obrońców Piasta była jednak na wysokim poziomie. Gdy już taka piłka przeszła, to albo Adam Zrelak został wzięty w kleszcze (sytuacja z odwołanym karnym), albo Ilja Szkurin był na spalonym po podaniu Wędrychowskiego (ale i tak Białorusin trafił w Placha).
Problem widzę inny. GieKSa chyba za bardzo postawił na tę kwestię czysto piłkarską. Chcieliśmy ten mecz wygrać umiejętnościami i kunsztem, a zabrakło walki wręcz. Piast tę „grę w piłkę” od początku meczu próbował nam wybić z głowy i zrobił to skutecznie. Nie mieliśmy więc – tak jak na wiosnę – łupanki, którą trudno było nazwać meczem piłkarskim. Mieliśmy GieKSę, która w piłkę chciała grać i Piasta, który był jednak dużo bardziej zdeterminowany do walki. Nie odbieram oczywiście Piastowi tego, że w kluczowych momentach też pokazał umiejętności, bo to jest oczywiste. Poziom agresji jednak zdecydowanie był po stronie zawodników Myśliwca i teraz to oni okazali się „zakapiorami”. Trochę to wyglądało tak, jak na szkolnym korytarzu, kiedy z klasowym łobuzem kujon chce rozmawiać na argumenty. I ma je sensowne, logiczne, tylko co z tego, skoro łobuz wyprowadził szybki cios i kujonowi tylko spadły okulary z nosa…
Ogólnie nie chcę jakoś specjalnie krytykować tego sposobu naszej gry, natomiast wygląda na to, że sztab trenerski się przeliczył, a przez to, że do przerwy było już 0:2, trudno było to skorygować. Osobiście chciałbym, żeby GKS dążył do gry w piłkę i generalnie nie będę o to miał pretensji. Czasem jednak być może trzeba postawić na proste i bardziej… prymitywne środki. To tak jak z tym rozgrywaniem od tyłu, kiedy różne drużyny nieraz tak bardzo chcą ten schemat utrzymywać, że czasem, zamiast po prostu wywalić piłkę w oczywistej sytuacji, klepią ją sobie trzy metry od bramki i za chwilę dostają gonga.
A już nie bawiąc się w porównania, metafory i piękne słowa. Piast po prostu od początku meczu zaczął dosłownie spuszczać wpierdol naszym piłkarzom, a ci nie potrafili odpowiedzieć tym samym. I też dlatego przegraliśmy. Z Koroną GieKSa potrafiła pójść na noże. W meczu derbowym – zupełnie nie.
Wracając do tematu bramek samobójczych – to niesłychane, że GKS ma ich w tym sezonie już pięć. I solidarni są ze sobą środkowi obrońcy, bo już każdy z nich ma po jednym takim trafieniu. Piątego samobója zaliczył Kowal w Łodzi. Wiadomo, że jest to często pech, ale skoro sytuacja się powtarza – to jest jakiś defekt, nad którym pewnie trzeba popracować. Jest to jakaś niefrasobliwość naszych zawodników, może czasami wręcz lekka niechlujność.
Nie ma co płakać. Już nie będę się rozpisywał na temat opinii niektórych kibiców, bo poświęciłem na to poprzednie felietony i… straciłem sporo nerwów. Teraz nawet nie czytałem (jeszcze) wielu komentarzy, ale jeśli natknąłem się po tej porażce znów na zdanie jednego ancymona, że mamy fatalnego trenera, fatalnych piłkarzy i zespół na co najwyżej pierwszą ligę, to wiem po prostu, że mam do czynienia z osobą niezbyt lotną. Tyle.
Sam nie wierzyłem, że możemy ten mecz przegrać. Nie sądziłem natomiast, że zwycięstwo będzie formalnością. A już na pewno nie spodziewałem się, że Piast nas tak rozjedzie. Ten mecz ostatecznie był fatalny. Nie wychodziło nam nic. Piastowi wyszło wszystko. Powtórzę – wykorzystali wszystkie swoje sposobności otwierające im drogę do zwycięstwa. To oni byli wyrachowani. Ale matrycą była agresja.
Październikowo-listopadowy piękny sen z serią czterech zwycięstw się skończył, przyszła szara jesienna rzeczywistość. Jednak dziś jest kolejny dzień, a wkrótce następne. GieKSa to nie jest drużyna perfekcyjna i jeszcze nie jest na tyle dobra, żeby takie mecze jak z Piastem zdecydowanie wygrywać. Absolutnie jednak nie jesteśmy tak słabi, żeby znów mówić, że zlecimy z hukiem z ekstraklasy. Mogliśmy stworzyć sobie ultra-komfortową sytuację przed końcem rundy jesiennej. Nie udało się. Nadal musimy punktować, żeby zadomowić się mocniej w środku tabeli.
Przed nami przerwa reprezentacyjna, a po niej piekielnie ciężkie spotkania. Tak jak pisałem, o punkty będzie niebywale trudno, ale musimy grać swoje. Może z większą różnorodnością środków, w zależności od rywala. Skoro jednak Piast wygrał z GKS, to dlaczego GieKSa ma nie móc wygrać z Jagiellonią? W tej lidze wszystko jest możliwe. I katowiczan stać na punktowanie nawet z Jagą, Pogonią i Rakowem.
Także GieKSiarze nie ma co się załamywać i wchodzić w jakieś smuty. Zostawmy to ludziom, dla których frustracja jest życiowym paliwem. Niech dla nas paliwem będzie nieustający optymizm – oparty na faktach i doświadczeniu. Doświadczeniu takim, że GieKSa jeszcze dopiero co potrafiła bardzo dobrze grać w piłkę, być lepsza od przeciwników i wygrywać mecz za meczem.
Piłka nożna kobiet
1/8 finału dla Katowic
Trójkolorowe w chłodną i ponurą sobotę wygrały, po równie ponurym meczu, z Rekordem Bielsko-Biała 2:0 i awansowały do 1/8 Pucharu Polski.
Przed spotkaniem Karolina Koch odebrała pamiątkowe zdjęcie z rąk prezesa Sławomira Witka za pokonanie bariery 100 występów w roli trenerki naszej drużyny. Gratulujemy i jeszcze raz dziękujemy za wszystkie dotychczasowe sukcesy! Warto także wspomnieć, że kilka dni przed spotkaniem, swój kontrakt o trzy lata przedłużyła Nicola Brzęczek.
W 2. minucie Marcjanna Zawadzka musiała uznać wyższość Roksany Gulec, która wymanewrowała ją w pole i oddała strzał w kierunku dalszego słupka. Oliwia Macała niewiele mogłaby w tej sytuacji zrobić, gdyby po rykoszecie futbolówka nie zmieniła swojej trajektorii na górną część poprzeczki. Po trzecim rzucie rożnym dopiero udało się oddać rekordzistkom strzał, natomiast Agnieszka Glinka była bardzo daleka od trafienia choćby w okolice bramki. W 7. minucie niemal wyczyn Lukasa Klemenza z meczu z Piastem powtórzyła Patrycja Kozarzewska, na szczęście nie udało jej się aż tak dokładnie przymierzyć w kierunku swojej bramki. Pierwszą klarowną akcję dla GieKSy wykreowała Jagoda Cyraniak dalekim podaniem do Julii Włodarczyk, skrzydłowa po wymagającym sprincie zgrała do otoczonej przez rywalki Aleksandry Nieciąg i skończyło się na wymuszonej stracie. Kolejne minuty upłynęły obu drużynom w środku pola, mnóstwo było przepychanek i przerw w grze. W 26. minucie groźny strzał z pierwszej piłki oddała Patrycja Kozarzewska, a poprzedzone to było tradycyjnym pokazem zdolności dryblerskich Klaudii Maciążki na prawej flance i kąśliwą centrą Katarzyny Nowak. Kolejny kwadrans czekaliśmy na ciekawszą akcję, skonstruowaną bardzo nietypowo: Patricia Hmirova z poziomu murawy walczyła o piłkę, ostatecznie zagrywając ją na lewe skrzydło. Finalnie na prawej flance strzał oddała Dżesika Jaszek, choć znacząco przesadziła z siłą tego uderzenia. W 43. minucie doskonałe podanie Jagody Cyraniak za linię obrony zmarnowała Klaudia Maciążka złym przyjęciem, choć nie była to też łatwa piłka. Na zakończenie połowy obrończyni jeszcze sama spróbowała szczęścia z dystansu, jednak tego szczęścia jej nieco zabrakło.
Z przytupem drugą część gry rozpoczęła Julia Włodarczyk, jej centra była o milimetry od dotarcia do dobrze ustawionej Aleksandry Nieciąg. W 52. minucie wynik starcia otworzyła Nicola Brzęczek po dośrodkowaniu Klaudii Maciążki. Dobrą pracę na obrończyniach wykonała Dżesika Jaszek, a wcześniej na obieg z Maciążką zagrała Patricia Hmirova. Kilka centymetrów od podwyższenia wyniku był duet wpisany już do protokołu meczowego, choć tym razem w odwróconych rolach: Włodarczyk wypuściła skrzydłem Brzęczek, ta zgrała na środek do Maciążki i piłka zatrzymała się na linii bramkowej po rykoszecie. Bliźniaczą akcję w 58. minucie, z pominięciem zgrania do środka, finalizowała sama Nicola Brzeczek, jednak zbyt długim prowadzeniem zmusiła się do sytuacyjnego i bardzo nieudanego strzału. W 63. minucie Dżesika Jaszek z Maciążką doskonale zagrały na jeden kontakt, ostatecznie jednak znów defensywa Rekordzistek zdołała zablokować zarówno dośrodkowanie Nieciąg, jak i strzał Włodarczyk. W 68. minucie doskonałe sytuacje miały Nicola Brzęczek oraz Aleksandra Nieciąg, jednak miały sporo pecha przy swoich próbach i nadal utrzymywał się wynik 1:0. W 74. minucie Klaudia Maciążka zeszła do środka boiska i choć jej podanie zostało zablokowane, to Dżesika Jaszek zdołała odzyskać posiadanie już w polu karnym i precyzyjnym strzałem przy słupku podwyższyła na 2:0. Wahadłowa powinna mieć na swoim koncie także asystę już chwilę później, jednak w zupełnie niezrozumiały sposób podała za plecy wszystkich swoich koleżanek spod linii końcowej. W 83. minucie jej podanie zakończyło się podobnym skutkiem, choć tym razem Hmirova zdołała zebrać wybitą piłkę i oddać strzał pełen fantazji. Dwie minuty później kolejną bramkę powinna mieć na swoim koncie Brzęczek, aż sama złapała się za głowę. Santa Vuskane udanie zastosowała skok pressingowy i wycofała do Włodarczyk, która przytomnie odnalazła wybiegającą w korytarz napastniczkę, a ta przelobowała golkiperkę, nie trafiając jednocześnie w szerokość bramki. W doliczonym czasie gry skrzydłowa zrozumiała gest Vuskane i posłała mocną piłkę za linię obrony, jednak te zamiary odgadnęła także Kinga Ptaszek i zatrzymała futbolówkę tuż przed głową Łotyszki.
GieKSa wygrała 2:0 i awansowała do 1/8 Pucharu Polski.
GKS Katowice – Rekord Bielsko-Biała 2:0 (0:0)
Bramki: Brzęczek (52), Jaszek (75).
GKS Katowice: Macała – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Dżesika Jaszek, Kozarzewska (82. Kalaberova), Hmirova, Włodarczyk – Maciążka, Nieciąg (77. Vuskane), Brzęczek (90. Langosz).
Rekord Bielsko-Biała: Ptaszek – Glinka, Dereń, Jendrzejczyk (82. Krysman), Niesłańczyk, Zgoda (67. Dębińska), Sowa, Janku, Gulec (67. Sikora), Katarzyna Jaszek (73. Conceicao), Bednarek (67. Długokęcka).
Kartki: Kozarzewska, Włodarczyk – Sowa.




jezyk
25 lipca 2020 at 19:06
Wiedziałem ze ta banda nieudaczników znowu nie da rady. To sie w pale nie miesci widzew przegral a oni znowu tego nie wykorzystali. W barazach tez nie dadza rady
Ktw
25 lipca 2020 at 19:08
Wszyscy WON!!!
Solski
25 lipca 2020 at 19:22
Tak na chłodno.
Kto z Was, po spadku z I ligi i zmianach w klubie, wymianie takiej ilości zawodników myślał, że będziemy walczyć o awans? Powiem szczerze, że ja środek tabeli brałbym w ciemno. OK. Nie awansowali bezpośrednio, z baraży również będzie bardzo ciężko, ale ilu zawodników z obecnej kadry ma „papiery” na I ligę? 4-5?
Piko
25 lipca 2020 at 19:31
Wszystko racja . Tyle że nie wykorzystanie conajmniej trzech wielkich szans to jest niestety frajerstwo. Najgorsze że to już powoli jest „katowicka” tradycja . Od kilku lat . Jak można coś spierdolić to mamy to jak w banku . Strach pomyśleć co nas może czekać w barażach .
mj
25 lipca 2020 at 19:22
Za dobrze c-lom jest. Zero mózgu
Olek
25 lipca 2020 at 19:28
No niestety znowu nas zrobili w c…. Tylko po co głupi człowiek zawsze ma nadzieję.
azalt
25 lipca 2020 at 19:30
Podziwiam kibiców Gieksy za cierpliwość do tego klubu. Pozdro.
Kamil
25 lipca 2020 at 19:32
GKS Katowice to kojarzy się tylko z nieudacznictwem az zal patrzec jak naruszono wizerunkowo ten klub .
Tak to jest jak wladaj tym misiewicze
jezyk
25 lipca 2020 at 19:38
Nie misiewicze tylko komuch Szczerbowski
Ja
25 lipca 2020 at 19:38
Najbardziej frajerski zespół ligi nam potrzeba dobrego lekarza i przedewszystkim odciąć kurek z Miasta bo tak to każdy pierdoli grunt że kasa się zgadza
Olek
25 lipca 2020 at 19:44
Mistrzostwa Polski też nie zdobyli zawsze drugie miejsce teraz fryzjerski spadek z 1 ligi i obawiam się porażki w barabarażach zach
Adi
25 lipca 2020 at 19:50
@Solski – w kadrze mamy prawie połowę zawodników z którymi graliśmy w I lidze a ty się pytasz kto liczył na awans.
Z taką drużyną i budżetem awans to obowiązek.
Dno, dna. Banda wykastrowanych pudelków co dostała szansę awansu bezpośrednio o to koncertowo zjeb..ała !!!
Amir
25 lipca 2020 at 19:54
Wy liczycie jeszcze na awans???
Widać było dzisiaj że w pierwszym meczu dostaną w dupę i się skończy. Te wszystkie gadki o kąpaniu się za ryje i gadka o kibicach że ich motywują to jest pic i fotomontaż po to aby ludzi wciąż nabierać że im się chce. Kiedyś to była Gieksa za Furtoka Ledwonia a teraz to mamy od ponad 10 lat wkłady do koszulek, którzy ino chodzą po boisku i czekają na kasę od miasta. Po dzisiejszym meczu na miejscu miasta zakręcił bym kurek z kasą i powiedział prezesowi że jak awansują to dostaną kasę a jak nie awansują to chuja zobaczą.
Roh
25 lipca 2020 at 20:03
Szkoda byla szansa. Spierdolili to koncertowo.
Czomber
25 lipca 2020 at 20:07
Prawo Murphy’iego wersja Gieksa – jak możemy coś spierdolić to napewno to spierdolimy
PołudnioweK-ce
25 lipca 2020 at 20:16
Dzisiaj dziękuje im za walkę, na prawdę „jechali na dupach”..tylko szkoda że tak późno.. awansu nie robi się w ostatnich kolejkach tylko od pierwszej..dzisiaj widać to jak na dłoni.. wiecie co mam przeczucie.. we wtorek wygrana a w piątek Bytovia i historia zatoczy koło….
PołudnioweK-ce
25 lipca 2020 at 20:24
Ps. dla mnie jak ktoś pierdoli że im nie zależy na awansie to chyba wypił przynajmniej jedno piwo więcej ode mnie..im zależy tylko nie potrafią tego zrobić..kurwa jak awansują to mają pewne wyższe płace a jak wypadną z kadry bo według sztabu szkoleniowego nie będą się nadawać na gre 1 lidze to mają zajebista kartę przetargowa w ustalaniu kontraktu z nowym klubem z racji tego że osiągnęli „sukces”
jezyk
25 lipca 2020 at 21:15
Czy ja wiem czy jezeli ktos uwaza ze robia to celowo to pierdoli.Południowe k-ce niby ma racje bo logika by dyktowala takie rozwiazanie tylko czy oni kieruja sie taka logiką. Skład maja bardzo mocny jak na II ligę a od łecznej mocniejszy i to o wiele. tymczasem pomimo sprzyjajacych okolicznosci nie dali rady. Jeżeli zajebia baraże to juz na 100 procent bedzie jasne ze robia to celowo bo tam druzny sa duzo słabsze. No nic poczekamy to sie dowiemy
Roh
25 lipca 2020 at 21:20
Przestan glupoty pisac. Ja sie zgadzam z poludniowe katowice. Chca ale nie moga i tyle, a skladu wcale takiego dobrego nie mamy.
Afera
25 lipca 2020 at 21:35
Kalinkowski,Midzierski,Poczobut,Śpiączka,JAPIERDOLE mówi wam to coś,oni wszyscy awansowali to się w pale nie mieści
jezyk
25 lipca 2020 at 21:49
Roh to ty nie pierdol glupot ze ten sklad jest slaby jak na II lige. Wy macie ludzie jakis kompleks nizszosci w sobie czy jak
Jaworzno
25 lipca 2020 at 21:54
Od nastu lat trwa degradacja wizerunkowa klubu , szkoda ze rzadza nim osoby ktore nie maja pojecia o zawodowym sporcie, niestety w calej Polsce Gieksa kojarzy się z byle jakoscia , ze stracona szansa w frajerski sposob…tylko kibicow zal
Piko
25 lipca 2020 at 22:10
Cierpi też na tym wizerunek miasta . To przecież miasto jest właścicielem . Właścicielem klubu który przegrywa z rezerwami Lecha na przykład . Klubu który powoli staje się symbolem frajerstwa i nieudacznictwa
Mario
25 lipca 2020 at 22:34
Szkoda że tak szybko są te baraże,im należy się dwa tydnie w G W L na Staszicu wtedy zaczęli by grać a tak to pierdolą
Robson
25 lipca 2020 at 23:15
Skład na 2 ligę mamy mocny i awans jest obowiązkiem!
Widzew robił wszystko by zagrać w barażach a my im pokrzyżowaliśmy plany 😉
To nasze frajerstwo to efekt olewactwa i źle przepracowanego okresu obostrzeń pandemii. mam nadzieją że awansujemy wierzę bo wiara czyni cuda jak nie wtedy będę płakał i wytykał błędy a nawet opluwał winnych na razie kibicuję HEY GIEKSA GOOL!!!
SiarkaTbg
25 lipca 2020 at 23:16
Witam z Tarnobrzega
Piszę dziś bo mnie już kurwica bierze, że takie duże miasto ma taką ciulową drużynę. Obserwuję wasz klub i doszedłem do wniosku że trzeba to wszystko rozpierdzielić. Począwszy od Zarządu a skończywszy na trenerze i kadrze. Rozmawiałem ostanio z Architektami z Rudy Śl. co wygrali projekt stadionu i jest super. Tylko żeby za tym szła cała reszta. Będziecie mieć fajny obiekt a grać będziecie z z jakimiś ciulami. Trzymam kciuki żeby GKS awansował w tych barażach a póżniej do ekstraklasy. Mamy takie same barwy więc trzeba się trzymać razem. Zabolało nmie to że kopacze GKS-u przejebali w Stalowej Woli która dziś spadła. To trzeba nie umieć grać w piłkę żeby przepierdolić taki mecz. Przyjechała Pogoń Siedlce i dała im do wiwatu. GKS przyjechał do Stalowej wtedy aby odpocząć wraz z trenerem. Jesteście najlepszymi kibicami rozpierdolcie ten układ bo będziecie się huśtać przez wieki.
Serdecznie pozdrawiam i trzymam kciuki za GKS
PołudnioweK-ce
26 lipca 2020 at 01:03
@afera „panów piłkarzy” jakich wymieniłeś to byli w swoich klubach statyści a lbo jedni z wielu..Śpiaczka z tego co pamiętam doszedł do łecznej w drugiej rundzie (no niech sie synek nacieszy po tych kilku spadkach z rzędu i tej zjebanej sytuacji na koniec meczu z Bytovia w zeszłym sezonie!.. kto pamięta?..zreszta ch.. z nim.. Skupmy się na sobie..mnie osobiście martwi to że Nasi „oddychają rękawami” w tym jest problem.. jak ich zregenerować.. bo uważam że chcą z powodów jakie wcześniej wymieniłem
Dziadek
26 lipca 2020 at 01:03
Wystarczyło chcieć awansować. Jak zwykle w 2 lidze. Dlatego 300% że w barażach nie awansują. Bo gdyby chcieli, to by awansowali trzy kolejki temu.
PołudnioweK-ce
26 lipca 2020 at 01:32
Jak mnie to rozpierdala.. przecież to jest ich zawód.. czym wyżej dojdą tym więcej będą zarabiać.. Kurwa proste..większe profity na przyszłość i dopisek do CV.. awans..powtórze się po raz enty oni chcą ale nie mają umiejętności albo ktoś ich źle przygotował do tej rundy pod względem fizycznym..i tu jest kurwa problem i trzeba zastanowić się nad tym..tu leży tzw. meritum sprawy.. bo chyba nie powiecie mi że Woźniak, Błąd, Dejmek grają na zostanie w tej lidze.. wiedzą że jak nie awansują to będą mieli kariere właściwie zakończoną.. co najwyżej mogą później marzyć o angażu w Wieczystej Kraków .. a młodzi którzy nie awansują też będą mieli problem bo ich „kariera” stanie w miejscu.. czyli przynajmniej przez kolejny rok nie zmienią auta na lepszy model…takie jest moje zdanie
Mike
26 lipca 2020 at 14:33
Największe profity to są u buka i tyle w temacie.
Bce
26 lipca 2020 at 05:59
Panowie na chłodno to trzeba wziąć. Mamy młody skład i tak wysokie moejsce zajęli w lidze. Na początku myślałem że będą gdzieś w połowie ligi. Ktoś kiedyś tu wspominał że trener to WF może prowadzić. Gówno prawda. Wyciągnął z nich ile się dało. Glupie potracone punkty z Lechem. Zgodzę się tu z przedmowcami mamy chujowy zarząd. Potrzeba nam 3-4 wzmocnień napewno w napadzie. Wykartkowali się w poprzednim meczu. Błąd chyba jako jedyny z różnym skutkiem próbował strzałów z daleka, stałe fragmenty gry to jest nasza bolączką. Teraz czas na baraże wszytko w ich nogach i głowach. Ilu z nas już mówiło że ma ich w dupie a na trybunie głównej cały czas ta sama ekipa. Dochodzę do wniosku , że wiara jest w to co robimy. Panowie mamy młody zespół i nikt na obecną chwilę nie będzie chciał tu przyjść!!!
Boli to, że po tylu latach nie mamy swoich wychowanków przecież to jest kurwa skandal. Stadion nowy nam narazie nie jest potrzebny. Po nie których wypowiedziach dochodzę do takiego wniosku. Nauczmy się zapełniać to co mamy. Ci co mieli zostać zostali.
Panowie musimy wierzyć, że w barażach nam się uda nic innego nie pozostaje.
Solski
26 lipca 2020 at 09:30
@Adi
Ta połowa którą wymieniłeś to 6 zawodników (Dejmek, Jędrych, Woźniak, Błąd, Grychtolik, Habusta) z czego regularnie grało tylko 4. Jędrych, Błąd na + a reszta wypadła blado. No może jeszcze Woźniak, chociaż ostatnie mecze to więcej dyskusji i machania rękami niż grania. Tak więc jak widzisz graliśmy praktycznie nowym skąłdem, zawodnikami bez CV, o umiejętnościach takich a nie innych I mimo to udało im się zając 3 miejsce, które sezon wcześniej dawało by awans, a teraz trzeba niestety jeszcze pograć w barażach.
Ochłońmy i pomóżmy im dopingiem w kolejnym meczu
Irishman
26 lipca 2020 at 09:32
Nie ma się co załamywać, czy tam wywieszać białą flagę. Jesteśmy trzecią siłą w tej lidze….. a moim zdaniem nie wiem, czy nie jesteśmy najlepsi. Poczytajcie pomeczowe komentarze trenerów drużyn, z którymi przyszło nam się mierzyć. Wielu z nich tak właśnie twierdziło.
Dlaczego więc nie awansowaliśmy bezpośrednio? To sobie policzcie ile punktów straciliśmy na wiosnę po głupich, dziecinnych, niewymuszonych błędach obrońców i bramkarza. A czy można było temu zapobiec? Nie wiem, bo czy można było przewidzieć, że dobrze broniącemu Mrozkowi nagle coś odwali? A Janiszewski, tak naprawdę był trzecim wyborem trenerów ale wobec kontuzji Dejmka i Brody grał… Więc nie mówmy, że mamy słabą drużynę, bo w kilku meczach pojedynczym piłkarzom coś odwala i zachowują się jak pajace!
Dobry
26 lipca 2020 at 09:59
Mam 3 teorie dlaczego oni nie wygrali wczoraj. Pierwsza jest taka że im się nie chce co wykluczam bo jednak kasa do zgarnięcia jest za awans co im zabrali przez koronawirusa. Druga teoria to że są słabi piłkarsko i z tym trzeba się zgodzić że niektórzy tacy są i mało umiejętności mają i to widać. Trzecia teoria jest że podczas meczów są zestresowani i ten stres paraliżuje ich i blokuje im nogi przez co mają problem z wygrywaniem.
pablo eskobar
26 lipca 2020 at 15:05
nic tutaj juz niebedzie ciagle granie w ciu..a
Prezes1964
26 lipca 2020 at 15:07
Proszę wstrzymajmy się z pomyjami do wtorku/piątku , nie jest idealnie a strata punktu choćby z Lechem 2 boli teraz po trzykroć.