Dołącz do nas

Hokej

[RELACJA] Przełamanie w Nowym Targu. Szansa na awans w Satelicie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Pierwszego marca rywalizacja ćwierćfinałowa fazy play-off powróciła do Nowego Targu. Po czterech spotkaniach w starciu pomiędzy GKS-em Katowice a Podhalem mieliśmy remis 2:2. Było więc jasne, że zwycięzca tego meczu będzie mógł w kolejnym spotkaniu zapewnić sobie awans do półfinału. Mecz rozpoczął się o godzinie 18:00. W składzie GieKSy zabrakło kontuzjowanego Mattiasa Porselanda.

Obie ekipy rozpoczęły mecz z ofensywnym nastawieniem, ale to Katowiczanie okazali się skuteczniejsi w tych pierwszych minutach, a autorem pierwszego gola w meczu był Patryk Wajda, który zaskoczył Nowotarżan indywidualną akcją zakończoną strzałem z backhandu. Po chwili mogło być już 2:0, ale Tomasik nie wykorzystał błędy defensywy drużyny gospodarzy. W 8. minucie krążek minimalnie minął bramkę Odrobnego po tym, jak ten nie zdołał go zamrozić. Chwilę później na podanie Paszka najeżdżał Starzyński, ale została ruszona bramka. W naszej tercji tradycyjnie sporo problemów sprawiał nam Alexander Pettersson. W 15. minucie podwyższyliśmy prowadzenie. Koronkową akcję wykończył Jussi Makkonen. 2 minuty później na ławkę kar sędziowie wysłali Jaśkiewicza i Chaloupkę za małą przepychankę. Więcej z gry w składach po czterech zawodników mieli Nowotarżanie, ale albo uderzali niecelnie, albo bronił Rahm. Po 20 minutach GieKSa prowadziła 2:0.

W drugą tercję lepiej weszła GieKSa. Szybko okazję stworzył sobie Krężołek, ale nie zdołał pokonać bramkarza. Kąśliwy strzał oddał także Turtiainen. Z czasem gospodarze zaczęli zyskiwać przewagę, co poskutkowało kontaktową bramką Jencika w 27. minucie po podaniu Willicka. Podhalanie chcieli pójść za ciosem i doprowadzić do wyrównania. Wydawało się, że może im w tym pomóc kara Franssili, ale to Katowiczanie odzyskali dwubramkowe prowadzenie po bramce w osłabieniu, której autorem był Kolusz. Szansę na kolejną bramkę dla GieKSy miał też, chociażby Michalski, który po idealnym podaniu z obrony stanął oko w oko z Odrobnym, lecz uderzył nad poprzeczką. Okazję miał także Da Costa, ale nieczysto uderzył w krążek. Dwie bramki w drugiej tercji – po jednej dla każdej z drużyn oznaczały, że przed trzecią tercją GKS dalej był na dwubramkowym prowadzeniu.

Od początku trzeciej odsłony spotkania Szarotki musiały atakować i szukać kontaktowego gola, ale Katowiczanie także starali się odgryzać. Gorąco było w 43. minucie, kiedy najpierw zamieszanie zakończyło się ruszeniem bramki przez Rahma, a po wznowieniu gry groźny strzał oddał Campbell. 2 minuty później Rahm musiał interweniować po akcji Dziubińskiego. W 49. minucie kolejny raz było groźnie po akcji Willicka, ale znów górą był nasz bramkarz. Z minuty na minutę rosła przewaga gospodarzy. Dodatkowo w 51. minucie na ławkę kar sędziowie odesłali Patryka Wajdę. Najgroźniej było tuż po zakończeniu dwuminutowej kary – wówczas z bliska uderzał Dziubiński. W 55. minucie Nowotarżanie mocno skomplikowali swoją sytuację, bo Dziubiński dopuścił się faulu i Katowiczanie pierwszy raz w tym spotkaniu mogli grać w przewadze. Po niecałej minucie Mikołaj Łopuski trącając krążek, pokonał Odrobnego i praktycznie zapewnił GieKSie zwycięstwo. Gol ten dobił gospodarzy, u których zaczęły pojawiać się błędy, a z jednego z nich mógł skorzystać Michalski, lecz przegrał pojedynek z bramkarzem. Na ponad 2 minuty przed końcem meczu trener Podhala zdjął Odrobnego. W ostatniej minucie doszło jeszcze do starcia pomiędzy Krawczykiem i Svecem, a na 7 sekund przed ostatnią syreną Pasiut umieścił krążek w pustej bramce. Mecz zakończył się zwycięstwem GieKSy 5:1. Katowiczanie mają więc szansę na awans do półfinału fazy play-off w środowym meczu w Satelicie.

Podhale Nowy Targ – GKS Katowice 1:5 (0:2, 1:1, 0:2)
0:1 Patryk Wajda (Marcin Kolusz) 4:31
0:2 Jussi Makkonen (Tuukka Rajamaki, Marcin Kolusz) 14:45
1:2 Richard Jencik (Dylan Willick, Emil Svec) 26:06
1:3 Marcin Kolusz (Grzegorz Pasiut) 28:53 4/5
1:4 Mikołaj Łopuski (Tuukka Rajamaki, Miika Franssila) 55:38 5/4
1:5 Grzegorz Pasiut 59:53

Podhale Nowy Targ: Odrobny (Vilardo) – Suominen, Seed, Jencik, Willick, Svec – Chaloupka, Puzić, Pettersson, Dziubiński, Nattinen – Stadel, Sulka, Franek, Bulin, Neupauer – Siuty, Mrugała, Słowakiewicz, Valentino, Campbell.

GKS Katowice: Rahm (Kieler) – Kolusz, Wajda, Da Costa, Pasiut, Krężołek – Franssila, Salmi, Łopuski, Cimzar, Michalski – Krawczyk, Jaśkiewicz, Rajamaki, Makkonen, Turtiainen – Salamon, Ozols, Paszek, Starzyński, Tomasik.


3 komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

3 komentarze

  1. Avatar photo

    kris

    1 marca 2020 at 22:21

    Brawo Panowie!????????????
    Z meczu na mecz coraz lepiej to wyglada. Do boju GieKSa!

  2. Avatar photo

    jezyk

    1 marca 2020 at 23:00

    Brawo tak sie gra do konca

  3. Avatar photo

    Jack68

    2 marca 2020 at 02:20

    Taka mała uwaga Adi do Twoich tekstów:

    Małą literą piszemy nazwy mieszkańców miast, osiedli i wsi 🙂

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Post scriptum do meczu… z Tychami

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Z alfabetycznego obowiązku (czyli jak się powiedziało A, to trzeba powiedzieć B) zamieszczamy wytłumaczenie zaistniałej sytuacji ze sparingiem z GKS Tychy. Po wczorajszym artykule na GieKSa.pl (tutaj) do sprawy odniósł się Michał Kajzerek – rzecznik prasowy klubu.


Błędy zdarzają się każdemu, a rzecznik GieKSy – jak wyjaśnił w twitcie, kierował się dobrą współpracą z tyskim klubem na poziomie klubowych mediów. Też został de facto postawiony w niezbyt komfortowej sytuacji.

Dlatego jeśli chodzi o naszą stronę sportową, czyli sztab szkoleniowy, uznajemy temat za zamknięty. I mamy nadzieję, że nigdy naszemu pionowi sportowemu nie przyjedzie do głowy zatajać tego typu rzeczy. Jednocześnie, jeśli istnieje jakiś tyski Shellu, to mógłby spokojnie artykuł w podobnym tonie, jak nasz, napisać w stosunku do swojego klubu. Mogą sobie nawet skopiować, tylko zmienić nazwę klubu. To taki żart.

Co prawda nadal istnieją niedomówienia i podejrzenia co do wyniku, choć idą one w drugą stronę – być może to Tychy mogły sromotnie ten mecz przegrać, co w kontekście fatalnej atmosfery naszego sparingowego derbowego rywala, mogło być przyczynkiem do zatajenia wyniku. Ale to tylko takie luźne domysły. I w zasadzie sportowo, nie ma to żadnego znaczenia.

Tak więc, działamy dalej i – to się akurat w kontekście wczorajszego artykułu nie zmienia – z niecierpliwością czekamy na piątkowy mecz z Motorem!

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna kobiet

Trzy punkty z Dolnego Śląska

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

GieKSa po ułożonym taktycznie występie wraca z Wrocławia z trzema punktami i poprawiła sobie humory przed nadchodzącym spotkaniem z BK Hacken.

W trakcie spotkania arbiter główna spotkania miała założoną kamerę (tzw. GoPro „RefCam”), co jest czymś zupełnie nowym na boiskach Ekstraligi i jest związane z bardzo dobrym odbiorem tego typu rozwiązania w niedawnych meczach. W najbliższym czasie na kanale Łączy Nas Piłka pojawi się materiał wideo z tego spotkania.

Już w 1. minucie Kinga Seweryn musiała interweniować po zdublowaniu pozycji przez Jaszek i Kalaberovą, na szczęście nasza golkiperka nie dała się zaskoczyć. Pierwszego gola zaskakująco szybko zdobyła za to Aleksandra Nieciąg, z łatwością przepychając pilnującą ją defensorkę i mierzonym strzałem przy słupku pokonała byłą koleżankę z klubu. Napastniczka wykorzystała udane zgranie Nicoli Brzęczek wysokiej piłki posłanej przez Marcjannę Zawadzką z głębi pola. Szybko mogło paść wyrównanie po spóźnionym powrocie Kalaberovej, ale i tym razem interweniowała skutecznie Seweryn. W 11. minucie Zuzanna Błaszczyk zupełnie spanikowała pod naciskiem ze strony Aleksandry Nieciąg, szczęśliwie dla niej z odsieczą nadeszła jedna z defensorek i zablokowała uderzenie. Poza wspomnianymi dwiema akcjami ze strony wrocławianek w pierwszym kwadransie GieKSa miała wszystko pod zupełną kontrolą. W 16. minucie tylko poprzeczka uratowała Błaszczyk przed utratą kuriozalnej bramki po lobie Klaudii Maciążki zza pola karnego, a wszystko rozpoczęło się udanym przejęciem Dżesiki Jaszek w trzeciej tercji. Groźnie było w 23. minucie po kontrataku i zagraniu prostopadłym Joanny Wróblewskiej, Natalia Sitarz została jednak  wzorowo powstrzymana wślizgiem przez Katarzynę Nowak. Odważniejsze poczynania Śląska w drugim kwadransie odzwierciedlał strzał Sokołowskiej z okolic 25. metra, gdy piłka minimalnie minęła bramkę katowiczanek. 35. minuta znów należała do Kingi Seweryn, tym razem wykazała się umiejętnościami po strzale Guzik z rzutu wolnego wprost w okienko. Pięć minut później oglądaliśmy dwa szybkie ataki GieKSy, każdorazowo główną postacią była Nicola Brzęczek: raz dobrze podawała, a raz zdawała się być faulowaną w szesnastce – gwizdek arbiter milczał. W 41. minucie Jagoda Cyraniak postanowiła wziąć sprawy we własne nogi, samodzielnie przedarła się flanką i oddała mocny strzał, który niemal przełamał ręce Błaszczyk. Dwie minuty później tercet Hmirova-Brzęczek-Włodarczyk popisowo stworzył sobie okazję do zdobycia bramki grą na jeden kontakt, jednak przechwyt pierwszej z listy zmarnowała Włodarczyk zbyt lekkim uderzeniem. Pierwszą połowę z hukiem zamknęła Joanna Wróblewska, wybijając futbolówkę daleko poza teren stadionu przy próbie uderzenia z dystansu.

Drugą połowę przebojowo chciała rozpocząć Marcelina Buś, jednak Jagoda Cyraniak bezproblemowo wygrała pojedynek fizyczny w polu karnym. Napór wrocławianek trwał, a w 48. minucie Martyna Guzik była o ułamek sekundy spóźniona do dośrodkowania – stanęłaby oko w oko z Kingą Seweryn. Kolejną dobrą sytuację miały pięć minut później, jednak dwie próby uderzeń skończyły się na błędach technicznych. Odpowiedziały Jaszek z Maciążką dwójkową akcją skrzydłem, ta druga posłała niestety zbyt lekkie dośrodkowanie w ostatniej fazie. Po godzinie gry mocno poturbowana z murawy zeszła Julia Włodarczyk, oby to nie było nic poważniejszego. Wejście z futryną mogła zanotować Santa Sanija Vuskane, bowiem po podniesieniu się z ławki nawet nie zdążyła się zatrzymać, a już uderzała po dośrodkowaniu z prawej flanki – niestety z minimalnej odległości mocno chybiła. W 81. minucie kontratak finalizowała Karolina Gec, na szczęście dla Kingi Seweryn na drodze stanęła Marcjanna Zawadzka. W 86. minucie Patricia Hmirova zapoczątkowała dobry kontratak podaniem do Oliwii Malesy, ta z kolei o kilka milimetrów przeceniła pozycję Aleksandry Nieciąg i na strachu się skończyło. 120 sekund później Santa Vuskane wykorzystała chwilę nieuwagi Sokołowskiej i po odbiorze piłki ruszyła na bramkę Zuzanny Błaszczyk, niestety zbyt długo musiała czekać na odsiecz swoich koleżanek. W doliczonym czasie gry czujność golkiperki z ostrego kąta sprawdziła Oliwia Malesa po rajdzie Maciążki, a dobrym odbiorem popisała się Hmirova.

Dwie połówki dominacji, mnóstwo przepychanek i niewiele klarownych sytuacji strzeleckich dla obu zespołów – GieKSa znacznie lepiej odnalazła się w meczu o takich cechach, nadrabiając dwa punkty do Czarnych Sosnowiec i Górnika Łęczna.

Śląsk Wrocław – GKS Katowice 0:1 (0:1)
Bramki: Nieciąg (2).
Śląsk Wrocław:
Błaszczyk – Marcelina Buś (60. Ziemba), Martyna Buś (60. Gec), Żurek (79. Białoszewska), Piksa, Sitarz (79. Stasiak), Sokołowska, Wróblewska, Szkwarek, Jędrzejewska, Guzik.
GKS Katowice: Seweryn – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Jaszek (75. Malesa), Kalaberova (63. Kozarzewska), Hmirova, Włodarczyk (63. Michalczyk) – Maciążka, Nieciąg, Brzęczek (75. Vuskane).
Kartki: Martyna Buś – Jaszek, Kozarzewska.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Cierpliwość, przytomność, rozwaga

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu w Lublinie wypowiedzieli się szkoleniowcy Motoru i GKS Katowice – Mateusz Stolarski i Rafał Górak. Poniżej prezentujemy spisane główne wypowiedzi szkoleniowców, a na dole zapis audio całej konferencji prasowej.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Bardzo ważny dla nas moment, bo czekaliśmy na punkty na wyjeździe, a wygraliśmy pierwszy raz w 12. Kolejce, więc moment dla nas bardzo istotny. Z punktu widzenia punktów i tabeli bardzo istotny moment okres przed nami, czyli sam proces treningu i analizy meczu, bo te punkty będą miały bardzo dobry wymiar, kiedy potwierdzimy to w kolejnym spotkaniu. To trzecie okienko po dwóch przerwach reprezentacyjnych – i chciałoby się, aby dobrze drużyna funkcjonowała. Często mówiliśmy na konferencjach o dobrej grze, ale punktów nie mieliśmy tyle, ile byśmy chcieli. Dzisiaj bardzo dobre mentalne w całości przełamanie,  bardzo dobre 30 minut. Duża kontrola nad meczem i wydawało się, że jesteśmy na świetnej drodze, ale… jeszcze nie jesteśmy idealni. Niepokoi mnie te czterdzieści bramek, które padło w naszych dwunastu meczach. Mimo że szesnaście strzeliliśmy, a  dwadzieścia cztery straciliśmy i dzisiaj też dwie.

W drugiej połowie byliśmy bardzo skuteczni i wykorzystaliśmy wcale niekiedy niełatwą sprawę, jeśli chodzi o przewagę jednego zawodnika, bo nie zawsze strzela się trzy bramki. Wielkie gratulacje dla zespołu za cierpliwość, przytomność i dużą rozwagę, to mnie bardzo cieszy.

Musimy budować kolejne mecze i punkty tylko w cierpliwej pracy i pokorze w tym co robimy. Nie jesteśmy krezusami ekstraklasy, która przecież idzie do przodu. Poziom rozgrywek, zainteresowanie jest czymś, co bardzo cieszy. My w Katowicach musimy wykonywać rzetelnie swoją robotę i zbierać doświadczenia. Dzisiaj dla nas bardzo ważny mecz, w tamtym sezonie nie udało mi się w naszej rywalizacji wygrać z Motorem, więc bardzo się cieszę, że to my jesteśmy do przodu, a Lublinowi życzę wszystkiego dobrego.

Mateusz Stolarski (trener Motoru Lublin):
Do straty drugiej bramki, szczególnie przez pierwsze 15 minut wyglądaliśmy, jakbyśmy grali pierwszy raz ze sobą. Wymuszone lub nie straty piłki i błędy techniczne, na które ciężko było zareagować. 0:2 i… zeszło nas całe ciśnienie. Dlatego zagraliśmy najlepsze dwadzieścia pięć minut w całym sezonie. Do bramki na 2:2 i po niej, kiedy złapaliśmy wiatr w żagle i czułem, że będzie to, co mówiłem przed meczem. Potem czerwona kartka. Na drugą połowę chcieliśmy przetrzymać do 70. minuty przy 2:2 i potem zaryzykować i zagrać o zwycięstwo. W pierwszej akcji, po pierwszym rzucie wolnym w drugiej połowie nie byliśmy w stanie kryć wszystkich zawodników, którzy dobrze grają głową lub są groźni po SFG – musieliśmy jednego zostawić i był to właśnie Zrelak. Musieliśmy poświęcić do centrum, a on schodził poza światło bramki, bo większe szanse na gola są właśnie ze światła niż na dalszym słupku. Pomyliłem się. Taką bramkę straciliśmy, nie zdołaliśmy w ostatniej strefie wyblokować. Potem miałem poczucie, że przy odrobinie szczęścia odrobimy na 3:3, bo mieliśmy dobry moment, ale nie strzeliliśmy. A potem co? Masz 2:3 i grasz w „10”, stoisz nisko i próbujesz przegrać jak najmniej lub idziesz po kolejną bramkę. Strzelał je przeciwnik, gratulacje dla GKS i trenera Góraka. Wygrali zasłużenie z przebiegu całego spotkania. Dla nas jest to bardzo ciężki czas, ciężki okres i musimy wszyscy uderzyć się w piersi, wziąć trochę więcej odpowiedzialności za to, co się w ostatnim czasie dzieje, ale pretensje mogę mieć tylko dla siebie.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga