Comarch Cracovia ponownie objęła prowadzenie w półfinałowej rywalizacji play-off o Mistrzostwo Polski. Podobnie jak w drugim pojedynku do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka, a decydującą bramkę krakowianie zdobyli, mając na lodzie, o jednego zawodnika więcej.
Pierwsza tercja rozpoczęła się od ataków jednej i drugiej drużyny, a obaj bramkarze na nudę nie narzekali. W 5. minucie po uderzeniu Martina Kasperlika krążek zatrzymał się na słupku bramki Johnego Murraya. W tej części gry, obie ekipy nie wykorzystały okresu gry w przewadze. W 19. minucie to, my mogliśmy objąć prowadzenie, jednak będąc w dogodnej sytuacji, Igor Smal, nie opanował krążka.
W drugiej tercji doczekaliśmy się bramek, jednak zanim one padły, zmarnowaliśmy dwie dogodne sytuacje. W 23. minucie Teemu Pulkkinen sprawdził czujność Roka Stojanovicia, a chwilę później Grzegorz Pasiut minimalnie chybił z bliskiej odległości. Te niewykorzystane sytuacje się na nas zemściły w 25. minucie. Damian Kapica został zatrzymany przez leżącego Johnego Murraya, jednak „guma” trafiła na kij Patryka Wronki, który nie miał problemu z umieszczeniem krążka w pustej bramce. Radość krakowian trwała zaledwie 13 sekund, kiedy to Teemu Pulkkinen zmienił tor lotu krążka po strzale Kacpra Maciasia i znowu mieliśmy remis. W kolejnych minutach gra toczyła się w środkowej części lodowiska. Dopiero w 32 minucie Alan Łyszczerczyk strzałem w okienko po raz drugi w tym meczu wyprowadził gości na prowadzenie. Na 39 sekundy przed końcem drugiej tercji, podczas gry w przewadze Mateusz Bepierszcz doprowadził do remisu.
Na początku trzeciej tercji zarówno krakowianie, jak i katowiczanie nie forsowali tempa, jakby oszczędzali siły na końcowe minuty meczu. Pod koniec regulaminowego czasu gry mecz się ożywił, głównie za sprawą przyjezdnych, którzy raz po raz niepokoili naszą defensywę, chcąc zdobyć decydującą bramkę, lecz John Murray do końca regulaminowego czasu gry nie dał się pokonać. Najbliżej zdobycia gola był Marek Racuk, który w 59. minucie przegrał pojedynek sam na sam z naszym bramkarzem.
Dogrywka rozpoczęła się od spokojnej gry GieKSy, która starała się szanować krążek. W 63. minucie na ławkę kar został odesłany Marek Racuk, co sprawiło, że stanęliśmy przed okazją na zakończenie tego pojedynku. Niestety, nie wykorzystaliśmy tego okresu, a co więcej na 35 sekundy przed końcem kary zawodnika Cracovii zrobiliśmy błąd przy zmianie, co wyłapali sędziowie. Krakowianie skorzystali z tego prezentu i w 66. minucie kapitan „Pasów” – Jiri Gula strzałem po lodzie pokonał Johnego Murraya.
GKS Katowice — Comarch Cracovia 2:3 (0:0, 2:2, 0:0, 0:1)
0:1 Patryk Wronka (Damian Kapica, Vojtech Polak) 24:20
1:1 Teemu Pulkkinen (Kacper Maciaś 24:33
1:2 Alan Łyszczarczyk (reik Nemec, Marek Racuk) 31:07
2:2 Mateusz Bepierszcz (Grzegorz Pasiut) 39:21, 5/4
2:3 Jiri Gula (Vojtech Polak, Damian Kapica) 65:41 4/3
GKS Katowice: Murray (Miarka) – Rompkowski, Kruczek, Bepierszcz, Pasiut, Fraszko – Mrugała, Wajda, Simek, Monto, Magee – Maciaś, Wanacki, Lehtonen, Pulkkinen, Olsson – Varttinen, Musioł, Hitosato, Smal, Krężołek.
COMARCH Cracovia: Stojanović (Zabolotny) – Jezek, Kinnunen, Kasperlik, Rac, Sawicki – Saur, Gula, Wronka, Polak, Kapica – Luoto, Graborenko, Nemec, Racuk, Łyszczarczyk – Bezwiński, Krejci, Brynkus, Michalski, Tomi.
Najnowsze komentarze