Dołącz do nas

Prasówka

Prezydent uhonorował „ukochane złotka”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów z ostatniego tygodnia, które obejmują sekcję piłki nożnej, siatkówki oraz hokeja GieKSy. Prezentujemy, naszym zdaniem, najciekawsze z nich.

Drużyny piłkarskie GieKSy zakończyły sezon: piłkarki zdobyły tytuł mistrza Polski, piłkarze zakończyli sezon Fortuna I Ligi na dziesiątej pozycji w tabeli. W ostatnim swoim meczu drużyna męska zremisowała, na wyjeździe z Chojniczanką 3:3 (2:1). Prasówkę po tym meczu znajdziecie TUTAJ. Marek Szczerbowski złożył wniosek o odwołanie go z funkcji prezesa klubu. Drużyna żeńska otrzymała od Prezydenta Katowice Marcina Krupy premię w wysokości 300 tysięcy złotych za zdobycie mistrzostwa Polski.

Plus Liga i Polska Hokej Liga zakończyły rozgrywki, trwają pierwsze rozmowy na temat transferów do klubów.

 

PIŁKA NOŻNA
kobiecyfutbol.pl – Pomeczowe rozmowy z świeżo upieczonymi mistrzyniami Polski
Już świt poniedziałku nieśmiało pojawia się na horyzoncie, jednak w sercach piłkarek i kibiców GKSu Katowice nadal trwa samba. Już teraz na gorąco mamy wywiady z Weroniką Klimek, Marleną Hajduk i Karoliną Koch.
Weronika Klimek:
Do mnie to jeszcze nie dociera. Widzę co się, ale jeszcze nie mogę w to uwierzyć. Wielkie łał. Ja jestem dumna z tej drużyny, ze wszystkich, bo ciężko na to mistrzostwo zapracowałyśmy. Pomimo wszystkich przeszkód, które stawiał ten sezon przed nami, dałyśmy radę i pokonałyśmy je.
Marlena Hajduk:
Myślę, że cały sezon ciężko pracowałyśmy na ten sukces i tak naprawdę dzisiejsze spotkanie było ukoronowaniem całego naszego wysiłku. To wszystko co teraz się tu dzieje jest najpiękniejszą chwilą dla nas i każda z nas będzie pamiętać tą chwile i dążyć by takich chwil było w karierze jak najwięcej.
Karolina Koch:
Na pewno mistrzostwo Polski to coś wspaniałego. W zeszłym sezonie udało się nam zdobyć czwarte miejsce, a w tym sezonie dziewczyny pokazały, że systematyczną pracą i ambicją można sięgnąć najwyższe cele. Mimo trudnych momentów, mimo kontuzji w sezonie potrafiłyśmy sobie poradzić, po tym można poznać mistrza. Wszystkie dziewczyny wspierały się wzajemnie i dzięki temu jesteśmy dziś tutaj i cieszymy się z mistrzostwa.

 

dziennikzachodni.pl – GKS Katowice: Prezydent miasta dał sowitą premię piłkarkom i mocno zrugał piłkarzy
Na uroczystym śniadaniu z piłkarkami GKS Katowice prezydent miasta Marcin Krupa dorzucił im sowitą premię za mistrzostwo kraju, nie szczędząc jednocześnie mocnych słów pod adresem piłkarzy.
Kobiecy zespół GKS Katowice w minioną niedzielę zdobył tytuł mistrzowski. To pierwsze piłkarskie złoto w historii klubu z Bukowej. W środę najlepszą drużynę Orlen Ekstraligi na śniadanie zaprosił właściciel klubu, prezydent miasta Marcin Krupa.
– Pamiętam podobne spotkanie sprzed pięciu laty, z okazji awansu do Ekstraligi. Wtedy mówiliśmy o tym, że celem powinno być wejście na szczyt. Zrobiłyście to szybciej niż komukolwiek wtedy mogło się marzyć i jestem wam za to bardzo wdzięczny. Dziękuję za to w imieniu wszystkich kibiców, także nie wywodzących się z naszego miasta. Jesteście naszymi ukochanymi złotkami – mówił prezydent. – Dla mnie, przepraszam za to określenie, macie jaja, podczas gdy faceci nie potrafili nie tylko nigdy zdobyć mistrzostwa, ale teraz nawet nie potrafią awansować do Ekstraklasy, mając takie warunki, o jakich w innych klubach mogą tylko pomarzyć. A wy mając trudniejszy start sięgacie po złoto!
Prezydent Katowic docenił sukces piłkarek prowadzonych przez Karolinę Koch także materialnie.
– Wiem, że macie w kontraktach różne zapisy związane z mistrzostwem, a PZPN przekaże do klubu premię w wysokości 300.000 zł. My jako miasto nie możemy być gorsi i drugie tyle wam dołożymy. To sygnał od nas, że wykonałyście kawał dobrej roboty. Jak będziecie mijać chłopaków na korytarzu to im powiedzcie, żeby też się do niej wzięli, bo mnie nie bardzo chcą słuchać – dodał samorządowiec.
Porównania z męską drużyną przewijały się później jeszcze wielokrotnie.
– To nie przypadek, że nie chodzę na mecze piłkarzy. Po prostu czasami nie mogę patrzeć na to, co wyprawiają na boisku, zwłaszcza że wiem, że ci ludzie potrafią grać w piłkę, a klub zapewnia im znakomite warunki – podkreślał prezydent Krupa.
Dla menedżera sekcji Roberta Góralczyka był to więc poranek wybitnie słodko-gorzki…
Katowiczanki w nagrodę zagrają też w pierwszej rundzie eliminacji Ligi Mistrzyń.
– Chciałybyśmy trafić na jak najmocniejsze rywalki, a w koszyku z rywalkami będą takie właśnie zespoły. Na liście są na przykład Roma i Ajax Amsterdam, fajnie byłoby się zmierzyć z takimi firmami – przyznała trenerka Karolina Koch.

 

GKS Katowice: Duże zmiany na Bukowej. Odejdzie nie tylko prezes Marek Szczerbowski
Prezes Marek Szczerbowski złożył w poniedziałek wniosek o dymisję z dniem 26 sierpnia. Nie będzie to jednak jedyne pożegnanie w GKS Katowice.
Marek Szczerbowski przestanie pełnić funkcję prezesa GKS Katowice 26 sierpnia. W dniu, w którym miną dokładnie 4 lata od objęcia tej funkcji. Wniosek o odwołanie został właśnie złożony w Radzie Nadzorczej. W miniony piątek zapowiedział już jednak, że wszystkie kluczowe kwestie związane z zarządzaniem klubem z Bukowej oddaje w ręce wiceprezesa Krzysztofa Nowaka, który będzie jego następcą.
Z naszych informacji wynika, że nie będzie to jedyne pożegnanie na Bukowej. Odejdzie także dyrektor sekcji piłki nożnej Robert Góralczyk, którego umowa wygasa z końcem czerwca i nie zostanie przedłużona. Kluczową postacią w pionie sportowym będzie w tej sytuacji Dawid Dubas.
Zespół nadal prowadzić będzie trener Rafał Górak, którego kontrakt jest ważny do czerwca 2024. Zmienić się ma za to cel stawiany przed drużyną piłkarzy: tym razem będzie to nie utrzymanie, a co najmniej udział w barażach o Ekstraklasę.
W gabinetach trwają także negocjacje na temat przedłużenia kontraktów z kluczowymi piłkarzami. Na liście znajduje się m.in. Adrian Błąd.

 

sportdziennik.com – Prezydent uhonorował „ukochane złotka”
Marcin Krupa zapowiedział 300 tysięcy złotych premii dla drużyny piłkarek GKS-u Katowice, które w minioną niedzielę świętowały historyczny tytuł mistrza Polski. Wbił też szpilkę piłkarzom.
Były oficjalne przemówienia i podziękowania, wspólne zdjęcia i rozmowy. Prezydent Katowic, Marcin Krupa, spotkał się wczoraj z drużyną piłkarek GKS-u, które sięgnęły po historyczny tytuł mistrza Polski, na uroczystym śniadaniu w restauracji 27th Floor na 27. piętrze Hotelu Mariott.
– Pięć lat temu awansowałyście do ekstraklasy i wtedy też spotkaliśmy się na 27. piętrze – przypominał prezydent Krupa.
– Naszym życzeniem było wtedy, by jak najszybciej wejść na szczyt. Zrobiłyście to szybciej niż komukolwiek się wydawało. Jestem wam bardzo, bardzo wdzięczny i dziękuję za te emocje, których dostarczyliście katowiczanom oraz wszystkim kibicom, również tym niewywodzącym się z naszego miasta, ale wspierającym GKS.
Marcin Krupa odebrał od piłkarek meczową koszulkę GieKSy, a sam też nie przyszedł na śniadanie z pustymi rękami. Zadeklarował, że miasto nagrodzi je za ten sukces 300 tysiącami złotych premii.
– Z tego, co słyszałem, taką dał PZPN. My nie możemy być gorsi i dokładamy drugie tyle – oznajmił prezydent Katowic. Klub promuje ten sukces sympatycznym hasłem „Ukochane”, nawiązującym do nazwiska trenerki Karoliny Koch. Marcin Krupa jeszcze je rozszerzył.
– Jesteście dla nas ukochane złotka, parafrazując to, co kiedyś mówił legendarny trener reprezentacji siatkarek, Andrzej Niemczyk. Serce bardzo się raduje. Wiecie, jak bardzo zależy mi, by sport w naszym mieście się rozwijał. Do tego potrzebni są tacy ludzie jak wy. Stanowicie wzór do naśladowania dla dzieciaków, by garnęli się do różnych dyscyplin i widzieli światełko w tunelu: że jeśli będą ciężko pracowali, mogą sięgać po najwyższe trofea, jak wy w ostatni weekend, przysparzając nam radości – podkreślał prezydent Katowic, czyli większościowego udziałowca wielosekcyjnej GieKSy.
Sekcja piłki nożnej kobiet powstała w Katowicach w 2015 roku. Choć trudno to porównywać i przystawiać zbliżoną miarę, można łatwo policzyć, że paniom wystarczyło do historycznych sukcesów nieporównywalnie mniej czasu niż panom, którzy nigdy nie zdobyli tytułu, a od 2005 roku nie ma ich najwyższej lidze. Marcin Krupa wbił piłkarzom szpilkę.
– Przynajmniej wy w tej futbolowej części piłkarskiego GKS-u macie po prostu jaja – zwrócił się do piłkarek.
– Faceci… Wstyd mi jako facetowi, że oni nie potrafią tego zrobić od wielu lat, a nawet awansować do ekstraklasy, mając ku temu takie warunki, jakie niejeden klub chciałby mieć. Wy miałyście o wiele gorszy start, a dałyście radę, bo walka jest najważniejsza. Kawał dobrej roboty, jesteśmy dumni. Mijając się między szatniami, pokażcie czasem facetom to trofeum i poproście, by wzięli się do roboty. Może was posłuchają, bo mnie nie bardzo chcą… – nie gryzł się w język prezydent Katowic.
Trener Karolina Koch też nawiązała do sekcji piłkarskiej, kolegów po fachu, ale w zupełnie innym tonie.
– Dziękuję dyrektorowi Góralczykowi i trenerowi Górakowi. To ludzie, od których bardzo dużo mogłam czerpać. Męska a kobieca piłka to lata świetlne. Możemy tylko dążyć do takiego profesjonalizmu. Dzięki takim osobom w klubie jest za mną wiele merytorycznych rozmów, wsparcia na poziomie trenerskim, zasianych w mojej głowie myśli skłaniających do refleksji. Mam nadzieję, że jeszcze wiele fajnych projektów i ambitnych celów przed nami, które sobie wyznaczymy, budując kobiecą piłkę w Katowicach – podkreślała trenerka GieKSy, która złoty medal zapewniła sobie dzięki niedzielnej wygranej 3:1 w Koninie z Medykiem.
– Dziękuję pani trener za olbrzymi wkład w drużynę, za serce. Zawsze musi być ktoś, kto będzie ten okręt prowadził – mówił prezydent Krupa.
Koch: – Jestem bardzo dumna z tej drużyny, chcę podziękować zarządowi, pracownikom, zawodniczkom, sztabowi, za wytrwałość, zaangażowanie, dobrą pracę, wielką wolę walki. Za to, że musieli mnie znosić. Trzymałyśmy się przez cały sezon wyznaczonego kierunku, choć nie brakowało trudnych momentów. Dla większości ludzi w Polsce to coś niemożliwego, że GKS zdobył mistrzowski tytuł. Ale ja wiedziałam, że stać nas na wiele. Tworzymy historię GKS-u. To niewiarygodne, co zrobiliśmy przez 5 lat od awansu do ekstraklasy. Zrobiliśmy wiele w Katowicach dla popularyzacji kobiecej piłki. Podziękowania dla kibiców za wsparcie i to, jak nas powitali po powrocie z Konina.
W śniadaniu uczestniczył zarząd GKS-u, prezes Marek Szczerbowski i wiceprezes Krzysztof Nowak, a także dyrektor Robert Góralczyk. Szczerbowskiego i Góralczyka wkrótce może już przy Bukowej nie być…
– Cieszę się z dobrej atmosfery w klubie – przekonywał mimo to prezydent.
– Podziękowania dla prezesa Szczerbowskiego, który od kilku lat prowadzi klub i wiele rzeczy udało się w tym okresie naprawić. Będziemy to kontynuowali, by GKS był marką z prawdziwego zdarzenia. Dziękuję prezesowi Nowakowi, który jest z nami od niedawna, ale wykonał już wiele pracy, oraz radzie nadzorczej za roztropne decyzje. Budujemy nowy stadion miejski, będą zupełnie inne warunki i zupełnie inna jakość uprawiania sportu – dodawał Marcin Krupa, życząc odpoczynku, zebrania sił i – wzorem hokeistów – obrony mistrzowskiego tytułu. A wcześniej coś, o czym kibice w Katowicach mogli tylko marzyć, czyli walka w eliminacjach Champions League.
– Dumnie będziemy reprezentować GKS i miasto w Lidze Mistrzyń. Dziękujemy wszystkim, którzy tworzą GKS Katowice, prezesowi, wiceprezesowi, pracownikom marketingu i panu prezydentowi. Czuliśmy wsparcie, mogłyśmy się rozwijać, dążyć do swoich celów – powiedziała kapitan zespołu, Marlena Hajduk.

 

Rezygnacja w trosce o stan ducha
Było poważnie, było śmiesznie i autoironicznie, ale też niemal… irracjonalnie, gdy na zakończenie z futerału wyjęta została trąbka. Podczas brawurowego wykładu na katowickiej AWF Marek Szczerbowski zapowiedział koniec 4-letniej prezesury w GKS-ie Katowice.
Marek Szczerbowski składa wniosek o rozwiązanie za porozumieniem stron umowy z GieKSą i zakończenia swojej prezesury w wielosekcyjnym klubie z Bukowej. Zapowiedział to w piątkowe przedpołudnie podczas wykładu w auli im. Lechosława Deca na katowickiej AWF.
– Umówiliśmy się z prezydentem Marcinem Krupą cztery lata temu, że jeśli zechcę z GKS-u odejść, mam zasygnalizować tę prośbę. Kilka miesięcy temu ustaliliśmy zasady – mówił Szczerbowski, informując, że chce, by oficjalny koniec jego kadencji przypadł na 26 sierpnia – bo właśnie 26 sierpnia 2019 roku ją zaczynał.
Pytany o powody swojej decyzji, odpowiadał: – GKS Katowice rozrósł się do potężnej organizacji – dzięki zaangażowaniu władz miasta, zarówno operacyjnemu, finansowemu, jak i budowie nowego stadionu. GKS czeka wiele nowych wyzwań, one wymagają nowych decyzji, nowych działań, nowej odpowiedzialności. Boję się, że stan ducha, który mam dziś bardzo dobry, może w znacznym stopniu się pogorszyć. To jedyna przyczyna. Ja po prostu potrzebuję spokoju. Sukcesy sportowców są wielkie i nisko im się kłaniam, mam szacunek też do kibiców, o których zachowaniu można obecnie powiedzieć, że jest albo wzorowe, albo zbliżone do wzorowego. Kolejne wyzwania będą trudne, energii mogłoby mi zabraknąć.
Potem staję się marudny, nieprzyjemny, tego nie chcę. Wiem, że w GKS-ie nie da się nie pracować. Trzeba tam być od 8 do 16 godzin dziennie, słuchać, co mówią inni, ograniczyć albo wykluczyć środki zmieniające nastrój, być uważnym, nie kłamać. To ciężka praca. Wiem, że byłbym w stanie te warunki spełnić, ale nie wiem, jak reagowałby na to mój organizm. Życzę klubowi wszystkiego najlepszego – tłumaczył ustępujący prezes GieKSy.
Jego wykład na katowickiej AWF był brawurowy, niecodzienny, w świecie piłki niespotykany. Na widowni zasiadło kilkadziesiąt osób, na czele z wiceprezydentem miasta Waldemarem Bojarunem czy prezesem PZHL Mirosławem Minkiną. Swojego szefa słuchali piłkarze GieKSy, będący tuż przed wyjazdem do Chojnic na ostatni mecz sezonu, trenerzy, działacze, zawodnicy innych sekcji, jak hokeista Grzegorz Pasiut czy siatkarz Jakub Jarosz. Wydarzenie transmitowano też w internecie, Marek Szczerbowski często mówiąc o kimś wyrażał nadzieję, że „nie ma go z nami, ale może ogląda transmisję”. Mając w tle trofea zdobyte przez klub za jego kadencji – dwa mistrzostwa oraz superpuchar hokeistów, mistrzostwo piłkarek – na rzutniku zaprezentował około 200 slajdów, podsumowując i wspominając swoją kadencję, długo opisując trudne relacje z kibicami, którzy jesienią ub. roku bojkotowali GieKSę w geście protestów przeciw jego rządom, nie chodząc na domowe mecze.
– Zaczynając pracę w GKS-ie otrzymałem informację, że wpływy z sektora gości mają trafiać do kibiców. Zapytałem, z jakiego powodu. Odpowiedzi nie dostałem, ale przekazano mi, że jeśli tego nie zrobię, to będę miał jakieś kłopoty. Może je mam, może nie mam. Dla mnie byłoby to niezgodne ze sztuką zarządzania spółką – mówił Szczerbowski, sporo czasu poświęcając na ubiegłoroczną zadymę podczas meczu z Widzewem, która okazała się przełomem. Przyznawał, że około 100 razy oglądał fragment kibicowskiego wideobloga, na którym redaktor strony gieksa.pl zarzuca mu, że – spłycając – „wychodził” zamknięcie stadionu na dodatkowe dwa mecze u wojewody. Ten fragment na wykładzie został zaprezentowany kilkukrotnie.
– Bezpieczeństwo było potężnym problemem w GKS-ie Katowice. Wiele rzeczy dzieje się w kuluarach – przekonywał Marek Szczerbowski i oznajmiał, że o jego prezesurze przy Bukowej ma powstać „bardzo poważna publikacja”.
Zwracał uwagę, że „dzięki wypowiedzeniu niekorzystnej dla klubu umowy dotyczącej używania znaku towarowego, dziś znak jest w GKS-ie i dzięki temu realizowane mogły być zadania związane z uruchomieniem sklepu internetowego”. Nawiązywał do niedawnych derbów z Ruchem Chorzów.
– Puściłem informację, że jeśli będzie spokojnie – to odejdę. W ten sposób starałem się zadbać o bezpieczeństwo. To był świetny mecz, dziękuję kibicom za zachowanie – podkreślał Marek Szczerbowski.
Długo prezentował różne komentarze, wpisy kibiców, założoną przez nich i uderzającą w niego stronę „szczerboffski”. – Mam zewidencjonowanych kilkaset komunikatów od przedstawicieli kibiców, próbujących wpływać na moje decyzje. Kilkaset! A wiedzieli, że na mnie to nie działa. Jeśli ktoś nie umie tego dźwignąć, to kupuje spokój – mówił prezes GieKSy. Pokazywał zdjęcia swojego auta z urwanym lusterkiem i naklejką z jego przekreśloną podobizną. Prezentował je też na drzwiach swojego mieszkania. Wspominał, gdy usłyszał „szykujemy dla prezesa wózek inwalidzki”.
– To był trudny moment, moja córka to przeżywała – zawieszał głos. Puścił film z „Jantoru”, na którym atakuje go kibic.
– Nie pokazuję tego jako odwet, tylko zjawisko. Czy z powodu braku „Gieksika” (klubowej maskotki – dop. red.) i marketingu mogą dziać się takie rzeczy? – pytał retorycznie.
Na jednym ze slajdów umieścił cytat: „Jeśli szukasz silnych wrażeń i dreszczu emocji, przygotuj się na depresję”.

 

SIATKÓWKA
siatka.org – Nowi trenerzy w sztabie szkoleniowym GKS-u Katowice

Po zakończeniu sezonu 2022/23 PlusLigi zapadły pierwsze decyzje dotyczące kształtu kadry zespołu na kolejną ligową kampanię. Przypominamy, że umowę z Klubem do końca sezonu 2023/2024 przedłużył pierwszy trener zespołu Grzegorz Słaby. Ponadto po sezonie 2022/2023 sztab trenerski GKS-u opuścił drugi trener zespołu Damian Musiak. W sztabie trenerskim GKS-u na sezon 2023/2024 pozostaną trener przygotowania motorycznego Piotr Karlik i fizjoterapeuta Tomasz Szpunar. Dla trenera Karlika będzie to piąty z rzędu sezon pracy w GKS-ie Katowice, a dla Szpunara drugi z rzędu.

Nowym drugim trenerem siatkarskiego zespołu GKS-u Katowice został Emil Siewiorek, były siatkarz, który w swojej karierze trenerskiej w latach 2015-2021 pracował w MKS-ie Będzin w roli zarówno drugiego, jak i pierwszego trenera drużyny. Do sztabu dołączył także statystyk Maciej Barczyński, który przez ostatnie trzy sezony pracował w Cuprum Lubin, a wcześniej był trenerem w młodzieżowych i seniorskich drużynach kobiecego WTS-u Solna Wieliczka.

– Wybór tych osób był nieprzypadkowy. Emil Siewiorek to uznany i ceniony w regionie szkoleniowiec, który chciał powrócić do pracy na najwyższym poziomie rozgrywkowym i skorzystaliśmy z tej okazji. Z kolei Maciej Barczyński to statystyk, o którego pracy usłyszeliśmy same pozytywne opinie. Zależało nam, aby poszerzyć i wzmocnić skład sztabu szkoleniowego, bo przed nami bardzo wyjątkowy sezon, z niespotykaną intensywnością rozgrywania spotkań. Jestem przekonany, że ten sztab przygotuje drużynę jak najlepiej do rozgrywek 2023/2024 – powiedział dyrektor siatkarskiej sekcji GKS-u Katowice Jakub Bochenek.

Jakub Jarosz przedłużył umowę z GKS-em
Były atakujący reprezentacji Polski, Jakub Jarosz pozostanie w GKS-ie Katowice. Klub poinformował o jego przedłużonej umowie. Dla śląskiego zespołu Jarosz w ubiegłym sezonie był kluczową postacią.
Barwy GKS-u Katowice w sezonie 2023/2024 PlusLigi reprezentował będzie Jakub Jarosz, który tym samym rozegra piąty sezon z rzędu w naszym klubie. Wielokrotny reprezentant Polski, złoty medalista mistrzostw Europy i Ligi Światowej, a także uczestnik siatkarskiego turnieju olimpijskiego z 2012 roku dołączył do składu siatkarskiej GieKSy w 2019 roku i od tego czasu nieprzerwanie pełni zaszczytną funkcję kapitana zespołu. Znakomite występy Jarosza docenili kibice GKS-u Katowice, którzy trzy razy z rzedu wybierali go siatkarzem roku w plebiscycie Złote Buki. W minionym sezonie PlusLigi Jarosz rozegrał 27 spotkań, zdobywając z nich łącznie 330 punktów, w tym 25 zagrywką i 16 blokiem. Szczególnie imponująca w jego wykonaniu była pierwsza połowa sezonu 2023/2024. Postawa Jakuba Jarosza pozwoliła mu na zdobycie aż 5 nagród MVP w ostatniej ligowej kampanii.
– Cieszymy się, że Jakub zostaje z nami. Przed cztery sezony udowodnił, że zasługuje na miano prawdziwego GieKSiarza. Jego postawa wielokrotnie decydowała o losach naszych spotkań, również w poprzednim sezonie. Głęboko wierzymy, że tak samo będzie w kolejnym – ocenił Jakub Bochenek, dyrektor siatkarskiej sekcji GKS-u Katowice.
Jarosz jest drugim po Jakubie Szymańskim zawodnikiem, który pozostał w GKS-ie. Drużynę w najbliższym sezonie będzie też prowadził Grzegorz Słaby.

HOKEJ

hokej.net – TAURON zostanie sponsorem Polskiej Hokej Ligi?

Szefostwo Polskiego Związku Hokeja na Lodzie szuka partnerów biznesowych, którzy wsparliby ligę i reprezentację Polski. Jak udało nam się ustalić, związek prowadzi rozmowy ze spółką TAURON, która do tej pory wspierała dwa polskie kluby.

O tym, że PZHL rozmawia z potencjalnymi sponsorami, którzy mieliby pomóc polskiemu hokejowi w rozwoju, Mirosław Minkina wspomniał już podczas konferencji prasowej w Polskim Komitecie Olimpijskim.

– Prowadzimy szereg rozmów dotyczących sponsoringu wszystkich reprezentacji oraz Polskiej Hokej Ligi. Cały czas zabiegamy również o więcej hokeja w telewizji i budowę kolejnych lodowisk – zaznaczył Mirosław Minkina.

W przypadku reprezentacji Polski głośno mówi się o koncernie Orlen, który wspierał naszą kadrę już podczas przygotowań do Mistrzostw Świata Dywizji IA oraz całego turnieju w Nottingham. Umowa miałaby być przedłużona, ale na nieco lepszych warunkach. Dystrybutor energii elektrycznej był w poprzednim sezonie sponsorem tytularnym dwóch polskich klubów: oświęcimskiej Unii i nowotarskiego Podhala.
Na razie szefostwo koncernu energetycznego nie przedłużyło umów z obiema drużynami. Nasi informatorzy odbierają to jako czytelny sygnał. Wskazują też, że umowa z PHL miałaby być korzystniejsza dla całej spółki.

 

Smal zostaje w GieKSie. Na dwa lata!

Igor Smal pozostanie zawodnikiem GKS-u Katowice. 22-letni napastnik przedłużył swój kontrakt o kolejne dwa lata.

Smal trafił do GieKSy przed sezonem 2021/2022. Z ekipą z alei Korfantego zdobył dwa tytuły mistrzowskie, imponując zaangażowaniem i ambicją.Rozegrał łącznie 107 ligowych spotkań, w których zgromadził 9 punktów za 3 gole i 6 asyst. Na ławce kar spędził 82 minuty.

Warto jednak zaznaczyć, że trener Jacek Płachta ustawiał go w niższych formacjach, które miały głównie defensywne zadania.

– Siła GKS-u w ostatnich sezonach wynikała nie tylko z doskonałych osiągnięć indywidualnych liderów zespołu, ale także z zaangażowania i poświęcenia wszystkich członków drużyny. Mimo, że Igor jest stosunkowo młodym graczem to już stanowił ważne i przydatne ogniwo GKS-u. Co ważne, w jego grze wciąż obserwujemy postępy. Dlatego zdecydowaliśmy się na przedłużenie umowy na kolejny sezony – wyjaśnił Roch Bogłowski, dyrektor sportowy GKS-u Katowice.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice Piłka nożna

Stal Mielec kibicowsko

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Stal Mielec jest starą i zasłużoną podkarpacką ekipą, która na początku lat 70. zapoczątkowała swój ruch kibicowski. To właśnie wtedy mielczanie sięgnęli dwukrotnie po Mistrzostwo Polski (w 1973 i 1976 roku), a przyjazd takich firm jak Crvena Zvezda Belgrad, Real Madryt czy Hamburger SV ściągnął tłumy kibiców, z których wyrosło grono fanatyków – tworzące młyn i jeżdżące za Stalą po Polsce.

Lata 80. to rozruch polskich trybun. W większych miastach powstawały kluby kibica, także zawierano pierwsze sojusze. Mielec, mimo niespełna 80 tys. mieszkańców, już wtedy miał swoich szalikowców. Chłopcy ze Stali starali się trwać przy klubie i udawało im się to z różnymi skutkami (np. w 2018 roku tymczasowo postanowili zawiesić działalność na trybunach, ale szybko wyszli z kryzysu). W początkowych latach potrafili, jako jedni z pierwszych w kraju, zorganizować ogólnopolski zjazd kibiców.

Po spadku Stali z Ekstraklasy w 1996 roku zaczęła się piłkarska nędza i równa pochyła, która dla fanów FKS-u była nie do zaakceptowania. W sezonie 1997/1998 doszło nawet do sytuacji, że klub, po wycofaniu się z ligi, zniknął z piłkarskiej mapy Polski. Wtedy banda Stali, aby nie popaść w kryzys, zaczęła udzielać się na… siatkówce oraz wspierać zgody, z którymi miała wtedy sztamę (Cracovia, Czarni Jasło, Korona Kielce, Polonia Warszawa i Sandecja Nowy Sącz).

Rok później Stal przystąpiła do ligi, zaczynając w klasie okręgowej. Jeżdżenie po okolicznych wioskach, w których sympatie były skierowane ku lokalnym kosom Stali, sprawiły, że na każdym wyjeździe coś się działo. Nadszedł złoty chuligański okres dla bandy CHMK ’99 (Chuligani Miasta Kryzysu), która mimo grania w niskiej lidze, zapewniała na peronie w Mielcu sporo atrakcji ekipom przejeżdżającym przez ich miasto (tym z ekstraklasy i ligi niżej). Było o nich głośno nie tylko na Podkarpaciu, na którym urośli do miana jednej z najmocniejszych ekip regionu. Później, już takiej bandy jak CHMK ’99 nie było, więc do głosu zaczęła dochodzić Stalówka oraz Resovia, które – po utworzeniu tzw. Podkarpackiej Ośmiornicy – na długie lata zdominowały cały region.

Inne dawne zgody Stali to między innymi GKS Tychy, Zawisza Bydgoszcz, Tarnovia czy ŁKS Łódź. Z obecnych zgód zostały im dwie regionalne, ale bardzo dobrze scementowane – Czarni oraz Sandecja.

Z nami wiąże się jedna historia, gdzie teoretycznie była zgoda, ale… w dzisiejszym nazewnictwie to słowo byłoby zdecydowanie wyolbrzymione. W 1985 roku zagraliśmy swój pierwszy finał Pucharu Polski w Warszawie z Widzewem Łódź. Finały w tamtych czasach wyglądały tak, że zjeżdżało się mnóstwo ekip z całego kraju. Jedną z tych ekip, która na stadionie Legii nas wspierała, była właśnie mielecka Stal.

Nasza rywalizacja trwała od początku powstania GieKSy. Od 1964 do 1996 roku regularnie, acz z przerwami, graliśmy ze sobą w lidze.

Pierwszy odnotowany wyjazd do Mielca miał miejsce wiosną 1990 roku – wybrało się tam wtedy 30 GieKSiarzy.

Wiosną 1992 roku zremisowaliśmy u siebie 0:0, ale atrakcją dla widzów był leczący kontuzję Jan Furtok, który zaczynał robić karierę w Bundeslidze.

W październiku 1992 roku Mielec ponownie odwiedziło 30 fanów GKS-u, którzy postanowili obić i rozgonić kibiców Stali, przez co nasza delegacja miała przeboje z mundurowymi.

Wiosną 1993 roku pod koniec ligi u siebie zremisowaliśmy 2:2.

W sezonie 1993/1994 do Mielca (w sierpniu) wybrało się dokładnie 46 fanatyków, co na tamte lata było bardzo dobrym wynikiem, biorąc pod uwagę mocno skomplikowaną podróż z kilkoma przesiadkami.

Sezon 1994/1995 to ten, którym fani Stali Mielec pierwszy raz pojawili się na Bukowej. W październiku przyjechali w 10 osób, co na środowy termin, było przyzwoitą liczbą.

W kwietniu 1995 roku zagraliśmy ponownie, tym razem w ramach Pucharu Polski. Fani Stali, pojawili się w środę w liczbie 10 głów, z czego połowa nie weszła przez brak biletów i została pod kasami. Od strony piłkarskiej warto odnotować, że gola zdobył Mirosław Widuch, który dla GieKSy strzelił dwie bramki, a nie, jak podają wszystkie archiwa, jedną (wspominając trafienie z meczu z Górnikiem Zabrze).

W maju 1995 roku do Mielca wybrało się rekordowe 50 osób, a swoją historię na wyjazdach z flagą zaczynało pisać FC Jaworzno.

Sezon 1995/1996 to nasza ostatnia wspólna rywalizacja ze Stalą w Ekstraklasie. W październiku  przyjechało 10 fanatyków Stali, którzy byli świadkiem pierwszego zwycięstwa (1:0) ich klubu na stadionie GieKSy.

W maju 1996 roku do Mielca wybrało się 30 kibiców GieKSy, którzy obejrzeli zwycięstwo (1:0).

Nasza rozłąka trwała 20 lat i spotkaliśmy się w pierwszej lidze.

Jesienią 2016 roku podejmowaliśmy Stal na Bukowej. Goście przyjechali w 108 osób, w tym 13 Czarni Jasło. GieKSa wygrała 1:0.

W kwietniu 2017 nie mogliśmy, po 21 latach, udać się do Mielca. Obok stadionu trwała budowa hali, która stała się pretekstem do tego, by nas nie wpuścić na stadion. Piłkarze zremisowali 3:3.

W sezonie 2017/2018 mieliśmy powtórkę z rozrywki. We wrześniu graliśmy na wyjeździe ze Stalą, ale tym razem powód inny – kostka brukowa przy sektorze gości. GieKSa przegrała 2:3.

W kwietniu 2018 roku podejmowaliśmy Stal u siebie. Tym razem mielczanie zawitali w 97 osób. Blaszok robił, co mógł, ale piłkarze przegrali 0:2, koncertowo odpuszczając końcówkę ligi.

W sezonie 2018/2019 nastąpił przełom, ale łatwo nie było… W październiku pojechaliśmy, wówczas rekordowym składem, do Mielca w 343 osoby, w tym 60 JKS Jarosław. Niestety do klatki weszło jedynie 210 osób, a część ekipy, wraz ze Świrami, oglądała mecz zza płotu. Na tym meczu gospodarze nie wystawili młynu, ze względu na zawieszenie działalności kibicowskiej.

Ostatni nasz mecz na Bukowej to maj 2019 roku. Niecałe 2000 widzów jeszcze nie było świadome, że niedługo spadniemy do drugiej ligi (na trzeci poziom rozgrywkowy). Piłkarze przegrali 0:2, a mecz oglądało 5 kibiców gości, którzy pojawili się w Katowicach bez flag. Pomału wychodzili z wielkiego kryzysu, jakim było zawieszenie działalności na trybunach.

Po awansie do Ekstraklasy w 2024 roku to właśnie Stal Mielec była naszym pierwszym wyjazdem, ale znowu nie było łatwo… Już na dzień dobry „pogratulować” postanowił nam PZPN, dając zakaz wyjazdowy. Na szczęście, dzięki uprzejmości kibiców Stali, mogliśmy pojawić się w Mielcu po 6 latach przerwy. Obok, pustej tego dnia klatki, zasiadło 384 fanatyków GieKSy, w tym 1 Banik Ostrava. Była to nasza najlepsza liczba w historii na stadionie Stali.

Czy Stal pobije swój rekord wyjazdowy z 2016 roku, kiedy pojawili się w 108 osób? Tego dowiemy się w piątek. Ostatnie chwile na Bukowej…

Część materiałów została zaczerpnięta ze strony www.GzG64.pl. – najlepszej kroniki kibiców GieKSy.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Jakub Arak odchodzi z GieKSy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Jakub Arak na zasadzie transferu definitywnego przeniósł się do drugoligowej Polonii Bytom.

Napastnik w barwach GKS Katowice występował od 2022 roku. Rozegrał w tym czasie 66 spotkań, w których strzelił 11 bramek i zaliczył 4 asysty. Najważniejsze trafienia, które zapamiętają wszyscy kibice GieKSy, strzelał w końcówce poprzedniego sezonu – przeciwko Polonii Warszawa oraz GKS Tychy. Jego postawa znacząco przybliżyła GieKSę do upragnionego awansu do Ekstraklasy.

Dziękujemy za ważne bramki i życzymy powodzenia w dalszej karierze!

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: Na tę chwilę jesteśmy gotowi w 30%

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po długim zimowym okresie przygotowawczym odbyła się konferencja prasowa przed meczem ze Stalą Mielec, w której udział wzięli trener Rafał Górak i kapitan zespołu, Arkadiusz Jędrych.

Przed rozpoczęciem sportowej części konferencji rzecznik klubu Michał Kajzerek poinformował o sprzedaniu 5124 karnetów na rundę wiosenną Ekstraklasy. Podziękował także sponsorowi – firmie Superbet – za umożliwienie sprzedaży biletów także na sektorze „D” Blaszoka, na którym standardowo rozłożona jest plansza reklamowa. W sprzedaży ciągle zostało 120 biletów na piątkowy mecz.

Rafał Górak: Dzień dobry. To, że tyle kibiców chce oglądać starcia naszej drużyny to nie tyle wyróżnienie, co wielka radość. Zainteresowanie meczami jest spore i mam nadzieję, że każdy mecz odbędzie się przy pełnej publiczności – nie ma nic bardziej radosnego. Zostało się tylko cieszyć i grać po to, żeby ludzie wychodzili ze stadionu zadowoleni.

Arkadiusz Jędrych: Ciężko jednoznacznie określić, jak nasza drużyna zmieniła się w trakcie rundy jesiennej. Na pewno staramy się być cały czas powtarzalni i solidni. To są dwa mocne fundamenty, które chcemy powielać. Mamy też sporo mankamentów, nad którymi na obozie pracowaliśmy i mam nadzieję, że ta troszeczkę krótsza runda pokaże, że jesteśmy jeszcze bardziej powtarzalnym i solidnym zespołem niż w pierwszej rundzie.


Po wstępnych wypowiedziach nadszedł czas na pytania od dziennikarzy.

Czy Stal z pierwszego spotkania a Stal dzisiaj różnią się od siebie? Personalnie chyba nie zaszło dużo roszad, ale powinno być trudniej czy łatwiej?

Rafał Górak: Stal zdecydowanie się zmieniła. Po przyjściu trenera Niedźwiedzia Stal zaczęła grać o wiele odważniej. Na ile będzie dla nas to trudne spotkanie to już jest inna kwestia, ale widzę u przeciwnika inny styl atakowania i pod tym względem na pewno będzie to wymagający rywal.

Chciałbym się zapytać o różnicę w przygotowaniach przed poprzednią rundą, a tą. Wtedy była wielka euforia po awansie, pojawiło się dużo niewiadomych. Czy teraz nadszedł czas okrzepnięcia i większej pewności siebie?

RG: Jesteśmy bogatsi o całą pierwszą rundę i moment awansu. To zawsze dla beniaminków jest okres, kiedy jest dużo euforii, pojawia się dużo pozytywnej narracji wokół tego, co będzie, a często Ekstraklasa i boisko weryfikują. Po awansie było dużo euforii, chcieliśmy też, żeby piłkarze, którzy ten awans wywalczyli, dostali szansę na grę. Wiedzieliśmy przy tym, że musimy wzmocnić skład, poszerzyć kadrę i na tym mocno bazowaliśmy. Przygotowaliśmy zawodników po zeszłym sezonie do dużo wyższego poziomu grania i wydaje mi się, że oni to bardzo dobrze ogarnęli. Zawodników, których ściągnęliśmy do GKS-u Katowice także do tego przygotowaliśmy, przygotowaliśmy nowych zawodników też do bycia wsparciem zespołu i wniesieniem doświadczenia i ci zawodnicy to nam właśnie dali. Zespolenie zespołu w jeden twór to rola sztabu szkoleniowego, który również stanął na wysokości zadania. To, co już za nami, to już za nami, a teraz czeka nas batalia w tej kampanii o bardzo ważne stawki, czyli zespoły będą grały zarówno o Mistrzostwo Polski jak i o europejskie puchary, a równocześnie rozpocznie się równie mocna batalia o utrzymanie. Nie dostaniemy taryfy ulgowej, spodziewamy się jeszcze wyżej zawieszonej poprzeczki. Musimy być po prostu lepsi niż w rundzie jesiennej. Stąd też się wzięły przygotowania w ogromnej koncentracji, a także w wewnętrznej ciszy. Chcieliśmy też, żeby zawodnicy kontuzjowani do nas wracali. Liga startuje, jesteśmy gotowi, ale jej poziom będzie jeszcze wyższy.

Na ostatniej konferencji po rundzie jesiennej mówił Pan o nadchodzącym czasie analizy analiz i wyszukiwania wszystkich błędów. Długa była lista rzeczy, nad którymi trzeba pracować?

RG: Długa. Z analizy tych wszystkich rzeczy wyszło nam, że coś robimy na poziomie takim, co nas zadowala, ale sztuką jest to, żeby to jeszcze polepszyć. Nie chodzi o to, że lepsze jest wrogiem dobrego, ale drużynę trzeba cały czas rozwijać i szukać takich elementów, żeby nawet ten dobry element zaczął pracować jeszcze lepiej. Oczywiście były też rzeczy znalezione, które po prostu nam doskwierają i które musimy jeszcze poprawić, żeby być zespołem po prostu lepszym i skuteczniejszym, nad tym również żeśmy się koncentrowali. Tych detali na pewno jest dużo, priorytety też 2-3 by się znalazły. Fajnie, że drużyna również w sposób do tego podchodzi. Jeśli wskazywaliśmy na to, że coś w jakimś elemencie nas zawodzi, to drużyna to akceptuje, zakasa rękawy i wszyscy razem chcemy ten element poprawić.

Celem jest dalej utrzymanie się w Ekstraklasie czy coś się zmieniło w tym podejściu?

RG: Celem jest bezapelacyjnie mecz piątkowy i wszystkie siły koncentrują się na meczu ze Stalą. Nie ma celu w GKS-ie Katowice, żeby się utrzymać w Ekstraklasie. Takiej narracji nie było, nie ma i nie będzie. Dla nas najważniejszy będzie zawsze następny mecz. Ja już to często i głośno mówiłem: dla mnie Ekstraklasa powinna zawitać w Katowicach na wiele lat, ale to nie może być kosztem tego, że celem jest utrzymanie, bo to jest niesprawiedliwe względem zespołu. Oni w każdym meczu mają mieć szansę wygrać i być przeze mnie jak najlepiej przygotowani i tak będziemy do tego podchodzić. Uwierzcie mi, że mówienie o celach w sporcie nie jest dobre dla sportowca, bo cel, którym jest na przykład utrzymanie się w Ekstraklasie zamyka myślenie o czymś więcej i marzeniach. Także nie opowiadajmy, że celem dla GKS-u jest jak najszybsze utrzymanie, bo to jest nie fair w stosunku do zespołu. Trzeba twardo stąpać po ziemi i być przygotowanym na to, że drużyny, które są za nami w tabeli, będą chciały nas wyprzedzić. (Trener uderza dłonią w blat) Piątek i Stal Mielec, to dla mnie cel.

Pytanie do Arka o krótką ocenę okresu przygotowawczego ze strony zespołu i wasze oczekiwania przed rundą wiosenną.

Arkadiusz Jędrych: Myślę, że my jako zespół dawaliśmy na każdym treningu 120%. Po części to też jest pytanie do trenera, czy ten okres był przebiegł zgodnie z oczekiwaniami, ale na jednej z odpraw podsumowujących trener jednoznacznie nam wskazał, że wszystkie założenia, może poza jednym dniem, w którym pogoda nam trochę uprzykrzyła, zostały spełnione. My jesteśmy zadowoleni z tego, co przekazał nam sztab. Wszystko zweryfikuje liga i naszym celem nr 1 jest Stal Mielec i piątek.

Panie Trenerze, bardzo konkretnie. W sparingach brakowało paru twarzy. W przypadku Adama Zrelaka było wiadomo, że to pewnie będzie kwestia marca lub nawet późniejszych terminów, ale jak wygląda sytuacja z Lukasem Klemenzem? Zgrany i zwarty blok obronny był dużym atutem GieKSy w rundzie jesiennej. Wiem, że macie godnych następców, ale chciałbym się dopytać o jego stan zdrowia i rekonwalescencję.

RG: W zasadzie można powiedzieć, że Lukas Klemenz w 99,9% jest gotowy do gry i jeśli dzisiaj musiałbym podjąć taką decyzję, to nie bałbym się zaryzykować wystawienia go w następnym meczu. Natomiast wiadomo, że to jest proces, który trwa i w stosunku do zawodników, którzy przepracowali cały okres przygotowawczy, to tych jednostek treningowych Lukasa jest po prostu mniej, bo ten okres rehabilitacji trwał. Także cieszę się, że w taki sposób z punktu widzenia protokołu medycznego, jesteśmy tydzień wcześniej, tak dobrze była poprowadzona jego praca indywidualna i praca fizjoterapeutów. Mamy zawodnika w zajęciach treningowych i wydaje mi się, że do meczu w Częstochowie będzie już całkowicie gotowy.

Zmian w zimie z pieczątką było w zimie bardzo mało, właściwie była taka transakcja zrealizowana tylko jedna. Czy coś, o czym nie wiemy, nie wyszło? Czy miał trener w głowie, że potrzeba kogoś jeszcze na daną pozycję?

RG: Okienko transferowe jest w tym momencie otwarte i trzeba sobie zdawać sprawę, że jakieś rozmowy się jeszcze toczą, natomiast mieliśmy z dyrektorem strategię transferową na to okno. Zawsze chciałoby się być na gotowo na dzisiaj w 100%, natomiast trzeba sobie powiedzieć, że na tę chwilę jesteśmy gotowi w 30%. Być może za chwilę będziemy gotowi w 60%, a być może za chwilę będziemy nawet w 90%, a te 10% zawsze będę zostawiał na to, że „niech się dzieje”. Trzeba pamiętać, że to okienko jeszcze długo potrwa. Ja nie jestem niezadowolony, bo z tą grupy ludzi, którą mam w kadrze, mam jeszcze bardzo dużo do zrobienia i jestem im jeszcze dużo winien. Jestem przekonany, że oni są w stanie być lepsi. Rzeczywiście, jeden transfer już jest potwierdzony, czekamy jeszcze na dwa tematy, a co będzie potem, zobaczymy.

No wlaśnie pamiętam rozmowy sprzed paru sezonów o tym jednym człowieku, na którego pewnie czekacie. To już nie jest tajemica, wszyscy o tym piszą. Trener pewnie byłby zadowolony, gdyby udało się ponownie popracować z Filipem Szymczakiem.

RG: Filip jako młody człowiek trafił tutaj do nas i wydaje mi się, że ta współpracna była owocna dla wszystkich – i dla klubu, i dla sztabu, i dla niego samego. Przypatrywaliśmy się sytuacji Filipa w Lechu, rzeczywiście, te rozmowy trwały. Wspaniale, trzeba szczerze powiedzieć, układa się nasza współpraca z ekipą Lecha Poznań i z działaczami Lecha. Wydaje mi się i to bardzo mocno czuć, że jest taka potrzeba wszystkich. Jeśli to się podbije i pojawi się pieczątka, bo tylko podpis pod kontraktem to weryfikuje, to ja będę z tego powodu zadowolony, mając na uwadze sytuację Adama Zrelaka i sytuację na pozycji nr 9 w naszym zespole.

Nie wiem, czy był kontakt pana z Filipem, ale zna pan odczucia Filipa na myśl o ewentualnym powrocie nawet nie do GieKSy, ale do możliwości pracy z panem?

RG: Zawodnicy z Lecha Poznań, który u nas byli, nigdy ze mną tego kontaktu nie stracili. Ten kontakt nie jest codzienny, ale nigdy się nie oddaliliśmy ani z Antkiem [Kozubalem – przyp. red.], ani z Filipem, ani z Mroziem [Bartkiem Mrozkiem – przyp. red.] na tyle, aby nie wiedzieć, co się z nimi dzieje. Kontakt był, jest i wydaje mi się, że będzie, bo ci zawodnicy naprawdę tutaj się czuli dobrze i to po prostu czuć.

Nie wiem, czy Filip Szymczak ostatecznie przejdzie, ale w kontekście potencjalnego transferu: czy jesień w jego wykonaniu i mało rozegranych minut w jakiś sposób wpływa na jego przydatność, na jego przygotowanie?

RG: Wydaje mi się, że proces treningowy w Lechu Poznań jest na takim poziomie, że nawet zawodnik, który nie gra, a wiemy, że Filip był zmiennikiem dla podstawowego napastnika Lecha Poznań, to trzeba sobie zdać sprawę, że on musi być gotowy. Ja sobie nie wyobrażam, że przychodzi zawodnik, który w Lechu cały czas jest gotowy do tego, żeby naciskać, żeby wygrać rywalizację, może mi dzisiaj powiedzieć „Trenerze, ja nie grałem, nie jestem w dyspozycji, jakbym sobie życzył”. Co z niego byłby za profesjonalista? Wydaje mi się, że jakbym był na miejscu każdego z tych piłkarzy, to jestem 24/7 gotowy, żeby rozegrać 90 minut i cały czas doliczony i to jest główny cel młodego zawodnika. Nie uważam, żeby pojawił się jakikolwiek problem z przygotowaniem zawodnika.

Arku mieliście już okazję obejrzeć, a może nawet podeptać, murawę na Nowej Bukowej?

AJ: Jeszcze nie mieliśmy okazji. Ten temat się przejawia, jesteśmy pozytywnie zajawieni, ale przede wszystkim musimy się skupić na, nazwę to, starej Bukowej i na najbliższym meczu, bo jeśli będziemy odrzucać od najbliższego meczu, to nie będzie dobrze, a tego nie chcemy.

Masz już duże doświadczenie na różnych boiskach. Czy to jest tak, że jak się wchodzi na zupełnie nowy obiekt, to człowiek się czuje trochę nieswojo, czy to nie ma znaczenia dla dobrze przygotowanego piłkarza?

AJ: Myslę, że to nie ma większego znaczenia. Na pewno ten stadion tutaj na Bukowej jest zasłużony, wysłużony, kilka pięknych i trudniejszych chwil też przeżył. Wejście na nowy stadion to będzie łał, ale na razie musimy się skupić na starej Bukowej, żeby tu też jeszcze parę fajnych chwil przeżyć i przede wszystkim skupić się na meczu ze Stalą Mielec.

Wspomniał pan w swojej pierwszej wypowiedzi o mankamentach nad którymi pracowaliście w czasie zimowego okresu przygotowawczego. Z perspektywy czasu, z perspektywy kapitana, co było największym mankamentem GKS-u w rundzie jesiennej?

AJ: A nie chciałbym o tym szerzej mówić. Jestem ciekawy, czy państwo to dostrzeżecie w tej nadchodzącej rundzie, że te mini mankamenty się zmieniły i w tych kilku elementach będziemy w drugiej rundzie lepsi.

Mecz ze Stalą może się kojarzyć dobrze, bo to było pierwsze zwycięstwo na wyjeździe w Ekstraklasie od 19 lat, ale dobrze pamiętamy, jaki to był mecz – przesądziła bramka z rzutu karnego. Czy spodziewa się pan podobnego meczu?

RG: Faktem jest, że rozpoczynamy po przerwie i to zawsze jest lekki powiew świeżości, zobaczymy, jak będzie. My mamy tyle rzeczy wypracowanych, w taki sposób chcemy grać na boisku i gry sparingowe również potwierdziły, że jesteśmy bardzo powtarzalni. Chodzi o to, aby zagrać na największym swoim poziomie, jeśli chodzi o koncentrację, bo to już mecz ligowy, będą punkty, będzie to się odzwierciedlało w ligowej tabeli. Wobec tego zdajemy sobie sprawę, że każdy z zawodników będzie chciał wejść w mecz w sposób bardzo skoncentrowany i będzie dbał o każdy detal, aby był jak najlepiej wykonywany. Nie chcę zdradzać, czy to będzie otwarty czy zamknięty mecz. My w szatni wiemy, jaki mamy na ten mecz plan, zdajemy sobie sprawę, w jaki sposób chcemy rozpocząć tę batalię. Przeciwnik również da nam pewnego rodzaju uwarunkowania i  zadania, które będziemy musieli pokonać w tym meczu. Sam jestem ciekaw, natomiast oczekuję, że będziemy grali z tym, co pokazaliśmy w Ekstraklasie. Można mówić o zamykaniu takich meczy, ale dużo też zagraliśmy bardzo otwarcie i prowadziło nas to strzelania goli, a to jest najważniejsze.

Czy nie brakowało panom w tym sezonie przygotowawczym wbiegu na Klimczoka?

AJ: Na pewno taka fajna historia idzie za tym wbiegiem, ale też śledząc media społecznościowe i rozmawiając z ludźmi w klubie wiem się, że jedna z sekcji tam się pojawiła, także myślę, że ta historia jest spełniona, well done, i to jest najważniejsze

RG: Najważniejsze, że GieKSa na Klimczoku była, wszystko jest tam podbite, dobre fluidy są utrzymane, Klimczok dalej jest z nami i bardzo się cieszę, że ktoś poszedł naszym śladem, traktując to jako bardzo ważny element przygotować i niech ta magia Klimczoka dalej z nami będzie.

Panie trenerze, wiem, że wszystkie ręce na pokład i teraz już skupiacie się na Stali, natomiast dla takiego mniej zainteresowanego kibica, co się działo u was przez te ostatnie tygodnie? Proszę podsumować ten okres przygotowawczy.

RG: Co u nas było słychać? Fajny okres przygotowawczy, bo rozpoczął się Spodkiem, a to było wydarzenie świetne dla ludzi. Ja do dzisiaj, gdzie nie pojawię się w Katowicach, to ludzie do mnie podchodzą i każdy opowiada, że był w Spodku i że to było coś pięknego. Wiadomo, święto kibiców, święto radości i to było czuć, bo Spodek był przecież pełny i na pewno zrobiło to na nas wrażenie. Nie było się nawet kiedy z tym oswoić, bo już potem byliśmy w autobucie i jechaliśmy do Turcji. Zawodnicy nie z racji tego, że jest tam morze, plaża, ciepełko, tylko z racji komfortowych warunków do przygotowania się do sezonu bardzo byli pozytywnie nastawieni. To był na pewno obóz długi, najdłuższy w historii mojej kadencji. Też byłem ciekawy, jak drużyna to zniesie, czy nie nastąpi to, co mnie bardzo drażni. Mówi się, że te dłuższe obozy nużą graczy, a tutaj tego nie widziałem. Widziałem radosnych ludzi uprawiających swoją dyscyplinę. Wracają kontuzjowani zawodnicy, nie pojawiły się żadne inne poważniejsze urazy, wobec tego, jeśli ktoś by mnie zapytał, co tam u nas słychać, odpowiedziałbym, że bardzo dobrze, very nice.

Wspomniał pan trener, że wspaniałe słońce, morze i tak dalej, teraz za oknem świetne słoneczko. Teraz mamy styczeń, czy to dla drużyny jest trudnością, że jeszcze mogą być dwa miesiące ciężkiej zimy?

RG: Zobaczymy, jak to się ułoży pod względem samej prognozy. Wczoraj byliśmy naprawdę bardzo mile zaskoczeni pracą MOSiR-u na naszym boisku głównym, bo zastaliśmy je w naprawdę dobrej formie. Boisko było skoszone, trawa lekko rośnie, widać, że te prace były na najwyższym poziomie. Boisko jest świetne przygotowane do tego, aby grać. Jeżeli ta temperatura się utrzyma, to nasze boiska treningowe będą w coraz lepszej kondycji. Lada moment będziemy mogli korzystać z boisk przy nowym stadionie, jak i z głównej płyty. Wydaje mi się, że około marca to podgrzewane boisko nas przywita, będziemy mogli czerpać z tego. Ta zima, która jest, może nas zakoczyć mrozami, w tym roku nie będzie dla nas taka straszna. Infrastruktura w Katowicach zrobiła krok milowy do przodu i jestesmy dzisiaj o to jedno podgrzewane boisko bardziej gotowi. To jest dla nas ważne, to przygotowanie do każdego meczu, bo bedziemy toczyć szalenie mocną batalię, by Ekstraklasa w Katowicach w całym roku kalendarzowym była.

Jest pan już w Katowicach kilka lat. Ma pan takie poczucie, że zagraniczny obóz pozwolił więcej wycisnąć z tych przygotowań?

RG: Każdy okres, w którym tutaj jestem, będzie miał swoją specyfikę. Każdy okres przygotowawczy jest inny, każdy moment był inny i każde możliwości były inne. Trzeba sobie szczerze powiedzieć, że te 5,5 roku temu byliśmy na 3. poziomie rogrywkowym. Jeśli chodzi o serwis, o to, jak zespół się przygotowuje, musi zwiększać swoje standardy, w stosunku do tego, co zawodnicy robią na boisku. Skoro oni pokazują, że te standardy są potrzebne coraz wyższe, to my, jako Klub, musimy się czuć zobowiązani do tego, żeby zapewniać im najlepszy serwis. Nienawidzę tandety, robienia czegoś na pół gwizdka i potem mówienia: „no, mogliście powiedzieć, że coś wam jest potrzebne”. Ludzie przyjdą oglądać jedenastku zawodników i żądają, by te igrzyska były na najwyższym poziomie. Uważam, że trafiliśmy w dziesiątkę, bo odzew jest bardzo dobry.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga