Czas leci nieubłaganie. Wczoraj odbył się mecz z Miedzią Legnica, a już w środowy wieczór gramy w Pucharze Polski z Chrobrym Głogów. Nie ma więc za bardzo czasu na rozwodzenie się nad potyczką z legniczanami. Szeroko omówiliśmy to spotkanie na naszej stronie, więc zamykamy temat tradycyjnym PS-em. Od teraz będzie nas interesował tylko Chrobry.
1. Tym razem ze względu na duże zainteresowanie mediów i przede wszystkim transmisję w Orange Sport, nie zajęliśmy kabiny RTV, która zawsze dawała duży komfort pracy. „Nasza” kabina nr 200 była zajęta przez OS, obok była jedna wolna, ale już dużo mniejsza i mniej komfortowa. Wybraliśmy więc normalne stanowisko prasowe. Przynajmniej w komentarzu nie było głuchego pogłosu 😉
2. Można lekko postradać zmysły, gdy widzi się jedną maskotkę Miedzi na dole trybuny, a zaraz pojawia się druga na górze. Klon? Generalnie one są… przerażające.
3. Przypomnijmy, że jedna z tych maskotek przeszkodziła Wojciechowi Stawowemu w przedmeczowej odprawie, po czym nastąpił Harlem Shake w szatni Miedzi. Stawowy sprawdziłby się w roli aktora. Teraz mimo szalonych tańców maskotki dalej dzielnie prowadził odprawę, a pamiętamy go przecież rok temu, gdy występował jako szeryf w Cracovii.
4. Piłkarze Miedzi nieprawdopodobnie późno wybiegli na rozgrzewkę. Zegarek wskazywał godzinę 12.05, czyli 25 minut przed meczem. Nasi zawodnicy już od kilkunastu minut byli na boisku. Czy to miało wpływ na zmęczenie w tym upale? Kto wie, czy nie była to przemyślana zagrywka Wojciecha Stawowego.
5. Niestety mieliśmy deja vu z poprzedniego meczu z Miedzią. Tam GKS stracił bramki w 30. i 32. minucie, teraz w 27. i 32. Zdecydowanie nie jest to dobry moment dla naszej ekipy na tym stadionie.
6. Ileż emocji mieliśmy w pierwszym kwadransie drugiej połowy. Doprawdy trudno sobie przypomnieć nawet w piłce światowej taki drugi mecz. Od 46. do 60. minuty padły cztery bramki, były dwa karne, trzy czerwone kartki (każda od razu, a nie za dwie żółte) i poprzeczka. Doprawdy – niesamowite.
7. Upał nie przeszkadzał trenerowi Moskalowi paradować w długich spodniach. Naprawdę tego dnia musiało to być równie uciążliwe, co przebieranie się w GieKSika.
8. A za nami na trybunach stał jakiś imbecyl. Kompletny idiota, bo jak inaczej nazwać takiego jegomościa. Najpierw zaczął bredzić coś negatywnie o Śląsku i Ślązakach, a jad sączył się z jego ust. Po czym zaczął rozdawać… obrazki z Jezusem. Czas na psychiatrę.
9. Było też trochę osobistości na trybunach. Piotr Stokowiec, Remigiusz Jezierski obserwowali pierwszoligowe poczynania.
10. W Miedzi grali zawodnicy związani z GKS w różny sposób. Daniel Feruga grał w Katowicach przez pół roku i był to pewnie jego najgorszy okres w karierze. Teraz niestety pokarał nas i swoich „przyjaciół” z sektora piątego strzeleniem bramki. Wojciech Łobodziński miał występować w tworze KP. Nie doszło to jednak do skutku. W niedzielę był natomiast najlepszym zawodnikiem na boisku.
11. Kibice Miedzi pytali – „czy bierzecie ze sobą Kamińskiego?”. Tym razem Kamyk usiadł na ławce, ale jego koledzy odstawili koszmar. Potem w wyniku czerwonych kartek pojawił się na boisku i nie spisał się szczególnie źle.
12. Bardzo ciekawe rozwiązanie mają na stadionie Miedzi na salce konferencyjnej. Po meczu, a przed konferencją prasową, dziennikarze tam będący słyszą z głośników na żywo wywiady przeprowadzane w korytarzach klubowych. Strzał w dziesiątkę.
Najnowsze komentarze