Piłka nożna
Podsumowanie 8. kolejki
1. liga nie zwalnia tempa. Za nami już 8. kolejek, a za 3 dni rozpocznie się 9-ta. Wiemy doskonale, że w naszym kraju zima jest długa i ostra, a często atakuje już w listopadzie. Dlatego rundę trzeba rozegrać do grudnia, aby nie męczyć się na ośnieżonych i zmrożonych płytach. Co nowego wiemy po tej serii gier? Wiemy, że Adrian Napierała jest pierwszym w tym sezonie piłkarzem, który strzelił gola Flocie. Marne to jednak dla nas pocieszenie skoro GieKSa, znów przegrywa. Mieliśmy wielkie nadzieje na niespodzianki, i tych nie zabrakło w Grudziądzu, Jaworznie czy Bydgoszczy. Szkoda , że nie w Świnoujściu, gdzie podopieczni – Dominika Nowaka wygrali 14 spotkanie z rzędu! Zasłużone dla polskiej piłki kluby – GKS Katowice, ŁKS Łódź i Polonia Bytom wciąż znajdują się pod kreską i do końca sezonu będą walczyć o pozostanie na zapleczu ekstraklasy. To smutne informacje. Natomiast w czubie tabeli kluby bez historii i kibiców jak Flota, Kolejarz, Nieciecza. Słów kilka o frekwencji. Mecze w Łęcznej, Jaworznie, Stróżach i Niecieczy obejrzało w sumie 1350 widzów…
Bogdanka Łęczna – Warta Poznań 3:1
Trwa dobra passa zespołu prowadzonego, przez – Piotra Rzepkę. Zespół Bogdanki pewnie pokonał przed własną publicznością, solidną przecież poznańską Wartę. Gospodarze stracili gola dopiero w doliczonym czasie gry, a więc ich zwycięstwo ani przez chwilę nie było zagrożone, mimo ambitnej, lecz nieskutecznej postawy gości. W 20. minucie meczu, Łęczna po raz pierwszy naprawdę zagroziła bramce przyjezdnych, pierwszy gol padł jednak 7. minut później, a strzelcem okazał się – Tomasz Midzierski. Warta chciała szybko odpowiedzieć, chybił jednak – Piotr Giel i to dwukrotnie w przeciągu kilku minut. Wyrównana pierwsza odsłona gry, zakończyła się skromnym prowadzeniem gospodarzy. Druga połówka zaczęła się wybornie dla Bogdanki, bowiem w 50. minucie spotkania, arbiter słusznie wskazał na jedenasty metr, kiedy – Pawłowski ewidentnie skosił – Szałachowskiego. Pewnym egzekutorem, okazał się – Veljko Nikitović. W 64. poprzeczka uratowała gospodarzy po strzale – Magdziarza, piłka zdaniem arbitra nie przekroczyła linii bramkowej. Do końca spotkania, nieliczna, bo około 600 osobowa publika, nie miała prawa się nudzić. W 68. minucie bardzo groźnie strzelał na bramkę – Szałachowski, minutę później odpowiedź gości i fatalne pudło – Bartoszaka. W 74. minucie na bramkę – Radlińskiego ruszyło, aż trzech piłkarzy gospodarzy, jednak piłkę zabrał im, jedyny w tym towarzystwie obrońca Warty. 4. minuty później, szansa dla gości, fatalny błąd swoich kolegów z defensywy naprawił jednak – Hermann. 80. minuta meczu i kolejna szansa dla zawodników trenera – Owczarka, obrońca gospodarzy w ostatniej chwili blokuje strzał – Artura Marciniaka. W 83. minucie aktywny – Sebastian Szałachowski posyła piłkę między nogami – Radlińskiego i na tablicy wyników widniał rezultat 3:0. Warta pokazywała wciąż wielką ambicję i oto w 88. minucie najpierw strzał – Ngamayamy, a następnie – Pawłowskiego z linii bramkowej wybija – Sołdecki. Ambicja „Warciarzy”, została jednak nagrodzona bramką honorową, a jej autorem – Grzegorz Bartczak, który wykorzystał rzut karny. Chwilę wcześniej gospodarze trzeci raz wybijali piłkę z linii… Widzów: 600
GKS Tychy – Miedź Legnica 1:0
Duża niespodzianka na stadionie w Jaworznie, gdzie GKS rozgrywa swoje mecze. Tyszanie odnieśli 3. zwycięstwo z rzędu, a znów nie pokazali nic wielkiego. Od początku do końca na boisku przeważali goście, którzy jednak nijak nie potrafili golem udokumentować, swojej przewagi. Pierwsze 45. minut spotkania, to wręcz miażdżąca przewaga gości. Po zmianie stron, gospodarze trochę bardziej aktywnie, nie dali się już tak bardzo stłamsić „Miedziance”. Jednak wciąż, to goście przeważali. Kluczowa dla losów widowiska okazała się 65. minuta. Z kontrą wyszli gospodarze, a w polu karnym – Woźniczka fauluje – Wawocznego, do „elwra” podszedł – Rocki i było 1:0. Zastanawiające jest, dlaczego arbiter nie dał – Woźniczce żółtej kartki, za ewidentny faul, żółtko oznaczałoby wówczas wyrzucenie piłkarza Miedzi z boiska. Brawa dla podopiecznych – Piotra Mandrysza, że już do końca potrafili skutecznie bronić cennych 3. punktów. Widzów: 150
Kolejarz Stróże – ŁKS Łódź 2:1
Szybkie tempo narzucili piłkarze obu zespołów od pierwszej minuty spotkania, wówczas to, bowiem, Janusz Wolański powinien wyprowadzić gospodarzy na błyskawiczne prowadzenie. Ostatecznie skończyło się tylko rzutem rożnym. W 16. minucie spotkania prowadzenie objął niespodziewanie ŁKS, precyzyjnym strzałem z rzutu wolnego popisał się – Paweł Kaczmarek. Radość łodzian trwała zaledwie 120. sekund, wówczas – Markowski głową doprowadził do wyrównania, skutecznie wykorzystując precyzyjne dośrodkowanie z rzutu wolnego. Do przerwy remis, który doskonale odzwierciedlał, boiskowe wydarzenia. Ulewny deszcz utrudniał grę, na tej i tak trudnej murawie. Zwycięską bramkę dla drużyny prowadzonej przez – Przemysława Cecherza, zdobył w 62. minucie strzałem z rzutu karnego – Maciej Kowalczyk, najskuteczniejszy zawodnik ligi. Karnego wywalczył – Adam Giesa. W 86. minucie doskonała okazję do wyrównania miał – Patryk Kubicki, świetnie obronił jednak – Forenc. Kolejarz wygrywa u siebie z coraz bardziej pogrążonym Łódzkim Klubem Sportowym. Widzów: 250
LKS Nieciecza – Stomil Olsztyn 1:0
Znów potwierdziło się, że LKS jest w tym sezonie drużyną wyjazdową. Męczyli się niemiłosiernie podopieczni trenera – Moskala, jednak dopięli swego i odczarowali swój stadion. Gospodarze świetnie zorganizowani, dobrze operujący piłką, jednak strasznie nieskuteczni. Nieciecza dominowała przez pełne 90. minut, marnując kilka dogodnych okazji strzeleckich. Zwycięstwo gospodarzom zapewnił dopiero w 93. minucie – Dariusz Pawlusiński, który wykorzystał karnego za faul na samym sobie. Trzeba docenić stalowe nerwy zawodnika LKS-u Nieciecza. 3. minuty wcześniej, za drugą żółtą kartkę z boiska wyleciał – Lipecki, piłkarz gospodarzy. Nieciecza w tabeli idzie w górę, a pamiętamy o jej zaległym meczu z Cracovią, który odbędzie się równo za tydzień w środę. Widzów: 350
Flota Świnoujście – GKS KATOWICE 3:1
Więcej o meczu w innych miejscach na naszej stronie. Widzów: 1568
Olimpia Grudziądz – Cracovia Kraków 2:0
Oba zespoły miały tym spotkaniem udowodnić przed sezonowe przypuszczenia. Udało się tylko Olimpii, która pokazała, że będzie czarnym koniem rozgrywek, natomiast, co z promocją Krakusów? Będzie ciężko „Pasom” powrócić do elity, już po roku. Przewaga gospodarzy w pierwszej połowie była ogromna, zespół Cracovii został po prostu stłamszony. Już w 8. minucie – Pilarz świetnie obronił uderzenie – Kryszaka. 4. minuty później było już 1: 0, a gola po podaniu – Cieślińskiego zdobył – Maciej Rogalski. Po kolejnych 3. minutach gry, było już 2: 0, a głową piłkę do siatki skierował – Staniek. Czy piłkarze Cracovii dojechali na ten mecz? Chyba nie. 29. minuta – Ruszkul wychodził sam na sam z – Pilarzem i trafia w poprzeczkę, 32. minuta huknął jak z armaty – Ruszkul, broni – Pilarz, dobija – Woźniak, lecz piłka minimalnie mija bramkę. Cracovia w końcu się ocknęła, lecz do przerwy nic już nie wskórała. Druga odsłona to dwie dogodne, lecz niewykorzystane sytuacje gości. Najpierw – Suworov, a następnie – Stelbecki zatrudnili – Michała Wróbla. Bohaterem meczu z pewnością jest jednak bramkarz Cracovii – Krzysztof Pilarz, który najpierw kapitalnie obronił strzał – Cieslińskiego z 6. metrów, a następnie w 81. minucie rzut karny – Szczota. Podsumowując, absolutnie zasłużone zwycięstwo Olimpii Grudziądz. Widzów: 1500
Polonia Bytom – Arka Gdynia 0:1
Damian Krajanowski show! Tak należałoby podsumować dzisiejszy mecz przyjaźni w Bytomiu. Piłkarz gości rozegrał kapitalne zawody, będąc aktywnym przez cały mecz. W dodatku to jego gol z 19. minuty, przerwał złą passę – Arki. Za dużo nie ma, co się rozpisywać o tym spotkaniu. Arka przeważała przez 90. minut i mogła wygrać wyżej. Bytomianie nadal bez wygranej. Widzów: 1154
Sandecja Nowy Sącz – Okocimski KS Brzesko 4:3
Pierwsza połowa meczu pokazała w 100% mankamenty Sandecji. Nieskuteczność i dziurawa obrona. Gospodarze zaczęli bardzo dobrze, gdyż wyszli na prowadzenie już w 5. minucie za sprawą – Bartosza Szeligi, który skierował futbolówkę do pustej bramki. Choć już w 2. minucie – Pyciak mógł pokonać groźnym strzałem – Cabaja. W 8 .minucie sytuacji sam na sam z bramkarzem Sandecji nie wykorzystał – Cisse. W 13. minucie czarnoskóry piłkarz gości zrehabilitował się, asystując przy golu na 1: 1 – Rafała Ceglińskiego. W 23. minucie – Cisse znów znalazł się „oko w oko” z – Cabajem i tym razem bez kłopotów pokonał byłego golkipera – Cracovii. Chwilę wcześniej, doskonałą sytuację zmarnowali „Sączersi”. Bardzo ważne, być może kluczowe dla losów całego meczu wydarzenie, miało miejsce w 37. minucie. Wówczas drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał piłkarz gości – Konrad Wieczorek. Jeszcze przed przerwą dwie znakomite okazje zmarnowali piłkarze Sandecji. Najpierw – Mróz, a potem – Burkhardt. Drugą połowę znakomicie rozpoczęli gospodarze i już w 53. minucie – Arkadiusz Aleksander, głową doprowadził do wyrównania. W 62. – Aleksander zmarnował dogodną okazję, a 4. minuty później – Kamil Szymura uchronił Sandecję przed stratą bramki. Obrona „Sączersów” grała bardzo nie poradnie i w końcu wykorzystał to – Okocimski, który za sprawą – Łukasza Zaniewskiego ponownie wyszedł na prowadzenie i to mimo gry w osłabieniu. Niestety dla gości, taki stan rzecz trwał ledwie 2. minuty, gdyż szybko do remisu płaskim uderzeniem po ziemi doprowadził znów – Aleksander. Na dwie minuty przed końcem, znakomita akcję przeprowadził – Adrian Świątek, zagrał do –Arkadiusza Aleksandra, a ten do pustej bramki wpakował futbolówkę, zaliczając tym samym hat-tricka. Szczęśliwe zwycięstwo Sandecji przed własna publicznością. Widzów: 1500
Zawisza Bydgoszcz – Dolcan Ząbki 1:1
Dużego kalibru niespodzianka w Bydgoszczy. Rozpędzony – Zawisza szczęśliwie remisuje z Dolcanem, unikając pierwszej w sezonie porażki dopiero w 92. minucie. Pierwsza połowa bardzo wyrównana z szansami po obu stronach. Najlepszą akcję pierwszych trzech kwadransów, zmarnowali jednak „niebiesko-czarni”, a konkretnie – Tomasz Chałas, najaktywniejszy zawodnik pierwszej odsłony. Drugą połowę od gola rozpoczął – Dolcan. W 52. minucie spotkania, rzut wolny dla przyjezdnych wykonywał – Piesio, jego uderzenie „wypluł” przed siebie – Witan, a czający się w polu karnym – Piątkowski, wykorzystując błąd obrońców, strzelił bramkę. Odpowiedź gospodarzy była błyskawiczna, gdyż – Daniel Mąka w 62. minucie, umieścił piłkę w siatce, arbiter gola nie uznał, dopatrując się spalonego. Od 78. – 81. minuty, Zawisza zmarnował 3. bramkowe okazje, z których nagle wykluła się kontra dla gości. Witan wyszedł jednak obronną ręką, z sytuacji „oko w oko” z – Jakubikiem. W 89. minucie świetnie broni – Leszczyński, strzały najpierw – Mąki, a potem – Abbota. Upór w atakach – Zawiszy przyniósł w końcu efekt w postaci gola na wagę remisu. Stefańczyk „wrzuca” do – Mąki i mamy wyrównanie. Emocjonujący przebieg meczu i bardzo zaskakujący wynik. Zawisza wciąż wiceliderem, do Floty traci już jednak 4. punkty. Widzów: 4500
W zakończonej 8. kolejce spotkań w przedsionku ekstraklasy, aż 7. razy górą byli gospodarze, raz goście, a jeden mecz został nie rozstrzygnięty. Padło 25 goli co daje niezłą średnią 2,7 na mecz, natomiast frekwencja jest zatrważająca. 9 spotkań z wysokości trybun obejrzało zaledwie 11 572 widzów, w tym aż 4500 w Bydgoszczy. Średnia widownia na spotkanie 1285.
Hokej
Kompromitacja w Tychach
W 20. kolejce THL nasza drużyna wyruszyła do Tychów żeby zmierzyć się z miejscowym GKS-em.
Pierwszą tercję rozpoczęliśmy od szarpanej gry w tercji neutralnej. Dopiero w 4. minucie strzał na bramkę Fucika zdołał oddać Wronka, ale jego uderzenie nie sprawiło problemów bramkarzowi gospodarzy. W 7. minucie miejscowi wyszli na prowadzenie. W drugiej połowie pierwszej odsłony nasza drużyna stanęła przed szansą wyrównania wyniku za sprawą liczebnej przewagi. Pomimo oddania kilku groźnych strzałów, to żaden z naszych zawodników nie zdołał pokonać Fucika. W 19. minucie fantastyczną interwencją popisał się Eliasson ratując nas przed utratą drugiej bramki. Chwilę przed syreną kończącą pierwszą tercję Eliasson ponownie zachował czujność i pewnie obronił kolejne strzały gospodarzy.
Drugą tercję rozpoczęliśmy od zdecydowanego ataku na bramkę Fucika, blisko zdobycia bramki był Wronka i Varttinen. W 24. minucie gospodarze zdobyli drugą bramkę, wykorzystując liczebną przewagę. Kilkanaście sekund później gospodarze ponownie podwyższyli. W 25. minucie nastąpiła zmiana bramkarza w naszej drużynie. W 28. minucie czwartą bramkę dla drużyny gospodarzy zdobył Drabik, wykorzystując bierną postawę naszych obrońców. W 33. minucie w sytuacji sam na sam z Fucikiem znalazł się Dupuy, ale jego strzał był za lekki, by pokonać bramkarza gospodarzy. Na sam koniec drugiej odsłony gospodarze po raz piąty wbili krążek do naszej bramki.
Trzecią odsłonę rozpoczęliśmy od kilku strzałów na bramkę Fucika. Jednak to gospodarze ponownie znaleźli drogę do naszej bramki, zdobywając szóstą bramkę w tym meczu. Minutę później po raz siódmy do bramki trafił Viinikainen. Na sam koniec meczu bramkę honorową dla naszej drużyny zdobył Jonasz Hofman.
GKS Tychy – GKS Katowice 7:1 (1:0, 4:0, 2:1)
1:0 Filip Komorski (Valtteri Kakkonen, Rafał Drabik) 06:16
2:0 Alan Łyszczarczyk (Rasmus Hejlanko, Valtteri Kakkonen) 23:23, 5/4
3:0 Mark Viitianen (Dominik Paś) 24:18
4:0 Rafał Drabik (Szymon Kucharski, Mateusz Bryk) 27:48
5:0 Mateusz Gościński (Hannu Kuru, Olli Kaskinen) 38:56
6:0 Hannu Kuru (Juuso Walli, Bartłomiej Pociecha) 45:23
7:0 Olli-Petteri Viinikainen (Alan Łyszczarczyk, Rasmus Hejlanko) 47:54
7:1 Jonasz Hofman
GKS Tychy: Fucik, Lewartowski – Viinikainen, Bryk, Łyszczarczyk, Komorski, Knuutinen – Kaskinen, Kakkonen, Jeziorski, Kuru, Heljanko- Walli, Pociecha, Karkkanen, Paś, Viitanen – Bizacki, Ubowski, Drabik, Kucharski, Gościński.
GKS Katowice: Eliasson, Kieler – Maciaś, Hoffman, Wronka, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Verveda, Anderson, Monto, Dupuy – Runesson, Lundegard, Michalski, McNulty, Hofman Jo. – Chodor, Dawid, Hofman Ja.
Galeria Piłka nożna
Kurczaki odleciały z trzema punktami
Piłka nożna kobiet
1/8 finału dla Katowic
Trójkolorowe w chłodną i ponurą sobotę wygrały, po równie ponurym meczu, z Rekordem Bielsko-Biała 2:0 i awansowały do 1/8 Pucharu Polski.
Przed spotkaniem Karolina Koch odebrała pamiątkowe zdjęcie z rąk prezesa Sławomira Witka za pokonanie bariery 100 występów w roli trenerki naszej drużyny. Gratulujemy i jeszcze raz dziękujemy za wszystkie dotychczasowe sukcesy! Warto także wspomnieć, że kilka dni przed spotkaniem, swój kontrakt o trzy lata przedłużyła Nicola Brzęczek.
W 2. minucie Marcjanna Zawadzka musiała uznać wyższość Roksany Gulec, która wymanewrowała ją w pole i oddała strzał w kierunku dalszego słupka. Oliwia Macała niewiele mogłaby w tej sytuacji zrobić, gdyby po rykoszecie futbolówka nie zmieniła swojej trajektorii na górną część poprzeczki. Po trzecim rzucie rożnym dopiero udało się oddać rekordzistkom strzał, natomiast Agnieszka Glinka była bardzo daleka od trafienia choćby w okolice bramki. W 7. minucie niemal wyczyn Lukasa Klemenza z meczu z Piastem powtórzyła Patrycja Kozarzewska, na szczęście nie udało jej się aż tak dokładnie przymierzyć w kierunku swojej bramki. Pierwszą klarowną akcję dla GieKSy wykreowała Jagoda Cyraniak dalekim podaniem do Julii Włodarczyk, skrzydłowa po wymagającym sprincie zgrała do otoczonej przez rywalki Aleksandry Nieciąg i skończyło się na wymuszonej stracie. Kolejne minuty upłynęły obu drużynom w środku pola, mnóstwo było przepychanek i przerw w grze. W 26. minucie groźny strzał z pierwszej piłki oddała Patrycja Kozarzewska, a poprzedzone to było tradycyjnym pokazem zdolności dryblerskich Klaudii Maciążki na prawej flance i kąśliwą centrą Katarzyny Nowak. Kolejny kwadrans czekaliśmy na ciekawszą akcję, skonstruowaną bardzo nietypowo: Patricia Hmirova z poziomu murawy walczyła o piłkę, ostatecznie zagrywając ją na lewe skrzydło. Finalnie na prawej flance strzał oddała Dżesika Jaszek, choć znacząco przesadziła z siłą tego uderzenia. W 43. minucie doskonałe podanie Jagody Cyraniak za linię obrony zmarnowała Klaudia Maciążka złym przyjęciem, choć nie była to też łatwa piłka. Na zakończenie połowy obrończyni jeszcze sama spróbowała szczęścia z dystansu, jednak tego szczęścia jej nieco zabrakło.
Z przytupem drugą część gry rozpoczęła Julia Włodarczyk, jej centra była o milimetry od dotarcia do dobrze ustawionej Aleksandry Nieciąg. W 52. minucie wynik starcia otworzyła Nicola Brzęczek po dośrodkowaniu Klaudii Maciążki. Dobrą pracę na obrończyniach wykonała Dżesika Jaszek, a wcześniej na obieg z Maciążką zagrała Patricia Hmirova. Kilka centymetrów od podwyższenia wyniku był duet wpisany już do protokołu meczowego, choć tym razem w odwróconych rolach: Włodarczyk wypuściła skrzydłem Brzęczek, ta zgrała na środek do Maciążki i piłka zatrzymała się na linii bramkowej po rykoszecie. Bliźniaczą akcję w 58. minucie, z pominięciem zgrania do środka, finalizowała sama Nicola Brzeczek, jednak zbyt długim prowadzeniem zmusiła się do sytuacyjnego i bardzo nieudanego strzału. W 63. minucie Dżesika Jaszek z Maciążką doskonale zagrały na jeden kontakt, ostatecznie jednak znów defensywa Rekordzistek zdołała zablokować zarówno dośrodkowanie Nieciąg, jak i strzał Włodarczyk. W 68. minucie doskonałe sytuacje miały Nicola Brzęczek oraz Aleksandra Nieciąg, jednak miały sporo pecha przy swoich próbach i nadal utrzymywał się wynik 1:0. W 74. minucie Klaudia Maciążka zeszła do środka boiska i choć jej podanie zostało zablokowane, to Dżesika Jaszek zdołała odzyskać posiadanie już w polu karnym i precyzyjnym strzałem przy słupku podwyższyła na 2:0. Wahadłowa powinna mieć na swoim koncie także asystę już chwilę później, jednak w zupełnie niezrozumiały sposób podała za plecy wszystkich swoich koleżanek spod linii końcowej. W 83. minucie jej podanie zakończyło się podobnym skutkiem, choć tym razem Hmirova zdołała zebrać wybitą piłkę i oddać strzał pełen fantazji. Dwie minuty później kolejną bramkę powinna mieć na swoim koncie Brzęczek, aż sama złapała się za głowę. Santa Vuskane udanie zastosowała skok pressingowy i wycofała do Włodarczyk, która przytomnie odnalazła wybiegającą w korytarz napastniczkę, a ta przelobowała golkiperkę, nie trafiając jednocześnie w szerokość bramki. W doliczonym czasie gry skrzydłowa zrozumiała gest Vuskane i posłała mocną piłkę za linię obrony, jednak te zamiary odgadnęła także Kinga Ptaszek i zatrzymała futbolówkę tuż przed głową Łotyszki.
GieKSa wygrała 2:0 i awansowała do 1/8 Pucharu Polski.
GKS Katowice – Rekord Bielsko-Biała 2:0 (0:0)
Bramki: Brzęczek (52), Jaszek (75).
GKS Katowice: Macała – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Dżesika Jaszek, Kozarzewska (82. Kalaberova), Hmirova, Włodarczyk – Maciążka, Nieciąg (77. Vuskane), Brzęczek (90. Langosz).
Rekord Bielsko-Biała: Ptaszek – Glinka, Dereń, Jendrzejczyk (82. Krysman), Niesłańczyk, Zgoda (67. Dębińska), Sowa, Janku, Gulec (67. Sikora), Katarzyna Jaszek (73. Conceicao), Bednarek (67. Długokęcka).
Kartki: Kozarzewska, Włodarczyk – Sowa.




Najnowsze komentarze