Dołącz do nas

Felietony Piłka nożna

Noty i opisy po Rzeszowie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Ostatni nasz mecz w tym roku był rozgrywany w Rzeszowie. Spotkanie wygraliśmy skromnie, przy okazji zachowaliśmy czyste konto. Poniżej oceny naszych zawodników za ten występ.

Bartosz Mrozek – 6,5

Raz w pierwszej połowie miał trochę szczęścia, kiedy pomogła mu poprzeczka, a tak to miał mało pracy i grał bardzo pewnie. Zapamiętaliśmy też bardzo złe wybicie na aut w drugiej połowie.

Zbigniew Wojciechowski – 6,0

Miał kilka dobrych wejść w ofensywie. Trzeba przyznać, że w tym meczu miał problem z rywalami i zdarzało się, że był ogrywany. Na pewno na uwagę zasługuje fakt, że w każdej akcji bronił do końca i nie odpuszczał.

Arkadiusz Jędrych – 7,0

Dobry mecz Arka, świetne zagranie w ofensywie głową do Urynowicza, który uderzył w słupek oraz strzelił głową zaraz po czerwonej kartce dla Fojuta. Był pewny i dobrze się ustawiał

Grzegorz Janiszewski – 6,5

Również dobry mecz Janiszewskiego w obronie. Trzeba przyznać, że ostatnie występy tego zawodnika napawają optymizmem. W ataku bierze się często za rozgrywanie i ma w tym kierunku sporo do pokazania.

Grzegorz Rogala – bez oceny

Grał całkiem dobrze, ale niestety przytrafiła mu się kontuzja przy kontakcie z rywalem. Dochodzą nas głosy, że może to być poważny uraz – Grzegorz, wracaj do zdrowia!!!

Michał Gałecki – 6,5

Kilka prób fajnego rozegrania, m.in. klepka z Woźniakiem w polu karnym Stali. W drugiej połowie fatalnie zawahał się w środku pola, przez co rywal miał okazję do groźnej akcji.

Marcin Urynowicz – 6,0

Świetna okazja po strzale w słupek, ogólnie poprawny mecz. Szukał gry, mógł z kilku okazji wyciągnąć więcej, ale często próbował otwierających podań.

Arkadiusz Woźniak – 6,5

Świetna okazja po klepce z Gałeckim, dużo wygranych główek. Walka do upadłego w obronie. Pokazał, że na ciężkiej murawie jego ambicja będzie bardziej widoczna i będzie z niej zdecydowanie więcej korzyści dla drużyny.

Krystian Sanocki – 6,0

Fatalnie zepsuł sytuację, którą wypracował mu Błąd z kolegami. Miał wyłożoną piłkę w polu karnym i mógł pytać bramkarza gdzie uderzać – problem w tym, że chyba spytał. Oprócz tego kilkukrotnie wykonał dobry ruch bez piłki i zrobił dzięki temu miejsce kolegom na rozegranie. Sam miał problem, jego styl gry do panujących warunków był trudny do realizacji.

Adrian Błąd – 7,0

Dwa fatalnie spartolone kontrataki, ale oprócz tego po kolei: świetny strzał z wolnego po czerwonej kartce, doskonałe dośrodkowanie na głowę Jędrycha, po którym Urynowicz uderzył w słupek, asysta, kapitalne wyłożenie piłki na zamknięcie meczu Sanockiemu. Ten mecz Adrian zdecydowanie może zapisać do udanych.

Filip Kozłowski – 6,5

Świetnie, że zdecydował się na strzał w akcji bramkowej. Super zagranie do Kiebzaka, który uderzył w poprzeczkę. Wrócił znany Kozłowski z dobrej gry ciałem i z początku meczu był głównym faulowanym, który spowodował zagotowanie się Fojuta i w konsekwencji czerwoną kartkę.

Danian Pavlas (grał od 26. minuty) – 6,0

To był poprawny występ Pavlasa. Zagrał z konieczności, zmieniając kontuzjowanego Rogalę. Walczył, ile mógł, kilkukrotnie efektownie ambicją odbierał rywalom piłkę. Uniósł odpowiedzialność.

Szymon Kiebzak (grał od 70.minuty) – bez oceny

Dobra akcja, gdzie uderzył w poprzeczkę, idealnie wszedł w tempo na pozycję. Miał wprowadzić więcej ożywienia z przodu i spokoju, niestety tego nie dał rady zrobić w drugiej połowie do końca, ponieważ drżeliśmy o wynik do końca.

Dominik Kościelniak (grał od 71. minuty) – bez oceny

Fatalna zmiana Dominika. Miotał się po boisku i notował same straty, w tym wyjście na pustą bramkę, którą skwitował faulem.

Bartosz Jaroszek (grał od 83. minuty) – bez oceny

Dobra zmiana Jaroszka, kilka razy wygrał pojedynek w obronie i zablokował rywala w dobrej okazji w polu karnym.



11 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

11 komentarzy

  1. Avatar photo

    potf

    14 grudnia 2020 at 19:44

    Droga redakcjo, a może jakaś audycja? Tak na zakończenie piłkarskiej jesieni w wykonaniu GieKSy? Z pewnością ucieszylibyście tym wielu kibiców odwiedzających ten portal. Jest szansa?

  2. Avatar photo

    Mayek

    14 grudnia 2020 at 20:44

    napisałbym, że tak, ale Kosa mnie będzie szkalował znowu 😉

  3. Avatar photo

    kosa

    14 grudnia 2020 at 20:53

    )))

  4. Avatar photo

    Ja

    14 grudnia 2020 at 21:27

    o jakiej kontuzji mowimy wiecie cos wiecej??

  5. Avatar photo

    Irishman

    14 grudnia 2020 at 23:22

    To był jednak nasz słabszy mecz, nawet jeśli spowodowany fatalną murawą. Ja bym tak dał od 0,5 do 1 punktu mniej poszczególnym zawodnikom.

    Generalnie to dobrze, że ta runda już się skończyła. Czas na zasłużony odpoczynek!

  6. Avatar photo

    Pazurrr

    14 grudnia 2020 at 23:59

    Złote Buty
    Klasyfikacja oparta o wystawiane noty. Jako, ze 6 oznacza tu ani dobry, ani zły występ, więc daje to 0 punktów w tej klasyfikacji. Nota 5, 4, itd, to -1, -2.. 7, 8, itd, to +1 +2 w klasyfikacji. Dodatkowo +1 punkt za każdy punktowany występ.
    Adrian Błąd 23
    Filip Kozłowski 20,5
    Michał Galecki 17
    Krystian Sanocki 15,5
    Bartosz Mrozek 13,5
    Arkadiusz Jędrych 13
    Zbigniew Wojciechowski 12,5
    Marcin Urynowicz 9
    Michał Kołodziejski 8,5
    Arkadiusz Woźniak 7,5
    Szymon Kiebzak 6,5
    Dominik Kościelniak 6
    Grzegorz Janiszewski 5,5
    Grzegorz Rogala 5
    Danian Pavlas 0
    Maciej Stefanowicz -2
    Radek Dejmek -2
    Bartosz Jaroszek -3

  7. Avatar photo

    kosa

    15 grudnia 2020 at 01:05

    @Pazurrr

    Ciekawe, ale mocno skomplikowane.

    Ale tak na czuja, to w sumie pasuje 🙂

  8. Avatar photo

    Pazurrr

    15 grudnia 2020 at 02:34

    @Kosa, to nie jest skomplikowane. Idea jest taka, że skoro 6, to jest neutralny występ, to w takim razie ma 1 punkt za samo uczestnictwo w meczu. Jeśli gracz otrzymał niższą notę, to znaczy, że coś zawalił, nie spełnił oczekiwań, dostał poniżej 6, więc ma punkty ujemne. Powiedzmy, że Błąd zagrał za 9, i potem pauzuje z jakichs powodów 2 kolejki. A inny gościu zawala 3 mecze z rzędu i dostaje po 3 za każdy. Gdybym tylko sumował noty, to wyszłoby, że takie drewno jest równie dobre, jak Błąd, i tyle samo dał drużynie. A tak, po 3 kolejkach Błąd ma 4, a Drewno ma -6, i musi najpierw 'odpracować’, by wyjść na zero’.

  9. Avatar photo

    ROBSON

    15 grudnia 2020 at 05:47

    Z notami się zgadzam, ale Kościelniak owo za ten mecz dał bym O słownie zero!

  10. Avatar photo

    KaTe

    15 grudnia 2020 at 11:43

    Moim zdaniem stoperzy wcale nie zagrali dobrego meczu. Bodajże trzy pierwsze wrzutki w nasze pole karne kończyły się główkami rzeszowian.
    No i dziwna nasza gra przy kontrach przeciwnika. Wszyscy cofają się panicznie w pole karne, a nikt nie próbuje przerwać akcji w środku boiska.
    A z innej beczki: Pawłas starał się jak mógł, ale na kilometr było widać, że to nie jest boczny obrońca.

  11. Avatar photo

    Siwen

    15 grudnia 2020 at 12:50

    W poprzeczkę(71min), po podaniu Kozłowskiego, uderzył Urynowicz a nie Kiebzak. Dzięki za wszystkie relacje live+radio, posty i podcasty. Robicie kapitalną robotą. Dołączam się do prośby @potf o podsumowanie rundy jesiennej w wersji audio. Życzę wytrwałości w tym co robicie, zdrowia w tym pokręconym świecie oraz Wesołych Świat i awansu GieKSy w Nowym Roku!

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Hokej

Kompromitacja w Tychach

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W 20. kolejce THL nasza drużyna wyruszyła do Tychów żeby zmierzyć się z miejscowym GKS-em.

Pierwszą tercję rozpoczęliśmy od szarpanej gry w tercji neutralnej. Dopiero w 4. minucie strzał na bramkę Fucika zdołał oddać Wronka, ale jego uderzenie nie sprawiło problemów bramkarzowi gospodarzy. W 7. minucie miejscowi wyszli na prowadzenie. W drugiej połowie pierwszej odsłony nasza drużyna stanęła przed szansą wyrównania wyniku za sprawą liczebnej przewagi. Pomimo oddania kilku groźnych strzałów, to żaden z naszych zawodników nie zdołał pokonać Fucika. W 19. minucie fantastyczną interwencją popisał się Eliasson ratując nas przed utratą drugiej bramki. Chwilę przed syreną kończącą pierwszą tercję Eliasson ponownie zachował czujność i pewnie obronił kolejne strzały gospodarzy.

Drugą tercję rozpoczęliśmy od zdecydowanego ataku na bramkę Fucika, blisko zdobycia bramki był Wronka i Varttinen. W 24. minucie gospodarze zdobyli drugą bramkę, wykorzystując liczebną przewagę. Kilkanaście sekund później gospodarze ponownie podwyższyli. W 25. minucie nastąpiła zmiana bramkarza w naszej drużynie. W 28. minucie czwartą bramkę dla drużyny gospodarzy zdobył Drabik, wykorzystując bierną postawę naszych obrońców. W 33. minucie w sytuacji sam na sam z Fucikiem znalazł się Dupuy, ale jego strzał był za lekki, by pokonać bramkarza gospodarzy. Na sam koniec drugiej odsłony gospodarze po raz piąty wbili krążek do naszej bramki.

Trzecią odsłonę rozpoczęliśmy od kilku strzałów na bramkę Fucika. Jednak to gospodarze ponownie znaleźli drogę do naszej bramki, zdobywając szóstą bramkę w tym meczu. Minutę później po raz siódmy do bramki trafił Viinikainen. Na sam koniec meczu bramkę honorową dla naszej drużyny zdobył Jonasz Hofman.

GKS Tychy – GKS Katowice 7:1 (1:0, 4:0, 2:1)

1:0 Filip Komorski (Valtteri Kakkonen, Rafał Drabik) 06:16
2:0 Alan Łyszczarczyk (Rasmus Hejlanko, Valtteri Kakkonen) 23:23, 5/4
3:0 Mark Viitianen (Dominik Paś) 24:18
4:0 Rafał Drabik (Szymon Kucharski, Mateusz Bryk) 27:48
5:0 Mateusz Gościński (Hannu Kuru, Olli Kaskinen) 38:56
6:0 Hannu Kuru (Juuso Walli, Bartłomiej Pociecha) 45:23
7:0 Olli-Petteri Viinikainen (Alan Łyszczarczyk, Rasmus Hejlanko) 47:54
7:1 Jonasz Hofman

GKS Tychy: Fucik, Lewartowski – Viinikainen, Bryk, Łyszczarczyk, Komorski, Knuutinen – Kaskinen, Kakkonen, Jeziorski, Kuru, Heljanko- Walli, Pociecha, Karkkanen, Paś, Viitanen – Bizacki, Ubowski, Drabik, Kucharski, Gościński.

GKS Katowice: Eliasson, Kieler – Maciaś, Hoffman, Wronka, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Verveda, Anderson, Monto, Dupuy – Runesson, Lundegard, Michalski, McNulty, Hofman Jo. – Chodor, Dawid, Hofman Ja.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Komu nie zależało, by zagrać?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Gdy wyjrzałem dziś za okno z pokoju hotelowego, zobaczyłem szron na pobliskich dachach. I tyle. Śniegu nie było ani grama, jedyne, co mogło nas przyprawiać o lekkie dreszcze to przymrozek i konieczność spędzenia tego meczu w tak niskiej temperaturze. Wiadomo jednak, że podczas dobrego widowiska można się porządnie rozgrzać i emocje sportowe niwelują jakiekolwiek atmosferyczne niedogodności. Głowiłem się, jak to jest, że w różnych rejonach Polski mamy atak zimy, a przecież okolice bieguna zimna, które teoretycznie najbardziej są narażone na popularny biały puch, tym razem są wolne od tego.

Gdy jechałem autobusem na mecz i zaczęło lekko prószyć – a było to o godz. 10.30 ani przez myśl nie przeszło mi, jak to się wszystko skończy. Po prostu – śnieg zaczął sobie padać, nie był to jakiś armagedon, a i same opady śniegu, choć były wyraźne, nie przypominały tych, które znamy z przeszłości.

Po wejściu na stadion zobaczyłem taką właśnie oprószoną murawę – niezasypaną. Białawo-zieloną lub zielonkawo-białą. Typowy widok, gdy mamy pierwsze opady śniegu w roku lub też szron po mroźnej nocy. Białe gunwo (że tak zejdziemy z romantycznej wersji o puchu) ciągle jednak z białostockiego nieba spadało. I w pewnym momencie rzeczywiście murawa stała się dość biała. Nie przeszkodziło to jednak obu drużynom oraz sędziom rozgrzewać się. Kibice wypełniali stadion, zwłaszcza ci z Jagiellonii jeszcze przed meczem głośno dopingując swój zespół. Sympatycy GieKSy powoli zaczęli wchodzić na sektor gości i też dali znać o sobie. Przyznam, że nie myślałem w ogóle o tym, że mecz może się nie odbyć. Nie miałem takiego konceptu w głowie.

Za łopaty wzięło się… kilka osób. Zaczęli odśnieżać pola karne. Wyglądało to tak, że na jednym skrzydle stało trzech chłopa i sami nie wiedzieli, jak się za to zabrać. „Gdzie kucharek sześć…” – powiedziałem Miśkowi. A na drugim skrzydle szesnastki jeden jegomość odśnieżył na kilka metrów szerokość pola karnego, pokazując, że „da się”. A tamci deliberowali. Do tej pory odśnieżone były tylko linie i wspomniany kawałek. Na drugim polu karnym natomiast jakiś artysta „odśnieżał” w taki sposób, że zagarniał, wręcz zdrapywał śnieg, zamiast go nabierać na łopatę. Nie trzeba być śnieżnym omnibusem, żeby wiedzieć, że średnio efektywna jest to metoda. Po niedługim czasie wszyscy położyli na to lachę i sobie poszli czy tam przestali działać.

Dopiero kilka minut przed meczem zorientowałem się, że sędzia się dziwnie zachowuje, wychodzi i sprawdza. Załączyłem Canal+, by nasłuchiwać wieści i tam było jasne, że arbiter Wojciech Myć sugerował, iż szanse na rozegranie tego spotkania są dość marne. Potem wyszedł na boisko jeszcze raz, ze swoimi asystentami i patrzyli, jak zachowuje się piłka. W moim odczuciu ta rzucana i turlana przez nich futbolówka reagowała normalnie, z odpowiednim odbiciem czy brakiem większego oporu przy toczeniu się po ziemi. Do końca miałem nadzieję, że mecz się odbędzie.

Sędzia jednak zadecydował inaczej. W wywiadzie dla Canal+ powiedział, że ze względu na zdrowie zawodników, a także ograniczoną widoczność – podejmuje decyzję o odwołaniu meczu. Podał też argument, że do pomarańczowej piłki przykleja się śnieg i tak jej nie widać. A linie, które zostały odśnieżone i tak za chwilę zostałyby zasypane.

Mecz się nie odbył.

Odniosę się więc najpierw do słów sędziego, bo już one są dla mnie kuriozalne. Odśnieżone linie po 40 minutach (także już po odwołaniu meczu) nadal były widoczne. I nie zanosiło się specjalnie na to, że mają zostać momentalnie zasypane. Nawet jeśli – to chwila przerwy w meczu lub po prostu w przerwie między dwiema połowami – pospolite ruszenie do łopat i gotowe. A argument o piłce to już kuriozum do kwadratu. Na Boga – przecież śnieg to nie jest jakiś klej czy oleista substancja. I nawet jeśli w statycznej sytuacji klei się do piłki, to jest ona cały czas KOPANA. Dla informacji pana Mycia – to powoduje drgania w futbolówce, a to (plus odbijanie się od ziemi) z piłki przyklejony kawałek śniegu strząsa. Więc naprawdę nie mówmy takich głodnych kawałków na głos, bo tylko wzmacniamy opinię o sędziach taką, a nie inną.

Trener Siemieniec już po decyzji mówił dla Canal Plus, że z punktu widzenia logistyki w rundzie jesiennej, nie na rękę jest im nie grać, w domyśle, że ten mecz trzeba będzie jeszcze gdzieś wcisnąć. Tylko przecież WIADOMO, że tego spotkania nie da się rozegrać jesienią, bo przecież po ostatnim meczu ligowym Jaga gra dwa razy w Lidze Europy plus jeszcze w środku grudnia zaległy mecz z Motorem. Więc z GKS musieliby zagrać tuż przed świętami, a przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie przedłuży rundy GieKSie o dwa tygodnie z powodu zaległego meczu. Niech więc trener Adrian nie robi ludziom wody z mózgu. Poza tym trener powiedział, że ze względu na stan boiska, była to jedyna i słuszna decyzja i trudno nie było odnieść wrażenia, że z powodu napiętego terminarza właśnie TERAZ, dłuższy oddech dla Jagiellonii to najlepsze, co może ich spotkać…

A Rafał Górak? Bardzo dyplomatycznie mówił, że rozumie decyzję sędziów, ale chyba trzy razy podczas wywiadu dał do zrozumienia, jakie miał zdanie… Panowie za zamkniętymi drzwiami rozmawiali, każdy dał swoje argumenty. Trener zwrócił uwagę, że ze względu na szczelnie wypełniony sektor gości mogło to wyglądać inaczej. Że białe linie widać i przy dobrej woli organizatora, boisko można byłoby doprowadzić do stanu używalności. Że taki wyjazd bez meczu to dodatkowe koszty dla klubu. Jakbym więc miał typować, to pewnie wyglądało to tak „ej Rafał, wiesz, jak jest, jaką mamy sytuację, wiem, że nie jest to wam na rękę, ale zgódź się na przełożenie meczu, odwdzięczymy się dobrym winkiem”… Być może więc ze względu na solidarność kolegów po fachu i gentelmen’s agreement, szkoleniowiec, mimo że wolałby zagrać – nie oponował.

No i właśnie. To jest pytanie – czy komuś zależało, żeby wykorzystać opady i meczu nie rozegrać? Powiem wprost – reakcja organizatora meczu na tę „zimę” jest mocno zastanawiająca i nie wiem, czy Jagiellonia nie powinna z tego tytułu ponieść konsekwencji. Powtórzę – klub nie zrobił absolutnie nic, żeby ten mecz rozegrać. Począwszy od prognoz – przecież atak zimy w Polsce był już wczoraj, więc nie można było nie zakładać, że podobna sytuacja powtórzy się w Białymstoku. A jeśli tak, to przygotowuje się zastępy ludzi – choćby na wszelki wypadek – do tego, żeby boisko odśnieżyć. Pamiętacie, co było w zeszłym sezonie w meczu Radomiaka z Zagłębiem? Momentalnie, w ciągu kilku minut płyta po nawałnicy zrobiła się biała. Tam też było ryzyko przerwania i odwołania meczu. Ale ludzie robili, co w swojej mocy, odśnieżali, jak tylko się da i spotkanie zostało dokończone. Wczoraj w Rzeszowie kompletnie zasypany stadion został odśnieżony i mecz również się odbył. A w Białymstoku? Nie było chętnych czy nie miało ich być? Mogli nawet tych żołnierzy wziąć, co to zawsze są na trybunach. Cokolwiek. A tutaj kilku ludzi z łopatą zaczęło nieskładnie machać, ale chyba ktoś im powiedział, że to bez sensu – no i przestali.

Nie będę wnikał, czy na takim boisku można grać czy nie. Jak bardzo wpływa to na zdrowie zawodników. Wiem, że w przeszłości takie mecze się odbywały i nikt nie płakał i nie zasłaniał się ani zdrowiem, ani terminarzem. GieKSa taki mecz rozgrywała z Arką Gdynia – pamiętny z niewykorzystanym karnym Adamczyka – i jakoś się dało. Nie jest to może najbardziej estetyczne widowisko, ale mecz jest rozegrany i jest z głowy.

Natomiast tu nie chodzi o to, czy na zaśnieżonym boisku można grać. Chodzi o to, że nikt nie zajął się odśnieżaniem. Dlatego cała ta sytuacja ostatecznie wydaje mi się po prostu skandaliczna. Dosłownie godzinkę śnieg poprószył – bez jakiejś większej nawałnicy – i odwołujemy mecz.

I tak – piłkarze pojechali sobie na drugi koniec polski, by pobiegać na murawie stadionu Jagiellonii. Klub zapłacił za hotel, wyżywienie, przejazd. Teraz będzie to musiał zrobić drugi raz – najpewniej na wiosnę. Kibice zrywali się o drugiej w nocy, niektórzy pewnie nawet nie poszli spać, by stawić się na zbiórkę w ciemnych Katowicach. Jechali w tak wielkiej liczbie przez cały kraj – też przecież zapłacili za bilety i przejazd. I dostali w bambuko, bo paru osobom nie chciało się wyjść i doprowadzić boisko do jako takiego stanu.

Uważam, że PZPN czy Ekstraklasa, czy kto tam zarządza tym całym grajdołkiem, nie powinien przyzwalać na taką fuszerkę. To jest kupa kasy i czas wielu ludzi, którzy zdecydowali się do Białegostoku przyjechać. To po prostu jest nie fair.

Nieraz bywały jakieś sytuacje czy to z pogodą, czy wybrykami kibiców i kapitanowie lub trenerzy obu drużyn zgodnie mówili – gramy/nie gramy. Była ta wyraźna jednogłośność. A czasem spór. Grano nawet po zapaści Christiana Eriksena – choć tam akurat uważam, że ta decyzja była fatalna (choć z drugiej strony to Euro, więc logistyka dużo trudniejsza). Tutaj zabrakło determinacji, żeby mecz rozegrać. Rozumiem trenera Góraka, że podszedł dyplomatycznie do sprawy. Ja tego protokołu dyplomatycznego trzymać nie muszę i wysuwam hipotezę, że komuś na rękę był ten niezbyt wielki opad śniegu.

Dotychczas wielokrotnie pisałem i mówiłem, że cenię Jagiellonię i Adriana Siemieńca za to, jak łączą ligę i puchary. Byłem pod wrażeniem, że rok temu Jaga nie przełożyła spotkania z GKS na jesień, gdy sama była pomiędzy meczami z Ajaxem – trener gospodarzy dzisiejszego niedoszłego pojedynku mówił, że poważna drużyna musi umieć grać co trzy dni. Tym razem jednak w obliczu meczu z KuPS i końcówki ligi, takie zdanie przestało już zobowiązywać.

Nam nie pozostaje nic innego, jak przygotować się do sobotniego spotkania z Pogonią. Oby piłkarze GKS również wykorzystali fakt, że nie będą mieli Jagi w nogach i jak najlepiej mentalnie i fizycznie przygotowali się do spotkania z Portowcami. A z Jagiellonią i tak się już niedługo zmierzymy, bo za jedenaście dni w Pucharze Polski.

Kups!

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Mecz z Jagiellonią odwołany!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W związku z atakiem zimy w Białymstoku i niezdatnymi według sędziego warunkami do gry mecz Jagiellonia Białystok – GKS Katowice został odwołany.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga