Dołącz do nas

Piłka nożna

Niestabilna forma Banika

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Banik w dwóch ostatnich spotkaniach zdobył trzy punkty. Najpierw wygrywając z Mladą Boleslav 3:1, aby tydzień później przegrać w stolicy ze Slavią takim samym wynikiem. Po pierwszej rundzie Banik zajmuje 12. miejsce w tabeli z dorobkiem 17 punktów.

Banik w ramach 14. kolejki podejmował na własnym stadionie Mladę Boleslav. Od pierwszych minut gospodarze przeważali na boisku i stwarzali sobie coraz lepsze sytuacje bramkowe. W pierwszym kwadransie najwięcej zamieszania pod bramką gości robił Srdjan Plavsic, jednak bramkarz dwoił się i troił, aby uchronić swój zespół od utraty bramki. W 22. minucie Nemanja Kuzmanovic dośrodkował w pole karne z prawej strony boiska wprost na głowę Martina Frydrycha, który strzałem pod poprzeczkę otworzył wynik spotkania. Pięć minut przed końcem pierwszej połowy goście zaczęli coraz bardziej zagrażać bramce Banika. Najpierw David Pech trafia prosto w bramkarza, a chwilę później Ondrej Karafiat postał bombę z trzydziestu metrów prosto w słupek. W 44. minucie Jiri Skalak zdobył bramkę piętką, jednak sędzia odgwizdał spalonego i goście schodzili do szatni z jednobramkową stratą. 

W drugiej połowie piłkarze gospodarzy potrzebowali zaledwie siedmiu minut, aby podwyższyć prowadzenie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłkę przedłużył zdobywca pierwszej bramki, a głową do siatki tym razem skierował Jiri Fleisman. W 59. minucie na tablicy było już 3:0 po trzeciej bramce głową w tym spotkaniu, a na listę strzelcó wpisał się Ladislav Almasi. Banik jeszcze dwukrotnie mógł cieszyć się z bramki, ale zabrakło trochę szczęścia. W ostatniej minucie regulaminowego czasu gry z kontrą sam na sam ruszył Lukas Masek i pewnym strzałem zdobył bramkę honorową.

W zeszłą niedzielę Banik pojechał do Pragi, aby zmierzyć się z wiceliderem tabeli, czyli Slavią. Pierwsza połowa nie przyniosła żadnych bramek, chociaż sytuacji bramkowych nie brakowało, to w obu zespołach szwankowała jednak celność.

Po zmianie stron na pierwszą bramkę nie trzeba było długo czekać, a dokładnie osiem minut. Wtedy też Filip Kaloc chcąc przeciąć głową dośrodkowanie Slavii wpakował piłkę do własnej bramki. W 58. minucie Jiri Fleisman doprowadził do wyrównania, uderzając głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. W dalszej części drugiej połowy więcej do powiedzenia mieli gospodarze, co przyniosło zamierzony efekt w 73. minucie, gdy Matej Jurasek strzałem tuż obok słupka pokonał Jana Lustuvke. Po sześciu minutach Jurasek podwyższył prowadzenie strzałem na dalszy słupek z dwudziestu metrów. 

Kolejne spotkanie Banik rozegra na własnym stadionie w sobotę 12 listopada o godzinie 15:00 z Bohemians Praga. Będzie to ostatni ligowy mecz w tym roku. 

FC Baník Ostrava VS FK Mladá Boleslav 3:1 (1:0)

Bramki: 22. Frydrych, 52. Fleišman, 59. Almási – 90. Mašek.

FC Baník Ostrava: Laštůvka – Juroška (87. Sanneh), Frydrych, Pojezný, Fleišman – Cadu (71. P. Jaroň), Kaloč, Kuzmanović (71. Boula), Tetour (80. Mišković), Plavšić – Almási (80. Klíma).

FK Mladá Boleslav: Šeda – Šimek, Suchý, Karafiát – Kubista (68. Dancák) – Pech, Mareček (84. Stránský), Látal (58. Darmovzal), Fulnek – Ladra (84. Donát), Skalák (68. Mašek).

Żółte kartki: 2. Kaloč, 24. Almási – 72. Dancák.

Widzów: 6232.

SK Slavia Praha VS FC Baník Ostrava 3:1 (0:0)

Bramki:  53. Kaloč, 73. M. Jurásek, 79. M. Jurásek – 58. Fleišman.

SK Slavia Praha: O. Kolář – Douděra, Kačaraba, Santos, D. Jurásek – Hromada (46. Tiéhi), Oscar (86. Kričfaluši) – Usor (69. M. Jurásek), Lingr (80. Provod), Olayinka – Jurečka (69. Tecl).

FC Baník Ostrava: Laštůvka – Ndefe, Frydrych, Pojezný, Fleišman – Cadu (69. Jaroň), Kaloč (59. Boula), Tetour (84. Smékal), Šehić (84. Tijani) – Kuzmanović (69. Mišković) – Almási.

Żółte kartki: 90+2. Provod – 36. Kaloč, 66. Cadu.

Widzów: 16130 (w tym 784 Banika).

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

GKS Katowice – Lechia Gdańsk Live

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

07.04.2023 Katowice

GKS Katowice – Lechia Gdańsk 1:0 (0:0)

Bramki: 90. Jędrych

GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Kuusk, Komor (61.Jaroszek), Repka, Rogala– Błąd 89. Shibata), Kozubal, Marzec (52.Aleman) – Bergier (89. Mak)

Lechia Gdańsk: Sarnavskyi- Olsson, Chindris, Zhelizko, Mena, Kapić (86. Koperski), Kałahur, Bugaj (86. Fernandez), Bobcek (69. Zjawiński), Khlan (69.Sypek), Neugebauer (60. D’arriego)

Żółte kartki:  Jędrych – Zhelizko, Khlan, Koperski

Czerwona kartka: Kuusk

Sędzia: Tomasz Marciniak (Płock)

Widzów:

 

    Kontynuuj czytanie

    Piłka nożna

    GKS Katowice – Odra Opole Live

    Avatar photo

    Opublikowany

    dnia

    Przez

    13.04.2023 Katowice

    GKS Katowice – Odra Opole 1:3 (0:1)

    Bramki: Jaroszek (55)Piroch (26), Continella (74), Sarmiento (76)

    GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jaroszek, Jędrych, Repka, Rogala– Błąd (86. Ćwielong), Kozubal, Shibata (77. Mak), Marzec (86. Pietrzyk) – Bergier

    Odra Opole: Haluch – Szrek, Piroch, Spychała, Kamiński M. – Kamiński W. (59. Continella), Niziołek, Galan, Antczak (78. Surzyn), Hebel (59. Sarmiento) – Czapliński

    Żółte kartki: Marzec, Kozubal, Mak – W. Kamiński, Antczak, Continella, Czapliński

    Sędzia: Piotr Urban (Warszawa)

    Widzów: 5467

     

    You can't add multiple events in the same post, page or custom post type.

     

    Kontynuuj czytanie

    Piłka nożna

    To było istne SZALEŃSTWO przy Bukowej!

    Avatar photo

    Opublikowany

    dnia

    Przez

    Spotkanie 26. kolejki między GieKSą, a Lechią było niewątpliwie hitem kolejki. Oba zespoły miały świetne serie zwycięstw i liderowały wiosennej tabeli pierwszej ligi.

    Od pierwszych minut przy akompaniamencie kapitalnego dopingu katowiczanie ruszyli do ataków. Już w 3. minucie mocno wstrzelona piłka z lewej strony przez Rogale przemknęła przed Sarnavskim, który nie interweniował, ale niestety żaden z zawodników nie dołożył nogi, aby skierować futbolówkę do bramki. Chwilę później Kozubal z lewej strony w polu karnym uderzył minimalnie obok prawego słupka bramki Lechii. Dobrze w tej sytuacji był ustawiony Marzec i wydawało się, że będzie przecinał ten strzał, jednak ostatecznie brakło podjęcia decyzji. Po błędzie rywala w 13. minucie piłkę otrzymał Bergier i momentalnie odwrócił się w stronę bramki i uderzył, ale piłka przefrunęła nad bramką. W 17. minucie szybki atak na strzał głową zamienił Bergier, ale piłka leciała wprost w dobrze ustawionego Sarnavskiego. W tej akcji przy rozegraniu bez kontaktu z rywalem ucierpiał Marzec, ale po interwencji medycznej wrócił na boisko. Groźny kontratak przeprowadzili goście w 25. minucie, ale na połowie rywala pod bramką ucierpiał Repka i ostatecznie po wycofaniu piłki, arbiter zatrzymał grę, aby fizjoterapeuci mogli pomóc naszemu pomocnikowi. Komor zdziwił wszystkich w następnej akcji, kiedy od połowy minął kilku zawodników z Gdańska jak tyczki i rozpędzony wpadł w pole karne, ale staranował w ataku rywala i akcję zakończył faulem. W 35. minucie pierwszy strzał oddali gdańszczanie, jednak sporo niecelny. Wtedy też na Blaszoku została zaprezentowana ogromna oprawa „Ultras GieKSa”, która po chwili została zdjęta i mogliśmy podziwiać racowisko z dopiskiem „Granice przekraczać, za nic nie przepraszać”. Dym na niecałą minutę zatrzymał sportowe zmagania. W 45. minucie kibice odpalili świece dymne w barwach klubowych, a powstały dym zadomowił się na dobre przy Bukowej, zatrzymując doliczone przez arbitra cztery minuty na dobrą chwilę. Po wznowieniu gry świetnie zabrał się w kontrze z piłką Marzec, kończąc akcję mocnym strzałem w środek bramki, który Sarnavski wypiąstkował. Arbiter po chwili odesłał oba zespoły do szatni, a wśród fanów GieKSy na trybunach można było odczuć ogromny niedosyt, że nie zdołaliśmy zdobyć bramki.

    Na drugą połowę żaden z trenerów nie zdecydował się na zmiany. Od pierwszych minut to goście ruszyli do przodu, ale brakowało im konkretów, aby chociaż oddać celny strzał na bramkę Kudły. Dośrodkowania również były przecinane przez zawodników ustawionych przy bliższym słupku. W 50. minucie nie był w stanie kontynuować meczu Marzec i była konieczna pierwsza zmiana w ekipie GieKSy. Dopiero po dwóch minutach Aleman pojawił się na boisku, zmieniając kontuzjowanego kolegę. W 54. minucie świetną piłkę dostał Błąd od Kozubala w pole karne, ale po złym przyjęciu musiał ratować się dograniem, które nie było najlepsze. W następnej akcji świetnie rozegrał akcję Rogala z Alemanem, ale obrońcy z trudem wybili kilkukrotnie piłkę z pola karnego. Równo po godzinie gry zakotłowało się w polu karnym GieKSy po dograniu z prawej strony Meny, ale ostatecznie obrońcy zażegnali niebezpieczeństwa. Tuż po tej akcji boisko opuścił Komor, co też było prawdopodobnie skutkiem urazu, którego nabawił się podczas solowego rajdu w pierwszej połowie. Mecz w drugiej połowie nie porywał, oglądaliśmy dużo drobnych przewinień, które bardzo mocno spowalniały zapędy obu zespołów. W 71. minucie dośrodkował w pole karne Kozubal poprawiając wcześniejsze zagranie z rzutu rożnego, a głęboko w polu karnym źle przyjął ją Aleman i piłka tylko spokojnie minęła linię końcową obok bramki Lechii. Bez dwóch zdań to była idealna szansa do oddania strzału. Dwie minuty później po ostrym faulu na rywalu Kuusk obejrzał bezpośrednią czerwoną kartkę. Pan Marciniak w pierwszej chwili pokazał żółty kartonik, ale zweryfikował sytuację na VAR i poprawił swoją decyzję. GieKSa musiała sobie od tego momentu radzić w dziesiątkę. Katowiczanie skupili się na defensywie i czekali na odpowiedni moment, ale gdy po kilku minutach odebrali piłkę i ruszyli do kontrataku, to stadion odlatywał – tak głośnego dopingu nie było dawno przy Bukowej. Piłkarze nabrali pewności po chwili i zaczęli atakować Lechię pressingiem, która ratowała się wybiciem w aut. Gdańszczanie przeprowadzili podwójną zmianę w 86. minucie, rzucając wszystko, co mają do ofensywy. Do końca regulaminowego czasu nie oglądaliśmy jednak znaczących groźnych ataków gości. GieKSa świetnie broniła i raz po raz napędzała szybkie ataki. W doliczonym czasie gry stadion odleciał, bo katowiczanie mocno zaatakowali i wpakowali piłkę do bramki z najbliższej odległości, a strzelcem był Jędrych. To było coś, czego fani przy Bukowej długo nie zapomną. Lechia jeszcze atakowała, ale wtedy katowiczanie grali już w 11, bo stadion kompletnie oszalał. Co za wygrana!

    7.04.2023, Katowice
    GKS Katowice – Lechia Gdańsk 1:0 (0:0)
    Bramki: Jędrych (90).
    GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Kuusk, Komor (61. Jaroszek), Rogala– Błąd (90. Shibata), Repka, Kozubal, Marzec (52. Aleman) – Bergier (90. Mak).
    Lechia Gdańsk: Sarnavskyi- Olsson, Chindris, Zhelizko, Mena, Kapić (86. Fernandez), Kałahur, Bugaj (86. Koperski), Bobcek (69. Zjawiński), Khlan (69. Sypek), Neugebauer (60. D’Arrigo)
    Żółte kartki:  Jędrych – Zhelizko, Khlan, Koperski.
    Czerwona kartka: Kuusk (74., brutalny faul).
    Sędzia: Tomasz Marciniak (Płock).
    Widzów: 5998 (komplet).

    Kontynuuj czytanie

    Zobacz również

    Made with by Cysiu & Stęga