Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Prasówka Siatkówka

Multisekcyjny przegląd mass mediów: Kontrakt zamiast sądu

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ubiegłego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki i hokeja na lodzie GieKSy.

Piłkarze w II lidze mężczyzn rozegrali w ubiegłym tygodniu jedno spotkanie. Wyjazd do Wronek nie był szczęśliwy GieKSa przegrała z rezerwami Lecha 2:3 (0:1). Pomeczową prasówkę z tego spotkania przeczytacie tutaj. Piłkarki, siatkarze oraz hokeiści mają przerwę pomiędzy sezonami, w sekcji siatkarskiej i hokejowej kontraktowani są nowi/starzy zawodnicy.

 

PIŁKA NOŻNA

sportdziennik.com – Łukasz Wroński: Jeszcze mogę to naprawić

Rozmowa z Łukaszem Wrońskim, pomocnikiem GKS-u Katowice.

W niedzielnym meczu z Garbarnią przypieczętował pan zwycięstwo, zdobywając zarazem pierwszego gola w barwach GieKSy. Ulga?

Łukasz WROŃSKI: – Wielka radość. Długo czekałem na tego gola. Były sytuacje, ale piłka nie wpadała. Fajnie, że teraz się udało i z pomocą słupka w końcu wpadło. Po wykopie Bartka Mrozka dobry ruch zrobił Dawid Rogalski, prowokując obrońców do popełnienia błędu. Ja tylko wykorzystałem wolną przestrzeń. Liczę, że karta się odwróci i jeszcze coś w tym sezonie dołożę. W zespole wszyscy wiedzieli, że przyplątywały mi się kolejne urazy, ale wierzyli, że w końcu się przełamię. Widzieli, jak ciężko pracuję, by to się w końcu stało. Sądzę, że ulgę po tym golu poczułem nie tylko ja, ale też kilka innych osób.

Nie tak miał wyglądać ten sezon w pańskim wykonaniu. Trafił pan do GieKSy z czołowego I-ligowca, Stali Mielec, dlatego miał być pan jednym z liderów.

Łukasz WROŃSKI: – Nie pomogły mi urazy. W Stargardzie złamałem kość strzałkową i pauzowałem dwa miesiące, a potem przyplątała się infekcja. Zaczęło się od kaszlu, górnych dróg oddechowych i weszła potem w kolano. Nie miałem możliwości dokładnie się zbadać, bo był okres ciężkiej pandemii i laboratoria były zajęte czymś innym. Przez dwa tygodnie byłem na antybiotykach, pomógł mi ten drugi. Na 10 miesięcy spędzonych w GieKSie, przez niemal połowę nie mogłem grać w piłkę. Z drugiej strony, dzięki zawieszeniu rozgrywek miałem czas, by wrócić. To takie szczęście w nieszczęściu. W normalnym treningu jestem od kilkunastu dni. Po pandemii opuściłem z powodów zdrowotnych tylko pierwszy mecz. Staram się wywalczyć miejsce w składzie, jak najlepiej się prezentować. Zostało jeszcze 7 kolejek. Pobyt w GieKSie na pewno nie przebiega tak, jak bym chciał, ale przed nami sporo grania i można to dobrymi występami naprawić.

[…] Liczne grono zawodników GieKSy, w tym pan, ma kontrakt wygasający po sezonie. Co dalej?

Łukasz WROŃSKI: – W normalnych warunkach znalibyśmy już decyzje, albo przynajmniej byli po rozmowach w klubie. Rozumiemy jednak, jaka jest sytuacja. Można powiedzieć, że temat kontraktów, dalszej przyszłości, w naszej szatni praktycznie nie istnieje. Wiadomo, że każdy chciałby wiedzieć, na czym stoi, ale póki co musimy wszyscy się starać, by GieKSa była w pierwszej lidze. Gdy to zrealizujemy, wtedy każdy na pewno usłyszy, co dalej. Nie ma też co ukrywać, że wielu z nas ma aneks stanowiący, iż w przypadku awansu kontrakt automatycznie się przedłuża. Z takim celem tu przychodziłem w ubiegłym roku i on się nie zmienił. Jesteśmy na pozycji wicelidera, trzeba optymistycznie patrzeć w przyszłość i nie tyle pięknie grać, co punktować. Im więcej będzie punktów, im lepsza seria, tym większa pewność siebie. Wtedy dobra gra też przyjdzie.

 

Rafał Górak: Nie ma pewnego jutra

Rozmowa z Rafałem Górakiem, trenerem GKS-u Katowice.

Jesteście już po trzeciej turze testów przesiewowych i wymazowych na koronawirusa. Powodują jeszcze stres?

Rafał GÓRAK: – Zdążyliśmy się do nich przyzwyczaić, ale dawka niepokoju zawsze jest – zwłaszcza dyrektora czy trenera względem zespołu. Chcemy, by zawodnicy byli zdrowi; by nic nie zakłócało dalszych rozgrywek. Robimy tyle, ile możemy.

[…] Zbliżacie się do optymalnej formy czy raczej momentu, w którym nawarstwi się zmęczenie?

Rafał GÓRAK: – Mówiąc o formie piłkarskiej, zbliżamy się do optimum. Dla mnie najważniejsze jest zdrowie i trochę szczęścia w poszczególnych meczach w wymiarze absencji kartkowych, które grożą. Z drugiej strony, jeśli tak jak w ostatnich dniach będziemy mogli trenować tylko bez jednego zawodnika – Wojciechowski ma przemęczony mięsień dwugłowy – to wiem, że mogę patrzeć w przyszłość z optymizmem. Na początku czerwca znowu było sporo kontuzji dziwnych, nieciekawych, wręcz śmiesznych. To się nawarstwiało. Teraz do dyspozycji jest 22 mocno zaangażowanych w trening zawodników z pola, no i bramkarze. Nieźle. Dodam, że niestety nie wliczam już Bronisławskiego i Brody, bo zdaję sobie sprawę, że w tej rundzie nie będę ich miał do dyspozycji.

Łukasz Wroński powiedział w „Sporcie”, że w tym momencie w szatni GieKSy nie ma tematu przedłużania kontraktów, a jest zrozumienie sytuacji i świadomość, że przyszłość zależy od tego, w której lidze grać będzie GieKSa w nowym sezonie. Trenera takie słowa krzepią?

Rafał GÓRAK: – Liczę na to, że szatnia będzie mówiła moim głosem – albo głosem dyrektora sportowego. Bardzo cieszy mnie, że doświadczony zawodnik zajmuje tak dojrzałe stanowisko. To świadczy dobrze o nim, o szatni i jest szczerą prawdą. Wszystkim chłopakom życzę, aby znaleźli zatrudnienie w naszym klubie na przyszły sezon, ale dziś musimy skoncentrować się na najbliższej przyszłości; kolejnym treningu, meczu. Drużyna ma dokładnie wyjaśnioną sytuację, ona jest czysta, uczciwa i wiarygodna.

[…] Wiele wskazuje, że wasza przyszłość może się wyjaśnić dopiero w ostatniej kolejce, bo walka z Widzewem i Łęczną będzie zacięta.

Rafał GÓRAK: – Powtarzam od momentu restartu, że tabela będzie płynna aż do 25 lipca. Należy się spodziewać, że rywalizacja o utrzymanie, baraże, pierwszą dwójkę, potrwa do samego końca.

 

SIATKÓWKA

siatka.org – Dustin Watten pozostanie w składzie GKS-u Katowice

Amerykański libero Dustin Watten pozostanie w składzie GKS-u Katowice.  Klub i zawodnik doszli do porozumienia w sprawie rozliczenia kontraktu na sezon 2019/2020 związanego z przedwczesnym zakończeniem sezonu.

W piątek 26 czerwca menadżer zawodnika Jakub Michalak podpisał w imieniu swojego klienta kontrakt na sezon 2020/2021 PlusLigi. GKS GieKSa Katowice S.A i Dustin Watten doszli do porozumienia w sprawie rozliczenia kontraktu na sezon 2019/2020 związanego z przedwczesnym zakończeniem sezonu. Tym samym zawodnik będzie reprezentował katowicki klub w kolejnym sezonie PlusLigi.

[…] W zespole, któy w przyszłym sezonie poprowadzi trener Grzegorz Słaby pozstają również środkowi Kamil Drzazga, Miłosz Zniszczoł, Jan Nowakowski i Emaneuel Kohut, przyjmujący Adrian Buchowski, Jakub Szymański i Kamil Kwasowski, rozgrywający Jan Firlej oraz atakujący Jakub Jarosz i Wiktor Musiał. Zespół opuścili Szymon Gregorowicz, Maciej Fijałek i Rafał Szymura. Nowymi twarzami w przyszłym sezonie w GKS-ie będą Jakub Nowosielski i Sławomir Stolc. Wygląda na to, że GKS mimo kłopotów w końcówce poprzedniego sezonu będzie zespołem PlusLigi, w któym zajdą najmniejsze zmiany w przerwie międzysezonowej.

 

dzienniksport.com – Kontrakt zamiast sądu

Dustin Watten zostanie w GKS-ie Katowice na kolejny sezon, a jeszcze kilka tygodni temu zapowiadało się, że on i klub są na wojennej ścieżce.

Dla przypomnienia krótkie kalendarium. Koniec kwietnia. Szefowie GieKSy z powodu kryzysu wywołanego pandemią zmuszeni zostali do szukania oszczędności i zdecydowali się na drastyczne kroki. Zawodnicy zgodzili się na obniżkę kontraktów o 18 procent, ale nie chcieli przystać na zrzeczenie się premii za awans do play offu. Z tymi niepokornymi rozwiązano więc kontrakty. W gronie tym znalazł się też Amerykanin Dustin Watten, który na jednym z portali społecznościowych tak opisał rozstanie z katowickim klubem.

[…] Menedżer zawodnika, Jakub Michalak, zapowiedział, że tak sprawy nie zostawi i skieruje sprawę do sądu.

Okazuje się, że była to „burza w szklance wody”. Watten, tak samo jak wczesniej Adrian Buchowski, Emanuel Kohut i Maciej Fijałek, którzy również czuli się pokrzywdzeni przez klub, ostatecznie doszedł do porozumienia z władzami GieKSy. Mało tego, wczoraj menedżer Amerykanina podpisał w imieniu swojego klienta kontrakt na sezon 2020/21.

 

HOKEJ NA LODZIE

hokej.net – Oficjalnie. „Miki” z nowym kontraktem

Mikołaj Łopuski, zgodnie z naszymi wcześniejszymi informacjami, zostaje w drużynie GKS-u Katowice. Doświadczony skrzydłowy podpisał roczny kontrakt.

„Miki”, który jest wychowankiem Stoczniowca Gdańsk, trafił do GieKSy przed sezonem 2017/2018. Z ekipą z alei Korfantego zdobył srebrny i dwa brązowe medale mistrzostw Polski, a także zajął trzecie miejsce w rozgrywkach Pucharu Kontynentalnego.

Rozegrał 91 meczów, w których zdobył 37 bramek i zanotował 28 asyst. W poprzednim sezonie doświadczony napastnik długo leczył kontuzję i rozegrał tylko 7 spotkań, w których zdobył jednego gola.

 

Oficjalnie. Rohtla wraca do GieKSy

GKS Katowice potwierdził kolejny transfer. Zgodnie z naszymi wcześniejszymi informacjami do brązowych medalistów poprzedniego sezonu dołączył Jesse Rohtla, który podpisał roczny kontrakt.

[…] W poprzednim sezonie Jesse reprezentował barwy JKH GKS-u Jastrzębie. Był ważnym ogniwem ekipy z Leśnej, choć przez sporą część poprzedniego sezonu leczył urazy: najpierw barku, a później kolana. Rozegrał 33 ligowe spotkania, w których zdobył 12 bramek i zaliczył 20 asyst. Aż 14 punktów zdobył podczas gier w przewagach!

Rohtla w latach 2017-2019 występował już w ekipie GKS-u Katowice. Trener Tom Coolen bardzo mu ufał i ustawiał go w formacjach specjalnych, czyli tych odpowiedzialnych za rozgrywanie przewag i bronienie osłabień.

Urodzony w Lahti zawodnik zdobył z katowickim klubem srebrny i brązowy medal mistrzostw Polski, a także zajął trzecie miejsce w rozgrywkach Pucharu Kontynentalnego.

Warto też dodać, że zostawił po sobie też bardzo dobre statystyki. W 109 ligowych spotkań strzelił 40 bramek i zanotował 76 asyst, co dało mu w sumie 116 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej. Teraz będzie miał szansę je wyśrubować.

 

Oficjalnie. Czołowy defensor zostaje!

Miika Franssila w przyszłym sezonie będzie występował w barwach… GKS-u Katowice. 27-letni Fin przedłużył umowę z GieKSą o kolejny rok.

[…] Nie da się ukryć, że Franssila był w poprzednim sezonie jednym z liderów katowickiej defensywy. Bardzo dobrze radził sobie po obu stronach tafli i zostawił po sobie naprawdę dobre liczby. W 49 spotkaniach zdobył 27 punktów za 8 bramek i 19 asyst.

Kolejny cel transferowy GieKSy. Obcokrajowiec z solidną przeszłością w PHL

Kadra GKS-u Katowice z każdym dniem jest coraz liczniejsza. Wkrótce do ekipy z alei Korfantego powinien dołączyć skrzydłowy, który od dobrych kilku lat występuje w Polskiej Hokej Lidze.

Tym graczem jest Filip Stoklasa, który w poprzednim sezonie był liderem Zagłębia Sosnowiec. Trener Marcin Kozłowski w zasadzie od niego zaczynał ustalanie meczowego składu. A 29-letni napastnik odpłacił się w najlepszy możliwy sposób. Zdobywał gole i notował też wiele asyst.

Dość powiedzieć, że „Stoki”  był najlepszym strzelcem i najlepiej punktującym zawodnikiem sosnowiczan. W 46 meczach zdobył 48 punktów za 24 bramki i 24 asysty.

Po tym, jak szefostwo Zagłębia oświadczyło, że w przyszłym sezonie wprowadzi plan oszczędnościowy, stało się jasne, że czeski napastnik będzie musiał poszukać sobie nowego klubu.

Ten fakt postanowili wykorzystać działacze GKS-u Katowice, którzy przebudowują drużynę po poprzednim sezonie.  Zapewne zdają sobie sprawę z tego, że Filip Stoklasa jest w Polskiej Hokej Lidze postacią dobrze znaną i w każdym zespole, w którym grał osiągał solidną zdobycz punktową. Zresztą znakomicie oddają to statystyki. 29-letni Czech w 213 spotkaniach zdobył 94 gole i zanotował 95 kluczowych zagrań.



Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Hokej

Kompromitacja w Tychach

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W 20. kolejce THL nasza drużyna wyruszyła do Tychów żeby zmierzyć się z miejscowym GKS-em.

Pierwszą tercję rozpoczęliśmy od szarpanej gry w tercji neutralnej. Dopiero w 4. minucie strzał na bramkę Fucika zdołał oddać Wronka, ale jego uderzenie nie sprawiło problemów bramkarzowi gospodarzy. W 7. minucie miejscowi wyszli na prowadzenie. W drugiej połowie pierwszej odsłony nasza drużyna stanęła przed szansą wyrównania wyniku za sprawą liczebnej przewagi. Pomimo oddania kilku groźnych strzałów, to żaden z naszych zawodników nie zdołał pokonać Fucika. W 19. minucie fantastyczną interwencją popisał się Eliasson ratując nas przed utratą drugiej bramki. Chwilę przed syreną kończącą pierwszą tercję Eliasson ponownie zachował czujność i pewnie obronił kolejne strzały gospodarzy.

Drugą tercję rozpoczęliśmy od zdecydowanego ataku na bramkę Fucika, blisko zdobycia bramki był Wronka i Varttinen. W 24. minucie gospodarze zdobyli drugą bramkę, wykorzystując liczebną przewagę. Kilkanaście sekund później gospodarze ponownie podwyższyli. W 25. minucie nastąpiła zmiana bramkarza w naszej drużynie. W 28. minucie czwartą bramkę dla drużyny gospodarzy zdobył Drabik, wykorzystując bierną postawę naszych obrońców. W 33. minucie w sytuacji sam na sam z Fucikiem znalazł się Dupuy, ale jego strzał był za lekki, by pokonać bramkarza gospodarzy. Na sam koniec drugiej odsłony gospodarze po raz piąty wbili krążek do naszej bramki.

Trzecią odsłonę rozpoczęliśmy od kilku strzałów na bramkę Fucika. Jednak to gospodarze ponownie znaleźli drogę do naszej bramki, zdobywając szóstą bramkę w tym meczu. Minutę później po raz siódmy do bramki trafił Viinikainen. Na sam koniec meczu bramkę honorową dla naszej drużyny zdobył Jonasz Hofman.

GKS Tychy – GKS Katowice 7:1 (1:0, 4:0, 2:1)

1:0 Filip Komorski (Valtteri Kakkonen, Rafał Drabik) 06:16
2:0 Alan Łyszczarczyk (Rasmus Hejlanko, Valtteri Kakkonen) 23:23, 5/4
3:0 Mark Viitianen (Dominik Paś) 24:18
4:0 Rafał Drabik (Szymon Kucharski, Mateusz Bryk) 27:48
5:0 Mateusz Gościński (Hannu Kuru, Olli Kaskinen) 38:56
6:0 Hannu Kuru (Juuso Walli, Bartłomiej Pociecha) 45:23
7:0 Olli-Petteri Viinikainen (Alan Łyszczarczyk, Rasmus Hejlanko) 47:54
7:1 Jonasz Hofman

GKS Tychy: Fucik, Lewartowski – Viinikainen, Bryk, Łyszczarczyk, Komorski, Knuutinen – Kaskinen, Kakkonen, Jeziorski, Kuru, Heljanko- Walli, Pociecha, Karkkanen, Paś, Viitanen – Bizacki, Ubowski, Drabik, Kucharski, Gościński.

GKS Katowice: Eliasson, Kieler – Maciaś, Hoffman, Wronka, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Verveda, Anderson, Monto, Dupuy – Runesson, Lundegard, Michalski, McNulty, Hofman Jo. – Chodor, Dawid, Hofman Ja.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Komu nie zależało, by zagrać?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Gdy wyjrzałem dziś za okno z pokoju hotelowego, zobaczyłem szron na pobliskich dachach. I tyle. Śniegu nie było ani grama, jedyne, co mogło nas przyprawiać o lekkie dreszcze to przymrozek i konieczność spędzenia tego meczu w tak niskiej temperaturze. Wiadomo jednak, że podczas dobrego widowiska można się porządnie rozgrzać i emocje sportowe niwelują jakiekolwiek atmosferyczne niedogodności. Głowiłem się, jak to jest, że w różnych rejonach Polski mamy atak zimy, a przecież okolice bieguna zimna, które teoretycznie najbardziej są narażone na popularny biały puch, tym razem są wolne od tego.

Gdy jechałem autobusem na mecz i zaczęło lekko prószyć – a było to o godz. 10.30 ani przez myśl nie przeszło mi, jak to się wszystko skończy. Po prostu – śnieg zaczął sobie padać, nie był to jakiś armagedon, a i same opady śniegu, choć były wyraźne, nie przypominały tych, które znamy z przeszłości.

Po wejściu na stadion zobaczyłem taką właśnie oprószoną murawę – niezasypaną. Białawo-zieloną lub zielonkawo-białą. Typowy widok, gdy mamy pierwsze opady śniegu w roku lub też szron po mroźnej nocy. Białe gunwo (że tak zejdziemy z romantycznej wersji o puchu) ciągle jednak z białostockiego nieba spadało. I w pewnym momencie rzeczywiście murawa stała się dość biała. Nie przeszkodziło to jednak obu drużynom oraz sędziom rozgrzewać się. Kibice wypełniali stadion, zwłaszcza ci z Jagiellonii jeszcze przed meczem głośno dopingując swój zespół. Sympatycy GieKSy powoli zaczęli wchodzić na sektor gości i też dali znać o sobie. Przyznam, że nie myślałem w ogóle o tym, że mecz może się nie odbyć. Nie miałem takiego konceptu w głowie.

Za łopaty wzięło się… kilka osób. Zaczęli odśnieżać pola karne. Wyglądało to tak, że na jednym skrzydle stało trzech chłopa i sami nie wiedzieli, jak się za to zabrać. „Gdzie kucharek sześć…” – powiedziałem Miśkowi. A na drugim skrzydle szesnastki jeden jegomość odśnieżył na kilka metrów szerokość pola karnego, pokazując, że „da się”. A tamci deliberowali. Do tej pory odśnieżone były tylko linie i wspomniany kawałek. Na drugim polu karnym natomiast jakiś artysta „odśnieżał” w taki sposób, że zagarniał, wręcz zdrapywał śnieg, zamiast go nabierać na łopatę. Nie trzeba być śnieżnym omnibusem, żeby wiedzieć, że średnio efektywna jest to metoda. Po niedługim czasie wszyscy położyli na to lachę i sobie poszli czy tam przestali działać.

Dopiero kilka minut przed meczem zorientowałem się, że sędzia się dziwnie zachowuje, wychodzi i sprawdza. Załączyłem Canal+, by nasłuchiwać wieści i tam było jasne, że arbiter Wojciech Myć sugerował, iż szanse na rozegranie tego spotkania są dość marne. Potem wyszedł na boisko jeszcze raz, ze swoimi asystentami i patrzyli, jak zachowuje się piłka. W moim odczuciu ta rzucana i turlana przez nich futbolówka reagowała normalnie, z odpowiednim odbiciem czy brakiem większego oporu przy toczeniu się po ziemi. Do końca miałem nadzieję, że mecz się odbędzie.

Sędzia jednak zadecydował inaczej. W wywiadzie dla Canal+ powiedział, że ze względu na zdrowie zawodników, a także ograniczoną widoczność – podejmuje decyzję o odwołaniu meczu. Podał też argument, że do pomarańczowej piłki przykleja się śnieg i tak jej nie widać. A linie, które zostały odśnieżone i tak za chwilę zostałyby zasypane.

Mecz się nie odbył.

Odniosę się więc najpierw do słów sędziego, bo już one są dla mnie kuriozalne. Odśnieżone linie po 40 minutach (także już po odwołaniu meczu) nadal były widoczne. I nie zanosiło się specjalnie na to, że mają zostać momentalnie zasypane. Nawet jeśli – to chwila przerwy w meczu lub po prostu w przerwie między dwiema połowami – pospolite ruszenie do łopat i gotowe. A argument o piłce to już kuriozum do kwadratu. Na Boga – przecież śnieg to nie jest jakiś klej czy oleista substancja. I nawet jeśli w statycznej sytuacji klei się do piłki, to jest ona cały czas KOPANA. Dla informacji pana Mycia – to powoduje drgania w futbolówce, a to (plus odbijanie się od ziemi) z piłki przyklejony kawałek śniegu strząsa. Więc naprawdę nie mówmy takich głodnych kawałków na głos, bo tylko wzmacniamy opinię o sędziach taką, a nie inną.

Trener Siemieniec już po decyzji mówił dla Canal Plus, że z punktu widzenia logistyki w rundzie jesiennej, nie na rękę jest im nie grać, w domyśle, że ten mecz trzeba będzie jeszcze gdzieś wcisnąć. Tylko przecież WIADOMO, że tego spotkania nie da się rozegrać jesienią, bo przecież po ostatnim meczu ligowym Jaga gra dwa razy w Lidze Europy plus jeszcze w środku grudnia zaległy mecz z Motorem. Więc z GKS musieliby zagrać tuż przed świętami, a przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie przedłuży rundy GieKSie o dwa tygodnie z powodu zaległego meczu. Niech więc trener Adrian nie robi ludziom wody z mózgu. Poza tym trener powiedział, że ze względu na stan boiska, była to jedyna i słuszna decyzja i trudno nie było odnieść wrażenia, że z powodu napiętego terminarza właśnie TERAZ, dłuższy oddech dla Jagiellonii to najlepsze, co może ich spotkać…

A Rafał Górak? Bardzo dyplomatycznie mówił, że rozumie decyzję sędziów, ale chyba trzy razy podczas wywiadu dał do zrozumienia, jakie miał zdanie… Panowie za zamkniętymi drzwiami rozmawiali, każdy dał swoje argumenty. Trener zwrócił uwagę, że ze względu na szczelnie wypełniony sektor gości mogło to wyglądać inaczej. Że białe linie widać i przy dobrej woli organizatora, boisko można byłoby doprowadzić do stanu używalności. Że taki wyjazd bez meczu to dodatkowe koszty dla klubu. Jakbym więc miał typować, to pewnie wyglądało to tak „ej Rafał, wiesz, jak jest, jaką mamy sytuację, wiem, że nie jest to wam na rękę, ale zgódź się na przełożenie meczu, odwdzięczymy się dobrym winkiem”… Być może więc ze względu na solidarność kolegów po fachu i gentelmen’s agreement, szkoleniowiec, mimo że wolałby zagrać – nie oponował.

No i właśnie. To jest pytanie – czy komuś zależało, żeby wykorzystać opady i meczu nie rozegrać? Powiem wprost – reakcja organizatora meczu na tę „zimę” jest mocno zastanawiająca i nie wiem, czy Jagiellonia nie powinna z tego tytułu ponieść konsekwencji. Powtórzę – klub nie zrobił absolutnie nic, żeby ten mecz rozegrać. Począwszy od prognoz – przecież atak zimy w Polsce był już wczoraj, więc nie można było nie zakładać, że podobna sytuacja powtórzy się w Białymstoku. A jeśli tak, to przygotowuje się zastępy ludzi – choćby na wszelki wypadek – do tego, żeby boisko odśnieżyć. Pamiętacie, co było w zeszłym sezonie w meczu Radomiaka z Zagłębiem? Momentalnie, w ciągu kilku minut płyta po nawałnicy zrobiła się biała. Tam też było ryzyko przerwania i odwołania meczu. Ale ludzie robili, co w swojej mocy, odśnieżali, jak tylko się da i spotkanie zostało dokończone. Wczoraj w Rzeszowie kompletnie zasypany stadion został odśnieżony i mecz również się odbył. A w Białymstoku? Nie było chętnych czy nie miało ich być? Mogli nawet tych żołnierzy wziąć, co to zawsze są na trybunach. Cokolwiek. A tutaj kilku ludzi z łopatą zaczęło nieskładnie machać, ale chyba ktoś im powiedział, że to bez sensu – no i przestali.

Nie będę wnikał, czy na takim boisku można grać czy nie. Jak bardzo wpływa to na zdrowie zawodników. Wiem, że w przeszłości takie mecze się odbywały i nikt nie płakał i nie zasłaniał się ani zdrowiem, ani terminarzem. GieKSa taki mecz rozgrywała z Arką Gdynia – pamiętny z niewykorzystanym karnym Adamczyka – i jakoś się dało. Nie jest to może najbardziej estetyczne widowisko, ale mecz jest rozegrany i jest z głowy.

Natomiast tu nie chodzi o to, czy na zaśnieżonym boisku można grać. Chodzi o to, że nikt nie zajął się odśnieżaniem. Dlatego cała ta sytuacja ostatecznie wydaje mi się po prostu skandaliczna. Dosłownie godzinkę śnieg poprószył – bez jakiejś większej nawałnicy – i odwołujemy mecz.

I tak – piłkarze pojechali sobie na drugi koniec polski, by pobiegać na murawie stadionu Jagiellonii. Klub zapłacił za hotel, wyżywienie, przejazd. Teraz będzie to musiał zrobić drugi raz – najpewniej na wiosnę. Kibice zrywali się o drugiej w nocy, niektórzy pewnie nawet nie poszli spać, by stawić się na zbiórkę w ciemnych Katowicach. Jechali w tak wielkiej liczbie przez cały kraj – też przecież zapłacili za bilety i przejazd. I dostali w bambuko, bo paru osobom nie chciało się wyjść i doprowadzić boisko do jako takiego stanu.

Uważam, że PZPN czy Ekstraklasa, czy kto tam zarządza tym całym grajdołkiem, nie powinien przyzwalać na taką fuszerkę. To jest kupa kasy i czas wielu ludzi, którzy zdecydowali się do Białegostoku przyjechać. To po prostu jest nie fair.

Nieraz bywały jakieś sytuacje czy to z pogodą, czy wybrykami kibiców i kapitanowie lub trenerzy obu drużyn zgodnie mówili – gramy/nie gramy. Była ta wyraźna jednogłośność. A czasem spór. Grano nawet po zapaści Christiana Eriksena – choć tam akurat uważam, że ta decyzja była fatalna (choć z drugiej strony to Euro, więc logistyka dużo trudniejsza). Tutaj zabrakło determinacji, żeby mecz rozegrać. Rozumiem trenera Góraka, że podszedł dyplomatycznie do sprawy. Ja tego protokołu dyplomatycznego trzymać nie muszę i wysuwam hipotezę, że komuś na rękę był ten niezbyt wielki opad śniegu.

Dotychczas wielokrotnie pisałem i mówiłem, że cenię Jagiellonię i Adriana Siemieńca za to, jak łączą ligę i puchary. Byłem pod wrażeniem, że rok temu Jaga nie przełożyła spotkania z GKS na jesień, gdy sama była pomiędzy meczami z Ajaxem – trener gospodarzy dzisiejszego niedoszłego pojedynku mówił, że poważna drużyna musi umieć grać co trzy dni. Tym razem jednak w obliczu meczu z KuPS i końcówki ligi, takie zdanie przestało już zobowiązywać.

Nam nie pozostaje nic innego, jak przygotować się do sobotniego spotkania z Pogonią. Oby piłkarze GKS również wykorzystali fakt, że nie będą mieli Jagi w nogach i jak najlepiej mentalnie i fizycznie przygotowali się do spotkania z Portowcami. A z Jagiellonią i tak się już niedługo zmierzymy, bo za jedenaście dni w Pucharze Polski.

Kups!

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Mecz z Jagiellonią odwołany!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W związku z atakiem zimy w Białymstoku i niezdatnymi według sędziego warunkami do gry mecz Jagiellonia Białystok – GKS Katowice został odwołany.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga