Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Prasówka Siatkówka Szachy

Multisekcyjny przegląd doniesień mass mediów: Jan Krzysztof Duda pokonał mistrza świata, prawdziwego dominatora

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ubiegłego tygodnia dotyczące sekcji szachów, piłki nożnej, siatkówki i hokeja na lodzie GieKSy.

W trakcie turnieju Altibox Norway Chess w Stavanger szachowy Arcymistrz grający w Wasko Hetmanie GKS-ie Katowice Jan Krzysztof Duda, pokonał Mistrza Świata Magnusa Carlsena.

Piłkarze w minionym tygodniu rozegrali jedno spotkanie: na wyjeździe z Olimpią Elbląg. GieKSa wygrała 2:1 (1:1). Prasówkę po tym meczu tutaj. Drużyna żeńska w ramach 9 kolejki rozegrała u siebie z Rolnikiem Biedrzychowice. Piłkarki rozbiły przeciwniczki 5:0 (2:0). W następnym meczu panie spotkają się z liderem Czarnymi Sosnowiec na wyjeździe. Spotkanie po przerwie reprezentacyjnej w sobotę 31 października.

Ze względu na SARS COVID-19 siatkarze w minionym tygodniu nie rozegrali zaplanowanego meczu z MKS-em Będzin. Z tego samego powodu hokeiści rozegrali tylko jedno spotkanie, z Cracovią. W Krakowie wygrała GieKSa 5:1. Niedziele spotkanie z Energą Toruń zostało odwołane.

 

SZACHY

przegladsportowy.pl – DUDA ZNÓW OGRAŁ MISTRZA

Zwycięstwo i porażka z mistrzem świata Magnusem Carlsenem – to bilans weekendowych spotkań Jana-Krzysztofy Dudy w prestiżowym turnieju szachowym w Stavanger.

W Altibox Norway Chess bierze udział sześciu czołowych zawodników świata, a pula nagród wynosi w przeliczeniu ponad 700 tysięcy złotych. Zmagania toczą się systemem każdy z każdym – mecz i rewanż; przy czym w drugiej rundzie rywale spotykają się w odwrotnej kolejności niż w pierwszej, dlatego po sobotniej przegranej Carlsen tak szybko miał okazję do rewanżu w rywalizacji z Polakiem. A zwycięstwo naszego zawodnika naprawdę miało swoją wymowę. W szachach klasycznych norweski mistrz szachowy nie przegrywał przez 125 kolejnych partii, czyli od szachownicy odchodził niepokonany przez 2 lata 2 miesiące i 10 dni!

W sobotę, grając czarnymi poddał partię Dudzie po 63 posunięciach. Walczył do końca, a zdaniem obserwatorów starcia wielu zawodników pogodziłoby się z porażką znacznie wcześniej niż Carlsen. W niedzielę natomiast Polak – grając czarnymi – musiał już uznać wyższość bardziej utytułowanego Norwega.

22-letni Arcymistrz z Wieliczki w starciach ze starszym o niespełna osiem lat mistrzem świata radzi sobie wyjątkowo dobrze. Sobotnie zwycięstwo było czwartym meczem z rzędu, w którym mistrz świata nie dał mu rady. Duda pokonał Carlsena w partii szachów szybkich w maju w turnieju, który rozgrywanym był online (Lindores Ammey Rapid Challenge zaliczany się do cyklu Magnus Carlsen Invitational). W styczniu tego roku partia szachów klasycznych w holenderskim Wijk aan Zee zakończyła się remisem, tak jak i pojedynek podczas mistrzostw świata w szachach błyskawicznych w grudniu 2019 w Moskwie. Polak wygrał w Stavanger mimo, że we wcześniejszych spotkaniach imprezy w Norwegii nie spisywał się dobrze… Po trzech porażkach i remisie mówił nawet, że jest to jego najgorszy turniej w karierze. – Wygrana trochę poprawiła mi humor – stwierdził, dodając, że nie zasłania mu to całego obrazu turnieju, w którym generalnie poniósł straty jeśli chodzi o punkty rankingowe.

 

dziennikzachodni.pl – 22-latek z Katowic pokonał mistrza. Jan Krzysztof Duda wygrał pojedynek szachowy z niepokonanym Magnusem Carlsenem

[…] Sobota, 10 października, była dniem historycznym w polskim sporcie. Iga Świątek jako pierwsza Polka wygrała turniej Rolland Garros, a 22-letni Jan Krzysztof Duda wygrał pojedynek w szachy z mistrzem Magnusem Carlsenem, przerywając jego passę 125 meczów bez porażki.

Magnus Carlsen, norweski szachista, pozostawał niepokonany od 125 meczów, ustanawiając historyczne pasmo zwycięstw w szachach. Wczoraj, zmierzył się z Polakiem, Janem Krzysztofem Duda, który przerwał jego passę.

 

sportowefakty.wp.pl – Szachy. Jan Krzysztof Duda pokonał mistrza świata, prawdziwego dominatora

Magnus Carlsen był niepokonany od 31 lipca 2018 roku. Od tego czasu wygrał aż 125 partii szachowych. Tę wspaniałą passę przerwał Polak – Jan Krzysztof Duda. Światowe media piszą o prawdziwej sensacji.

[…] Doszło do niej podczas turnieju Altibox Norway Chess, który jest aktualnie rozgrywany w Stavanger. Impreza jest pierwszym dużym turniejem rozgrywanym stacjonarnie. W tym sezonie – przez pandemię koronawirusa – szachiści rywalizowali głównie zdalnie, poprzez łącza internetowe.

[…] – Oczywiście musiało się kiedyś to wydarzyć, ale jestem totalnie rozczarowany – przyznał po porażce Carlsen. – Naprawdę myślałem, że wygram. Popełniłem prosty, wręcz niewybaczalny błąd. Nie zauważyłem w pewnym momencie hetmana na c2.

– To twarz człowieka, który stara się ukryć swoje rozczarowanie – skomentował na antenie norweskiej telewizji TV2, Jon Ludvig Hammer, ekspert szachowy.

Co ciekawe, Duda w maju 2020 pokonał Carlsena, ale w innej formule, w szachach błyskawicznych. Szachista Wasko Hetman GKS Katowice przeżył wówczas „pięć minut” sławy. Stał się światowym bohaterem.

 

PIŁKA NOŻNA

tylkokobiecyfutbol.pl – GieKSa zbiła Rolnika

GieKSa powetowała sobie ostatnie niepowodzenia i dziś gładko pokonała Rolnik 5:0. Dublety ustrzeliły Zofia Buszewska i Klaudia Maciążka.

Gospodynie nie dały szans Rolnikowi. Już w 5. minucie do siatki trafiła Miłek, lecz sędzi Ewa Żyła dopatrzyła się spalonego. Na szczęście dla gospodyń chwilę później wynik już prawidłowo otworzyła Zofia Buszewska. GieKSA powoli się rozpędzała i raz po raz strzelała na bramę Dominiczak. Szalała Maciążka. W 35. minucie była bliska nawet zdobycia gola, lecz zawodniczki przyjezdnych wybiły piłkę z linii bramkowej. Dwie minuty później już była bezbłędna, po świetnym rajdzie strzelając bramkę na 2:0.

Po zmianie stron swoje okazje miał Rolnik, lecz był dziś za słaby na GieKSę. Już od 71. minuty worek z bramkami rozwiązał się na dobre. Po raz drugi trafiła Buszewska. Dziesięć minut później po dograniu Kłody na 4:0 podwyższyła Maciążka. Wynik w samej końcówce ustaliła Klaudia Miłek.

 

dziennikzachodni.pl – GKS Katowice – Rolnik 5:0. Dziewczyny zagrały na Bukowej!

Piłkarki GKS Katowice bez problemów pokonały Rolnika Biedrzychowice, jedną z najsłabszych drużyn Ekstraligi. Mecz odbył się – co jest rzadkością dla sekcji kobiecej – na Bukowej.

Zespół piłkarek GKS Katowice na rozgrzewkę przed meczem z Rolnikiem Biedrzychowice/Głogówek wyszedł w koszulkach z napisem „Siwa, Ola – czekamy na Was!”. Akcja była dedykowana kontuzjowanym Nicoli Brzęczek i Aleksandrze Drąg.

Spotkanie odbyło się na stadionie przy Bukowej. Gospodynie rozpoczęły go z impetem, ale pierwszy gol nie został uznany ze względu na pozycję spaloną. Potem jednak bramki padały już zgodnie z przepisami. Po dwie zdobyły Zofia Buszewska i Klaudia Maciążka, jedną dołożyła Klaudia Miłek.

 

SIATKÓWKA

siatka.org – Czarne chmury nad Plusligą. Kolejny mecz odwołany

To już druga tego typu decyzja podjęta przez PLS. Kilka godzin temu odwołany został mecz TAURON Ligi, a już spłynęła informacja, że nie odbędzie się także zaplanowany na weekend mecz Plusligi. Kilka dni temu do ekip, które w najbliższym czasie nie rozegrają swoich spotkań ze względu na zakażenie dołączył MKS Będzin. Stąd podjęto decyzję o odwołaniu piątkowego meczu.

Poniżej publikujemy oficjalną informację klubu GKS Katowice w sprawie nadchodzącego meczu:

Ze względu na kwarantannę związaną z COVID-19 w drużynach @mksbedzinsa i GKS-u Katowice Polska Liga Siatkówki S.A. odwołała mecz z udziałem tych drużyn, który miał zostać rozegrany 9.10 br. o godzinie 17:30.

Nowy termin meczu zostanie ustalony w czasie późniejszym.

 

2 nowe przypadki koronawirusa w GKS-ie Katowice

Kilka dni temu stwierdzono pierwszy przypadek koronawirusa w GKS-ie Katowice. Drużyna pozostaje w izolacji od 3 października, w czwartek wykonano testy RT-PCR na obecność w organizmie koronawirusa COVID-19. Pozytywne wyniki tych testów otrzymało dwóch kolejnych członków drużyny.

Po stwierdzeniu pierwszego przypadku koronawirusa w obozie GKS-u Katowice, został odwołany mecz z Cuprum Lubin, a także pojedynek z MKS-em Będzin. Jak informuje klub, w dniu 8 października br. drużyna GKS-u Katowice, pozostająca w izolacji od 3 października, przeszła testy RT-PCR na obecność w organizmie koronawirusa COVID-19. Dzień później poznano wyniki przeprowadzonych testów. Obecność wirusa wykryto u dwóch kolejnych członków drużyny, pozostałe testy dały wynik negatywny. Na chwilę obecną zakażonych jest trzech przedstawicieli zespołu.

Klub poinformował, że zarażeni przechodzą chorobę łagodnie, występuje u nich część objawów typowych dla zachorowania na koronawirusa COVID-19. W związku z wykryciem kolejnych zakażeń służby sanitarne wydłużyły okres izolacji zespołu do poniedziałku 12 października. Po zakończeniu izolacji drużyna przejdzie kolejne badania, by w pełni zdrowia wrócić do treningów.

GKS Katowice pozostaje w nieustannym w kontakcie z Polską Ligą Siatkówki i służbami sanitarnymi i będzie informować o wszelkich zmianach związanych z terminarzem PlusLigi i sytuacją zdrowotną w drużynie.

 

HOKEJ

hokej.net – GieKSa rozbiła „Pasy”. Kruczek skarcił dawnych kolegów

Hokeiści GKS-u Katowice wygrali w wyjazdowym meczu z Comarch Cracovią aż 5:1. Kluczowa okazała się być pierwsza tercja, w której Robert Kowalówka skapitulował czterokrotnie. Godne odnotowania jest również trafienie Macieja Kruczka, któremu przed meczem działacze Cracovii zgotowali uroczyste podziękowanie za lata gry przy Siedleckiego. […] Ku ironii losu, to właśnie on otworzył wynik spotkania. Niedokładne wyprowadzenie krążka przez defensywę „Pasów” doprowadziło do tego, że rodowity kryniczanin stanął przed szansą do strzału „z pierwszego krążka” i potężnym uderzeniem pokonał Roberta Kowalówkę. O ile od pierwszych sekund obydwa zespoły wyszły na lód z ofensywnym nastawieniem, to właśnie pierwsze trafienie sprawiło, iż to goście stali się stroną dominującą. Gospodarze popełniali proste błędy, a Robert Kowalówka ponownie nie poradził sobie ze strzałem sprzed niebieskiej, tym razem autorstwa Patryka Wajdy. Kumulacją ich niefrasobliwości była podwójna przewaga katowiczan, którą zwieńczył Grzegorz Pasiut. W ostatniej minucie pierwszej odsłony Kowalówka został wręcz ośmieszony przez Patryka Krężołka i po przepuszczeniu czwartej bramki został zmieniony, a jego miejsce zajął Michael Petrásek.

Solidna zaliczka po pierwszej tercji wpłynęła negatywnie na tempo dalszej części spotkania. GieKSa wciąż potwierdzała swą dominację na tafli, lecz w jej szeregi wkradło się drobne rozluźnienie powodujące błędy. Po pomyłce Patryka Wajdy w znakomitej sytuacji strzeleckiej znalazł się Tomáš Franek i po samotnym najeździe zdobył jedyne dzisiejszego wieczoru trafienie dla Cracovii. Gdyby krakowianom udało się pójść za ciosem, zapewne czekałaby nas jeszcze masa emocji. Nikt jednak nie znalazł już sposobu na świetnie dysponowanego Juraja Šimbocha.

Trzecia odsłona była już tylko formalnością. Zawodnicy GKS-u nie mieli wielkiego apetytu na kolejne trafienia, gracze „Pasów” natomiast całkowicie utracili wiarę w odrobienie losów tego pojedynku. Kibicom na pocieszenie zostało więc ładne trafienie Miiki Franssili, który dzisiaj przejawiał silny ciąg na bramkę i w końcu dopiął swego..

Comarch Cracovia – GKS Katowice 1:5 (0:4, 1:0, 0:1)

 

PILNE. Niedzielny mecz odwołany!

Niedzielne spotkanie GKS-u Katowice z KH Energą Toruń zostało odwołane. Powód? Niepokojące objawy wśród toruńskiej drużyny, która udała się na izolację.

W związku ze zgłoszeniami toruńskich zawodników dotyczących niepożądanych objawów choroby, które od sobotniego poranka spływały do toruńskiego klubu, szefostwo KH Energi Toruń wystąpiło do Polskiej Hokej Ligi o odwołanie niedzielnego starcia z GKS-em Katowice.

W porozumieniu z komisarz Martą Zawadzką i klubem ze stolicy Górnego Śląska, spotkanie zostało odwołane i odbędzie się w innym terminie. Jednocześnie KH Energa zawiesiła treningi do czasu wyjaśnienia stanu zdrowia hokeistów. Niewykluczone, że również kolejne mecze z udziałem torunian zostaną przełożone.

Przypomnijmy, że w piątek okazało się, że zakażony koronawirusem jest Juryj Czuch, trener toruńskiej drużyny.


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna kobiet

Trzy punkty z Dolnego Śląska

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

GieKSa po ułożonym taktycznie występie wraca z Wrocławia z trzema punktami i poprawiła sobie humory przed nadchodzącym spotkaniem z BK Hacken.

W trakcie spotkania arbiter główna spotkania miała założoną kamerę (tzw. GoPro „RefCam”), co jest czymś zupełnie nowym na boiskach Ekstraligi i jest związane z bardzo dobrym odbiorem tego typu rozwiązania w niedawnych meczach. W najbliższym czasie na kanale Łączy Nas Piłka pojawi się materiał wideo z tego spotkania.

Już w 1. minucie Kinga Seweryn musiała interweniować po zdublowaniu pozycji przez Jaszek i Kalaberovą, na szczęście nasza golkiperka nie dała się zaskoczyć. Pierwszego gola zaskakująco szybko zdobyła za to Aleksandra Nieciąg, z łatwością przepychając pilnującą ją defensorkę i mierzonym strzałem przy słupku pokonała byłą koleżankę z klubu. Napastniczka wykorzystała udane zgranie Nicoli Brzęczek wysokiej piłki posłanej przez Marcjannę Zawadzką z głębi pola. Szybko mogło paść wyrównanie po spóźnionym powrocie Kalaberovej, ale i tym razem interweniowała skutecznie Seweryn. W 11. minucie Zuzanna Błaszczyk zupełnie spanikowała pod naciskiem ze strony Aleksandry Nieciąg, szczęśliwie dla niej z odsieczą nadeszła jedna z defensorek i zablokowała uderzenie. Poza wspomnianymi dwiema akcjami ze strony wrocławianek w pierwszym kwadransie GieKSa miała wszystko pod zupełną kontrolą. W 16. minucie tylko poprzeczka uratowała Błaszczyk przed utratą kuriozalnej bramki po lobie Klaudii Maciążki zza pola karnego, a wszystko rozpoczęło się udanym przejęciem Dżesiki Jaszek w trzeciej tercji. Groźnie było w 23. minucie po kontrataku i zagraniu prostopadłym Joanny Wróblewskiej, Natalia Sitarz została jednak  wzorowo powstrzymana wślizgiem przez Katarzynę Nowak. Odważniejsze poczynania Śląska w drugim kwadransie odzwierciedlał strzał Sokołowskiej z okolic 25. metra, gdy piłka minimalnie minęła bramkę katowiczanek. 35. minuta znów należała do Kingi Seweryn, tym razem wykazała się umiejętnościami po strzale Guzik z rzutu wolnego wprost w okienko. Pięć minut później oglądaliśmy dwa szybkie ataki GieKSy, każdorazowo główną postacią była Nicola Brzęczek: raz dobrze podawała, a raz zdawała się być faulowaną w szesnastce – gwizdek arbiter milczał. W 41. minucie Jagoda Cyraniak postanowiła wziąć sprawy we własne nogi, samodzielnie przedarła się flanką i oddała mocny strzał, który niemal przełamał ręce Błaszczyk. Dwie minuty później tercet Hmirova-Brzęczek-Włodarczyk popisowo stworzył sobie okazję do zdobycia bramki grą na jeden kontakt, jednak przechwyt pierwszej z listy zmarnowała Włodarczyk zbyt lekkim uderzeniem. Pierwszą połowę z hukiem zamknęła Joanna Wróblewska, wybijając futbolówkę daleko poza teren stadionu przy próbie uderzenia z dystansu.

Drugą połowę przebojowo chciała rozpocząć Marcelina Buś, jednak Jagoda Cyraniak bezproblemowo wygrała pojedynek fizyczny w polu karnym. Napór wrocławianek trwał, a w 48. minucie Martyna Guzik była o ułamek sekundy spóźniona do dośrodkowania – stanęłaby oko w oko z Kingą Seweryn. Kolejną dobrą sytuację miały pięć minut później, jednak dwie próby uderzeń skończyły się na błędach technicznych. Odpowiedziały Jaszek z Maciążką dwójkową akcją skrzydłem, ta druga posłała niestety zbyt lekkie dośrodkowanie w ostatniej fazie. Po godzinie gry mocno poturbowana z murawy zeszła Julia Włodarczyk, oby to nie było nic poważniejszego. Wejście z futryną mogła zanotować Santa Sanija Vuskane, bowiem po podniesieniu się z ławki nawet nie zdążyła się zatrzymać, a już uderzała po dośrodkowaniu z prawej flanki – niestety z minimalnej odległości mocno chybiła. W 81. minucie kontratak finalizowała Karolina Gec, na szczęście dla Kingi Seweryn na drodze stanęła Marcjanna Zawadzka. W 86. minucie Patricia Hmirova zapoczątkowała dobry kontratak podaniem do Oliwii Malesy, ta z kolei o kilka milimetrów przeceniła pozycję Aleksandry Nieciąg i na strachu się skończyło. 120 sekund później Santa Vuskane wykorzystała chwilę nieuwagi Sokołowskiej i po odbiorze piłki ruszyła na bramkę Zuzanny Błaszczyk, niestety zbyt długo musiała czekać na odsiecz swoich koleżanek. W doliczonym czasie gry czujność golkiperki z ostrego kąta sprawdziła Oliwia Malesa po rajdzie Maciążki, a dobrym odbiorem popisała się Hmirova.

Dwie połówki dominacji, mnóstwo przepychanek i niewiele klarownych sytuacji strzeleckich dla obu zespołów – GieKSa znacznie lepiej odnalazła się w meczu o takich cechach, nadrabiając dwa punkty do Czarnych Sosnowiec i Górnika Łęczna.

Śląsk Wrocław – GKS Katowice 0:1 (0:1)
Bramki: Nieciąg (2).
Śląsk Wrocław:
Błaszczyk – Marcelina Buś (60. Ziemba), Martyna Buś (60. Gec), Żurek (79. Białoszewska), Piksa, Sitarz (79. Stasiak), Sokołowska, Wróblewska, Szkwarek, Jędrzejewska, Guzik.
GKS Katowice: Seweryn – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Jaszek (75. Malesa), Kalaberova (63. Kozarzewska), Hmirova, Włodarczyk (63. Michalczyk) – Maciążka, Nieciąg, Brzęczek (75. Vuskane).
Kartki: Martyna Buś – Jaszek, Kozarzewska.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Cierpliwość, przytomność, rozwaga

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu w Lublinie wypowiedzieli się szkoleniowcy Motoru i GKS Katowice – Mateusz Stolarski i Rafał Górak. Poniżej prezentujemy spisane główne wypowiedzi szkoleniowców, a na dole zapis audio całej konferencji prasowej.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Bardzo ważny dla nas moment, bo czekaliśmy na punkty na wyjeździe, a wygraliśmy pierwszy raz w 12. Kolejce, więc moment dla nas bardzo istotny. Z punktu widzenia punktów i tabeli bardzo istotny moment okres przed nami, czyli sam proces treningu i analizy meczu, bo te punkty będą miały bardzo dobry wymiar, kiedy potwierdzimy to w kolejnym spotkaniu. To trzecie okienko po dwóch przerwach reprezentacyjnych – i chciałoby się, aby dobrze drużyna funkcjonowała. Często mówiliśmy na konferencjach o dobrej grze, ale punktów nie mieliśmy tyle, ile byśmy chcieli. Dzisiaj bardzo dobre mentalne w całości przełamanie,  bardzo dobre 30 minut. Duża kontrola nad meczem i wydawało się, że jesteśmy na świetnej drodze, ale… jeszcze nie jesteśmy idealni. Niepokoi mnie te czterdzieści bramek, które padło w naszych dwunastu meczach. Mimo że szesnaście strzeliliśmy, a  dwadzieścia cztery straciliśmy i dzisiaj też dwie.

W drugiej połowie byliśmy bardzo skuteczni i wykorzystaliśmy wcale niekiedy niełatwą sprawę, jeśli chodzi o przewagę jednego zawodnika, bo nie zawsze strzela się trzy bramki. Wielkie gratulacje dla zespołu za cierpliwość, przytomność i dużą rozwagę, to mnie bardzo cieszy.

Musimy budować kolejne mecze i punkty tylko w cierpliwej pracy i pokorze w tym co robimy. Nie jesteśmy krezusami ekstraklasy, która przecież idzie do przodu. Poziom rozgrywek, zainteresowanie jest czymś, co bardzo cieszy. My w Katowicach musimy wykonywać rzetelnie swoją robotę i zbierać doświadczenia. Dzisiaj dla nas bardzo ważny mecz, w tamtym sezonie nie udało mi się w naszej rywalizacji wygrać z Motorem, więc bardzo się cieszę, że to my jesteśmy do przodu, a Lublinowi życzę wszystkiego dobrego.

Mateusz Stolarski (trener Motoru Lublin):
Do straty drugiej bramki, szczególnie przez pierwsze 15 minut wyglądaliśmy, jakbyśmy grali pierwszy raz ze sobą. Wymuszone lub nie straty piłki i błędy techniczne, na które ciężko było zareagować. 0:2 i… zeszło nas całe ciśnienie. Dlatego zagraliśmy najlepsze dwadzieścia pięć minut w całym sezonie. Do bramki na 2:2 i po niej, kiedy złapaliśmy wiatr w żagle i czułem, że będzie to, co mówiłem przed meczem. Potem czerwona kartka. Na drugą połowę chcieliśmy przetrzymać do 70. minuty przy 2:2 i potem zaryzykować i zagrać o zwycięstwo. W pierwszej akcji, po pierwszym rzucie wolnym w drugiej połowie nie byliśmy w stanie kryć wszystkich zawodników, którzy dobrze grają głową lub są groźni po SFG – musieliśmy jednego zostawić i był to właśnie Zrelak. Musieliśmy poświęcić do centrum, a on schodził poza światło bramki, bo większe szanse na gola są właśnie ze światła niż na dalszym słupku. Pomyliłem się. Taką bramkę straciliśmy, nie zdołaliśmy w ostatniej strefie wyblokować. Potem miałem poczucie, że przy odrobinie szczęścia odrobimy na 3:3, bo mieliśmy dobry moment, ale nie strzeliliśmy. A potem co? Masz 2:3 i grasz w „10”, stoisz nisko i próbujesz przegrać jak najmniej lub idziesz po kolejną bramkę. Strzelał je przeciwnik, gratulacje dla GKS i trenera Góraka. Wygrali zasłużenie z przebiegu całego spotkania. Dla nas jest to bardzo ciężki czas, ciężki okres i musimy wszyscy uderzyć się w piersi, wziąć trochę więcej odpowiedzialności za to, co się w ostatnim czasie dzieje, ale pretensje mogę mieć tylko dla siebie.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum do meczu z Motorem

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Mecz z Motorem to już historia. Historia bardzo szczęśliwa dla nas, bo trzybramkowe zwycięstwo na wyjeździe nie zdarza się codziennie. Z początkiem nowego tygodnia wracamy jeszcze raz do piątkowych wydarzeń, ale za chwilę czekają nas kolejne wyzwania. Maraton z trzech meczów w ciągu tygodnia. Pierwszym akordem będzie spotkanie z Koroną Kielce. Wszyscy na Nową Bukową!

1. Wyjazd do Lublina był jednym z najdalszych w tej rundzie. Potem będziemy jeszcze mieli Białystok, a ponadto już niedalekie delegacje – do Łodzi, Niecieczy i Częstochowy.

2. Te piątki nam serwują niezwykle często. Dodatkowo mecz o osiemnastej wymagał wyjechania rano, choć nie jakoś bardzo wcześnie rano. Z Katowic wyjechaliśmy o 11.

3. Pojechaliśmy w czwórkę – ja, Misiek, Kazik i Mariusz, z którym nieraz jeździmy na wyjazdy i świadczymy sobie wzajemnie „samochodowe” przysługi. Przed nami było nieco ponad 4 godziny drogi.

4. Trasa przebiegała sprawnie. Było pochmurno, choć jeszcze nie deszczowo. Na to musieliśmy poczekać.

5. Wkrótce po odbiciu z autostrady udaliśmy się do Maka w Sokołowie Małopolskim. Mieliśmy co prawda w planie posilenie się już w Lublinie, ale chcieliśmy szybciej wziąć coś na ząb, bo Misiek nie jadł śniadania, a skoro tak – wykorzystaliśmy sytuację, by zaspokoić łakomstwo. Symbolicznie.

6. W Lublinie byliśmy około 15.30. Mogliśmy podziwiać tak nieczęste w Polsce trolejbusy. Znamy je doskonale z Tychów, ale naprawdę niewiele jest miejsc, w których one jeżdżą. Z pamięci kojarzę Grudziądz, ale mogę się mylić.

7. Z polecenia pojechaliśmy do „Bistro przy peronie”, czyli jak sama nazwa wskazuje jadłodajni przy dworcu i jednocześnie bardzo niedaleko stadionu. Tutaj czekał nas właściwy posiłek.

8. Chłopaki wzięli różnie – rybę, kurczak, schaboszczak… Ja zdecydowałem się na Zapiekaperon, czy coś takiego. Na zdjęciu ładnie wyglądało, smakowało nieźle, ale bez szału. Natomiast frytki od Miśka choć mrożone, były idealnie zrobione – co rzadko się zdarza w knajpach, więc nie omieszkałem mu kilku zwędzić.

9. Łakomstwo skutkowało tym, że wzięliśmy także zupę. Co prawda w menu było napisane, że szparagowa, ale przytomnie zapytałem pani sprzedającej, czy to rzeczywiście szparagowa czy z fasolki szparagowej. Istotnie to drugie.

10. No i na koniec byliśmy już pełni. Dobrze, że stadion był niedaleko. Wkrótce zaczęliśmy kierować się ku obiektowi Motoru.

Nie wiem, czy to nasza pamięć zawiodła, ale jakoś chyba w innym miejscu niż ostatnio były do odebrania akredytacje. Dlatego najpierw musieliśmy zaparkować samochód z jednej strony stadionu, potem go obejść (stadion, nie samochód – nie jesteśmy jeszcze tak szaleni, żeby obchodzić samochody) i wrócić do wejścia dla mediów. Przechodząc m.in. obok efektownego muralu.

11. Zazwyczaj to jest tak, że parkujemy/wjeżdżamy i już z tobołami odbieramy akredytacje. Teraz zrobiliśmy sobie trochę wycieczek. W końcu jednak odebraliśmy wejściówki.

12. Przed stadionem stały gęsiego autokary Motoru i GieKSy. Potem nasz autokar widzieliśmy jeszcze raz, w zupełnie innym miejscu.

13. Wkrótce już znaną drogą udałem się na chwilę na salę konferencyjną, gdzie pogadałem chwilę z miejscowym dziennikarzem. Potwierdzał, że pod Mateuszem Stolarskim jest gorący stołek. Dla obu klubów było to niezwykle ważne spotkanie. Kazik w tym czasie wypuścił drona i zrobił efektowne ujęcia.

14. Po zrobieniu herbaty poszedłem już na prasówkę. Zawsze lubię być zarówno na stadionie, jak i na sektorze prasowym odpowiednio wcześniej. Można się usadowić, zająć dobre miejsce i też obejrzeć jeszcze niezapełniony stadion. Jeszcze przy lekkim świetle dziennym, choć już z jupiterami.

15. Na obiekcie był pewien relikt kilkuletniej przeszłości. Otóż przy wejściu na prasówkę znajdowały się dwie kartki z hasłem do WiFi. Problem jednak polegał na tym, że jedna z nich to była kartka z… finału Pucharu Polski 2021. Ciekawe to, czy tam nikt nigdy z klubu się nie zapuścił, by ją zdjąć? A może to po prostu pamiątka?


16. Miejsca prasowe są kompletnie oddzielone od reszty. Ciekawe jest to miejsce na stadionie Motoru. Posadzka z płyt chodnikowych, ogólnie stan niemal surowy, ale przejścia wygodne. Najbardziej rozśmieszają mnie numerowane krzesełka na kółkach, których jest mniej niż stolików. Tym bardziej, trzeba wcześniej zająć.

17. Ja wybrałem miejsce nieopodal komentatorów Canal Plus, których jeszcze nie było na stanowisku. Dlatego też mogłem podejrzeć i podsłuchać na żywo wywiady z trenerami. Zawsze są one nagrywane ponad godzinę przed meczem i puszczane z odtworzenia we „Wstępie do meczu”. Tutaj już doskonale wiedziałem od razu, jakie mają nastawienie obaj szkoleniowcy.

18. Zasiadłem do swojego stanowiska. Do wyboru są dwa rzędy, jeden ze sztywnymi stolikami, drugi z rozkładanymi. Minus tych pierwszych jest taki, że są w rzędzie dolnym i mają przed sobą szybkę z pleksi. To zawsze daje takie wrażenie odgrodzenia od boiska i pewnej nienaturalności. Zająłem więc miejsce na górze.

19. Blat w porządku, minimalnie pochylony, ale nie na tyle, żeby zsuwały się rzeczy, tak jak na niektórych stadionach. Miejsca wystarczająco, kontakty są, widoczność znakomita. Nie pozostawało nic, jak czekać na rozpoczęcie spotkania.

20. Kibice powoli zaczęli się schodzić, piłkarze mieli rozgrzewkę. Pod jej koniec spiker wyczytywał składy, a w międzyczasie Arkadiusz Najemski, obrońca Motoru, został uhonorowany pamiątkową tablicą za setny mecz w Motorze. Problem w tym, że nic sobie z tego nie robił tenże spiker i czytał dalej zestawienia, więc sporo osób pewnie nie zauważyło, że taka ceremonia ma miejsce.

21. A potem mieliśmy już granie. Powiedziałbym, że przecieraliśmy oczy ze zdumienia, gdy GKS od początku atakował, gdyby to była prawda. Znamy ten schemat choćby z meczów z Legią czy Cracovią. Problem był taki, że przewaga nie była udokumentowana bramką. Tutaj była – i to dwoma trafieniami. Kibice obu drużyn od początku oglądali bardzo ciekawy mecz.

22. Co do pierwszej bramki GKS, to boisko w Lublinie najwyraźniej służy Bojrsze Galanowi. Zawodnik praktycznie nie strzela goli, ale na stadionie Motoru trafił już drugi raz. Tak to bywa w piłce.

23. Adam Zrelak strzelił bramkę ręką. Na szczęście nie swoją, więc to nie była boska ręka Jasia Furtoka. Dopomógł jednak wspomniany Arek Najemski. Tak więc, gratulacje Arek! I jeszcze raz dzięki!

24. Nadal jednak musieliśmy być czujni, bo przecież w poprzednim sezonie też w dziewiątej minucie prowadziliśmy, a to jednak Motor wygrał 3:2. Tu mieliśmy dwubramkowe prowadzenie, ale dalecy byliśmy od przypisywania sobie trzech punktów, bo… to jest GieKSa, która zawsze potrafi spłatać figla.

25. No i spłatała. Łatwo dała sobie wbić dwie bramki, bo już nie było więcej miejsca, żeby się cofnąć na boisku (dalej były już tylko trybuny). Z dobrego prowadzenia zrobił się remis, a w zamieszaniu Motor był bliski trzeciej bramki.

26. Nie jestem w stu procentach przekonany, że to Czubak strzelił pierwszego gola. Sam zawodnik mówił, że raczej nie dotknął piłki. Powtórki są bardzo mylące, bo na niektórych jest wrażenie, że dotknął, na innych całkowicie nie. Mam nadzieję, że ktoś to jeszcze z linijką sprawdzi. Ja bym zaliczył bramkę Wolskiemu.

27. Na szczęście Łabojce przepaliły się styki i sfaulował Zrelaka przy linii autowej. Choć eksperci stwierdzają, że druga żółta kartka nie była potrzebna. Bez przesady. Czyste i zasłużone żółtko. To zawodnik powinien uważać, a nie liczyć na litość sędziego.

28. Swoją drogą zaledwie dwie sekundy były potrzebne, by Marten Kuusk po swoim wejściu odmienił losy meczu. To właśnie po zmianie, w której zastąpił Czerwińskiego, Estończyk wykonywał aut do Słowaka i nastąpił ten faul.

29. Druga połowa to był już koncert GieKSy. Nasze armaty na dobre się odblokowały. Zrelak strzelił już gola nogą, a nie ręką rywala i katowiczanie szybko znów byli na prowadzeniu. To drugie trafienie Słowaka w tym sezonie.

30. A potem show dał Ilja Szkurin. Białorusin strzelił swoje pierwsze dwie bramki w lidze dla GKS, a w sumie ma już trzy trafienia, bo przecież zdobył gola także w Pucharze Polski. Jaka szkoda, że nie wykorzystał tej sytuacji sam na sam, bo drugi hat-trick zawodnika GKS w tym sezonie to byłoby coś.

31. Hat-trick asyst mógł mieć Bartosz Nowak, ale dwie właśnie były prawowite, a trzecia (pierwsza w kolejności) to była ta przy drugim golu GKS w tym meczu. Bramka była samobójcza, więc asysty nie ma.

32. Z czasem nie było już zagrożenia, że GieKSie może coś się stać. Dużo wnieśli zmiennicy, jak wspomniany Ilja, a także Sebastian Milewski czy Marcel Wędrychowski.

33. Tym samym GKS zdobył pięć goli na wyjeździe pierwszy raz od ubiegłorocznego meczu z Puszczą. Kibice natomiast zwracają uwagę, że ostatni mecz z kibicami, w którym zespół zdobył pięć bramek w delegacji to spotkanie sprzed… 20 lat, kiedy GieKSa wygrała w czwartej lidze z Czarnymi Sosnowiec 5:2. Wówczas hat-tricka zaliczył Sebastian Gielza.

34. W końcu mieliśmy odrobinę radości. Po meczu oczywiście nagrałem swoją nagrywkę, a z racji tego, że byliśmy – jak wspomniałem – nieopodal komentatorów, zaprosiłem Tomasza Wieszczyckiego do wywiadu. Były reprezentant Polski zgodził się i przeprowadziliśmy sympatyczną, krótką rozmowę. Wieszczu zapowiedział, że za tydzień będzie na meczu z Koroną.

35. Mecz skomentował także Tomasz Witas, który zadebiutował w tej roli w Canal Plus. Wyszło mu całkiem dobrze, słyszałem jego emocje na żywo, a potem przewijając sobie mecz mogłem stwierdzić, że dał radę. Może to będzie szczęśliwy komentator dla GieKSy?

36. A co do Wieszcza, to trzeba powiedzieć, że w poprzednim sezonie pamiętam, że komentował mecz z Puszczą u siebie (3:1), a w obecnym z Wisłą w Płocku (1:1). Więc też całkiem nieźle.

37. Potem oczywiście udałem się na konferencję prasową. Jak zwykle zadawałem pytania trenerowi Górakowi, ale przy pierwszym z nich tak się zamotałem, że musiałem gdzieś odkręcić, żeby w gruncie rzeczy powiedzieć, o co mi chodzi 😉

38. Mateusz Stolarski natomiast wyglądał jak cień człowieka. Taka piłkarska depresja. Mieliśmy to kiedyś w GieKSie, tak w swoim czasie wyglądał Piotr Mandrysz, a będąc uczciwym, takie wrażenie w pewnym momencie sprawiał także Rafał Górak – w czasach okrzyków o walizkach i fatalnych wyników. Trener też się na szczęście odkręcił z tej sytuacji i to dawna sprawa.

39. Ciężki czas przeżywa jednak trener Motoru. Próbował odpowiadać, ale widać było wielki żal – niewypowiedziany całkowicie żal tak naprawdę do zawodników. Szkoleniowiec chyba też wie, że prezesi różnie lubią reagować. A Zbigniew Jakubas przecież chciał pucharów…

40. GieKSa wygrywając 5:2 wyprzedziła Motor w tabeli. Brawo!

41. Po konferencji zostaliśmy jeszcze jakiś czas na sali. I znów muszę to powiedzieć. My naprawdę po 19 latach w pierwszej lidze mamy dużo pokory, nawet jeśli chodzi o ludzi zajmujących się mediami. Przy jednym stoliku siedzieli sobie ludzie z oficjalnej strony klubu, przy innym my. I u wszystkich pełen spokój, oczywiście że dobre humory, ale nie ma tego cwaniakowania, co w innych klubach, tego śmieszkowania i kumatości, tak żeby cały Lublin słyszał. Lubię to u nas. Nie robimy z siebie nie wiadomo jakich gwiazd. Za dużo wszyscy w Katowicach przeszliśmy.

42. Wkrótce udaliśmy się do samochodu, by wrócić do Katowic. Czekało nas kolejne ponad cztery godziny drogi. Pogoda była kiepska, padało lub siąpiło niemal cały czas.

43. W Brzesku jeszcze wstąpiliśmy na kurczaki z KFC, bo byliśmy po wielu godzinach już głodni – a było już po północy. To była jedyna dostępna strawa o tej porze. Od razu przypomnieliśmy sobie, że już niedługo mecz z Piastem.

44. Dla mnie to był piąty mecz w Lublinie, z czego drugi na nowym stadionie. Bilans jest bardzo zadowalający – zobaczyłem trzy zwycięstwa, jeden remis i jedną porażkę. W tych spotkaniach widziałem także aż jedenaście bramek GieKSy.

45. Na powrocie jeszcze mijaliśmy autokar GieKSy. To zdecydowanie stały fragment gry podczas powrotów z wyjazdów.

46. W Katowicach byliśmy około drugiej w nocy. W końcu, w szóstym meczu w delegacji zdobyliśmy trzy punkty!

47. Do zobaczenia w sobotę na Koronie!

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga