Hokej Piłka nożna Piłka nożna kobiet Prasówka Siatkówka Szachy
Multisekcyjny przegląd doniesień mass mediów: Jan Krzysztof Duda faworytem mistrzostw Europy w szachach błyskawicznych, GieKSa znalazła patent, GKS Katowice liderem po jesieni
Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ubiegłego tygodnia dotyczące sekcji szachów, piłki nożnej, siatkówki i hokeja na lodzie GieKSy.
W dniach 18 – 20 grudnia odbędą się mistrzostwa Europy w szachach błyskawicznych, w formule online. Według mediów faworytem jest Jan Krzysztof Duda.
Piłkarze w minionym tygodniu rozegrali ostatnie spotkanie ligowe w 2020 roku, w którym pokonali Stal Rzeszów 1:0 (0:0). Prasówkę po tym meczu znajdziecie tutaj. Piłkarki zakończyły rundę jesienną, ostatnim akordem było losowanie 1/8 rozgrywek Pucharu Polski w którym drużyna GieKSy została skojarzona z Śląskiem Wrocław. Spotkanie zostanie rozegrane w 17 marca w Katowicach. Sztab szkoleniowy piłkarek ogłosił plan przygotowania drużyny do rundy wiosennej sezonu 2020/21.
Siatkarze w minionym tygodniu rozegrali mecz z Aluron CMC Warta Zawiercie, w którym wygrali 3:1. Następne spotkanie drużyna siatkarzy rozegra w sobotę, na wyjeździe z Cuprum Lubin. Drużyna w dwunastu spotkaniach zdobyła dwadzieścia jeden punktów i zajmuje siódme miejsce w tabeli. Hokeiści rozegrali również jedno spotkanie w którym pokonali lidera rozgrywek JKH GKS Jastrzębie, na wyjeździe 2:1.
SZACHY
rmf24.pl – Jan Krzysztof Duda faworytem mistrzostw Europy w szachach błyskawicznych
„Do samego końca liczyliśmy, iż uda nam się zorganizować w Katowicach mistrzostwa Europy w szachach błyskawicznych w formie tradycyjnej, ale jesteśmy zmuszeni, by przyjąć wersję online. Jest to rozwiązanie bardzo innowacyjne, szachy dzięki nowym technologiom mają tę alternatywę, z której nie mogą skorzystać inne dyscypliny sportowe” – mówi Łukasz Turlej, wiceprezydent Światowej Federacji Szachowej. W imprezie, która odbędzie się w dniach 18-20 grudnia, udział weźmie ponad dwa tysiące europejskich szachistów, a centrum dowodzenia imprezy będzie w Katowicach.
Na razie lista zgłoszeń nie jest jeszcze zamknięta, ale wiadomo, że za pośrednictwem internetu w katowickim turnieju udział wezmą najlepsi szachiści Europy. Zaproszenia trafiły m.in. do polskich arcymistrzów Jana Krzysztofa Dudy, Mateusza Bartela, Radosława Wojtaszka czy katowiczanina Daniela Sadzikowskiego.
[…] Mam nadzieję, że wygra Polak, nawet jeśli nie będę to ja. Jeśli nic się złego nie wydarzy i wystartuję w tym turnieju, to obiecuję, że zrobię wszystko, by go wygrać – mówi Jan Krzysztof Duda, który nie ukrywa, że lubi grać w błyskawiczną odmianę szachów. Szachy błyskawiczne i szachy klasyczne to jak dwie różne gry. Wiadomo, że szachy błyskawiczne są zdecydowanie szybsze, tu nie ma czasu na liczenie, a gra się opiera głównie na intuicji. A ja jestem zawodnikiem intuicyjnym.
Po raz pierwszy mistrzostwa Europy w szachach błyskawicznych w Katowicach odbyły się w 2017 roku i były z pewnością jednym z największych wydarzeń w historii Europejskiej Unii Szachowej. Wypełniona hala Spodek, wspaniała atmosfera i świetna organizacja zawodów sprawiły, że w 2018 roku Katowice otrzymały prawo goszczenia uczestników mistrzostw Europy w szachach błyskawicznych w 2020 i 2021 roku.
To ewenement, gdyż zazwyczaj prawo organizacji imprez przyznaje się tylko jednorazowo i najczęściej są to stolice państw. Współpraca z prezydentem Katowic była jednak na tyle dobra, że zdecydowano się powtórzyć tę imprezę – dodaje Turlej.
Prezydent miasta Marcin Krupa nie ukrywa, iż jest dumny z faktu, że Katowice, które razem z Ministerstwem Sportu wsparły organizacje grudniowych mistrzostw Europy w szachach błyskawicznych, są najbardziej „szachowym” miastem w Polsce.
[…] Choć szachy przeżywają swój renesans dopiero w tym roku – to jednak w Katowicach od wielu lat wspieramy miłośników tego sportu, a szachiści Wasko HETMAN GKS Katowice w minionej dekadzie aż siedmiokrotnie stawali na najwyższym stopniu podium drużynowych mistrzostw Polski. Podczas zbliżających się mistrzostw oczywiście najmocniej będziemy trzymać kciuki za zawodników GieKSy i wszystkich Polaków. Jestem przekonany, że impreza ta przyczyni się do dalszej popularyzacji szachów w Polsce, a Katowice będą w kolejnych latach gospodarzem wielu międzynarodowych zawodów – mówi prezydent Krupa.
[…] Na najlepszych zawodników Mistrzostw Europy w szachach błyskawicznych czekać będą, oczywiście oprócz medali, także nagrody finansowe. Kibice będą mieli możliwość obserwowania zmagań szachistów przez internet.
PIŁKA NOŻNA
laczynaspilka.pl – Poznaliśmy pary 1/8 finału
W środę w siedzibie Polskiego Związku Piłki Nożnej rozlosowano pary 1/8 finału Pucharu Polski kobiet w sezonie 2020/2021. Mecze tej fazy rozgrywek zostaną rozegrane 17 marca 2021 roku.
Zgodnie z Regulaminem Rozgrywek, podobnie jak w przypadku 1/32 i 1/16 finału, wszystkie pary losowane były z jednego koszyka. Gospodarzami meczów 1/8 finału Pucharu Polski są drużyny występujące w niższej klasie rozgrywkowej. W przypadku zespołów występujących w tej samej klasie rozgrywkowej gospodarzami są te, które podczas losowania danej pary zostały wylosowane jako pierwsze.
W 1/8 finału spotkania rozgrywane są w formule jednego meczu.
Pary 1/8 finału Pucharu Polski kobiet:
MKS Tarnovia Tarnów – TS ROW Rybnik
KKS Czarni Sosnowiec – AZS UJ Kraków
GKS Katowice – WKS Śląsk Wrocław
KKPK Medyk II Konin – BTS Rekord Bielsko-Biała
Respekt Myślenice – Sportis KKP Bydgoszcz
TME UKS SMS Łódź – KKPK Medyk Konin
KKP Stomilanki II Olsztyn – GKS Górnik Łęczna
KS Unifreeze Górzno – UKS 3 Staszkówka Jelna
tylkokobiecyfutbol.pl – Przed losowaniem 1/8 finału Pucharu Polski
[…] Kalendarz Pucharu Polski
1/8 finału – 17.03.2020
1/4 finału – 21.04.2020
1/2 finału – 12.05.2020
FINAŁ – 6.06.2020
PZPN przyzna nagrody finansowe za udział w rozgrywkach o Puchar Polski :
– zdobywca PP na szczeblu WZPN – 5000 PLN netto
– drużyny wyeliminowane w III etapie – 8000 PLN netto
– drużyny wyeliminowane w 1/8 finału – 10 000 PLN netto
– drużyny wyeliminowane w 1/4 finału – 25 000 PLN netto
– drużyny wyeliminowane w 1/2 finału – 50 000 PLN netto
– finalista PP – 100 000 PLN netto.
gkskatowice.eu – Plan przygotowań piłkarek
[…] Choć zawodniczki GieKSy zakończyły tegoroczne zmagania 18 listopada wygranym meczem Pucharu Polski w Sosnowcu, to od tego czasu wciąż pozostawały w treningu. Na piątek 11 grudnia mają zaplanowane ostatnie wspólne zajęcia w 2020 r. Od teraz zaczną realizację indywidualnych planów treningowych.
Powrót do wspólnych treningów zaplanowano na poniedziałek 11 stycznia. W kolejnych dniach piłkarki przejdą szereg testów i badań. W trakcie zimowych przygotowań drużyna rozegra pięć meczów kontrolnych. Pierwsza wiosenna kolejka Ekstraligi zaplanowana jest na weekend 6/7 marca.
Plan przygotowań żeńskiej GieKSy
11 stycznia – powrót do treningów
24 stycznia – sparing GKS Katowice – Banik Ostrawa
30 stycznia: sparing GKS Katowice – GKS Górnik Łęczna
6 luty: GKS Katowice – Spartak Myjava/MSK Żylina
13 luty: GKS Katowice – TS ROW Rybnik
27 luty: GKS Katowice – Slovan Bratysława
6/7 marca: runda wiosenna Ekstraligi
2×45.info.pl – GKS Katowice liderem po jesieni, udana gonitwa Pogoni Siedlce, Chojniczanka kończy rok zwycięstwem
[…] Liderem GKS Katowice, czerwoną latarnią Hutnik Kraków, więc można powiedzieć, że szokujących wyników jak na razie nie ma. W bardzo dobrym stylu rok zakończyła Chojniczanka, która pokonała Lecha II aż 3:0 i to samo mógł zrobić Motor Lublin z Pogonią Siedlce, gdyby tylko nie dał ciała i w 7 minut takiej przewagi nie roztrwonił.
[…] Na pierwszym miejscu przezimuje za to GKS Katowice. Może jest to trochę papierowy lider, bo drugi Górnik Polkowice, który ma tyle samo punktów, ma też jeden mecz więcej do rozegrania, ale nie zmienia to faktu, że katowiczanie dość pewnie zmierzają po powrót na zaplecze Ekstraklasy tym razem skromnie pokonując Stal Rzeszów 1:0. Stal, będącą jeszcze niedawno w gronie zespołów mogących realnie myśleć o miejscu barażowym, teraz jednak ta perspektywa, po tym jak rzeszowianie w pięciu ostatnich meczach zdobyli tylko punkt, nieco się oddaliła.
SIATKÓWKA
siatka.org – GKS z ważną wygraną i kompletem punktów
Siatkarze GKS-u Katowice pokonali we własnej hali Aluron CMC Warta Zawiercie i po czterosetowym starciu zgarnęli komplet punktów do ligowej tabeli. Zawiercianie mieli swoje szanse w pierwszej i ostatniej partii, jednak wyrównane końcówki padły łupem gospodarzy. Dla katowickiej ekipy to siódma wygrana w sezonie.
[…] MVP: Kamil Kwasowski
GKS Katowice – Aluron CMC Warta Zawiercie 3:1 (28:26, 25:15, 20:25, 26:24)
plusliga.pl – GKS Katowice – Aluron CMC Warta Zawiercie 3:1
[…] Drużyna GKS-u nie ma najlepszych wspomnień z ostatniego wyjazdu do Rzeszowa i konfrontacji z Asseco Resovią, przegranej 0:3 po bezdyskusyjnej przewadze rywala. Nadarzyła się więc znakomita okazja poprawy reputacji w starciu z wyżej notowanym rywalem. I katowiczanie wykorzystali tę szansę. W meczu walki zdobyli komplet punktów.
[…] Katowiczanie zaczęli z dużym animuszem. Prowadzili m.in. 8:5, 10:6 i 13:8. Wydawało się, że dalej będą niepodzielnie panowali na boisku. Jednak w połowie partii było już tylko 16:15. Jeszcze m.in. po dobrej akcji Jarosza i błędach rywali GKS odskoczył na 19:16. Aluron CMC Warta nie poddawała się. odrobiła straty, podobnie jak przegrywając 24:22. Gospodarze mieli piłki setowe, ale wykorzystali dopiero gdy pomylił się Malinowski w ataku. Wcześniej punkt zdobył Jarosz.
W drugim secie o wyrównanej grze można mówić do stanu 11:9. Następnie GKS punktował rywala, powiększając przewagę. Grał już tylko jeden zespół, a miał ułatwione zadanie przy słabym ataku zespołu gości. Zmiany w drużynie z Zawiercia nie dawały rezultatu.
Trzecią partię otworzył Adrian Buchowski. GKS chciał jak najszybciej wygrać spotkanie. Jednak rywal nie zamierzał ułatwiać zadania. Coraz lepiej grał Mateusz Malinowski. Goście minimalnie prowadzili, a w końcówce ich przewaga stała się wuraźniejsza i zasłużenie wygrali.
Czwartą i jak się później okazało ostatnią gospodarze zaczęli od prowadzenia 6:3. Po bloku Miłosza Zniszczoła było 14:9 i wydawało się, że nie dojdzie do nerwowej końcówki. Jednak kilka minut potem trener GKS prosił o kolejny czas po stracie trzech oczek z rzędu. Należało zachować maksymalną koncentrację, by utrzymać korzystny rezultat i GieKSa umiała ją zachować, do tego dokładając ważny punkt blokiem na 20:17. Po błędzie Kwasowskiego w przyjęciu doszło do remisu po 22, a potem kolejnej gry na przewagi. Ale i tym razem GKS był lepszy.
HOKEJ
hokej.net – Koniec passy JKH. GieKSa znalazła patent
GKS Katowice okazał się być pierwszą drużyną od 23 października, która znalazła sposób na JKH GKS Jastrzębie, wygrywając 2:1. W niezwykle zaciętym spotkaniu decydująca okazała się być trzecia tercja, kiedy to padły wszystkie trafienia w tym meczu.
Jastrzębianie nie tak wyobrażali sobie zakończenie roku. Po serii dwunastu zwycięstw po raz trzeci w tym sezonie chcieli dopisać w swym rozkładzie zwycięstwo nad katowicką GieKSą. Szyki pokrzyżowali im jednakże podopieczni trenera Andrieja Parfionowa, głównie za sprawą jednego z zeszłorocznych liderów JKH – Jessego Rohtli. Katowiczanie natomiast ponownie dali popis dobrej gry w obronie, a do tego dołożyli dwa trafienia, czego zabrakło im w ostatnim meczu przeciwko Unii Oświęcim.
Wynik meczu mógł otworzyć się już na samym początku, kiedy to Jesse Rohtla zmarnował doskonałe dogranie… Romana Ráca. Słowacki napastnik popełnił za własną bramką fatalny błąd, lecz na jego szczęście filigranowy Fin strzelił wprost w bramkarza. Miał on okazję na rehabilitację kilka minut później, lecz ponownie przegrał pojedynek z Nechvátalem. Dodatkowo, golkiper JKH poradził sobie również z dobitką Mikaela Kuronena. W pierwszej odsłonie to katowiczanie częściej nękali bramkarza przeciwnika, lecz i hokeiści znad czeskiej granicy mieli swoje szanse. Żadna ze stron nie zdołała jednak rozsupłać worka z bramkami, co zwiastowało sporo emocji w kolejnej odsłonie.
Druga tercja rozpoczęła się w niemalże bliźniaczy sposób, a więc od kolejnego błędu Ráca, który nie zrozumiał się z Kasperlíkiem. Krążek przejął Mateusz Michalski i mało zabrakło, by mógł cieszyć się z trafienia. Nechvátal był jednak na posterunku. Znakomite okazje mieli także Szymon Mularczyk oraz cierpiący dziś na problemy ze skutecznością Mikael Kuronen, natomiast po stronie gospodarzy największą aktywnością wykazał się Dominik Paś. Ostatni z wymienionych był zamieszany w kontrowersyjną sytuację, kiedy to po defensywnej interwencji Oskara Krawczyka wpadł na Juraja Šimbocha. Rozsierdziło to Słowaka, który uderzył leżącego jastrzębianina odbijaczką w głowę. Sędziowali zadecydowali jednak, że wykluczenie należy się obydwu stronom, co spotkało się ze sporym protestem z boksu gospodarzy. Oglądając powtórki wideo, ciężko jest się doszukać winy napastnika JKH. Nie zmienia to jednak faktu, że obydwaj bramkarze spisywali się wyśmienicie, a losy meczu miały rozstrzygnąć się w ostatnich 20 minutach.
Na pierwsze trafienie czekaliśmy równe cztery minuty trzeciej tercji, kiedy to uderzeniem z nadgarstka spod linii niebieskiej zasłoniętego Nechvátala zaskoczył kompletnie Mateusz Zieliński. Katowiczanie nie mieli jednak okazji do zbyt długiego świętowania trafienia, bowiem już chwilę później w tym samym czasie na ławkę kar zostali odesłani Jesse Rohtla i Patryk Wajda. Roman Rác zrehabilitował się za poprzednie błędy i sprytnym zagraniem obsłużył niepilnowanego Marka Hovorkę, któremu nie pozostało nic innego, jak tylko wsunąć „gumę” do pustej bramki. Obydwie strony szukały swoich szans, a decydujące trafienie padło łupem drużyny przyjezdnej. Kostek stracił za własną bramką krążek na rzecz Kuronena, a ten dograł do Jessego Rohtli, który skarcił swój były zespół. Jastrzębianie mieli jeszcze swoją okazję w przewadze po faulu Miiki Franssili, a później trener Róbert Kaláber próbował zmotywować swoich zawodników biorąc czas oraz dokonując manewru z wycofaniem bramkarza, jednakże i to nie przyniosło skutku.
[…] JKH GKS Jastrzębie – GKS Katowice 1:2 (0:0, 0:0, 1:2)
Felietony Piłka nożna
8:8 i bal pękła
Tego jeszcze nie grali. GieKSa chyba lubi być pionierem. We współpracy z drugą Gieksą, która Gieksą oczywiście nie jest, bo „GieKSa je yno jedna”, jak mawiał niegdysiejszy prezes GKS Katowice Jacek Krysiak. Więc ten drugi klub to Gie Ka Es Tychy. Klub z ulicy Edukacji. W Tychach.
Miesiąc temu katowiczanie rozegrali sparing z Górnikiem Zabrze. Ten towarzyski Śląski Klasyk przyciągnął na Bukową rekordową liczbę kilku dziennikarzy. Był zamknięty dla kibiców, do czego się już przyzwyczailiśmy w przeszłości, natomiast nie było żadnych problemów z relacjonowaniem, pojawiły się nawet później na telewizji klubowej bramki.
Teraz we wtorek czy środę klub poinformował, że GieKSa zagra z Tychami mecz kontrolny w czwartek. Mecz zamknięty dla publiczności i przedstawicieli mediów. Okej – pomyślałem. Choć nadal wydaje mi się to dość absurdalnym rozwiązaniem, to tak jak wspomniałem – przywykliśmy.
Każdy jednak w tenże czwartek był ciekawy, jaki wynik padł w tych niesamowitych sparingowych bojach. Ja sprawdzałem sobie co jakiś czas w internecie, czy jest już podany rezultat. Dzień mijał, mijał, a wyniku nie było. Pomyślałem – kurde, może grają o 20.45 jak Polska z Nową Zelandią. Przy jupiterach, bo wiadomo, derby, mecz na noże i tak dalej. Odświętna atmosfera, tyle że bez kibiców i mediów.
No ale i po zakończeniu meczu „Orłów Urbana” z finalistą przyszłorocznego Mundialu, wyniku nie było. Kibicie już zaczęli się zastanawiać, czy sparing w ogóle się odbył. Zaczęły się pierwsze „śmiechy , chichy”. Że grają dogrywkę. Potem, że strzelają karne. Potem, że grają tak długo, aż ktoś strzeli bramkę, ale nikt nie może trafić do siatki… to akurat byłoby bardzo pozytywne, bo w końcu kilka godzin umielibyśmy zachować zero z tyłu.
No i nie doczekaliśmy się.
Za to w piątek po południu czy wczesnym wieczorem na Facebooku klubowym w KOMENTARZU do informacji zapowiadającej sparing kilka dni temu, czyli nawet nie w nowym, osobnym wpisie, pojawiła się informacja, że oba kluby uzgodniły, że nie będą do wiadomości publicznej podawały wyniku oraz składów.
I szczęka mi opadła i leży na podłodze do teraz.
W czasach czwartej czy trzeciej ligi trener Henryk Górnik prosił nas lub miał pretensje (już nie pamiętam dokładnie), że napisaliśmy o jakiejś czerwonej kartce, którą nasz piłkarz dostał w sparingu. Innym razem któryś trener w klubie miał pretensje, że wrzucamy bramki – chyba nawet z meczów ligowych (sic!), jak jeszcze prawa telewizyjne w niższych ligach nie były określone i była wolna amerykanka z tym. Trener Górnik na jednej z konferencji mówił, że gdzieś tam „może i nawet być k… sto kamer i coś tam”… Spoglądaliśmy na siebie wtedy z ludźmi z GKS porozumiewawczo. Już wtedy wygłaszałem twierdzenia, że przecież taka „Barcelona i Real znają się jak łyse konie, a my próbujemy ukryć, jak kopiemy się po czołach – i to jeszcze nieudanie”.
Żeby nie było – trener Górnik to legenda i GieKSiarz z krwi i kości, a wspomnianą sytuację przypominam z lekkim uśmiechem na tamte dziwne czasy.
Nie sądziłem, że w czasach nowoczesnych, w ekstraklasie, po tylu latach, jeszcze coś przebije tamten pomysł.
Jak po meczu z Lechem napisałem krytyczny wobec kibiców tekst dotyczący zbyt dużej „jazdy” po zespole i trenerze, tak tutaj trudno decyzję o niepodawaniu wyniku ocenić inaczej niż kabaret. Przecież tu nawet nikt nie oczekiwałby szczegółów przebiegu meczu czy materiału filmowego. Po prostu kibic jeśli wie, że jego drużyna gra mecz, chce poznać przynajmniej wynik i strzelców bramek. Ewentualnie składy. Nawet jakby był jakiś testowany zawodnik, to można to jakoś ukryć i po prostu dać info, że „zawodnik testowany”. Też śmieszne, ale to absolutnie nie ten kaliber, co całkowite odcięcie wiedzy o wyniku.
I tu nawet nie chodzi o sam fakt podania czy niepodania rezultatu. Tu chodzi o całą otoczkę i PR tej sytuacji. Przecież to jest tak absurdalne, że za chwilę wszystkie Paczule i Weszło będą miały niesamowite używanie po naszym klubie. To się kwalifikuje do czegoś, co jest określane „polskim uniwersum piłkarskim”, czyli wszelkie kradzieże znaków przez sędziów z ekstraklasy, dyskusje Haditagiego czy Królewskiego z kibicami i wiele innych.
Kibice już zaczęli drwić, że pewnie „Rosołek strzelił cztery bramki i żeby Legia go z powrotem nie wzięła, zrobiliśmy blokadę wyniku”. Ktoś inny, że zagraniczne kluby zaraz wykupią nam zawodników po tym wybitnym występie. Przecież taka informacja o… braku informacji to pożywka dla szyderców. Co przecież w kontekście słabych wyników w tym sezonie jest oczywiste, bo jakby GKS był w czubie tabeli, to wszyscy by machnęli ręką.
Strategia klubu też jest jakaś pomylona, bo przecież można byłoby o tym sparingu nie informować w ogóle. Wtedy nikt by o niczym nie wiedział, chyba że jakiś piłkarz by się pochwalił na swoich social mediach. A tak poszła jedna informacja o meczu, który się odbędzie i druga, że nie podamy wyniku. PR-owy strzał w stopę. Naprawdę chcemy w ekstraklasie klubu poważnego, ale też poważnego sztabu trenerskiego i piłkarzy.
Teraz można snuć domysły, dlaczego nie chcą podawać wyniku. Czy znów ktoś odniósł bardzo poważną kontuzję, tak jak Aleksander Paluszek ostatnio? A może GKS przegrał 0:5 i nie chcą podgrzewać negatywnych nastrojów? A może jeszcze coś innego? Tego na razie nie wiemy. Co może być tak istotnego w suchym wyniku spotkania, że aż trzeba go ukryć?
Mnie osobiście takie akcje niepokoją. Już mówię, dlaczego. Mam wrażenie i poczucie, że w futbolu, cokolwiek by się nie działo, czynnikiem, który pomaga, jest transparentność, a to, co zdecydowanie przeszkadza – tej transparentności brak. Ja nie mówię, że my musimy wszystko wiedzieć. Wiadomo, że są kwestie choćby taktyczne, które dla kibica i przede wszystkim przeciwników – mają być tajemnicą. Nikt też nie wymaga ujawniania rozmów transferowych z piłkarzami. Jednak są pewne podstawy.
I właśnie to mnie niepokoi, bo takie ukrycie wyniku dla mnie świadczy o dużej nerwowości, która panuje w zespole. Że po prostu to jest taki poziom lęku czy spięcia, że zaczynamy wymyślać jakieś dziwne zabiegi, w swojej istocie kuriozalne. To mało kiedy się kończy dobrze. Ostatnio zademonstrował to mistrz strategii Eduard Iordanescu, który wystawił mocno rezerwowy skład w Lidze Konferencji i efekt był taki, że co prawda z Samsunsporem przegrał, ale za to nie wygrał, ani nie zremisował z Górnikiem.
Nie oceniam tego komunikatu jako złego samego w sobie. Sam ten fakt niewiele zmienia w życiu piłkarzy, trenerów i kibiców. Bardziej chodzi o kuriozalność tej sytuacji i przyczynek do spekulacji. Kompletnie niepotrzebnych, bo ta drużyna przede wszystkim potrzebuje spokoju. Z Wisłą Płock i Lechem Poznań zagrali naprawdę niezłe mecze w porównaniu z poprzednimi. Po co to psuć głupotami?
Wiadomo, że jak GKS wygra z Motorem, to nie będzie tematu i wszyscy o tym zapomną. Ale jeśli naszemu zespołowi powinie się noga, to jestem przekonany, że ci kibice, którzy tak mocno jechali ostatnio po zespole i szkoleniowcu, teraz znów będą mieli mocne używanie.
Nie tędy droga.
Czekamy na piątek i to arcyważne starcie w Lublinie. Oby mimo wszystko ten sparing – cokolwiek się w nim nie wydarzyło – miał pozytywne przełożenie na mecz z Motorem. Punktów potrzebujemy jak tlenu.
PS Tytuł tego felietonu zapożyczony oczywiście od kibica GieKSy – Krista. Pasuje idealnie!
Felietony Piłka nożna
Post scriptum do meczu… z Tychami
Z alfabetycznego obowiązku (czyli jak się powiedziało A, to trzeba powiedzieć B) zamieszczamy wytłumaczenie zaistniałej sytuacji ze sparingiem z GKS Tychy. Po wczorajszym artykule na GieKSa.pl (tutaj) do sprawy odniósł się Michał Kajzerek – rzecznik prasowy klubu.

Błędy zdarzają się każdemu, a rzecznik GieKSy – jak wyjaśnił w twitcie, kierował się dobrą współpracą z tyskim klubem na poziomie klubowych mediów. Też został de facto postawiony w niezbyt komfortowej sytuacji.
Dlatego jeśli chodzi o naszą stronę sportową, czyli sztab szkoleniowy, uznajemy temat za zamknięty. I mamy nadzieję, że nigdy naszemu pionowi sportowemu nie przyjedzie do głowy zatajać tego typu rzeczy. Jednocześnie, jeśli istnieje jakiś tyski Shellu, to mógłby spokojnie artykuł w podobnym tonie, jak nasz, napisać w stosunku do swojego klubu. Mogą sobie nawet skopiować, tylko zmienić nazwę klubu. To taki żart.
Co prawda nadal istnieją niedomówienia i podejrzenia co do wyniku, choć idą one w drugą stronę – być może to Tychy mogły sromotnie ten mecz przegrać, co w kontekście fatalnej atmosfery naszego sparingowego derbowego rywala, mogło być przyczynkiem do zatajenia wyniku. Ale to tylko takie luźne domysły. I w zasadzie sportowo, nie ma to żadnego znaczenia.
Tak więc, działamy dalej i – to się akurat w kontekście wczorajszego artykułu nie zmienia – z niecierpliwością czekamy na piątkowy mecz z Motorem!
Piłka nożna kobiet
Trzy punkty z Dolnego Śląska
GieKSa po ułożonym taktycznie występie wraca z Wrocławia z trzema punktami i poprawiła sobie humory przed nadchodzącym spotkaniem z BK Hacken.
W trakcie spotkania arbiter główna spotkania miała założoną kamerę (tzw. GoPro „RefCam”), co jest czymś zupełnie nowym na boiskach Ekstraligi i jest związane z bardzo dobrym odbiorem tego typu rozwiązania w niedawnych meczach. W najbliższym czasie na kanale Łączy Nas Piłka pojawi się materiał wideo z tego spotkania.
Już w 1. minucie Kinga Seweryn musiała interweniować po zdublowaniu pozycji przez Jaszek i Kalaberovą, na szczęście nasza golkiperka nie dała się zaskoczyć. Pierwszego gola zaskakująco szybko zdobyła za to Aleksandra Nieciąg, z łatwością przepychając pilnującą ją defensorkę i mierzonym strzałem przy słupku pokonała byłą koleżankę z klubu. Napastniczka wykorzystała udane zgranie Nicoli Brzęczek wysokiej piłki posłanej przez Marcjannę Zawadzką z głębi pola. Szybko mogło paść wyrównanie po spóźnionym powrocie Kalaberovej, ale i tym razem interweniowała skutecznie Seweryn. W 11. minucie Zuzanna Błaszczyk zupełnie spanikowała pod naciskiem ze strony Aleksandry Nieciąg, szczęśliwie dla niej z odsieczą nadeszła jedna z defensorek i zablokowała uderzenie. Poza wspomnianymi dwiema akcjami ze strony wrocławianek w pierwszym kwadransie GieKSa miała wszystko pod zupełną kontrolą. W 16. minucie tylko poprzeczka uratowała Błaszczyk przed utratą kuriozalnej bramki po lobie Klaudii Maciążki zza pola karnego, a wszystko rozpoczęło się udanym przejęciem Dżesiki Jaszek w trzeciej tercji. Groźnie było w 23. minucie po kontrataku i zagraniu prostopadłym Joanny Wróblewskiej, Natalia Sitarz została jednak wzorowo powstrzymana wślizgiem przez Katarzynę Nowak. Odważniejsze poczynania Śląska w drugim kwadransie odzwierciedlał strzał Sokołowskiej z okolic 25. metra, gdy piłka minimalnie minęła bramkę katowiczanek. 35. minuta znów należała do Kingi Seweryn, tym razem wykazała się umiejętnościami po strzale Guzik z rzutu wolnego wprost w okienko. Pięć minut później oglądaliśmy dwa szybkie ataki GieKSy, każdorazowo główną postacią była Nicola Brzęczek: raz dobrze podawała, a raz zdawała się być faulowaną w szesnastce – gwizdek arbiter milczał. W 41. minucie Jagoda Cyraniak postanowiła wziąć sprawy we własne nogi, samodzielnie przedarła się flanką i oddała mocny strzał, który niemal przełamał ręce Błaszczyk. Dwie minuty później tercet Hmirova-Brzęczek-Włodarczyk popisowo stworzył sobie okazję do zdobycia bramki grą na jeden kontakt, jednak przechwyt pierwszej z listy zmarnowała Włodarczyk zbyt lekkim uderzeniem. Pierwszą połowę z hukiem zamknęła Joanna Wróblewska, wybijając futbolówkę daleko poza teren stadionu przy próbie uderzenia z dystansu.
Drugą połowę przebojowo chciała rozpocząć Marcelina Buś, jednak Jagoda Cyraniak bezproblemowo wygrała pojedynek fizyczny w polu karnym. Napór wrocławianek trwał, a w 48. minucie Martyna Guzik była o ułamek sekundy spóźniona do dośrodkowania – stanęłaby oko w oko z Kingą Seweryn. Kolejną dobrą sytuację miały pięć minut później, jednak dwie próby uderzeń skończyły się na błędach technicznych. Odpowiedziały Jaszek z Maciążką dwójkową akcją skrzydłem, ta druga posłała niestety zbyt lekkie dośrodkowanie w ostatniej fazie. Po godzinie gry mocno poturbowana z murawy zeszła Julia Włodarczyk, oby to nie było nic poważniejszego. Wejście z futryną mogła zanotować Santa Sanija Vuskane, bowiem po podniesieniu się z ławki nawet nie zdążyła się zatrzymać, a już uderzała po dośrodkowaniu z prawej flanki – niestety z minimalnej odległości mocno chybiła. W 81. minucie kontratak finalizowała Karolina Gec, na szczęście dla Kingi Seweryn na drodze stanęła Marcjanna Zawadzka. W 86. minucie Patricia Hmirova zapoczątkowała dobry kontratak podaniem do Oliwii Malesy, ta z kolei o kilka milimetrów przeceniła pozycję Aleksandry Nieciąg i na strachu się skończyło. 120 sekund później Santa Vuskane wykorzystała chwilę nieuwagi Sokołowskiej i po odbiorze piłki ruszyła na bramkę Zuzanny Błaszczyk, niestety zbyt długo musiała czekać na odsiecz swoich koleżanek. W doliczonym czasie gry czujność golkiperki z ostrego kąta sprawdziła Oliwia Malesa po rajdzie Maciążki, a dobrym odbiorem popisała się Hmirova.
Dwie połówki dominacji, mnóstwo przepychanek i niewiele klarownych sytuacji strzeleckich dla obu zespołów – GieKSa znacznie lepiej odnalazła się w meczu o takich cechach, nadrabiając dwa punkty do Czarnych Sosnowiec i Górnika Łęczna.
Śląsk Wrocław – GKS Katowice 0:1 (0:1)
Bramki: Nieciąg (2).
Śląsk Wrocław: Błaszczyk – Marcelina Buś (60. Ziemba), Martyna Buś (60. Gec), Żurek (79. Białoszewska), Piksa, Sitarz (79. Stasiak), Sokołowska, Wróblewska, Szkwarek, Jędrzejewska, Guzik.
GKS Katowice: Seweryn – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Jaszek (75. Malesa), Kalaberova (63. Kozarzewska), Hmirova, Włodarczyk (63. Michalczyk) – Maciążka, Nieciąg, Brzęczek (75. Vuskane).
Kartki: Martyna Buś – Jaszek, Kozarzewska.




Najnowsze komentarze