Dołącz do nas

Hokej Kibice Piłka nożna Prasówka Siatkówka

Kibice GKS Katowice znów pomogli szpitalom w walce z koronawirusem – tygodniowy przegląd mediów

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ubiegłego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki i hokeja na lodzie GieKSy.

W dalszym ciągu ze względu na zagrożenie epidemiczne rozgrywki ligowe naszych drużyn piłkarskich są w dalszym ciągu zawieszone. Departament Rozgrywek Krajowych PZPN poinformował, że wznowienie męskich rozgrywek I i II ligi nastąpi w okresie pomiędzy 30 maja a 6 czerwca 2020 roku. Z kolei decyzjami prezesów poszczególnych wojewódzkich związków piłki nożnej wszystkie rozgrywki seniorskie w IV lidze i niższych klasach rozgrywkowych, a także rozgrywki młodzieżowe prowadzone przez wojewódzkie związki zostały odwołane.

Siatkarze oraz hokeiści mają już przerwę pomiędzy sezonami.

 

PIŁKA NOŻNA

sportdziennik.com – Dbając o wspólne dobro

Powrót do treningów był dla II-ligowca z Bukowej okazją na ostateczne sfinalizowanie formalności związanych z redukcją kontraktów w piłkarskiej drużynie.

Choć warunki obniżek w GieKSie ustalone zostały już niemal trzy tygodnie temu – „Sport” informował o tym jako pierwszy – to z dopięciem wszelkich formalności trzeba było poczekać. Okazją do złożenia stosownych parafek był powrót zespołu do treningów.

– Mamy już podpisane wszystkie aneksy. Zaproponowana koncepcja została zaakceptowana przez wszystkich zawodników oraz sztab już 17 kwietnia, dlatego trudno było mieć wątpliwości, jak zakończy się ta sprawa – mówi Robert Góralczyk, dyrektor sportowy GieKSy.

Przypomnijmy, że stopień redukcji pensji nie jest dla katowiczan jednolity. Są tacy, u których wynosi 50 procent, a z kolei pensje tych zawodników, którzy zarabiają najmniej, nie zostały w ogóle obcięte. Aneksy obowiązywać będą do końca czerwca. W razie awansu do pierwszej ligi, utraconą część zarobków piłkarze podniosą z boiska w formie premii.

[…] GKS w tym tygodniu wznowił treningi. Co istotne – oczywiście ani nie całą drużyną, ani nawet nie w 6-osobowych grupach, co umożliwiają rządowe przepisy. To stałoby bowiem w sprzeczności z planem założonym przez PZPN, który na tym etapie w I i II lidze przewiduje zajęcia jedynie dla dwóch zawodników.

[…] Katowiczanie nie wychodzą na główną płytę stadionu, do dyspozycji mają dwa boczne boiska. „Dzień treningowy” zaczyna się o 11.00, a kończy 5-6 godzin później.

 

laczynaspilka.pl – Komunikat PZPN ws. badań klubów II ligi

Departament Rozgrywek Krajowych PZPN poinformował, że w piątek, 8 maja 2020 roku, we wszystkich klubach II ligi przeprowadzone zostały badania diagnostyczne – przesiewowe na obecność przeciwciał anty-SARS-CoV-2.

W sytuacji stwierdzenia wyniku pozytywnego lub niejednoznacznego, konkretna osoba została kierowana przez Zespół Medyczny PZPN do dalszej diagnostyki badaniem wymazu z dróg oddechowych w kierunku SARS-CoV-2 met. Real Time RT-PCR. Do czasu uzyskania ostatecznych wyników badań kluby mogły przeprowadzać wyłącznie treningi indywidualne.

AKTUALIZACJA #1

Zgodę na trening grupowy od 10 maja otrzymał Widzew Łódź.

AKTUALIZACJA #2

Zgodę na trening grupowy od 11 maja otrzymały Garbarnia Kraków i Lech II Poznań.

 

dziennikzachodni.pl – Kibice GKS Katowice znów pomogli szpitalom w walce z koronawirusem. Łączna wartość ich zbiórki to prawie 40.000 złotych

Kibice GKS Katowice po raz kolejny wsparli darami katowickie szpitale. Dzięki zbiórce kibiców GieKSy obdarowane zostały szpitale w dzielnicy Ochojec oraz przy ulicy Raciborskiej.

[…] O pomocy ze strony kibiców poinformował też na Facebooku Szpital w Ochojcu:

Kochani… wczoraj kilkunastu wspaniałych, młodych ludzi pojawiło się na terenie szpitala. Nagle, otworzyły się drzwi samochodu, z którego zaczęli wypakowywać rękawiczki, przyłbice, wody, miody… Wiecie kto zorganizował tą wspaniałą akcję????

KIBICE GKS Katowice 🙂 Serdecznie dziękujemy @GieKSa„.

Kibice GKS Katowice zorganizowali wcześniej już jedną główną akcję pomocy (dla szpitala w Murckach i przy Raciborskiej). Oprócz tego miały miejsce lokalne akcje Siemianowic, Mysłowic i Centrum, Mikołowa oraz fanów z osiedla Tysiąclecia. Łączna kwota pomocy to dokładnie 38 206,61 złotych – czytamy na stronie gieksa.pl.

 

SIATKÓWKA

siatka.org – Jan Firlej: wyniki mówią same za siebie

– Podpisałem z GKS-em kontrakt na dwa lata i na ten moment wszystko jest w jak najlepszym porządku. Nic nie wskazuje na to, żeby ta umowa miała być rozwiązana. Były jednak oczywiście telefony w związku z tym całym kryzysem wywołanym koronawirusem i zamieszaniem, które powstało wokół klubu – przyznał rozgrywający GKS-u Katowice, Jan Firlej.

[…] Na koniec rozgrywek zajęliście szóste miejsce w PlusLidze. Czy to był wynik dużo powyżej waszych przedsezonowych założeń?

Jan Firlej:– Nie był to wynik zdecydowanie powyżej oczekiwań. Wiadomo, że przed sezonem nie było dokładnie określonych celów i zadań, które musimy wykonać. Z racji tego, że zespół został zbudowany z nowych zawodników, grających ze sobą po raz pierwszy, było to bardziej na zasadzie walki o każdą piłkę. Ten zespół miał się cechować zadziornością. To się nam udało i pozwoliło osiągnąć szóste miejsce. Nie wiadomo czy przy fazie play-off zajęlibyśmy wyższą lub niższą lokatę, jednak myślę, że to był dobry sezon. Na pewno nasza postawa nie była dla nas zaskoczeniem, ale przed sezonem bralibyśmy taki wynik w ciemno.

[…] Czy był pan zaskoczony tymi wieściami odnośnie zerwania kontraktu z pana kolegami z drużyny?

– Jest to bardzo świeża sprawa, jeśli chodzi o Dustina i Adriana Buchowskiego. Ciężko mi się odnieść na ten moment. Nie znam jeszcze szczegółów. Rozmawiałem z prezesem na temat swojej umowy i na chwilę obecną wszystko ma być, tak jest ustalone. Jeżeli gospodarka się nie załamie w kraju, to powinno być wszystko dobrze. Natomiast jestem zdziwiony formą, w jakiej to wszystko zostało zrobione z moimi kolegami, ale nie znam do końca szczegółów. Nie zgadzają się oni z tym i być może to wszystko zostanie rozwiązane na drodze sądowej.

Dariusz Daszkiewicz: w Katowicach nie było dyskusji ani dialogu

– Mam nadzieję, że jeszcze coś się zmieni, a te plany zostaną zweryfikowane. Wierzę, że siatkówka będzie miała swoje miejsce w Katowicach i drużyna nadal będzie budowana – powiedział Dariusz Daszkiewicz. Przypomnijmy, że GKS Katowice w kontrowersyjnych okolicznościach rozwiązał umowy z trenerem oraz sześcioma siatkarzami.

Szkoleniowiec i zawodnicy otrzymali wypowiedzenia umów ze wsteczną datą – 12 marca. To wywołało oburzenie, ponieważ po tym dniu drużyna jeszcze trenowała, a trener i siatkarze świadczyli usługi na rzecz klubu. Trener Daszkiewicz odniósł się do tej sytuacji kilka dni temu w magazynie #7strefa.

– Plany budowania silnej drużyny uległy zachwianiu. Posadę stracił dyrektor Dariusz Łyczko, który tworzył siatkówkę w tym klubie od samego początku, od IV ligi, przez trzecią, drugą, pierwszą i od kilku sezonów w PlusLidze. Podpisując umowę, rozmawiałem z nim i to on snuł przede mną plany rozwoju sekcji. Po pierwszej rozmowie byłem gotowy do podpisania umowy, bo lubię takie wyzwania… Zdecydowałem się na pracę w Katowicach, bo była to szansa na wprowadzenie planu autorskiego, budowania drużyny na swoim pomyśle – powiedział.

Jak wiemy, praca trenera Daszkiewicza już w pierwszym sezonie przyniosła zaskakujące efekty. W chwili przerwania rozgrywek drużyna dość niespodziewanie plasowała się na wysokim szóstym miejscu w tabeli. Katowiczanie zaprezentowali się jako drużyna waleczna, która dała kibicom sporo emocji – aż 12 z 24 spotkań z ich udziałem kończyło się tie-breakami.

[…] Co jest przyczyną sytuacji, jaka zaistniała w katowickim klubie?

– W Katowicach nie było dyskusji ani dialogu. Prezes nie rozmawiał z zawodnikami, nie rozmawiał też z trenerami. Po zakończeniu sezonu odbyło się jedno spotkanie na czacie. Prezes poinformował wówczas, że na spotkaniu szefów klubów PlusLigowych pojawiła się rekomendacja, żeby wynagrodzenia zostały obniżone o 20 procent – powiedział trener Daszkiewicz.

– W dniu 30 marca dyrektor Łukasz Czopik przedstawił mi sytuację i zaproponował te 20-procentowe redukcje. Przedstawiłem dyrektorowi sprawę związaną z premią, ale on nie był w stanie odpowiedzieć, czy dostanę tę premię w całości, częściowo, czy w ogóle. Zapytałem również o przyszłoroczny kontrakt, bo z dyrektorem Łyczko miałem uzgodnioną umowę na kolejne dwa sezony. W Katowicach wszystko odbywało się za pomocą kart sprawy… Taka karta sprawy odnośnie przedłużenia umów ze wszystkimi członkami sztabu na początku lutego pojawiła się na biurku prezesa. Później przez pięć tygodni nic się w tej sprawie nie działo – przyznał.

– Proponowałem różne rozwiązania tej sytuacji, ale na żadnego maila wysłanego w tej sprawie nie otrzymałem odpowiedzi. Moja ostatnia propozycja to rezygnacja z premii, rezygnacja z pensji majowej i rozłożenie na dowolną ilość rat pensji kwietniowej. O marcowej nawet nie myślałem. Ostatni wspólny trening odbyliśmy 13 marca w hali Szopienice. Od 15 marca, po uzgodnieniu z prezesem Markiem Szczerbowskim, dostaliśmy rekomendację, by przejść na pracę zdalną. Zawodnicy otrzymali plany treningowe, a my liczyliśmy, że za 2-3 tygodnie wrócimy do rozgrywek. Nikt z nas nie przewidywał wówczas, że ta sytuacja tak się rozwinie – dodał były szkoleniowiec GKS Katowice.

 

HOKEJ NA LODZIE

hokej.net – Dziesięć ekip w PHL?

Ile drużyn przystąpi do nowego sezonu Polskiej Hokej Ligi? To pytanie zadaje sobie z pewnością wielu kibiców. Według najnowszych doniesień na najwyższym szczeblu rozgrywkowym rywalizować będzie dziesięć drużyn.

Informowaliśmy już, że szefostwo hokejowej centrali zdecydowało się złagodzić warunki licencyjne. Każdy klub będzie musiał przedstawić gwarancje finansowe na kwotę 1,5 miliona złotych (500 tysięcy złotych mniej niż w poprzednim sezonie), a wpisowe do rozgrywek zostanie obniżone z 64 na 50 tysięcy złotych. Chętne kluby będą mogły nabyć też „dziką kartę” za 30 tysięcy złotych, czyli za jedną dziesiątą jej poprzedniej wartości.

[…] Na razie pewne jest to, że na najwyższym szczeblu rozgrywkowym nie zagra ekipa Naprzodu Janów, o czym informowała już Anna Rehlich, prezes Kojotek Naprzodu Janów.

[…] Miejsce janowian miałyby zająć Niedźwiadki MOSiR Sanok. Ogromnym entuzjastą tego pomysłu jest Tomasz Matuszewski, burmistrz Sanoka, który w kilku wywiadach podkreślał, że klub rezygnuje z gry w drugiej lidze słowackiej i zamierza rywalizować na krajowym podwórku.

Przychylne temu rozwiązaniu jest też szefostwo PHL, które chętnie przyjęłoby do ligi ekipę z grodu Grzegorza. Tym bardziej, że na najwyższym szczeblu rozgrywkowym najprawdopodobniej zabraknie też Kadry PZHL U23.

[…] Jeśli tak się stanie, to zostaną rozegrane cztery rundy, co oznacza, że sezon zasadniczy będzie liczył 36 spotkań. Mecze będą odbywały się głównie w weekendy, a terminów wtorkowych ma być dosłownie kilka.

 

Wierzymy w ligę w terminie!

Podczas wideokonferencji władz Polskiego Związku Hokeja na Lodzie z przedstawicielami klubów starano się wypracować wspólny model powrotu do treningów oraz zaplanować rozpoczęcie kolejnego sezonu PHL.

– Bardzo chcielibyśmy, by liga ruszyła zgodnie z planem, w połowie września – mówi komisarz Polskiej Hokej Ligi i wiceprezes PZHL Marta Zawadzka. – Oczywiście, nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jak wtedy będzie wyglądała sytuacja, ale wierzymy, że pandemię uda się pokonać i nie będzie przeszkód by zawodnicy wyjechali na lód.

Nie wiadomo jeszcze, czy w spotkaniach będą mogli uczestniczyć kibice, ale Zawadzka zapewnia, że taki wariant jest mało prawdopodobny.

– Spodziewamy się, że trybuny raczej będą zamknięte i staramy się rozwiązać ten problem wykorzystując platformę polskihokej.tv. Nie możemy jeszcze zdradzać szczegółów, ale pracujemy nad tym, by skorzystały obie strony. Naszym celem jest by kluby nie notowały zbyt dużych strat, a kibice mogli zobaczyć swoją ukochaną drużynę w akcji. Zakładamy, że uda nam się to pogodzić w taki sposób, by każdy był zadowolony – podkreśla.

Kluczowe w przygotowaniu do sezonu są treningi, dlatego od pewnego czasu trwają rozmowy z Ministerstwem Sportu, by przy zachowaniu odpowiednich procedur, od lipca kluby mogły korzystać z lodowisk.

[…] Kolejna wideokonferencja PZHL i przedstawicieli klubów zaplanowana została na 21 maja.

 

GieKSa zostanie pod „sterami” Sarnika

Wszystko wskazuje na to, że Piotr Sarnik pozostanie trenerem GKS-u Katowice. Jak wynika z naszych ustaleń, wszelkie formalności w tej kwestii mają zostać załatwione w przyszłym tygodniu.

 

Trudne zadanie i potrzeba racjonalnych działań

Roch Bogłowski, po roku przerwy, powrócił na stanowisko dyrektora sportowego GKS-u Katowice. Przed nim trudna misja, jaką jest zbudowanie drużyny porównywalnej pod względem jakościowym, ale za znacznie mniejsze pieniądze.

[…] – Stajemy obecnie przed trudnym zadaniem. Musimy odnaleźć się w nowej rzeczywistości, bo po pandemii koronawirusa nie będzie już tak samo, jak wcześniej – rozpoczął Roch Bogłowski.

– Niemal każdy klub będzie miał do dyspozycji mniejszy budżet, dlatego niezwykle istotne jest to, aby go jak najlepiej wykorzystać. Przed nami trudne zadanie, ale myślę, że działając racjonalnie jesteśmy w stanie je dobrze wykonać – dodał.

[…] – W pierwszej kolejności zaczęliśmy się spotykać z zawodnikami, z którymi rozwiązaliśmy umowy po zakończeniu sezonu. Poszli nam na rękę, zachowali się wobec nas fair, dlatego chcemy im się w pewien sposób odwdzięczyć – podkreślił dyrektor sportowy GieKSy.

[…] – W pierwszej kolejności będziemy chcieli pozyskiwać polskich zawodników. Obcokrajowcy będą dołączać wówczas, gdy zespół rozpocznie przygotowania na lodzie. Na pewno nie będzie ich tylu, co w poprzednim sezonie – wyjaśnił Roch Bogłowski.

Nie jest tajemnicą, że jednym z celów transferowych GieKSy jest Bartosz Fraszko, który miał już okazję grać w klubie z alei Korfantego w latach 2017-2019. W 103 meczach zdobył 98 punktów za 38 bramek i 60 asyst.

– Tak, Bartek jest jednym z tych zawodników, którymi się interesujemy. Znamy bardzo dobrze tego zawodnika i wiemy też czego możemy się nim spodziewać. Musimy jednak pamiętać, że ma on kilka innych ofert – zakończył dyrektor sportowy GKS-u Katowice.



Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Hokej

Kompromitacja w Tychach

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W 20. kolejce THL nasza drużyna wyruszyła do Tychów żeby zmierzyć się z miejscowym GKS-em.

Pierwszą tercję rozpoczęliśmy od szarpanej gry w tercji neutralnej. Dopiero w 4. minucie strzał na bramkę Fucika zdołał oddać Wronka, ale jego uderzenie nie sprawiło problemów bramkarzowi gospodarzy. W 7. minucie miejscowi wyszli na prowadzenie. W drugiej połowie pierwszej odsłony nasza drużyna stanęła przed szansą wyrównania wyniku za sprawą liczebnej przewagi. Pomimo oddania kilku groźnych strzałów, to żaden z naszych zawodników nie zdołał pokonać Fucika. W 19. minucie fantastyczną interwencją popisał się Eliasson ratując nas przed utratą drugiej bramki. Chwilę przed syreną kończącą pierwszą tercję Eliasson ponownie zachował czujność i pewnie obronił kolejne strzały gospodarzy.

Drugą tercję rozpoczęliśmy od zdecydowanego ataku na bramkę Fucika, blisko zdobycia bramki był Wronka i Varttinen. W 24. minucie gospodarze zdobyli drugą bramkę, wykorzystując liczebną przewagę. Kilkanaście sekund później gospodarze ponownie podwyższyli. W 25. minucie nastąpiła zmiana bramkarza w naszej drużynie. W 28. minucie czwartą bramkę dla drużyny gospodarzy zdobył Drabik, wykorzystując bierną postawę naszych obrońców. W 33. minucie w sytuacji sam na sam z Fucikiem znalazł się Dupuy, ale jego strzał był za lekki, by pokonać bramkarza gospodarzy. Na sam koniec drugiej odsłony gospodarze po raz piąty wbili krążek do naszej bramki.

Trzecią odsłonę rozpoczęliśmy od kilku strzałów na bramkę Fucika. Jednak to gospodarze ponownie znaleźli drogę do naszej bramki, zdobywając szóstą bramkę w tym meczu. Minutę później po raz siódmy do bramki trafił Viinikainen. Na sam koniec meczu bramkę honorową dla naszej drużyny zdobył Jonasz Hofman.

GKS Tychy – GKS Katowice 7:1 (1:0, 4:0, 2:1)

1:0 Filip Komorski (Valtteri Kakkonen, Rafał Drabik) 06:16
2:0 Alan Łyszczarczyk (Rasmus Hejlanko, Valtteri Kakkonen) 23:23, 5/4
3:0 Mark Viitianen (Dominik Paś) 24:18
4:0 Rafał Drabik (Szymon Kucharski, Mateusz Bryk) 27:48
5:0 Mateusz Gościński (Hannu Kuru, Olli Kaskinen) 38:56
6:0 Hannu Kuru (Juuso Walli, Bartłomiej Pociecha) 45:23
7:0 Olli-Petteri Viinikainen (Alan Łyszczarczyk, Rasmus Hejlanko) 47:54
7:1 Jonasz Hofman

GKS Tychy: Fucik, Lewartowski – Viinikainen, Bryk, Łyszczarczyk, Komorski, Knuutinen – Kaskinen, Kakkonen, Jeziorski, Kuru, Heljanko- Walli, Pociecha, Karkkanen, Paś, Viitanen – Bizacki, Ubowski, Drabik, Kucharski, Gościński.

GKS Katowice: Eliasson, Kieler – Maciaś, Hoffman, Wronka, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Verveda, Anderson, Monto, Dupuy – Runesson, Lundegard, Michalski, McNulty, Hofman Jo. – Chodor, Dawid, Hofman Ja.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Komu nie zależało, by zagrać?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Gdy wyjrzałem dziś za okno z pokoju hotelowego, zobaczyłem szron na pobliskich dachach. I tyle. Śniegu nie było ani grama, jedyne, co mogło nas przyprawiać o lekkie dreszcze to przymrozek i konieczność spędzenia tego meczu w tak niskiej temperaturze. Wiadomo jednak, że podczas dobrego widowiska można się porządnie rozgrzać i emocje sportowe niwelują jakiekolwiek atmosferyczne niedogodności. Głowiłem się, jak to jest, że w różnych rejonach Polski mamy atak zimy, a przecież okolice bieguna zimna, które teoretycznie najbardziej są narażone na popularny biały puch, tym razem są wolne od tego.

Gdy jechałem autobusem na mecz i zaczęło lekko prószyć – a było to o godz. 10.30 ani przez myśl nie przeszło mi, jak to się wszystko skończy. Po prostu – śnieg zaczął sobie padać, nie był to jakiś armagedon, a i same opady śniegu, choć były wyraźne, nie przypominały tych, które znamy z przeszłości.

Po wejściu na stadion zobaczyłem taką właśnie oprószoną murawę – niezasypaną. Białawo-zieloną lub zielonkawo-białą. Typowy widok, gdy mamy pierwsze opady śniegu w roku lub też szron po mroźnej nocy. Białe gunwo (że tak zejdziemy z romantycznej wersji o puchu) ciągle jednak z białostockiego nieba spadało. I w pewnym momencie rzeczywiście murawa stała się dość biała. Nie przeszkodziło to jednak obu drużynom oraz sędziom rozgrzewać się. Kibice wypełniali stadion, zwłaszcza ci z Jagiellonii jeszcze przed meczem głośno dopingując swój zespół. Sympatycy GieKSy powoli zaczęli wchodzić na sektor gości i też dali znać o sobie. Przyznam, że nie myślałem w ogóle o tym, że mecz może się nie odbyć. Nie miałem takiego konceptu w głowie.

Za łopaty wzięło się… kilka osób. Zaczęli odśnieżać pola karne. Wyglądało to tak, że na jednym skrzydle stało trzech chłopa i sami nie wiedzieli, jak się za to zabrać. „Gdzie kucharek sześć…” – powiedziałem Miśkowi. A na drugim skrzydle szesnastki jeden jegomość odśnieżył na kilka metrów szerokość pola karnego, pokazując, że „da się”. A tamci deliberowali. Do tej pory odśnieżone były tylko linie i wspomniany kawałek. Na drugim polu karnym natomiast jakiś artysta „odśnieżał” w taki sposób, że zagarniał, wręcz zdrapywał śnieg, zamiast go nabierać na łopatę. Nie trzeba być śnieżnym omnibusem, żeby wiedzieć, że średnio efektywna jest to metoda. Po niedługim czasie wszyscy położyli na to lachę i sobie poszli czy tam przestali działać.

Dopiero kilka minut przed meczem zorientowałem się, że sędzia się dziwnie zachowuje, wychodzi i sprawdza. Załączyłem Canal+, by nasłuchiwać wieści i tam było jasne, że arbiter Wojciech Myć sugerował, iż szanse na rozegranie tego spotkania są dość marne. Potem wyszedł na boisko jeszcze raz, ze swoimi asystentami i patrzyli, jak zachowuje się piłka. W moim odczuciu ta rzucana i turlana przez nich futbolówka reagowała normalnie, z odpowiednim odbiciem czy brakiem większego oporu przy toczeniu się po ziemi. Do końca miałem nadzieję, że mecz się odbędzie.

Sędzia jednak zadecydował inaczej. W wywiadzie dla Canal+ powiedział, że ze względu na zdrowie zawodników, a także ograniczoną widoczność – podejmuje decyzję o odwołaniu meczu. Podał też argument, że do pomarańczowej piłki przykleja się śnieg i tak jej nie widać. A linie, które zostały odśnieżone i tak za chwilę zostałyby zasypane.

Mecz się nie odbył.

Odniosę się więc najpierw do słów sędziego, bo już one są dla mnie kuriozalne. Odśnieżone linie po 40 minutach (także już po odwołaniu meczu) nadal były widoczne. I nie zanosiło się specjalnie na to, że mają zostać momentalnie zasypane. Nawet jeśli – to chwila przerwy w meczu lub po prostu w przerwie między dwiema połowami – pospolite ruszenie do łopat i gotowe. A argument o piłce to już kuriozum do kwadratu. Na Boga – przecież śnieg to nie jest jakiś klej czy oleista substancja. I nawet jeśli w statycznej sytuacji klei się do piłki, to jest ona cały czas KOPANA. Dla informacji pana Mycia – to powoduje drgania w futbolówce, a to (plus odbijanie się od ziemi) z piłki przyklejony kawałek śniegu strząsa. Więc naprawdę nie mówmy takich głodnych kawałków na głos, bo tylko wzmacniamy opinię o sędziach taką, a nie inną.

Trener Siemieniec już po decyzji mówił dla Canal Plus, że z punktu widzenia logistyki w rundzie jesiennej, nie na rękę jest im nie grać, w domyśle, że ten mecz trzeba będzie jeszcze gdzieś wcisnąć. Tylko przecież WIADOMO, że tego spotkania nie da się rozegrać jesienią, bo przecież po ostatnim meczu ligowym Jaga gra dwa razy w Lidze Europy plus jeszcze w środku grudnia zaległy mecz z Motorem. Więc z GKS musieliby zagrać tuż przed świętami, a przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie przedłuży rundy GieKSie o dwa tygodnie z powodu zaległego meczu. Niech więc trener Adrian nie robi ludziom wody z mózgu. Poza tym trener powiedział, że ze względu na stan boiska, była to jedyna i słuszna decyzja i trudno nie było odnieść wrażenia, że z powodu napiętego terminarza właśnie TERAZ, dłuższy oddech dla Jagiellonii to najlepsze, co może ich spotkać…

A Rafał Górak? Bardzo dyplomatycznie mówił, że rozumie decyzję sędziów, ale chyba trzy razy podczas wywiadu dał do zrozumienia, jakie miał zdanie… Panowie za zamkniętymi drzwiami rozmawiali, każdy dał swoje argumenty. Trener zwrócił uwagę, że ze względu na szczelnie wypełniony sektor gości mogło to wyglądać inaczej. Że białe linie widać i przy dobrej woli organizatora, boisko można byłoby doprowadzić do stanu używalności. Że taki wyjazd bez meczu to dodatkowe koszty dla klubu. Jakbym więc miał typować, to pewnie wyglądało to tak „ej Rafał, wiesz, jak jest, jaką mamy sytuację, wiem, że nie jest to wam na rękę, ale zgódź się na przełożenie meczu, odwdzięczymy się dobrym winkiem”… Być może więc ze względu na solidarność kolegów po fachu i gentelmen’s agreement, szkoleniowiec, mimo że wolałby zagrać – nie oponował.

No i właśnie. To jest pytanie – czy komuś zależało, żeby wykorzystać opady i meczu nie rozegrać? Powiem wprost – reakcja organizatora meczu na tę „zimę” jest mocno zastanawiająca i nie wiem, czy Jagiellonia nie powinna z tego tytułu ponieść konsekwencji. Powtórzę – klub nie zrobił absolutnie nic, żeby ten mecz rozegrać. Począwszy od prognoz – przecież atak zimy w Polsce był już wczoraj, więc nie można było nie zakładać, że podobna sytuacja powtórzy się w Białymstoku. A jeśli tak, to przygotowuje się zastępy ludzi – choćby na wszelki wypadek – do tego, żeby boisko odśnieżyć. Pamiętacie, co było w zeszłym sezonie w meczu Radomiaka z Zagłębiem? Momentalnie, w ciągu kilku minut płyta po nawałnicy zrobiła się biała. Tam też było ryzyko przerwania i odwołania meczu. Ale ludzie robili, co w swojej mocy, odśnieżali, jak tylko się da i spotkanie zostało dokończone. Wczoraj w Rzeszowie kompletnie zasypany stadion został odśnieżony i mecz również się odbył. A w Białymstoku? Nie było chętnych czy nie miało ich być? Mogli nawet tych żołnierzy wziąć, co to zawsze są na trybunach. Cokolwiek. A tutaj kilku ludzi z łopatą zaczęło nieskładnie machać, ale chyba ktoś im powiedział, że to bez sensu – no i przestali.

Nie będę wnikał, czy na takim boisku można grać czy nie. Jak bardzo wpływa to na zdrowie zawodników. Wiem, że w przeszłości takie mecze się odbywały i nikt nie płakał i nie zasłaniał się ani zdrowiem, ani terminarzem. GieKSa taki mecz rozgrywała z Arką Gdynia – pamiętny z niewykorzystanym karnym Adamczyka – i jakoś się dało. Nie jest to może najbardziej estetyczne widowisko, ale mecz jest rozegrany i jest z głowy.

Natomiast tu nie chodzi o to, czy na zaśnieżonym boisku można grać. Chodzi o to, że nikt nie zajął się odśnieżaniem. Dlatego cała ta sytuacja ostatecznie wydaje mi się po prostu skandaliczna. Dosłownie godzinkę śnieg poprószył – bez jakiejś większej nawałnicy – i odwołujemy mecz.

I tak – piłkarze pojechali sobie na drugi koniec polski, by pobiegać na murawie stadionu Jagiellonii. Klub zapłacił za hotel, wyżywienie, przejazd. Teraz będzie to musiał zrobić drugi raz – najpewniej na wiosnę. Kibice zrywali się o drugiej w nocy, niektórzy pewnie nawet nie poszli spać, by stawić się na zbiórkę w ciemnych Katowicach. Jechali w tak wielkiej liczbie przez cały kraj – też przecież zapłacili za bilety i przejazd. I dostali w bambuko, bo paru osobom nie chciało się wyjść i doprowadzić boisko do jako takiego stanu.

Uważam, że PZPN czy Ekstraklasa, czy kto tam zarządza tym całym grajdołkiem, nie powinien przyzwalać na taką fuszerkę. To jest kupa kasy i czas wielu ludzi, którzy zdecydowali się do Białegostoku przyjechać. To po prostu jest nie fair.

Nieraz bywały jakieś sytuacje czy to z pogodą, czy wybrykami kibiców i kapitanowie lub trenerzy obu drużyn zgodnie mówili – gramy/nie gramy. Była ta wyraźna jednogłośność. A czasem spór. Grano nawet po zapaści Christiana Eriksena – choć tam akurat uważam, że ta decyzja była fatalna (choć z drugiej strony to Euro, więc logistyka dużo trudniejsza). Tutaj zabrakło determinacji, żeby mecz rozegrać. Rozumiem trenera Góraka, że podszedł dyplomatycznie do sprawy. Ja tego protokołu dyplomatycznego trzymać nie muszę i wysuwam hipotezę, że komuś na rękę był ten niezbyt wielki opad śniegu.

Dotychczas wielokrotnie pisałem i mówiłem, że cenię Jagiellonię i Adriana Siemieńca za to, jak łączą ligę i puchary. Byłem pod wrażeniem, że rok temu Jaga nie przełożyła spotkania z GKS na jesień, gdy sama była pomiędzy meczami z Ajaxem – trener gospodarzy dzisiejszego niedoszłego pojedynku mówił, że poważna drużyna musi umieć grać co trzy dni. Tym razem jednak w obliczu meczu z KuPS i końcówki ligi, takie zdanie przestało już zobowiązywać.

Nam nie pozostaje nic innego, jak przygotować się do sobotniego spotkania z Pogonią. Oby piłkarze GKS również wykorzystali fakt, że nie będą mieli Jagi w nogach i jak najlepiej mentalnie i fizycznie przygotowali się do spotkania z Portowcami. A z Jagiellonią i tak się już niedługo zmierzymy, bo za jedenaście dni w Pucharze Polski.

Kups!

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna kobiet

1/8 finału dla Katowic

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Trójkolorowe w chłodną i ponurą sobotę wygrały, po równie ponurym meczu, z Rekordem Bielsko-Biała 2:0 i awansowały do 1/8 Pucharu Polski.

Przed spotkaniem Karolina Koch odebrała pamiątkowe zdjęcie z rąk prezesa Sławomira Witka za pokonanie bariery 100 występów w roli trenerki naszej drużyny. Gratulujemy i jeszcze raz dziękujemy za wszystkie dotychczasowe sukcesy! Warto także wspomnieć, że kilka dni przed spotkaniem, swój kontrakt o trzy lata przedłużyła Nicola Brzęczek.

W 2. minucie Marcjanna Zawadzka musiała uznać wyższość Roksany Gulec, która wymanewrowała ją w pole i oddała strzał w kierunku dalszego słupka. Oliwia Macała niewiele mogłaby w tej sytuacji zrobić, gdyby po rykoszecie futbolówka nie zmieniła swojej trajektorii na górną część poprzeczki. Po trzecim rzucie rożnym dopiero udało się oddać rekordzistkom strzał, natomiast Agnieszka Glinka była bardzo daleka od trafienia choćby w okolice bramki. W 7. minucie niemal wyczyn Lukasa Klemenza z meczu z Piastem powtórzyła Patrycja Kozarzewska, na szczęście nie udało jej się aż tak dokładnie przymierzyć w kierunku swojej bramki. Pierwszą klarowną akcję dla GieKSy wykreowała Jagoda Cyraniak dalekim podaniem do Julii Włodarczyk, skrzydłowa po wymagającym sprincie zgrała do otoczonej przez rywalki Aleksandry Nieciąg i skończyło się na wymuszonej stracie. Kolejne minuty upłynęły obu drużynom w środku pola, mnóstwo było przepychanek i przerw w grze. W 26. minucie groźny strzał z pierwszej piłki oddała Patrycja Kozarzewska, a poprzedzone to było tradycyjnym pokazem zdolności dryblerskich Klaudii Maciążki na prawej flance i kąśliwą centrą Katarzyny Nowak. Kolejny kwadrans czekaliśmy na ciekawszą akcję, skonstruowaną bardzo nietypowo: Patricia Hmirova z poziomu murawy walczyła o piłkę, ostatecznie zagrywając ją na lewe skrzydło. Finalnie na prawej flance strzał oddała Dżesika Jaszek, choć znacząco przesadziła z siłą tego uderzenia. W 43. minucie doskonałe podanie Jagody Cyraniak za linię obrony zmarnowała Klaudia Maciążka złym przyjęciem, choć nie była to też łatwa piłka. Na zakończenie połowy obrończyni jeszcze sama spróbowała szczęścia z dystansu, jednak tego szczęścia jej nieco zabrakło.

Z przytupem drugą część gry rozpoczęła Julia Włodarczyk, jej centra była o milimetry od dotarcia do dobrze ustawionej Aleksandry Nieciąg. W 52. minucie wynik starcia otworzyła Nicola Brzęczek po dośrodkowaniu Klaudii Maciążki. Dobrą pracę na obrończyniach wykonała Dżesika Jaszek,  a wcześniej na obieg z Maciążką zagrała Patricia Hmirova. Kilka centymetrów od podwyższenia wyniku był duet wpisany już do protokołu meczowego, choć tym razem w odwróconych rolach: Włodarczyk wypuściła skrzydłem Brzęczek, ta zgrała na środek do Maciążki i piłka zatrzymała się na linii bramkowej po rykoszecie. Bliźniaczą akcję w 58. minucie, z pominięciem zgrania do środka, finalizowała sama Nicola Brzeczek, jednak zbyt długim prowadzeniem zmusiła się do sytuacyjnego i bardzo nieudanego strzału. W 63. minucie Dżesika Jaszek z Maciążką doskonale zagrały na jeden kontakt, ostatecznie jednak znów defensywa Rekordzistek zdołała zablokować zarówno dośrodkowanie Nieciąg, jak i strzał Włodarczyk. W 68. minucie doskonałe sytuacje miały Nicola Brzęczek oraz Aleksandra Nieciąg, jednak miały sporo pecha przy swoich próbach i nadal utrzymywał się wynik 1:0. W 74. minucie Klaudia Maciążka zeszła do środka boiska i choć jej podanie zostało zablokowane, to Dżesika Jaszek zdołała odzyskać posiadanie już w polu karnym i precyzyjnym strzałem przy słupku podwyższyła na 2:0. Wahadłowa powinna mieć na swoim koncie także asystę już chwilę później, jednak w zupełnie niezrozumiały sposób podała za plecy wszystkich swoich koleżanek spod linii końcowej. W 83. minucie jej podanie zakończyło się podobnym skutkiem, choć tym razem Hmirova zdołała zebrać wybitą piłkę i oddać strzał pełen fantazji. Dwie minuty później kolejną bramkę powinna mieć na swoim koncie Brzęczek, aż sama złapała się za głowę. Santa Vuskane udanie zastosowała skok pressingowy i wycofała do Włodarczyk, która przytomnie odnalazła wybiegającą w korytarz napastniczkę, a ta przelobowała golkiperkę, nie trafiając jednocześnie w szerokość bramki. W doliczonym czasie gry skrzydłowa zrozumiała gest Vuskane i posłała mocną piłkę za linię obrony, jednak te zamiary odgadnęła także Kinga Ptaszek i zatrzymała futbolówkę tuż przed głową Łotyszki.

GieKSa wygrała 2:0 i awansowała do 1/8 Pucharu Polski.

GKS Katowice – Rekord Bielsko-Biała 2:0 (0:0)
Bramki: Brzęczek (52), Jaszek (75).
GKS Katowice: Macała – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Dżesika Jaszek, Kozarzewska (82. Kalaberova), Hmirova, Włodarczyk – Maciążka, Nieciąg (77. Vuskane), Brzęczek (90. Langosz).
Rekord Bielsko-Biała: Ptaszek – Glinka, Dereń, Jendrzejczyk (82. Krysman), Niesłańczyk, Zgoda (67. Dębińska), Sowa, Janku, Gulec (67. Sikora), Katarzyna Jaszek (73. Conceicao), Bednarek (67. Długokęcka).
Kartki: Kozarzewska, Włodarczyk – Sowa.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga