Hokej Piłka nożna Prasówka Siatkówka
GieKSa wróciła do treningów czyli doniesienia mass mediów
Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ubiegłego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki i hokeja na lodzie GieKSy.
W sekcji piłkarskiej w ubiegłym tygodniu skończyły się urlopy – drużyny wróciły do treningów, męska część sekcji wyjechała już na zgrupowanie do Bielska-Białej, które zakończy dzisiaj sparingiem z Rekordem Bielsko-Biała.
Siatkarze, korzystając z okazji, że następny mecz ligowy rozegrają dopiero w niedzielę 19 stycznia, zagrali sparing z Alruon Virtu CMC Zawiercie.
Hokeiści kończą fazę zasadniczą ligowych rozgrywek: w ubiegłym tygodniu drużyna rozegrała (i wygrała) dwa spotkania, z Podhalem (na wyjeździe) 3:2 i w Satelicie z JKH GKS-em Jastrzębie 2:0.
PIŁKA NOŻNA
tylkokobiecyfutbol.pl – GieKSa wróciła do treningów
We wtorek 7 stycznia piłkarki ekstraligowego GKS-u Katowice wróciły do treningów i zaczęły budować formę na wiosnę.
Tutaj GieKSa wciąż walczy o ligowy medal oraz wciąż liczy na laury w Pucharze Polski, zwłaszcza że już na etapie ćwierćfinału odpadnie ktoś z pary Górnik Łęczna – Medyk Konin.
Piłkarki Witolda Zająca rozpoczęły od testów, później przeniosły się na boisku. Pierwszy sparing rozegrają z Tarnovią, tydzień później czeka je mecz z Resovią. Początek lutego to już sparingowe starcia z Górnikiem Łęczna i AZS PWSZ Wałbrzych. Po nich już starcia w Pucharze Polski z TME SMS-em Łódź. Ekstraliga wraca 29 lutego. W 12. kolejce GieKSa zagra w Sosnowcu z Czarnymi.
19 stycznia – sparing z Tarnovią Tarnów, godz. 11:00 (wyjazd)
26 stycznia – sparing z Resovią Rzeszów, godz. 13.00 (wyjazd)
1 lutego – sparing z Górnikiem Łęczna godz. 14.00 (dom)
8 lutego – sparing z AZS-em PWSZ Wałbrzych godz. 13.00 (dom)
16 lutego – 1/4 Pucharu Polski z SMS-em Łódź (dom)
20 lutego – rewanż 1/4 Pucharu Polski z TME GROT SMS Łódź (wyjazd)
sportdziennik.com – Autograf napastnika
Nowym zawodnikiem GieKSy został Piotr Kurbiel. Zgodnie z naszymi doniesieniami, niespełna 24-letni napastnik złożył w poniedziałek podpis pod 1,5-rocznym kontraktem z klubem z Bukowej. Trafił do Katowic na zasadzie transferu definitywnego z Błękitnych Stargard, w barwach których strzelił minionej jesieni 9 goli.
I jeszcze sześciu
Sześciu zawodników występujących na co dzień w niższych klasach rozgrywkowych rozpoczęło wczoraj testy w GieKSie. To 20-letni pomocnik Jarosław Czernysz z III-ligowej Polonii Bytom, 17-letni pomocnicy Mateusz Flak i Konrad Machalski z IV-ligowej Unii Dąbrowa Górnicza, 19-letni pomocnik Patryk Kieliś z IV-ligowego Orła Piaski Wielkie, 22-letni napastnik Szymon Królak z IV-ligowego Drzewiarza Jasienica oraz 21-letni pomocnik Filip Maziarz z IV-ligowego Gwarka Ornontowice.
Grupa ta została wyselekcjonowana – jak tłumaczy trener Rafał Górak – poprzez obserwację meczów w niższych ligach czy opinii znajomych ludzi. Część katowiczanie widzieli już w akcji na żywo.
[…] Testowani zawodnicy trenują z katowicką młodzieżą, II-ligowy zespół od poniedziałku przygotowuje się do rundy wiosennej we własnym gronie, uzupełnionym o zakontraktowanego napastnika Piotra Kurbiela oraz trzech kolejnych sprawdzanych graczy: bramkarza Łukasza Konefała ze Stali Stalowa Wola, obrońcę Oktawiana Obuchowskiego ze Skry Częstochowa i pomocnika Kamila Bętkowskiego z Gwarka Tarnowskie Góry.
Już pod Klimczokiem
Trzech testowanych zawodników pojechało wczoraj w południe z GieKSą na kilkudniowe zgrupowanie do Bielska-Białej
To pomocnik Kamil Bętkowski z Gwarka Tarnowskie Góry, bramkarz Łukasz Konefał ze Stali Stalowa Wola oraz obrońca Oktawian Obuchowski ze Skry Częstochowa. – Tak ustaliliśmy już na samym wstępnie, że czeka ich 8-dniowy okres weryfikacji. Nieprzypadkowo zaczęli przygotowania z pierwszym zespołem. W poniedziałek o 11.00 gramy z Rekordem Bielsko-Biała i to będzie moment, który pozwoli nam podjąć decyzję – mówi Robert Góralczyk, dyrektor sportowy II-ligowca z Katowic.
Z zespołem pod Klimczok nie ruszył z kolei żaden z sześciu sprawdzanych w ostatnich dniach młodych zawodników z niższych lig, którzy już w grudniu przeszli w GKS-ie badania wydolnościowe, a w tym tygodniu trenowali z zespołem juniorów.
– Nie można powiedzieć, że ktoś się nie sprawdził. Uznaliśmy jednak, że lepiej, jeśli będą nadal funkcjonowali w swoich strukturach. To nieprzypadkowi młodzi ludzie. Aby jednak komuś móc coś zaproponować, trzeba dać perspektywę szansy zaistnienia w pierwszej drużynie. W tej chwili byłoby im trudno o minuty, a trudno o rozwój, jeśli tylko trenujesz, bo nic nie zastąpi rywalizacji na boisku. Będziemy ich monitorować i może nadejdzie moment, kiedy rola któregoś z nich będzie mogła być większa niż co najwyżej epizodyczna – tłumaczy dyrektor Góralczyk.
Trener Rafał Górak zabrał do Bielska młodego wychowanka klubowej akademii, Dacjana Strzeleckiego. Nie pojechali z drużyną Thomas Skiba, który może zostać wypożyczony do IV-ligowego Gwarka Ornontowice, a także rekonwalescent Dominik Bronisławski i narzekający na uraz Radek Dejmek. W przypadku Czecha mowa o kłopotach zdrowotnych, których nabawił się jeszcze w poprzedniej rundzie.
Stadion, projektant, matematyka
Już nie ponad 560, a niespełna 400 mln zł brutto wynieść ma budowa stadionu i kompleksu sportowego w Katowicach według kosztorysu inwestorskiego. RS Architekci, projektanci odpowiedzialni za tę inwestycję, jeszcze w ubiegłym roku złożyli w Urzędzie Miasta poprawiony kosztorys. Zobowiązało ich do tego miasto, zarzucając, że projekt (za których UM ma zapłacić ponad 7 mln zł) jest niezgodny z umową.
[…] „W odpowiedzi na nasze wezwanie dotyczące rażącego przekroczenia kosztów planowanej inwestycji otrzymaliśmy pismo od projektanta stadionu – spółki RS Architekci” – informuje nas miasto za pośrednictwem rzecznik prasowej Ewy Lipki. „Dokument jest przez nas drobiazgowo analizowany pod kątem merytorycznym, prawnym i finansowym. Ta szczegółowość i wnikliwość jest potrzebna tym bardziej, że w swoim piśmie projektant kilkukrotnie posługuje się różnymi kwotami dotyczącymi planowanego kosztu inwestycji – a dwie z nich pozwalają kolejny raz stwierdzić, że matematyka nie jest dziedziną, w której projektant czuje się pewnie. Dlatego dokument weryfikujemy skrupulatnie. Na tym etapie możemy potwierdzić, że projektant zmienił kwotę, jaką przekazał nam w pierwotnym kosztorysie pod koniec listopada – z 561,2 mln zł na 396,6 mln zł, powołując się na „oczywistą omyłkę rachunkową”. O dalszych krokach w tej sprawie będziemy na bieżąco informować media i mieszkańców Katowic” – zapewnia nas katowicki magistrat.
Termin, w jakim miasto ma odnieść się do nowego kosztorysu względem firmy RS Architekci, to 21 dni. Ta budząca wśród wielu kibiców niesmak sprawa nabierze zatem tempa jeszcze w styczniu. Nadmieńmy, że w tym roku ma rozpocząć się budowa nie tylko „reprezentacyjnego” stadionu miejskiego, ale też obiektu przy ul. Asnyka w dzielnicy Piotrowice, dedykowanego Klubowi Sportowemu Rozwój.
Jesienią 2019 miasto przyznawało, że przetarg na generalnego wykonawcę tej inwestycji (ma być współfinansowana z tego samego kredytu, co stadion miejski) zostanie rozpisany w I kwartale 2020. „Trwają przygotowania do procedury przetargowej. Kiedy termin będzie znany – poinformujemy o tym fakcie mieszkańców i media” – przekazuje Urząd Miasta. Koszt tej inwestycji szacowany jest na 42 mln złotych.
SIATKÓWKA
siatka.org – GKS Katowice z Alruon Virtu CMC Zawiercie na remis
[…] W sparingu zmierzyły się ze sobą siatkarze GKS-u Katowice oraz Aluron Virtu CMC Zawiercie.
Chociaż to Aluron Virtu CMC Zawiercie miał prowadzenie na początku spotkania (8:7), to szybko inictywa przeszła na stronę gospodarzy meczu (16:12). Podopieczni Dariusza Daszkiewicza nie mieli problemów z utrzymaniem swojej zaliczki, pewnie wygrywając premierową odsłonę 25:19. Katowiczanie wyraźnie dominowali w tej partii w ofensywie, kończąc 60% swojej skuteczności. Do tego trzy razy zapunktowali blokiem i dodali do swojego dorobku dwa asy serwisowe.
Drugi set lepiej rozpoczęli siatkarze z Katowic, ale żadna z drużyn nie była w stanie odskoczyć, gra cały czas była wyrównana i obie ekipy grały na styku (15:16). Rozstrzygnięcie w tej części meczu przyniosła dopiero gra na przewagi, w której minimalnie lepsi byli siatkarze ze stolicy Śląska, ponownie byli oni bardziej skuteczni w ataku.
Znów dwa punty więcej na swoim koncie na początku meczu mieli gracze z Katowic, ale zawiercianie cały czas trzymali się blisko rywali (15:16). Dopiero w kluczowym momencie piąty bieg wrzucił czwarty zespół poprzedniego sezonu PlusLigi i triumfował 25:22. Niewiele zmieniło się w secie numer cztery, w którym cały czas żadna z drużyn nie była w stanie odskoczyć dość wyraźnie. Raz lepsi byli gracze GKS-u Katowice (16:15), raz Aluron Virtu CMC Zawiercie (21:20). Ostatecznie to właśnie goście z Zawiercia byli w stanie przechylić na swoją stronę wygraną w tej partii i całe spotkanie zakończyło się remisem 2:2.
Obie drużyny skończyły 49% swoich akcji w ofensywie, choć GKS Katowice przyjmował o wiele lepiej. Podopieczni Dariusza Daszkiewicza co prawda posłali na stronę rywali 6 asów serwisowych, ale popsuli aż 24 zagrywki. Liderem GKS-u był Wiktor Musiał, który zapisał na swoim koncie 21 oczek, kończąc mecz z ratio +14.
GKS Katowice – Aluron Virtu CMC Zawiercie 2:2 (25:19, 27:25, 22:25, 23:25)
HOKEJ NA LODZIE
sportowepodhale.pl – Zabrakło cierpliwości
[…] Po rzuceniu krążka przez arbitra już nie było tak miło. Goście zaatakowali jakby był to mecz o życie i szybko objęli prowadzenie. W zamieszaniu podbramkowym Rajamaki wepchnął krążek do bramki. W 6 minucie było już 2:0 dla katowiczan, którzy wykorzystali grę w przewadze. Kolusz spod niebieskiej wrzucił krążek na bramkę, a Krężołek zmienił jego lot. Gospodarzom szybko nadarzyła się okazja do złapania kontaktu, lecz podczas gry w przewadze, nie tylko, brakowało im cierpliwość. Zbyt szybko chcieli pokonać Rahma, a – jak mówi przysłowie – co nagle to po diable. Ich ataki były jednostajne, bez przyspieszenia i nawet gdy rywal popełniał błędy w obronie, potrafił je skorygować.
[…] W drugiej tercji „pan” chaos rządził na tafli. Hokeiści mieli ogromne problemy ze zmuszeniem krążka do posłuszeństwa, podania nie znajdowały adresatów, składne akcje można było policzyć na pacach jednej ręki. Często też nerwy puszczały graczom i dochodziło do przepychanek. Na pocieszenie trzy razy krążek lądował w bramce, dwukrotnie po błędach bramkarzy.
[…] Podhale indywidualnymi akcjami, skazanymi na niepowodzenie, próbowało rozmontować defensywę przeciwnika. Katowiczanie z łatwością rozbijali te ataki. Już na początku trzeciej odsłony górale ,mieli idealną okazję do wyrównania (Sulka). Z kolei przyjezdni grając w osłabieniu mieli ogromną szasnę postawić kropkę nad „i”, lecz Kolusz przestrzelił w wymarzonej sytuacji. 2:57 sekund przed końcem Podhale wycofało bramkarza, ale ten manewr, mimo i przez niemal cały czas gra toczyła się w tercji rywala, nie przyniósł im efektu.
KH Podhale Nowy Targ – GKS Katowice 2:3 (0:2, 2:1, 0:0)
jasnet.pl – Ciasno jak w… czołówce PHL
[…] W niedzielny wieczór podopieczni trenera Roberta Kalabera przegrali na wyjeździe z GKS Katowice 0:2 (0:0, 0:0, 0:2), a oba gole dla rywali zdobył Grzegorz Pasiut, który zresztą kilka lat temu występował w Jastrzębiu.
[…] Mecz w Katowicach był niezwykle wyrównany i równie dobrze mógł skończyć się wygraną jastrzębian. Obie ekipy stoczyły walkę „cios za cios”, jednak za sprawą świetnej formy bramkarzy (Robin Rahm i Ondrej Raszka wybronili ponad sześćdziesiąt uderzeń!) rezultat nie zmieniał się aż do 51. minuty. Faktem jest niestety, że na początku nasi hokeiści zmarnowali kapitalną okazję do objęcia prowadzenia (podwójna przewaga przez ponad minutę), natomiast w trzeciej popełnili jeden błąd, który okazał się decydujący.
Podobnie jak to już miało miejsce, rywal strzelił naszej drużynie gola tuż po tym, jak podopieczni Roberta Kalabera tłamsili go przez dwie minuty w przewadze. Dokładnie tak było w niedzielny wieczór – w 49. minucie Nestori Lahde za zahaczanie udał się na ławkę kar, a gdy wrócił na lód, to zaledwie osiem sekund później katowiczanie zdobyli decydującą bramkę. Co więcej, to właśnie Lahde wraz z Grzegorzem Pasiutem wyprowadził ten cios. Na finiszu JKH GKS poszedł na całość, więc bramka na 2:0 (gdy Raszka zjechał już z lodu) była tylko tego efektem.
GKS Katowice – JKH GKS Jastrzębie 2:0 (0:0, 0:0, 2:0)
Hokej
Kompromitacja w Tychach
W 20. kolejce THL nasza drużyna wyruszyła do Tychów żeby zmierzyć się z miejscowym GKS-em.
Pierwszą tercję rozpoczęliśmy od szarpanej gry w tercji neutralnej. Dopiero w 4. minucie strzał na bramkę Fucika zdołał oddać Wronka, ale jego uderzenie nie sprawiło problemów bramkarzowi gospodarzy. W 7. minucie miejscowi wyszli na prowadzenie. W drugiej połowie pierwszej odsłony nasza drużyna stanęła przed szansą wyrównania wyniku za sprawą liczebnej przewagi. Pomimo oddania kilku groźnych strzałów, to żaden z naszych zawodników nie zdołał pokonać Fucika. W 19. minucie fantastyczną interwencją popisał się Eliasson ratując nas przed utratą drugiej bramki. Chwilę przed syreną kończącą pierwszą tercję Eliasson ponownie zachował czujność i pewnie obronił kolejne strzały gospodarzy.
Drugą tercję rozpoczęliśmy od zdecydowanego ataku na bramkę Fucika, blisko zdobycia bramki był Wronka i Varttinen. W 24. minucie gospodarze zdobyli drugą bramkę, wykorzystując liczebną przewagę. Kilkanaście sekund później gospodarze ponownie podwyższyli. W 25. minucie nastąpiła zmiana bramkarza w naszej drużynie. W 28. minucie czwartą bramkę dla drużyny gospodarzy zdobył Drabik, wykorzystując bierną postawę naszych obrońców. W 33. minucie w sytuacji sam na sam z Fucikiem znalazł się Dupuy, ale jego strzał był za lekki, by pokonać bramkarza gospodarzy. Na sam koniec drugiej odsłony gospodarze po raz piąty wbili krążek do naszej bramki.
Trzecią odsłonę rozpoczęliśmy od kilku strzałów na bramkę Fucika. Jednak to gospodarze ponownie znaleźli drogę do naszej bramki, zdobywając szóstą bramkę w tym meczu. Minutę później po raz siódmy do bramki trafił Viinikainen. Na sam koniec meczu bramkę honorową dla naszej drużyny zdobył Jonasz Hofman.
GKS Tychy – GKS Katowice 7:1 (1:0, 4:0, 2:1)
1:0 Filip Komorski (Valtteri Kakkonen, Rafał Drabik) 06:16
2:0 Alan Łyszczarczyk (Rasmus Hejlanko, Valtteri Kakkonen) 23:23, 5/4
3:0 Mark Viitianen (Dominik Paś) 24:18
4:0 Rafał Drabik (Szymon Kucharski, Mateusz Bryk) 27:48
5:0 Mateusz Gościński (Hannu Kuru, Olli Kaskinen) 38:56
6:0 Hannu Kuru (Juuso Walli, Bartłomiej Pociecha) 45:23
7:0 Olli-Petteri Viinikainen (Alan Łyszczarczyk, Rasmus Hejlanko) 47:54
7:1 Jonasz Hofman
GKS Tychy: Fucik, Lewartowski – Viinikainen, Bryk, Łyszczarczyk, Komorski, Knuutinen – Kaskinen, Kakkonen, Jeziorski, Kuru, Heljanko- Walli, Pociecha, Karkkanen, Paś, Viitanen – Bizacki, Ubowski, Drabik, Kucharski, Gościński.
GKS Katowice: Eliasson, Kieler – Maciaś, Hoffman, Wronka, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Verveda, Anderson, Monto, Dupuy – Runesson, Lundegard, Michalski, McNulty, Hofman Jo. – Chodor, Dawid, Hofman Ja.
Felietony Piłka nożna
Komu nie zależało, by zagrać?
Gdy wyjrzałem dziś za okno z pokoju hotelowego, zobaczyłem szron na pobliskich dachach. I tyle. Śniegu nie było ani grama, jedyne, co mogło nas przyprawiać o lekkie dreszcze to przymrozek i konieczność spędzenia tego meczu w tak niskiej temperaturze. Wiadomo jednak, że podczas dobrego widowiska można się porządnie rozgrzać i emocje sportowe niwelują jakiekolwiek atmosferyczne niedogodności. Głowiłem się, jak to jest, że w różnych rejonach Polski mamy atak zimy, a przecież okolice bieguna zimna, które teoretycznie najbardziej są narażone na popularny biały puch, tym razem są wolne od tego.
Gdy jechałem autobusem na mecz i zaczęło lekko prószyć – a było to o godz. 10.30 ani przez myśl nie przeszło mi, jak to się wszystko skończy. Po prostu – śnieg zaczął sobie padać, nie był to jakiś armagedon, a i same opady śniegu, choć były wyraźne, nie przypominały tych, które znamy z przeszłości.
Po wejściu na stadion zobaczyłem taką właśnie oprószoną murawę – niezasypaną. Białawo-zieloną lub zielonkawo-białą. Typowy widok, gdy mamy pierwsze opady śniegu w roku lub też szron po mroźnej nocy. Białe gunwo (że tak zejdziemy z romantycznej wersji o puchu) ciągle jednak z białostockiego nieba spadało. I w pewnym momencie rzeczywiście murawa stała się dość biała. Nie przeszkodziło to jednak obu drużynom oraz sędziom rozgrzewać się. Kibice wypełniali stadion, zwłaszcza ci z Jagiellonii jeszcze przed meczem głośno dopingując swój zespół. Sympatycy GieKSy powoli zaczęli wchodzić na sektor gości i też dali znać o sobie. Przyznam, że nie myślałem w ogóle o tym, że mecz może się nie odbyć. Nie miałem takiego konceptu w głowie.
Za łopaty wzięło się… kilka osób. Zaczęli odśnieżać pola karne. Wyglądało to tak, że na jednym skrzydle stało trzech chłopa i sami nie wiedzieli, jak się za to zabrać. „Gdzie kucharek sześć…” – powiedziałem Miśkowi. A na drugim skrzydle szesnastki jeden jegomość odśnieżył na kilka metrów szerokość pola karnego, pokazując, że „da się”. A tamci deliberowali. Do tej pory odśnieżone były tylko linie i wspomniany kawałek. Na drugim polu karnym natomiast jakiś artysta „odśnieżał” w taki sposób, że zagarniał, wręcz zdrapywał śnieg, zamiast go nabierać na łopatę. Nie trzeba być śnieżnym omnibusem, żeby wiedzieć, że średnio efektywna jest to metoda. Po niedługim czasie wszyscy położyli na to lachę i sobie poszli czy tam przestali działać.
Dopiero kilka minut przed meczem zorientowałem się, że sędzia się dziwnie zachowuje, wychodzi i sprawdza. Załączyłem Canal+, by nasłuchiwać wieści i tam było jasne, że arbiter Wojciech Myć sugerował, iż szanse na rozegranie tego spotkania są dość marne. Potem wyszedł na boisko jeszcze raz, ze swoimi asystentami i patrzyli, jak zachowuje się piłka. W moim odczuciu ta rzucana i turlana przez nich futbolówka reagowała normalnie, z odpowiednim odbiciem czy brakiem większego oporu przy toczeniu się po ziemi. Do końca miałem nadzieję, że mecz się odbędzie.
Sędzia jednak zadecydował inaczej. W wywiadzie dla Canal+ powiedział, że ze względu na zdrowie zawodników, a także ograniczoną widoczność – podejmuje decyzję o odwołaniu meczu. Podał też argument, że do pomarańczowej piłki przykleja się śnieg i tak jej nie widać. A linie, które zostały odśnieżone i tak za chwilę zostałyby zasypane.
Mecz się nie odbył.
Odniosę się więc najpierw do słów sędziego, bo już one są dla mnie kuriozalne. Odśnieżone linie po 40 minutach (także już po odwołaniu meczu) nadal były widoczne. I nie zanosiło się specjalnie na to, że mają zostać momentalnie zasypane. Nawet jeśli – to chwila przerwy w meczu lub po prostu w przerwie między dwiema połowami – pospolite ruszenie do łopat i gotowe. A argument o piłce to już kuriozum do kwadratu. Na Boga – przecież śnieg to nie jest jakiś klej czy oleista substancja. I nawet jeśli w statycznej sytuacji klei się do piłki, to jest ona cały czas KOPANA. Dla informacji pana Mycia – to powoduje drgania w futbolówce, a to (plus odbijanie się od ziemi) z piłki przyklejony kawałek śniegu strząsa. Więc naprawdę nie mówmy takich głodnych kawałków na głos, bo tylko wzmacniamy opinię o sędziach taką, a nie inną.
Trener Siemieniec już po decyzji mówił dla Canal Plus, że z punktu widzenia logistyki w rundzie jesiennej, nie na rękę jest im nie grać, w domyśle, że ten mecz trzeba będzie jeszcze gdzieś wcisnąć. Tylko przecież WIADOMO, że tego spotkania nie da się rozegrać jesienią, bo przecież po ostatnim meczu ligowym Jaga gra dwa razy w Lidze Europy plus jeszcze w środku grudnia zaległy mecz z Motorem. Więc z GKS musieliby zagrać tuż przed świętami, a przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie przedłuży rundy GieKSie o dwa tygodnie z powodu zaległego meczu. Niech więc trener Adrian nie robi ludziom wody z mózgu. Poza tym trener powiedział, że ze względu na stan boiska, była to jedyna i słuszna decyzja i trudno nie było odnieść wrażenia, że z powodu napiętego terminarza właśnie TERAZ, dłuższy oddech dla Jagiellonii to najlepsze, co może ich spotkać…
A Rafał Górak? Bardzo dyplomatycznie mówił, że rozumie decyzję sędziów, ale chyba trzy razy podczas wywiadu dał do zrozumienia, jakie miał zdanie… Panowie za zamkniętymi drzwiami rozmawiali, każdy dał swoje argumenty. Trener zwrócił uwagę, że ze względu na szczelnie wypełniony sektor gości mogło to wyglądać inaczej. Że białe linie widać i przy dobrej woli organizatora, boisko można byłoby doprowadzić do stanu używalności. Że taki wyjazd bez meczu to dodatkowe koszty dla klubu. Jakbym więc miał typować, to pewnie wyglądało to tak „ej Rafał, wiesz, jak jest, jaką mamy sytuację, wiem, że nie jest to wam na rękę, ale zgódź się na przełożenie meczu, odwdzięczymy się dobrym winkiem”… Być może więc ze względu na solidarność kolegów po fachu i gentelmen’s agreement, szkoleniowiec, mimo że wolałby zagrać – nie oponował.
No i właśnie. To jest pytanie – czy komuś zależało, żeby wykorzystać opady i meczu nie rozegrać? Powiem wprost – reakcja organizatora meczu na tę „zimę” jest mocno zastanawiająca i nie wiem, czy Jagiellonia nie powinna z tego tytułu ponieść konsekwencji. Powtórzę – klub nie zrobił absolutnie nic, żeby ten mecz rozegrać. Począwszy od prognoz – przecież atak zimy w Polsce był już wczoraj, więc nie można było nie zakładać, że podobna sytuacja powtórzy się w Białymstoku. A jeśli tak, to przygotowuje się zastępy ludzi – choćby na wszelki wypadek – do tego, żeby boisko odśnieżyć. Pamiętacie, co było w zeszłym sezonie w meczu Radomiaka z Zagłębiem? Momentalnie, w ciągu kilku minut płyta po nawałnicy zrobiła się biała. Tam też było ryzyko przerwania i odwołania meczu. Ale ludzie robili, co w swojej mocy, odśnieżali, jak tylko się da i spotkanie zostało dokończone. Wczoraj w Rzeszowie kompletnie zasypany stadion został odśnieżony i mecz również się odbył. A w Białymstoku? Nie było chętnych czy nie miało ich być? Mogli nawet tych żołnierzy wziąć, co to zawsze są na trybunach. Cokolwiek. A tutaj kilku ludzi z łopatą zaczęło nieskładnie machać, ale chyba ktoś im powiedział, że to bez sensu – no i przestali.
Nie będę wnikał, czy na takim boisku można grać czy nie. Jak bardzo wpływa to na zdrowie zawodników. Wiem, że w przeszłości takie mecze się odbywały i nikt nie płakał i nie zasłaniał się ani zdrowiem, ani terminarzem. GieKSa taki mecz rozgrywała z Arką Gdynia – pamiętny z niewykorzystanym karnym Adamczyka – i jakoś się dało. Nie jest to może najbardziej estetyczne widowisko, ale mecz jest rozegrany i jest z głowy.
Natomiast tu nie chodzi o to, czy na zaśnieżonym boisku można grać. Chodzi o to, że nikt nie zajął się odśnieżaniem. Dlatego cała ta sytuacja ostatecznie wydaje mi się po prostu skandaliczna. Dosłownie godzinkę śnieg poprószył – bez jakiejś większej nawałnicy – i odwołujemy mecz.
I tak – piłkarze pojechali sobie na drugi koniec polski, by pobiegać na murawie stadionu Jagiellonii. Klub zapłacił za hotel, wyżywienie, przejazd. Teraz będzie to musiał zrobić drugi raz – najpewniej na wiosnę. Kibice zrywali się o drugiej w nocy, niektórzy pewnie nawet nie poszli spać, by stawić się na zbiórkę w ciemnych Katowicach. Jechali w tak wielkiej liczbie przez cały kraj – też przecież zapłacili za bilety i przejazd. I dostali w bambuko, bo paru osobom nie chciało się wyjść i doprowadzić boisko do jako takiego stanu.
Uważam, że PZPN czy Ekstraklasa, czy kto tam zarządza tym całym grajdołkiem, nie powinien przyzwalać na taką fuszerkę. To jest kupa kasy i czas wielu ludzi, którzy zdecydowali się do Białegostoku przyjechać. To po prostu jest nie fair.
Nieraz bywały jakieś sytuacje czy to z pogodą, czy wybrykami kibiców i kapitanowie lub trenerzy obu drużyn zgodnie mówili – gramy/nie gramy. Była ta wyraźna jednogłośność. A czasem spór. Grano nawet po zapaści Christiana Eriksena – choć tam akurat uważam, że ta decyzja była fatalna (choć z drugiej strony to Euro, więc logistyka dużo trudniejsza). Tutaj zabrakło determinacji, żeby mecz rozegrać. Rozumiem trenera Góraka, że podszedł dyplomatycznie do sprawy. Ja tego protokołu dyplomatycznego trzymać nie muszę i wysuwam hipotezę, że komuś na rękę był ten niezbyt wielki opad śniegu.
Dotychczas wielokrotnie pisałem i mówiłem, że cenię Jagiellonię i Adriana Siemieńca za to, jak łączą ligę i puchary. Byłem pod wrażeniem, że rok temu Jaga nie przełożyła spotkania z GKS na jesień, gdy sama była pomiędzy meczami z Ajaxem – trener gospodarzy dzisiejszego niedoszłego pojedynku mówił, że poważna drużyna musi umieć grać co trzy dni. Tym razem jednak w obliczu meczu z KuPS i końcówki ligi, takie zdanie przestało już zobowiązywać.
Nam nie pozostaje nic innego, jak przygotować się do sobotniego spotkania z Pogonią. Oby piłkarze GKS również wykorzystali fakt, że nie będą mieli Jagi w nogach i jak najlepiej mentalnie i fizycznie przygotowali się do spotkania z Portowcami. A z Jagiellonią i tak się już niedługo zmierzymy, bo za jedenaście dni w Pucharze Polski.
Kups!
Piłka nożna
Mecz z Jagiellonią odwołany!
W związku z atakiem zimy w Białymstoku i niezdatnymi według sędziego warunkami do gry mecz Jagiellonia Białystok – GKS Katowice został odwołany.




Najnowsze komentarze