Hokej Piłka nożna Prasówka Siatkówka
GieKSa bije pierwszoligowca w ostatnim sparingu, czyli multisekcyjny przegląd doniesień mediów
Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ubiegłego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej, hokeja na lodzie i siatkówki GieKSy.
Piłkarze, jako pierwsi w GieKSie, rozpoczęli sezon meczem ze Zniczem – prasówkę po tym meczu znajdziecie tutaj. Piłkarki rozegrały ostatni mecz sparingowy, wygrywając z Resovią Rzeszów 7:0, przed startem sezonu w najbliższą sobotę. Hokeiści z kolei mają w perspektywie, od szóstego sierpnia turniej w Ostrawie – trwają ostatnie transfery. Siatkarze ogłosili plan przygotowań do sezonu.
PIŁKA NOŻNA
tylkokobiecyfutbol.pl – GieKSa bije pierwszoligowca w ostatnim sparingu
W ostatnim sparingu przed rozpoczęciem nowego sezonu Ekstraligi zawodniczki GieKSy Katowice pokonały pierwszoligową Rzeszów aż 7:0. Już do przerwy gospodynie prowadziły 5:0. Aż trzy bramki ustrzeliła Klaudia Miłek.
Już w sobotę 3 sierpnia piłkarki z Katowic rozpoczną swój drugi sezon na boiskach Ekstraligi domowym meczem z Czarnymi Sosnowiec. Spotkanie odbędzie się na Bukowej o godzinie 12:00, będzie również transmitowane na kanale YouTube ‚Łączy Nas Piłka’.
7.07.2019, KATOWICE
GKS GieKSa Katowice vs Resovia Rzeszów 7:0
Hajduk (3), Miłek (5), Miłek (6), Buszewska (33), Brzęczek (40), Kozak (58), Miłek (90)
GKS: Ludwiczak (63. Seweryn) – Konkol, Hajduk, Olszewska (63. Węcławek), Buszewska – Kozak, Wróblewska, Parczewska (46. Sykorova), Stanović – Miłek, Brzęczek.
kobiecapilka.pl – Zupełnie inny Puchar Polski
Więcej meczów. Duże bonifikaty finansowe od PZPN. Obowiązkowy udział klubów II ligi. Dogrywki zamiast karnych. Zrewolucjonizowane zostały rozgrywki o Puchar Polski kobiet w piłce nożnej. Od nadchodzącego sezonu 2019/2020 pucharowe rozgrywki czekają olbrzymie zmiany.
Najważniejsze punkty regulaminu Pucharu Polski:
W rozgrywkach o Puchar Polski kobiet obowiązkowo biorą udział drużyny Ekstraligi, I i II ligi w piłce nożnej kobiet. Pozostałe drużyny, występujące w rozgrywkach prowadzonych przez Wojewódzkie Związki Piłki Nożnej, biorą udział na zasadzie dobrowolności i winny zgłosić swój udział w ZPN prowadzącym rozgrywki na danym terenie.
Całość rozgrywek podzielona jest na sześć etapów:
I etap – na szczeblu Wojewódzkich Związków Piłki Nożnej, w którym uczestniczą drużyny III ligi i niższych klas rozgrywkowych.
II etap – uczestniczy w nich 16 drużyn – zdobywców Pucharu Polski na szczeblu związków piłki nożnej w sezonie 2019/2020 oraz 48 drużyn II ligi.
III etap – 32 drużyny wyłonione w etapie II.
IV etap – uczestniczy w nim 16 drużyn wyłonionych w III etapie i 24 drużyny I ligi.
V etap – uczestniczy w nim 20 drużyn wyłonionych w IV etapie i 12 zespołów Ekstraligi.
VI etap (centralny) – zwycięzcy V etapu (1/8, 1/4, 1/2 i finał).
[…] W 1/4 i w 1/2 finału rywalizacja odbywa się system mecz i rewanż, w pozostałych etapach Pucharu Polski kobiet drużyny rozgrywają 1 mecz.
Na etapach lub w rundach, w których rozgrywa się jeden mecz oraz w meczu finałowym, w przypadku wyniku remisowego po zakończeniu meczu w regulaminowym czasie zarządzona będzie dogrywka 2 x 15 minut. Jeśli w czasie dogrywki oba zespoły zdobędą tę samą liczbę goli zarządza się rzuty karne według obowiązujących przepisów.
Drużyny biorące udział w etapach I-V etapie rozgrywek Pucharu Polski uprawnione są do wymiany 5 zawodniczek, natomiast w VI etapie rozgrywek o Puchar Polski uprawnione są do wymiany 3 zawodniczek przez cały czas trwania gry.
Drużyna, która nie stawi się do zawodów Pucharu Polski kobiet w etapach II-V, zostanie ukarana karą finansową w wysokości 3.000 PLN.
Drużyna, która nie stawi się do zawodów Pucharu Polski kobiet w etapie VI, zostanie ukarana karą finansową w wysokości 6.000 PLN.
PZPN przyzna nagrody finansowe za udział w rozgrywkach o Puchar Polski kobiet:
– zdobywca PP na szczeblu WZPN – 5000 PLN netto
– drużyny wyeliminowane na III etapie – 3000 PLN netto
– drużyny wyeliminowane na IV etapie – 6000 PLN netto
– drużyny wyeliminowane na V etapie – 8000 PLN netto
– drużyny wyeliminowane w 1/8 finału – 10 000 PLN netto
– drużyny wyeliminowane w 1/4 finału – 20 000 PLN netto
– drużyny wyeliminowane w 1/2 finału – 40 000 PLN netto
– finalista PP – 100 000 PLN netto
– zdobywca PP – 400 000 PLN netto
2×45.info – Raport 2×45.info: Widzew, GKS Katowice, Górnik Łęczna, rezerwy Lecha Poznań… W weekend rusza nowy sezon II ligi!
[…] Spadek GKS-u Katowice do II ligi był dla wszystkich ogromnym szokiem. Zwłaszcza dla włodarzy klubu, którzy przed sezonem zapowiadali walkę o ekstraklasę. Czasu na rozpamiętywanie nie było jednak zbyt dużo – zarząd misję wywalczenia awansu powierzył Rafałowi Górakowi, który w poprzedniej kampanii zrobił bardzo dobry wynik z beniaminkiem, Elaną Toruń.
Nieudany sezon spowodował, że w zespole doszło do kilku zmian. Pożegnano się przede wszystkim z doświadczonymi zawodnikami, którzy bardzo mocno zawiedli. Mowa tu m.in. o Bartoszu Śpiączce, Grzegorzu Piesio czy Jakubie Wawrzyniaku, którzy do tej pory nie znaleźli nowego pracodawcy. Podobnie wygląda sytuacja Calluma Rzoncy, Adriana Frańczaka, Mateusza Kamińskiego i Krzysztofa Barana. Do hiszpańskiego Coruxo FC przeszedł David Anon. Na I-ligowym szczeblu pozostali natomiast Wojciech Lisowski (Stal Mielec), Mariusz Pawełek (GKS Jastrzębie) i Rafał Remisz (Stomil Olsztyn). Po wypożyczeniach do swoich macierzystów klubów wrócili Adrian Łyszczarz (Śląsk Wrocław) i Tymoteusz Puchacz (Lech Poznań). Rywala w walce o awans, czyli Widzewa Łódź wzmocnił Bartłomiej Poczobut. W III-ligowym KKS-ie Kalisz będzie natomiast występował Mateusz Mączyński.
Nowy trener nie chciał powtarzać błędów swoich poprzedników i do zespołu sprowadził przede wszystkim młodych, wyróżniających się zawodników z II czy III ligi. W ten sposób z katowickim klubem związali się: Mateusz Broda (Piast II Gliwice), Michał Gałecki (Motor Lublin), Grzegorz Janiszewski (Stal Stalowa Wola), Szymon Kiebzak (Garbarnia Kraków), Mateusz Kompanicki (Chełmianka Chełm), Kacper Michalski (Górnik Zabrze), Bartosz Mrozek i Maciej Stefanowicz (Elana Toruń), Konrad Piskorz (FASE Szczecin), Grzegorz Rogala (Błękitni Stargard), Dawid Rogalski (Gryf Wejherowo), Marcin Urynowicz (Odra Opole), Zbigniew Wojciechowski (LKS Goczałkowice Zdrój), Łukasz Wroński (Stal Mielec), Miłosz Poloczek (Stadion Śląski Chorzów) oraz Thomas Skiba i Tomasz Spałek z zespołu rezerw. Interesująco wygląda transfer Dawida Rogalskiego, który w barwach Gryfu w poprzednim sezonie aż 11 razy wpisał się na listę strzelców. Dużym wzmocnieniem może być również Marcin Urynowicz.
Zespół z Katowic w okresie letnim postawił przede wszystkim na zgranie, dlatego też wyniki w sparingach były bardzo różne. Podopieczni Rafała Góraka pokonali MFK Frydek-Mistek 6:0 i ROW 1964 Rybnik 2:1. GKS zanotował też trzy remisy (z GKS-em Tychy 0:0, Podbeskidziem Bielsko-Biała 2:2 i Rekordem Bielsko-Biała 2:2) oraz przegrał trzy spotkania (z Górnikiem Zabrze 0:2, Skrą Częstochowa 0:1 i Górnikiem II Zabrze 0:3).
TYP 2×45.info: GKS Katowice w tym sezonie musi awansować i presja piłkarzom Rafała Góraka będzie towarzyszyła przez całe rozgrywki. Spadkowicz ma dobrą kadrę i wydaje się, że powinien spokojnie zająć miejsce w pierwszej dwójce lub w najgorszym wypadku o promocję powalczyć w barażach.
SIATKÓWKA
siatka.org – Przygotowania GKS-u Katowice do sezonu
GKS Katowice, jako jeden z pierwszych w PlusLidze, rozpocznie przygotowania do nowego sezonu. Pierwszy trening w hali zaplanowano na 13 sierpnia. Swój pierwszy mecz w sezonie 2019/20 PlusLigi katowiczanie rozegrają na własnym boisku z Asseco Resovią.
[…] Długi okres przygotowawczy został mocno rozbudowany przez sztab szkoleniowy. Już 5 sierpnia na treningach w siłowni pojawi się dwóch najmłodszych zawodników GieKSy, przyjmujący Jakub Szymański i środkowy Kamil Drzazga, którzy będą trenowali pod okiem Piotra Karlika, nowego szkoleniowca od przygotowania motorycznego. W kolejnych dniach w Katowicach pojawią się pozostali siatkarze, którzy przejdą testy medyczne oraz motoryczne na katowickiej AWF. Pierwszy trening w hali zaplanowano na 13 sierpnia.
Pierwszy miesiąc przygotowań jak zwykle będzie przebiegał na budowaniu siły oraz wytrzymałości. Z kolei we wrześniu katowiczanie wyjadą na pierwszy obóz do Zakopanego. W Centralnym Ośrodku Sportu będą przebywali niecały tydzień. Drugi, tym razem czterodniowy obóz, zaplanowano w Kielcach i będzie poprzedzał udział katowiczan w turnieju w Kozienicach. Podobnie jak przed rokiem zagrają też w zawodach w Krośnie i Legnicy. Do tego dojdą sparingi we własnej hali oraz być może gry kontrolne podczas zgrupowania w Zakopanem.
W drodze powrotnej ze stolicy Tatr katowiczanie zatrzymają się w Krzeszowicach, by rozegrać pokazowy mecz z Aluronem Virtu CMC Zawiercie.
HOKEJ NA LODZIE
hokej.net – Rajamäki dołączył do GieKSy
Potwierdziły się nasze informacje sprzed miesiąca – Tuukka Rajamäki podpisał roczny kontrakt z GKS-em Katowice. To już siódmy Fin w drużynie brązowych medalistów poprzedniego sezonu.
27-letni wychowanek Pelicans Lahti może występować zarówno na środku ataku, jak i na lewym skrzydle. Rajamäki większą część swojej kariery spędził na zapleczu fińskiej Liigi. W 290 meczach zdobył 152 punkty za 64 gole i 89 asyst. Warto zaznaczyć, że jest zawodnikiem, który rzadko przekracza przepisy, a w sezonie 2016/2017 został uznany największym dżentelmenem zaplecza Mestis. W ostatniej kampanii występował we francuskim ekstraligowcu Aigles de Nice. W 46 meczach strzelił 19 bramek i zanotował 32 kluczowe podania. Wraz ze swoim rodakiem Juuso Perttilą stworzył świetnie uzupełniający się duet.
Trzech zawodników na testach
Patryk Wysocki, Łukasz Dybaś i Marcin Wiśniewski wciąż walczą o miejsce w składzie GKS-u Katowice. Decyzję o ich przydatności do zespołu podejmie pod koniec sierpnia Risto Dufva.
Wysocki jest niespełna 20-letnim defensorem, który w Polskiej Hokej Lidze rozegrał już 83 mecze, notując w nich 5 asyst. Poprzedni sezon rozpoczął w GieKSie, ale w trakcie sezonu trafił do KRS Heilongjiang, czyli drużyny juniorskiej występującego w KHL Kunlunu Red Star.
Pozostali dwaj mają po 25 lat i występują w ataku. Wiśniewski w poprzednim sezonie występował w barwach KH Energi Toruń. W 47 meczach zdobył 3 bramki i zaliczył 10 asyst.
Z kolei Dybaś był zawodnikiem Polonii Bytom. W 37 starciach zgromadził 17 punktów za 11 goli i 6 asyst.
Bramki GieKSy będzie strzegł Szwed
Szefostwo GKS-u Katowice kończy kompletowanie składu na sezon 2019/2020. Dziś działacze podpisali kontrakt ze szwedzkim bramkarzem Robinem Rahmem.
[…] 32-letni golkiper (186 cm, 85 kg) do tej pory występował głównie w swojej ojczyźnie: od SHL po Division 1, który jest trzecim poziomem rozgrywkowym. Co ciekawe w jego dorobku można znaleźć też występy w duńskiej ekstralidze w barwach SønderjyskE i Odense Bulldogs.
W poprzednim sezonie Rahm był zawodnikiem Graz 99ers z EBEL. W 30 meczach sezonu zasadniczego bronił ze skutecznością oscylującą w granicach 90,1 procent i wpuszczał średnio 2,74 bramki na mecz. Z kolei w fazie play-off rozegrał 10 meczów, skuteczność jego interwencji wyniosła 89,5 procent. Warto zaznaczyć, że czarno-pomarańczowi zajęli po sezonie zasadniczym drugie miejsce, ale w półfinale play-off przegrali z późniejszym zwycięzcą rozgrywek EC KAC 0:4.
Galeria Piłka nożna
Kurczaki odleciały z trzema punktami
Felietony Piłka nożna
Plagi gliwickie
No i po raz kolejny potwierdziło się, jak dziwna bywa piłka. Przynajmniej jeśli przekładamy matematykę na boisko. I punkty oraz miejsca w tabeli. Matematycznie Piast nie miał prawa z nami wygrać, statystycznie niby też, choć patrząc na rachunek prawdopodobieństwa, kiedyś musieli to drugie zwycięstwo osiągnąć. Stało się i nikt w Katowicach nie jest z tego powodu zadowolony. Faktem jest, że Piast na to zwycięstwo zasłużył, choćby dlatego, że był bardziej zdeterminowany. Jednak czy był lepszy na tyle, aby dokonać takiej deklasacji?
Śmiem twierdzić, że jakby taki mecz powtórzyć, to wcale nie byłoby oczywiste, że goście znów by wygrali. Zwycięstwo odnieśli zasłużone, jednak splot różnego rodzaju okoliczności – tak nieszczęśliwych dla GKS, a fortunnych dla gliwiczan spowodował, że wykorzystując sposobność z zimną krwią, zainkasowali trzy punkty. Ale tę sposobność najpierw musieli mieć.
Zaczęło się od kontuzji Mateusza Kowalczyka. Zawodnik jeszcze próbował po obiciu okolic nerki pozostać na boisku, ale sam po chwili poprosił o zmianę. Kontuzja niepiłkarska, więc w tej chwili najważniejsze jest po prostu jego zdrowie i miejmy nadzieję, że ostatecznie nie będzie to nic poważnego. Potem w kilka minut katowiczanie stracili dwie bramki. Najpierw fatalnie zachowali się w obronie, bo Drapiński był kompletnie niepilnowany i wystarczyło mu tylko dołożyć stopę do piłki, aby pokonać Rafała Strączka. No a potem Lukas Klemenz też jakoś intuicyjnie chciał wybić piłkę, ale pokonał własnego bramkarza. Mieliśmy nadzieję na ten rzut karny, ale po analizie VAR sędzia Raczkowski podyktowaną jedenastkę anulował – słusznie, bo faulu nie było. I tak mieliśmy jeszcze szczęście, bo tych plag mogło być więcej – w początkowej fazie meczu na boisku opatrywany był Bartosz Nowak, interwencja medyczna była też przez chwilę potrzebna Wasylowi. Mimo wszystko za dużo tych nieszczęść, jak na jeden mecz.
Problem jest taki, że po pierwszej połowie, gdy GKS przegrywał 0:2 i nie miał nic do stracenia, myśleliśmy, że nasz zespół rzuci się na przeciwnika i wybije im z głowy myśl o punktach. Miało być tak, że goście będą żałowali, że te dwa gole strzelili. Nic takiego nie miało miejsca. Druga połowa była równie zła jak pierwsza albo nawet gorsza. GieKSa biła głową w mur, kompletnie nie potrafiąc zagrozić bramce Placha. Piast wyprowadzał kontry, z czego jedną wykorzystał i gliwicki Di Maria zamknął spotkanie. A mogło być jeszcze wyżej, bo nasz zespół tak się odkrył, że rekordowa porażka na Nowej Bukowej stawała się coraz bardziej realna. Bramka Lukasa Klemenza na koniec tylko dała drobną korektę na wyniku. Osobliwe jest to, że Lukas strzelił w tym meczu do właściwej i niewłaściwej siatki, jeszcze bardziej osobliwe, że powtórzył tego typu wyczyn Arkadiusza Jędrycha sprzed… dwóch meczów.
Trzeba przyznać, że Piast zagrał kapitalnie w defensywie. Zneutralizował nasz zespół kompletnie, dodatkowo nie bronił się jakoś bardzo głęboko, GKS skutecznie był wypychany, a wszelkie próby licznych prostopadłych podań ze strony piłkarzy Góraka kończyły się „sukcesem” Piasta. No i właśnie to mam na myśli, pisząc, że mecz mógł się potoczyć inaczej. Bo trzeba przyznać, że pomysł na mecz z podaniami za plecy – czy to długimi w powietrzu, czy bardziej po ziemi, wyglądał na całkiem niezły i nawet próby nie były najgorsze. Czujność obrońców Piasta była jednak na wysokim poziomie. Gdy już taka piłka przeszła, to albo Adam Zrelak został wzięty w kleszcze (sytuacja z odwołanym karnym), albo Ilja Szkurin był na spalonym po podaniu Wędrychowskiego (ale i tak Białorusin trafił w Placha).
Problem widzę inny. GieKSa chyba za bardzo postawił na tę kwestię czysto piłkarską. Chcieliśmy ten mecz wygrać umiejętnościami i kunsztem, a zabrakło walki wręcz. Piast tę „grę w piłkę” od początku meczu próbował nam wybić z głowy i zrobił to skutecznie. Nie mieliśmy więc – tak jak na wiosnę – łupanki, którą trudno było nazwać meczem piłkarskim. Mieliśmy GieKSę, która w piłkę chciała grać i Piasta, który był jednak dużo bardziej zdeterminowany do walki. Nie odbieram oczywiście Piastowi tego, że w kluczowych momentach też pokazał umiejętności, bo to jest oczywiste. Poziom agresji jednak zdecydowanie był po stronie zawodników Myśliwca i teraz to oni okazali się „zakapiorami”. Trochę to wyglądało tak, jak na szkolnym korytarzu, kiedy z klasowym łobuzem kujon chce rozmawiać na argumenty. I ma je sensowne, logiczne, tylko co z tego, skoro łobuz wyprowadził szybki cios i kujonowi tylko spadły okulary z nosa…
Ogólnie nie chcę jakoś specjalnie krytykować tego sposobu naszej gry, natomiast wygląda na to, że sztab trenerski się przeliczył, a przez to, że do przerwy było już 0:2, trudno było to skorygować. Osobiście chciałbym, żeby GKS dążył do gry w piłkę i generalnie nie będę o to miał pretensji. Czasem jednak być może trzeba postawić na proste i bardziej… prymitywne środki. To tak jak z tym rozgrywaniem od tyłu, kiedy różne drużyny nieraz tak bardzo chcą ten schemat utrzymywać, że czasem, zamiast po prostu wywalić piłkę w oczywistej sytuacji, klepią ją sobie trzy metry od bramki i za chwilę dostają gonga.
A już nie bawiąc się w porównania, metafory i piękne słowa. Piast po prostu od początku meczu zaczął dosłownie spuszczać wpierdol naszym piłkarzom, a ci nie potrafili odpowiedzieć tym samym. I też dlatego przegraliśmy. Z Koroną GieKSa potrafiła pójść na noże. W meczu derbowym – zupełnie nie.
Wracając do tematu bramek samobójczych – to niesłychane, że GKS ma ich w tym sezonie już pięć. I solidarni są ze sobą środkowi obrońcy, bo już każdy z nich ma po jednym takim trafieniu. Piątego samobója zaliczył Kowal w Łodzi. Wiadomo, że jest to często pech, ale skoro sytuacja się powtarza – to jest jakiś defekt, nad którym pewnie trzeba popracować. Jest to jakaś niefrasobliwość naszych zawodników, może czasami wręcz lekka niechlujność.
Nie ma co płakać. Już nie będę się rozpisywał na temat opinii niektórych kibiców, bo poświęciłem na to poprzednie felietony i… straciłem sporo nerwów. Teraz nawet nie czytałem (jeszcze) wielu komentarzy, ale jeśli natknąłem się po tej porażce znów na zdanie jednego ancymona, że mamy fatalnego trenera, fatalnych piłkarzy i zespół na co najwyżej pierwszą ligę, to wiem po prostu, że mam do czynienia z osobą niezbyt lotną. Tyle.
Sam nie wierzyłem, że możemy ten mecz przegrać. Nie sądziłem natomiast, że zwycięstwo będzie formalnością. A już na pewno nie spodziewałem się, że Piast nas tak rozjedzie. Ten mecz ostatecznie był fatalny. Nie wychodziło nam nic. Piastowi wyszło wszystko. Powtórzę – wykorzystali wszystkie swoje sposobności otwierające im drogę do zwycięstwa. To oni byli wyrachowani. Ale matrycą była agresja.
Październikowo-listopadowy piękny sen z serią czterech zwycięstw się skończył, przyszła szara jesienna rzeczywistość. Jednak dziś jest kolejny dzień, a wkrótce następne. GieKSa to nie jest drużyna perfekcyjna i jeszcze nie jest na tyle dobra, żeby takie mecze jak z Piastem zdecydowanie wygrywać. Absolutnie jednak nie jesteśmy tak słabi, żeby znów mówić, że zlecimy z hukiem z ekstraklasy. Mogliśmy stworzyć sobie ultra-komfortową sytuację przed końcem rundy jesiennej. Nie udało się. Nadal musimy punktować, żeby zadomowić się mocniej w środku tabeli.
Przed nami przerwa reprezentacyjna, a po niej piekielnie ciężkie spotkania. Tak jak pisałem, o punkty będzie niebywale trudno, ale musimy grać swoje. Może z większą różnorodnością środków, w zależności od rywala. Skoro jednak Piast wygrał z GKS, to dlaczego GieKSa ma nie móc wygrać z Jagiellonią? W tej lidze wszystko jest możliwe. I katowiczan stać na punktowanie nawet z Jagą, Pogonią i Rakowem.
Także GieKSiarze nie ma co się załamywać i wchodzić w jakieś smuty. Zostawmy to ludziom, dla których frustracja jest życiowym paliwem. Niech dla nas paliwem będzie nieustający optymizm – oparty na faktach i doświadczeniu. Doświadczeniu takim, że GieKSa jeszcze dopiero co potrafiła bardzo dobrze grać w piłkę, być lepsza od przeciwników i wygrywać mecz za meczem.
Piłka nożna kobiet
1/8 finału dla Katowic
Trójkolorowe w chłodną i ponurą sobotę wygrały, po równie ponurym meczu, z Rekordem Bielsko-Biała 2:0 i awansowały do 1/8 Pucharu Polski.
Przed spotkaniem Karolina Koch odebrała pamiątkowe zdjęcie z rąk prezesa Sławomira Witka za pokonanie bariery 100 występów w roli trenerki naszej drużyny. Gratulujemy i jeszcze raz dziękujemy za wszystkie dotychczasowe sukcesy! Warto także wspomnieć, że kilka dni przed spotkaniem, swój kontrakt o trzy lata przedłużyła Nicola Brzęczek.
W 2. minucie Marcjanna Zawadzka musiała uznać wyższość Roksany Gulec, która wymanewrowała ją w pole i oddała strzał w kierunku dalszego słupka. Oliwia Macała niewiele mogłaby w tej sytuacji zrobić, gdyby po rykoszecie futbolówka nie zmieniła swojej trajektorii na górną część poprzeczki. Po trzecim rzucie rożnym dopiero udało się oddać rekordzistkom strzał, natomiast Agnieszka Glinka była bardzo daleka od trafienia choćby w okolice bramki. W 7. minucie niemal wyczyn Lukasa Klemenza z meczu z Piastem powtórzyła Patrycja Kozarzewska, na szczęście nie udało jej się aż tak dokładnie przymierzyć w kierunku swojej bramki. Pierwszą klarowną akcję dla GieKSy wykreowała Jagoda Cyraniak dalekim podaniem do Julii Włodarczyk, skrzydłowa po wymagającym sprincie zgrała do otoczonej przez rywalki Aleksandry Nieciąg i skończyło się na wymuszonej stracie. Kolejne minuty upłynęły obu drużynom w środku pola, mnóstwo było przepychanek i przerw w grze. W 26. minucie groźny strzał z pierwszej piłki oddała Patrycja Kozarzewska, a poprzedzone to było tradycyjnym pokazem zdolności dryblerskich Klaudii Maciążki na prawej flance i kąśliwą centrą Katarzyny Nowak. Kolejny kwadrans czekaliśmy na ciekawszą akcję, skonstruowaną bardzo nietypowo: Patricia Hmirova z poziomu murawy walczyła o piłkę, ostatecznie zagrywając ją na lewe skrzydło. Finalnie na prawej flance strzał oddała Dżesika Jaszek, choć znacząco przesadziła z siłą tego uderzenia. W 43. minucie doskonałe podanie Jagody Cyraniak za linię obrony zmarnowała Klaudia Maciążka złym przyjęciem, choć nie była to też łatwa piłka. Na zakończenie połowy obrończyni jeszcze sama spróbowała szczęścia z dystansu, jednak tego szczęścia jej nieco zabrakło.
Z przytupem drugą część gry rozpoczęła Julia Włodarczyk, jej centra była o milimetry od dotarcia do dobrze ustawionej Aleksandry Nieciąg. W 52. minucie wynik starcia otworzyła Nicola Brzęczek po dośrodkowaniu Klaudii Maciążki. Dobrą pracę na obrończyniach wykonała Dżesika Jaszek, a wcześniej na obieg z Maciążką zagrała Patricia Hmirova. Kilka centymetrów od podwyższenia wyniku był duet wpisany już do protokołu meczowego, choć tym razem w odwróconych rolach: Włodarczyk wypuściła skrzydłem Brzęczek, ta zgrała na środek do Maciążki i piłka zatrzymała się na linii bramkowej po rykoszecie. Bliźniaczą akcję w 58. minucie, z pominięciem zgrania do środka, finalizowała sama Nicola Brzeczek, jednak zbyt długim prowadzeniem zmusiła się do sytuacyjnego i bardzo nieudanego strzału. W 63. minucie Dżesika Jaszek z Maciążką doskonale zagrały na jeden kontakt, ostatecznie jednak znów defensywa Rekordzistek zdołała zablokować zarówno dośrodkowanie Nieciąg, jak i strzał Włodarczyk. W 68. minucie doskonałe sytuacje miały Nicola Brzęczek oraz Aleksandra Nieciąg, jednak miały sporo pecha przy swoich próbach i nadal utrzymywał się wynik 1:0. W 74. minucie Klaudia Maciążka zeszła do środka boiska i choć jej podanie zostało zablokowane, to Dżesika Jaszek zdołała odzyskać posiadanie już w polu karnym i precyzyjnym strzałem przy słupku podwyższyła na 2:0. Wahadłowa powinna mieć na swoim koncie także asystę już chwilę później, jednak w zupełnie niezrozumiały sposób podała za plecy wszystkich swoich koleżanek spod linii końcowej. W 83. minucie jej podanie zakończyło się podobnym skutkiem, choć tym razem Hmirova zdołała zebrać wybitą piłkę i oddać strzał pełen fantazji. Dwie minuty później kolejną bramkę powinna mieć na swoim koncie Brzęczek, aż sama złapała się za głowę. Santa Vuskane udanie zastosowała skok pressingowy i wycofała do Włodarczyk, która przytomnie odnalazła wybiegającą w korytarz napastniczkę, a ta przelobowała golkiperkę, nie trafiając jednocześnie w szerokość bramki. W doliczonym czasie gry skrzydłowa zrozumiała gest Vuskane i posłała mocną piłkę za linię obrony, jednak te zamiary odgadnęła także Kinga Ptaszek i zatrzymała futbolówkę tuż przed głową Łotyszki.
GieKSa wygrała 2:0 i awansowała do 1/8 Pucharu Polski.
GKS Katowice – Rekord Bielsko-Biała 2:0 (0:0)
Bramki: Brzęczek (52), Jaszek (75).
GKS Katowice: Macała – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Dżesika Jaszek, Kozarzewska (82. Kalaberova), Hmirova, Włodarczyk – Maciążka, Nieciąg (77. Vuskane), Brzęczek (90. Langosz).
Rekord Bielsko-Biała: Ptaszek – Glinka, Dereń, Jendrzejczyk (82. Krysman), Niesłańczyk, Zgoda (67. Dębińska), Sowa, Janku, Gulec (67. Sikora), Katarzyna Jaszek (73. Conceicao), Bednarek (67. Długokęcka).
Kartki: Kozarzewska, Włodarczyk – Sowa.




Najnowsze komentarze