Felietony Piłka nożna
[FELIETON] Alfabet po Elanie i przed Widzewem
Świetne czasy nastały. Zwycięstwo goni zwycięstwo, a i smak straconej bramki jest także dla nas obce. Pięknie piłkarze rekompensują nam już historyczną passę bez zwycięstw na Bukowej. Po ważnym meczu z Elaną dziś kilka słów ode mnie.
N jak Nareszcie, czyli mecz „podwyższonego” ryzyka w końcu dla nas.
Znów, mimo dobrej formy naszej drużyny, była mała obawa przed ważnym meczem z Toruniem. Była, bo cały czas w głębokiej pamięci są jeszcze koszmary ważnych meczów, które wtapialiśmy koncertowo, czy to z Sosnowcem, czy z Ruchem. Teraz jednak nasi gracze wspięli się na wyżyny swoich umiejętności i dostarczyli nam (sobie na pewno też) potężny zastrzyk radości i wyższości nad rywalem na trybunach, gdzie nie było do końca spokojnie. Dobrze jest obejrzeć skrót kilka razy, bo ciarki po całym ciele przechodzą, widząc cieszącego się Arka Woźniaka, po strzelonej bramce, ale także, gdy grupa przyjezdnych z przyjaciółmi szarpią się w klatce, nie mając tęgich min, bo przegrali oraz dlatego, że ciułają się gdzieś w trzeciej lidze bez pozytywnych perspektyw na przyszłość. Zacny obrazek!
Cieszę się także, że jedną z bramek strzelił Arek Woźniak, bo słuchając go w materiale „Weź zapytaj” na oficjalnej stronie klubu, widać, że nasz gracz żyje tym klubem i tym bardziej że ma naprawdę poukładane w głowie. Dodatkowo jego stwierdzenie, że chcą dawać radość sobie i kibicom zasługuje na duże uznanie. Nie będę tu umniejszał roli Rafała Góraka, bo jestem przekonany, że on też ma duży wpływ na tę grupę ludzi i szatnię. Bez niego w mojej ocenie byłoby o wiele trudniej, aby zaszczepić tę sympatię na linii piłkarze – kibice. Niech te chwile trwają jak najdłużej, bo człowiek chodzi jakiś taki spokojny i przede wszystkim uśmiechnięty. Nasz szkoleniowiec to najbardziej odpowiednia osoba na tym stanowisku od lat i trochę można „pogdybać”, co by było, gdyby trafił do nas wcześniej jak byliśmy w pierwszej lidze, zamiast złotoustych i uśmiechniętych katów.
Brawa także dla naszego młodego bramkarza, bo popisał się kilkoma świetnymi interwencjami, co świadczy o tym, że na tej pozycji nie musimy się martwić o jakość, bo mamy dwóch, trzech golkiperów, którzy wiedzą na czym ten fach polega. I jeszcze ten szalik na szyi, a potem w bramce… Piękne obrazki.
Ł jak Łódź, czyli zatopić czerwoną łajbę jak najszybciej w przyszły weekend.
Mecz na szczycie za chwilę. Na szczycie z dwóch powodów: grają „markowe” zespoły z historią oraz zmierzą się drużyny ze ścisłej czołówki tej ligi. Łodzianie rozbili w tę sobotę Pogoń w hokejowym wyniku i na pewno są też w „gazie”, dodatkowo będą grali u siebie, co na pewno może wskazać ich jako faworyta tego spotkania. Jednak mam przeczucie, że możemy tam trochę namieszać. Widzew na papierze ma najlepszy skład w drugiej lidze, jednak ja liczę na naszą młodość i niekonwencjonalne zagrania, których starzy wyjadacze mogą się nie spodziewać. Wiem też o tym, że będzie jeżdżenie na dupach i gryzienie trawy, bo nasi piłkarze zarazili się już GieKSiarskim charakterem i łatwo nie odpuszczą.
Martwi trochę kontuzja Arka Jędrycha, bo jest on naszym kluczowym obrońcą, ale także i snajperem. Ponadto myślę, że spokojnie poradziłby sobie z człapiącym Robakiem. Trzymamy kciuki za powrót na sobotę, bo strata filara obrony akurat na taki mecz, byłby dużym ciosem przed pierwszym gwizdkiem.
Wynik, z którego będę zadowolony? Myślę, że remis będzie dobry. Tak! Teraz zremisujmy, a na wiosnę u siebie zgarnijmy trzy punkty i będzie ekstra. Panowie piłkarze: głowy do góry, dajcie z siebie 110% i sprawcie sobie dużo radości, aby wracać do Katowic z uśmiechami na twarzach.
„Czy wygrywa, czy nie….”
Hokej
Kompromitacja w Tychach
W 20. kolejce THL nasza drużyna wyruszyła do Tychów żeby zmierzyć się z miejscowym GKS-em.
Pierwszą tercję rozpoczęliśmy od szarpanej gry w tercji neutralnej. Dopiero w 4. minucie strzał na bramkę Fucika zdołał oddać Wronka, ale jego uderzenie nie sprawiło problemów bramkarzowi gospodarzy. W 7. minucie miejscowi wyszli na prowadzenie. W drugiej połowie pierwszej odsłony nasza drużyna stanęła przed szansą wyrównania wyniku za sprawą liczebnej przewagi. Pomimo oddania kilku groźnych strzałów, to żaden z naszych zawodników nie zdołał pokonać Fucika. W 19. minucie fantastyczną interwencją popisał się Eliasson ratując nas przed utratą drugiej bramki. Chwilę przed syreną kończącą pierwszą tercję Eliasson ponownie zachował czujność i pewnie obronił kolejne strzały gospodarzy.
Drugą tercję rozpoczęliśmy od zdecydowanego ataku na bramkę Fucika, blisko zdobycia bramki był Wronka i Varttinen. W 24. minucie gospodarze zdobyli drugą bramkę, wykorzystując liczebną przewagę. Kilkanaście sekund później gospodarze ponownie podwyższyli. W 25. minucie nastąpiła zmiana bramkarza w naszej drużynie. W 28. minucie czwartą bramkę dla drużyny gospodarzy zdobył Drabik, wykorzystując bierną postawę naszych obrońców. W 33. minucie w sytuacji sam na sam z Fucikiem znalazł się Dupuy, ale jego strzał był za lekki, by pokonać bramkarza gospodarzy. Na sam koniec drugiej odsłony gospodarze po raz piąty wbili krążek do naszej bramki.
Trzecią odsłonę rozpoczęliśmy od kilku strzałów na bramkę Fucika. Jednak to gospodarze ponownie znaleźli drogę do naszej bramki, zdobywając szóstą bramkę w tym meczu. Minutę później po raz siódmy do bramki trafił Viinikainen. Na sam koniec meczu bramkę honorową dla naszej drużyny zdobył Jonasz Hofman.
GKS Tychy – GKS Katowice 7:1 (1:0, 4:0, 2:1)
1:0 Filip Komorski (Valtteri Kakkonen, Rafał Drabik) 06:16
2:0 Alan Łyszczarczyk (Rasmus Hejlanko, Valtteri Kakkonen) 23:23, 5/4
3:0 Mark Viitianen (Dominik Paś) 24:18
4:0 Rafał Drabik (Szymon Kucharski, Mateusz Bryk) 27:48
5:0 Mateusz Gościński (Hannu Kuru, Olli Kaskinen) 38:56
6:0 Hannu Kuru (Juuso Walli, Bartłomiej Pociecha) 45:23
7:0 Olli-Petteri Viinikainen (Alan Łyszczarczyk, Rasmus Hejlanko) 47:54
7:1 Jonasz Hofman
GKS Tychy: Fucik, Lewartowski – Viinikainen, Bryk, Łyszczarczyk, Komorski, Knuutinen – Kaskinen, Kakkonen, Jeziorski, Kuru, Heljanko- Walli, Pociecha, Karkkanen, Paś, Viitanen – Bizacki, Ubowski, Drabik, Kucharski, Gościński.
GKS Katowice: Eliasson, Kieler – Maciaś, Hoffman, Wronka, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Verveda, Anderson, Monto, Dupuy – Runesson, Lundegard, Michalski, McNulty, Hofman Jo. – Chodor, Dawid, Hofman Ja.
Galeria Piłka nożna
Kurczaki odleciały z trzema punktami
Piłka nożna kobiet
1/8 finału dla Katowic
Trójkolorowe w chłodną i ponurą sobotę wygrały, po równie ponurym meczu, z Rekordem Bielsko-Biała 2:0 i awansowały do 1/8 Pucharu Polski.
Przed spotkaniem Karolina Koch odebrała pamiątkowe zdjęcie z rąk prezesa Sławomira Witka za pokonanie bariery 100 występów w roli trenerki naszej drużyny. Gratulujemy i jeszcze raz dziękujemy za wszystkie dotychczasowe sukcesy! Warto także wspomnieć, że kilka dni przed spotkaniem, swój kontrakt o trzy lata przedłużyła Nicola Brzęczek.
W 2. minucie Marcjanna Zawadzka musiała uznać wyższość Roksany Gulec, która wymanewrowała ją w pole i oddała strzał w kierunku dalszego słupka. Oliwia Macała niewiele mogłaby w tej sytuacji zrobić, gdyby po rykoszecie futbolówka nie zmieniła swojej trajektorii na górną część poprzeczki. Po trzecim rzucie rożnym dopiero udało się oddać rekordzistkom strzał, natomiast Agnieszka Glinka była bardzo daleka od trafienia choćby w okolice bramki. W 7. minucie niemal wyczyn Lukasa Klemenza z meczu z Piastem powtórzyła Patrycja Kozarzewska, na szczęście nie udało jej się aż tak dokładnie przymierzyć w kierunku swojej bramki. Pierwszą klarowną akcję dla GieKSy wykreowała Jagoda Cyraniak dalekim podaniem do Julii Włodarczyk, skrzydłowa po wymagającym sprincie zgrała do otoczonej przez rywalki Aleksandry Nieciąg i skończyło się na wymuszonej stracie. Kolejne minuty upłynęły obu drużynom w środku pola, mnóstwo było przepychanek i przerw w grze. W 26. minucie groźny strzał z pierwszej piłki oddała Patrycja Kozarzewska, a poprzedzone to było tradycyjnym pokazem zdolności dryblerskich Klaudii Maciążki na prawej flance i kąśliwą centrą Katarzyny Nowak. Kolejny kwadrans czekaliśmy na ciekawszą akcję, skonstruowaną bardzo nietypowo: Patricia Hmirova z poziomu murawy walczyła o piłkę, ostatecznie zagrywając ją na lewe skrzydło. Finalnie na prawej flance strzał oddała Dżesika Jaszek, choć znacząco przesadziła z siłą tego uderzenia. W 43. minucie doskonałe podanie Jagody Cyraniak za linię obrony zmarnowała Klaudia Maciążka złym przyjęciem, choć nie była to też łatwa piłka. Na zakończenie połowy obrończyni jeszcze sama spróbowała szczęścia z dystansu, jednak tego szczęścia jej nieco zabrakło.
Z przytupem drugą część gry rozpoczęła Julia Włodarczyk, jej centra była o milimetry od dotarcia do dobrze ustawionej Aleksandry Nieciąg. W 52. minucie wynik starcia otworzyła Nicola Brzęczek po dośrodkowaniu Klaudii Maciążki. Dobrą pracę na obrończyniach wykonała Dżesika Jaszek, a wcześniej na obieg z Maciążką zagrała Patricia Hmirova. Kilka centymetrów od podwyższenia wyniku był duet wpisany już do protokołu meczowego, choć tym razem w odwróconych rolach: Włodarczyk wypuściła skrzydłem Brzęczek, ta zgrała na środek do Maciążki i piłka zatrzymała się na linii bramkowej po rykoszecie. Bliźniaczą akcję w 58. minucie, z pominięciem zgrania do środka, finalizowała sama Nicola Brzeczek, jednak zbyt długim prowadzeniem zmusiła się do sytuacyjnego i bardzo nieudanego strzału. W 63. minucie Dżesika Jaszek z Maciążką doskonale zagrały na jeden kontakt, ostatecznie jednak znów defensywa Rekordzistek zdołała zablokować zarówno dośrodkowanie Nieciąg, jak i strzał Włodarczyk. W 68. minucie doskonałe sytuacje miały Nicola Brzęczek oraz Aleksandra Nieciąg, jednak miały sporo pecha przy swoich próbach i nadal utrzymywał się wynik 1:0. W 74. minucie Klaudia Maciążka zeszła do środka boiska i choć jej podanie zostało zablokowane, to Dżesika Jaszek zdołała odzyskać posiadanie już w polu karnym i precyzyjnym strzałem przy słupku podwyższyła na 2:0. Wahadłowa powinna mieć na swoim koncie także asystę już chwilę później, jednak w zupełnie niezrozumiały sposób podała za plecy wszystkich swoich koleżanek spod linii końcowej. W 83. minucie jej podanie zakończyło się podobnym skutkiem, choć tym razem Hmirova zdołała zebrać wybitą piłkę i oddać strzał pełen fantazji. Dwie minuty później kolejną bramkę powinna mieć na swoim koncie Brzęczek, aż sama złapała się za głowę. Santa Vuskane udanie zastosowała skok pressingowy i wycofała do Włodarczyk, która przytomnie odnalazła wybiegającą w korytarz napastniczkę, a ta przelobowała golkiperkę, nie trafiając jednocześnie w szerokość bramki. W doliczonym czasie gry skrzydłowa zrozumiała gest Vuskane i posłała mocną piłkę za linię obrony, jednak te zamiary odgadnęła także Kinga Ptaszek i zatrzymała futbolówkę tuż przed głową Łotyszki.
GieKSa wygrała 2:0 i awansowała do 1/8 Pucharu Polski.
GKS Katowice – Rekord Bielsko-Biała 2:0 (0:0)
Bramki: Brzęczek (52), Jaszek (75).
GKS Katowice: Macała – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Dżesika Jaszek, Kozarzewska (82. Kalaberova), Hmirova, Włodarczyk – Maciążka, Nieciąg (77. Vuskane), Brzęczek (90. Langosz).
Rekord Bielsko-Biała: Ptaszek – Glinka, Dereń, Jendrzejczyk (82. Krysman), Niesłańczyk, Zgoda (67. Dębińska), Sowa, Janku, Gulec (67. Sikora), Katarzyna Jaszek (73. Conceicao), Bednarek (67. Długokęcka).
Kartki: Kozarzewska, Włodarczyk – Sowa.




sia,es
15 października 2019 at 09:55
Człapiący Robak hehe, zobaczysz człapiącego Robaka jak wam pół obrony rozpierdoli a skonczy wszystko Kita.