Felietony Piłka nożna
[FELIETON] Alfabet i rozważania o GieKSiarskim charakterze
Jest dobrze. Nawet: jest pięknie. Kończymy wrzesień z szerokimi uśmiechami na twarzach, bo nasz GKS śrubuje tym razem pozytywną serię. O podsumowaniu zeszłego tygodnia pucharowo-ligowego znajdziecie poniżej kilka słów.
Sz jak Sześciopak, czyli komplet wygranych w dwóch meczach.
Poznań zawitał do nas w ostatnim tygodniu dwukrotnie. Najpierw Warta, a potem rezerwy Lecha. Co do pierwszego meczu, to oczywiście jest duża radość i zadowolenie. Jednak do momentu czerwonej kartki dla bramkarza przyjezdnych to „zieloni” dzielili i rządzili na boisku. Przez pierwszą połowę ta różnica poziomów była nader widoczna, wręcz miałem wrażenie jakby przyjechała Barcelona i zaczęła sobie klepać w „dziadka” z naszymi chłopakami. Nie mieliśmy nic do powiedzenia. Nie wynikało to z różnic typowo piłkarskich, tylko w moim odczuciu z błędnego ustawiania się. No ale piłka nożna dlatego jest tak uwielbiana na całym globie, bo jest po prostu nieprzewidywalna. I brawo dla naszego zespołu, że po niechlubnym zagraniu golkipera Warty przejęliśmy inicjatywę, bo to też trzeba umieć. Suma summarum mecz wygrany i tylko to się liczy, a ponadto podpisuję się pod słowami naszego trenera, że takie zwycięstwa budują. I to przez duże „B”.
Drugi mecz z rezerwami Lecha to pokaz charakteru. I tak się zastanawiam, czy ta dobra passa, którą mamy, nie wpłynęła czasem na postawę naszych zawodników, po utracie jednego z obrońców? Stawiam duże pieniądze, że tak. Wróćmy o rok wcześniej i postawmy w takiej sytuacji nasz były (na szczęście) dream team. Jak zachowaliby się zawodnicy? Jakim wynikiem skończyłby się mecz? Co po meczu powiedziałby trener?
Dlatego napiszę, że długofalowo na dobre nam wyjdzie, że bramkarz Bytovii zapakował nam bramę w 97. minucie ostatniego meczu na Bukowej w zeszłym sezonie. Bo nie mógłbym już patrzeć na te gwiazdeczki, które myślały, że samym nazwiskiem zdobędą awans. Wiadomo, że po ostatnim gwizdku wspomnianego, kuriozalnego meczu byłem psychicznie rozwalony i nie potrafiłem pojąć tego, co się stało. Teraz? Czuję dumę i spokój. Tak naprawdę, to teraz mamy drużynę. I śmiem twierdzić, że z tą ekipą grając rok temu w 1. Lidze utrzymalibyśmy się na kilka kolejek przed końcem sezonu!
Tak, mamy drużynę. I na boisku i zapewne poza nim. Widać to gołym okiem, że chłopaki dają z siebie 100% i lubią walczyć wspólnie za wspólne, ale także indywidualne cele. Mam już tak duże zaufanie do tej grupy ludzi, że nawet jakby przydarzyła się jakaś wtopa w którymś z meczów, to będę wiedział, że danego dnia po prostu byli słabsi od przeciwnika, ale jutro znów będzie zapieprzanie na całego. To jest właśnie GieKSiarski charakter. W ramach powiedzenia z lat 90. w naszym klubie: „piłka może cię przejść, przeciwnik już nie!”
M jak Marka, czyli nasz klub dalej jest postrzegany jako znaczący.
Słowa trenera Ulatowskiego na konferencji pomeczowej były… budujące. Były także po prostu pisząc fajne. Miło się czyta/słucha, jak osoba z zewnątrz klubu mówi o naszej GieKSie, że jej miejsce jest wyżej niż w tej lidze. Zresztą wszem wobec słychać takie zdanie o nas. W jednym z artykułów na weszlo.com, przed rozpoczęciem sezonu w felietonie dotyczącym pierwszej ligi, portal ten opisał nasz klub w podpunkcie „za kim będziemy tęsknić” mniej więcej w słowach, że za markę.
Trzeba teraz wyprostować pewne sprawy i zbudować ten klub i drużynę od nowa. Zresztą jesteśmy w trakcie remontu, który widać, że nam się opłaca i idzie w dobrym kierunku. Markę i pozycję PR-ową już mamy, dlatego teraz należy dołożyć wyniki sportowe i wierzę, że niedługo wrócimy na odpowiednie tory. Bo tak: ten klub jest za wielki, aby gnić w tej lidze.
Ś jak Ścisk, czyli ciasno na górze tabeli.
Cztery drużyny na samej górze mają tyle samo, czyli 21 punktów. Za nimi na piątym miejscu jest GKS Katowice z 1 punktem straty. Na tym etapie myślę, że wykrystalizowała się czołówka tej ligi i w moim odczuciu obowiązkiem będzie zająć miejsca 1-6 na koniec sezonu. Sam osobiście nie mam ciśnienia na awans, jednak zakończenie rozgrywek poniżej tego poziomu, byłoby dużym zaskoczeniem.
Ciekawy też jestem reakcji naszego sztabu w przerwie zimowej na temat wzmocnień. Pewnie jest to uzależnione od naszej pozycji po jesieni, jednak gdybyśmy chcieli naprawdę zawalczyć o pierwszą ligę, to myślę, że trzeba by jednak było uzupełnić kadrę o maksymalnie dwóch bardzo doświadczonych zawodników. I tu stawiam klauzulę: nowy zawodnik musi mieć maksymalnie 25 lat! Na starych wyjadaczach i nazwiskach już się przejechaliśmy, dlatego dziękuję, nie skorzystam.
Przed nami wydawałoby się dwa łatwe mecze, jednak boisko wszystko weryfikuje. Gdybyśmy dwa razy wygrali byłoby świetnie. Cztery punkty? Biorę w ciemno i idę dalej. Zasadniczo nie mamy czym się za bardzo teraz przejmować, bo jest pięknie, prawda?
Hokej
Kompromitacja w Tychach
W 20. kolejce THL nasza drużyna wyruszyła do Tychów żeby zmierzyć się z miejscowym GKS-em.
Pierwszą tercję rozpoczęliśmy od szarpanej gry w tercji neutralnej. Dopiero w 4. minucie strzał na bramkę Fucika zdołał oddać Wronka, ale jego uderzenie nie sprawiło problemów bramkarzowi gospodarzy. W 7. minucie miejscowi wyszli na prowadzenie. W drugiej połowie pierwszej odsłony nasza drużyna stanęła przed szansą wyrównania wyniku za sprawą liczebnej przewagi. Pomimo oddania kilku groźnych strzałów, to żaden z naszych zawodników nie zdołał pokonać Fucika. W 19. minucie fantastyczną interwencją popisał się Eliasson ratując nas przed utratą drugiej bramki. Chwilę przed syreną kończącą pierwszą tercję Eliasson ponownie zachował czujność i pewnie obronił kolejne strzały gospodarzy.
Drugą tercję rozpoczęliśmy od zdecydowanego ataku na bramkę Fucika, blisko zdobycia bramki był Wronka i Varttinen. W 24. minucie gospodarze zdobyli drugą bramkę, wykorzystując liczebną przewagę. Kilkanaście sekund później gospodarze ponownie podwyższyli. W 25. minucie nastąpiła zmiana bramkarza w naszej drużynie. W 28. minucie czwartą bramkę dla drużyny gospodarzy zdobył Drabik, wykorzystując bierną postawę naszych obrońców. W 33. minucie w sytuacji sam na sam z Fucikiem znalazł się Dupuy, ale jego strzał był za lekki, by pokonać bramkarza gospodarzy. Na sam koniec drugiej odsłony gospodarze po raz piąty wbili krążek do naszej bramki.
Trzecią odsłonę rozpoczęliśmy od kilku strzałów na bramkę Fucika. Jednak to gospodarze ponownie znaleźli drogę do naszej bramki, zdobywając szóstą bramkę w tym meczu. Minutę później po raz siódmy do bramki trafił Viinikainen. Na sam koniec meczu bramkę honorową dla naszej drużyny zdobył Jonasz Hofman.
GKS Tychy – GKS Katowice 7:1 (1:0, 4:0, 2:1)
1:0 Filip Komorski (Valtteri Kakkonen, Rafał Drabik) 06:16
2:0 Alan Łyszczarczyk (Rasmus Hejlanko, Valtteri Kakkonen) 23:23, 5/4
3:0 Mark Viitianen (Dominik Paś) 24:18
4:0 Rafał Drabik (Szymon Kucharski, Mateusz Bryk) 27:48
5:0 Mateusz Gościński (Hannu Kuru, Olli Kaskinen) 38:56
6:0 Hannu Kuru (Juuso Walli, Bartłomiej Pociecha) 45:23
7:0 Olli-Petteri Viinikainen (Alan Łyszczarczyk, Rasmus Hejlanko) 47:54
7:1 Jonasz Hofman
GKS Tychy: Fucik, Lewartowski – Viinikainen, Bryk, Łyszczarczyk, Komorski, Knuutinen – Kaskinen, Kakkonen, Jeziorski, Kuru, Heljanko- Walli, Pociecha, Karkkanen, Paś, Viitanen – Bizacki, Ubowski, Drabik, Kucharski, Gościński.
GKS Katowice: Eliasson, Kieler – Maciaś, Hoffman, Wronka, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Verveda, Anderson, Monto, Dupuy – Runesson, Lundegard, Michalski, McNulty, Hofman Jo. – Chodor, Dawid, Hofman Ja.
Galeria Piłka nożna
Kurczaki odleciały z trzema punktami
Piłka nożna kobiet
1/8 finału dla Katowic
Trójkolorowe w chłodną i ponurą sobotę wygrały, po równie ponurym meczu, z Rekordem Bielsko-Biała 2:0 i awansowały do 1/8 Pucharu Polski.
Przed spotkaniem Karolina Koch odebrała pamiątkowe zdjęcie z rąk prezesa Sławomira Witka za pokonanie bariery 100 występów w roli trenerki naszej drużyny. Gratulujemy i jeszcze raz dziękujemy za wszystkie dotychczasowe sukcesy! Warto także wspomnieć, że kilka dni przed spotkaniem, swój kontrakt o trzy lata przedłużyła Nicola Brzęczek.
W 2. minucie Marcjanna Zawadzka musiała uznać wyższość Roksany Gulec, która wymanewrowała ją w pole i oddała strzał w kierunku dalszego słupka. Oliwia Macała niewiele mogłaby w tej sytuacji zrobić, gdyby po rykoszecie futbolówka nie zmieniła swojej trajektorii na górną część poprzeczki. Po trzecim rzucie rożnym dopiero udało się oddać rekordzistkom strzał, natomiast Agnieszka Glinka była bardzo daleka od trafienia choćby w okolice bramki. W 7. minucie niemal wyczyn Lukasa Klemenza z meczu z Piastem powtórzyła Patrycja Kozarzewska, na szczęście nie udało jej się aż tak dokładnie przymierzyć w kierunku swojej bramki. Pierwszą klarowną akcję dla GieKSy wykreowała Jagoda Cyraniak dalekim podaniem do Julii Włodarczyk, skrzydłowa po wymagającym sprincie zgrała do otoczonej przez rywalki Aleksandry Nieciąg i skończyło się na wymuszonej stracie. Kolejne minuty upłynęły obu drużynom w środku pola, mnóstwo było przepychanek i przerw w grze. W 26. minucie groźny strzał z pierwszej piłki oddała Patrycja Kozarzewska, a poprzedzone to było tradycyjnym pokazem zdolności dryblerskich Klaudii Maciążki na prawej flance i kąśliwą centrą Katarzyny Nowak. Kolejny kwadrans czekaliśmy na ciekawszą akcję, skonstruowaną bardzo nietypowo: Patricia Hmirova z poziomu murawy walczyła o piłkę, ostatecznie zagrywając ją na lewe skrzydło. Finalnie na prawej flance strzał oddała Dżesika Jaszek, choć znacząco przesadziła z siłą tego uderzenia. W 43. minucie doskonałe podanie Jagody Cyraniak za linię obrony zmarnowała Klaudia Maciążka złym przyjęciem, choć nie była to też łatwa piłka. Na zakończenie połowy obrończyni jeszcze sama spróbowała szczęścia z dystansu, jednak tego szczęścia jej nieco zabrakło.
Z przytupem drugą część gry rozpoczęła Julia Włodarczyk, jej centra była o milimetry od dotarcia do dobrze ustawionej Aleksandry Nieciąg. W 52. minucie wynik starcia otworzyła Nicola Brzęczek po dośrodkowaniu Klaudii Maciążki. Dobrą pracę na obrończyniach wykonała Dżesika Jaszek, a wcześniej na obieg z Maciążką zagrała Patricia Hmirova. Kilka centymetrów od podwyższenia wyniku był duet wpisany już do protokołu meczowego, choć tym razem w odwróconych rolach: Włodarczyk wypuściła skrzydłem Brzęczek, ta zgrała na środek do Maciążki i piłka zatrzymała się na linii bramkowej po rykoszecie. Bliźniaczą akcję w 58. minucie, z pominięciem zgrania do środka, finalizowała sama Nicola Brzeczek, jednak zbyt długim prowadzeniem zmusiła się do sytuacyjnego i bardzo nieudanego strzału. W 63. minucie Dżesika Jaszek z Maciążką doskonale zagrały na jeden kontakt, ostatecznie jednak znów defensywa Rekordzistek zdołała zablokować zarówno dośrodkowanie Nieciąg, jak i strzał Włodarczyk. W 68. minucie doskonałe sytuacje miały Nicola Brzęczek oraz Aleksandra Nieciąg, jednak miały sporo pecha przy swoich próbach i nadal utrzymywał się wynik 1:0. W 74. minucie Klaudia Maciążka zeszła do środka boiska i choć jej podanie zostało zablokowane, to Dżesika Jaszek zdołała odzyskać posiadanie już w polu karnym i precyzyjnym strzałem przy słupku podwyższyła na 2:0. Wahadłowa powinna mieć na swoim koncie także asystę już chwilę później, jednak w zupełnie niezrozumiały sposób podała za plecy wszystkich swoich koleżanek spod linii końcowej. W 83. minucie jej podanie zakończyło się podobnym skutkiem, choć tym razem Hmirova zdołała zebrać wybitą piłkę i oddać strzał pełen fantazji. Dwie minuty później kolejną bramkę powinna mieć na swoim koncie Brzęczek, aż sama złapała się za głowę. Santa Vuskane udanie zastosowała skok pressingowy i wycofała do Włodarczyk, która przytomnie odnalazła wybiegającą w korytarz napastniczkę, a ta przelobowała golkiperkę, nie trafiając jednocześnie w szerokość bramki. W doliczonym czasie gry skrzydłowa zrozumiała gest Vuskane i posłała mocną piłkę za linię obrony, jednak te zamiary odgadnęła także Kinga Ptaszek i zatrzymała futbolówkę tuż przed głową Łotyszki.
GieKSa wygrała 2:0 i awansowała do 1/8 Pucharu Polski.
GKS Katowice – Rekord Bielsko-Biała 2:0 (0:0)
Bramki: Brzęczek (52), Jaszek (75).
GKS Katowice: Macała – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Dżesika Jaszek, Kozarzewska (82. Kalaberova), Hmirova, Włodarczyk – Maciążka, Nieciąg (77. Vuskane), Brzęczek (90. Langosz).
Rekord Bielsko-Biała: Ptaszek – Glinka, Dereń, Jendrzejczyk (82. Krysman), Niesłańczyk, Zgoda (67. Dębińska), Sowa, Janku, Gulec (67. Sikora), Katarzyna Jaszek (73. Conceicao), Bednarek (67. Długokęcka).
Kartki: Kozarzewska, Włodarczyk – Sowa.




Najnowsze komentarze