Na zbiórce przed wyjazdem do Rzeszowa kolega zagadnął: siema, piszesz coś jeszcze na gieksa.pl? To w sumie bardzo dobre pytanie, bo przecież niby piszę. Gdy moja wspaniała kariera zawodowa rozkręciła się na dobre (czyli zacząłem spędzać faktycznie 8 godzin dziennie przed komputerem) uczciwie przyznałem w redakcji, że nie dam już rady brać dyżurów oraz pisać felietonów i innych tekstów, w związku z czym ograniczę się do pisania relacji kibicowskich ze spotkań przy Bukowej.
W obecnej sytuacji oznacza to naturalnie, że długimi tygodniami nie piszę nic. Można oczywiście podejmować próby relacjonowania tego, co dzieje się pod stadionem i rzeczywiście takie próby podejmowałem. Gdy w przeszłości zdarzały się mecze totalnie bez historii – co, w pierwszo- i drugoligowej rzeczywistości, nie jest niczym wyjątkowym – byłem w stanie streścić wydarzenia w dwóch zdaniach, a resztę artykułu zapełnić ogólnymi przemyśleniami, barwnym opisem drogi na mecz lub z meczu czy po prostu zwykłą szyderą. Od dłuższego czasu nie umiem się jednak na to zdobyć, bo to, co się dzieje wokół Bukowej, przepełnia mnie niemal wyłącznie smutkiem, a z meczów wracam raczej przygnębiony, niezależnie od wyniku.
Gdy zapadła decyzja o bojkocie miałem przeświadczenie, że choć może nie jest to decyzja najlepsza, to żadnej innej w tych okolicznościach nie da się podjąć. Trwające przez dwa lata próby unormowania sytuacji nie przyniosły żadnych rezultatów. Prezes Szczerbowski, zarządzający klubem w warunkach niemal wymarzonych, nie umiał i nie chciał ich wykorzystać. Stabilne finansowanie, wsparcie kibiców, duże grono osób chcących pomóc – to wszystko zostało w mniejszym lub większym stopniu zmarnowane. Ludzie chcący służyć swoim doświadczeniem, firmy, chcące wspomóc klub środkami finansowymi, kibice podrzucający coraz to nowe pomysły organizacyjne i marketingowe – wszyscy byli odtrącani, jeden po drugim. Ilość absurdów, z którymi zmierzyłem się tylko ja sam osobiście, jest niemożliwa do policzenia. Często to takie niby drobne sprawy, jak na przykład to, że gdy kibice z różnych dzielnic Katowic i z innych miast, gdzie kibicuje się GieKSie, mobilizowali się na poszczególne mecze i zbierali zapisy na bilety, słyszeli potem, że klub nie nabije im biletów na podstawie excelowej listy, bo nikt nie ma na to czasu i czy nie lepiej, żeby każdy sam sobie kupił bilet. Tego typu niezrozumienie realiów i brak szacunku do osób poświęcających czas dla dobra klubu to coś, z czym stykaliśmy się niemal codziennie.
Do tego to ciągłe sugerowanie, że kibice chcą wyciągać jakieś korzyści finansowe ze swoich akcji czy z pomocy przy akcjach, jak wtedy gdy namawialiśmy klub, by przed meczem z Banikiem rozdawać na mieście vouchery dla dzieci na darmowy wstęp, a między wierszami pracownicy klubu zasugerowali, że będziemy z tego mieli jakąś korzyść. Naprawdę ktoś myślał, że my małolatom będziemy te vouchery sprzedawać? Kto kiedykolwiek brał udział w tego typu akcjach ten rozumie skalę absurdu tych insynuacji. Trudno stwierdzić, czy już wtedy osoby w klubie były nastawiane przeciwko nam przez Prezesa, czy tego typu pomysły rodziły im się w głowach samoistnie.
Ta druga opcja wraz z upływem czasu wydaje mi się coraz bardziej prawdopodobna, bo już w warunkach bojkotu obserwować można akcje, których Prezes raczej nie wymyśla w pojedynkę, a nawet jeśli wymyśla, to sam nie przeprowadza. Trudno uwierzyć, żeby sam przekazywał do mediów różne informacje (i insynuacje) oraz, na przykład, korespondencję między klubem, a Stowarzyszeniem Kibiców. Filmiku z „zielonym excelem” też raczej nie wymyślił Prezes. Filmiku, przyznaję, dość autoironicznego i pomysłowego. Dlaczego na błyskotliwe pomysły pracowników klubu i ich wdrażanie trzeba było czekać do bojkotu, nie rozumiem. Jest natomiast kilka spraw, których nie rozumieją osoby skupione wokół Prezesa oraz niektórzy urzędnicy i dziennikarze.
Niedawno przykuła moją uwagę „tabela wszechczasów Ekstraklasy”, którą ktoś wrzucił na Twittera. W zestawieniu tym GKS Katowice zajmuje 12. miejsce, mimo trwającej wieloletniej przerwy w zdobywaniu punktów w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce. Tymczasem są osoby, które nie rozumieją, że to jest nasz punkt odniesienia. Że czujemy, iż 1. liga to nie jest nasze miejsce. Że drużyna z Katowic powinna rywalizować co najmniej o środek tabelki Ekstraklasy. Nie rozumieją, dlaczego nie mieści nam się w głowach nazywanie awansu do 1. ligi oraz utrzymania w niej „sukcesem” i dlaczego do szału doprowadza nas brak stawiania przed drużyną celu przed sezonem, choć powinien on być oczywisty.
Ambicją niektórych jest jednak trwanie na stanowiskach i robienie na złość kibicom, a nie przywrócenie GieKSy na należne jej miejsce. Nie mogę się doczekać czasów, gdy ci ludzie nie będą mieli z GKS-em Katowice już nic wspólnego. Czasów, w których będziemy mogli na normalnych zasadach znów stać na naszej trybunie i dopingować rosnący w siłę Górniczy Klub Sportowy. Widok pustego Blaszoka i pustawej Głównej nikomu spośród nie sprawia przecież radości, a fakt, że sprzedaż i rozdawanie biletów na hokejową Ligę Mistrzów idą jak krew z nosa, również nie przynosi satysfakcji, nawet gorzkiej. Jeszcze niedawno wypełniona Satelita pomagała hokeistom w zdobyciu długo wyczekiwanego Mistrzostwa Polski, a potem cała społeczność GieKSy wspólnie świętowała sukces pod Spodkiem. Komuś bardzo zależy na tym, by tę społeczność podzielić. Z czystym sumieniem mogę napisać, że nie jest to strona kibicowska. Wierzę w to, że właściciel klubu, czyli miasto, dostrzeże w końcu absurd obecnej sytuacji oraz to, że w opowieści o wspaniałym Prezesie i złych kibolach prawdy jest jak na lekarstwo…
macgyver179
29 sierpnia 2022 at 21:46
Ja mam tak samo, nawet nie chce mi się skrótów meczu obejrzeć. Cały ten nasz ukochany klub, jest podobno jak sam zainteresowany się deklaruje, prowadzony przez kibica GKS Katowice. To jak jest on prawdziwym kibicem GKS Katowice to co?, podoba mu się to, że nie ma kibiców na Blaszoku??? Niech się poda do dymisji, jak jest prawdziwym kibicem GKS Katowice!!! Jak się nazywa kibicem GKS Katowice z Koszutki i ma dobro klubu na pierwszym miejscu to niech ustąpi. Nie chcę wiedzieć co by mu Marian zrobił gdyby jeszcze żył!!!